Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 7 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Go down

Pisanie 07.02.16 4:57  •  Niebezpieczne zbocze górskie - Page 7 Empty Re: Niebezpieczne zbocze górskie
Tak jak przewidywała, po bestii nie było żadnego śladu. Tylko dowody, że była. Zawinęli się toteż z powrotem do bazy i na nowo ogarnął ich wir pracy związanej z jej ogarnianiem. Ford pełniła rolę suportu z nieodłącznym baniaczkiem wody. Szybko się zorientowała, że nie tylko ją tak suszy. Mały Morfik Akito najwyraźniej postanowił na nowo przyssać się do jej skromnych zapasów wody. Po bezskutecznych namowach chodziła z upartym zwierzęciem na ramieniu, wyraźnie rozbawiona rekcjami mijających ją ludzi. Tylko przy spojrzeniu Vellarda odwracała wzrok i kazała Morfinowi udawać powietrze, bo skończy jako wycieraczka do jej glanów.
Wieczorem nie było dane nikomu się wyspać. Generał zebrał ekipę na przetrząsanie terenu. Bezzwłocznie przekazała Gluta w ręce Akito, bo jak niby miałaby mu wyjaśnić, że zjadła go bestia lub odstrzelił go wystraszony żołnierz? Sorry taki mamy klimat? Wątpliwy argument.
Skromny kałach, magnum i butla wody. Ford gotowa na kolejne poszukiwanie bestii. Poddenerwowana zaczesała włosy do tyłu i ruszyła na zwiad. Baza spoczywa w rękach Akito i zostawionego przez Vellarda oddziału pakerów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.02.16 21:24  •  Niebezpieczne zbocze górskie - Page 7 Empty Re: Niebezpieczne zbocze górskie
Akito z niejaką ulgą przyjął powrót Vellarda i Ford. Przynajmniej nie wtarabanili się w jakiś sajgon. Baza na szczęście wylgądała tak jak ją Vellardo pozostawił. No może pojawiły się ze dwa samochody ze sprzętem więcej. W każdym razie wszystko wskazywało na to, że wkrótce życie w obozie zacznie się toczyć własnym trybem i nie trzeba będzie latać i wszystkiego pilnować. Cóż za ulga.
Chłopak z niejaką zazdrością patrzył na Morfa, który upodobał sobie obecność dziewczyny. Sprzedawczyk glutowaty i tyle. W trakcie dnia chłopak pozostawił Vellardowi bazę do ogarniania a sam postanowił jeszcze trochę się przespać. Głowa nadal lekko ćmiła i szczerze mówiąc wolałby, żeby mu to cholerstwo już całkiem przeszło.
W międzyczasie dowiedział się, że wieczorem Vellard znów wybiera się na zwiad. Zmełł w ustach przekleństwo i siłą rzeczy nic nie powiedział. W końcu jakby nie było to on rządził w tym miejscu.
Odebrał niezadowolonego Morfa z rąk Ford i został z obstawą w obozie. Swoją drogą wyglądało na to, że przez jakiś czas może zapomnieć o normalnym smaku kawy. Morf miał minę jakby miał niecny plan. Oczywiście na Ford spoglądał oczkami zdradzonego jelonka.
Chłopak miał szczerą nadzieję, że nic nie zechce ich tam zeżreć, ani wleźć do obozu. W każdym razie Był całkiem zadowolony z obstawy obozu która została. Sprawdził ilu ludzi ma wartę i życie w obozie powoli zaczynało się... budzić. Przynajmniej Ci którzy mieli czas wolny z niego korzystali. Każdy czekał na chwilę chłodu.
Akito postanowił skorzystać z okazji, że nie dzieje się nic i sięgnął po jakąś książkę, którą czytał przy lampie. Jakoś czas zabić trzeba, nie?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.02.16 21:20  •  Niebezpieczne zbocze górskie - Page 7 Empty Re: Niebezpieczne zbocze górskie


Zaraz po tym jak mrok znów ogarnął pustynię pierwsze wycia przecięły powietrze. Były ciche i raczej daleko, ale stopniowo się nasilały. Nasza mała ekipa złożona z Vellarda, Ford i dwójki innych żołnierzy, którzy byli bardziej ogarnięci życiowo i nie srali w gacie z powodu byle serenady pokracznej syreny, delikatnie odczuwała wibracje podłoża.
Kiedy już wszyscy byli wystarczająco oddaleni od bazy, w mrokach piasków wynurzyło się pięć pokrak, dokładnie otaczając gromadę. Wyglądały jak coś pomieszanego z człowieka, jaszczurki i jakiejś dziwnej odmiany dżdżownicy. Generalnie, jakby się przyjrzeć, to widać, ze byli to ludzie naznaczeni wirusem. Co do szczegółów: postawa była każdego z nich była na wpół wyprostowana, cały tułów pokryty grubymi łuskami, łącznie z wyrośniętym ogonem. Karki były bardziej miękkie, grubsze, a głowa, poza ludzkimi oczami przypominała bardziej dżdżownicę, zakończoną otworem gębowym z szeregiem grubych jak palce zębów wystających poza "szczękę". Z gęby każdego wystawał długi, gruby i śliniący się jęzor. Dwójka z tych "ludzi" miała jeszcze coś - mianowicie grube łapy jak u słonia, zakończone trzema pazurami wielkości głowy. Wszystkie tępym wzrokiem patrzyły się na was.
Obie "bestie" te co miały te łapy, postąpiły parę kroków do przodu - reszta czekała. Węszyły w powietrzu, tak jakby ledwo widziały.

Akito: w zasadzie nic się nie dzieje, czujesz się w miarę okej, więc jak nie chcesz to nie musisz odpisywać, póki nie zechcesz tam dołączyć.


Notka od MG: Powodzenia :v

                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.03.16 0:26  •  Niebezpieczne zbocze górskie - Page 7 Empty Re: Niebezpieczne zbocze górskie
DOBRA, BO WIDZĘ, ŻE WAM SIĘ NIE ŚPIESZY TO KOCHANI MACIE CZAS DO PONIEDZIAŁKU (7marca) NA ODPIS.

Buziaczki, wasz MG :*
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.03.16 14:10  •  Niebezpieczne zbocze górskie - Page 7 Empty Re: Niebezpieczne zbocze górskie
Oddalili się od bazy, a już dało się słyszeć przeraźliwe wycia. Jakby sama ziemia się wystraszyła, bo dziwne wibracje podłoża, nie zwiastowały niczego dobrego czy też drobnego. Pięć pokrak wynurzyło się z piaskowych odmętów, a bardzo wrażliwa na piękno Ford, skwitowała ich wygląd cichym: Blee. Inni tez chyba byli tego samego zdania. Otoczeni, będą musieli się jakoś przedrzeć. Dziwne… tylko dwie bestie podeszły, a reszta jakby ich nie widziała. Zwarli się tak, by każdy ubezpieczał swoje tyły. Ford bardzo woli przykucnęła na ziemi i wzięła do ręki kilka małych kamieni, gestem wskazała żołnierzowi(1), który był obok, zrobić to samo, a (2) stał przy Vellardzie z karabinem w gotowości. Pustynia, piach, kamienie, głazy, to wszystko co mieli wokół siebie. Ford rzuciła kamień w bok, a ten odbił się od wielkiego głazu, znajdującego się parę metrów dalej. Może któreś z tych humanoidalnych stworzeń ruszy za odgłosem. Żołnierz(1) zrobił to samo. Będą się starali zwabić bestie w tamtą stronę. Została jeszcze dwójka z tymi wielgaśnymi słoniowatymi łapami. Starali się zachować ciszę, a ruchy były jakby spowolnione., dopóki one nie zaatakują. Ford wzięła do ręki karabin, żołnierz(1) kontynuował próbę odwrócenia uwagi. Wycelowała miedzy oczy komuś, kto kiedyś mógł zwać się człowiekiem, a teraz był… potworem. Żołnierz(2) przytknął do ucha komunikator, jako, że (1) i (2) byli w pełnym wojskowym rynsztunku i mieli wszystkie tego typu podstawowe rzeczy każdego wojaka SPEC. Kobieta wyszeptała dokładną lokalizację i prośbę o wsparcie na numer alarmowy. Pozostało czekać i przygotować się do ofensywy. Starali się odwrócić uwagę trójki bestii, a na muszce mieć tę dwójkę ze słoniowatymi łapami, jako, że zdawali sobie sprawę z ich obecności.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.03.16 14:28  •  Niebezpieczne zbocze górskie - Page 7 Empty Re: Niebezpieczne zbocze górskie
Udali się w głąb pustyni. Coraz bardziej byli oddaleni od bazy, co oznaczało, że nie będą mogli tak łatwo i szybko wrócić w razie ataku na bazę. Ani kiedy u nich pojawi się niebezpieczeństwo. Chociaż znając Vellarda... Nie odpuściłby. Musiał zwalczyć to zło, które jakiś czas czyha na ich życia. Nie mógł pozwolić, aby ich to nawiedzało, a co najważniejsze - nie chciał, aby więcej ludzi ginęło. Później musi jeździć do rodzin z dziećmi, mówić, że ich ojciec zginął na misji i z kamienną twarzą pójść do kolejnej osoby z podobną informacją.
Kiedy weszli ostrożnie do jednych z jaskiń, nagle sklepienie zaczęło się poruszać.
Wiedziałem.
Za gestykulował, aby zwarli się w jednym miejscu, razem, aby każdy stał blisko siebie. W końcu w kupie siła, co nie? Nawet te plugawe bestie o tym wiedziały. Swoją drogą były w chuj paskudne. Czasem ludzkie pojęcia przechodzi, to co jest wstanie zrobić wirus z człowiekiem. Było ich pięć, a ich tylko czworo. Nie mieli zbyt dobrej broni przy sobie, a przynajmniej tak Vellard uznał. Mogli uzbroić się w coś bardziej, aby teraz mieli prościej. Bestie otoczyli ich w okręgu, a im nic innego nie zostało jak atakować. Nie miał żadnych informacji o tym czymś. Pierwszy raz widział to na oczy, więc miał prawo niewiele wiedzieć na ten temat. Również nic o nich nie było w rejestrze danych Spec. Musieli zdać się na swoje umiejętności i technologię jaką aktualnie posiadali.
Ale najpierw wezwać wsparcie.
W bardzo szybki sposób chciał tego dokonać, jednak Ford skutecznie go uprzedziła. Dobrze kobieta zrobiła, a jej plan jak na razie wydawał się w miarę rozsądny - nie mogli się na nie rzucić w tym momencie, bo odniosą więcej strat. Tego właśnie chcieli uniknąć. A skoro są tak bardzo wyczuleni na zmysły słuchu, to rzucane kamienie wydawały się wręcz idealne, ale nie na długo. On i żołnierz obok Vellarda robili za tarczę obronną żołnierzy, którzy rzucali kamieniami. Jeśli którakolwiek bestia postanowi zaatakować, Salvador wydał rozkaz kontrataku, a on sam wyciągnął szablę z pochwy, by ruchem cięcia wycelować w szyję - tam było ich wrażliwe miejsce, więc jest duża szansa, że zlikwiduje któregoś. Jednak jeśli nieludzkie stworzenia zachowają spokój, oni również będą siedzieć cicho jak myszka i dalej praktykować tak banalny plan.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.03.16 1:22  •  Niebezpieczne zbocze górskie - Page 7 Empty Re: Niebezpieczne zbocze górskie
- Odebrałem Papa-Oscar. Pięć-osiem-zero-Alfa-Sierra, wsparcie w drodze, oznaczenie Sierra Whisky, czas dwa-piętnaście, bez odbioru.

Wszyscy żołnierze mogli usłyszeć krótkie, oschłe potwierdzenie dochodzące z ich komunikatorów. Najwyraźniej jedna z jednostek patrolująca okolice w poszukiwaniu surowców była niedaleko. Musieli tylko wytrzymać do ich przybycia.

(tak, ingerencja MG. Sorełke.)
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.03.16 21:16  •  Niebezpieczne zbocze górskie - Page 7 Empty Re: Niebezpieczne zbocze górskie
No i Akito znów został w obozie. Czasem się czuł jak dzieciak ze szlabanem.
Tamci poszli szukać mocnych wrażeń a ty tu siedź i pilnuj. Blech.
W każdym razie gdy tamci se poleźli postanowił mimo wszystko na wszelki wielki wzmocnić warty. I wydać jeszcze lepszą broń. Już lepiej, żeby jakiś dureń kogoś z rozpędu postrzelił niż żeby mu się taki miły potworek pojawił w obozie.
Jeśli chodzi o Gluta to zaczął ewidentnie tęsknić za Ford, sprzedawczyk. Akito w każdym razie zostawił go w swojej kwaterze. Może mu przejdzie za jakiś czas.
Postanowił reż zostawić warty w dzień. Kiszenie się w pełnym mundurze w słońcu może nie było najfajniejszym przeżyciem, ale obóz i tak zaczął powoli działać własnym trybem, więc część ludzi nie miała nic lepszego do roboty.
Na wszelki wielki coby uciąć narzekania dodatkowe postanowił wziąć jedną z tych dziennych wart. Najwyżej po tym wszystkim będzie miał konsystencję swojego zwierzaka. Trudno.
Jak postanowił tak uczynił. Wylazł ze swej pieczary coby oznajmić wszystkim swoje plany i przy okazji postanowił się przejść po obozie żeby tak ogólnie sprawdzić czy wszystko gra.
Nie, wcale nie łaził dlatego, że się niepokoił o Ford czy Vellarda, skąd. A przynajmniej nikomu się do tego nie przyzna.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.04.16 4:00  •  Niebezpieczne zbocze górskie - Page 7 Empty Re: Niebezpieczne zbocze górskie
Trzy z piątki potworów, jak stały w miejscu tak dalej to robiły. Znajdowały się dostatecznie daleko by trudno było nazwać je zagrożeniem, lecz na tyle blisko by ich obecności nie dało się zignorować. Ciężko było odczytać ich zamiary  powodu panującej ciemności. Światło księżyca oraz latarek przytwierdzonych do karabinów (1) i (2) umożliwiały dostrzeżenie ich sylwetek, ruchów głów kojarzących się z poszukiwaniem tropu oraz jak gdyby głaskania powierzchni pisaków długimi przednimi kończynami mogących uchodzić za ramiona - nic ponad to.
Fruwające i obijające się o wszytko kamienie nie zwróciły zanadto ich uwagi. Kilka początkowych stuknięć i uderzeń wyraźnie zaintrygowały całą piątkę, zasiewając wśród nich pewną ostrożność. Ta jednak rozpłynęła się zaraz po tym, jak jedno ze stworzeń, tych stojących dalej zawyło przeraźliwie. Od tego momentu ignorowały one wszelakie fruwające w powietrzu kamyki. Zwłaszcza szarżująca dwójka, szponiastych osobników, która z sekundy na sekundę zmniejszała dystans od żołnierzy.
Jeden z nich oberwał w głowę, jednak znacznie wyżej niżby to planowała
Ford. Pocisk utknął w czaszce, a stworzenie padło na ziemię - na chwilę. Pomachało chaotycznie łbem niczym pies chcący wytrzepać się z nadmiaru wilgoci i kontynuowało swoją szarżę - tym razem jednak na czworaka. Gdy znalazło się dostatecznie blisko wybiło się z ziemi z zamiarem rzucenia się Ford do gardła. Żołnierz (1) zepchnął ją barkiem toru skoku bestii samemu się podkładając. Znalazł się na ziemi. Nie został jednak posiatkowany. Uchronił go karabin na którym opierały się szpony potwora. Pewne było, że długo tak nie wytrzyma.
Druga bestia posmakowała serii z karabinu żołnierza (2) stojącego przy boku
Vellarda. Nie zrobiło to jednak na wymordowanym większego wrażenia. Był niczym czołg. Część pocisków zatrzymywała się na twardych łuskach, a część z metalicznymi błyskami odbijała się od nich rykoszetem, jakby te były ze stali.  Potwór, gdy tylko nalazł się odpowiednio blisko brutalnie przedramieniem zamachnęła się na (2) odrzucając go w bok niczym szmacianą lalkę, by zaraz drugą, szponiastą łapą zamachnąć się na generała. Ten w porę jednak zdołał dobyć miecz. Rozległ się szczęk zablokowanych na ostrzu pazurów. Siła zamachnięcia sprawiła, że Vellard na grząskim piasku odsunął się nieznacznie do tyłu,  zdołał jednak utrzymać równowagę. Ta się przyda - choć jedna szponiasta łapa opierała się na ostrzu to druga zmierzała w kierunku Vellarda.

Dzień w obozie zleciał Aikto względnie spokojnie. Pewnym było, że po powrocie do M3 będzie mógł się pochwalić nie lichą opalenizną. Ciekawe, jak zareaguje na ten widok Ayako? zastanawiające, lecz mniej na ten moment niż pytanie dotyczące powrotu do bazy Vellada wraz ze swą brygadą. W końcu zapadł już zmrok, a ich nie widać i nie słychać - prawie. Oficer na głównym kanale transmisyjnym posłyszał bowiem komunikat z prośbą o wsparcie. Co on zrobi w takiej sytuacji? Z jednej strony grupa Vellarda otrzymała wiadomość zwrotną od stacjonujących nieopodal wojsk z zapewnieniem wsparcia, a z drugiej jaka była pewność, że zdążą jej udzielić na czas? Jaka była jednak pewność, że on sam by zdążył z ewentualną odsieczą? Ciężko powiedzieć... Na pewno musiał brać pod uwagę ciążącą nad nim odpowiedzialność. Na ten moment był bowiem najwyższym rangą na terenie budowy. Do tego chęć zorganizowania wsparcia nadszarpnęłaby tutejszą obronę. A kto wie, może kłopoty w okolicy bazy były zwiastunem tego, że i tutaj mogły się jakieś pojawić? A może i nie? Kto wie.

|Ford lekkie zdezorientowanie
|Żołnierz (1) powalony na ziemie i przypierany do niej przez potwora
|Żołnierz (2) połamane żebra z prawej strony, lekki szok


Przybycie wsparcia ze strony Cronusa za 1/3 tury.

Termin na odpis: 15 kwietnia do północy


Jeśli ktoś przekroczy termin niech liczy się z tym, że będę pozwalała sobie kontrolować wasze postacie według mojej woli i to nie koniecznie na waszą korzyść.
Nie przyjmuję usprawiedliwień na dzień przed deathlinem. Macie cały tydzień, jesteście dorośli, znacie swoje możliwości, a ja zawsze jestem uchwytna na PW/GG.
Jeśli ktokolwiek uważa, że można go w danej kolejce pominąć - niech mnie o tym niezwłocznie poinformuje.
Jeśli coś jest niejasne/macie wątpliwości walcie prosto do mnie. Nie ma co owijać w bawełnę. Murzynami nie jesteśmy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.04.16 1:40  •  Niebezpieczne zbocze górskie - Page 7 Empty Re: Niebezpieczne zbocze górskie
Sprawa przybrała nie najciekawszy obrót. Jej dość trywialny z perspektywy czasu pomysł powiódł się tylko przez kilka skromnych minut. No, ale co poradzić kiedy człowiek musi się rozeznać na oślep. Teraz kiedy wgląd w sytuację jest zdecydowanie czystszy mogli zacząć działać… czy też bronić. Zdążyła nadać sygnał jednostce zostało tylko czekać na wsparcie i przeżyć. Niby nic, a jednak jej próba śmiertelnego postrzelenie nie powiodła się. To nie będzie takie proste. Potwór padł w  konwulsjach, ale po chwili wlókł cielsko w jej stronę. Druga szkarada oberwała serią. Zanim się obejrzała została uratowana przez żołnierza (1). Pod wpływem zderzenia z jego barkiem przewróciła się na bok, po czym przeturlała, by jak to wojsku uczyli, wstać na równe nogi. Zawirowało jej w głowie przez, co została na chwilę w miejscu. Zdezorientowała płatało igle jej oczom. Ale i tak dostrzegała niebezpieczeństwo,  w jakim znajdował się towarzysz. Niestety Vellard będzie musiał póki co sam walczyć z drugą poczwarą mając za wsparcie żołnierza (2).
Z tą myślą lekko się jeszcze chwiejąc podeszła do bestii i wyjęła magnum’a z kabury. Załadowany i gotowy do strzału, tak jak ona, bo stanęła jakieś pół metra od boku bestii wycelowała w jego miękki kark wystrzeliwując 10 pocisków z magazynku mieszczącego 15 naboi. Strzelała powoli, tak by zobaczyć kiedy bestia opadnie z sił, ale na tyle szybko by nie mogła się poderwać. Miała nadzieję, że żołnierz wytrzyma jeszcze chwilę, bo jak ta seria nie zrobi na poczwarze wrażenia to korzystając ze swojego refleksu wyjmie wojskowy nóż i wbije go z siłą bestii w kark przekręcając na boki.
Trzymaj się stary~
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.04.16 21:12  •  Niebezpieczne zbocze górskie - Page 7 Empty Re: Niebezpieczne zbocze górskie
Szczerze mówiąc to pod koniec dnia Akito zaczął się nawet nudzić. Ot taki zwyczajny dzień niezbyt obfitujący w wydarzenia. No prawie. Bo mały oddziałek Vellarda nadal nie wracał, a to na ogół oznaczało, że nie wszystko poszło po ich myśli, chociaż może im nawigacja zwariowała?
W każdym razie zaczął trochę czatować na różne wieści. No i się doczekał. W pierwszym odruchu wyleciał na zewnątrz jak z procy chcąc zbierać ekipę i lecieć z odsieczą. Na szczęście jednak chłodne wieczorne powietrze nieco go otrzeźwiło i stopniowo zwolnił krok by przejść do szybkiego marszu.
Chciałby pójść w teren, ale boleśnie zdawał sobie sprawę z tego, że musi siedzieć na tyłku w obozie. Powody były dwa. Po pierwsze wystarczy, że Vellard się szlaja, przy odrobinie pecha oberwie im się za takie hasanie po pustyni, więc po co Akito ma dokładać? Na sąd wojskowy mu się nie spieszyło. A po drugie mimo wszystko ukończenie obozu z punktu wiedzenia M-3 było raczej ważniejsze niż wsparcie oddziału Vellarda. Okrutne, ale ciężko się z tym nie zgodzić.
W każdym razie to wszystko wcale nie oznaczało, że zamierzał nic nie zrobić. Dopadł dwóch żołnierzy o których chodziły ploty, że mają średnio poukładane w głowie. W ocenie Akito bardziej się przydadzą na samodzielnej misji niż przy obronie obozu. Dał im potrzebny sprzęt, koordynaty i krzyżyk na drogę. Przy okazji dał im prikaz by nie rzucali się na oślep w środek walki. Mieli dać wsparcie z pewnej odległości. Tak żeby oddziałek Vellarda wytrzymał do wsparcia przez bardziej konkretny oddział. Gdyby się okazało, że nie są w stanie nic zrobić mieli się zmywać od razu.
Zaraz potem nawiedził kwaterę medyków by poinformować ich, że za jakiś czas mogą spodziewać się przybycia rannych. Raczej bez obrażeń się nie obejdzie skoro wzywali wsparcie.
Potem tylko krążył po granicy obozu wokół wojskowych pełniących akurat wartę. Miał nadzieję, że tu mimo wszystko nic nie przylezie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 7 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach