Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 26 z 52 Previous  1 ... 14 ... 25, 26, 27 ... 39 ... 52  Next

Go down

Pisanie 18.05.15 16:36  •  Bar - Page 26 Empty Re: Bar
Koss zadał jej dobre pytanie. Po co tu siedzi? Skończyła już swoje piwo, mogłaby po prostu wyjść. Nic jej już tu nie trzymało. Poza wewnętrznym przymusem niesienia pomocy. Typowa cecha aniołów.
Nie mogła się przyznać mężczyźnie, że siedzi w barze, wśród tylu niebezpiecznych osób, które z chęcią poderżnęłyby jej gardło, tylko ze względu na niego. To zazwyczaj zrażało ludzi. Ją też by zraziło. Była po to, by pomagać, a nie otrzymywać pomoc.
- Jestem po prostu trochę zmęczona, chcę trochę posiedzieć i odpocząć- odparła.
Było to w zasadzie prawdą. Nie przyszła do baru tylko po to, żeby się napić. Podróżowała od wielu godzin. Potrzebowała chwili przerwy.
Chciała jak najszybciej zrobić to, co trzeba. Pomóc temu facetowi i spadać. Zapomnieć o tym koszmarnym miejscu, przerażających ludziach i zapachu papierosów. Wrócić do Rajskiego Miasta, gdzie wszyscy uważali ją za swoją i gdzie nie musiała ukrywać, że jest aniołem.
Koss był pozbawiony nadziei. Takie sprawiał wrażenie. To sobie wmawiał.
Prawda jednak była zupełnie inna. Gdyby nie widział szans na lepszy los, to po co by w ogóle żył? Czy kulka w łeb nie byłaby prostszym rozwiązaniem? Tylko puff i koniec?
Żył, więc musiał mieć jakieś perspektywy. Jej zadaniem było uświadomienie mu tego. Dlatego musiała zobaczyć jego marzenia.
Kontakt cielesny, lub wzrokowy. Liv skupiła się i spojrzała w oczy mężczyźnie. Wiedziała, że Koss nic nie poczuje. Nawet nie zauważy, że dziewczynka włamuje mu się do głowy. Przejdzie przez niego jedynie lekki dreszcz, nic poza tym.
Olivia nie napotkała żadnej blokady w jego umyśle. Mogła bez przeszkód znaleźć odpowiedź na nurtujące ją pytanie.
O czym marzy ten człowiek?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.05.15 17:38  •  Bar - Page 26 Empty Re: Bar
Ciekawe miejsce na odpoczynek.
Uśmiechnął się sam do siebie i do swoich myśli, nie wypowiedział ich jednak na głos. Zamiast tego znów uraczył się trunkiem ze szklanki, spoglądając przed siebie, na puste półki. Jak to często on, pozwolił sobie na chwilę milczenia oraz zamyślenia. Właściwie to można była odnieść wrażenie, że zupełnie stracił zainteresowanie małą dziewczyną, siedzącą koło niego. Czyżby sobie o niej zapomniał? Albo po prostu go nie ciekawiła.
Wreszcie jednak zwrócił spojrzenie w jej stronę. Otworzył usta i chciał coś powiedzieć...

Koss wędrował samotnie przez las. Było późne popołudnie, wiatr przyjemnie muskał jego twarz, słońce powoli kierowało się ku horyzontowi. Był tylko on oraz otaczająca go fauna. Wędrował przez jakiś czas wsłuchując się w szum drzew oraz przekrzykiwania jakichś zwierząt w oddali.
Wreszcie wyszedł na polanę. Z niej był widok na miasto. Przypominało ono odrobinę Desperację, ale taką jakby... w lepszym stanie. Nekke przystanął, wziął głęboki wdech i przyglądał się. Nie było żadnych murów, budynki były skromne, ale przyjaźnie wyglądające, a rośliny nie cierpiały z powodu ludzkiej głupoty i zachłanności. Po ulicach przechadzali się ludzie, ale odmienieni. Prawdę mówiąc większość z nich odróżniała się znacząco od normy. Ogony, łapy, pióra, dzioby... to było miasto Wymordowanych. Niektórzy, tak jak Koss, wyglądali normalnie, ale prawdopodobnie również należeli do tego gatunku. Ciężko powiedzieć czy żył tutaj jakiś zwykły człowiek, ale jeśli tak, to wcale nie czuł się on lepiej od pozostałych. Wręcz przeciwnie, koegzystował z nimi na normalnych zasadach. Jednak znakomitą większość stanowili ci, którzy odeszli, a potem powrócili dzięki Wirusowi X.
Nagła zmiana scenerii. Koss siedzi na gałęzi drzewa i spogląda na ruiny. Niebo ma czerwony, krwisty kolor, zbliża się zmierzch. Miasto wygląda, jakby odbyła się tam regularna wojna. Podniszczone ściany, pełno gruzu, puste ulice, smród śmierci wokół. W niektórych miejscach jeszcze widać normalne domy, jednak szyby były w nich powybijane, a drzwi wyważone. Wygląda to, jakby druga apokalipsa przeszła przez to nieszczęsne miejsce, a ludzie w panice uciekali gdzie tylko mogli, aby ją przeżyć. Niestety nic im to nie dało. Jedyne, co po nich pozostało to gruz, pył i popękane szkło. To było ich dziedzictwo.
Na jednym z pękniętych murów widniał dumny napis: "Miasto-3".
Koss obserwował ten widok z beznamiętnością, w środku jednak wyczuwał ogarniającą go, niezdrową satysfakcję. Wreszcie świat poszedł dalej. Człowiek postawił kolejny krok na swojej drodze ewolucji. Słabsi wyginęli, zostali silniejsi, którzy teraz będą odbudowywać to, co tamci zepsuli. Świat wracał do normy. Nie możemy pozwolić, aby to się ponownie powtórzyło.


Koss gwałtownie zamrugał i lekko się wzdrygnął. Otworzył usta, gdyż chciał coś powiedzieć, ale wypadło mu z głowy co. Zamknął je więc i tylko spoglądał badawczo na dziewczynkę. Oczywiście, że coś z nią było nie tak. Sam fakt, że się tutaj znajdowała o tym świadczył. Podrapał się po szyi w zamyśleniu.
- Powinnaś zmienić sukienkę. Tutaj takie rzeczy raczej nie są zbyt często widywane. No i jest dziurawa - po tym ostatnim zdaniu uśmiechnął się lekko w jej stronę, a następnie powrócił do kontemplowania swojego napoju w szklance. Ciekawe, czy były w nim szczyny?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.05.15 23:50  •  Bar - Page 26 Empty Re: Bar
Jejku!
Co spotkało tego człowieka, że pragnął takiego końca dla M3?! To musiało być coś naprawdę strasznego! Jak inaczej wyjaśnić satysfakcję z kompletnego spustoszenia i destrukcji?
Po części marzenia Kossa były piękne i dobre. Zupełnie inny świat, w którym wszyscy żyją w zgodzie, a człowiek niczego nie niszczy. Olivia nie spodziewała się po mężczyźnie czegoś takiego. Wyglądał raczej ponuro i wzbudzał w niej niepokój. Nigdy nie posądziłaby go o tak wspaniałe myśli.
Ale to, czego chciał dla M3...
Podobno każdy ma swoją mroczną stronę. Można ją nazwać wewnętrznym potworem, cieniem, czy też po prostu ranami pozostawionymi na duszy. Liv już nie raz wchodząc w cudze głowy widziała sprzeczności. Dobro i zło. Piękno i brzydota. Miłosierdzie i okrucieństwo.
Dziewczynka przygładziła fałdy materiału na swojej sukience. Nakazała sobie skupić się na tych ,,jaśniejszych” marzeniach Kossa. Trzeba było w jakiś umiejętny sposób wykorzystać to, czego się dowiedziała, żeby mu pomóc. Taką metodą pomogła już wielu osobom. Najpierw odczytywała ich marzenia, żeby potem uświadomić im jaki jest sens życia w gruzach dawnego świata.
Koss marzył o harmonii. Co to dawało? Nic nie wskazywało na to, żeby w najbliższym czasie zdrowi ludzie i przemienieni przez Wirusa X mieli rzucić się sobie w ramiona. To nastanie dopiero w dniu powrotu Boga, ale oczywiście nie mogła o tym wspomnieć mężczyźnie.
Dlatego Liv podjęła ryzykowną próbę. Wiedziała, że nie należy rozdrapywać starych ran, szczególnie u nowo poznanych osób. Wiedziała, że lepiej nie odkopywać trupów z przeszłości. Wiedziała, że to co było, po prostu było i już. Teraz liczyło się tylko teraz. Przeszłość przeminęła.
Być może był to jednak jedyny sposób, żeby mu pomóc...
- Och wiem, że jest dziurawa i trochę rzuca się w oczy- odparła z uśmiechem na pytanie. Oczywiście usiłowała udawać, że wcale nie siedziała przed chwilą w jego głowie i nie oglądała jego marzeń.- Nie mam po prostu nic innego. Przyjaciel z Miasta-3 obiecał, że sprawi mi nowe ubranie.
Nie znała nikogo w M3. I nie miała zamiaru ubierać czegokolwiek, co nie było słodkie, urocze i dziewczęce.
- Ja tam nigdy nie byłam, ale mój przyjaciel opowiadał mi, jak tam jest. Podobno życie jest tam piękne, a ludzie szczęśliwi.
Miała świadomość, że zaczyna paplać jak głupia, lecz jakoś jej to nie przeszkadzało.
- Zawsze marzyłam o tym, żeby zamieszkać w M3, albo przynajmniej na chwilę znaleźć się w środku- westchnęła.- A ty?- uśmiechnęła się niewinnie do Kossa.- Byłeś tam kiedyś?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.05.15 19:36  •  Bar - Page 26 Empty Re: Bar
Koss przyłożył palce do nasady nosa i lekko się pomasował, wzdychając przy tym głośno. To miejsce zaczynało go męczyć, odczuwał wyraźny brak przestrzeni. Te wszystkie dźwięki, zapachy, wonie silnie go irytowały. Zwłaszcza, kiedy przychodziło mu wysłuchiwać takich głupot, jakimi częstowała go dziewczynka siedząca obok. Przez chwilę rozważał wyjawienie jej, jak bardzo spadła jego ocena na jej temat po tym co powiedziała i uświadomienie jakimi głupotami próbowała go częstować, stwierdził jednak, że brak mu na to sił i cierpliwości. Zresztą, jeśli chce żyć w takiej bajce, to niech się bawi dobrze.
- Rzuca się w oczy nie przez dziury, a raczej z powodu ślicznego, różowego kolorku. Znajdź mi tu osobę, która nie ma podartych ubrań.
Cóż, właściwie to Koss nie miał. Ale za to jego podkoszulka była zbyt mała. Rany, jakież to było uciążliwe. Poruszył nieznacznie rękoma, aby materiał lepiej ułożył się na jego ciele. To wcale nie pomogło.
- Przyjaciel z Miasta-3? - Zagadnął z nutką wątpliwości w głosie. Zrobił to, aby nie zdradzić swojego zainteresowania tą informacją.
Olivia popełniła spory błąd w swoim blefie. Koss od dawna poszukiwał jakiegoś kontaktu z M3, przez który mógłby przenosić towary lub też je zdobywać. Kiedy więc wspomniała, że znała kogoś takiego, mogła liczyć, iż brązowowłosy zacznie się tym interesować. O wiele bardziej, niż zapewne by sobie tego życzyła, biorąc pod uwagę fakt, iż rozmawiali o fikcyjnej osobie.
Uśmiechnął się ironicznie i szybkim ruchem opróżnił szklankę do dna. Odkaszlnął i otarł usta wierzchem dłoni.
Mocne cholerstwo.
- Nawet się tam urodziłem - odpowiedział w końcu, przekręcając się na stołku, tak aby patrzeć wprost na dziewczynkę. W jego spojrzeniu beznamiętność walczyła z pogardą. Mówił jednak jak zawsze spokojnie. - Ludzie tam nie są szczęśliwi. Tak im się wydaje, lecz to jedynie złudna iluzja, piękna bajka prezentowana im przez władzę, którą oni przyjmują z wdzięcznością, bo są zbyt głupi lub leniwi, aby dostrzec jak jest naprawdę. Sprzedają swoją wolność kosztem bezpieczeństwa. Pozwalają z siebie robić błaznów, tańczą jak marionetki w prywatnym teatrzyku. Twój przyjaciel jest więc ślepcem lub idiotą. Albo jednym i drugim. Chociaż to ciekawe, że tak bardzo mu się tam podoba, a mimo to udaje się poza mury, aby pomagać tym gorszym. Prawdziwy z niego łaskawca.
Na jego twarzy pojawił się uśmiech, zaś w ostatnim zdaniu wybrzmiała nutka drwiny.
Ręka Kossa nagle powędrował w stronę Olivii i wylądowała na jej ramieniu. Mężczyzna nachylił się, spoglądając wprost w jej oczy.
- Ten twój przyjaciel... Chętnie bym go poznał.
To nie tak, że przed chwilą zwyzywał go od idiotów, zaś sam w tej chwili zachowywał się, niczym rasowy pedofil. Wbrew pozorom, ten gest miał mieć znaczenie pojednawcze. Niestety Koss nie posiadał zbyt wielkiego doświadczenia z młodszymi od siebie i jeszcze trochę nie wyczuwał, że to co dobrze się sprawdza z mężczyzną w swoim wieku, niekoniecznie musi wywrzeć taki sam skutek przy małej dziewczynce.
Cóż, uczymy się przez całe życie, prawda?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.05.15 11:16  •  Bar - Page 26 Empty Re: Bar
Już wcześniej kuliła się na swoim krześle. Była przerażona i nie było w tym nic dziwnego. Byłaby głupia, gdyby nie bała się przebywać w barze pełnym pijanych, niebezpiecznych osób. Dziwne zachowanie Kossa sprawiło jednak, że skuliła się jeszcze bardziej.
Mężczyzna nie budził w niej takiego strachu jak inni. Do czasu, kiedy położył rękę na jej ramieniu. Odruchowo się wzdrygnęła. Liv naprawdę kochała ludzi, taka już była jej anielska natura, ale ten facet nachylił się do niej i spojrzał jej w oczy. Za bardzo się do niej zbliżał. Przecież dopiero się poznali! W dodatku patrzył się na nią w dziwny sposób, a bijący od niego smród fajek sprawił, że dziewczynce zrobiło się niedobrze.
Czy ten mężczyzna mógł być pedofilem? Olivia głośno przełknęła ślinę, co nie mogło zostać niezauważone przez Kossa. Do tej pory nie dał jej żadnych powodów, by mogła przypuszczać, że interesuje się małymi dziewczynkami. Ale kto go tam wie?
Olivia walczyła ze sobą, by nie wybiec z baru. Uparła się jednak, że pomoże Kossowi, więc mu pomoże.
To, co powiedział o M3, nie wskazywało na jakieś traumatyczne wspomnienia z nim związane. Chłopak po prostu uświadomił sobie ile jest tam fałszu i kłamstw. Liv nie była żadnym psychologiem, lecz naprawdę nie widziała tutaj żadnych podstaw, by uświadomić Kossowi, że życie ma sens.
Znowu zaczęła się zastanawiać nad ucieczką. Skoro nie może mu pomóc, to po co ma się narażać? Czy zdąży zeskoczyć z wysokiego krzesła i pognać do wyjścia, zanim mężczyzna zdąży zareagować?
Była aniołem, to mogło się udać.
Jednak Koss też niekoniecznie mógł być zwykłym człowiekiem. Nie oszukujmy się, w Desperacji ciężko było odróżnić człowieka od krwiożerczej bestii. Coś było w tym mężczyźnie, może jakiś błysk w oku, który nakazywał jej zachować ostrożność.
Zaczęła nerwowo postukiwać palcami w blat rozglądając się jednocześnie dookoła. Czy gdyby coś się stało, ktokolwiek by zareagował? Ktokolwiek by jej pomógł? A może znalazłaby się taka osoba, która z chęcią przyłączyłaby się do Kossa?
Olivię przeszedł zimny dreszcz.
- Mój przyjaciel?- odezwała się drżącym głosem.
I nagle dostrzegła szansę dla siebie. Wyprostowała się i uśmiechnęła.
- To wspaniały człowiek! Zrobiłby dla mnie wszystko. I jest bardzo silny. Chętnie cię z nim poznam.
Chciała jeszcze opowiedzieć, że raz jej przyjaciel gołymi rękami skręcił kark wielkiemu potworowi, który wcześniej złamał jej rękę. Oczywiście byłoby to kłamstwo, jak w ogóle istnienie owego przyjaciela. Uznała, że takie opowieści mogłyby się Kossowi wydać podejrzane. Poprzestała więc na tym, co zostało już powiedziane.
Skoro nie mogła mu pomóc, to musiała pomóc sobie przeżyć tą wizytę w ,,Przyszłości".
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.05.15 16:21  •  Bar - Page 26 Empty Re: Bar
Cóż, musiałby być zwykłym idiotą, żeby nie zauważyć, iż jego gest wywołał reakcję zupełnie odmienną od zamierzonej. Dziewczyna wydawała się jeszcze bardziej przerażona i spoglądała na niego tak, jakby za chwilę miał ją zjeść albo co najmniej pobić. Koss mlasnął, jeszcze bardziej potęgując nieprzyjemny efekt. Nagle jednak dotarło do niego, o co może chodzić.
Starszy gość nachyla się nad dziewczyną, opierając rękę na jej ramieniu. To faktycznie mogło spowodować, że poczuła się nieswojo.
...oh.
Gdy tylko zdał sobie z tego sprawę, odsunął się, a także zdjął rękę z jej ramienia. Odchrząknął i rozejrzał się po barze.
- Tak. - Powiedział, chociaż nie kierował tych słów konkretnie do Olivii. Właściwie to sam nie wiedział po co je wypowiedział. Chyba po to, aby przerwać tę niezręczną ciszę, jaka między nimi zapanowała.
Podrapał się po głowie w zamyśleniu. No nic, udawajmy, że tego nie było. Tak, właśnie, to się nie wydarzyło. Ona miała jakieś zwidy czy coś. Przewidziało jej się. Tak się bała tego miejsca, że już zaczęła go posądzać o agresywne ruchy. Niemądre dziecko.
Zaraz, zaraz. Czy ona mu groziła?
Koss uśmiechnął się i zerknął na Oliwię. A potem jedynie wzruszył ramionami.
- Bez różnicy - stwierdził i odwrócił się na krześle, a potem z niego zeskoczył. - Cóż, nie ma na co czekać. Kiedy i gdzie masz się z nim spotkać? - Zagadnął, rozprostowując nogi i spoglądając w kierunku wyjścia. Może jej przyjaciel miał ognia?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.06.15 15:38  •  Bar - Page 26 Empty Re: Bar
Odsunął się na pewną odległość. Doskonale. Liv odetchnęła z ulgą. Najwyraźniej mężczyzna wcale nie chciał wywołać złego wrażenia. Może się zapomniał, albo to zbliżenie miało być czymś w rodzaju pocieszenia. Możliwe, że zrobiło mu się jej żal, bo miała podartą sukienkę.
Nieistotne, to nie był teraz jej problem.
Musiała jakoś wybrnąć. Koss chciał się spotkać z jej ,,przyjacielem”.
Olivia zaklęła w duchu. Co ona za bzdury mu nagadała? Jak mogła się teraz z nich wyplątać?
Poczuła, że zaczyna się czerwienić. Przez to jej towarzysz na pewno nabędzie podejrzeń, lecz nie mogła powstrzymać naturalnej reakcji swojego organizmu. Buraczana twarz zawsze wyglądała fatalnie w połączeniu z platynową grzywką.
Mężczyzna spoglądał w kierunku wyjścia. Był to jednoznaczny sygnał. Dla niego wizyta w ,,Przyszłości” była już skończona. W każdej chwili mógłby opuścić bar razem z nią i udać się na spotkanie z jej ,,przyjacielem”.
Liv zapragnęła znaleźć się z powrotem w domu. Chciała przespacerować się ulicami Rajskiego Miasta. Chciała spędzić beztroskie popołudnie z Justine. Desperacja męczyła ją ciągłym uczuciem niepewności i strachu.
Brnąć dalej w kłamstwie, czy się przyznać?
- Wątpię, czy naprawdę chciałbyś go poznać...- zaczęła.
Znowu coś wymyśliła. Kłamstwo. Już nic, co mówiła, nie było prawdziwe. Nie była z tego zadowolona, ale kłamstwo w dobrym celu jest usprawiedliwione, prawda?
- On tak naprawdę jest Wymordowanym- skrzywiła się.- Level E, czy jakoś tak. No wiesz, na ogół jest całkiem spoko, lecz co jakiś czas po prostu mu odbija. Zamienia się wtedy w wielkiego, kudłatego potwora. Biega, ryczy i zabija wszystko, co stanie mu na drodze. Kilka razy wpadł właśnie w taki szał przy mnie. Żyję tylko dlatego, że jego... potworna strona również rozpoznaje mnie jako przyjaciółkę.
Tak dobrze? Wykręciła się? Da jej spokój? Będzie mogła z powrotem skupić się na jego problemie?
Olivia przechyliła głowę na bok czekając na dalszy rozwój wydarzeń.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.06.15 15:29  •  Bar - Page 26 Empty Re: Bar
Dziewczyna nie wyglądała na zbyt chętną do opuszczania tego przybytku. A może inaczej - zapewne chętnie czmychnęłaby stąd czym prędzej, ale nie w jego towarzystwie i nie na spotkanie z rzekomym przyjacielem. W związku z tym Kossowi nie pozostało nic innego, jak oprzeć się ponownie o krzesło. Nie chciało mu się jednak ponownie na nie wdrapywać. Zresztą, jak się za dużo siedzi, to tyłek drętwieje.
Spoglądał na zaczerwienioną twarz Olivii i skwitował to krótkim uśmiechem. Aż taka wstydliwa była? Znaczy no, nie żeby przed chwilą zachowywał się jak rasowy pedofil. To nie miał nic wspólnego z całą sprawą.
Przyjaciel, co?
Koss potarł dłonią o czoło, niczym strapiony nauczyciel, który wysłuchiwał strasznych głupot od swojego ucznia. Im dłużej dziewczyna mówiła, tym mniej sensu miało to, co chciała mu przekazać. Westchnął i przeczesał dłonią włosy.
- Przyjaciel jest Wymordowanym Level-E, a mieszka w Mieście-3, tak? - Zagadnął, tonem jasno sugerującym, że coś tu jednak nie gra. - Zresztą, wiesz jak to mówią. Wymordowany z Wymordowanym się dogada - dodał rozbawieniem. Co prawda mało w tym było racji, ponieważ prędzej się wymordują, ale na potrzeby tej konwersacji przyjmijmy, że właśnie tak jest.
Koss posłał Olivii drapieżny uśmiech. Takimi pogróżkami niewiele zdziała. On tutaj żył, stykał się z tym ludźmi, pił, walczył i przetrwał. Mało było więc spraw, które mogły go przestraszyć. A na pewno nie jakiś Wymordowany, który nie potrafi nad sobą zapanować. Przecież on sam to na początku przerabiał, wielkie mi rzeczy.
- Zastanawiam się tylko, czemu w ogóle skłamałaś. Nie miałaś żadnego powodu, aby opowiadać mi o swoim "przyjacielu" z M3. A jednak to zrobiłaś. Czemu Olivio? Jak był w tym twój interes?
Mówił cicho i spokojnie, ale wiele teorii przemknęło już przez jego głowę. Zastanawiał się nawet, czy nie jest jakąś podpuchą wysłaną przez jego rodziców. Tylko, że to nie miałoby najmniejszego sensu. Tak czy inaczej intrygowało go to. I może odrobinę niepokoiło. Ale tylko odrobinę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.06.15 16:00  •  Bar - Page 26 Empty Re: Bar
Na początku nie rozumiała w tym żadnego sensu.
Wymordowany z Wymordowanym się dogada...
I wtedy pojęła znaczenie tych słów. Słusznie przypuszczała, że Koss nie jest człowiekiem. Przed nią stał Wymordowany, a świadomość tego uderzyła ją jak grom z jasnego nieba.
Odruchowo się skuliła. Poczuła, że na nowo robi się czerwona, jeszcze bardziej, niż była wcześniej. Dobrze robiła niepokojąc się w towarzystwie nowo poznanego mężczyzny. Jeszcze uśmiechnął się do niej w przerażający sposób. Przełknęła głośno ślinę.
Nie okazuj strachu, to tylko pogorszy sytuacje- nakazywała sobie w myślach, lecz co mogła poradzić? Nagle zaczęła drżeć, a na czole poczuła chłodne kropelki potu. Nie panowała nad sobą, kiedy się bardzo bała.
Rozumiał, że go okłamała. Chciał znać powód.
Miała dobre intencje. Chciała pomóc. Po prostu była głupia. Mała dziewczynka w różowej sukience siedząca w barze pośród niebezpiecznych, pijanych typów. Twierdząca, że ma wtyki w M3, w dodatku będące Wymordowanym Level-E. To było porąbane. Co ona sobie w ogóle myślała?
Czyli że co? Wpadła? Miała teraz z podniesionymi rękami przyznać, że jest aniołem, oglądała jego myśli i wymyśliła ten stek bzdur tylko po to, żeby mu pomóc?
I tak nie była w stanie powiedzieć tych wszystkich słów. Było ich dużo, a ją paraliżował strach. Drżącym głosem spytała tylko:
- Dlaczego marzysz o zniszczeniu Miasta-3?
Zacisnęła zęby. Chwilowo nie była w stanie zrobić nic więcej.
Może jak sobie to wszystko uświadomi, jak zrozumie to, że wlazła do jego głowy, to wścieknie się i ją zabije? A może zrozumie jej potrzebę niesienia pomocy? Nie mogła tego przewidzieć. W ogóle go nie znała.
Mogła jedynie czekać...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.06.15 19:21  •  Bar - Page 26 Empty Re: Bar
Koss obserwował zmienne emocje na twarzy dziewczyny. Nie była zbyt dobra w kontrolowaniu ich. Tutaj celnym określeniem byłoby "czytanie jak z księgi". Widział dokładnie, kiedy po raz kolejny się zawstydziła oraz bez problemu rozpoznał coraz silniej działający na nią strach. Pokręcił głową z lekką dezaprobatą.
Po coś ty tu dziewczyno w ogóle przychodziła?
Umówmy się. Koss prezentuje się całkiem przyzwoicie, ale na pewno nie strasznie. Ma trochę podarte ubrania i zwierzęce odruchy, ale to pikuś przy całej reszcie tutejszej klienteli. Blizny, kły, brakujące części ciała - oni dopiero byli straszni. Cóż by ta biedna dziewczyna uczyniła, gdyby przyszło jej spotkać któregoś z nich? Też opowiadałaby jakieś bajki o przyjacielu z M3, który jest wymordowanym?
Koss westchnął i przeczesał włosy dłonią. To chyba zaczynał być jakiś tik nerwowy.
- Uspokój się. Nie mam zamiaru robić ci krzywdy. Po prostu zastanawiałem się, dlaczego mnie okłamałaś - stwierdził, chcąc chociaż odrobinę uspokoić Olivię. Nie wiedział, czy jego słowa wpłyną na nią w jakikolwiek sposób, cóż jednak więcej mógł zrobić?
Koss nie należał do osób, które chciały wzbudzać trwogę wśród innych. Jasne, gdyby bardzo się postarał, to pewnie mógłby tego dokonać, lecz nie czuł takiej potrzeby. To mogło być przydatne w przetrwaniu, ale jednocześnie zwracało uwagę. Tymczasem on robił wszystko, aby być zwykłym, szarym Wymordowanym, którym nikt się nie interesuje. O ile w wypadku tej rasy można było w ogóle mówić o nie zwracaniu na siebie uwagi.
Sapnął i podrapał się po policzku.
- Nie lubię, kiedy ktoś grzebie mi w głowie. - W jego głosie wyraźnie dało się usłyszeć niezadowolenie. Wolał zachowywać swoje myśli dla siebie i ewentualnie dzielić się nimi, gdy uznawał to za słuszne. - To materiał na dłuższą rozprawę. Poza tym, prawdę mówiąc nie wiem, czy chcę się z tobą dzielić informacjami na ten temat. Zachowujesz się dziwnie. Nie znam cię, a chociaż jesteś małą, słodką dziewczynką, to nie wzbudzasz mojego zaufania. Dlaczego więc miałbym się zwierzać komuś takiemu jak ty? - Zagadnął, opierając ręce o krzesło, na którym chwilę wcześniej siedział. Jego wzrok wbijał się w Olivię, oczekując od niej odpowiedzi. Wątpił jednak, aby udzieliła mu jakąkolwiek sensową. Nie wydawała się zbyt konkretną osobą. Jeśli miała jakieś cele, to nie do końca sprawnie potrafiła je realizować. Szkoda marnować czas na kogoś takiego.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.06.15 19:55  •  Bar - Page 26 Empty Re: Bar
Gdy Koss kazał jej się uspokoić i zapewnił, że nie chce zrobić jej krzywdy, poziom jej strachu trochę spadł. Gdyby chciał jej zrobić coś złego, już dawno by to zrobił, prawda? Przynajmniej tak to sobie wmawiała.
Może i była naiwna, głupia i strachliwa, ale nie była ślepa. Facet ewidentnie nią gardził. Nie cierpiała tego. Była dzieckiem z ogromną potrzebą akceptacji. Koss wciąż nie wykazywał żadnych chęci zadania jej cierpienia, więc chciała, by miał do niej choć odrobinę szacunku. Tymczasem mężczyzna sprawiał wrażenie zirytowanego. Drażniła go. Nic w tym dziwnego. Sama była na siebie wściekła za to, że tak łatwo dawała ponieść się emocjom. Postanowiła jednak wziąć się w garść, by choć trochę mu zaimponować.
Zmusiła się, by wyprostować plecy. Nie mogła siedzieć wiecznie skulona. Kręgosłup poniósłby koszmarne konsekwencje jej strachu.
Tak, chciała zaimponować Kossowi. On sam bardzo jej imponował. Był mądry i odważny. Przypominał jej brata...
Mężczyzna zrozumiał, że grzebała w jego marzeniach. Wiedział w takim razie, że miała moc. Czy ukrywanie swojej tożsamości miało jeszcze jakiś sens? Liv obdarzyła spojrzeniem kątem oka dziury w swojej ślicznej różowej sukience. Nie, nie miało to najmniejszego sensu. Koss już wiedział wszystko. Mógł z niej czytać jak z otwartej księgi.
Dziewczynka skinęła na barmana, by podał jej kolejne piwo. Nie miała na nie ochoty, lecz wbijając wzrok w kufel mogła unikać patrzenia Kossowi w oczy.
- Chciałam ci po prostu pomóc- zaczęła, gdy barman podał jej piwo. Wciąż mówiła trzęsącym głosem. Tego nie była w stanie powstrzymać, choć próbowała.- No wiesz, anioły mają ciągłą potrzebę niesienia pomocy. Kiedy powiedziałeś, że to już koniec, że czekamy tylko na ostateczny cios, zrobiło mi się ciebie żal. Wydałeś mi się być kompletnie wyprany z nadziei, celów, marzeń...
Pociągnęła łyk. Uśmiechnęła się bezmyślnie do kufla. Wcześniej tego nie czuła, lecz chyba jednak potrzebowała piwa. Dodawało odwagi.
- Chciałam ci uświadomić, że życie ma sens- kontynuowała.- Najwyraźniej obrałam złą taktykę.
Odważyła się spojrzeć w stronę Kossa. Uśmiechnęła się do niego nieśmiało.
- Skoro nie mogłam ci pomóc w taki sposób, mogę spróbować w inny- wyciągnęła do niego otwartą dłoń.- Daj mi papierosa.
Skrzywiła się w środku na myśl o tym, że znów tak silnie poczuje duszący dym, ale co tam! Pomaganie wymaga poświęceń.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Bar - Page 26 Empty Re: Bar
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 26 z 52 Previous  1 ... 14 ... 25, 26, 27 ... 39 ... 52  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach