Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 10 z 52 Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11 ... 31 ... 52  Next

Go down

Pisanie 30.03.14 13:15  •  Bar - Page 10 Empty Re: Bar
Obserwowała bacznymi ślepiami rozmowę dwóch osób, które w znacznym stopniu wyróżniały się z pobliskiego otoczenia. Szczerze mówiąc nabrała ogromnej sympatii do nowo poznanego, wydawał jej się bliższy pod względem charakteru do którego przywykła. Wszyscy w Desperacji zachowywali się nieufnie w stosunku do pozostałych, w każdym widzieli wroga, który mógł wbić im nóż w plecy. Akasemis zachowywał się identycznie więc Inu znalazła w nim kawałek bratniej duszy. Zawsze lepiej w tychże rejonach zachowywać się kulturalnie niż pyskować do każdego wokoło jak to robił Yoshi. Przechyliła łebek zastanawiając się nad tą dziwną dwójką. Wyróżniała się ona w tym obskurnym mieście, w dodatku każdy z nich był inny a mimo to dogadywali się fantastycznie. 
Stuliła uszy słysząc aluzję na temat randki, którą doskonale zrozumiała. Była w końcu mieszanką zwierzęcia z człowiekiem więc miała pewną dozę inteligencji, która niestety bywała tłumiona przez zwykły instynkt przetrwania. Dziewczyna skrzywiła się kiedy kolejny wspomniał coś o alkoholu. Nie rozumiała takiego podejścia do procentów, jej zdaniem lepiej było się po prostu najeść niż pić coś niewartościowego w dodatku tak drogiego.
Nabrała ogromnego haustu powietrza kiedy zdała sobie sprawę z tego, że Akaś pochodzi zza murów.
- To ty jesteś z miasta? - Rzekła z podziwem a zarazem z niepokojem. Zawirowało jej się w głowie od kontrastujących się myśli. Z jednej strony była zaskoczona i zachwycona tym, że spotkała kogoś z miasta i ten ktoś był pokojowo do niej nastawiony. Z drugiej strony wiedziała że takowi są największymi wrogami Wymordowanych i każdy w Desperacji zdaje sobie z tego sprawę. Miastowi wręcz polują na nich gdyż są zagrożeniem dla ludzkości. Inu skrzywiła się poczuwszy się potworem, którym poniekąd była.
Mimo wszystko Akaś łamał przepisy, wyraźnie nie stosował się do regulaminu i oszukiwał zabezpieczenia. Nie wyglądał więc na typowego miastowego człowieka ku uldze dziewczyny. Przytaknęła ruchem głowy kiedy to Yoshi zaczął ją przedstawiać. Irytowało ją to nieznajome uczucie zaufania do tego nieznajomego, nie potrafiła tego wyjaśnić w dodatku nie wiedziała czy mogła sobie pozwolić na tę podejrzaną znajomość. Nie mogła się oprzeć tej dziwnej bliskości do tego wariata....
Skrzywiła się poczuwszy zapach nikotyny. Pokręciła głową odmawiając fajki. To była kolejna kwestia którą jeszcze bardziej nie rozumiała. Jak można było to dziadostwo palić? Była to zupełna strata czasu. Przechyliła głowę tak aby nie czuć paskudnego smrodu.
Przyszła pora na małą autoprezentację. Czarnowłosy wymówił krótko swoje imię na co dziewczyna przytaknęła ruchem głowy.
- Ja jestem Inu - Odpowiedziała. Poczuła ścisk w brzuchu kiedy ten określił siebie jako przyjaciela. Dawno nie słyszała tego słowa, w Desperacji ciężko było komuś nadać to miano. Uśmiechnęła się skrycie i w podzięce za takie przyjemne uczucie wywołane tym krótkim stwierdzeniem. Yoshi przeszedł do krótkiego przedstawienia swojego przyjaciela. Cała historyjka wydawała się urocza, niczym w romantycznym filmie gdzie dwójka przyjaciół odnajdywała się po kilku latach.
Czerwonowłosy napalił się na chlańsko więc wyruszył zdobyć trochę trunku. Inu pokręciła głową chociaż z jej ust nie schodził lekki uśmiech. Powoli była zarażana pozytywną energią tamtej dwójki.
- Naprawdę to twój przyjaciel? Kiedyś też był taki? Wytrzymywałeś z nim? - Spytała Akasia z czystej ciekawości. To było dla niej nieco niepojętne, kierowała się zwykłymi emocjami. Jeżeli ktoś doprowadzał ją do szału to po prostu nie zawracała sobie nim głowy.
Yoshi wrócił zadowolony ze swoją zdobyczą. Szklanki może nie były cudowne, ale dla niej była najlepsza co ogromnie ją to zdziwiło. Nachyliła się nad trunkiem i skrzywiła się czując intensywny zapach który wykręcał jej kiszki. Zatkała więc nos i wzięła szklankę nie chcąc nadwyrężać ich dobroci. Stuliła uszy patrząc na dziwną ciecz która nie wydawała się zachęcająca. Czerwonowłosy wzniósł toast i wypił jako pierwszy. Inu zamknęła mocno ślepia i wzięła jak najszybszy łyk. Poczuła jak piecze ją w gardło i zaczęła kaszleć. Pokręciła głową by pozbyć się paskudnego smaku na języku.
- Ble! To zawsze tak smakuje? - Spytała czując dziwne ciepło które rozchodziło się jej po klatce. Chyba to nie była jakaś trucizna? Raczej nie mieli powodu dla którego mieliby ją otruć....
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.03.14 17:03  •  Bar - Page 10 Empty Re: Bar
Akasemis postanowił usiąść obok nich, w końcu zapowiadała się jakaś dłuższa rozmowa. W sumie to od paru dłuższych dni nasz heros nie miał kontaktu ze światem, droga tutaj była bardzo niebzpieczna, ale jakoś udało mu się uniknąć większych niepowodzeń. Chłopakowi spodobała się wizja lekkiego napieprzenia się w trzy dupy.
- Pewnie, polewaj. - zaśmiał się pod nosem gdy Łowca zaproponował kielona. Kto jak kto, ale Akasemis lubił sobie czasem dać w czerep. Siedział więc, czekając na dalszy rozwój sytuacji.
Knetsu lekko się speszył, gdy Yoshi go... podziwiał. Nie można powiedzieć, że nie było mu z tego powodu miło, jednak coś go dręczyło w środku.
]- Wiesz, Yoshi... - westchnął głęboko i zerknął na niego "spode łba" - W Mieście nie wszystko jest tak piękne jak się może wydawać. Ty osoba z zewnątrz powinieneś wiedzieć to najlepiej. - zapauzował by wziąć głęboki oddech. - Powiedzmy, że żeby przetrwać tam nietkniętym, byłem zmuszany do wielu rzeczy. - ciężki klimat nastawał, oj ciężki. Z pomocą przyszedł mu Yoshi który poczęstował fajką. Grzech by było odmówić, tym bardziej, że nadszedł moment stresowej sytuacji. Czarnowłosy sięgnął po zapalniczkę, którą Yoshi położył na stole i odpalił papierosa, wkładając go między wargi. - To chyba nieźle w łeb dostałeś, jakaś amnezja? - zapytał, wypuszczając dym z ust. - Może powinieneś iść z tym do leka...rza... - odwrócił łeb, znowu się speszając. No tak. Przecież w tym miejscu nie było czegoś takiego jak lekarz. Pokiwał głową w geście smutku. Na szczęście Yoshi zmienił temat na siebie, i na nieco przyjemniejsze rzeczy.
- Hmm, ja naszej piękności nie miałem przyjemności wcześniej poznać. - zaśmiał się pod nosem. Akurat Yoshi wyszedł po "drinka" (a przynajmniej po coś co miało tym driniem być), więc zostałna chwilkę sam na sam z wymordowaną. Można było jej wytłumaczyć conieco, o co chodzi.
- Z miasta...? - czarnowłosy powtórzył za nią, robiąc chwilową pauzę po wypowiedzianym zdaniu. - Teraz tak. - odpowiedział krótko. - Urodziłem się tutaj, w Desperacji. Gdy byłem młody... wiesz. Wyrwy w murze, te sprawy. W końcu wybrano i mnie. Potrzeba było lekarstw, akcja niebezpieczna. - mówił krótkimi zdaniami, widać było, że się stresuje. Wprawne oko mogłoby zauważyć nawet lekkie drganie szczęki wywołane tą reakcją. - Zaskoczyli nas, wystrzelali. Paru osobom udało mi się uciec. Miałem wtedy 12 albo 13 lat. Wyglądałem na jakieś 10. Tylko dlatego mnie nie zabili na miejscu. Nie miałem też wirusa Czerwinki. Udało mi się uciec, a potem... cóż. Musiałem sobie poradzić. Robiłem wiele rzeczy, których żaden człowiek nie powinien być zmuszony zrobić. W końcu udało mi się osiągnąć to, co osiągnąłęm, ale sporo mnie to kosztowało. Gdyby nie to, najprawdopodobniej zginąłbym krótko po wejściu poza mur. - chłopak chyba się... uśmiechnął, ale widać było, że jest to wymuszony uśmiech.
W końcu padło z jej ust pytanie o jego dawnego przyjaciela.
- Co do Yoshiego... Trudno stwierdzić. - ponownie się uśmiechnął. - Kiedyś to ja byłem "ten bardziej narwany". To ja zgłosiłem się na niemalże samobójczą misję wtargnięcia do miasta, nie on. Ale tak, on zawsze miał temperamencik. Pewnie dlatego stracił pamięć, podpadł komuś, czy coś. - podrapał się po głowie. - Miasto rządzi się innymi prawami. Tam siła niewiele znaczy. Pyskując do każdego, jak Yoshi, zbyt długo się nie wytrzyma, nawet gdy waży się 100 kilogramów i w bicepsie podobnie. Trzeba uważać na siebie. - pokiwał głową. Właśnie wracał w ich kierunku  znajomy kompan. - O, mam nadzieję, że dobrze kopie. - zaśmiał się. Łowca rozłożył "zastawę", o ile tak można było nazwać puszkę, jakieś szkło i coś co przypominało kiedyś szklankę. Ale cóż, nie można było wybrzydać.
- No to zdrowie. - wziął szklankę w łapę i wychylił truneczek jednym łykiem. Oj, starer alkoholowe zapędy odezwały się! Przetarł nosek i zerknął na Inu która skrzywiła się.
- Nigdy wcześniej nie piłaś? - zapytał zaskoczony. Wydawało mu się, że w tych warunkach na trzeźwo długo się pożyć nie da. Ile on miał lat kiedy pierwszy raz spróbował? Sam nie wiedział. Z 10? Może nawet mniej. - Zawsze. Ale jak trzeba, to trzeba!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.03.14 20:38  •  Bar - Page 10 Empty Re: Bar
Tyle się działo, aż za dużo jak na łeb Yoshiego. Po prostu ten świat zaczął być zbyt mały, a on sam za duży. Inu może niezbyt wiele mówiła, jednak Akaś, słowa same z niego wypływały. Skubaniec mógłby być jakimś politykiem czy coś w tym stylu. Tak czy inaczej trójka wzięła pierwszego kielona. Chłopak był najbardziej ciekaw reakcji Liska, niż jego przyjaciela. Wiedział, że te sikacze mogą niespecjalnie smakować, jednak to co mają zrobić z łbem zrobią doskonale. Położył swój epicki kubeczek zaraz po wychlaniu wszystkiego na raz, z lekką siłą. -No po prostu, jest to najlepsze co mogło przetrwać! A przetrwa wszystko... Apokalipsę już przetrwało, więc co jeszcze gorszego może być. Hah!-popatrzył na Inu, która to jakże zniesmaczona i poruszona smaczkiem skomentowała. Uśmiechnął się szeroko i odparł jej. -A Pani to królewna pijąca tylko Pepsi i Łyyy... łyyyyy... Łiiii... No kurwa Whisky. No! -jakoś taki żart na zagrzanie zawodników do boju. Uśmieszek cały czas gościł na scenie. Nie wiedział czy iść po kolejne zastawy, czy może zaproponować coś zupełnie z innej beczki. Minutkę, czy dwie dumał z głową w skażonym niebie. Jednak doszedł do wniosku, że za długo siedzi na dupie.
-Wiecie co... Wpadłem na pewien pomysł. Wyruszyłbym chętnie na jakieś łowy. Wiecie, iść i złapać jakiegoś epickiego zwierzaczka, a później go wytresować. Tak jak Tą nooo... Jak jej było... -wskazał palcem na psiaka. -Pai! Właśnie. Tylko, ja bym proponował coś zupełnie z innej beczki. Coś, co u zwykłych ludzi wywoła taki strach, że posrają się w gacie, jeden z drugim. Na pewno coś znajdziemy! A z moją umiejętnością, z wielką łatwością uda nam się i złapać i wyszkolić stwora! -trzymał papierosa cały czas w ustach, a kiedy skończył zaciągnął się po raz kolejny. Czekając na odpowiedź znajomych chciał dokończyć szluga, a została tylko połowa. Więc i może jakąś paczkę fajek znajdą, gdyż to została mu ostatnia sztuka papierosa.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.03.14 22:50  •  Bar - Page 10 Empty Re: Bar
Dwójka rozmawiała w najlepsze, przeplatały się i dobre momenty jak i złe. Wbrew pozorom w mieście nie żyło się tak cudownie jak sądzono a przynajmniej Akaś zapewne nie należał do osób, które urodziły się pod szczęśliwą gwiazdą, na szczęście zachowywał sporą dozę odpowiedniego taktu więc nie podejmował nieprzyjemnych tematów. W myślach dziewczyny zaczęły pojawiać się różne wymyślone obrazy na temat miasta-3 w którym się urodziła...a przynajmniej takie miała przebłyski w pamięci choć nie były one zbytnio wyraźne.
Zdziwiło ją to, że została określona pięknością. Poruszyła uszami zastanawiając się czy z nimi nie wygląda tak tragicznie. Uśmiechnęła się do siebie na samą myśl na ten głupi temat.
Przyszła pora na opowiastkę od Akasia. Nadstawiła uszów i zastygła w bezruchu czekając na ciekawe wątki. Inu musiała się nieźle skupić by zrozumieć sens niektórych zdań, lecz nie chciała mu przerywać, czarnowłosemu wyraźnie było ciężko to mówić. Więc pochodził z Desperacji w przeciwieństwie od dziewczyny. Jakież to było zabawne że ostatecznie zamienili się miejscami. Inu stuliła uszy współczując mu z całego serca. Ten świat był zbyt brutalny, nie można było na nim normalnie żyć.
- To jest przykre - Szepnęła krzywiąc się. Z chęcią by go przytuliła w geście pocieszenia jednakże to nie był ten poziom znajomości. Mimo wszystko cieszyła się że mogła poznać przeżycia kogoś innego. Poczuła się z tym wszystkim raźniej.
Teraz opowieść o Yoshim. Zdziwiło ją stwierdzenie że to Akaś był bardziej narwany. Zamrugała ślepiami i pokręciła głową niedowierzająco. "Poznaję samych narwańców!" Dowiedziała się również o zasadach przeżycia w mieście. Nieco się one różniły od tych w Desperacji jednakże wszystko schodziło się do tego, że trzeba było kombinować. Tym razem zaczęła współczuć Yoshiemu. Ten polegał raczej na sile niż kombinowaniu, ciężko takiemu wyżyć na warunkach brutalnego miasta.
Zamyśliła się nad nowymi informacjami na temat różnych światów lecz wrócił Yosiak. Oczywiście wypicie kieliszka jej się nie spodobało co wszystkich zdziwiło. Stuliła uszy i spojrzała na czerwonowłosego spod byka słysząc jego komentarz.
- Tsh, żebyś wiedział -Burknęła nie wiedząc właściwie co błyskotliwego mogłaby powiedzieć.
- I tak, nigdy nie piłam...przynajmniej na pewno nie w tym żywocie - Stwierdziła nieco speszona. Po tym jak narodziła się na nowo, wszystko wydawało jej się takie odległe i obce. Była zupełnie zagubiona w nowej sytuacji, musiała nauczyć się żyć na nowo w dodatku nie miała żadnego nauczyciela, trzeba było radzić sobie samemu. Sama tego świadomość była przytłaczająca i nie dawała się rozluźnić choćby na chwilę.
Wtem Yoshi ni z gruchy ni z pietruchy wypalił z pomysłem wytresowania jakiejś bestii. Psina słysząc swoje imię uniosła łeb i wlepiła zdziwione spojrzenie na czerwonowłosego.
- Hah, żeby ta bestia ci czegoś nie odgryzła. Poza tym taką straszną i wielką trzeba wykarmić i dbać o nią, a ty nie potrafisz zadbać o samego siebie - Rzekła z zadowoleniem niwecząc marzenia Yoshiego, przy okazji odwdzięczając się za wszelkie jego docinki. Należało mu się.

                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.03.14 17:15  •  Bar - Page 10 Empty Re: Bar
- Jest przykre, bardzo... - pokiwał głową na słowa Inu. Wzrok miał wbity w ścianę. Udawał, że nie robi to na nim wrażenia, jednak średnio mu to wychodziło. Cóż, takie życie, trzeba się było wreszcie z tym pogodzić i iść na przód. Kto wie? Może to własnie była jego szansa? Może szykowała się jakaś przygoda, która miała coś zmienić w jego życiu? Kto wie, kto wie...
Działo się, oj działo. Nie można było tego nazwać co prawda typową parapetówą, jednak dobrze było się napić z dawnym znajomym.
Czarnowłosy co jakiś czas zerkał na Inu. Dziwiło go jej zachowanie, jej oczy, jej wygląd. Ale zwyczajnie dziwiło - nie było w tym krzty pogardy czy jakiejś nienawiści. Po prostu miał do czynienia z czymś... nowym. Prawda była taka, że nie miał wcześniej do czynienia z żadnym zarażonym od około 6 lat. Zawsze tylko ludzie, czasem jakiś łowca który wdarł się za mury i ściągnął za sobą straże.
- Rak jąder. - mruknął pod nosem, na pytanie co może być gorszego, a następnie zachichotał, przeczesując grzywkę na bok. Irytowały go jego włosy, masakrycznie, jednak coś musiał z nimi kiedyś w końcu zrobić. Obciąć? Niee, wtedy by wyglądał jak ostatni idiota.
- Nienawidzę whisky. Jak można pić coś, co wali dębową beczką! - rzekł z udawanym oburzeniem w głosie dopijając swojego kielona.
- Yoshi, Yoshi... Ty to pieprzysz jak zawsze, gdy się napijesz! - westchnął głęboko, teatralnie spoglądając się w górę, w geście rozpaczy. - Zdejmij majtki, wszyscy będą uciekać jak najdalej, hihi. - zaśmiał się pod nosem, dorzucając do pieca i dopingując Inu. A propo psiary - dopiero teraz zauważył, że rzeczywiśćie w pobliżu nich znajduje się jakieś zwierzę.
- Ładna. Gryzie? - zapytał Akasemis wyciągając rękę w stronę psiaka. Nie głaskał od razu, najpierw dał powąchać swoje dłonie. Tak się podobno postępowało z psami - najpierw dawało się im poznać swój zapach. Wtedy były bardziej pewne i nie powinny zareagować agresją. A przynajmniej w teorii...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.03.14 17:57  •  Bar - Page 10 Empty Re: Bar
Tak jest! Yosiak zapodał wszystkim jakże epicki temat do rozmowy, wspólna przygoda, wspólna sprawa, jeden wielki wypad, tam gdzie człowiek zagląda jedynie koszmarami, tam gdzie cienie boją się wić, tam gdzie bóg przymrużył swe ciężkie znużone idiotycznym światem ślepię. Chciał iść prosto przed siebie, z butelką wody, plecakiem i nożem. Stawiać kroki po wysuszonych ziemiach, które pod wpływem czasu zamieniały się w pustynie, chciał zobaczyć większy skrawek ziem, te o których legendy krążyły na poziomie niebios, a starzy opowiadali... "Widziałem raz zwierze tak bajeczne...", lub też "To było straszne, przerażające...". Na samą myśl o skoku adrenaliny uśmiechał się, a jego blizny zaczynały pulsować.
-Powiedzieć możecie mi, że lepiej siedzieć na dupie i żyć... Niż "próbować" przeżyć poza światem "człowieka". Szczerze? Świat mógłby być podzielony na dwie części. Jeden dla Tych, którzy całe życie pracowaliby i takie tam pierdoły, no wiecie o co mi chodzi. A drugi, dla takich jak MŁA! Mua... No dla takich jak Ja. Krew, śmierć, jedzenie w ustach co kilka dni, skrajne picie wody z kałuży. Chodź to co mam w spodniach przeraziło by Was, a zwłaszcza Inu. Huh, to tego potwora ujarzmiłem. Więc, pora ruszyć i zobaczyć co Bóg... Wróć. Co Apokalipsa przygotowała dla "śmiałych". -wyszczerzył się wielce. Uśmiech od ucha, do ucha, a w oczach pustka przepełniona czerwienią. Nie jego barwą oczu, lecz czymś co przypomina krew i odbija się w nich, jak gdyby zwierciadło przyszłości. -Nie interesują mnie Anioły i Ci z M3. Zabiłbym ich, wszystkich... Lecz czym jest miasto, jedno i drugie, przeciw całemu światu. Taa... Mowa godna polityka, zajebisty jestem, huh.-stał już praktycznie gotowy do drogi. Czekał tylko na dwójkę, na Ich decyzję. Co postanowią? Yoshi zgasił papierosa zaciskając dłoń. Z wielką niecierpliwością czekał...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.03.14 18:56  •  Bar - Page 10 Empty Re: Bar
Cała sielanka powoli się rozkręcała, mimo nieprzyjemnych tematów każdemu dopisywał znakomity humor. Yoshi wrócił wielce zadowolony, Akaś zaś wykazał się czarnym humorem. Inu doszła jednak do wniosku że mimo sprzeczności, ta dwójka miała zdecydowanie podobny sposób na życie, który ich łączył.
Zacisnęła usta i spojrzała zaskoczona na czarnowłosego, kiedy ten wspomniał coś o ściąganiu gaci. Przeniosła wzrok na Yoshiego przypadkowo wyobrażając sobie głupią scenę z nim w roli głównej. Złapała się momentalnie za uszy i pociągnęła je na dół jakby chciała nimi okryć całe swoje policzki, pokręciła gwałtownie łbem by wywalić niepokorne myśli. W końcu jednak wyprostowała się chcąc udać, że nic się nie stało.
Ponownie spojrzała na czerwonowłosego, tym razem jednak była zdumiona słysząc jego tok myśli. Przecież to była jawna głupota.
- Ty chyba nie mówisz serio...? - Zaczęła niepewnie wyrażając swoje zwątpienie. Mimo wszystko zarumieniła się słysząc kolejną nieprzyzwoitą wzmiankę.
- Przecież takie życie zadaje wyłącznie ból, jesteś samotny, zdany tylko na siebie, w każdej chwili możesz zacząć umierać długie godziny w przerażających konwulsjach - Zacisnęła wargi i zadrżała na samą myśl. Z pewnością nie chciałaby tak skończyć. Spojrzała na Akasia, który zainteresował się jej wynędzniałym zwierzakiem.
- Sojuszników nie gryzie - Rzekła wahając się. W sumie nie była tego do końca pewna gdyż nie miała sposobności do spotkań z osobami którym mogła zaufać. Psina była równie nieufna jak jej właścicielka, dlatego nastroszyła krezę kiedy dłoń czarnowłosego zbliżyła się do jej pyska. Było to bardziej spowodowane zwykłym zaskoczeniem niż agresją, ostrożnie obwąchała kończynę i zamerdała nieśmiało ogonem.
- Byłbyś naprawdę fatalnym politykiem - Burknęła do Yoshiego krzyżując ręce na piersi. Czerwonowłosy się tak napalił, że był gotowy wyruszać w tej chwili. Inu w pierwszej chwili nie była pewna czy się zgodzić, w końcu mieszkała w Desperacji. Wszak było to miejsce niegościnne jednakże znała tutaj każdy kąt i z pewnością czuła się tu bezpieczniej niż na obcym terenie. Z drugiej strony jednak była to okazja do wyrwania się z obślizgłych miejsc i przeszłości o której marzyła zapomnieć. To mógł być krok ku zmianie na lepsze, ku lepszej przyszłości. Milczała jakiś czas, w końcu jednak się odezwała.
- No dobra...ja idę - Rzekła cichym głosem spuszczając wzrok na psinę by dodać sobie otuchy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.03.14 21:21  •  Bar - Page 10 Empty Re: Bar
Nasz Haker bawił się z pieskiem. Najpierw zwierzątko powąchało jego dłonie, a kiedy zdawało się być spokojne, Akasemis je pogłaskał, uśmiechając się lekko. Dawno nie miał kontktu z żadnym zwierzęciem, nie licząc drugiego człowieka. Czas mijał, a oni sobie gawędzili w najlepsze. W sumie dobrze było się trochę oderwać od tego komputera, i wyruszyć gdzieś, odezwać mordę do drugiej osoby. Nawet jeżeli spotkanie odbywa się w tak obskórnej okolicy jak ta.
Rozmowa na temat spontanicznej podróży trójki bohaterów zdawała się nabierać coraz wyrazistszych kolorów. Czyżby ten szalony plan, miał szansę wypalić? Czy nasi herosi rzeczywiście byli tak popierdoleni, aby udać się w nieznane i ryzykować śmierć?!
- W sumie to tak, lepiej. Siedzieć na dupie i nic nie robić. - powiedział chłopak, wstawając od stołu i zerkając w strone drzwi...
- Ale kto powiedział, że ja należę do tych, którzy idą z wiatrem? Ja płynę pod prąd, ha! - zaśmiał się głośno, i klepnął otwartą dłonią w stół, a następnie założył maskę przeciwgazową na twarz.
- Poza tym, nie mógłbym puścić damy z takim niedorozwojem jak Ty, Yoshi. - zaśmiał się, rozwalając mu jego czerwone kłaki na łbie.
- A polityk... - poważna muzyka... - Polityk byłby z Ciebie chujowy! - zaśmiał się, zmierzając w stronę wyjścia.
- Na co czekacie? Pogaduchy możemy dokończyć podczas podróży. Komu w drogę, temu czas! -



z/t wszyscy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.04.14 6:14  •  Bar - Page 10 Empty Re: Bar
...po prostu wychodzę z tematu, bo sumienie. Idźcie odmię. D:

No to... nie ma rozpisywania. Pierwsze zdanie mówi o szoku, krwi, plackach ziemniaczanych, flakach, krwi i soku pomidorowym. Drugie z kolei opowiada o cholernym loliconie i lolitce. Trzecie zdanie opisuje bulwers, bo GROW, JAK MOGŁEŚ NIE POŻEGNAĆ MI, blahblahblah. Czwarte zdanie mówi o ucieczce z miejsca zdarzenia i tak o to udało mi się wszystko streścić, choć mogłam po prostu napisać "zdanie pierwsze, zdanie drugie, zdanie trzecie". I wychodzi na to, że bardziej wysilam się przy krótkich postach na wyjście, niż przy tych ogromnych pościdłach, jakie się pisze przy zajebistej akcji.
Ejmen.

[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.04.14 10:50  •  Bar - Page 10 Empty Re: Bar
Nie będę się rozpisywał, bo mi się nie chce. Ludzie w barze najwyraźniej mało przejęli się czerwonym deszczem, a szkoda, bo może być bardzo szkodliwy w przyszłości. Trudno, ich sprawa. Najwyżej wszyscy zdechną poprzez zatrucie i tyle będzie. W każdym razie ulewa w końcu ustała, pozostawiając za sobą kolejnego trupa. Wszystko wokół było mokre i pokryte czerwienią, ale - jak wspomniałem - nikogo to nie obchodziło. Koniec.
Tego miejsca druga plaga nie nawiedziła.
Jeszcze.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.04.14 17:57  •  Bar - Page 10 Empty Re: Bar
Wlazł do wnętrza baru jeszcze pod postacią hieny, dopiero mniej więcej w progu przeobraził się do swojej ludzkiej formy. Otrzepał ciężkie buty, po czym ruszył w stronę baru. Zatrzymał się przy kontuarze, ale nie zastał barmana, zajrzał za ladę by zorientować się, że leżą tam jakieś zwłoki. Co tu się stało? Cuchnęły jakąś trucizną, zatem nie będzie się częstował jego mięsem. Nie był pewien, czy ewentualne umycie zwłok pomogłoby pozbyć się trucizny.
Sam się poczęstował whisky, którą znalazł na półce, należność pozostawił na blacie. Nie był przecież złodziejem, nawet morderca ma jakiś tam kręgosłup moralny. W każdym razie nalał sobie trunku do szklanicy, jeszcze kopnął zwłoki, które przypałętały mu się do stóp, coby nie wadziły.
Zasiadł przy jednym stolików w kącie. Jakoś musiał przeczekać tę burzę szarańczową w spokoju. Rozsiadł się więc wygodnie, zakładając nogi na stół i trzymając w jednej dłoni szklanicę z tym tanim Burbonem. Wsadził czarnego papierosa do ust i odpalił.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Bar - Page 10 Empty Re: Bar
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 10 z 52 Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11 ... 31 ... 52  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach