Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 31 z 52 Previous  1 ... 17 ... 30, 31, 32 ... 41 ... 52  Next

Go down

Pisanie 08.03.16 14:59  •  Bar - Page 31 Empty Re: Bar
MISTRZ GRY - SĘDZIA.
|| Bli ─ Sirion trafił tylko jednorazowo, bo potem mężczyznę, który przeobrażał się w lwa, osłoniła kobieta (jej mocą jest możliwość stworzenia częściowej bariery, NPC #3).
- - - - -


Padła następna osoba za sprawą pocisku Calamity'ego ─ randomowy chłopak za Karyuudo wyrżnął pięknego orła, rozlewając krew na podłodze z tak bezczelnym wyrazem twarzy, jakby brudził ją specjalnie. Rozhisteryzowana kobieta najwidoczniej nabrała werwy, bo już nie wrzeszczała ─ syknęła tylko wściekle.
Lion, uważaj na tego pieprzonego robota! Ma jakieś pole magnety... No ruszże dupę, Mikoto! ─ ponagliła raz jeszcze swojego kompana, który wreszcie wyrwał się z okowów strachu. Odrętwienie nie minęło, więc jak w półśnie dopadł do nieprzytomnego chłopaka (#1), który nie tak dawno został odrzucony przez androida. Mikoto opadł na kolana tuż przy nim i w zamieszaniu dotknął dłonią jego czoła. W czasie, kiedy przebył się do czarnowłosego, Sirion użył następnej mocy, posyłając dwa pociski prosto ku czarnowłosej.
I tylko dlatego kolejny strzał, jaki posłał ku lwu, odniósł sukces. Wymordowany wskoczył już na łapy i miał zamiar zaatakować, ale huknęło i poczuł ostry ból w barku. Nabój znalazł lukę, ponieważ czarnowłosa, tak mocno drąca się kobieta, padła na ziemię, z rękoma przy gardle. Niewidzialna bariera padła, ale nie padły następne pociski. Magazynek beretty Siriona był pusty.
Lew otrzepał się więc z niewidzialnego pyłu, ryknął na całe pomieszczenie, aż szklanki za Bobem zatrzęsły się ze strachu i skoczył do przodu, wielkimi łapskami wybijając rytm na drewnie podłogi.
Tymczasem Shion wycelował pociski prosto w swojego wroga, ale za sprawą działającej jeszcze mocy, te nie dotarły do celu. Podobnego błędu nie popełnił jednak lew. Warknął, raptownie się zatrzymując i pchnął łbem jedno z krzeseł, praktycznie tuż pod stopy androida. Zaraz wykonał ten sam zabieg, wściekle uderzając łapą o kolejny mebel. I o ile pierwszy zatrzymał się, jakby niewidzialna pięść wcisnęła go w ziemię, tak drugi przebił już swoją drogę, uderzając Calamity'ego w bok.
Wtedy zaatakował.
Doskoczył do Calamity'ego. Zakończony pędzlem ogon smagnął jeszcze Shiona w bok (jak bat), a potem cielsko opadło na androida, wywracając go tylko dlatego, że skoczył wyżej ─ na wysokość barków Smoka, nie tułowia. Całe pomieszczenie aż podskoczyło. Choć może była to tylko wyobraźnia Karmen. Dziewczyna oderwała wzrok od znajomej i wsunęła dwa palce ─ wskazujący i środkowy ─ na własną skroń, wolną dłoń kierując ku jednej z ław.
Karyuudo udało się bez szwanku czmychnąć za bar, za którym znalazła też Boba. Mężczyzna z nieodpartym urokiem osobistym, niezmiennie od lat patrzył na swojego gościa spod przymrużonych powiek (ಠ_ಠ) i szorował trzymany w rękach kufel z grubego szkła. Nawet się do niej nie odezwał. Choć chyba nie było sensu, by cokolwiek mówić, gdy przez pół baru przerzucono jedną z ław (która, przy okazji, odsłoniła czołgającego się pod nią Shiona). Karmen wycelowała ją w stronę, gdzie ─ jak jej się wydawało ─ przebiegał akurat Sirion, ale chybiła.
Kurwa, zamknijcie się! ─ wrzasnęła wściekle, unosząc krzesło. ─ Nie słyszę, jak biegnie!

- - - - - -
|| OBRAŻENIA:
- Shion: postrzelona prawa noga (tuż pod kolanem), nabój przeszedł na wylot; lekki ból głowy wywołany ogólnym hałasem;
- Calamity: brak.
- Sirion: lekki ból głowy wywołany ogólnym hałasem; poparzenia (nie aż tak poważne, ale pieką jak skurwysyn) na lewym policzku;
- Karyuudo: przecięcie na lewym udzie (kilka drzazg), niegroźne;

|| MOCE:
- Shion:
Kontrola wiatru: 1|1 (odpoczynek: 1|4)
Kontrola krwi: 2|3 (odpoczynek: 0|4)
- Calamity:
Ramiona Horizon: 3|3 (odpoczynek: 0|4)
- Karyuudo:
Zapalniczka piromana: 1|1 (odpoczynek: 1|4)
- Sirion:
- artefakt przywódcy: 2|3 (odpoczynek: 0|4)
- niewidzialność: 1|3 (odpoczynek: 0|4)

|| DODATKOWE:
- Sirion:
Obliczyłem wszystko, wyławiając z poprzednich postów. Beretta 92 pomieści w sobie maksymalnie 15 naboi, razem wystrzeliłeś już ich ponad 15 (7 teraz, 6 ostatnio, 1 w kolano Shiona, 1 w głowę przypadkowego NPC oraz nieokreśloną ilość do reszty zebranych. Stąd nie dałem ci postrzelić Karyuudo, a w stronę lwa padł tylko jeden strzał). Zakładam też, że nie masz dodatkowego magazynka, bo nie zostało to wpisane w profilu. Pilnuj się.
- Jeżeli żaden z was nie zatrzyma Shiona (o czym zadecyduję prawdopodobnie w następnym poście), uda mu się wyjść na zewnątrz. Na zewnątrz, nie z tematu. Więc bez wyłażenia mi, bo jeszcze mogą go dorwać.

|| NPC:
Jeżeli na fabule padło imię, podam je w nawiasie przy numerze NPC.
- #1 - czarnowłosy; ok. 180 cm; ok. 70 kg.; moce/dodatki: łuski służące za tarczę, omijające „ruchliwe” części ciała - pachy, wewnętrzną stronę kolan, błony palców, oczy, usta itp.; twarde szpony, mogące przeorać stal. ← [nieprzytomny]
- #2 - blondyn, ok. 170 cm; ok. 55 kg.; kontrola roślinności (u: 2|3, o: 0|4). ← [nieprzytomny]
- #3 - kobieta, czarnowłosa, ok. 160 cm; ok 45 kg; możliwość wytworzenia częściowej bariery (u: 2|3, o: 0|4). Zabita.
- #4 (Lion) - wymordowany; biokineza: lew. Dodatkowe atuty: zwiększona siła i wytrzymałość.
- #5 (Karmen) - dziewczyna, białowłosa, ok. 170 cm; ok 60 kg; telekineza (u: 1|3, o: 0|4).
- #6 (Mikoto) - chłopak, szatyn, ok 180 cm; ok 60 kg; używa mocy (u: 1|3, o: 0|4).

TERMIN: 14 marca.

PS Mam nadzieję, że o żadnym ruchu nie zapomniałem. Jak coś mi umknęło: dajcie znać.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.03.16 23:42  •  Bar - Page 31 Empty Re: Bar
Wreszcie zabił tę sopranową sukę. Wyszczerzył zęby w złośliwym grymasie, którego nikt nie mógł zobaczyć z racji kamuflażu. Niestety dźwięk, który usłyszał chwilę później, zdecydowanie nie działał na jego korzyść. Przeklął w myślach własną głupotę, wyszedł na akcję bez odpowiedniego przygotowania i jak raz obróciło się to przeciw niemu.
Musiał teraz mocno improwizować, a okoliczności temu nie sprzyjały. Lew obalił Cyana na ziemię, wiedział że maszyna da sobie radę, rozejrzał się więc za potencjalnym celem, wsadzając bezużyteczny pistolet do kieszeni. Do wyboru miał dziewczynę, próbującą go zlokalizować, chłopaka usiłującego chyba ocucić nieprzytomnego jaszczura oraz małego Kundla, usiłującego uciec. Ten ostatni wydał mu się znacznie lepszą opcją. A skoro nie mógł pełznąć z dużą szybkością, Sirion postanowił utrudnić Carmen poszukiwania.
To znaczy, zamierzał to zrobić po tym, jak porwał jedno z krzeseł i cisnął nim w czarnowłosego (Mikoto). Potem odskoczył w bok i zaczął skradać się, tak, skradać się w kierunku Shiona, wytłumiając umiejętnie odgłosy bosych stóp na podłodze. Powinien bez większych problemów dogonić uciekającego, w przeciwnym wypadku po prostu pobiegł, ignorując dziewczynę miotającą meblami. Ostateczne działanie było takie samo w obu wypadkach - Sirion bezceremonialnie wskoczył chłopakowi na plecy i przygwoździł do ziemi własnym ciężarem. Następnie korzystając z wciąż aktywnych łusek pokrywających również jego pięści, uwolnił zbierającą się w nim od dłuższego czasu złość. Może i nie był mistrzem walki wręcz, jednak spudłowanie nie wchodziło tu w grę. Zaczął okładać z całej dostępnej siły potylicę oraz kark wymordowanego, nogami usiłując zablokować jego ramiona. Nie chciał zatłuc go na śmierć, chociaż w krwawej ekstazie mógłby tego nie zauważyć. Chciał wytłuc z niego resztki przytomności i woli walki, by nie stawiał oporu, gdy najemnicy zostaną zmuszeni do odwrotu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.03.16 13:12  •  Bar - Page 31 Empty Re: Bar
Może to był błąd, że wyłączył się na to, co działo się dookoła niego. Ale w aktualnym położeniu miał tylko jeden, jasno określony cel. Ucieczka. Już w chwili kiedy znowu został odkryty, sięgnął na kark i pospiesznie odwiązał supeł żółtej chusty, a następnie zacisnął ją mocno na rannym kolanie. To powinno nieco zniwelować krwawienie i ból na tyle, że kuśtykając będzie mógł skierować się w stronę wyjścia. Zacisnął mocno zęby, by nie warknąć z bólu, kiedy podnosił się na nogi i wciąż trzymając mały nożyk, kulejąc ruszył jak najszybciej przed siebie, tym razem do drzwi, które już przez nikogo nie były strzeżone.
I jeśli Sirionowi udałoby się na niego skoczyć i powalić na ziemię, to w pierwszej reakcji Shiona jest wbicie nożyka w okolice szyi/twarzy przeciwnika. Bez znaczenia czy leżałby na plecach czy też na brzuchu. Jednocześnie podejmuje walkę wyswobodzenia się poprzez wymacanie twarzy napastnika i wbicia palców mocno w jego oczy, wgniatając je do środka czaszki, nie omieszkując wgryzać się w jego skórę czy też próbując odgryźć któregoś z palców. W przypadku jakby znalazł się na plecach, stara się przekręcić na plecy zasłaniając głowę rękoma i jednocześnie przyciągając kolano pod swoją klatkę piersiową a następnie oparłszy stopę o ciało Siriona – odepchnąć go i machnąć ręką po to, by odrzucić go daleko od siebie za pomocą mocy wiatru.
Jakby się uwolnił - ucieka dalej w stronę drzwi.
                                         
Shion
Ratler     Poziom E
Shion
Ratler     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Shion.


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.03.16 21:32  •  Bar - Page 31 Empty Re: Bar
Na pewno nikt jej się tu nie spodziewał. Ani smoki, ani psy. Zabawne, że w tym momencie była zwyczajnym przechodnim, któremu udało się usłyszeć to i owo. Chciała tylko wejść do baru, pogadać, napić się. Bo ona jako kobieta miała taki kaprys. Tymczasem, kiedy tylko uchyliła drzwi od skromnej posiadłości, jej oczom okazał się... chaos. Chaos? Tak, to będzie dobre słowo. Z jedne strony żałowała, że nie będzie mogła spędzić miło czas, jednak z drugiej...
Jej oczom ukazał się Shion. Postrzelony, czołgający się. Jej źrenice momentalnie zwęziły się, a jej umysł ogarnęła złość.
Co to kurwa ma być?
Tak, nie była pocieszona faktem, że jej członek z gangu był ranny. Ani nie rozumiała, dlaczego dziko wymachuje rękami i inne takie. Jednak nie długo trzeba było czekać, aby ogarnęła, co tutaj się dzieje. To były sekundy. Nic dziwnego, że w błyskawiczny sposób ruszyła Shionowi na pomoc - z pewnością ktoś o nowych siłach DOGS'om się przyda. Co z tego, że kompletnie nie była przygotowa-- a nie, ona zawsze jest przygotowana na to, aby walczyć.
Kopnęła. Po omacku, nad ciałem Shiona, ale to zrobiła. Nie wiedziała gdzie, ani w co trafi - może będzie to powietrze, a może splot słoneczny, żebra, twarz, przyrodzenie Siriona. Jeśli jednak się nie udało, z całych sił wzięła Shiona za ramiona i niezależnie od tego, co będzie się z nią (tak, chodzi o Hemo) dziać i w jakiej był pozycji chłopak (bez skojarzeń), pociągnęła go do siebie, aby uwolnić go z tego, w czym był uziemiony. Albo pod kim - wszystko jedno. Przy okazji wypuściła wektorowe strzały, które zaczęły oplatać ciało psa, a jeśli Sirion nadal na nim był, to również i jego. Tak w ramach tego, aby wiedziała, z kim konkretnym ma do czynienia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.03.16 21:22  •  Bar - Page 31 Empty Re: Bar
Dotychczas właściwie ignorował wszystko, co się wokół niego działo. Nie było potrzeby na jego czynny udział w wcale, jako że wedle wszelkich danych nic by to nie zmieniło. Nie mógł jednak zignorować faktu, że nagle wielkie, złote cielsko wymordowanego lwa wylądowało na nim powodując gwałtowny upadek do tyłu i gruchnięcie o podłogę baru. Jednak i zwierzę musiało pozbierać się z leżenia, dając androidowi czas na dopracowanie strategii. Gdy tylko napastnik znalazł się na czterech łapach, mechaniczna noga powędrowała ku górze, celując w dosyć wrażliwy punkt każdej żywej istoty płci męskiej, w krocze, coś czego nawet właściciel bujnej grzywy w obecnej formie nie powinien zignorować. Spojrzenia lwa i Chie skrzyżowały się na moment, gdy mechaniczne źrenice androida błysnęły lekko zwiastując kontratak i jednocześnie ze wcześniejszym atakiem do walki wkroczyły obie ręce smoka. Zamierzał wepchnąć do paszczy bestii swoje własne ramię, jak najgłębiej, blokując jego szczękę przez zamknięciem się, wolną dłoń zwinął w pięść i celował w nos zwierzęcia, chcąc zadać mu niezbyt trwałe, ale bardzo bolesne rany, jednocześnie zachwiać jego równowagę, omamić na moment i odsunąć na tyle, by miał możliwość podnieść się z podłoża.
Tym czasem jednak, sterowana bezdotykowo obręcz nadal funkcjonowała i kontynuowała swoje odliczanie. Gdy po raz kolejny minęła pełna minuta, pocisk wycelował w najbardziej odsłoniętą osobą, czyli tą która dopiero co pojawiła się w barze i jeszcze musiała zorientować się w sytuacji, zanim przystąpiła do ataku.
Decyzja jednak została podjęta. Skoro tłum wolał walczyć przeciwko nim, sam podpisał na siebie wyrok. Od tego momentu każdy poza towarzyszem androida został automatycznie uznany za jego cel.

Ramiona Horizon: 3/3, odpoczynek 1/4
Pociski: 12/20
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.03.16 1:52  •  Bar - Page 31 Empty Re: Bar
Krótko i treściwie mówiąc, Karyuu została całkowicie i kompletnie olana przez uczestników krwawej jatki po tym, jak czmychnęła za ciężki, solidny mebel o wypolerowanym blacie i zmierzona została wzrokiem przez już się tam znajdującego - duh - barmana. Nie zwróciła na niego większej uwagi - rzuciła mu tylko szybkie, przelotne spojrzenie w celu upewnienia się o tym, że czegoś przypadkiem przeciwko niej nie uczyni - koncentrując ją bardziej na tym, co działo się z marionetkami wystawionymi w tym zacnym, szkarłatnym przedstawieniu destrukcji. Jeśli sądziła wcześniej, że pomogła i dała Kundelkowi dodatkowe siedem dni na uzyskanie ratunku, to grubo się pomyliła, ponieważ dzieciak - jak to wierna, niezłomna psina o dobrze rozwiniętym instynkcie bojowym - wcale, a wcale się nie poddał i postanowił walczyć do samiutkiego, smutnego końca. Cóż, powinna się była tego spodziewać, a nie liczyć w duchu na to, iż odwalona przez nią robota wystarczy i będzie mogła już sobie spokojnie, bez wyrzutów uciec z tego rozwalanego, dewastowanego przybytku. Była o krok od smętnego, żałosnego westchnięcia - naprawdę - co już samo w sobie pokazywało, jak bardzo nie podobała jej się cała ta nieprzyjazna, upstrzona krwią sytuacja. Żaden dźwięk jednak nie wydobył się z gardła jasnowłosej, podczas gdy blade paluszki zakleszczyły się jeszcze mocniej na rozłożonej rękojeści łopaty - tak silnie, że aż białe się zrobiły! Dobrze, że była ona zrobiona nie z drewna, tylko metalu, heh.

Obserwowała ze swojego w miarę bezpiecznego kącika szaleńczy przebieg wydarzeń, omal nie wyskakując zza kontuaru w chwili, w której zobaczyła odsłoniętego - ładnie, ładnie poleciała ławeczka. Dziesięć na dziesięć! - Kundelka atakowanego przez niewidzialnego oponenta. Okazało się, iż interwencja jej nie była ani troszeczkę potrzebna, gdyż do Baru wpadła niespodziewanie istota przechylająca szalę zwycięstwa na stronę poszkodowanego członka DOGS. Karyuu zaniechała, w konsekwencji, wykonanie swojego naprędce skonstruowanego planu rzucenia się na ratunek Shionowi - po raz drugi - wybierając na ten czas bierne przypatrywanie się tej całej dzikiej sytuacji. Z łopatą gotową do ewentualnej interwencji spojrzała raz jeszcze na polerującego szklanki, niewzruszonego stanem otoczenia - a nawet przewalającą się przez pół baru ławą - barmana.
- Kieliszek czegoś mocnego - zamówiła cichym, ochrypłym i zdecydowanie mało używanym głosem, natychmiast po tym uwagę kierując z powrotem na walczące bestie i przy okazji wypatrując nadciągających, możliwych ataków wymierzonych w jej stronę. Nie wychylała się za bardzo zza lady - tylko na tyle, żeby widzieć główną, kręcącą się wokół Shion walkę - coby jej ktoś nie wypatrzył lub aby nie dostać jakąś zabłąkaną sztuczką, kulą czy ciśniętym potężnie przedmiotem. Była aktualnie wyłącznie ukrytym, przyczajonym wsparciem, wyczekując na jakąś okazję do wkroczenia bądź przekonania się o tym, że nie jest tutaj już w ogóle potrzebna. Przybycie nowej, wyrównującej szanse osoby dało malutką nadzieję na szybkie nadejście tej drugiej opcji, lecz... zobaczymy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.03.16 22:16  •  Bar - Page 31 Empty Re: Bar
MISTRZ GRY - SĘDZIA.
Krzesło, które miało huknąć w Mikoto zatrzymało się dosłownie o włos przed jego głową. Chłopak nawet go nie zauważył, nadal dotykając chyba wszystkich możliwych miejsc swojego nieprzytomnego towarzysza. Jak nietrudno się domyślić ─ Karmen złapała mebel w ostatniej sekundzie i odrzuciła go w stronę, z której „przybył”, nie trafiając Siriona. Co więcej ─ przez ratowanie towarzysza kompletnie straciła gardę. Sirion mógł więc dopaść do Shiona (choćby walił piętami o deski jak debil) i wskoczyć na niego, przyciskając dzieciaka twarzą do ziemi.

Shion natychmiastowo odczuł wagę cięższego przeciwnika, a chwilę później spadł na niego grad uderzeń pięściami. Z perspektywy osoby trzeciej wyglądało to dość dziwnie, gdy z nożem w dłoni ─ leżąc na brzuchu ─ próbował wydostać się spod... niczego. Ostrze wsunęło się w łydkę Smoka, ale Shionowi nie udało się przekręcić na plecy, a co za tym idzie ─ odepchnąć przeciwnika.

Hemofilię zaś przywitała nie tylko chaotyczna wrzawa, która po otwarciu drzwi buchnęła w nią jak swąd gorącego powietrza, ale również huk wystrzału, który trafił ją w prawe ramię. Ból ręki jak ból ręki ─ nie przeszkodził jej w podejściu do Shiona i uderzeniu niewidzialnego napastnika prosto w plecy. W tej samej chwili Karmen warknęła i podniosła krzesło.
Odsuń się! ─ wrzasnęła w kierunku Hemofilii, z rozmachu celując w Siriona, którego ─ wraz ze Shionem ─ zaczęły już oplatać wektory Pitbula.

Tymczasem Calamity skutecznie zdekoncentrował swojego przeciwnika. Choć lew był szybki i zbierał się z podłogi jakby trenował ten ruch od wieków, to noga androida huknęła go w miękką skórę brzucha, na ułamki sekund zatrzymując wszelakie agresywne zapędy. Warknął jednak gardłowo, zatrzepotał łbem, zrzucając z siebie niewidzialny ciężar i znów skoczył ku androidowi, pazurami jeżdżąc po metalowej blasze korpusu. Zębiska faktycznie wgryzły się w ramię, szurając po niej z nieprzyjemnym piskiem i kiedy chciał szarpnąć, pięść Smoka uderzyła go w nos.

Bob uniósł brew w spowolnionym tempie. Właśnie nad barem, za którym siedział z Karyuudo, przeleciało jakieś krzesło, ale on zdawał się na to nie zważać. Podniósł tylko dłoń ─ akurat meblościanka padła z hukiem na podłogę ─ i złapał za brudną szklankę. Jej spód stuknął o podłogę, a chwilę potem mężczyzna, nie zdejmując wzroku z Łowczyni, złapał za flaszkę spirytusu, otworzył i nalazł jej do pełna.
W wewnętrznym wyjebaniu.
W milczeniu.

W momencie, w którym Bob nalewał Karyuudo „coś mocnego, nie ma za co”, Calamity zmierzył się z dodatkowym problemem. Okazało się, że Mikoto, na którego większość nie zwróciła uwagi i który ─ ku rozdrażnieniu Siriona zapewne ─ nie został spacyfikowany krzesłem przywrócił czarnowłosego wymordowanego do świata żywych. Klepnął go wtedy w łuskowate plecy, a ten, jeszcze w lekkim amoku, wypruł przed siebie, w ostatniej sekundzie omijając lecące ku Sirionowi krzesło.
Kilka uderzeń butów o posadzkę, a czarnowłosy skoczył na Calamity'ego, szponami zagłębiając się w udo. Metal zazgrzytał, kiedy hakowate, twarde pazury przeorały go aż do linii kolana, zrywając po drodze kilka ważnych kabli.
Czarnowłosy skoczył na Calamity'ego dosłownie pół sekundy po tym, jak Lion otrzymał solidny sierpowy w nos i cofnął się z rykiem, łapiąc warkliwy haust powietrza.

- - - - - -
|| OBRAŻENIA:
- Shion: postrzelona prawa noga (tuż pod kolanem), nabój przeszedł na wylot; lekki ból głowy wywołany ogólnym hałasem; coraz liczniejsze siniaki; ból głowy; mroczki przed oczami; brak możliwości nabrania odpowiedniej ilości powietrza do płuc;
- Calamity: niesprawna lewa kończyna;
- Sirion: lekki ból głowy wywołany ogólnym hałasem; poparzenia (nie aż tak poważne, ale pieką jak skurwysyn) na lewym policzku; niegroźna rana w prawej łydce (dźgnięcie po którym Sirion nadal może chodzić/biegać, acz z wyczuwalnym bólem);
- Karyuudo: przecięcie na lewym udzie (kilka drzazg), niegroźne;
- Hemofilia: przestrzelone prawe ramię (nabój pozostał w ciele);

|| MOCE:
- Shion:
Kontrola wiatru: 3|3 (odpoczynek: 0|4)
Kontrola krwi: 3|3 (odpoczynek: 0|4)
- Calamity:
Ramiona Horizon: 3|3 (odpoczynek: 1|4)
- Karyuudo:
Zapalniczka piromana: 1|1 (odpoczynek: 2|4)
- Sirion:
Artefakt przywódcy: 3|3 (odpoczynek: 0|4)
Niewidzialność: 2|3 (odpoczynek: 0|4)
- Hemofilia:
Wektory: 1|3 (odpoczynek: 0|4)

|| NPC:
Jeżeli na fabule padło imię, podam je w nawiasie przy numerze NPC.
- #1 - czarnowłosy; ok. 180 cm; ok. 70 kg.; moce/dodatki: łuski służące za tarczę, omijające „ruchliwe” części ciała - pachy, wewnętrzną stronę kolan, błony palców, oczy, usta itp.; twarde szpony, mogące przeorać stal.
- #2 - blondyn, ok. 170 cm; ok. 55 kg.; kontrola roślinności (o: 1|4). ← [nieprzytomny]
- #4 (Lion) - wymordowany; biokineza: lew. Dodatkowe atuty: zwiększona siła i wytrzymałość.
- #5 (Karmen) - dziewczyna, białowłosa, ok. 170 cm; ok 60 kg; telekineza (u: 2|3, o: 0|4).
- #6 (Mikoto) - chłopak, szatyn, ok 180 cm; ok 60 kg; używa mocy (u: 2|3, o: 0|4).

|| DODATKOWE:
- Odliczanie: 1/2.

TERMIN: 20 marca.
Przy czym dodam, że jakbym miał jednodniowy poślizg to nie wrzeszczeć, nie dobijać się shotgunami do mojego domu, generalnie nie obrażać, tylko kochać i głaskać, bo mam miszyn impossiboru.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.03.16 15:22  •  Bar - Page 31 Empty Re: Bar
Ból był obcy dla androida, lecz uszkodzenie zostało zauważone tak samo szybko, jak gdyby miał normalne kończyny i czuł jak grube pazury przeciwnika żłobią w nich głęboko. To był niewątpliwie problem, chociaż może nieco mniejszy niż dla człowieka z adekwatnymi obrażeniami. Jedna z nóg androida pozostała więc w pozycji, w jakiej po raz ostatni dotarł do niej sygnał wysyłany z systemu maszyny.
Lew chociaż na chwilę został oszołomiony i zapewne nie zdecyduje się zaatakować widząc, że android mierzy się właśnie z innym przeciwnikiem, o ile oczywiście w tej formie nadal się kontrolował i osobnik atakujący Cyana jest jego chociażby sojusznikiem. Na tym etapie w barze miała miejsce tak wielka zawierucha, że równie dobrze zupełnie obcy sobie ludzie mogli zacząć bić się dla samego bicia.
Z tej perspektywy Chie nie miał jak pomóc Sirionowi, a i też nie skupiał się na tym jeszcze. Wszystkie impulsy sterujące ciałem maszyny były nastawione na starcie, które bezpośrednio dotyczyło Calamity'ego.
Nie czując wielkiej straty z powodu unieruchomionej kończyny, android starał się chwycić uściskiem stalowych kończyn swojego przeciwnika i unieruchomić go tak, by nie mógł zadać mu kolenych obrażeń, ani tym bardziej uciec. Sam kontraktor uniemożliwiłby sobie w tym momencie wiele manewrów, lecz jego celem było całkowite uziemienie przeciwnika. Jeżeli tylko by mu się to udało, wykorzystując ciężar swojego ciała nie pozwolił by mu nawet drgnąć, oplatając się ramionami wokół agresora. Trwał z nim w takiej pozycji, aż obręcz zdąży wycelować i z mechaniczną precyzją wystrzelić pocisk we wrażliwe miejsca, nieosłonięte przez łuski, które teraz z bliska dokładnie widział Chie. W zależności od tego jak byli ustawieni, chciał trafić w miejsce, które bardzo dotkliwie uszkodzi wymordowanego i odciągnie go natychmiast od walki - oczy, usta i inne cenne dla każdej istoty części ciała.


Ramiona Horizon:
3/3, odpoczynek 2/4
Pociski: 13/20
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.03.16 23:43  •  Bar - Page 31 Empty Re: Bar
Wrzaski, nieprzyjemna duchota - to wszystko było jej bardzo dobrze znane. Nie dezorientowało ją to. Raczej zapraszało do tego, aby wziąć w tym wszystkim udział. Przecież ona nie byłaby wstanie siedzieć w jednym miejscu ze świadomością, że ktoś obok właśnie się nawala. A strzał? Ból? Raczej łaskotki. Nic nie poczuła i gdyby nie fakt, że z ramienia zaczęła sączyć się czarna jak smoła krew, pewnie nie zauważyłaby tego, że jest osobą ranną. Już nie wspominając o bólu jaki odczuwała. A raczej jego brak. Wiedziała, że utrata krwi po pewnym czasie spowoduje, że będzie czuć się słabiej. Ale halo, to tylko postrzelone ramię. Nawet kula nie przeszła, więc czym tutaj się przejmować. Nie mogła mówić nawet o dyskomforcie, bo przecież ona bólu nie odczuwała. W tym wypadku był to duży plus, ponieważ nie skupi się na promieniującym ramieniu, a na otoczeniu.
Czując, że w coś uderzyła i była prawie pewna, że były to plecy. Nie zawahała się powtórzyć kilkukrotnie ataku, zanim nie usłyszała wrzasku. Pierw się odwróciła, a kiedy zauważyła, co ten chciał zrobić, powiedzmy, że posłusznie odsunęła się, ale mało chętnie. Na ten moment puściła na ułamek sekundy Shiona, jednak wektorowe strzały cały czas oplatały ciała. Ich końce były bardzo ostre, więc najmniejszy ruch ich obojgu powodował skromne rany na ciałach mężczyzn, co za tym idzie, że przyprawiały o kolejną falę nieprzyjemnego bólu.
Niezależnie od tego, czy ten ktoś trafił czy nie trafił, Hemofilia po tym geście ponownie przybliżyła się do kłócących się panów i z całej siły kopnęła tego, który cały ten czas był na Shionie. Wektory trochę ułatwiły jej sprawę - pomimo tego, że mężczyzna był niewidzialny, dzięki strzałom mogła coś zobaczyć i przynajmniej starać się oddzielić go od Kundla. Mogła? Jeśli tak było, zdjęła czy też zabrała wektory z ciała Shiona i oplotła nimi tylko Siriona. Przytrzymała go mocno, każdą kończynę, a ostre końce wymierzyły w krtań Smoka. Tak, wymierzyły się - podświadomie mniej więcej wiedziała, gdzie co się znajduje. Nie po to uczyła się fizjologii człowieka, by w takich sytuacjach nie wiedzieć, gdzie co jest. Nieszczególnie zwracając uwagę na ranne ramię oraz na to, skąd w ogóle ten poprzedni strzał dobiegł, wymierzyła kolejne ciosy w Siriona, tym razem uderzając go z pięści - nie wiedziała w co trafi, ale w coś na pewno. Nie wiedziała również, czy jej ataki zostaną zablokowane, ale na to również była przygotowana. Wektory koniec końców dość boleśnie go ściskały, szczególnie mięśnie, a końce były wymierzone w punkty witalne. Większy ruch powodował przebicie skóry, a im bardziej starał się coś robić, tym głębiej wektory wchodziły w ciało Siriona. Nie zapominajmy również o truciźnie, która była w nich ukryta.

Moc: 2/3.
Rany: przestrzelone prawe ramię.

/post jest bez składu i ładu, za co przepraszam.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.03.16 15:00  •  Bar - Page 31 Empty Re: Bar
W chwili, kiedy spadł pierwszy grad ciosów, chłopak spróbował się skulić najbardziej, jak tylko mógł i zakrył twarz oraz głowę rękoma, próbując się zasłonić chociaż odrobinkę. Nie widział dokładnie kto się zjawił, ale wiedział, że jest to ktoś z DOGS. Przyszli mi pomóc! przemknęło mu przez głowę. Prawda była taka, że nie spodziewał się tego, mimo wszystko wciąż był „obcym kotem” na nie swoim terenie. A jednak, ktoś z żółtą chustą pojawił się. W klatce piersiowej rudowłosego zrobiło się cieplej i wypełniła go kolejna porcja nadziei. Jednak problem wciąż nie zniknął. Nadal był w potrzasku i nie mógł uciec z baru, z dala od tej nawiedzonej dwójki. Pomimo strachu, który go ogarniał a od którego robiło mu się wręcz niedobrze, podjął ostateczną próbę wyswobodzenia się i walki… właściwie na oślep. Niczym ryba siła wygarnięta z wody zaczął kopać i atakować dłońmi czy też paznokciami. Gdyby chociaż na chwilę uchylił powieki, odważył się, to może i byłoby mu łatwiej podążając za śladami krwi, jakie zostawiał niewidziany przeciwnik po tym, jak rozorał jego skórę swoim marnym nożykiem. Ale nie pomyślał. W jego umyśle migała jedna informacja. UCIEKAJ!
Raptownie zachłysnął się powietrzem, czując, jak nawet ta z pozoru błaha czynność przychodzi mu z trudnością. Instynktownie objął drżącymi palcami swoje gardło, łapczywie próbując złapać głęboki oddech a w kącikach jego oczu zgromadziły się niechciane łzy strachu, że to już koniec. Że tym razem nie wyślizgnie się z kłopotów, w jakie padł po same uszy. Chociaż prawda była taka, że to, co teraz przeżywał było jedynie kroplą w morzu zła, jakie oferowała mu Desperacja.
                                         
Shion
Ratler     Poziom E
Shion
Ratler     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Shion.


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.03.16 15:48  •  Bar - Page 31 Empty Re: Bar
MISTRZ GRY - SĘDZIA.
Czarnowłosy szarpał się, jakby od tego zależało jego życie - i być może wcale nie mijało się to z prawdą - zadrapując stalową obudowę androida, wykrzywiając ją, otwierając przykrywające go blachy, zostawiając po sobie kilka solidnych pamiątek. I miał właśnie zamiar przerzucić się na jego głowę, gdzie - jak uparcie sądził - znajduje się cały „punkt dowodzenia”, nakazujący Calamity'emu wykonywać działania, ale padł zakleszczony w objęciach robota i warcząc, śliniąc się, wierzgając i szarpiąc, próbował się uwolnić. Długie pazury zajechały ponownie po metalu, tym razem na ramieniu Smoka, wywołując nieprzyjemny, piszczący dźwięk. Bez większych sukcesów. Szczególnie dlatego, że po niedługim czasie stracił oko. I życie.

Hemofilia tymczasem uderzyła jeszcze dwa razy pochłoniętego furią Siriona, nim nie odstąpiła na kilka kroków, pozwalając, by w plecy przywódcy Drug-on huknęło krzesło rzucone przez Karmen. Kobieta czuła już oznaki zmęczenia, ale pomimo tego niewidzialnymi siłami podniosła jedną z większych ław.

Wektory ślizgały się po ciałach tak Psa, jak i Smoka, wywołując u nich dodatkowe obrażenia, a z racji szarpania się, Shion mógł tylko poczuć, jak igły ponad programowo orzą mu skórę. Sam nie wywołał szczególnych ran u swojego przeciwnika - własna pozycja mu to uniemożliwiała, a niesłabnący ciężar nie pozwalał zmagazynować energii na tyle, by móc zebrać szczątki sił. Dopiero po tym Hemofilia zapanowała nad mocą i udało jej się w większej mierze przenieść ruchliwe wektory na Pradawnego, unieruchamiając jego ramiona. Trójkątne igły balansowały przy gardle niewidzialnego wciąż przeciwnika, przypominając mu o balansowaniu na granicy życia i śmierci.

- Odsuń się, do kurwy! - warknęła Karmen do członkini DOGS, unosząc wyżej ławę. - Rozjebię skurwysyna za to, co zrobił Timmy'emu!
I jak na zawołanie, w chwili, w której pięść Hemofilii otarła się o bark Smoka, wielki, ciężki mebel przeciął powietrze, nakierowując się na Pradawnego i szarpiącego się pod nim Shiona.

- - - - - -
|| OBRAŻENIA:
- Shion: postrzelona prawa noga (tuż pod kolanem), nabój przeszedł na wylot; coraz liczniejsze siniaki; bardzo silny ból głowy; mroczki przed oczami; brak możliwości nabrania odpowiedniej ilości powietrza do płuc; płytkie, ale długie cięcia zadane wektorami (szyja, klatka piersiowa, ramiona, przedramiona, dłonie, plecy);
- Calamity: niesprawna lewa kończyna; głębokie zadrapania na wysokości bioder, brzucha i pojedyncze na prawym ramieniu (brak dotkliwszych defektów, aczkolwiek mogą występować błędy i zacięcia systemu);
- Sirion: lekki ból głowy wywołany ogólnym hałasem; poparzenia (nie aż tak poważne, ale pieką jak skurwysyn) na lewym policzku; niegroźna rana w prawej łydce (dźgnięcie po którym Sirion nadal może chodzić/biegać, acz z wyczuwalnym bólem); płytkie, ale długie cięcia zadane wektorami (szyja, klatka piersiowa, ramiona, przedramiona, dłonie, plecy);
- Karyuudo: przecięcie na lewym udzie (kilka drzazg), niegroźne;
- Hemofilia: przestrzelone prawe ramię (nabój pozostał w ciele); lekki ból głowy wywołany ogólnym hałasem ← z racji tego, że Hemofilia nie odczuwa bólu w sposób znany reszcie, uznajmy, że każda rana lub uczucie, które powinno wywołać u niej cierpienie oznacza u niej silny dyskomfort, brak możliwości stuprocentowego skupienia się (w przypadku bólu głowy) itp.

|| MOCE:
- Shion:
Kontrola wiatru: 3|3 koniec działania (odpoczynek: 1|4)
Kontrola krwi: 3|3 koniec działania (odpoczynek: 1|4)
- Calamity:
Ramiona Horizon: 3|3 (odpoczynek: 2|4)
- Karyuudo:
Zapalniczka piromana: 1|1 (odpoczynek: 3|4)
- Sirion:
Artefakt przywódcy: 3|3 koniec działania (odpoczynek: 1|4)
Niewidzialność: 3|3 (odpoczynek: 0|4)
- Hemofilia:
Wektory: 2|3 (odpoczynek: 0|4)

|| NPC:
Jeżeli na fabule padło imię, podam je w nawiasie przy numerze NPC.
- #1 - czarnowłosy; ok. 180 cm; ok. 70 kg.; moce/dodatki: łuski służące za tarczę, omijające „ruchliwe” części ciała - pachy, wewnętrzną stronę kolan, błony palców, oczy, usta itp.; twarde szpony, mogące przeorać stal. MARTWY.
- #2 - blondyn, ok. 170 cm; ok. 55 kg.; kontrola roślinności (o: 1|4). ← [nieprzytomny]
- #4 (Lion) - wymordowany; biokineza: lew. Dodatkowe atuty: zwiększona siła i wytrzymałość.
- #5 (Karmen) - dziewczyna, białowłosa, ok. 170 cm; ok 60 kg; telekineza (u: 3|3, o: 0|4).
- #6 (Mikoto) - chłopak, szatyn, ok 180 cm; ok 60 kg; używa mocy (u: 3|3, o: 0|4).

|| DODATKOWE:
- Odliczanie: 2/2.

TERMIN: 25 marca.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Bar - Page 31 Empty Re: Bar
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 31 z 52 Previous  1 ... 17 ... 30, 31, 32 ... 41 ... 52  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach