Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 6 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Go down

Pisanie 29.12.15 20:42  •  Niebezpieczne zbocze górskie - Page 6 Empty Re: Niebezpieczne zbocze górskie
Wbrew wcześniejszym obawom którymi podzielił się z Ayako z Vellardem pracowało mu się zadziwiająco dobrze. Może dlatego, że Salvador mimo wszystko należał do ludzi konkretnych.
W każdym razie chłopak chwilowo toczył boje z robotnikami i już stracił resztki cierpliwości, a co za tym idzie umiejętności negocjacyjnych. Przeleciał przez obóz jak chmura gradowa, zgarnął dwóch żołnierzy, którzy nie mieli przydzielonych zadań kazał im wydać broń i postawił ich na placu, który miał pozostać pusty, bez żadnych ciężarówek, żelaznych prętów i innych tego typu rzeczy i rozkazał strzelać zachowawczo do każdego niemilca, który nie byłby żołnierzem a chciał się władować tutaj ze sprzętem bez pozwolenia Akito lub Vellarda. Przy okazji wszystko wygłosił prawie, że się drąc tak żeby wszyscy na pewno usłyszeli, a już przynajmniej żeby odpowiednio spreparowana plotka doszła do wszystkich uszu. Przynajmniej był spokój.
Później zrobiło się nieco lżej. Wszyscy się porozkładali jakieś zasady zostały wprowadzone i wszystko zaczęło się powoli toczyć własnym trybem. Poza tym dotarła do nich Ford, która też zabierała część dodatkowych obowiązków.
Gdy nadeszła ta piąta noc, akurat Akito pełnił wartę razem z resztą żołnierzy. Niby nie musiał, ale jakoś tak zawsze lepiej się patrzono gdy, ktoś z tych "wyżej" męczył się razem ze zwykłymi zjadaczami chleba.
Akito widząc punkt przemieszczający się na horyzoncie przesunął się w tę stronę obozu z której prawdopodobnie przylezie to coś.
Pewnie też przy okazji napatoczył się na Ford.
-Co tam, bezsenne noce?- wyszczerzył zębiska w uśmiechu, ale efekt zepsuł Morfik, który postanowił podmienić się na nakrycie głowy młodego. Gdy chłopak podszedł do Ford, ta mała łajza przeszła w swoją własną formę i poszła sępić wodę do Ford. Sprzedawczyk.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.01.16 15:02  •  Niebezpieczne zbocze górskie - Page 6 Empty Re: Niebezpieczne zbocze górskie


Wycia trwały całą noc, a przemieszczające się cienie nie dawały nikomu spokoju. Kiedy słońce zaczęło już wschodzić, cienie powoli znikały, a wycia milknęły. Cóż, ta noc niekoniecznie była dal wszystkich wspaniała. Po tej sesji Akito zaczęła boleć głowa, tak mocno, że trudno było to nawet zbić jakimiś lekami. Ale pracować trzeba było, tylko jak, kiedy od świata łeb bolał jeszcze bardziej.
Dzień minął bez przeszkód, w hałasie i zamieszaniu, bo trzeba drążyć kolejne ściany, wyrównywać sufity, usprawniać żeby coś komuś kiedyś na łeb przypadkiem nie spadło. No i pozbyć się wilgoci w dalszych częściach jaskini.
Następnej nocy cienie były znacznie bliżej, a wycia przyprawiały o ból głowy (o ile ktoś nie zesra się ze strachu). Paru ludzi przeszło się z latarkami i karabinami, żeby przepłoszyć to coś, bo za bardzo do obozu się zbliża. Bezpośrednia obrona bazy groziła uszkodzeniami i przedłużeniem prac budowlanych, więc lepiej było przegonić za wczasu.
Kiedy stali się plamkami na tle halogenów oświetlających budowę, rozległy się krzyki, stopniowo zagłuszane przez jeszcze głośniejsze wycia. Nic nie było widać, bo było zbyt ciemno, światło tam nie dochodziło. Nikt nie odważył się tam pójść tej nocy.

Akito: łapiesz naprawdę paskudną migrenę. Radzę się modlić, żebyś znalazł jakieś solidne leki przeciwbólowe :v

Notka od MG: Jeśli się wyrobicie do środy to jeszcze wam zdążę odpisać, ale z mojej strony nie liczcie na posta nie wcześniej niż w czwartek/piątek. Do tego dnia macie czas.

                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.01.16 21:17  •  Niebezpieczne zbocze górskie - Page 6 Empty Re: Niebezpieczne zbocze górskie
- Rotawirusem? To tym bardziej Panienka powinna czegoś się napić - stwierdził, zaraz marszcząc  czoło przy jej następnych słowach. On miałby pójść się przespać? Zostawić to wszystko na te 4 godziny? Trudno było pokusić się na coś takiego, w jego przypadku było trudno. Nie odczuwał chęci spania, więc nawet nie było takiej opcji, aby to zrobił. Przynajmniej nie w tym momencie.
- Oficer Akito ma swoje obowiązki, Ty również. Nie mogę sobie teraz pozwolić na sen. Może później tego dokonam, ale jak na razie nie odczuwam takiej potrzeby, by pójść się przespać - chociaż sumienie nakazywało, aby właśnie to zrobił. Jednak pierdolić sumienie, jeszcze wytrzyma myśląc i funkcjonując przy tym normalnie.
Jednak te myśli odgonił wraz z informacją od Ford. A jednak było tutaj źródło wody i to całkiem blisko. Cieszył go ten fakt, ponieważ nie musieli robić problematycznych zbiorników wody. Trzeba przyznać, że powoli każdy tracił nadzieję na to, że gdzieś w pobliżu było źródło z wodą. Na ich szczęście tak nie było.
- Cieszmy mnie to bardzo. A na jakie komplikacje Panienka natrafiła? Trzeba było dać sygnał, przybieglibyśmy z pomocą - zdawał sobie sprawę, że w takich momentach Panienka Ford była dość lekkomyślna i wolała sama załatwić sprawę niż wplątywać w to innych i narażać ich życie, by ratować swoje.
Żołnierze niebawem wrócili do Ford i Vellarda, dając jej butelkę wody, a Salvador oznajmiając, iż jest gotowe miejsce do spania. Przytaknął na tą informację, ale nie skorzystał z propozycji. Jeszcze dał radę ustać na nogach, i wydawać słuszne rozkazy. Jak nie on, to kto to będzie robił?
Ale koniec końców poszedł spać. Tylko na 4 h.
Jak inne noce były w miarę spokojnie, tak ta noc była wręcz okropna. Za dnia znowu była w miarę spokojnie, praca szła w jak najlepszym tempie. Zbyt dobrym, powiedziałby. Pilnował wszystko i wszystkich, nie pozwalając na żaden błąd ze swojej strony, a także innych. Dyskutował i ustalał coś z oficerem Akito, kiedy była taka potrzeba, sam często też coś przemyślał, gdzie następnym krokiem było wezwanie większej ilości osób do budowy. Kolejna noc była wręcz przeraźliwa, ale Vellard trzymał się mocno. Wycia była okropne, przyprawiały o bóle głowy, a innych przeszedł (nie)przyjemny dreszcz grozy. Najbardziej niepokojące były te cienie. Nic dziwnego, kiedy Generał rozkazał przeszukać teren w celu znalezieniu tego czegoś, co wywołuje te dzikie głosy i najprawdopodobniej cienie. Kiedy rozległy się krzyki i jeszcze większe wycia, Vellard postanowił to sprawdzić, ale został powstrzymany przez całą resztę, uważając, że to zbyt niebezpieczne, aby tam teraz iść i lepiej zrobić to za dnia. Posłuchał się, niespokojnie zostając przy tworzącej się bazie. Chodził wte i z powrotem, obgryzając paznokcie, ponieważ adrenalina jaka w nim rosła była zbyt duża, by mógł usiedzieć w miejscu. Chętnie sprawdziłby, co takie tam stało się pomimo czyhającego na niego niebezpieczeństwa. Ale nie chciał narażać innych, bo z pewnością sam tam nie poszedłby, pomimo rozkazu, który sugerowałby, że ma tam iść tylko i wyłącznie on.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.01.16 1:38  •  Niebezpieczne zbocze górskie - Page 6 Empty Re: Niebezpieczne zbocze górskie
Gdy tak klęła w duchu na przeklętego wirusa, który już nieraz potrafił zdziesiątkować ludzkość skuteczniej niż horda bestii, wymordowanych i łowców razem wziętych, podszedł do niej Akito.
-Jak spać przy takim wyciu, już zarzynana świnia nie robi takiego hałasu.- powiedziała w odpowiedzi. Nadal siedząc na swoim miejscu. Chciała wstać i zasalutować, ale nie ufała swojemu ciału akurat w tym momencie. Dziwne, glutowate stworzenie wyłoniło się nagle zza ramienia Oficera i weszło mu na głowę. Parsknęła cicho. Po chwili nie było jej do śmiechu, bo malec chciał przyssać się do jej butli.
-Hola, hola, a gdzież to mi się pchasz do butli, mały glucie.- powiedziała, broniąc bukłaka. Ostatecznie jednak poddała się i podzieliła niechętnie. Odruchowo głaszcząc znajdujące się jej na kolanach stworzenie. Nie wiedząc czemu, poprawiło jej humor, a reszta nocy była całkiem znośna.
Kolejny hałaśliwy dzień, wygonił Ford w najciemniejsze zakątki przyszłej bazy. Znajdywane po drodze nieroby dostawały w nagrodę, tyle pracy, że do zmroku biegali, robiąc za dwoje. Budowlańcy byli działką Akito, nie interweniowała, kiedy nie musiała. Ogarniała żołnierzy, sama była w końcu jednym z nich. Zmieniali się wartami, nosili, pomagali, pilnowali. Nie dostała żadnych konkretnych rozkazów, może to dlatego, że spóźniła się kilka dni. Robiła więc co popadnie. Pilnując przy tym by Akito i Vellard robili sobie przerwy od czasu do czasu. Z dość mało subtelną zawziętością, żołnierza opiekunki.
Wieczór nadszedł zanim się spostrzegła. Zdążyła nawet zapchać prowizoryczną toaletę, ale trochę domestosu(cała butelka) czy innego środka podkradzionego z chemikaliów, załatwiło problem.
Wraz z nocą, pojawiło się spore zamieszanie. Krzyki żołnierzy, ciężkie pobrzękiwanie broni, niepokojące cienie, uporczywe wycie. Horror klasy C zmontowany. Szykowała się kolejna nieprzespana noc. Z niepokojem patrzyła na zdenerwowanie generała, któremu się ani trochę nie dziwiła. Starał się ignorować, gęsią skórkę, co rusz pojawiającą się wraz z wyciem. Oczywiście wśród żołnierzy powstrzymujących Vellarda również, znalazła się Ford.
Kręciła się, nie wiedząc, jak zaradzić całej sytuacji. W końcu, zła z bukłakiem wody w jednej ręce, herbatą(tak herbatą) w drugiej, podeszła do generała.
-Picie.- wcisnęła mu ciepły kubek w dłonie. Po czym stanęła na baczność.-Proszę o pozwolenia na dowodzenie grupą, która będzie przeczesywać okolicę. Ktoś powinien z nimi iści. Na obecną chwilę, ja jestem najbardziej dostępna, wręcz bezużyteczna, rzekłabym.
Jeżeli Akito pojawi się akurat w pobliżu, to dla niego też stał przygotowany kubek. Normalnie trzy kotły uspokajającego, ciepłego naparu, z towarzyszami przygotowali.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.01.16 13:33  •  Niebezpieczne zbocze górskie - Page 6 Empty Re: Niebezpieczne zbocze górskie
Chłopak uśmiechnął się półgębkiem do Ford.
-Powiadają, że człowiek do wszystkigo moze się przyzwyczaić. Zobaczysz, wrócisz i jeszcze będziesz tęsknić za tym wyjcem, bo będzie za cicho - odpowiedział dość beztroskim tonem nie przeczuwając, że nadciągają dla niego dość ciężkie dni.
-żarłok z niego... i sprzedawczyk- mruknął widząc jak glut wepchnął się na kolana Ford.
Następnego dnia Akito zaczynał czuć skutki jak myślał nieprzespanej nocy. Najpierw liczył na to, że mu przejdzie samo. Mimo to humor raczej miał paskudny i widząc to raczej nikt mu nie chciał zbytnio wchodzić w drogę. Od czasu do czasu gdy trafiał się jakiś typ, który nie miał instynktu samozachowawczego był rugany w krótkich żołnierskich słowach przez Akito. Można powiedzieć, że dzięki temu zyskał sobie trochę sympatii szeregowych żołnierzy.
Dzisiaj jego pokłady cierpliwości były zerowe, nawet Vellard w rozmowie z Akito mógł zauważyć, że ten ostatnio nie funkcjonuje najlepiej. Drugi dzień wcale nie był lepszy. Do tego jeszcze młody był mocno niewyspany, bo ból głowy oczywiście zrobił swoje i zapewnił mu trochę turlania się z boku na bok.
Światło też dawało czadu, ale na to chłopak był przygotowany. Zdawał sobie sprawę z tego, że ostre światło nigdy nie było jego sprzymierzeńcem więc zawsze gdzieś w swoich rzeczach miał okulary przeciwsłoneczne.
O ile wczoraj jeszcze egzystował jak takie pół - zombie to dzisiaj już kompletnie się do niczego nie nadawał. Oczywiście próbował się jakoś ogarnąć, ale wreszcie się poddał i pozwolił działać żołnierzom, którzy byli jego podwładnymi. W końcu lepiej, żeby oni się tym zajęli niż żeby Akito kazał coś stawiać do góry nogami, nie?
W końcu stwierdził, że raczej na nic się nie przyda i polazł w kierunku Ford i Vellarda, gdzie w łapy wciśnięto mu kubek. Generalnie gdy szedł do nich można było zauważyć, że krok miał jak najbardziej... ostrożny, delikatny? Tak jakby każdy wstrząs od ruchu mu przeszkadzał, co bardzo nie mijało się z prawdą.
O ile Vellard i Ford czuli narastające napięcie, tak dla chłopaka było wszystko jedno. Szczerze mówiąc zaczynał rozważać opcję czy nie poprosić Ford, żeby go ogłuszyła. Miałby przynajmniej spokój na chwilę.
Z rozpędu upił łyk naparu po czym pożałował. Od razu zrobiło mu się niedobrze.
-Chyba pójdę do namiotu łapiduchów - odezwał się w stronę Vellarda dając mu przy okazji znać, żeby póki co go nie uwzględniał w żadnych ważniejszych zadaniach.
-Dzięki- mruknął do Ford oddając jej prawie pełny kubek i poszedł do namiotu medycznego licząc, że coś mu tam pomogą.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.01.16 20:31  •  Niebezpieczne zbocze górskie - Page 6 Empty Re: Niebezpieczne zbocze górskie


Ranek naszedł zaskakująco szybko, tym bardziej, ze wszyscy z mniejszym lub większym strachem obserwowali punkt, w którym znikli idący na zwiad ludzie. I tak jak poprzednimi nocami tak i teraz wraz z świtem wszystko ucichło i znikło z oczu. Kiedy już całkiem się pojaśniło, wysłano parę ludzi by spojrzeli czy tamci przeżyli. Chwilę trwało, zanim grupa odnalazła szczątki. Tak, szczątki.
Chociaż może to i tak za dużo powiedziane, bo nie zostało nic prócz krwi i ubrań. Nawet kości zniknęły. Ubrania nosiły duże ślady, takie jakie było widać wcześniej na wozach przewożących materiały pierwszych dni. Grupa pozbierała co się dało i zaniosła do obozu, zdecydowanie obniżając tym samym jakiekolwiek szczątki morale pozostałych "pracowników".
Obojętnie co by z tym nasi bohaterzy nie zrobili, reszta w końcu wróciła do pracy, chociaż już mniej chętnie. Wszędzie było słychać szepty o zaistniałej sytuacji, o obawach o własne życie i sensie budowania bazy w tak niebezpiecznym miejscu. Tylko roboty pracowały tak jak zwykle, mając gdzieś otoczenie.

                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.01.16 20:23  •  Niebezpieczne zbocze górskie - Page 6 Empty Re: Niebezpieczne zbocze górskie
Pomimo niepokojących wrzasków i zdenerwowania generała, noc minęła szybko i o dziwo całkiem spokojnie. Nikt nie zaatakował tworzącej się bazy, co było całkiem miłym zaskoczeniem. Ale to tyle z miłych rzeczy.
Po nocy nastał dzień. Vellard'a nie zmrużył oka, cały czas zastanawiając się nad dwójką żołnierzy. Nie był zadowolony z tego, że nie poszli od razu sprawdzić, co się stało, tylko poczekalni na dzień, aby to zrobić. Bardzo go to męczyło, więc nic dziwnego, że ze świtem, zebrał paru ludzi by poszło z nim w tamto miejsce, żeby sprawdzić, co się stało. Zabrał że sobą Ford i dwójkę mężczyzny. Akito poprosił by poszedł się położyć na trochę, ponieważ doskonale widział w jakim był stanie. W kompletnie bezużytecznym. W sumie nawet nie musiał prosić, ponieważ żołnierz zdążył go uprzedzić. Rozkazał innym zająć się bazą podczas jego nieobecności tak, aby nic złego tutaj się nie wydarzyło. Miał nadzieję, że nie ma podwładnych, którzy nie potrafią obronić chwilowo tego terenu.
Wzięli broń, apteczkę w razie potrzeby oraz wodę. Wyruszyli w miejsce, gdzie ów zdarzenie miało miejsce. Równo wszystkim kopara opadła z wyjątkiem generała.
- Kurwa, wiedziałem - syknął do siebie, kiedy zobaczył co zobaczył. Szczątki, o ile w ogóle można to tak nazwać. Dwójki żołnierzy nie było, zostało po nim tylko ubranie i trochę kości. I plamy krwi. Nawet mięsa nie było, kompletnie nic. Aż rzygać się chciało od tego widoku. Ale czy ktokolwiek to zrobił?
- Dokładnie przeszukać teren! Ta plugawa bestia musi być gdzieś blisko. Nie może nam przeszkodzić w budowie bazy. Doszliśmy tak daleko, więc nie ma seansu teraz tego porzucać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.01.16 21:04  •  Niebezpieczne zbocze górskie - Page 6 Empty Re: Niebezpieczne zbocze górskie
Pełna napięcia noc szybko przeleciała i ani się Ford obejrzała, a nastał ranek. Niestety przykre wiadomości szybko dotarły do ich uszu. Dwójka żołnierzy nie przeczyła zwiadu. Ford zawzięcie starła się nie obgryzać paznokci z rosnącej irytacji i złości, wywołanych całą tą sytuacją. Na dodatek uporczywe skutki retrowirusa wciąż zaskakiwały ją w najmniej mniej oczekiwanych momentach.
Odwiedziła Akito ze dwa razy, by zobaczyć jak radzi sobie z migreną. Już miała spędzić kolejny dzień na lataninie z żołnierzami po całej bazie gdy usłyszała, że również idzie na zwiady w poszukiwaniu zaginionych. Mimo powagi sytuacji radośnie dołączyła do skromnej grupy. Szybko jednak spoważniała, widząc szczątki towarzyszy. Usta zacisnęły się w cienką kreskę, a w myślach pomstowała na drapieżnika, który dokonał rzezi. Domyślała się, że tak może się skończyć akcja poszukiwawcza. Mimo to, aż krew się w niej gotowała na sam widok masakry.
- Tak jest, Generale! – zasalutowała wraz z dwójką żołnierzy, słysząc rozkaz. Tamci ruszyli przeczesywać teren, Ford jednak przystanęła i odwróciła się na pięcie w stronę Vellarda:
- Wątpię, abyśmy go teraz znaleźli, Sir. Ale nie martw się. Wyprujemy temu zwierzakowi flaki i tak przyrządzimy tak, że matka natura go nie pozna. Już ja się o to postaram. – Kucnęła, mając wzrok utkwiony w śladach krwi, która była niemal wszędzie i powoli ruszyła do przodu. Po nitce do kłębka… choć wiedziała, że raczej bestii teraz nie wytropią gdy ta słodko sobie gdzieś śpi z pełnym brzuchem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.01.16 20:40  •  Niebezpieczne zbocze górskie - Page 6 Empty Re: Niebezpieczne zbocze górskie
Akito po tym jak doturlał się do bazy medyków od razu został przez nich przechwycony i naszprycowany jakimiś lekami. Jeden pewnie był na migrenę a drugi lekko nasenny. Zanim zdążył cokolwiek więcej powiedzieć i sobie pójść kazano mu zostać i wepchnięto go na jakieś łóżko polowe. Szczerze mówiąc Akito nie miał zamiaru zbytnio protestować i zwyczajnie na świecie padł. Poza tym doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że medycy raczej wiedzą co robią i raczej szybciej mu przejdzie gdy zostanie niż gdyby miał się snuć jak zombiak po obozie.
Gdy można było założyć, że wreszcie głupi łeb skończył swój bunt Akito od razu musiał pracować na pełnych obrotach. Ford i Vellard poszli na "polowanie" zapewne. Nie spodobało mu się to, że generał tak o sobie poszedł w teren. Miejmy nadzieję, że Ford przyprowadzi go w jednym kawałku. Nie chodziło nawet o to, żeby chłopak uważał Vellarda, o zgrozo, za kogoś, kto nie poradzi sobie w terenie. Bardziej jego pozycja nie współgrała ze zwiadem i narażaniem swojej osoby w niewielkim oddziale. Ba, pod pewnym względem dla Ford i reszty żołnierzy może być wręcz kulą u nogi. W końcu będą próbowali go chronić jeśli coś się skaszani.
Długo co prawda tym rozmyślaniom oddawać się nie mógł, bo przecież skoro Vellarda nie ma większość obowiązków została na Akito. Także młody chwilowo latał po obozie jak kot z pęcherzem mając nadzieje, że wieczorem jeszcze będzie pamiętać jak się nazywa.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.01.16 19:03  •  Niebezpieczne zbocze górskie - Page 6 Empty Re: Niebezpieczne zbocze górskie


Żołnierze zasalutowali i rozpierzchli się szukając czegokolwiek. Teraz był ranek, toteż kiedy dochodziło południe, to wrócili, mówiąc, że niczego nie znaleźli. Nie było w tym nic dziwnego, bo przed nimi hektary wydm, a piasek przez noc zdążył pozacierać ślady. Cokolwiek to było, wsiąkło najwyraźniej pod piaski.
A kilka dziwnych zagłębień między wydmami mogło o tym świadczyć.
Na razie jednak było południe, słońce paliło w głowy, wiatr delikatnie poruszał ziarenkami piasku i szumiał między uszami. Rozsądnym byłoby przesunąć poszukiwania do nocy, kiedy będzie chłodniej i ... to coś na pewno się pojawi. Bo trudno było powiedzieć coś więcej poza tym, że na pewno było pieruńsko głodne i miało się czym bronić.
Akito otrzymawszy jakieś leki z samego rana w południe mógł się już poczuć nieco lepiej, aczkolwiek zmęczenie po nieprzespanej spokojnie nocy dawało się solidnie we znaki.

Notka od MG: Akito jedynie teraz czuje zmęczenie i rozdrażnienie, nic po za tym nie dzieje się z nim poważnego. Zalecam odpoczynek w następnym poście.

                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.02.16 12:24  •  Niebezpieczne zbocze górskie - Page 6 Empty Re: Niebezpieczne zbocze górskie
Również wziął się za poszukiwania, jednak szło to tak opornie, że aż smutne. Nie wiedział, czy miał przeklinać na los czy mu dziękować. Może ta plugawa bestia nażarła się i poszła sobie w siną dal? Dobrze by było, choć doskonale zdawał sobie sprawę, że tak nie będzie. Jednak dobrym ruchem byłoby jej nie rozdrażniać i być bardziej ostrożnym. Kiedy po raz kolejny zaatakuje, wtedy im nie ucieknie. Już on się oto postara.
Domyślił się, że bestia ukrywa się pod ziemią, a przynajmniej tak wnioskował po znajdujących się wydmach - wcześniej ich tutaj nie było. Słońce coraz bardziej im dokuczało i widząc po całej reszcie żołnierzy, rozsądnym rozwiązaniem byłoby przesunąć przeszukiwania na trochę później. Tak na wieczór, kiedy się schłodzi. Zażądał parogodzinnej przerwy w poszukiwaniu, gdzie niektórzy mogli być mu wdzięczni. Wrócili do bazy, a tam zajęli się sprawami bardziej z nią związane. Chociaż widać, że ponure myśli dokuczały załodze. W końcu stracili dwóch żołnierzy, to nie przelewki. Vellard przeklną po polsku pod nosem. Kiedy tylko nastał wieczór, zażądał ponownego zorganizowania się i wcięcia kolejnego śledztwa/poszukiwania. Z porządnym uzbrojeniem, wyruszyli wgłąb pustyni, ponownie pozostawiając Akito i resztę żołnierzy. Byli tam również żołnierze bojowi na wypadek gdyby bestia chciała zaatakować ich skromną, nic znaczącą bazę.

/post jest chujowej jakości, wybaczcie
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 6 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach