Niezbyt wielkie mieszkanie, wręcz kawalarka a raczej studio. Czyli taki duży pokój połączony z kuchnią i przedpokojem, lecz łazienka to już osobne pomieszczenie. Klimat mieszkania utrzymany jest w stonowanych barwach jak i surowym wykończeniem, można spokojnie znaleźć metal, drewno jak i cegłę na jednej z ścian. Na podłodze nie leży dywan, lecz są same panele w jasnym kolorze, jednak mimo iż pokój prezentuje się dość... surowo, właścicielka zapewniła w nim "życie" robiąc w po prostu burdel. Co prawda jest sprzątane co tydzień, ale w ciągu tygodnia tyle może się zmienić.

Char stanęła przed blokiem, gdyż jej mieszkanie właśnie tam się znajdowało, i spojrzała się za siebie chcąc zobaczyć czy pies się zjawił za nią. Jeżeli tak to fajnie, będzie się cieszyć, zawsze ktoś do kogo będzie można coś powiedzieć, jeżeli nie cóż... smutek.
Niestety pies gdzieś polazł własną drogą, coś czuła że jest to mały uciekinier i długo nie posiedzi w jednym miejscu. Pech, ale czy dziewczę miałoby czas zająć się sunią? Raczej nie, to może i lepiej dla psa.. Jednak dalej martwiła ją rana psa. Cóż. Może nie zdechnie od zakażenia.
W każdym razie, wróciwszy do domu, dziewczyna zjadła coś, umyła się, posiedziała przed kompem i w końcu poszła spać. W końcu jutro kolejny dzień pracy. Ciach, Ciach.
Na drugi dzień dziewczyna wstała, wyszykowała się i poszła do pracy.
Chyba gdzieś lekko ją kuło, że nie ma zwierzaka.

[z/t]