Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: M3 :: Nishi – Zachód :: Domostwa


Strona 6 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6

Go down

Pisanie 13.01.18 21:18  •  Przytulne mieszkanie Marcelinowe~ - Page 6 Empty Re: Przytulne mieszkanie Marcelinowe~
Niesamowite zgranie w czasie. Wspólny orgazm to zjawisko często pożądane, acz chyba rzadko osiągane, niestety. Marcelina zsunęła się z Jeneviera, leżąc bezwładnie obok niego i oddychając już spokojnie, głęboko. Wspaniały relaks, który pozwolił rozluźnić się wszystkim napiętym mięśniom, odsunął troski, smutki i niesamowicie poprawił humor. W pewnym momencie poczuła się jak dziewczyna, która właśnie straciła dziewictwo; parsknęła w duchu, znów uświadamiając sobie, ile czasu minęło od ostatniego zbliżenia.
Kiwnęła jedynie głową, nie odczuwając potrzeby odpowiadania. Rozumiała i była wdzięczna, choć wątpiła w możliwości rozrodcze swojego łona. Z Hadrianem nigdy się przecież nie zabezpieczali, a o żadnej ciąży nie było jej wiadomo... no chyba, że jego. Mógł to przecież świetnie ukryć, łajdak. Marcelina mogła go spokojnie podejrzewać o transeksualizm - nie zdziwiłoby ją już zupełnie nic. On, jak i Lokstar to dwaj doskonali kłamcy, nie liczyli się nigdy z uczuciami drugiej osoby.
Po tym zbliżeniu coś w sercu i duszy wymordowanej pękło. Nie patrzyła już na swój były związek w tak sentymentalny sposób, a po tym zbliżeniu z Jenevierem niechęć do byłego partnera urosła w siłę. Tyle sprzecznych emocji, tyle zwariowanych myśli, tyle planów i marzeń, które nie mogły ziścić się przez głupią przysięgę... - Było wspaniale. - powiedziała, uśmiechając się delikatnie. Patrzyła w zmęczone oczy dżina, dostrzegając w nich tajemniczą, ciepłą iskierkę. Po jej ciele przebiegł dreszcz. - Chyba powinniśmy skorzystać z łazienki - powiedziała cicho, podnosząc się i chwytając leżący na ziemi, granatowy szlafrok o dość cienkim materiale. Rzuciła ukradkowym spojrzeniem w stronę mężczyzny, zapraszając go do pójścia za nią.
Ostre światło łazienki niemalże oślepiło Marcelinę na kilka chwil. Odkręciła kurek z ciepłą wodą, wychodząc z pomieszczenia i zawiązując pas od szlafroku. - Idź pierwszy, pod prysznic. - podczas jego kąpieli pod prysznicem wanna powinna napełnić się wodą. Marcelina przytuliła się czule do Jeneviera, odchodząc w stronę kuchni. Postanowiła zrobić sobie coś do jedzenia - jednak takie czynności wzmagają apetyt...
Marcelina wyciągnęła rękę po resztki sałatki z kurczakiem. Miała ogromną ochotę na taką przekąskę; po kilku ruchach widelca brudna miska stała już w zlewie. Nie minęło wiele czasu, jak drzwi od łazienki uchyliły się, a w drzwiach stanął czysty Jenevier. - Zakręciłem wodę. Wanna jest pełna. - Wymordowana z uśmiechem i bez słowa weszła do łazienki, uniemożliwiając mężczyźnie wyjścia z niej. Rozwiązała pasek, pozwalając delikatnej tkaninie zsunąć się z jej ciała. Łapiąc mężczyznę za dłoń, posłała mu zalotny uśmieszek; wrzuciła do wanny kuleczkę zapachową, fioletową. Wypełniła ona ciepłą wodę, pieniąc ją i otulając marcelinowe ciało, gdy ta ułożyła się wygodnie w wannie. Była ona obszerna, więc Hex zmieściłby się w niej bez problemu, mając jeszcze sporo miejsca dla siebie.
- Patrz. - Dziewczyna trzymała w ręku gumową kaczkę, która wydawała niezwykle zabawny dźwięk. Nie minęło wiele czasu, a wymordowana śmiała się z odgłosu, nie mogąc złapać tchu. - Za każdym razem mnie to bawi!
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.01.18 21:55  •  Przytulne mieszkanie Marcelinowe~ - Page 6 Empty Re: Przytulne mieszkanie Marcelinowe~
Stety czy niestety, im się to udało. Winić (albo dziękować) za to trzeba połączeniu tego, od jak dawna Marcelina takowego stosunku nie miała i faktu jak Hex bardzo pragną takowego z nią doświadczyć. Chyba nie miał okazji czuć pociągu do żadnej kobiety czy mężczyzny tak wyraźnego i mocnego... A samo dokonanie go odrzuciło gdzieś daleko myśl o tym, że "zauroczył" się przez fakt iż oszczędziła mu życie. To już była przeszłość.
Teraz czuł się znacznie pewniej w swoich emocjach i w swoim zachowaniu.
Można też winę zrzucić na to że dopiero co udało mu się pozbyć choroby z organizmu i był jeszcze nieco osłabiony. To też opcja.
Może i mogła mieć wątpliwości, wymordowani nie należą do nazbyt reproduktywnych, ale jednak to mogło się zdarzyć. A jak wielokrotnie to było wspominane - przede wszystkim dla niego liczyło się, by kobieta była zadowolona. Osiągną to, każda z reakcji mu to mówiła.
A jej słowa tym bardziej to potwierdziły, powodując na jego twarzy zmęczony, acz radosny uśmiech. - Tylko tego chciałem, by było wspaniale. - Kiwną lekko głową, oddychając z niejaką ulgą. Wszak to mogło się skończyć dużo gorzej. Mógł zostać pobity, rzucany o okolicę czy nawet zostawiony na pożarcie przez jej istoty stworzone przez nią.
A miast tego, spędził z osóbką jaka leżała obok niego wspaniałe i upojne chwile. I choć chciałby więcej, nie będzie chciwy. Będą jeszcze okazje i czas na to.
- Brzmi jak plan. - Stwierdził, powoli podnosząc się z łóżka do pionu. Czuł jak całe jego ciało się lepi, a stygnąca, biała ciecz zaczyna krzepnąć. Niezbyt to miłe, prawie jak piasek przyczepiający się do mokrego ciała. Gdy w końcu dostał się pozycji pionowej, uniósł dłonie, splątując je ze sobą u samej góry i przeciągając się, stając na palcach i prostując praktycznie każdy mięsień z nader wyraźnym jękiem zadowolenia z tego działania. Lubił się przeciągać.
Potrząsną twarzyczką, wracając "na ziemię" i ruszył za Marceliną, nie potrzebując za nadto zachęty.
Odruchowo uniósł ramię by zasłonić oczy od ostrego, białego światła znajdującego się w łazience. Ale poszło po gałach. Trochę oślepiony wszedł jednak za kobietą, zatrzymując się niemal w ostatniej chwili by nie uderzyć w jej plecy. Nie oponował jej pomysłowi, acz nim udało mu się wbić pod prysznic, został zatrzymany przez... Nader czuły gest, jakiego w sumie się nie spodziewał. Odwzajemnił go jednak, otulając swoje lepkie ramiona wokół niej na chociaż ten króciutki moment. Puścił ją jednak i wbił się pod prysznic. Cieplutka, przyjemna woda tylko dodatkowo rozluźniła go, przypominajac nieco o zmęczeniu całym dniem, chorobą i tym, co tu robili. To ostatnie było jednak przyjemnym zmęczeniem, więc przyjął to "na klatę" bez problemów. W miarę starannie domywając się, zerkał ku wannie czy aby nie przelewa się co jakiś czas. Gdy jako tako było w porządku, skończył ze swoim prysznicem i zakręcił kurki, po czym otworzył drzwi, raportując o wszystkim. Kapało z niego, był cały mokry i właśnie miał się zbierać do wycierania, ale Marcelina wbiła się do środka, nie dając mu "uciec". O nie! Został złapany! Jakże on to przeżyje?!
Chyba musi współpracować. Z uśmiechem dał się pociągnąć do wanny, już po chwili znowu znajdując się w wodzie, acz tym razem kolorowej i z całkiem przyjemnym zapachem. Wiwat marnacja słodkiej wody! Na Desperacji się nie da, tu więc trzeba sobie odbić.
Usadawiając się więc wygodnie obok Marceliny, nie obawiał się już by otoczyć ją swoim ramieniem. Teraz, gdy minęło ledwie te kilka chwil rozłąki, mógł wyrazić swoją tęsknotę, przytulając ją. Woda czy nie, to niewiele zmieniało. Spojrzał na kaczuszkę jaką mu pokazała, kręcąc głową lekko na boki z uśmiechem widząc jej reakcje na dźwięki jakie wydaje gumowa zabawka. - Nie sądziłem że aż tak łatwo cię rozbawić. Będę pamiętał by rzucać w ciebie gumowymi kaczkami jak będziesz mieć zły humor. - Stwierdził pół-żartem, pół-serio, by następnie złożyć na jej czółku delikatny, czuły pocałunek. Ja te poprzednie, niezmieniony, tylko odrobinkę pewniejszy. - Umyć ci plecki, czy najpierw poleżymy sobie kilka chwil i poczekamy aż będziemy mieć żyrafy?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.01.18 17:30  •  Przytulne mieszkanie Marcelinowe~ - Page 6 Empty Re: Przytulne mieszkanie Marcelinowe~
Uśmiechnęła się skromnie, samymi kącikami suchych, lekko popękanych warg. Od bardzo dawna nie była tak zrelaksowana - odpoczęła nie tylko fizycznie (ha, paradoksalnie!), ale i psychicznie, na chwilę zapominając o troskach i smutkach, których ilość ostatnio przerosła siły wymordowanej. Jej optymistyczną naturę na krótką, przelotną chwilę przyćmił ogrom nieujarzmionego lęku i strachu przed przyszłością - przed tym, czy jej decyzje okażą się faktycznie trafne i dobre... była świadoma, iż czekały ją trudne wybory między mniejszym a trochę większym złem.  
Faktycznie, gumowe kaczki rozbawiały ją do rozpuku. No, nie tak, jak kury - na ich widok Marcelina z całych sił powstrzymywała śmiech. Gdy Hex wspomniał o rzucaniu w nią gumowymi kaczkami, śmiała się dalej, jeszcze bardziej, głośniej... straszniej. W pewnym momencie bowiem jej chichot przybrał dziwny, niepokojący wydźwięk. Brzmiał jak czyste zło, które kryło się w jej splamionej duszy... lecz to wrażenie szybko zniknęło, gdyż wymordowana odchrząknęła i kiwnęła z ogromnym trudem głową, odsuwając się i pozwalając mężczyźnie zająć się jej zmęczonymi plecami. Walcząc z ostatnimi okruszkami hienowatego chichotu, w końcu zasłoniła usta i powstrzymała się od dalszej fali śmieszkowania, który wywołał lawinę łez szczęścia. No cóż - niewiele potrzeba, by uszczęśliwić Marcelinę! Oddając się przyjemności płynącej z fizycznego, głębokiego dotyku silnych, acz delikatnych dłoni anioła, dwójka zaczęła rozmawiać o przeróżnych.  
W końcu woda zaczęła robić się zimna.  Jestem strasznie zmęczona, Jen - powiedziała w końcu, podnosząc się i wychodząc z wanny. Wytarła się świeżym, bawełnianym ręczniczkiem, ubierając następnie ulubiony szlafrok. Podała niebieski ręcznik w zielone wzorki Hex'owi, pozwalając się mu wytrzeć i osuszyć, po czym sama wyszła z pomieszczenia i ruszyła w stronę swojej sypialni. Na szczęście dzięki specjalnej klimatyzacji oraz dwóch kadzideł pokoik pachniał już wonią lasu deszczowego oraz słodkiej orchidei; dziewczyna szybko zmieniła pościel, odrzucając ją do kubła na pranie.
Z ulgą rzuciła się na świeżo zmienioną pościel, wzdychając głęboko. Gdy mężczyzna dołączył do niej, wtuliła się w niego i niemalże natychmiast wpadła w objęcia Morfeusza.
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.01.18 18:49  •  Przytulne mieszkanie Marcelinowe~ - Page 6 Empty Re: Przytulne mieszkanie Marcelinowe~
Relaks można osiągnąć również przez wysiłek, więc nie było to znowu tak paradoksalne. A jeśli ten wysiłek dostarcza przyjemności - tym bardziej nie jest to nic dziwnego. Ten "relaks" zdecydowanie był potrzebny im obojgu - relaks we własnym towarzystwie, towarzystwie osób jakie chcieli mieć w pobliżu siebie. Ta pozytywna energia i ciepło jakie nawzajem sobie dawali to zdecydowanie to, czego obojgu z nich było potrzeba.
Hex nie do końca potrafił zrozumieć fascynacje niektórych ludzi (a także i Marceliny) takimi małymi rzeczami, jak gumowa kaczka. W sumie nie powinien być tym, który wytyka tą kwestię - sam ma pewną dozę obsesji na temat swojego kapelusza wszak! Z drugiej strony jednak nie popada w depresje czy maniakalny chichot jak go ma lub nie, stąd nawet uniósł brwi z lekką konfuzją na narastający śmiech kobiety. Mógłby się jej zacząć bać...
Gdyby nie to, że już nie będzie potrafił. Nie, gdy jego serce jest wyciagnięte ku niej jak na talerzu, gotowe by przywłaszczyła je sobie jako własność. Czy tego zechce? To już jej decyzja.
Z przyzwoleniem na działania, zielonowłosy zajął się dokładnym, pielęgnacyjnym zabiegiem mycia bladych plecków osóbki która w tej chwili była całym jego światem. Obchodził się z nią delikatnie, ale też wystarczająco czule i wyraźnie by czuła się miło i czysto po jego zabiegach.
Koniec końców jednak ich cała posiadówka i gadulczenie o tym czy owym zajęło na tyle długo że woda robiła się zimna i tak - przynajmniej Hex doznał "żyraf" na swoim ciele, więc spełnili ten warunek. - ja również. - Pokiwał głową, zgadzając się ze słowami Marceliny. Ten dzień był dość wyczerpujący.
Pozytywnie wyczerpujący jednakowoż. Wyczłapał się z wanny zaraz za kobietą, pociągając za odpowiedni korek by spuścić wodę z niej. Stojąca woda zostawiona na dłużej szybko zacznie cuchnąć, tak to działa.
Niestety, Hexior nie miał tu żadnych, "nocnych" ciuchów ani w ogóle jakichkolwiek, więc po tym jak został obdarowany ręcznikiem i otarł się - jedyne co mu zostało to odnalezienie jego bielizny i odzianie się w nią. Warto będzie zajrzeć do jakiegoś sklepu odzieżowego i zaopatrzyć się w nowe ubrania, nie będzie ciągle w tym samym, prawda?
W między czasie gdy on się ocierał i szukał swojej bielizny nago, właścicielka zajęła się ogarnięciem sypialni do poziomu używalności. Z pewnością pościel była przesączona mieszanką ich wspólnych, hm, wydzielin, można by ująć. Ostatecznie dżin zastał jego kochankę wylegiwującą się już w łóżku i oczekującą go - nie zamierzał dawać jej długo czekać. Z faktyczną ulgą cupnął na łóżko obok niej, przykrywając ich razem kołderką gdy tylko poczuł, jak bladoskóra panieneczka wtula się w niego. Objął ją, pierwszy raz, tak... Pierwszy raz od dawna bez obaw czy strachu o koszmary lub samą możliwość snu... Zasnął. Czując się dobrze.
I czując, że obudzi się obok kogoś, obok kogo warto się budzić każdego, kolejnego dnia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.01.18 16:56  •  Przytulne mieszkanie Marcelinowe~ - Page 6 Empty Re: Przytulne mieszkanie Marcelinowe~
Miastowy tłok, typowy dla wieczornej pory. Teraz większość osób wychodziła z pracy i zmęczona biegła do domu, niektórzy opuszczali je na umówione spotkania ze znajomymi, jeszcze inni z przygnębieniem podążali na nocne zmiany. Kluby, puby i bary pełne były ludu rozmaitego koloru, pochodzenia i klasy społecznej, a gdzieś w ściekach łowcy szykowali kolejny plan sabotażu i krzyżowania celów władzy.
To był piękny wieczór. Idealny na polowanie nocnych drapieżników, którym oczy świeciły się na widok cennych dóbr materialnych. Tej nocy zawitał nów, pod osłoną którego szakale miały rozpocząć swoje łowy. - Zakład bukmacherski? - Sanadel skubał swoje ulubione, długie kabanosy, opluwając niemalże siedzącą obok Erin. Białowłosa zamachnęła się z niezadowoleniem. - Tak.
Tego wieczoru to właśnie on był celem szajki złodziei. Zakład mieszczący się nieopodal sławnej akademii, słynący ze swojej wielkości i, nieoficjalnie oczywiście, z nielegalnych interesów. To właśnie z ich powodu stał się celem szakalowej bandy - raczej każdy doskonale wie, że szemrany biznes zawsze wiąże się z ogromnymi zyskami. A tylko takie interesują szakali. - Gdzie Hadrian i Araniela? - Erin zeskoczyła z niskiego murku, spoglądając nieśmiało na Marcelinę. Przywódczyni nie odrywała wzroku od morza bilionów świateł i kolorowych neonów, które miast spokojnie spoczywać w miejscu, goniły się nawzajem, znikały, pojawiały znowu. Miasto nocą zachwycało wymordowaną, a tutaj, na wysokim budynku jednego z zachodnich apartamentowców mieścił się doskonały punkt obserwacyjny. - Nie wiem. - stwierdziła tylko, wzruszając ramionami. Słowa Erin rozsiały jednak w jej głowie niepokój, który kiełkował powoli, acz skutecznie. - Nie ma też Hether - dodał cicho Sanadel, spoglądając na zegarek. Trójka spóźniała się już czterdziestą piątą minutę. - Nie odpisują na wiadomości, mają wyłączone telefony - zaczął Carl, który do tej pory zajęty był podziwianiem pięknego, zindustralizowanego krajobrazu wraz z Marceliną.
W tym momencie z cienia wyłoniła się ogniście ruda, lekko zaokrąglona piękność. Hether. - No, jesteś w końcu! - parsknęła Erin, posyłając nowoprzybyłej sympatyczny, acz lekko zgryźliwy uśmiech. - Aż tyle czasu zajęło Ci wciskanie się w te nowe spodnie? - zachichotała, nie znajdując jednak dozy rozbawienia w oczach Hether, co zdziwiło białowłosą. Była łowczyni należała wszak do zabawnych osób z ogromnym dystansem do siebie - teraz jednak coś trapiło jej zazwyczaj beztroską duszę. Marcelina dostrzegła to pierwsza, choć cała reszta grupki również zorientowała się, że coś nie gra. - Co jest, Hether? - zapytał Sanadel, wbijając w nią spojrzenie białych oczu. Ta nie odwzajemniła spojrzenia, a spośród całej grupki najbardziej unikała wzroku Marceliny. - Wybaczcie, że się spóźniłam. Zatrzymali mnie w pracy. - A gdzie Twoja siostra i Hadrian? - Hether na chwilę przestała oddychać. Na chwilę zapadła niezręczna cisza, lecz w końcu dziewczyna wzruszyła ramionami. - Nie wiem.
Przywódczyni zmrużyła oczy, spoglądając na Carla. Uszaty był chodzącym wykrywaczem kłamstw. I tym razem nie pomylił się, co przekazał dziewczynie krótkim, znaczącym spojrzeniem. Kiwnęła lekko głową, odwracając się i wstając. - W takim razie idę ich szukać. - Hether przełknęła ślinę, kiwając jedynie głową. Nie umiesz kłamać, Hether. - Głos Marceliny rozbrzmiał w głowie ognistowłosej, bezlitośnie odbijając się niczym echo. Ruda odważyła się spojrzeć w oczy przywódczyni, lecz tylko na chwilę. - Czekajcie tutaj. - rozkazała wymordowana, naciągając na głowę kaptur. - Jeśli dwójka spóźnialskich nagle przypomni sobie o dzisiejszej akcji i przyjdzie tu, dajcie mi znać. - spojrzeniem przywołała do siebie Sanadela. Anioł podszedł do niej, domyślając się powodu przywołania go. - Znajdź Hadriana. - metaliczny, zimny ton Marceliny nie pozwalał na najmniejszy sprzeciw. Podczas gdy czarnowłosa odpalała papierosa, Sanadel grzebał coś w swej mechanicznej dłoni, w końcu z triumfem wskazując na ekran pełen dziwnych znaków. - Jest w... waszym mieszkaniu, Marcelino - stwierdził zaskoczony, próbując operacji raz jeszcze. - Lub to tam zostawił swój telefon. - Wymordowana machnęła ręką na znak, by tego nie robił; odwróciła się i zniknęła w mroku. Cyborg westchnął, wyłączając biomechaniczną rękę i wracając do rozgadanej grupki. Hether wciąż jednak milczała, siedząc samotnie po drugiej stronie dachu. Ognistowłosa paliła papierosa, choć zawsze zarzekała się, że stroni od nikotyny. - Hether. - Sanadel traktował ją jak bliską przyjaciółkę. Również dostrzegł jej zmartwienie i szczerze przejął się nim. Dziewczyna spojrzała na niego, a w jej oczach malował się żal, strach i smutek. Odwróciła się w stronę tętniącego życiem miasta, wzdychając ciężko, cicho, niczym umierające zwierzę. - Już nic nie będzie takie samo, San...
Marcelina weszła do mieszkania cicho. Spodziewała się tego, co w nim zastanie, a mimo to pragnęła zastać swoją bezpieczną ostoję pustą. Chciała, by nagle jej telefon rozbrzmiał w kieszeni, chciała otrzymać wiadomość, że dwójka odnalazła się, a wszystkie te marcelinowe myśli były zwykłym głupim wymys...
Odgłos w salonie.
Dziewczyna zacisnęła pięści i bezszelestnie zrobiła kilka kroków, by wyjrzeć zza ściany. Szybko dostrzegła dwie postacie siedzące na sofie, ginące w swoich objęciach i gorącym pocałunku. I obie te sylwetki były doskonale znane Marcelinie.
To był Hadrian i Araniela.
A kiedy otworzysz oczy, chcę, by pierwsze, co zobaczę, to ty.

Marcelina uniosła jeszcze ciężkie powieki, długo patrząc w sufit. Serce waliło jej jak oszalałe, a ona sama w końcu podniosła się i wstała ciężko, sięgając po telefon. Wyszła z sypialni, kierując się do kuchni. Tam szybko nalała sobie zimnej wody, opróżniając zachłannie szklankę. Przez jakiś czas patrzyła ślepo w punkt na ścianie przed sobą, kierując go później na telefon. Długo zastanawiała się, czy to dobry pomysł. W końcu jednak otworzyła zakładkę z wiadomościami i wybrała numer Hether.

Hether napisał:Musimy pogadać. Spotkajmy się o 9:00 w naszym ulubionym pubie.

Odłożyła telefon, odtwarzając swój sen w myślach. Z każdą kolejną powtórką pamiętała jednak coraz mniej szczegółów, zajmując je własnymi wymysłami, dlatego przestała rozpamiętywać pierwszą część, a skupiła się na finale tej opowieści. Serce zakłuło ją... więc to dlatego między nią a Hadrianem panowała napięta atmosfera w dniu, w którym stracili siebie na zawsze.
- Jen, muszę się zbierać. - powiedziała tylko, nie patrząc w stronę dżina. Ubierała się szybko. Co prawda zegar wskazywał dopiero szóstą rano, czarnowłosa musiała wydostać się jednak z tego miejsca. Nie chciała tu przebywać ani chwili dłużej... nie koszmarze, który w końcu otworzył jej oczy i wypełnił ostatnią, istotną lukę w jej pamięci. - Zostaw klucz pod wycieraczką, proszę. - dodała, posyłając mu ostatnie spojrzenie.

z/t
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.01.18 18:22  •  Przytulne mieszkanie Marcelinowe~ - Page 6 Empty Re: Przytulne mieszkanie Marcelinowe~
A Hex? Pierwszy raz, od dawien dawna, miał długi - jak na dotychczasowe "drzemki" - i przyjemny sen. Z pewnością to był wpływ towarzystwa, w jakim się znajdował. Czuł podświadomie jej bliskość, ciepło. Nie musiał do tego się do niej przytulać i ściskać ją ciągle - zwyczajnie "czuł", że jest obok. I jest to właśnie ona, Marcelina. Ex próbował zakłócić sen, zatruć jego umysł wizjami i słowami - lecz nie był w stanie. Hex był praktycznie wyłączony na jego wpływ, na wpływ mroku wokół niego i wewnątrz. Jego podświadomość była wypełniona w tej chwili Marceliną - może nawet do poziomu obsesji w tej chwili. Z drugiej strony, jeśli nie będzie jej ukazywał za nadto w rzeczywistości, albo to tylko chwilowe faktycznie - czemu nie?
Wszystko by w końcu odzyskać trochę świadomego umysłu, prawda?
Z tego przyjemnego wypoczynku wyrwała go jedyna rzecz, jaka w tej chwili na niego wpłynąć - Marcelina. A konkretnie, jej brak. Jak było pisane wyżej - nie musiał jej ściskać czy tulić, by wiedzieć, że jest z nim. I wiedzieć, że jej nie ma.
Przebudził się, nieprzytomnie unosząc głowę i spogladając na miejsce, gdzie spodziewał się zastać kobietę. Pusto. Ściągnął brwi, zsuwając się z łóżka i siadając na jego krawędzi, rzucając spojrzeniem w stronę wnętrza mieszkania. Dostrzegł zgubę - która jednak wyglądała na to, że się spieszyła. Jakieś dźwięki do niego dotarły, i z zasady pokiwał głową że "rozumie".
Choć nie rozumie, serio.
I chwilę jeszcze po wyjściu Marceliny musiał dochodzić do tego, o co chodziło. I do obudzenia się faktycznego, też. Siedział więc tak, na krawędzi łóżka, nieprzytomnie wgapiając się w drzwi za jakimi zniknęła osoba jaka w tej chwili znaczyło dla niego więcej, niż jego własny żywot.
"Bezmyślnie poddajesz się przekonaniu, że ją kochasz. A kochasz, bo cię ocaliła od śmierci? Nie zabiłbyś się sam, tchórzu."
Och, Ex się obudził, i chyba wstał lewą nogą, skoro Hex wstał najwidoczniej prawą. Dżin podniósł się z krawędzi łóżka, i zaczął krążyć po mieszkaniu, zbierając swoje ciuchy. Wciąż nieco nieprzytomnie, wciąż nie odzywając się.
"Spójrz na siebie. Jesteś cieniem dawnego siebie, istoty jakiej wszyscy się bali. Byle wyliniały szczur ci zaimponował."
Kolejne obelgi i trujące słowa z wnętrza jego umysłu. Lecz on wydawał się na nie głuchy, niewzruszony. Złośliwy twór jego umysłu jednak nie chciał odpuszczać i ignorowany, postanowił być bardziej... Natarczywy.
Odbicie w podłodze. Odbicia w oknie. Każda powierzchnia, jaka mogła odbić oblicze Hexa, przedstawiała jego w swoim ulubionym stroju, niewyraźnego jednak. Ja za matowym szkłem.
"Ona cię tylko osłabi. Sprawi że zginiesz. Że umrzesz. S.Spec będzie chętne pociąć w kawałki taką istotkę jak My, nie sądzisz? To tylko im to ułatwi. Zostaw... Nie, lepiej. Za-"
Urwał, gdy Hex praktycznie zatopił dłoń w podłodze pod nim, w jakiej widział obraz Exa. Rozstąpiła się pod jego dłonią i zasunęła niemal od razu po tym, jak ją wyjął - nie zostawiło to najmniejszego śladu.
Lecz w nieprzytomnym spojrzeniu dżina, jaki wedle swojego "widzimisię" ściskał swoje drugie ja za gardło, próbujące uciekać, coś się stało. Przekręcił lekko głowę na bok, uśmiechając się kątem warg na widok wierzgania Exa.
- A co jeśli ci powiem, że to tylko sprawi że będę silniejszy? Mój drogi, wiesz o tym że tylko TY stoisz na drodze temu, bym był silniejszy? A dzięki niej, w końcu mogę się wyrwać spod twojego wpływu... Pomyśl o tym pozytywnie - miałeś dużo czasu by panować nad nami. Teraz jednak, gdy zaczynam odzyskiwać swój rozum, siebie... Musisz pamiętać gdzie twoje miejsce. - Mówił to kompletnie sam do siebie, przynajmniej gdyby ktoś spojrzał na to z boku. Wypuścił "powietrze" z rąk, pozwalając Exowi na zniknięcie. Milczał.
Kilka chwil później i Hex zniknął. Zgodnie z poleceniem jakie w końcu przetrawił, zostawił klucz pod wycieraczką.
Nie chcę byśmy byli tylko przyjaciółmi, Marcelino. A ty?
Mała karteczka, jaką zostawił na blacie kuchni, zawierała jego pismo. Już od dłuższego czasu nie używał papieru i atramentu, ale wyuczone nawyki szybko wróciły, pozostawiając składnie, czysto i miło narysowane znaki.
Nie chciał by to była tylko przyjaźń. I miał nadzieje że nie jest w tym sam.

[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: M3 :: Nishi – Zachód :: Domostwa

Strona 6 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach