Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Go down

Pisanie 13.04.14 15:09  •  Teren niedaleko murów.  - Page 3 Empty Re: Teren niedaleko murów.
A te żaby to ciągle gdzieś tam majaczyły, ale chyba nikt nie zwrócił na nie uwagi. No bo co jest dziwnego w kilku żabach w Desperacji? Absolutnie nic. Można było tu spotkać naprawdę wiele stworzeń, niektóre takie, jakie uczyniła je natura, inne zaś nieco bardziej zmutowane. Nikt nie zwróciłby uwagi na kilka losowych żabek.
Gdyby nie to, że tych żabek nie było kilka. Zaczęły wyłazić z dosłownie każdego zakamarka. W miejscach, które jeszcze chwilę temu świeciły pustkami teraz pojawiły się błyszczące wyłupiaste ślepia płazów. Rozległ się jednostajny skrzek. Na początku cichy, aby z każdą chwilą przybrać na głośności. W końcu w okolicy zebrało się od cholery zielonkawych stworzeń, a ich kumkanie nie dawało spokoju. Skąd one się wzięły? Nie wiadomo. Wiadomo jedynie, że nie było to zjawisko do końca naturalne.
Także niektóre z żab były zatrute, więc nie polecałbym ich jeść, ale przecież nasi bohaterowie o tym nie wiedzą.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.04.14 0:37  •  Teren niedaleko murów.  - Page 3 Empty Re: Teren niedaleko murów.
Być może gdyby los ofiarował mu jakieś inne geny, a nie jakieś marne ptasie, to usłyszałby, czy też wyczuł zbliżającego się delikwenta. Niestety, dostał od swych przodków tylko lepszy wzrok. Nie żeby narzekał, czy coś, ale wolałby jednak też jakieś inne bajery.
Słysząc więc głos, spojrzał przez ramię za siebie, by ujrzeć tam zamaskowanego jegomościa. Och, czy to powietrze tutaj na prawdę było aż tak złe, żeby nosić maski przeciwgazowe...? Nie miał jednak czasu teraz na rozmyślanie nad wrażliwością płuc hakiera, bo oto wymierzył w niego bronią i nazwał go... wymordowanym. Dreszcz niepokoju przeszedł po jego ciele. Nie. Ten koleś nie mógł wiedzieć. Nie wyglądał inaczej od innych ludzi. Był może bledszy i mizerniejszy niż zdrowy człek, ale przecież za życia też tak wyglądał. Nie dało się po nim poznać, że był zombiakiem, skrzyżowanym ze zwięrzęciem. Nie miał uszu, ogona, raptem perę piór, które jednak były dobrze skryte pod bluzą. Czyżby stracił kontrolę? Nie. Nie czuł żadnych zmian. Koleś musiał wysunąć taki wniosek po tym miejscu. Siedzi sobie poza murami, oddycha tym powietrzem, na pewno wymordowany. Tak. Tak pewnie pomyślał.
-Hola, hola. Żaden wymordowany, i z łaski swojej, tak jakoś nieswojo się czuję, gdy we mnie celujesz. - powiedział, starając się uspokoić, jednak patrząc na broń, jakoś tak nie bardzo potrafił. -Na spacer z psiakiem przyszedłem. W mieście wszędzie pełno ludzi i zwierząt, tłumy i w ogóle. Tutaj trochę luzu, nie...? No. Jeremy jestem. - Niemal z obrzydzeniem wypowiedział swe imię, ale jakby nie patrzeć, to oficjalnie tak się zwie. Co zaś tyczy się żab... zlał je kompletnie. Co go jakieś płazy?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.04.14 22:28  •  Teren niedaleko murów.  - Page 3 Empty Re: Teren niedaleko murów.
Na moment jakby opuścił broń. Zawahał się? Całkiem możliwe, choć trudno powiedzieć jednocznacznie - równie dobrze mogła mu zdrętwieć ręka. Westchnął głęboko i chciał coś powiedzieć. Otworzył usta, jednak nie dokończył. Zauważył skaczące wszędzie żaby. To nie byłoby nic niezwykłego, w końcu żaby na terenach Desperacji nie były czymś dziwnym, jednakże ich ilość zdecydowanie przekroczyła normę.
Rozejrzał się po okolicy i zerknął na Jeremiego
- Nie-wymordowany, huh? - zapytał i spojrzał się w twarz chłopaka. - No dobrze. Niech będzie, że Ci uwierzę. - uśmiechnął się i opuścił broń, jednak nie chował jej. Nie żeby z powodu opętanego, raczej trzeba było być gotowym na atak z każdej strony - nie tylko od kłamczuszka.
- Ja się nazywam Akasemis. -powiedział do niego, zbliżając się kilka kroków w jego stronę. Prześwidrował go wzrokiem - od dołu do góry. Zerknął również na jego psa, który, co go zresztą dziwiło, nie rzucił się na niego, żeby przegryźć mu tchawicę.
- Taaaak, w mieście rzeczywiście tłumy. Normalnie nie ma gdzie palca wcisnąć... - rzekł z przeogromną dawką ironii w głosie. - Słuchaj... wiesz, ja osobiście nic do Ciebie nie mam, jestem dobrym człowiekiem. Przynajmniej tak mówią. Ale jak ktoś Cię zauważy... ktoś "mniej miły", to nie będzie się pytał kim jesteś. Po prostu Cię zastrzeli. Nie wolno wychodzić poza miasto. Jako obywatel miasta powinieneś przecież to wiedzieć. Bo przecież jesteś dobrym, grzecznym mieszkańcem, nieprawdaż? Zupełnie jak ja. - puścił mu oczko, uśmiechając się zadziornie. Jakże romantycznie. Niestety, tą piękną chwilę przerywało co chwila kumkanie płazów. Czego one właściwie chciały, że się ich tyle nazbierało?
 - Te żaby... to Twoja sprawka? Nigdy ich tutaj tyle nie było...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.04.14 20:51  •  Teren niedaleko murów.  - Page 3 Empty Re: Teren niedaleko murów.
Po rozmowie z Szatejel CCORD wybrał jeden ze wskazanych przez nią kierunków. Cały czas myślał o tym, że według niej ludzie potrzebowali pomocy. On uważał inaczej. Ludzie mają inne spojrzenie na Boga. Anioły, a przynajmniej Szatejel bo żadnych innych nie spotkał, uważały go za najświętszą osobę, za kogoś bez skazy. Może i tak było, ale zapewne wielu ludzi go nienawidziło za wszystkie nieszczęścia, które ich spotkały. CCORD nie miał zdania. Dla niego Bóg był trochę jak dziecko, które znudziło się swoimi zabawkami, ale w sumie się nie dziwił bo gdyby miał takich ludzi za zabawki to pewnie sam miały ich gdzieś. Oczywiście są dobrzy ludzie, ale pewnie więcej jest tych złych.
Zanim się spostrzegł, był obok murów. Niedaleko były 2 osoby, pomyślał że to towarzysze. Troszkę się mylił, ponieważ jeden z nich celował do drugiego.
Po chwili spostrzegł także żaby... Były wszędzie i było ich bardzo dużo.
-Śmieszne stworzenia. Ciekawe skąd się tu wzięły? Może naturalnie tu występują? Albo Bóg nie ma co robić? Może zapytam? - pomyślał skręcając do dwójki.
Gdy się zbliżył, ocenił czy jest bezpiecznie i powiedział:
- Cześć, nie chciałbym przeszkadzać, ale... Skąd te wszystkie żaby? - podszedł do nich jakby nic się nie działo. Chociaż może jak na te czasy to rzeczywiście nie było nic dziwnego.
- Ah, gdzie moje maniery... - uderzył się w czoło.
- CCORD jestem, miło mi. - uśmiechnął się do nieznajomych.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.04.14 22:08  •  Teren niedaleko murów.  - Page 3 Empty Re: Teren niedaleko murów.
Przygryzł dolną wargę, lecz maska na lego twarzy zasłoniła ten gest. Niekiedy tłumem można nazwać chociażby trzy osoby. A dziesięć to już przeludnienie. Mniej więcej tak uważał Judge i od czasu do czasu miło było pobyć w takim miejscu jak to. Po horyzont żywej duszy brak. Szkoda tylko, że ta samotność została zakłócona.
-Nie. - oznajmił tylko chłodno. Nie widział powodu, by jakoś się rozgadywać, czy palnąć "przecież człowiek na ma takich zdolności, lol, o czym ty myślisz w ogóle, koleś". I wtedy też dołączyła do nich Noir, która przez ten czas szukała tego właściwego badyla. I dopiero kiedy go odnalazła, mogła z czystym sumieniem wrócić do właściciela. Gdy już zbliżyła się wystarczająco, spojrzała podejrzliwie na hakiera. Ciche cmoknięcie zakapturzonego dało jej sygnał, że ma usiąść, co posłusznie wykonała. -Ze S.SPEC'u jesteś, czy jakoś tam sobie sam z siebie załatwiłeś pozwolenie na broń? - rzucił, jakoś nie chcąc drążyć tematu żab. Ale najwyraźniej nie dane mu to było, bo oto kolejny ktoś się pojawił i również o te zwierza pyta. No litości, no! Płazy jak płazy, trochę ich więcej, ale to tylko płazy. Kogo one obchodzą..?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.05.14 22:21  •  Teren niedaleko murów.  - Page 3 Empty Re: Teren niedaleko murów.
Brud, syf i to zatęchłe, przesycone wonią strachu i śmierci powietrze. Nienawidziła go, ale paradoksalnie również kochała. To było miejsce w którym żyła i którego zmiana nie była dla niej miłym przeżyciem. Kto nie skusiłby się na propozycje, by rzucić ten syf w pizdu i ruszyć do miasta, żyć niczym przyzwoity obywatel?
Szkoda tylko, że tak nie mogło być, z powodu tego nieszczęsnego wirusa. Z powodu, że była słaba i dała się postrzelić, że pozwoliła by jej ciało pożarła śmierć. Gdyby mogła wybierać, nie wróciłaby do życia. Nie do tego życia.
Usiadła na ziemi, przy murze, spoglądając za siebie, w miejsce gdzie widniała spora dziura. Powinna iść, czy może zostać?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.05.14 21:58  •  Teren niedaleko murów.  - Page 3 Empty Re: Teren niedaleko murów.
To, że wymykała się do miasta i nikomu o tym nie mówiła, to jedno, a to, że zawsze wracała obładowana różnymi smakołykami to drugie. Nikt tak naprawdę nie wiedział w jaki sposób pozyskiwała zapasy. Pieniędzy nie miała, no bo skąd? Grow jej nie dawał bo i sam bidę klepał. A kraść to dziewczyna nie kradła, bo było to sprzeczne z jej wartościami. Zawsze na pytania skąd to wszystko ma, śmiała się jedynie i unikała odpowiedzi. Przecież najważniejsze było, że to miała i tyle.
Wygramoliła się dosyć niezgrabnie z dziury, obładowana swoimi zdobyczami i dzięki skrzydłom w miarę prosto sfrunęła na ziemię. Zatrzepotała nimi przez chwilę, by wreszcie je schować. Spojrzała na obie siatki i uśmiechnęła się sama do siebie wyraźnie zadowolona. Już miała ruszyć w stronę Desperacji, gdy jej wzrok przykuło dziwne stworzenie. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie widziała, aczkolwiek współcześnie po świecie chodziło wiele, przedziwnych stworzeń.
Przechyliła nieco głowę, robiąc parę kroków w stronę zwierzęcia, uśmiechając się coraz szerzej. Przykucnęła w odległości jakiś dwóch metrów i przyglądała się jej przez chwilę, aż wreszcie zaczęła szperać w jednej z siatek. W końcu wyciągnęła jakiś kawałek mięsa i wyciągnęła go w stronę stworzenia.
- Jesteś głodny? – zapytała rozsiewając dookoła siebie dobroć i sympatię. Bo czemu nie? Dla niej każde żywe stworzenie zasługiwało na szacunek i okazywanie dobroci. Jeżeli nie zacznie od siebie, to nikt inny tego za nią nie zrobi. A przecież dążyła do tego, by świat zrozumiał, że złem i przemocą do niczego dobrego nie doprowadzi.
                                         
Eve
Kotek     Anioł
Eve
Kotek     Anioł
 
 
 

GODNOŚĆ :
Eve, ewentualnie Ewa, Matka Ludzkości, Pierwsza Kobieta na Świecie.


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.06.14 21:17  •  Teren niedaleko murów.  - Page 3 Empty Re: Teren niedaleko murów.
-Wysadzicie mnie tutaj, muszę coś sprawdzić.
Rzekł Naven do kierowcy wozu bojowego który dopiero co poniekąd uratował ich z nieciekawej sytuacji kiedy to podczas małego patrolu po terenie Desperacji razem z Norką spotkali zwierze. Naven nie należy do miłych ludzi a do sumiennych których celem jest wytępienia wszelkiego dziwactwa na tym świecie, które może zagrażać egzystencji Miasta. Kierowca zatrzymał się w pobliżu murów do miasta.
-Dobra, ja tu zostaję jakby coś miejcie przygotowany helikopter w razie nagłej ewakucaji.-spojrzał na pokiereszowaną Panią Generał-Wieźcie ją do szpitala i zróbcie badania.
Zabrał razem ze sobą na tą podróż swój karabin i wyruszył w nieznane. Kusiło go chwilę rozejrzeć się wokół murów, dawno tego nie robił i chciał zobaczyć czy nie ma jakiś podkopów albo grupy która ma zamiar zniszczyć mur. Kombinezon szczelnie chronił jego całe ciało jak i podawał informacje na temat tego co się dzieje wokół niego jak to zawsze. Odbezpieczył broń i ruszył przed siebie rozglądając się na tym wielkim pustkowiu w poszukiwaniu czegoś co mogło wydawać się podejrzane.
Długo nie było czekać, przeklną się w duchu, że znowu skrzydlate coś napatoczyło mu się pod nogi. Co więcej! Chyba starał się skontaktować z czymś. Coraz bardziej ten świat wydaje mi się popieprzony W myślach dodał do siebie, jednak nie miał zamiaru jakoś specjalnie się do nich podkradać i z nimi dyskutować a tym bardziej leczyć! Cholera jasna w tym świecie istnieje tylko jedno lekarstwo na takich mutantów a mianowicie pocisk 5,56. Odbezpieczył karabin i zaczął do nich podchodzić celując do skrzydlatej. Długo nie było trzeba czekać na okrzyk który wydał.
-NA ZIEMIE!-darł się-GLEBA ALBO SKOŃCZYSZ MARNIE!
Dla pewności, zbliżał się powoli do niej celując jej prosto miedzy oczy. Chce informacji, kim ona jest, dla kogo pracuje i może jak będzie grzeczna to nie oszpeci jej twarzy oraz puści ją wolno. Chociaż szczerze? Wątpię w to, zbytnio sobie te skrzydlate paskudztwa nagrabiły u niego. Nie miał zamiaru okazywać litości innym stworzeniom oprócz ludzi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.06.14 21:58  •  Teren niedaleko murów.  - Page 3 Empty Re: Teren niedaleko murów.
Cóż, zwierzę najwyraźniej nie zamierzało zbytnio reagować na jej słowa. Nie zamierzała go jednak do niczego zmuszać. Zresztą, sama anielica nieco się spieszyła, wszakże chciała zdążyć zrobić coś do jedzenia na wypadek, gdyby ktoś z gangu postanowił zajrzeć do ich kryjówki. Zawsze to jakaś miła odmiana, kiedy zamiast chłodnych ścian można znaleźć coś ciepłego do zjedzenia. Eve zostawiła kawałek mięsa, gdyby zwierzę czy tam to dziwne stworzenie jednak postanowiło się posilić i podniosła się z zamiarem udania się w stronę Desperacji. Tylko, że prawie zawsze ktoś musi Ci przeszkodzić. Głośny krzyk, a raczej wydarcie się na nią skutecznie sparaliżowało jej ciało na moment. Instynktownie uniosła swoje dłonie ku górze, widząc, jak obcy mężczyzna celuje w jej stronę z broni.
Nie spodziewała się nikogo o tej porze pod murami miasta. Nie w tej części. Mimowolnie zrobiła krok w tył, rozglądając się na boki, czy obcy jest sam. Na to wyglądało.
- Emm… Zrobiłam coś złego? – zapytała niewinnie. I nie było w tym nic udawanego. Ona naprawdę nie rozumiała czy zrobiła coś złego na tyle, żeby celować w jej osobę. Może powinna z nim porozmawiać i powiedzieć, że to zapewne jakieś nieporozumienie. Zwłaszcza, że nie była na terenie miasta! O. A tutaj mógł pałętać się każdy. Mężczyzna ewidentnie wyglądał na kogoś, kto należał do wojska. A tutaj nie mieli władzy. Tak przynajmniej sobie tłumaczyła. Zawsze mogła wyciągnąć skrzydła i odlecieć ale z drugiej strony chyba powinna zachować swoją anonimowość, przynajmniej jeśli chodzi o jej boskie pochodzenie. Przyglądała mu się niepewnie przez chwilę, aż wreszcie wypaliła, z pewnością na swoją niekorzyść.
- Ja… Ja już sobie pójdę… – mruknęła cicho ponownie się cofając, tym razem o parę kroków. Odwróciła głowę, chcąc rozeznać się w położeniu. Cóż, jak rzuci się biegiem w ucieczce to raczej zbytnio jej to nie pomoże, zwłaszcza z tymi krótkimi nóżkami. Chyba rzeczywiście zostanie jej podniebna ucieczka. Sapnęła cicho, wyciągając swoje skrzydła i machnęła nimi, wzbijając się w powietrze, zamiarem jak najszybszego oddalenia się od pana niebezpiecznego.
                                         
Eve
Kotek     Anioł
Eve
Kotek     Anioł
 
 
 

GODNOŚĆ :
Eve, ewentualnie Ewa, Matka Ludzkości, Pierwsza Kobieta na Świecie.


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.06.14 11:54  •  Teren niedaleko murów.  - Page 3 Empty Re: Teren niedaleko murów.
Naven nie lubił gadać, a w szczególności z kimś kto nie potrafi zrozumieć prostych komend. Mówił gleba to do jasnej cholery ma leżeć na glebie aż nie wyda innego polecenia. Cóż sama się o to prosiła, on nie należy do osób które to w swoich zamiarach są miłe i po prostu by darowały takie zachowanie. Nie on był inny, surowy w szczególności dla swoich ofiar.
-Coś kurwa chyba powiedziałem.
Krzyknął, po czym bez żadnych pytań czy ogródek strzelił 2 razy celując w jej kolano. Nie chciał aby uciekła, jednak jeśli zacznie to cóż. Dostanie w ryj od niego tak aż nie będzie potrzebowała usług dentystycznych do końca swych dni o ile ich dożyje w co wątpię.
Powoli podchodził do niej, niepewny trochę bo cholera wie kim to jest? co za potworne moce w sobie skrywa jak i do jakiej organizacji należy. W sumie, wali go to, ma pod sobą i nad sobą całe wojsko. Jeśli doszło by nawet przez taką głupią rzecz do konfliktu zbrojnego między miastem a cholera wie czymś to dobrze, szkolenie żołnierzy w walce jest najlepsze jeśli ta walka odbywa się na prawdę a nie w symulatorze.
Podchodził ostrożnie do niej, mierząc, nie wiedział czy jego strzały odniosły jakiś skutek, wiedział, że czeka go przesłuchanie tej oto istoty. Dalej był gotowy oddać kolejną serię chociaż wiedział, że powoli kończy mu się amunicja w magazynku jednak zmiana go to kwestia paru chwil, sekund. Można powiedzieć, że Naven przeważnie najpierw strzela potem zadaje pytania, jeśli uda mu się ją pojmać wzywa helikopter i zwija się do bazy aby przeprowadzić tortury które to na pewno wyjawią mu coś o niej. Chociaż w sumie? może oddać temu popieprzonemu doktorkowi Blightowi ją? Lubi badać takie przypadki a że dostarczy mu żywy okaz to się chłopaczyna ucieszy i da mu dostęp do jego bazy danych aby ulepszyć kombinezon. To jest myśl, ale póki co to on się nią zajmie i jego kombinezon.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.06.14 19:56  •  Teren niedaleko murów.  - Page 3 Empty Re: Teren niedaleko murów.
No cóż, przeceniła swe możliwości szybkiej ucieczki. Właściwie do tej pory nie znalazła się nigdy w takiej sytuacji, że poczułaby się zagrożona. Jakoś zawsze wszystko jej się udawało. Nawet jeśli jednak coś się wydarzyło, to zawsze ktoś był przy niej i jej rola sprowadzała się do próby uspokojenia jej towarzysza, ewentualnie do samoobrony. Ale teraz była sama. I nie wiedziała co robić. Walczyć nie chciała, bo raz, nie potrafiła, a dwa, nie chciała nikogo skrzywdzić. Po prostu nie, nawet kosztem jej własnego zdrowia, a nawet i życia.
Z jej gardła wydobył się stłumiony krzyk, kiedy kule przeszyły jej lewe kolano oraz skrzydło. Niczym worek spadła na ziemię, zagryzając wargę, by więcej nie krzyczeć z bólu. Bolało, ale należała do tych osób, które potrafiły zachować to dla siebie, chociaż do najłatwiejszych coś takiego nie należało. Złapała się za kolano, czując jak spomiędzy jej palców wypływa ciepła krew. W takim wypadku nie da rady biec, ani nawet iść. Przeniosła swoje spojrzenie na ranne skrzydło, którym delikatnie poruszyła. Splamione krwią pióra poruszyły się lekko, z trudem. Nie odleci już. A najgorsze, że kula najprawdopodobniej utkwiła w piórze. Musi ją wyciągnąć bo inaczej jej przyszłe szybowanie po niebie może być zagrożone. Jednakże póki co miała inne zmartwienie.
Przeniosła swoje spojrzenie na zbliżającego się mężczyznę, a przez jej ciało przebiegł nieprzyjemny dreszcz. Dolna warga dziewczyny drgnęła, a w oczach zalśniły łzy bezradności i bólu. I frustracji, bo nie wiedziała czego ktoś obcy może od niej chcieć. Ale z drugiej strony zdawała sobie sprawę z faktu, że na świecie żyją różni ludzie. I Ci dobrzy i Ci źli. Jednakże karmiona idealistyczną wizją świata wierzyła, że w każdej złej istocie tli się pierwiastek dobra. Tak też było i tym razem.
- Cokolwiek chcesz zrobić… nie musisz. Jestem pewna, że poza postawą barbarzyńcy kryje się dobry człowiek. – powiedziała łagodnie. Przynajmniej starała się brzmieć łagodnie, próbując dać mu do zrozumienia, że to co czyni jest złe. Darowała sobie wszelakie umoralniające gadki, bo w tym momencie one najzwyczajniej w świecie były zbędne. Spróbowała inaczej go podejść, a łagodność w tej chwili była najważniejsze. Okryła swoje małe i roztrzęsione ciało skrzydłami, tworząc z nich w swego rodzaju barierę przed mężczyzną. Chciała, żeby zostawił ją w spokoju i sobie poszedł. A ona mogłaby wrócić do siebie i zająć się swoimi ranami. Owszem, jako anioł posiadała przyspieszoną regenerację ciała, aczkolwiek nawet ona potrzebowała czasu. Niestety, dziewczyna nie mogła leczyć samej siebie. Taki minus jej mocy.
                                         
Eve
Kotek     Anioł
Eve
Kotek     Anioł
 
 
 

GODNOŚĆ :
Eve, ewentualnie Ewa, Matka Ludzkości, Pierwsza Kobieta na Świecie.


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach