Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 7 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Go down

Pisanie 13.09.14 23:23  •  Teren niedaleko murów.  - Page 7 Empty Re: Teren niedaleko murów.
Nie widział twarzy tamtych ludzi. Ale nie potrzebował ich zobaczyć, żeby stwierdzić, że śmierdziało od nich strachem.
Strach jest najgorszym wrogiem żołnierza. Traci wtedy dyscyplinę i jasność myślenia. W dodatku zaraża tym wstrętnym uczuciem całe otoczenie. A koniec końców, od strachu niewiele brakuje do paniki.
Gdy Marcelina rzuciła się do ucieczki, zawahał się.
Tak po prostu uciekać? On?
Mają przewagę liczebną. Znaczną.
Ten argument go przekonał. Jednak kilka sekund wahania odebrało mu szansę na ulotnienie się. Zanim ruszył w ślad za kotowatą, rozpętało się piekło.
Coś złapało jednego z ludzi.
Marcelina uciekła.
Robot to nie człowiek.
Tamten żołnierz to człowiek.
Ludziom ma pomagać.
W pierwszym odruchu rzucił się w stronę wciągniętego żołnierza, ale po kilku krokach, gdy krzyki mężczyzny ucichły, zatrzymał się. Nie wierzył w przeczucia, ale coś ewidentnie było nie tak.
Właściwie miał pewność, że nikt go nie posłucha, ale otworzył usta, żeby krzyknąć do tamtych, żeby uciekali.
Nie zdążył nawet nabrać powietrza.
Ryk.
Coś na nich ruszyło.
Nic nie widział. Tylko czerwone ślepia.
Nic nie słyszał. Tylko ryk ludzi i potwora.
Wycofując się, spróbował rozświetlić otoczenie, ale kiedy tylko wykrzesał małe światełko, natychmiast zobaczył oślizgłą mackę pędzącą w jego stronę. Padł na ziemię, pociągając za sobą żołnierza, który akurat znalazł się obok. A może androida. Nie był w stanie stwierdzić, bo już musiał się podnosić i uciekać przed kolejnym atakiem.
To obrzydlistwo miało za dużo kończyn. Stanowczo za dużo.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.09.14 20:13  •  Teren niedaleko murów.  - Page 7 Empty Re: Teren niedaleko murów.
Słowa człowieka, który wyglądał na przywódcę grupy, przeleciały przez niego nie budząc żadnej szczególnej reakcji. Skoro nie będzie im potrzebny, to zostawią go w spokoju... prawda?
Nagle z cienia wydobył się mrożący krew w żyłach (i impulsy w obwodach) ryk. Zza pleców Glena wystrzeliła obrzydliwa, pokryta śluzem macka, kierując się w stronę najbliższego człowieka. Za nią jeszcze jedna, i jeszcze jedna. Ludzie rozbiegli się z krzykiem - ci, którzy jeszcze byli w stanie - a kotowata kobieta zniknęła bez śladu. W pierwszym odruchu Glen chciał również odsunąć się od potwora, ale wtedy w jego pole widoku wszedł nieznany mu mężczyzna, duszony przez mackę, ewidentnie na skraju swojej wytrzymałości.
Pomoc ludziom jest najwyższym priorytetem.
Należy ochraniać każde życie ludzkie na wszystkie możliwe sposoby.


Glen rzucił się na mackę, która przyduszała mężczyznę, tylko po to, by zostać wyrzuconym parę metrów do góry. Upadł w piasek z głuchym tąpnięciem, ale bez uszkodzeń. Udało mu się jednak odciągnąć na chwilę uwagę potwora, tak, że niedoszła kolacja zdołała się uwolnić i właśnie była odciągana przez kogoś na bezpieczną odległość od potwora.

Z lewej strony usłyszał wysoki krzyk i pobiegł w tamtą stronę. Potwór nie dawał łatwo za wygraną.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.09.14 11:37  •  Teren niedaleko murów.  - Page 7 Empty Re: Teren niedaleko murów.
The blind eye can no longer be cast.
The clock is ticking, there is no second chance.


Teren niedaleko murów.  - Page 7 Mcd8pd

>> Zły Los. <<
_________

Ogromny potwór zdawał się być niewzruszony całą tą sytuacją. Jego macki wciągały kolejnych nieszczęśników. W końcu, gdy mała garstka ich zdążyła uciec, a obślizgłe macki napotykały jedynie suchy gruz i kamienie, jedna ruszyła na anioła. Ciepłe, słodkie ciało, słodka krew anioła. To jest to, co ośmiorniczki lubią najbardziej. Zdążyła zauważyć, że ta poruszająca się kupa złomu w jakiś sposób jej przeszkadza. Dlatego macki chwyciły androida za nogę, odrzucając go dwadzieścia metrów dalej. Z ciemności wydobył się ponowny ryk, wywołujący dreszcze na plecach.
Wtedy na horyzoncie pojawiło się światło. Stopniowo zmieniało się w coś większego. Tak, to pomoc. S.p.e.c wysłało na desperację całą armię. Kilkadziesiąt żołnierzy, wielkie wozy, wielkie działa. Ruszyły na potwora, zajmując miejsce kilkanaście metrów od obiektu. - Odsuń się! - wrzasnął ktoś do Nithaniana. Po chwili pociski ze wszystkich stron ruszyły w stronę bestii i macek. Krew z każdej z nich zamieniła teren w bagno gęstej, lepkiej krwi. Słychać można było tylko jeden, długi, bolesny jazgot. Potem kilkunastu-metrowy potwór runął, a jego wciąż otwarte ślepia stały się całkowicie czarne. Cała armia zdawała się być bardzo zadowolona z ego faktu. Garstka naukowców podeszła ostrożnie do stwora, pobierając najwyraźniej próbki.
Jeden z ludzi zauważył Nithaniana. Podeszli do niego trzej z nich. - Kim jesteś i co tu robisz? - odezwał się jeden z nich. Nie ciekawie się zaczyna.
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.09.14 15:38  •  Teren niedaleko murów.  - Page 7 Empty Re: Teren niedaleko murów.
Tamci uciekli poza zasięg stwora. Dobrze.
Potwór i tak pewnie mógł wyczuć jego pozycję, więc bez większych oporów rozświetlił tern dookoła. Z kamienną twarzą powiódł wzrokiem po pobojowisku, usiłując ocenić, czy ktoś został. Ale wyglądało na to, że wszyscy, którzy pożegnali się z życiem, wylądowali już w żołądku bestii.
Westchnął ciężko.
Znów zapanowała ciemność.
Ledwie zdążył uchylić się przed macką. Oślizgłe cielsko mlasnęło go w udo, ale potwór nie zdążył go złapać.
Anioł władował w mackę dwa pociski, odskakując w tył. Potknął się o coś i runął w tył. Udało mu się nieco zmienić pozycję i bokiem przeturlać się w bok, unikając kolejnej macki. Kosztem rozdartych spodni i rozwalonego kolana.
Światło.
Samochody?
- Odsuń się!
Ruszył w stronę przeciwną do potwora i rzucił się na ziemię.
Czuł na sobie siłę wybuchów, widział, jak ogień na moment rozjaśnia mrok.
Cisza.
Wolno podniósł się do siadu. Potem dźwignął się z ziemi i wstał.
Trzeba uciekać. Wymordowani nie mają takiego sprzętu. Jeśli to nie S.SPEC, to Nithaniaha można uznać za Jehowę.
Zrobił kilka kroków, lekko utykając. Czarna krew wesoło sączyła się z rany na kolanie, nawet nie mając zamiaru zacząć krzepnąć.
Zamarł na chwilę, wpatrzony w grupkę naukowców. 
Przez moment czujnie obserwował ludzi podchodzących do potwora, jakby spodziewał się, że ten zaraz ożyje. Głupi ludzie. Wszystko muszą badać.
Oderwał od nich wzrok dopiero, kiedy, słysząc za sobą kroki, zdał sobie sprawę, że na ucieczkę już za późno.
- Kim jesteś i co tu robisz?
No pięknie.
Poprawił płaszcz i wyprostował się, przybierając ewidentnie wojskową postawę.
Zebrał ostatki sił, by użyć mocy.
Przed grupą eksplodowała kula jasnego światła. Kiedy znów zrobiło się ciemno, Nithaniaha już nie było. Korzystając z chwilowej dezorientacji oddziału, wymknął się i ruszył w stronę Edenu.
Na ten dzień wystarczy wrażeń.

[z/t]


Ostatnio zmieniony przez Nithaniah dnia 28.10.14 8:40, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.09.14 14:01  •  Teren niedaleko murów.  - Page 7 Empty Re: Teren niedaleko murów.
Wyrzucony w powietrze android ciężko upadł na ziemię, rozrzucając piasek wokół siebie. Potwór odrzucił go nie tylko wysoko, ale i daleko, tak że pierwsza fala żołnierzy nawet nie zwróciła na niego uwagi. Dopiero, gdy okolica została rozświetlona sztucznym światłem, ktoś z grupy dostrzegł androida.
Uzbrojona kobieta przez moment przyglądała mu się podejrzliwie, po czym zdecydowanym ruchem zaprowadziła go w pobliże dowódcy i Nithaniaha.

- To twój android? - zapytał anioła dowódca, lecz zanim ten zdążył zareagować, Glen sam pospieszył z odpowiedzią.
- Nie - stwierdził z mocą; to była jedna z niewielu rzeczy, których mógł być pewny. -Nie wiem, do kogo należę, ale nie do niego. Zgubiłem się - dodał niezbyt fortunnie, zważywszy na osobę, do której kierował słowa.
- Zgubiłeś się? Cóż, zaraz się tobą zajmiemy - odparł dowódca niemal jowialnie. Błysnął Glenowi przed oczami specjalną wojskową przepustką, uprawniającą do rozkazywania większości inteligentnych maszyn.
- Wyłącz się.

Glen posłusznie uruchomił proces wyłączenia. Zwiotczał, niemal jak człowiek układający się do snu, chociaż nadal trzymał się pewnie na nogach. Oczy mu pociemniały, po czym opuścił powieki, tracąc swoją sztuczną świadomość. Anioł został sam.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.12.14 19:55  •  Teren niedaleko murów.  - Page 7 Empty Re: Teren niedaleko murów.
Mengele w towarzystwie grupki czterech żołnierzy przechadzał się wolno w okolicy muru zbierając próbki ziemi oraz skąpej roślinności. Mogło się wydawać dziwne, że w obecnym wieku przy ogromnym postępie nauki, ktokolwiek mógł myśleć o tym, by się poruszać pieszo. Zwłaszcza ktoś, kto nie miałby problemów aby użyć bardziej zaawansowanego sprzętu niż własne nogi. Wyjaśnienie tego faktu było jednak oczywiste i znane od ponad tysiąca lat, gdyż już Einstein zauważył, ze obserwujący zmienia obiekt obserwacji samym faktem wykonywania jakiegokolwiek badania. Dlatego też Mengele już dawno zdecydował o pieszej formie eskapady wiedząc, że dzięki temu otrzymane próbki będą dużo czystsze i pewniejsze. No bo również od dawna było wiadomo, że jeśli się chce mieć coś dobrze zrobionego, to najlepiej samemu się tym zając, a nie wysyłać tępych żołnierzy czy bezrozumne androidy by się tym zajęły - naukowiec sam nie miał pojęcia, która z tych grup jest głupsza.

Z kolei tak pogardzani przez Mengela żołnierze, jak przestało dla ludzi wykonujących swój zawód, czujnie rozglądali się dookoła, lustrując okolicę badawczym spojrzeniem. Wiedzieli, że mimo znajdowania się dość blisko miasta, okolica nie należy do najbezpieczniejszych. Nie chcieli aby im umknęło cokolwiek, co mogło być potencjalnym zagrożeniem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.12.14 20:08  •  Teren niedaleko murów.  - Page 7 Empty Re: Teren niedaleko murów.
Patrząc na czas, jaki upłynął, można powiedzieć, że wydarzenia związane z anielicą prosto ze S.SPEC i najemniczką od Smoków były całkiem zabawne. Od kiedy informator obrywa od prawie że swoich, a ratowany jest przed miastowego, który tak naprawdę powinien rzucić się na nią na samym początku? Z każdą godziną, jaką białowłosa spędziła na rozmyślaniu, można było zauważyć, że była w całkiem dobrym humorze. Tak, bawiło ją to. Ale jej nigdy nie można było zaliczyć do kogoś normalnego. Co zrobisz...
Tak czy siak, jakimś cudem zawędrowała na tereny blisko murów. Powinna teraz odwrócić się o 360 stopni i oddalić się. Jeżeli chcesz spotkać wojsko - proszę bardzo, zapraszamy pod mury. Raczej nie wyskakują z wody, raczej wychodzą, uwaga! Z miasta! A jak na nich trafi, to będzie nieciekawie. Był jednak malutki problem.
Konkretniej - ciekawość.
Ethel była po prostu cholernie ciekawa, jak sobie radzą w mieście. Chciała wejść... Rozejrzeć się troszkę. Tylko na chwilkę. Nie miała jednak takiej możliwości - kolor włosów mogłaby wytłumaczyć, wspominając o farbie, oczy mogła mieć naturalne, bowiem niektórzy z takimi się rodzą, a potem dorzucić, że nie jest z M-3, tylko z innego miasta. Zaczęliby się jednak wypytywać o to, co się dzieje w innym mieście.
Białowłosa w pewnym momencie przystanęła i zaczęła nasłuchiwać. Wydawało jej się, że słyszy coś, czego tak naprawdę usłyszeć nie chciała. Kroki. I to nie pojedyncze. To musiała być jakaś grupa. Czyżby wojsko? Jeżeli tak, to pojawił się problem numer dwa - informatorka nie miała się gdzie ukryć. I co teraz? Udawać martwą, a może zaprosić ich na herbatkę?
Dobra, raz się żyje - pomyślała. Jedyne co, to uniknąć ew. ataku, a tak to może sobie udawać, że ją roślinka zainteresowała. Albo książkę czyta. Eth pokręciła głową i przykucnęła, aby sprawiać wrażenie osoby, która całą swoją uwagę skupia na niewielkiej roślince, którą kojarzyła, ale nie pamiętała jej nazwy. Wiedziała tyle, że nie była zbyt potrzebna. Być może był to jakiś chwast.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.12.14 20:36  •  Teren niedaleko murów.  - Page 7 Empty Re: Teren niedaleko murów.
Tak, nieznajoma mogła się obrócić o 360 stopni ale czy to by jej coś dało? Raczej nie spowodowałoby to zmiany kierunku w którym podążała. Kolejne obrócenie o 360 stopni również byłoby nieskuteczne. I kolejne i kolejne i kolejne - ich seria mogła spowodować najwyżej zaburzenia w pracy błędnika, nazywane przez mniej wykształconych od Mengela ludzi "kręceniem się w głowie". No w każdym razie Ethel nie zważając na S.SPEC zbliżała się do osobliwej na swój sposób grupki. Bo chyba ani facet ubrany na biało, kucający ciągle przy ziemi i coś z niej zbierający, ani tym bardziej czwórka ubranych w uniformy żołnierzy, zerkająca na wszystkie strony i trzymająca ręce na karabinach, nie wyglądała na normalnych. Oczywiście Mengele tak skupiony na swojej pracy nie zauważyłby nowo przybyłej pewnie nawet, gdyby się o nią potknął, ale tego niestety nie dało się powiedzieć o towarzyszących mu żołnierzach, którzy natychmiast zauważyli odstępstwo od normy w postaci nieznajomej. No bo przecież nikt normalny nie kuca przy roślinach poza miastem - chyba że ten zarozumiały wariat z przerośniętym ego, jak myśleli o naukowcu, którego eskortowali. Naturalnym zachowaniem wydawałoby się podbiec do nieznajomej, ale każdy rekrut dowiadywał się w trakcie szkolenia, że takie odruchy to najlepsza droga do śmierci. Podejrzewając więc zasadzkę, dwójka od razu doskoczyła do naukowca osłaniając go, podczas gdy pozostali dwaj zaczęli powoli podchodzić do nieznajomej po okręgu - jeden z prawej, drugi z lewej strony w ten sposób, by nie znaleźć się w jednej linii z resztą oddziału, dzięki czemu cała czwórka miała karabiny wycelowane w nieznajomą oraz wzrok skupiony na niej.
- [color=green]Kim jesteś? Czego tutaj szukasz?[/b] - krzyknął żołnierz stojący blisko Mengeli, zapewne ich dowódca. Naukowiec z kolei sprawiał wrażenie oniemiałego czy nawet przestraszonego całą sceną. Zerkał na boki niespokojnie, nie wiedząc co robić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.12.14 21:02  •  Teren niedaleko murów.  - Page 7 Empty Re: Teren niedaleko murów.
Informatorka stwierdziła, że żołnierze za bardzo się nie spieszyli, co bardzo ją ucieszyło. Zawsze kilka sekund życia więcej. W pewnym momencie jednak rozdzielili się. Byli na tyle blisko, że Eth mogła im się przyjrzeć. Pięciu ludzi, czterech z nich miało przy sobie broń. Ostatni, wysoki i dosyć chudy mężczyzna, za wuja nie mógł zostać uznany za wojownika. Prędzej za naukowca.
Dobra, Eth. Weź się ten raz pomyl, co? Nie chcemy mieć na głowie dziwnych, przymulonych lekarzy.
Tylko że wtedy by to miało jakiś sens - jakiś szalony pan, ukrywający swoje prawdziwe zamiary, które pewnie zaliczały się do dosyć brutalnych, wyszedł z miasta wraz z obstawą, żeby go przypadkiem nie zabili chwilę po wyjściu. Takie czasy mamy, moi drodzy. Nawet dobry wojownik powinien mieć swojego towarzysza. Jak go ostrzelają, to wiesz przynajmniej, że powinieneś uciekać.
Eth takiej możliwości nie miała - dwóch wojskowych podeszło do niej, pozostali natomiast zajęli się ochroną doktorka. Tak, ten dzień zdecydowanie można było uznać za udany. Postrzelona przez najemniczkę, opatrzona przez władzę, znaleziona jakiś czas potem przez grupkę wojskowych z nieznanym jej gościem-chudzielcem, co przypominał jakiegoś w połowie martwego lekarza/naukowca. Swoją drogą, nie wyglądał na zbyt pewnego siebie. Widać, że miastowy. Ethel spojrzała na nich i odłożyła łom obok siebie, po czym na chwilę zerknęła do swojej księgi. Tak, to byli ludzie, przynajmniej Ci wojskowi. Nie mogła dopatrzeć się na razie informacji dotyczących piątej osoby. Widocznie musiała podejść bliżej... Mówi się trudno. Białowłosa wstała, po czym spojrzała na tego, który się do niej odezwał.
- Wątpię, żeby coś w stylu "Zwiedzam, podziwiam wasze mury" przeszło. Można powiedzieć, że zawędrowałam troszkę za daleko. A panowie czego szukają? Desperacja nie jest zbyt bezpiecznym miejscem, o czym na pewno wiecie. - odpowiedziała w miarę spokojnie, po czym zerknęła na czarnowłosego pana numer pięć. Jakoś tak chciała, żeby coś powiedział... Rozmowa z wojskiem nigdy się nie zaliczała do ciekawej. Ciągle tylko się wydzierali, żeby rzucić broń, poddać się, paść na ziemię i coś tam jeszcze.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.12.14 21:29  •  Teren niedaleko murów.  - Page 7 Empty Re: Teren niedaleko murów.
Dwójka żołnierzy podchodziła spokojnie do tajemniczej nieznajomej wciąż do niej mierząc z broni. Podejrzliwie się jej przyglądali gdy ta odłożyła łom i wstała. Spodziewali się zasadzki i wyszukiwali najmniejszych oznak mogących skazywać, że to jest pułapka. Byli tacy inteligentni i przewidujący? Wprost przeciwnie - ślepo podążali scenariuszem, wykutym na pamięć podczas morderczych treningów. Było to widać w każdym ich ruchu wykonywanym z godną podziwu precyzją i idealną synchronizacją. Mimo wszystko jednak atak nie następował a do dowódcy powoli doszedł sens słów wypowiedzianych przez nieznajomą. Jak przystało na idealnego żołnierze, inteligencję nie grzeszył i za grosze nie miał humoru.
- Żartujesz sobie ze mnie? - spytał zirytowany jej słowami, uważając że go na pewno obraża. W takim wypadku wielu żołnierzy by się nawet nie męczyło, tylko strzelało prosto w głowę, aby zabić. W końcu obrażać żołnierza - czyli zbrojne ramię S.SPEC, to tak, jakby atakować całą organizację. A za to karą było śmierć. Ta by może i nastąpiła chwilę później, gdyby nie Mengele, który włączył się do rozmowy. Takie stwierdzenia jak "wasze mury", "za daleko" czy też wspomnienie o niebezpieczeństwie desperacji, słusznie lub nie, odczytał za potwierdzenie, że nieznajoma nie jest z Miasta i nie wybrała się na grzyby. A skoro tak, to może stanowiła ciekawy obiekt badań - byłoby dobrze chociażby pobrać jej krew - pomyślał, po czym schylił się i szepnął do dowódcy.
- Chcę ją mieć. - zażądał, po czym dodał - Żywą i całą. - tak, to mogło nie być oczywiste. Nie dla tych tępaków - pomyślał. Mniej się oczywiście ten rozkaz podobał dowódcy, który niczego więcej nie pragnął niż uśmiercić intruza, wrócić do bazy i odpocząć, a nie ganiać z jakimś szalonym zarozumialcem po Desperacji i patrzeć, jak ten zbiera roślinki i kamyczki. Ale cóż, takie dostał polecenie, więc delikatnym gestem dłoni przekazał rozkaz dwójce żołnierzy, stojących blisko nieznajomej.
- Nie ruszaj się.  - zażądał jeden, celując prosto w nią i powoli podchodząc, podczas gdy drugi zaczął ją zachodzić od tyłu. Jeśli ta nie zareagowała, to rzucił się na nią, próbując jej wygiąć ręce do tyłu, aby ten pierwszy był w stanie doskoczyć i zapiąć jej na nich kajdanki.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.12.14 21:58  •  Teren niedaleko murów.  - Page 7 Empty Re: Teren niedaleko murów.
Dziewczyna przez cały ten czas, kiedy wojskowi krążyli wokół niej, starała się ukryć swoje rozbawienie. Po prostu stała z delikatnym uśmiechem, który miał wskazywać na jej dobry humor, a nie to, że cała ta sytuacja ją bawi. Ach, te żołnierskie podchody... Mają broń. Tacy pewni. Jest ich więcej - jeszcze lepiej. Nic, tylko ta cała białowłosa menda powinna modlić się do nie wiadomo kogo i błagać na kolanach, by nie strzelali. Po spotkaniu z Niji naprawdę była ciekawa tego, jak wesołe pranie mózgu musieli przechodzić Ci biedni wojskowi. Z tego, co słyszała, to nie każdy wychodzi z treningów żywy. Smutne. Ci ludzie mieli niewiele lepszy żywot od tych, co mieszkali na Desperacji, choć na nich nikt nie polował. No chyba, że byli na tych terenach.
Ten cały doktorek tylko polepszał jej humor. Ciekawa była, ile razy wychodził poza swoje miejsce pracy. Ethel po raz kolejny spojrzała na książkę z nadzieją, że ta zdołała wyłapać informacje na jego temat. Zgodnie z tym, co w niej było, czarnowłosy również był człowiekiem z krwi i kości, nazywał się Joseph Mengele... I z jego strony nie było żadnych zagrożeń. Prawie. Wspomniano tam o tym, że w mieście może zrobić się dosyć niebezpieczny.
Kurza mać, odkrycie roku - skomentowała w myślach, krzywiąc się do samej siebie. Każdy człowiek jest niebezpieczny w mieście! A to wszystko przez te całe androidy i wojsko, jeszcze bardziej wkurzające od tych, co wyłażą poza miasto.
No dobra, teraz już nie była w stanie ukryć swojego rozbawienia. Że niby żartuje, co? Ach, Ci kochani żołnierze! Jeszcze ten biedny chudzielec-naukowiec zaczął coś do niego mówić. Pozwolenie na ostrzał? A może typowe podejście szalonego naukowca? Ethel przymknęła lewe oko i spróbowała wyłapać choć pojedyncze słowa Mengele. Zrozumiała tylko "żywą", więc jedyna lampka, jaka jej się zapaliła w głowie, krzyczała wręcz, że nie ma bata, zaraz będzie jatka. A przynajmniej będzie wesoło. Białowłosa pokręciła głową i spojrzała za siebie...
Bingo. Powoli zbliżali się do niej, co uruchomiło chęć natychmiastowego ataku, jednak Ethel nie drgnęła. Zamiast tego informatorka zamknęła oczy i poczekała na dobry moment. W jednej chwili Sabi lewą nogą kopnęła w łom, celując w żołnierza przed nią, a następnie dziwnie się uchyliła i odskoczyła od wojskowego za nią. Nie zaatakowała jednak. Miała tylko nadzieję, że w czasie odskoku nie planowali dobrze celować - prawa noga nadal odmawiała jej całkowitego posłuszeństwa.
Kaptur zleciał, ukazując białą czuprynę o fioletowych pasemkach. Chwilę po tym też usunęła maskę z twarzy i jakby zawiesiła ją na szyi.
- Panowie, panowie, my rozmawiamy jak cywilizowani ludzie, da? - starała się wyglądać w miarę poważnie, żeby znowu im przez myśl nie przeszło, że próbuje ich obrazić. - Ja tu miła jestem i próbuję rozmawiać, a wy się na mnie rzucacie? Hej, Mengele, zabaw się może troszkę inaczej. Wbrew pozorom, uwaga - ja Cię zrozumiem. A Ty rozumiesz mnie. Nie trzeba do tego tych, hmm... Napakowanych przyjaciół.
Informatorka była nawet na tyle miła, aby dać złudną nadzieję trafienia, podchodząc. Była całkiem pewna siebie...
Tylko że znowu zaczęło jej coś wariować w głowie. Głosy... Chwilowo chyba nawet nie była w stanie wyczuć, czy wojskowi nie planują jednak trafić w nią. Ethel lekko skrzywiła się i przyłożyła prawą dłoń do czoła. W mordę jeża, atakowałeś chwilę temu! Daj mi spokój... Nie mam teraz czasu...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 7 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach