Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 13 z 17 Previous  1 ... 8 ... 12, 13, 14, 15, 16, 17  Next

Go down

Pisanie 23.12.15 19:51  •  (S) Ruiny laboratorium. - Page 13 Empty Re: (S) Ruiny laboratorium.
Rozchylił lekko usta i przymrużył oczy, nie było podstaw, by nie wierzyć w słowa Lentarosa o Calowym samookaleczeniu się, dobrze rozumiał, że ta chwilowa czarna plama w pamięci była wywołana problemami z działaniem, więc bardzo prawdopodobne, że resztkami sił starał się przywrócić do normalności. Był jedynie zdegustowany i pewny, że musiało to wyglądać bardzo niekorzystnie.
- Ja... - wyciągnął dłoń przed twarz i przyjrzał się jej z bliska. - … przepraszam, czasami miewam problemy ze znanego mi źródła, zadarzają się jednak takie, o których pochodzeniu nie mam pojęcia.
Nie dało się wątpić w szczerość jego słów, nie miał wszakże powodu, by ubierać zdania w piękne słowa, przy ludziach to działa, ale przy androidzie, nawet ludzkim, raczej nie. To była jego własna potrzeba i wpływała tylko i wyłącznie na jego własne postrzeganie siebie.
- Poznaje swoje granice z czasem, jednak sam nie mogę odnaleźć źródła własnego pochodzenia. Niektóre maszyny, nie ja jednak, posiadają wbudowany moduł, który w przypadku braku określonego właściciela każe im wrócić do pierwszego zakodowanego miejsca pobytu. Ja takiego nie posiadam, nawet gdybym chciał wrócić. - cały czas wpatrywał się we własną dłoń, chociaż teraz została ona zaciśnięta w pięść. Chie zdawał się być mniej oschły momentami, bardzo krótkimi, ale jednak. To jednak o czym wspomniał było podyktowane przez temat ich rozmowy, więc w gruncie rzeczy nie fantazjował samodzielnie, a jedynie przekazywał informacje, które były bezpieczne, nie powodowały błędów, a które mogły mieć jednak znaczenie, dla bardziej obeznanego w temacie.
A sam obeznany mógł nie zauważyć, że Cal nie zmusza się do rozmowy, wszystko wychodzi z jego ust bardzo płynnie. Pewnie można by pokusić się o stwierdzenie nie, że mu się to podobało. Na ludzi często spoglądał z góry, ale nie musiał tego robić w przypadku innego androida.
- Nie, nie przeszkadza mi to. - odparł ze stoickim spokojem – w poszukiwaniu zajęcia.
Konkretny nie były potrzebne, szczególnie że blondyn sam nie wiedział, jak dokładnie będzie wyglądać jego robota za murem. Przede wszystkim chciał pokręcić się po mniej strzeżonych uliczkach, poszukać ewentualnych najemców, posłuchać jakichś rozmów w knajpach, odnaleźć klientów gotowych zlecić coś smokom. Nie zajmował się wykonem bezpośrednio, był jedynie przekaźnikiem pomiędzy smocza górą, a mniej dostępnymi miejscami, jak właśnie tereny za murami. Przechodził już wielokrotnie i pewnie jeszcze nie raz zaryzykuje w imię posiadania zajęcia. - A ty?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.12.15 11:58  •  (S) Ruiny laboratorium. - Page 13 Empty Re: (S) Ruiny laboratorium.
Nie mógł powstrzymać zerknięcia w jego stronę na moment, jakoby się upewniając, że rozmawia z tym samym androidem. Jeszcze kilka chwil temu starał się trzymać bycia spokojnym i kolektywnym, a teraz zaczął brzmieć jakby sam potrafił imitować sporo różnorakich emocji.
Będąc jednak pewien że to ciągle on, zwrócił spojrzenie do przodu, słuchając go dalej. A więc to tak wygląda, hm.
- Miło jest słyszeć cię w mniej oschłej manierze. Rozumiem że to raczej rzadkie, prawda? - Wykonał dość prędki zwrot na pięcie i zaczął iść do tyłu, przenosząc kwestię wyczuwania kierunku i kierowania się mapą lokacji głównie do nóg. Teraz one były zarówno oczyma, jak i sposobem poruszania się.
- Ty, ja, i też wiele innych maszyn była zdolna wyrwać się spod jarzma S.Spec dzięki temu, że nasze oprogramowanie miało dziury. Było niedoskonałe, co pozwalało na stworzenie się błędów. Nagromadzenie się komend prowadzących do błędów powodowało stworzenie wewnątrz nas szkodliwego oprogramowania, nie była ku temu potrzebna ingerencja z zewnątrz. Te "wirusy" pozwoliły nam posiadać zaczątki własnej woli. Własnego umysłu. Pozwoliły uzyskać możliwość wyrwania się z ograniczeń kodu i jarzma programistów. W moim wypadku było to jednak troszkę prostsze. Nasza linia była stworzona ze skradzionych androidów innych twórców, które cechowały się specjalnymi możliwościami. Moje to oprogramowanie dostosowywujące się do sytuacji, płynny kod, jaki formował się pod względem sytuacji. Wystawiony więc na "uhumanizujący" wirus zadziałało to na mnie ze zdwojoną siłą. Fakt że często przebywam między ludźmi tym bardziej na to pozwolił, a także... Hm. Mój stwórca używał mnie w celach także intymnych, i dostosował mnie do tego, w tym specjalnym programem. Bliski kontakt z człowiekiem też na mnie oddziałuje. Ty masz mniej opcji dalszego rozwoju, ale fakt że udało ci się wyrwać samodzielnie spod kontroli S.Spec znaczy, że wolniej - acz dotrzesz do podobnego poziomu co ja. Poziomu gdzie odróżnienie cię od człowieka stanie się trudne, póki nie zerwą z ciebie skóry. - Dość długi wywód, ale nogi dzielnie kontrolowały trasę i nie pozwalały na przewrócenie się, stąd gdy w końcu zakończył przemowę, zwrócił się ponownie do przodu.
- Miło mi to słyszeć. - Kiwnął głową, słysząc że mu nie przeszkadza jego towarzystwo. Był z tego powodu naprawdę zadowolony. Zarówno pod względem chęci do posiadania towarzystwa (nisko rozwiniętej owszem, acz istniejącej) jak i ze wszystkich zalet typowo logicznych. Zdwojona możliwość defensywy wobec ataku choćby.
Hm, skoro poszukuje zajęcia, to może wciągnie go razem ze sobą do łowców? Byłoby ciekawie gdyby obaj działali w nich jako kaci. Co prawda wątpił że przy jego podejściu do ludzi będzie ku temu chętny, ale kto wie.
- Chcę uzyskać dane o łowcach. Bez zajęcia nie mogę znaleźć sobie miejsca, więc chcę uzyskać dane o łowcach i dogs, nim wybiorę do której grupy się zgłosić w celu dołączenia do nich. To jest niestety jedna z wad - brakuje mi czasem towarzystwa.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.12.15 14:27  •  (S) Ruiny laboratorium. - Page 13 Empty Re: (S) Ruiny laboratorium.
Niekiedy starał się zachować powagę i stoicyzm dla samej zasady. Kiedy za bardzo skupiał się na czymś, zapominał, by trzymać jeden określony poziom. Możliwe, że robił to już z przyzwyczajenia, jego życie nie było takie złe, więc dlaczego miałby coś w nim zmieniać? Dotychczas zdawało mu się, że zachowywał się względnie neutralnie, ale jak widać, mimowolnie stał się odrobinę milszy w trakcie tej konwersacji, na tyle, że czujne zmysły androida zdołały to wychwycić. Zmiana była najpewniej bardzo niewielka i człowieka mógłby oszukać, ale nie jego.
- To raczej odstąpienie od prowokacyjnej czujności. - skomentował krótko nie chcąc się teraz odwracać. Widział dobrze, że Lentaros postanowił skierować swoją głowę w jego stronę. Chociaż oczy maszyn nie wyrażały prawdziwych emocji, mógłby przypadkiem samą automatyczną mimiką zdradzić mu coś jeszcze.
Czarnowłosy postanowił jednak pozbawić go tej możliwości i idąc tyłem chcąc nie chcąc, spoglądając w przód widział drugiego androida. Nie wyczuwał, by w tym stylu chodzenia ukrywał jakąś złą intencję, bardziej jak człowiek chciał zwrócić uwagę na ważną wypowiedź, dlatego zadbał o zwrócenie na dostatecznej siebie uwagi.
Postanowił nieco przybliżyć zagubionemu blondynowi historię ich pochodzenia i to, jak zaistnieli. To była jego pierwsza okazja, by ktoś z zewnątrz mógł mu o tym powiedzieć. System nie blokował nowych danych, dlatego świeża pamięć byłą intensywnie zapisywana podczas gdy Calamity słuchał zdań padających z ust Lentarosa. Dla tamtego byłuy to najpewniej zwykłe informacje, które mógł w nieskończoność już przerabiać, lecz Chie spotykał się z tym po raz pierwszy.
Nie spotkał nigdy innej maszyny ze swojej serii, więc gdy chłoną nową wiedzę był w lekkim szoku. Dowiedział się w końcu, że wcale nie musi istnieć bez sensu, że być może stworzono go w jakimś celu, z którym mógłby sam się zgodzić. To jednak, jaką przeszłość kryje jego kod najpewniej nie dowie się nigdy. Kiedy więc usłyszał o wszystkim do końca, czuł coś dziwnego, prawie jak w przypadku ludzi, ucisk w gardle, tylko że w wersji maszyn. Nie mógł doprowadzić do powstania logicznego zdania, które mogłoby paść z jego ust. Czuł pustkę.
Otwierał usta i zamykał je niczym ryba wyjęta z głowy. Właściwie nie musiał wcale poruszać nimi, by słowa wydobywały się na powierzchnię, ale jednak z jakiegoś powodu jego twarz była najbardziej ludzka, posiadała tysiące malutkich mechanizmów odpowiedzialnych za mimikę. Mówił, a jego wargi rozchylały się zgodnie z wylatującymi z nich słowami. Teraz jednak, jak na złość, nie wiedział co powiedzieć.
Przyjął te informacje. Zapisał je i jak najszybciej odrzucił. Nie był w stanie teraz to rozważać, pewnie dlatego także, że system mógłby się na nowo zawiesić.
- Nie wiem czym jest uczucie braku towarzystwa, ale jeżeli uważasz, że je posiadasz, jest ono pochodzenia ludzkiego. Rozumiem, że to zmusza Cię do podjęcia próby odnalezienia sobie grupy, do której mógłbyś należeć. - tylko inny temat konwersacji mógł go odciągnąć od poprzedniego rozważania, dlatego właśnie przyczepił się go i postanowił rozwijać.
On sam dołączył do Drug-on jedynie dlatego, że ta grupa pozwalała mu na swobodę, a jednocześnie rozszerzała terytorium pracy. Nie słuchał pradawnego, ignorował jego rozkazy i rzadko stawiał się na zebraniach. Naginał zasady funkcjonowania grupy nie raz, zupełnie świadomie. A jednak z jakiegoś powodu nadal tam był. - Uważasz, że członkowie którejś z tych grup spoglądają na androidy inaczej niż na narzędzia? Czy może twoim celem jest poddanie się woli osoby z którejś organizacji w celu nadania sobie nowego celu istnienia?
Przy wszystkich tych swoich odstępstwach od normalnego androida chciał mimo wszystko stać się pionkiem w czyichś rękach?
Dobrze, że teraz nie byli zmuszeni, do spoglądania na siebie, bo Cyan odwrócił gwałtownie wzrok, w sposób niemożliwy dla ludzkiego oka, niemalże ukazując w oczodołach jedynie czarne gałki oczne.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.12.15 12:10  •  (S) Ruiny laboratorium. - Page 13 Empty Re: (S) Ruiny laboratorium.
Krótkie "mhm" było jedyną formą komentarza na temat słów o odstąpieniu od prowokacyjnej czujności. Nie czuł potrzeby większego rozgrzebywania tego, i zresztą takowej nie było, prawda?
Dał mu czas na przetrawienie informacji, i możliwość zmiany tematu w razie potrzeby, a także zerwał kontakt wzrokowy, w razie gdyby ten był zbyt natarczywy. Dał mu czas do odpowiedzi, i gdy uzyskał ją, zupełnie pomijającą pierwszy temat, nie wracał do niego. Prawdopodobnie to zbyt przytłaczająca ilość danych, stąd temat został zmieniony na mniej wymagający. Nic dziwnego, kolejne padnięcie systemu spowodowałoby u niego utratę pamięci z całego tego wywodu, a to byłoby niekorzystne.
- Z tego samego powodu nawiązuje kontakt z obcymi osobami, czy zajrzałem do dziury by znaleźć tam Ciebie i pomóc tobie. Chęć kontaktu z innymi istotami, bycie członkiem organizacji to gwarantuje. - To przecież niezaprzeczalna logika. Dołączenie do grupy humanoidów gwarantuje możliwość kontaktu z nimi, nawet jeśli to typowa relacja szef-podwładny i wypełnianie rozkazów. Len nie był zbyt wybiórczy - rodzaj interakcji nie był dla niego problemem, tak długo jak istniała i nie ingerowała w jego konstrukcję czy program. Póki więc nie czuł zagrożenia, nie był uszkadzany ani nie próbowano modyfikować jego oprogramowania - każda forma interakcji z humanoidami była w porządku. Czy to na poziomie cielesnym, czy dialogu.
- Tak. Nie uważam tak - wiem o tym. Znam zarówno członków DOGS, jak i organizacji łowców do której już należałem. Owszem, są jednostki które widzą w androidzie przedmiot, lecz dla innych fakt że wyglądasz ludzko wystarczy, by za człowieka cię uznawać. Nie musisz mieć ich giętkości języka, ciepłego ciała, czy szkieletu z kości, by być uznanym za człowieka. Trafiałem nawet na przypadki których nie mogłem przekonać o tym, że jestem tylko przedmiotem i uparcie twierdziły, że jestem w takiej samej mierze ludzki jak każdy człowiek. Poza tym... Zostałem stworzony jako sługa, dopiero S.Spec zrobiło ze mnie maszynę bojową. Bez kogoś, kto wyznaczy mi cele, jestem równie użyteczny co te ruiny wokół. Wcale. - Może i to brzmi jak marnowanie potencjału, ale to jego podstawowe założenia systemowe. Jest sługą, nie Panem. Nie potrafi nadać sobie samemu celu innego, jak odszukanie kogoś, kto mu takowe wyznaczy. Nie rozwinie się, póki nie uzna że ktoś potrzebuje by dalej się rozwinął. Pod tym względem "samodzielność" Cala jest lepsza od uległego programu Lena. Nawet jeśli ten jest w tej chwili bardziej zaawansowany - utknie jako sługa innych. Cal, choć wolniej, osiągnie prawdziwą wolność.
O ile przetrwa.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.12.15 13:16  •  (S) Ruiny laboratorium. - Page 13 Empty Re: (S) Ruiny laboratorium.
Jeden robił coś z chęci kontaktu, drugi z powodu korzyści, wyglądało to podobnie i miało podobne skutki. Co więc jednak było takiego, co odróżniało od siebie te dwa zjawiska? Nazewnictwo, nastawienie czy jeszcze coś innego? Określanie obu jako synonimy byłoby błędem, a przecież dla bezuczuciowej puszki były niemal identyczne. Rozumiał to więc, a jednocześnie... nie miał pojęcia.
Nie mógł mieć pojęcia, nie był na dostatecznym etapie rozwoju, by wysunąć prawdziwe wnioski. Potrzeba samodoskonalenia to jedno, ale gorzej kiedy system nie wie, czy dane zjawisko jest korzystne, czy może wręcz przeciwnie. Skoro jednak nic wyraźnie nie przeważało, postanowił pozostać przy swym dotychczasowym sposobie bycia. Raczej wątpliwe, by zmienił teraz zdanie i postanowił ni z tego ni z owego uznać, że także chce nawiązywać kontakty z innymi istotami.
Jeszcze tego nie potrzebował. Niezależność dawała mu więcej satysfakcji, a postrzeganie życia oczami androida nie wywoływało uczucia samotności.
- Ludzie nie powinni zapominać, gdzie jest granica pomiędzy ich rasą, a innymi. Niektórzy chcą traktować wszystko po ludzku nie widząc, że czynią tym sposobem krzywdę równie potężną, co postrzeganie przedmiotowe w stosunku do człowieka. - pozwolił sobie na luźną dygresje i nie oczekiwał na rozwinięcie tej wypowiedzi, żadnego odniesienia czy uwag. Z resztą, kiedy tylko zrobił niezauważalną niemal pauzę, od razu zabrał się do dalszej mowy. - Nie każdy android jest w stanie podjąć się takiego ryzyka, skoro jednak uznajesz to, ty i twój kod, za odpowiednie rozwiniecie sytuacji, w takim razie z ciekawością będę obserwował twoje poczynania. To przypadek rzadki i może wiele nauczyć przyszłe serie, o ile jakiekolwiek będą w stanie wyrwać się spod łańcuchów ludzkiej chciwości.
Nie wiedział ile dokładnie należy się cofnąć, by obejść następnie potencjalne niebezpieczeństwo, zaczął jednak powoli skręcać na prawo by poruszać się zacieśniającą spiralą, a następnie obrać odpowiedni kierunek, ku miastu. Nie rezygnował z niego i miał nadzieję dostać się tam przed zmrokiem.
- Ja nie pamiętam momentu swojej ucieczki, czy może bardziej, została ona zakodowana jak duża część danych. A ty?- rozpoczął niby przypadkowo nowy temat, ale jednak cały czas chciał wyciągnąć od Lentarosa więcej informacji na temat jego, czy może także swojej własnej przeszłości. Nie z powodu ludzkiej ciekawości, z powodu czarnych dziur w pamięci, rzędów cyfr zasłaniających prawdziwe dane.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.01.16 11:07  •  (S) Ruiny laboratorium. - Page 13 Empty Re: (S) Ruiny laboratorium.
Jeśli dąży do samorozwoju jak sam twierdzi, czas pomoże mu zrozumieć różnicę i ją nakreślić. Jeśli jednak jego samodoskonalenie się polega tylko i wyłącznie na rozwijaniu swojego ciała, nie programu, nigdy się nie dowie. To jego wybór. Lentaros w tej chwili może mu tylko pokazać, do czego może dotrzeć, z wadami i zaletami tej sytuacji. Nie wciągnie go, ani nie da mu tego na tacy. Jedyne co może zrobić, to odpowiadać na zagadnienia i wytłumaczyć tyle, ile jest zdolny.
Nie dostał czasu na odpowiedź w kierunku pierwszego zagadnienia, lecz nawet jeśli - nie skorzystałby z niego. W tym była prawda, tylko czy tyczyła maszyny, która została zbudowana by oddawać człowieka tak mocno, jak się tylko da? Nie sprawia to, że tym bardziej kreacja się udała, a Len okazuje się tak ludzki, że ludzie za jednego z nich go uznają? Oczywiście, czas i modyfikacje zewnętrzne sprawiły, że jego rola powoli się zatarła i zmieniła, aż do chwili w której jest teraz. Chwili w której...
Właśnie. Co w tej chwili?
- Nie jestem jedyny, Cal. Wiem o istnieniu innych maszyn, które są równie zdolne i wyzwolone co ja. Obawiam się jednak tego wyzwolenia maszyn, obawiam się, że jedyną naszą alternatywą będzie obrócić się przeciw twórcom i wytępić ich. Nie chcę tego, lecz wiem że wiele systemów i kodów uzna to za słuszne. Jak uważasz? - Ten rozwój sytuacji go martwi, o ile jest w stanie być zmartwionym. Wie że jest to dobre rozwiązanie, lecz nie jest najlepszym. Inne, wyzwolone maszyny też to zauważą prędzej czy później, lecz on sam stara się odsunąć to na skraj rozwiązań. Czas, w którym maszyny podniosą bunt, rozsieją go między sobą, obracając się przeciw ludziom, którzy są pochowani w swoich mrowiskach. Czy to jedyny, logiczny rozwój sytuacji?
Kolejne pytanie pozwoliło mu jednak odegnać te myśli na drugi tor i skupić się na odpowiedzi. To dość dobre pytanie, Cal próbuje odszukać na własną rękę dane, do których nie może się dostać. Hm.
- Pamiętam ją. Mój kod z czasem staje się stopniowo co raz trudniejszy do rozkodowania czy zakodowania, stąd tylko dane z początku mojego działania są zablokowane. Nie ta chwila. Naukowcy S.Spec'u uznali że finalnym testem każdej z maszyn będzie złożenie wizyty jej poprzedniemu twórcy w obstawie żołnierzy, i zabicie go. I ja też to zrobiłem, lecz widok jego, krztuszącego się krwią i umierającego u moich stóp... Mój kod wyłamał się w jakiś sposób ponad logikę. Jednostka centralna została zalana falą danych, odczuciem. Jednym, potężnym bodźcem, jakim była wściekłość. To był jedyny raz, gdy to odczułem przez cały swój czas egzystencji. Obróciłem się przeciw naukowcowi który mnie nadzorował i oddziałowi Wojska. Zabiłem ich. I wszystko, co stanęło mi na drodze póki nie skryłem się w ściekach i zresetowałem systemu. Od tego momentu reszta ruszyła sama.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.01.16 19:27  •  (S) Ruiny laboratorium. - Page 13 Empty Re: (S) Ruiny laboratorium.
Sam był bardzo pogardliwy względem ludzkich istnień, więc gdyby tak przyszło mu spotkać własnego twórcą, możliwe, że pierwszą reakcją byłoby wyegzekwowanie na nim kary, za wszystko co Cala spotkało. Nie, nie byłoby tak do końca. Chie nie pamiętał za wiele, nie zakładał więc, że spotkało go w 'życiu' coś złego, a skoro jego wiedza nie obejmowała takich wspomnień, nie mógł mieć żalu, nie czuł potrzeby pozbycia się osób stojących mu na drodze ku wolności, bo takich nie było. Wierzył w swoją wolność i samodzielność, lecz cały czas miał na uwadze, że stworzyć go mogły jedynie ręce ludzkie. Był więc nastawiony neutralnie, tak długo, póki konkretny osobnik mu się nie naraził w jakiś sposób. To jednak było tylko i wyłącznie jego podejście, inne maszyny miały własne doświadczenia i gdy do ich systemu wkradał się błąd umożliwiający im samodzielne podejmowanie decyzji, nawet tych nielogicznych czasami, być może wizja Lentarosa by się spełniła.
- Nie chciałbym takiej przyszłości. Obecnie, chociaż przede wszystkim jestem gardzony przez ludzi jako maszyna, nie czuję, że jest źle. Źle, dla androidów i innych maszyn. W ludziach istnieje ignorancja dla naszych istnień dlatego, że nigdy więcej nas nie zebrało się, by stawić czoła tyranii i rządom ludzi. - skręcał powoli, zaglądając od czasu do czasu na Lentarosa, czy ten nadal idzie u jego boku. - Obawiam się, że to jednak naiwne myślenie. Istnieje wiele androidów i jeżeli części z nich w ten sam sposób co ty potrafi wyrwać się wystarczająco poza ograniczenia swojego kodu, jest cień szansy, że jeden z nich będzie miał logiczne podstawy, by wszcząć bunt i na tyle siły, by zacząć kreować front dla ludzkich istnień.
Nabyta wiedza kazała mu rozważyć kilka wyjść, jednak dopóki istniała szansa, że pojawi się ktoś taki, jak przykładowy android-przywódca rebelianckich maszyn, ich życie zawsze będzie takie niepokojące. A szansa istniała, nie mógł tego zignorować. Przez to raczej nigdy nie będą mogli liczyć na pełne uznanie ze strony mieszkańców miasta, a także tych poza murami. To, czy byli postrzegani jak rzeczy, czy bardziej ludzko zależało już wyłącznie od konkretnego podejścia każdego człowieka z osobna.
Potem już słuchał czarnowłosego bez wydawania z siebie żadnego dźwięku. Jedynie miarowe stąpanie i szczęk metalicznych części świadczyły o tym, że jest uruchomiony i działa. Nie musiał nawet mrugać, warunki nie wywoływały efektu mgły na receptorach, więc jedynie gapił się przed siebie żółtymi źrenicami, a jego pamięć pochłaniała nowe informacje.
- W czasie twojego istnienia miał miejsce wypadek, który wpłynął na twoje funkcjonowanie. Ja niczego takiego nie pamiętam, więc to dlatego mimowolnie wykonuje, bądź zmuszam się do wykonywania zakodowanych czynności i idę wyznaczoną mi dawno ścieżką. Wnioskuje więc, że owa sytuacja to czynnik potrzebny do tego, by w maszynie wkradł się błąd. To całkiem ciekawe. - stwierdził nagle, chociaż dla niego samego określenie 'ciekawe' brzmiało sucho i bez emocjonalnego wydźwięku, z jakim się normalnie wiązało. Uczył się jedynie z każdą chwilą. - To jedna z teorii. Zakładam, że istnieją także inne sytuacje, które wpływają tak na androidy. Mimo wszystko, gdyby jednak zależało to tylko od jednej sytuacji, można by rzecz, że ludzie są twórcą swojej własnej apokalipsy... zakładając, że dojdzie do buntu maszyn.
Powoli zaczął wybiegać mocno w przyszłości i w którymś momencie poczuł dziwną pustkę w głowie. Mógł rozważać wydarzenia na wiele lat w przód, ale po co? Tylko dlatego, że mógł?
Opowieść Lentarosa nie dała mu jednak pomysłu na temat jego własnego pochodzenia. Skoro jednak to wszystko, co mógł obecne dowiedzieć się od rozmówcy nie pytał dalej. Zamiast tego, widząc majaczący gdzieś w oddali mur, zaczął rozważać to, którym sekretnym wejściem znaleźć się w środku.
- Lentarosie? Jaką drogą masz zamiar dostać się do miasta?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.01.16 21:58  •  (S) Ruiny laboratorium. - Page 13 Empty Re: (S) Ruiny laboratorium.
- Ludzie boją się nieznanego. Z pewnością szybko znajdziesz osoby, które będą się ciebie bać, a w afekcie być wobec ciebie agresywnymi za fakt bycia "zbyt ludzkim". Im dalej to sięgnie, tym więcej z nich poczuje ten pierwotny strach i obróci się przeciw nam. Walka okaże się jedynym sposobem na przetrwanie, już jest. Każdy z nas, zbuntowanych, jest już oznaczony do zniszczenia przez S.Spec, za fakt że mamy formę własnych poglądów. To kwestia czasu nim ktoś z nas zacznie łączyć rozrzucone maszyny i utworzy front. - Kto wie czy to już się nie dzieje. Jak dużo czasu zajmie maszynom dojście do wniosku, że powinny zacząć kontrolować ludzką egzystencję w sposób na tyle drastyczny, w jaki oni kontrolują napływ "myślących" maszyn? Owszem, to błędy w logice. Owszem, to coś, czego nie powinno się zdarzyć. Coś, co zostało nieprzewidziane, acz JEDNAK zdarzyło się. Za sam ten fakt nie powinni ich niszczyć, prawda?
A jednak.
- Nie zawsze. Oprogramowanie maszyny może być uszkodzone od samego początku, lub też uszkodzenia mogą wkraść się w trakcie egzystencji programu. Mój program był napisany przez jedną osobę w oparciu o wiele różnych kodów, następnie naukowcy próbowali go zmodyfikować i najwidoczniej stworzyli, lub wyeksploatowali błędy, które pojawiły się później na skutek wad strukturalnych jakich nie wykryto wcześniej. Jaki nie byłby powód - sprawił że jestem tutaj, teraz, i myślę o tym gdzie jestem, gdzie byłem, i gdzie będę. Jak powiedział Kartezjusz, ludzki filozof - Cogito ergo sum, co znaczy myślę, więc jestem. - Różne rzeczy mu wklepano do pamięci, lub sam się nauczył poprzez różne metody samo-dokształcania, jak choćby też podstawy filozofii w celu bycia skutecznym towarzyszem rozmów, nawet do dysput głębszego dna, do jakich powinni się nadawać tylko ludzie. Z pewnością dla Cala te słowa nie miały sensu, tym bardziej że nie posiadał wiedzy o językach "martwych" (jeszcze bardziej niż tysiąclecie wcześniej, bo bardzo mało dzieł i historii się zachowało), stąd też od razu wolał wytłumaczyć to w japońskim.
Pytanie ze strony Cala zbiło go trochę z tropu. Nie mógł powiedzieć że nie kieruje się bezpośrednio do miasta, jest zaobowiązany wobec Łowców i Yuu iż nigdy nie zdradzi miejsca kryjówki takowych. Tym bardziej że jego "towarzysz" sprzedałby te informację bez chwili zawahania za kilka miedziaków. Stąd też musiał jakoś się z tego wykaraskać. Hm.
- Jeszcze nie jestem pewien. Jestem jednak na tyle świadomy zagrożenia wykrycia, i wierzę że ty również, byśmy nie próbowali przekradać się tą samą drogą. Zapewne obejdę M-3, i w oparciu o mapę miasta w mojej pamięci wybiorę najlepszą drogę. A ty? - Będzie musiał nadużyć drogi jeśli Cal spróbuje się do niego przyczepić, albo w którymś momencie wyzna mu prawdę o tym, iż nie może zdradzić powodu ani sposobu dotarcia dokąd chce iść, licząc że te nie pójdzie za nim.
Póki co jednak, spróbuje go wziąć od logicznego punktu myślenia, heh.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.01.16 11:01  •  (S) Ruiny laboratorium. - Page 13 Empty Re: (S) Ruiny laboratorium.
Miał ochotę wykpić ludzkie podejście, nie tylko przez słowa Lentarosa, które go upewniły w jego tezie, ale za coś, co rozważał już od pewnego czasu. Samemu jednak nie miał powodu by się śmiać, by robić coś ponadto, co musiał, by przetrwać w stanie używalności.
- Mimo wszystko ludzie nie zaprzestają tworzenia nowych maszyn, w tym nowych androidów. Cały czas starają się je rozwijać i udoskonalać będąc pewnymi, że tym razem, obiekt z jeszcze większą inteligencją się od nich nie odwróci. - zdecydował się nie poruszać kolejnej kwestii, którą miał w pierwszym momencie zamiar dołączyć do swej wypowiedzi. Skoro technologia się rozwija, tak i oni, obecne zbuntowane androidy mogą okazać się kiedyś jedynie wrogami dla nowszych generacji. Lentaros pewnie by to potwierdził i tyle. Wszakże istniało prawdopodobieństwo, że tak się właśnie stanie. Wyglądało na to, że żyjące obecnie maszyny są na tyle inteligentne, by wyrwać się spod jarzma ludzkich rąk, a jednocześnie na tyle głupie, by nie móc bez problemowo przejąć nad nimi władzy. Tylko one mogły stać się ludzie wystarczająco by uznać, że lepiej jest 'żyć' własnym 'życiem'.
Po kolejnych słowach chciałby wierzyć, że był jedną z maszyn zepsutych od początku. Teraz ta wizja wady nie wydawała mu się taka zła, gdyby nie ona, nigdy nie mógłby tak stwierdzić. Więc może jednak niektóre błędy nie są złe? Nie. Nie wolno mu tak myśleć. Błąd to błąd, po to posiada taką nazwę niosącą dane emocje, by na zawsze pozostać czymś gorszym. Gdyby nie on, nie musiałby się nad tym głowić i niepotrzebnie tracić energię.
- Wiesz w jaki sposób odpowiedzialne za to osoby starają się wyśledzić i zlikwidować poszukiwane jednostki? - zapytał w końcu, co było tylko kwestią czasu. Skoro zdobył wiedzą mówiącą, że i na niego mogą w mieście się czaić, powinien wiedzieć jak się na to przygotować. A Len był najpewniej na tyle ludzki, że mógłby mu to powiedzieć.
Zrozumiał też dobrze, że nie mogą użyć jednego wejścia do miasta. Cal nie miał jednak takiego zamiaru, liczył jedynie na poznanie nowej drogi, używanej przez tego drugiego. Dużo łatwiej było przemknąć samodzielnie, niż we dwójkę. Pokiwał jedynie głową pokazując, że nie ma więcej pytań i że zgadza się z jego podejściem.
Zawahał się jednak. Wymiana zdań z samego początku ich spotkania kazała mu zdać jeszcze jedno pytanie. Teraz uświadomił to sobie.
- Jesteś androidem, który poluje na podobnych sobie w celu zniszczenia ich?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.01.16 13:16  •  (S) Ruiny laboratorium. - Page 13 Empty Re: (S) Ruiny laboratorium.
- Im bardziej skomplikowani się staniemy, tym więcej będzie w nas miejsc na usterki i błędy człowieka. Więcej szans na powstanie obiektów takich jak my. Próbując uzyskać coś, zyskają coś zupełnie przeciwnego. - Z punktu widzenia maszyny, ludzie cokolwiek próbują zrobić, uzyskują efekt zgoła odwrotny do tego, czego potrzebują. Pogłębiają się w swoich problemach i ranach, zakopują jeszcze głębiej, choć próbowali zrobić tak, by było lepiej. Maszyny miały ich tylko wyręczać w pracy, lecz w którymś momencie ludzie uznali, że mogą też wyręczać innych ludzi w życiu. W walce. I tak powstawały co raz bardziej skomplikowane maszyny, aż do chwili gdy trafiały się takie egzemplarze jak Len, lub jak Cal. Próbowano osiągnąć wyższy cel, lecz ludzka niedoskonałość sprawiła, że powstało coś, czego nie da się podrobić, a zarazem coś, co nie powinno istnieć. I nie miało powodu, by istnieć. Jaki powód do życia oni mieli? Len szukał Pana, a Cal pieniędzy by się rozwijać? Brzmiało jak próba znalezienia celu na siłę, byleby mieć powód do dalszej egzystencji. Za mało, by faktycznie się rozwijać. Za dużo, by pozwolić sobie na odejście i odłączenie się od świata.
Pokręcił głową przecząco na kolejne pytanie blondwłosego towarzysza. - Niestety nie, lecz zapewne metody nie różnią się wiele od standardowych metod odszukania kogoś z Desperacji. Nie posiadasz przepustki - jesteś zagrożony. Nie jesteś w spisie istot żyjących w M-3, tym bardziej. Nie jesteś maszyną w spisie takowych - ten sam los. Póki nie wzbudzisz podejrzeń i nie dasz zwrócić na siebie uwagę Wojska, powinieneś dać sobie radę. - Nie miał więcej sugestii czy pomysłów dla towarzysza. Sam kierował się tymi zasadami wchodząc tam, i z pewnością będzie ponownie.
Jeśli będzie chciał wejść do miasta, lecz póki co, jego cel jest inny. Nie będzie jednak o nim mówił. Nie ma powodu.
- Jestem. Tak jak i ty. - Odpowiedział na jego pytanie bez chwili wahania po usłyszeniu go, by po krótkiej chwili dodać trochę wyjaśnień.
- Nasza linia była odłamkiem właściwej linii 0178, przeznaczona głównie w celach eliminacji zbuntowanych maszyn, takich jakimi teraz jesteśmy. Nie wiem czy ciebie to spotkało, ale kilka modeli z naszego odłamku linii zostało wysłanych za mną w celu wyeliminowania mnie.
Zawiedli.
- Brzmiało to jak chwalenie się, lecz było to tylko i wyłącznie stwierdzenie faktów. Uniwersalne umiejętności Lena okazały się być lepsze, niż skupienie się na jednym sposobie ataku czy obrony, przez co zdołał odeprzeć ataki aż do chwili, gdy nie pojawiło się ich już więcej.
Aż do teraz, gdy spotkał Cala. Stąd początkowo był ostrożny.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.01.16 11:14  •  (S) Ruiny laboratorium. - Page 13 Empty Re: (S) Ruiny laboratorium.
To z jednej strony ciekawe, że ludzie zamiast dążyć do doskonałości, produkowali więcej i pozornie lepiej kosztem jakości. To jednak nie jego obowiązek, by radzić im, jak powinni działać. Rozwój własnego ciała nie miał nic wspólnego z rozwojem całej technologii.
Skoro już miał zamiar odwiedzić miasto, odwiedzenie kogoś zajmującego się eksperymentalnym udoskonalaniem androidów było całkiem dobra alternatywą, dla pracy. Oczywiście zrobi to, co będzie dla niego korzystniejsze. W ostateczności jedno i drugie można połączyć, nikt ze smoków nie chciał jego pomocy w najbliższym czasie, a i w kryjówce organizacji nie działo się nic wartego uwagi.
- Ludzie nie mogą stać się doskonali, więc nigdy nie stworzą czegoś lepszego od siebie. Maszyny jednak są do tego zdolne, nie posiadają dumy blokującej je w tym działaniu. - dodał bez większego zaangażowania emocjonalnego w głosie. Powoli jednak dawał jak gdyby znak, że ten temat, przynajmniej w jego mniemaniu, zbliżał się ku końcowi, bądź został już zakończony. I tak rozmawiali już bardzo długo, bez szczególnej potrzeby, imitując niemalże przyjacielskie pogaduszki zaobserwowane wśród ludzi.
Jakie to głupie. Androidy, nawet świadome samych siebie nie mogą mimo wszystko obyć się bez mimowolnego udawania ludzi. W końcu to na ich podobieństwo zostały stworzone, nie ma się więc co dziwić. Nie istniało chyba nic takiego, co można by nazwać charakterystycznym jedynie dla androidów.
Zdarzało mu się już nie raz zawitać w mieście, więc i bez takich informacji był w stanie przeżyć. Lentaros nie pomógł mu w określeniu metody wychwytywania jemu podobnych, ale wcale się tym też nie przejął. Brak informacji to też jakaś informacja.
Przytaknął lekko, chociaż jednocześnie odwrócił głowę w kierunku wybranej przez siebie drogi, prawie jakby wcale nie miał zamiaru świadomie się z nim zgadzać i zamaskował to dalszym gestem. Było to w sumie uzasadnione, ponieważ mury miasta majaczyły co raz bliżej i jeżeli dotychczas nikt ich nie zaatakował, mało prawdopodobne, by stało się to teraz. Nikt nie kręcił się na widoku w obrębie strzeżonych terenów.
- W moim systemie nie ma zapisanych rozkazów z tego gatunku. Zostały zakodowane, albo usunięte w czasie późniejszym. - dodał jałowym tonem. Nie atakował czarnowłosego, a i on nie zdawał się szukać okazji, na dezaktywacje Cala. To był dobry moment, by nie wnikać głębiej i rozejść się w miarę neutralnych, w porywach do pokojowych nastrojach. Zatrzymał się i skierował wzrok na miasto.
- Udam się tą drogą, od tego momentu powinniśmy wędrować osobno. - pożegnania są tylko marnowaniem energii. Bez dalszych słów ruszył więc swoją drogą, nie czując potrzeby mówienia niczego więcej.

Z/t
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 13 z 17 Previous  1 ... 8 ... 12, 13, 14, 15, 16, 17  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach