Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 8 z 23 Previous  1 ... 5 ... 7, 8, 9 ... 15 ... 23  Next

Go down

Pisanie 19.05.15 1:32  •  Ruiny fontanny - Page 8 Empty Re: Ruiny fontanny
Wilk przestał już liczyć który to raz z kolei przyszło mu lądować na ziemi tego dnia, choć trzeba przyznać, że w tym momencie poczuł ulgę. Spinane, obolałe mięśnie, mogły się w końcu rozluźnić. Naturalnie chwilę wcześniej wymordowany postanowił odsunąć się od wojowniczej Cedny tak daleko, jak tylko mógł - czyli dopóki nie poczuł oporu na plecach w postaci nóg jednego z aniołów, od którego...też się odsunął. Tylko tak troszeczkę, bo nie miał już gdzie, a prawdę mówiąc miał ochotę pomyknąć w tym momencie na księżyc, gdzie w spokoju mógłby turlać po tamtejszej orbicie kamyczki do końca swych dni, a nie przeżywać takie stresy. Jakby nie było, to już drugi raz dostał po bebechach od karmiącej go chwilę wcześniej niewiasty, zarobił przy tym pierwszą w swoim życiu kulkę, pierwszy raz widział bardziej ogarniętego anioła od Isao, a przy tym pierwszy raz został oskarżany w tak poważnych kwestiach. Chcąc nie chcąc po prostu pobladł i to nie tylko z powodu wyciekającej z niego krwi, a jego oczy niczym pięciozłotówki nie wyrażały niczego innego prócz szoku. Normalnie przywdziałby jedną ze swych licznych aktorskich masek, lecz w obecnych okolicznościach nie potrafił.
- Ale ja nigdy nikogo nie skrzywdziłem...nie porwałem.... - Wyrzucał z siebie, nerwowo rozglądając się po twarzach aniołów, próbując dostrzec na nich jakąkolwiek reakcję na swoje słowa.
Spad mimo wszystko wychował się w ciepłej rodzinie za murami M-3. Nigdy nikogo nie skrzywdził, czy też nawet o tym nie pomyślał, choć nieraz przeżywał chwile grozy. Największym przewinieniem, które przyszło mu w tej chwili przez myśl to był ten moment w którym przebrał się za kobietę i wszedł do damskiej garderoby na jednym z musicali. Młodość...
- Ha? A...mogę, choć...nie, w sensie...kawałek dam, lecz na dłuższą metę to wątpię. - Ocknął się z zamyślenia. Podniósł wzrok i uszy w kierunku anioła, a potem próbował poukładać myśli i skupić się. Przez chwilę nawet zapomniał o ranie, której de facto nawet nie próbował tamować. Dopiero teraz przyłożył do niej ręce co wywołało nieprzyjemne prądy. Tylko czekać, aż zdrętwieje po kilku kilometrach.
- Naprawdę muszę? Zajmuję się porzuconymi szczeniętami. Nie przeżyją nawet dwóch dni, jeśli je teraz opuszczę...- Odchodził od zmysłów, gdy tylko pomyślał o tych trzech kudłatych kulkach. Miały kilka miesięcy, były w pełni uzależnione od niego. Właściwie ich pojawienie się, nadało nieco sensu i powodu dalszej egzystencji. Hayato nie mógł ich teraz porzucić, a właściwie nie chciał być od nich odseparowywany.
- Albo niech je ktoś chociaż dogląda w moim zastępstwie... - Dodał ciszej. Wiedział, że sytuacja nie należała do takich w której mógł stawiać jakiekolwiek warunki, lecz jeśli nie mógł ich wziąć to chciał mieć przynajmniej pewność, że będą bezpieczne. Choć nigdzie nie było powiedziane, że przy nim mogły liczyć na ten luksus.

//lel, jak czytałam wcześniejszego posta mojego, to oczy mi krwawiły od ilości literówek i błędów ;-;
//Na przyszłość, jak coś to mi piszcie bym poprawiała. Czasem po prostu się śpieszę, nie czytam drugi raz, nie myślę i jeszcze klawiatura mi umiera...różnie bywa, lecz zależy mi by się dało czytać, temu szturchajcie D;
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.05.15 23:18  •  Ruiny fontanny - Page 8 Empty Re: Ruiny fontanny
Choćby i Ced była ogromną optymistką, idiotycznie wierzącą w cudowne jutro, to i tak w obecnej sytuacji nie dałoby się dostrzec większych pozytywów, niż te, że może zaliczy szybką śmierć z ręki Shiroto. Nie żeby prędko jej było do ugrzęźnięcia pod ziemią, albo jeszcze lepiej - w ciele mutków z Desperacji, gdy jej martwe zwłoki bezczynnie leżące na pustkowiu przywabią swym ponętnym zapachem wygłodniałe bestie.
Przesuwała swe krwiste spojrzenie(obecnie ukryte pod czarnymi kontaktami) po zebranych aniołach każdego równie obdarowując tą samą dawką błyskawic z oczu. Nie ma bata, aby wybiła ich wszystkich z jednym pistoletem i nożem. Dwóch ściągnęłaby bez problemu, aczkolwiek po nich wykorzystany element zaskoczenia nie miałby już znaczenia, bo by leżała martwa przeszyta mieczem, bądź rozszarpana i chuj wie co jeszcze.
Wiwerna ścisnęła mocniej szczęki wysilając swój mózg na głębszą analizę i wyciągnięcie jakichś sensownych wniosków, które zapoczątkują plan ucieczki. Akurat w tym momencie, gdy miała już coś mniej więcej obmyślonego, jej noga została czymś unieruchomiona. (I saw enough hentai to see where this is going) Opuściła wzrok tylko na sekundę, aby dostrzec plącza wyrastające z ziemi.
- Szlag... - Warknęła unosząc swoje patrzałki na... Właśnie. Na co? Przed chwilą przecież znajdowała się w Desperacji, niedaleko ruin fontanny, przy szczątkach niewielkiej budowli, a teraz stała na ulicy M3 w środku nocy, oślepiona nieco reflektorami z samochodów służbowych. W miejscu aniołów stali wojskowi S.SPEC'u pewnie trzymający nabite karabiny. Tam gdzie niegdyś stał jej cel, kuliła się dwójka dorosłych - matka i ojciec. Tyle, że to była iluzja wytworzona przez jej nie wyspany mózg... prawda? Ta scena odbyła się dawno temu, czy może to wszystko co przeżyła było snem, a to jest rzeczywistość? Zaczęła mieć halucynacje po wydarzeniach jakie miały miejsce, czy może żyje z nimi od dziecka?
Obraz nagle się zamglił, a w niektórych miejscach wojskowi przekształcili się ponownie w anioły, ale tylko na chwilę.
Aomame westchnęła ciężko, wiedząc co musi zrobić. Może i nie mogła ufać swojemu własnemu umysłowi w sprawach wizualnych, ale odnośnie ciała była prawie, że pewna swych bodźców.
- Wiecie, że nasz mózg przekształca bodźce wizualne pod własny interes? - Zaczęła, nie zważając na krzyki żołnierzy. Wsadziła pistolet do kabury. - Mózg widzi to, co sam chce widzieć, przez co każdy z nas spostrzega świat inaczej. Wkurzające, nie? - Przerzuciła nóż do swojej górującej lewej ręki z westchnieniem. - Jest jednak rzecz, która jest stu procentowo realna i odczuwana w podobny sposób. Ból. - Czarne ostrze nagle zagłębiło się w prawej dłoni rozsyłając po ciele falę impulsów. Mózg nagle się ocucił obszarpując obraz uliczki M3 z jej realnej poszewki. Ced znowu stała na pustyni, a roślinka wokół nogi i aniołki ciągle byli w tym samym miejscu.
- Nie macie żadnych dowodów na te przestępstwa, do których i tak się nie przyznaję. - Wyszarpnęła broń z ręki i wytarła niedbale o nogawkę, strzepując przy tym drugą rękę zalaną już jej krwią. - Myślicie, że działacie w imieniu "dobra". Pfff, też mi coś.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.05.15 0:17  •  Ruiny fontanny - Page 8 Empty Re: Ruiny fontanny
Mistrz Gry.

Spades naparł na nogi Hekate, który ani drgnął. Tylko spojrzenie pomknęło w dół, od razu spoczywając ciężko na szczupłej sylwetce Wilka. Taksował go wzrokiem, aż w końcu Mikasa parsknął krótkim, wręcz sekundowym śmiechem, a potem - lekko machając dłonią, jakby odganiał muchę - rzucił łagodnie, by Hekate się nim zajął.
Hekate był niższy od przywódcy grupy, ale zdecydowanie postawniejszy. Długie, srebrne włosy związane były w niedbałą kitę, spoczywającą na lewym ramieniu. Gdy się pochylał po Spadesa, wyraz twarzy nawet na moment mu się nie zmienił. W poprzednim wcieleniu zdecydowanie był skałą. Chwycił go za przedramię i już... już miał szarpnąć go góry, by postawić nieszczęśnika na nogi, gdy znów odezwał się Mikasa.
- Jego noga - mruknął, brodą wskazując kierunek.
Hekate natychmiast puścił jasnowłosego i ukląkł na jedno kolano. W jego ręce pojawił się ostry nóż, który prędko znalazł swoje zastosowanie przy odcinaniu dwóch pasów materiału, skutecznie skracając Spadesowi spodnie. Jeśli kula wciąż tkwiła w nodze Wilka, Hekate bez słów (jedynie zerknął na niego kątem oka, jakby dawał niemy znak, by zacisnął zęby) wsunął końcówkę ostrza, by wyciągnąć nabój. Zaraz potem przełożył ów materiał tuż nad raną na nodze zatrzymanego i silnie zacisnął, oplótł raz jeszcze, zacisnął i w końcu związał. Identyczny zabieg wykonał drugim pasem, by wzmocnić ucisk. Miał duże, wręcz grube palce, słabo nadające się do czynności typowo manualnych, ale jego prowizoryczny opatrunek nie prezentował się aż tak źle, jak można by się tego spodziewać.
- Jeśli nie będziesz mógł iść - zaczął powoli, starannie dając nacisk na każde słowo, jakby dopiero od niedawna uczył się mówić - to mi powiedz. Pomogę ci.
W tym momencie kciukiem wskazał na siebie.
- Mogę cię ponieść.
Mikasa w tym czasie powrócił wzrokiem do Cedny. Nic na jego twarzy się nie zmieniło, prócz brwi, które uniosły się jeszcze wyżej nad przymrużonymi ślepiami. Słuchał jej i przyglądał się temu przedstawieniu, choć bez większego zainteresowania. Nawet gdy krople krwi padły na suchą glebę, anioł stał, jak go postawiono, nie kreśląc swoją postawą ani miną niczego, poza bezwzględną obojętnością. Najwidoczniej potrzebna mu była ta chwila milczenia.
- Owszem, nie mamy. - Brwi opadły i zmarszczyły się lekko. - My nie. Tłumaczyć będziesz się mogła przed Archaniołem. Shiroto.
Wezwany anioł ruszył przed siebie ciężkim krokiem, by dotrzeć do Cedny i chwycić ją żelaznym uściskiem za przedramię.
Mikasa w tym czasie zwrócił się do Spadesa:
- Zapytamy, co możemy zrobić w sprawie twoich przyjaciół. Do tego czasu... Karat będzie je doglądał. Gdzie się znajdują? Od razu go tam poślę, byś nie musiał się o nich martwić.
Jak na zawołanie, jeden z aniołów - o krótkich, postrzępionych, kruczych włosach - kiwnął głową, gotowy wykonać rozkaz choćby i za chwilę.
W końcu - gdy tylko Cedna dobrowolnie (lub nie) oddała swój sztylet, a Spades podyktował współrzędne co do lokalizacji szczeniąt - dwóch rosłych aniołów pod rozkazem Mikasy chwyciło winowajców pod ramionami, rozłożyło skrzydła i wzbiło się ku górze.

// @MG: życie sobie o mnie przypomniało i wbiło do mojej nołlajfowej codzienności. Jak mogło. Akurat, gdy robię za MG. :v

zmiana tematu -> klik
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.05.15 22:09  •  Ruiny fontanny - Page 8 Empty Re: Ruiny fontanny
W Edenie zaczynało jej się już nudzić, więc postanowiła przyjrzeć się bliżej mieszkańcom Desperacji. Nie przypuszczała, że wędrówka będzie taka męcząca. Nawet lecąc, droga strasznie jej się dłużyła. Miała wrażenie, że im dalej brnęła, tym bardziej droga robiła się zawiła i trudniejsza do pokonania. Na dodatek musiała zwolnić tempo, gdyż zabrała ze sobą zwierzaka, a nie chciała, żeby się przemęczał. Udało jej się w końcu dotrzeć do celu, choć kosztowało ją to dużo czasu. Musiała odpocząć. Czuła, że skrzydła wołają o pomstę do nieba.
Usiadła na starej fontannie, trzymając w rękach kromstaka. Tuliła go do siebie, jakby zwierzątko było jakimś cennym skarbem. Malec chyba nie był zadowolony z tego, bo zaczął się wiercić. Próbował się wyrwać, co nie bardzo mu wychodziło. Yoshi zachichotała cicho, wypuszczając podopiecznego.
- Pewnie chce ci się pić – westchnęła.
Otworzyła torbę i wyjęła z niej butelkę. Otworzyła ją, po czym nalała trochę wody do lewej dłoni. Nie pozwoli przecież, aby jej zwierzak pił na brudnej drodze.
- Pij, Kotleciku – zachęciła, wyciągając ku niemu dłoń.
Zwierzątko od razu zaczęło zachłannie pić. Kiedy już wszystko wypiło, dziewczyna zakręciła butelkę i schowała ją do torby. Pogłaskała kromstaka, a ten położył się na jej kolanach, zwijając się w kłębek. Nie powinna pozwolić mu teraz spać. Nie chciał, żeby w nocy rozrabiał przez nadmiar energii. Tym razem zrobi wyjątek, skoro przebyli taką długą drogę. Sama najchętniej położyłaby się gdzieś i zasnęła.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.06.15 15:08  •  Ruiny fontanny - Page 8 Empty Re: Ruiny fontanny
Mężczyzna po dziwnej akcji z królikiem, który to chciał go zgwałcić z akcentami DBSM czy jak to się zwie, ruszył na spacer. Musiał trochę ochłonąć, w końcu nie często spotyka się robota królika z chętką gwałtu, a to nawet dla Łowcy było sporym przeżyciem. Dlatego też, szedł sobie spokojnie co jakiś czas rozglądając się za czymś ciekawym. A nóż widelec znajdzie sobie jakąś zabawkę lub jedzonko?! A to dla niego była by niezła zabawa. Dla niego było to obojętne co to będzie, jednakże idąc sobie obok fontanny aż zaniemówił z radości, zaskoczenia i ogólnej podniety widzianym obiektem.
-Ty to widzisz?! Ty to widzisz?!- Zaczął krzyczeć, skacząc niczym małe dziecko i pokazują na anielicę palcem. Był tak szczęśliwy, że właśnie ona się tutaj znalazła, że nic innego go nie obchodziło. Na jego ryjku malowało się niewyobrażalne szczęście a z jego oczu popłynęły łzy.
-Tak debilu, nie musisz się tak drzeć, przecież mamy te same oczy, ale... to coś pięknego.- Powiedział wzruszony do granic możliwości Acadia. On także był szczęśliwy, nie często spotyka się tutaj anioła.. wróć anielicę, bo to przecież coś innego. Coś pięknego, coś niesamowitego!
Po chwilo Hyst już biegł w stronę nieznajomej, a pamiętajmy Łowcy mają umiejętność szybkiego biegania, więc długo nie musiała czekać na dziwnego osobnika.
Z tego wszystkiego zapomniał, że w ogóle to dziewczę ma jakiegoś zwierzaka... ups.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.06.15 19:54  •  Ruiny fontanny - Page 8 Empty Re: Ruiny fontanny
Yoshike przegrywała z swoim postanowieniem, żeby nie spać. Czuła, że lada moment pójdzie w ślady swojego zwierzaka, zwinie się na ziemi i zaśnie To było takie kuszące. Zawsze mogła włożyć kromstaka do swojej torby i iść dalej, ale nie chciała, aby malcowi było niewygodnie. Wtedy na pewno nie potrafiłby się wyspać. Przybyły Łowca skutecznie wybił jej z głowy pomysł o spaniu. Lepszy niż budzik albo kogut o świcie. Dziewczyna poskoczyła, słysząc głos. Wstała, całkowicie zapominając o swoim podopiecznym. Machnęła kilka razy skrzydłami, unosząc się na chwilę parę centymetrów nad ziemią. Ledwo dało się to zauważyć.
- Ale co? – zapytała zaskoczona.
Rozglądała się wokół siebie, wypatrując tego, co wzbudziło zachwyt w nieznajomym. Co w tym miejscu mogło być takiego wspaniałe? Widząc, jak wskazuje na nią palcem, uświadomiła sobie, że chodzi właśnie o jej osobę. Brawo, Sherlocku. Ale, że jak? Na dodatek ten typ się do niej zbliżał. Co chciał? Trudno było odczytać intencje po kimś, kto się tak zachowuje. Stała zdezorientowana jak zagubiona owieczka, która odłączyła się stada i nie wie, którędy znajduje się droga powrotna na farmę.
- O co chodzi?
Pierwsze co przyszło blondynce na myśl to, że przybyły potrzebuje pomocy, ale nie takiej medycznej, a psychiczne. Chwila, może jest całkiem niegroźny, o ile w Desperacji mogło być coś niegroźnego, co nie urwie ręki na powitanie. Na sekundę jej uwagę przykuł Kotlet, który stał za nieznajomym. Chwila, jak i kiedy on się tam znalazł? Prawdopodobnie teleportował się, wystraszony, hmmm. Zwierzątko patrzyło oskarżycielskim wzrokiem na Łowcę, czego on nie mógł zauważyć. Zdecydowanie nie było zadowolone z niespodziewanej pobudki, hańba.
- Nie strasz tak – burknęła, krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej.
Czujnie obserwowała przybysza. W razie niebezpieczeństwa mogła użyć torby do ochrony, a co.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.06.15 20:22  •  Ruiny fontanny - Page 8 Empty Re: Ruiny fontanny
Mężczyzna dalej biegł w stronę anielicy, oczywiście nie miał zamiary zatrzymać się przed nią z kilka centymetrów, mogło o tym świadczyć między innymi fakt, że nie było widać by miał się zatrzymać a raczej nabierał prędkości.
Oczywiście chciał wpaść na kobietę, rzucić się na nią, przygnieść swoim śmierdzącym cielskiem i przytulić. Jak na razie taki miał plan, co pokaże przyszłość nie wiele wiedział. Jeżeli kobieta się odsunie to Hyś z impetem wpadnie w ruiny fontanny, jeżeli nie to oboje tam wpadną.
Łowca nawet nie widział, że panna ma zwierzaka, zapewne gdyby zobaczył może jakoś inaczej by się zachował, a przynajmniej miałby większą czujność na niego. Jednakże, jako że nie widział go, ani Hyst ani Acadia niczego się nie spodziewał, leciał przed siebie szczęśliwy niczym szczygieł, pokazując swojego żółte zębiska i mając wiatr we włosach!

(sorki, ale zbytnio nie wiedziałam co mogę jeszcze napisać. xD)
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.06.15 23:58  •  Ruiny fontanny - Page 8 Empty Re: Ruiny fontanny
Jeden.
Coś jest nie tak, jak powinno być. Czemu ten facet nadal biegł w jej stronę? Uciekał przed czymś? Na chwilę Yoshike próbowała wytężyć wzrok, aby doszukać się jakieś bestii, przed którą mógłby uciekać nieznajomy. Niestety, nic nie zobaczyła. A może ten typ miał jakieś halucynację, w których coś zmuszało go do biegu? Tylko co ona miała z tym wszystkim wspólnego?
Dwa.
Zaczynało się robić coraz niebezpieczniej. Dziewczyna nie miała najmniejszego pomysłu, co mogłaby zrobić, żeby było dobrze. Stanie nie miało sensu, ale nie chciała też uciekać jak jakiś tchórz. Nie wiedziała, co chciał od niej Łowca. Nie wyglądał na człowieka, który entuzjastycznie pędzi do kogoś w celu wyściskania go jak starego przyjaciela, chociaż pozory mogą mylić, huh.
Trzy.
Sytuacja awaryjna. Czas przestać myśleć nad rozwiązaniem, a działać. Nie chciała uciekać, ale wpadanie w ramiona nieznajomego, też nie bardzo jej pasowało. Żałowała, że nie ma takiej zdolności jak zwierzak, który z łatwością mógł się teleportować i teraz obserwować całe zdarzenia z bezpiecznej odległości. Blondynka zrobiła coś bezmyślnego, a mianowicie odwróciła się, by rzucić się do biegu. Zamiast tego potknęła się o cegłę i z całą anielską gracją uderzyła w ziemię. Udało jej się podeprzeć prawą ręką. Poczuła pieczenie w wewnętrznej stronie dłoni. Pewnie zdarła skórę, o czym przekona się dopiero później.
- Ale wygodnie - wyszeptała.
Nie próbowała nawet podnosić się i kontynuować próby uniknięcia spotkania z nieznajomym. Zamiast tego leżała nie ruszając się. Jej plan był bardzo głupi prosty! Miała zamiar udawać nieprzytomną i liczyć na to, że tamten się na to nabierze. Jasne...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.06.15 17:27  •  Ruiny fontanny - Page 8 Empty Re: Ruiny fontanny
Anielica, chyba zrobiła największy błąd jaki tylko mogła zrobić, a mianowicie upadła i leżała niczym ta kłoda. Dla naszego łowcy stała się bardzo atrakcyjną zdobyczą, chociaż on wolał nieco się natyrać z tym. W każdym razie biegł dalej, widać że ta padła ucieszył się i nie ukrywał tego, bo gdzieś tam w między śmiechem było można usłyszeć pisk. Jak tylko dobiegła do dziewoi skoczył na nią plackiem, tak że właśnie na niej leżał i... lizał ją. Wszędzie gdzie tylko mógł się dostać do jej ciałka. Bo za ubraniami mało przepadał.
-Haaaaa! jaka słodka! - Krzyknął szczęśliwy, a po tych słowach ugryzł biedactwo aż do krwi w ramię. Jeżeli dziewczę nic nie zrobi, to odgryzie jej spory kawałek skóry! A Hyst ma kiełki, specjalnie właśnie na tak wspaniałe okazje.


(Najdłuższy bieg Hysia! ;O)

                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.06.15 15:55  •  Ruiny fontanny - Page 8 Empty Re: Ruiny fontanny
Anielica w życiu nie spodziewałby się, że nieznajomy ma zamiar ją zjeść. Widziała już niejedno, ale to było dla niej niemałym szokiem. Nie codziennie spotyka się kogoś, kto raduje się na samą myśl o tym, że właśnie znalazł obiad. Chyba nie wyglądała jak kurczak, którego można spokojnie upiec na rożnie i skonsumować? Pisnęła, przerażona, kiedy łowca wgryzł się w jej ramię. Nie posiadała wystarczająco dużo siły, aby zrzucić z siebie dziwnego typa. Na szczęście ratunek był blisko i to w postaci małego, uroczego zwierzątka. Bestyjka, widząc co się dzieje, teleportowała się na głowę mężczyzny, aby zaraz potem ugryźć go w ucho. Jeśli Hyś zechce złapać malca, ten bez wahania odskoczy i będzie próbował kolejny raz go ugryźć.
Chciała użyć ognia na napastniku, jednak musiałaby widzieć, gdzie skierować płomienie. Teraz miała przepiękny widok na brudną ziemię, co nie ułatwiało zadania. Wolała nie ryzykować poparzeniem samej siebie. Powinna chcieć pozbyć się faceta za wszelką cenę, nawet jeśli istnieje ryzyko podpalenia siebie, jednak nie potrafiła się na to zdobyć. Kolejna błędna decyzja? Leżeć bezczynie też nie będzie, grozi to zostaniem obiadem dla nieznajomego. Yoshike użyła mocy, więc ogień pojawił się po ich lewej stronie. Miała nadzieję, że odstraszy to typa albo przynajmniej zdekoncentruje na jakiś czas. Także czuła ciepło, bijące od płomieni. Gdyby wiedziała, że łowca tak się zachowana, na pewno uważałaby bardziej. Może chorował na wściekliznę? Nie, problem leżał chyba gdzie indziej.


Ostatnio zmieniony przez Yoshike Shionoya dnia 12.06.15 22:27, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.06.15 22:45  •  Ruiny fontanny - Page 8 Empty Re: Ruiny fontanny
No się nie spodziewała a powinna, patrząc po jakich miejsca sobie chadza. Może była jeszcze młodziutka i głupiutka? Jednakże Hysiowi to nie przeszkadzało, lubi takie i taki i te naiwne i te wredne sucze to wyłapią chorego w ciągu sekundy i jeszcze w tej samej sekundzie go zaatakują. Grunt by było co jeść! W każdym razie, Hyst samego bólu nie poczuł, jednie że coś mu stanęła na głowie z akcji reakcji, szarpnął biedną dziewoją, a raczej jej ręką i wyszarpnął jej kawałek ciałka. Zrobił to szybko, nerwowo i w tym samym czasie chciał z siebie zrzucić to coś. Nie wiedział co to, wiedział tylko, że siedzi na nim i wcale to nie było dobrą oznaką, wręcz przeciwnie. Patrząc na to, że nawet nie mógł określić czy coś mu robi jedynie po odczuciu, że coś mu płynie po policzku to było lekko do kitu. Dlatego też, szarpną się szybko, przeturlał się na prawie bok i tak o to jeszcze z kilka razy się turlał. Krzyczał przy tym niemiłosiernie, kawałek ciałka anielicy gdzieś wyrzucił. Przez przypadek. Cholerny szczur!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 8 z 23 Previous  1 ... 5 ... 7, 8, 9 ... 15 ... 23  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach