Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje


Strona 5 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Go down

Siedziała grzecznie w przyczepie czekając aż ten skończy palić. To było miłe z jego strony że brał pod uwagę jej niechęć do zapachu tytoniu. Gdy wszedł do środka z lekkimi rumieńcami na buzi, przechyliła lekko głowę w bok. - Jesteś czerwony.. stało się coś tan na zewnątrz? - spytała ze spokojem w głosie. Skoro on jej wytykał rumieńce to i ona nie miała zamiaru być mu dłużna swoich obserwacji.
Nie było tym razem protestu odnośnie otworzenia owoców, co ją ucieszyło. Patrzyła jak bez problemu otworzył dłonią puszkę. Zrobiła większe oczy i gdy odstawił na stół już otwarty metalowy pojemnik ona nadal patrzyła na jego, teraz już schowane w kieszeniach dłonie. - Jak to zrobiłeś? Nie zaciąłeś się? Pokaż dłoń.. - wyciągnęła łapki przed siebie żeby dał swoją dłoń w jej. - Obiecuję że cię nie zarażę.. - dodała dla upewnienia go w tym. Dziwiła się że nie wyczuła zapachu krwi ale przecież żaden normalny człowiek nie umiał bez narzędzi otworzyć metalowego naczynia. Czyżby jej zmysł powonienia zawodził?
Na zmianę tematu przechyliła lekko głowę w bok. - Przydałyby się jakieś buty.. i może jakieś spodenki, nie mam nic na sobie poza tą bluzą.. - skomentowała patrząc na niego. - Ale najpierw pokaż mi swoją dłoń.. nie bój się.. nic ci nie zrobię.. - powtórzyła ze spokojem w głosie.
                                         
Seiyushi
Opętana
Seiyushi
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Seiyushi


Powrót do góry Go down

- A rozmyślałem o aktualnej sytuacji... Nic takiego - Nie chciał pokazać, że jakkolwiek myślał o niej, gdy był na zewnątrz. Nie chodziło mu o rumieniec... Bardziej bał się, że ją odstraszy, gdy sobie pomyśli coś nie tak.
- Spokojnie... N...Nic sobie nie zrobiłem... - westchnął, wiedząc, że przez swoje zapominalstwo, będzie musiał pokazać swoje dłonie. Mimo że ledwo się poznali, polubił ją i nie chciał, by poczuła się źle przez jego tajemnice, więc mimowolnie, wyciągnął ręce z kieszeni i wystawił, by zobaczyła jego metalowe części. Wstydził się ich, co było widać po jego twarzy. Nie chciał ich mieć... Osoba, która miała uratować mu życie... Jednocześnie je zniszczyła. Zamiast po prostu go naprawić, ktoś postanowił zrobić z niego broń. Coś, czego bali się ludzie z miasta... - Jak widać... Oboje jesteśmy inni... Choć wolałbym być taki jak ty. Ty od samego początku jesteś ciekawą istotą... Ja zostałem zamieniony w to... coś... Wbrew mojej woli... Dlatego tak się ucieszyłem, że trafiłem na ciebie... Bo nie musiałaś tego widzieć. Bo nie musiałem przy tobie tego używać... A przez głupie roztargnienie, odsłoniłem się... - Starał się, jak tylko mógł, utrzymać głos w ryzach, a wzrokiem uciekać od dziewczyny. Choć ten strach był irracjonalny, spodziewał się tej samej reakcji co w mieście... Strachu i obrzydzenia...
                                         
Thanatos Kurai
Żmij     Biomech
Thanatos Kurai
Żmij     Biomech
 
 
 

GODNOŚĆ :
Takashi Kurai


Powrót do góry Go down

Czekała z wyciągniętymi łapkami tak długo aż chłopak nie wyciągnął rąk przed siebie i ich nie pokazał. Od razu złapała za jedną z dłoni ostrożnie w w swoje. Pociągnęła ją nieco bliżej by móc się jej lepiej przyjrzeć. - O wow.. nie wiedziałam jeszcze czegoś takiego.. - zaczęła ze spokojem w głosie. Ostrożnie przejechała opuszkami środkowego i wskazującego palca prawej dłoni po wewnętrznej stronie dłoni Takashiego. - Czujesz coś jak cię dotykam w tym miejscu? - spytała z ciekawości. Delikatnie obrysowała opuszką metalową zaślepkę w na krawędzi ze skórą. - Więc masz metalowe elementy w swoim ciele.. To nic takiego.. - dodała po chwili i podniosła na niego w końcu spojrzenie. - Najważniejsze że żyjesz.. - powiedziała po chwili obdarowując go łagodnym uśmiechem. - Usiądź sobie.. podzielimy się.. - powiedziała puszczając jego dłoń i przysunęła puszką z połówkami obranych brzoskwiń w soku na środek małego stolika. - Hmm.. - wyjęła lewą dłonią jeden z owoców z puszki i przekładając go do prawej ręki ugryzła kawałek z pomrukiem zadowolenia. Słodki lepki sok zdążył nie tylko oblepić jej paluszki ale i pocieknął kącikami w dół. - Są naprawdę pyszne, musisz spróbować.. - nie zamierzała go traktować inaczej bo nie był 100% człowiekiem. Był dla niej miły więc o ona dla niego taka była. Kilka delikatnych uderzeń o dach przyczepy sugerowało że powoli zaczęło kropić. Uszka jej drgnęły na ten odgłos. - Ciekawe jak bardzo się rozpada.. - szepnęła pod nosem i wzięła kolejny kęs, zlizując krople soku z dłoni w między czasie.
                                         
Seiyushi
Opętana
Seiyushi
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Seiyushi


Powrót do góry Go down

Takashi zdziwił się, dość nietypowa dla niego reakcją - ciekawością. Nie spodziewał się, że dziewczyna, zamiast po prostu urwać tematu, zacznie zadawać mu pytania - M...mniej więcej... Przez to jak metalowe płytki się poruszają, wiem gdzie je dotykasz. Nie czuje nimi w dosłowny sposób... - Powiedział cicho, Nigdy nie myślał, że ktoś będzie chciał o to wypytywać, nie licząc osób... Które tak jak jego wybawca, miały bzika na punkcie mechanizacji ludzkich organów - Nie... Nie przeszkadza ci, jaki jestem? - Przez to czego doświadczał w przeszłości, bał się, że dziewczyna w każdym momencie może uciec od niego. Jak każda poprzednia osoba. Jednak to się nie działo, wbrew temu co krzyczała jego wyobraźnia. Nie można nawet powiedzieć, że czuł ulgę, bo był w zbyt wielkim szoku, aby zrozumieć co się właśnie działo. Przyglądał się w osłupieniu swoim dłoniom, próbując odgonić niepotrzebne i przykre myśli. Poczuł coś na policzkach, ciepłego i mokrego. Powoli, osowiale podniósł głowę i spojrzał na Sei, która z uśmiechem zajadała się owocami. Na ten widok coś w końcu w nim pękło, wszystkie myśli ucichły, w głowie miał pustkę. Mając zamknięte oczy, czuł tylko jak, jego ciało zaczęło się poruszać, wbrew swojemu właścicielowi. Na początku wyglądało to tak, jakby Takashi znów chciał ją przytulić. Tylko tym razem zupełnie inaczej przyciągnął dziewczynę do siebie, a prawą dłoń delikatnie ułożył na jej policzku. Gdy ten odzyskiwał skrawki świadomości i kontroli nad swoim ciałem, otworzył oczy i zrozumiał, co właśnie się działo, co zrobił. Pocałował Sei, obejmując ją czule. Jedyna myśl, jaka pojawiła się w jego głowie, nim znów odpłynął, brzmiała - Słodkie...


1- zarażenie 2-6 nie ma konsekwencja akcji


Ostatnio zmieniony przez Thanatos Kurai dnia 18.04.20 18:30, w całości zmieniany 4 razy
                                         
Thanatos Kurai
Żmij     Biomech
Thanatos Kurai
Żmij     Biomech
 
 
 

GODNOŚĆ :
Takashi Kurai


Powrót do góry Go down

The member 'Thanatos Kurai' has done the following action : Dices roll


'Kostka6' : 6
                                         
VIRUS
VIRUS
 
 
 


Powrót do góry Go down

Skinęła lekko głową. - Rozumiem.. - szepnęła w odpowiedzi na jego wyjaśnienie. Szkoda jej było chłopaka nie dlatego co miał wmontowane w ciało, ale bardziej jak do tego doszło. Gdy się nie ma na coś wpływu to najczęściej nie jest to przyjemnym doświadczeniem.
"Ja zostałem zamieniony w to... coś... Wbrew mojej woli..."
Te słowa długo trawiła, ale nie chciała drążyć tego tematu, nie chciała w to brnąć bo tylko by rozdrapała rany które może nie do końca jeszcze się zabliźniły. Delikatny uśmiech nie schodził z jej ust, bo przecież gdyby okazała teraz przed nim smutek, to podejrzewała że sam chłopak by posmutniał bardziej. A tego nie chciała.
Przechyliła lekko głowę w bok zlizując stróżkę soku cieknącą po wewnętrznej stronie dłoni. - Dlaczego miałoby mi to przeszkadzać skoro ty nie masz nic przeciwko temu że ja jestem wymordowaną? Każdy jest inny, ale ta inność nie jest niczym złym. Wygląd niczego nie potwierdza, nie jest tak ważnym wymiernikiem w tym świecie jak większość ludzi myśli. Jeśli ktoś tylko chce patrzeć na to co ładne.. to straci znacznie więcej niż ktoś kto patrzy wgłąb innych.. jak ktoś chce by tylko patrzono na jego zewnętrzną powłokę, to nie jest wart aby zawiesić na nim oko nawet na ułamek sekundy.. - wyjaśniła ze spokojem to jak postrzegała innych.
Powróciła do zajadania się swoją połówką brzoskwini, nadal jadła owoc tylko prawą dłonią, nie bez powodu. Jej ślina nie mogła się zmieszać z sokiem w puszce bo chłopak by się mógł zarazić od niej wirusem. Ona o tym wiedziała, więc lewa dłoń służyła póki co do łowienia owocu a prawa do trzymania go. Prawie kończyła, został mały kawałek, złote ślepia przesunęły się na chłopaka, który nie poczęstował się jeszcze kawałkiem z puszki. Zamrugała widząc jak stoi z zamkniętymi ślepiami. Przełknęła to co miała w buzi i rozchyliła lekko usta zaskoczona dostrzegając lekko wilgotną skórę na zaczerwienionych polikach. "Czy on.. uronił łzy?" przemknęło jej przez myśl. - Powiedziałam coś nie tak? - spytała z troską w głosie. Uważnie go obserwując. Uszka jej oklapnęły. Nie ruszyła się z miejsca gdy ten się zbliżył do niej. Mowa jego ciała sugerowała że chce się przytulić znowu. Podejrzewała że potrzebował z jakiegoś powodu fizycznego pocieszenia pod postacią niewinnej bliskości jaką miał pełnić tulas. Lewa dłoń była uwalona sokiem, prawa sokiem i śliną. Rozłożyła więc ręce na boki żeby go nie ubrudzić niepotrzebnie. Zdziwiła się trochę gdy objął ją nieco inaczej, nie wtulił się w nią jak wcześniej. Przyciągnął dziewczynę bliżej i przyłożył dłoń do jej policzka powoli zmniejszając dystans. - Ta.. Taka-shi? - mruknęła czując jak łamie jej barierę komfortu psychicznego w sposób w jaki nikt inny jeszcze tego nie robił. - Czekaj.. - poczerwieniała czując jego ciepły oddech na ustach. - Nie możesz.. - spięła się, czując jak zaczyna panikować. Zamknęła oczy w nadziei że chłopak w ostatniej chwili się opamięta. - Nie chcę cię zara.. - nie zdołała nawet dokończyć zdania. Chłopak się nie zatrzymał skracając dystans do zera. Na dotyk jego ust przylegających do jej własnych, otworzyła oczy nie wierząc w to co zrobił. Miała wrażenie że buzia jej płonie istnym żarem. Serce waliło tak mocno w klatce piersiowej. Znieruchomiała na chwilę, czując jak zaczyna jej się robić naprawdę gorąco od środka. I co gorsze, tak bardzo nie chciała go zarazić, że gdy dotarło do niej że odwzajemniła pocałunek, lewą dłoń położyła szybko na jego torsie i zmusiła do oderwania się od jej ust. Szybko odwróciła wzrok od chłopaka. - Co.. co ty robisz.. to.. to było głupie.. mogłeś się zarazić ode mnie.. - mówiła cicho, starając się nie myśleć o tym co przed chwilą się między nimi wydarzyło. Ale ciężko było nie myśleć o tym kompletnie.
                                         
Seiyushi
Opętana
Seiyushi
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Seiyushi


Powrót do góry Go down

- Co... - Szepnął cicho, gdy w pełni dotarła do niego powaga sytuacji. Fakt, że mógł zostać zarażony, sam pocałunek, to, że Lisica go odwzajemniła... - Co... Co się właśnie stało? Ja... Czemu ja to zrobiłem? - Jego wzrok był skupiony na Seiyushi, którą chwilę temu pocałował. Usta nadal miał pół otwarte po przerwanej czynności, choć teraz to bardziej ze zdziwienia. Przez jego umysł przewinęło się mnóstwo myśli. Jakby nie jego... Nie bał się zarażenia, przestał się też bać, że ktoś znowu go opuści. Nadal ta wizja tkwiła w nim, jednak czuł, że nie musi tak się stać. Jego ciało drżało, po skórze przeszły ciarki, nawet wydawało mu się, że przez metalowe części czuje dotyk Lisicy. Przez to, jaki był, nigdy nie spodziewał się, że kiedykolwiek stanie się coś takiego. A dodając do tego, że ledwo co dziewczynę znał... Fakt, że na początku ta odwzajemniła pocałunek, jeszcze bardziej go skołował. Emocje zaczęły go przytłaczać. Ze wstydu miał ochotę wyjść z kampera i zapaść się pod ziemię. Ale jednocześnie... Poczuł coś zupełnie innego. Jakby coś głęboko w jego psychice zaczęło błagać o uwagę. Słyszał swój własny głos, każący mu powtórzyć to... Nie pozwolić jej uciec. To nie brzmiało jak jego własne myśli... Ale tak go kusiło. Zgadzał się z tym głosem, nie chciał, aby dziewczyna od niego uciekła - Dlatego to zrobiłem? Tak... Chciałem... - urwał myśl i potrząsnął głową. To nie był on... - Ja... Przepraszam... Ja nie... Chciałem... - Zaczął się mocniej trząść - Nie... O-obchodzi mnie czy zostanę zarażony... Po prostu n-nie wiedziałem... Pierwszy raz od tego... Ktoś nie ucieka, ktoś jest miły... - Jąkając się, próbował wytłumaczyć, czemu to zrobił. Ale raczej samemu sobie, bo sam nie potrafił zrozumieć swoich czynów. Cały czas obejmował dziewczynę w talii, czuł jak jego serce bije coraz szybciej - Ja... - nie dokończył. Tym razem w pełni świadomie... Ponownie pocałował Seiyushi. Myśląc o tym, że nawet jeśli ma się zarazić... Woli to niż bać się czyjejś ucieczki. Nie wspominając już o tym, ze w końcu... Poczuł się bezpiecznie przy kimś. A głos w jego głowie tylko się zaśmiał i powiedział - Nie pozwól jej uciec... Nie pozwól uciekać niczemu co upolowałeś...
                                         
Thanatos Kurai
Żmij     Biomech
Thanatos Kurai
Żmij     Biomech
 
 
 

GODNOŚĆ :
Takashi Kurai


Powrót do góry Go down

Nie rozumiała sytuacji za bardzo. Nie wiedziała jak do niej doszło. Jeszcze przed chwilą rozmawiali w spokoju a teraz? Teraz trzymana w jego ramionach nie wiedziała co ma zrobić. Nigdy nie była w takiej sytuacji. Nie bała się chłopaka, ale też nie miała zbytnio doświadczenia w takich sytuacjach. Prawdę powiedziawszy nie miała żadnego doświadczenia.
Zmieszanie na twarzy chłopaka gdy doszedł do siebie mieszało jej w głowie jeszcze bardziej. - Ta.. Takashi.. - wyszeptała cicho, próbując jakoś nawiązać z nim kontakt. Trzymał ją w pewnym uścisku i wcale nie było jej z tym jakoś źle. Ale czuła się zawstydzona, czuła jak poliki wciąż piekły. Serce waliło nadal mocno w piersi i ta duchota! Nie wiedziała co go pchnęło do takiego zachowania. Była przecież miła dla wszystkich, taki miała charakter. Gdy się zająknął ona lekko rozchyliła usta. Chciała coś powiedzieć. "Nic się nie stało.." wymamrotała w myślach. "To był tylko jeden, krótki raz. Może się nie zarazi od tego.." pocieszała się w myślach ale pewności nie miała. Zacisnęła dłonie na jego przedramionach gdy zauważyła że biedak drży.
Zamrugała zaskoczona kolejnymi słowami. - Jak to cię to nie obchodzi..? - wymamrotała ale bardziej do siebie niż do niego. Nie pojmowała już. Przecież śmierci boi się każdy! A po zarażeniu się czekała go śmierć w cierpieniu. Nie chciała tego dla niego. Był zbyt miły i dobry na ten świat. - N.. nie rozumiem.. - wydukała próbując się wyswobodzić z tego niekomfortowego uścisku. Był za blisko. Wróciła do niego wzrokiem gdy się po chwili znowu odezwał ale zamiast dopowiedzieć coś więcej chłopak ponownie przywarł do jej ust. Mruknęła zaskoczona jego nagłą śmiałością. Dłoń zacisnęła się na bluzie, cała karmazynowa na twarzy oderwała się od niego i nagle wyrwała się z jego objęć. Kamper nie był za wielki nie miała jak zwiększyć dystansu zbytnio. - T..Takashi.. co w ciebie wstąpiło? - wymamrotała przykładając mokre od soku palce do ust. Czuła jak wargi ją delikatnie mrowiły. A może to było tylko złudne uczucie. Oparła się plecami o zabudowaną od podłogi po sufit szafkę. Uciekła spojrzeniem z dala od niego. Była zbyt zawstydzona by teraz na niego patrzeć. - To.. to było.. bardzo .. bardzo nierozważne z twojej strony.. - mówiła prawie szeptem. Ona się tak starała żeby biedaka nie zarazić. Nie wiedziała co siedziało w tej jego głowie.
                                         
Seiyushi
Opętana
Seiyushi
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Seiyushi


Powrót do góry Go down

- Nierozważne? I to bardzo. Nawet jak się zarażę, było warto... - Oczy miał zamglone, ale mówił wyraźnie. To był jego głos, jego usta... Ale to nie były jego słowa czy myśli. Ale to nadal był... On? Tak jakby coś, co siedziało wewnątrz jego umysłu, w końcu zyskało głos. Co to dokładnie było? Przez chwile stał tak, w martwym bezruchu, wertując i przeczesując, własny umysł, jakby w poszukiwaniu czegoś... Sam w zasadzie nie wiedział czego się spodziewać. Potrząsnął głową gwałtownie, jakby podczas snu ktoś obudził go uderzeniem w twarz. Nadal oszołomiony całą tą sytuacją, nad którą tylko częściowo miał kontrolę, spojrzał na swoje dłonie, poruszył palcami i metalowymi klapami. Jakby upewniał się, że są jego, czy nadal ma nad nimi władze - Ja... - Próbował jakkolwiek wyjaśnić swoje zachowanie. Ale chyba sam nie wiedział, co się stało. Tak, dziewczyna mu się podoba, pierwszy raz spotkał kogoś, kto po prostu... Zachowywał się normalnie w stosunku do niego. Ale to nie powód, by zrobić coś takiego... Dodatkowo mógł się zarazić! Czemu więc zrobił coś tak... Niepodobnego do niego? Czy to przez mechanizację? Zbyt długą samotność? Nie... Zawsze kontrolować swoje odruchy, więc czemu? - Ja... - Spróbował znowu, jednak żadne słowa nie chciały znów wyjść. Bał się, że znów powie coś, czego nie chciał. Ale musiał jakoś to wyjaśnić. Przecież taki nie był, nie chciał zrobić coś wbrew sobie czy innym - ... Sam nie wiem, co się właśnie stało... - Wyszeptał, jakby sam do siebie. W jego głowie pojawiła się nowa myśl - Nie bój się... To tylko twoje własne myśli... Twoje emocje haha... To twoje ciało, twoje żądze i twoje reakcje... - Znów potrząsnął głową, zastanawiając się nad najbardziej logiczną odpowiedźą - Wybacz mi to... Chyba... Hah, dałem się ponieść chwili? Chyba byłem w zbyt wielkim szoku, przez to jak... Inaczej... Nie jestem przyzwyczajony do takiego traktowania... Mnie? Dlatego tak cieszyła mnie ta normalność - Jego głos był znów spokojny, a nawet zbyt opanowany, chłodny. Próbował uciszyć "nowe" myśli, nie pozwolić sobie na brak kontroli - Czy... Ktoś mnie zaraził i tracę powoli kontrolę? Może moja mechanizacja... Ale przecież nikt mi nie grzebał w mózgu... Co się dzieje?! - Jeśli pozwolisz... Pójdę już spać. Jeśli będę potrzebny, wiesz gdzie będę - Mimo wszelkich prób, widać było, że chciał jak najszybciej wyjść. Prawie biegnąc, wparował do swojej przyczepy i zamknął drzwi. Zanim usiadł na łóżku, uchylił okno i zapalił papierosa - Takashi, co się z tobą kurwa dzieje...? - Westchnął, gdy zaciągnął się miętowym dymem.
                                         
Thanatos Kurai
Żmij     Biomech
Thanatos Kurai
Żmij     Biomech
 
 
 

GODNOŚĆ :
Takashi Kurai


Powrót do góry Go down

Pierwsze słowa jakie padły z jego ust sprawiłyby że poczerwieniałaby bardziej gdyby nie fakt że już była oblana karmazynem na buzi. Dosłownie te słowa odbiły się echem w jej głowie, uciszając jej własne myśli. Czuła się przez to jeszcze dziwniej. Przycisnęła dłoń do piersi, druga zacisnęła się na krawędzi bluzy którą miała na sobie.
Uszy położyła po sobie, puchaty lisi ogon owinął się wokół jej uda. Patrzyła na niego tymi swoimi złotymi ślepiami. Obserwowała jak się mieszał. Rozchyliła lekko wargi jakby chciała coś powiedzieć po jego słowach. Chłód jego słów sprawił że palce mocniej zacisnęły się na materiale bluzy. Nie wiedziała co ma mu powiedzieć ale widziała że żałował. Słyszała przeprosiny i naprawdę chciała coś powiedzieć. Cokolwiek. "No.. no da.. dalej Sei.. on tego żałuje.. powiedz coś.." dopingowała się w myślach. On naprawdę nie był zły, był dobrym człowiekiem.
Objęła się mocniej nagle rękami gdy powiedział że idzie do drugiej przyczepy. Drgnęła gdy otworzył drzwi kampera, coś ją zakuło gdzieś wewnątrz. Czuła że zrobiła coś złego że to była jej wina. Gdy przestąpił próg wychylając się na zewnątrz zrobiła krok w jego stronę i wyciągnęła przed siebie dłoń jakby chciała go palcami pochwycić za ubranie. Opuszek otarł się o skrawek ubrania i po chwili chłopak znikną sprzed oczu.
Poczuła się źle. Oparła się o framugę drzwi i zsunęła się po niej w dół patrząc w kierunku drugiego kampera. Uszka jej oklapły, puchaty ogon zsunął się z uda na podłogę. Sięgnęła opuszkami do ust. Nadal czuła delikatne, nawet przyjemne mrowienie.
Serce biło mocno, w głowie miała jego słowa, a te nie pozwalały jej się tak szybko uspokoić. Losowo spadające kropelki wody spadające z nieba zdołały zwiększyć swoją intensywność jak i ilość. Czy dlatego biegł? Żeby tak bardzo nie zmoknąć, czy chciał od niej uciec przez te drobne nieporozumienie. Nagle niebo przeciął jaśniejszy błysk i grzmotnęło porządnie. Sei skuliła się przyklejając się do framugi z piskiem. Ogon się napuszył cały. Rozpadało się na dobre. Kolejny głośniejszy grzmot i rzuciła się w kąt Kampera przyciskając dłonie do uszu żeby wytłumić te okropne odgłosy. Strasznie się bała teraz. Skuliła się w najmniejszą kuleczkę w jaką potrafiła ci. W tym momencie nie chciała być sama ale za bardzo się bała żeby ruszyć z jednego campera do drugiego. Dystans się zdawał zbyt długi, a błyski i huki zbyt straszne. Czułą jak łzy zbierają się w oczach, każdy mocniejszy huk sprawiał że paskudny dreszcz przebiegał wzdłuż kręgosłupa.
                                         
Seiyushi
Opętana
Seiyushi
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Seiyushi


Powrót do góry Go down

Chłopak próbował w jakikolwiek sposób uciszyć myśli, ale to było jak walka z wiatrakami. W jego głowie był zbyt wielki chaos.
- Co ja do cholery robiłem? Czemu nagle mnie zamroczyło? Jestem w pełni sprawny, nie jestem chory... Może faktycznie natłok emocji? To w końcu nietypowa sytuacja, mogło mi... odbić... - Tłumacz się tłumacz... To nic takiego. Przecież chciałem to zrobić, to czemu miałem się powstrzymywać? - Tak... Nie! O czym ja myślę?! Nie jestem taki... A co jeśli... Ona odebrała to za atak? - Przestań pierdolić, dobrze wiesz, że to odwzajemniła... Tylko za bardzo się bała haha nie pójdzie na żywioł... - Przez całą tę kłótnię sam ze "sobą" miotał się po pomieszczeniu jak szalony, chodząc, siadając co chwila gdzieś, uderzał pięścią w ścianę kampera, lekko ją wgniatając. Czasem nawet sięgał do drzwi, by wybiec na deszcz, jednak za każdym razem powstrzymywał go grzmot. Nie mógł wyjść, nie wiedział, czy burza jest idealnie nad nimi, czy obok. Nie mógł ryzykować, jego ciało aż prosi się o porządne jebnięcie piorunem - Trochę wyładowań elektrycznych i się cykasz wyjść? A z wirusem to już inna bajka co? - potrząsnął głową. Pierwszy raz miał taki mętlik w głowie. Nawet nie był świadom tego, że nie kłoci się sam ze sobą. Bo kto normalny by przewidywał... Że elektronika w jego ciele, w jego mózgu może zyskać coś na kształt oddzielnych emocji, odruchów, charakteru... Świadomości?
                                         
Thanatos Kurai
Żmij     Biomech
Thanatos Kurai
Żmij     Biomech
 
 
 

GODNOŚĆ :
Takashi Kurai


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Misje :: Retrospekcje

Strona 5 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach