Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje


Strona 1 z 7 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Go down

Czas: 2,5 roku wstecz
Miejsce: Desperacja

Kiedyś było to spore obozowisko, jakiś młody gang rozpoczął swoją działalność. Mieli nawet własną flagę. Czerwoną z czarnym okręgiem zamalowanym do połowy. Co oznaczało? Nikt już nie pamięta, nazwa też poszła w zapomnienie. Plotki głoszą że zaczęli się za bardzo panoszyć na terenie Dogs, inne że wojsko SPEC wymazało ich egzystencję. Inne że to częścią gangu byli łowczy dezerterzy i organizacja wybiła wszystkich członków co do jednego z rozmachu. Jeszcze inni mówią o grupie wymordowanych którzy z czasem postradali zmysły i zagryźli się nawzajem. Ilu plotkarzy tyle historii. Teraz to miejsce było opustoszałe. Spore namioty i schronienia zbudowane z drewnianych pali i metalowych blach. Dwa stare kampery, jeden na środku obozowiska, drugi gdzieś z boku. Jakieś puszki, rupiecie i szmaty walające się po okolicy. Idealne miejsce na schronienie.
Była mała i zwinna, potrafiła się zagrzebać w piachu Desperacji i przeczekać aż stwór ją miną w pościgu. Serduszko biło jej jak szalone, bała się o swoje życie. Wygłodniała bestia która wpadła biegła za nią od dłuższego czasu nie zamierzała odpuścić małego posiłki. Musiałą trochę przeczekać, wyściubiła pyszczek w poszukiwaniu specyficznego zapachu. Nic. Po chwili cały biały pyszczek wyłonił się z kupy piachu i ostrożnie rozejrzał po horyzoncie. Nic. Zwierzątko sapnęło i powoli wygrzebało się spod hałdy piachu otrzepując się z nadmiaru piasku. Posadziła tyłek na podłożu, nastawiła uszy i po chwili podrapała się łapką przy uszku. Upewniając się że jest póki co bezpieczna, ruszyła w kierunku czegoś co zdawało się być małym obozowiskiem.
Godzina truchtu i to małe obozowisko okazało się być ogromne, a może tylko dlatego się teraz takie wydawało bo dziewczyna była w swojej zwierzęcej formie 30cm białego liska z wielkimi uszami o nienaturalnie złotych ślepiach. Pierwsze co, to zaczęła węszyć za jedzeniem po okolicy.
                                         
Seiyushi
Opętana
Seiyushi
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Seiyushi


Powrót do góry Go down

- I believe, I believe there’s a reason there’s a breach in the hull. Started going under, loot and plunder. - To była pierwsza rzecz którą można było usłyszeć w obozie. A dokładniej gdyby był tam ktokolwiek inny poza Takashim. Ten jak zwykle coś nucił pod nosem, wychodząc z kampera ulokowanego bardziej na uboczu. Póki tu przebywał, wolał mieć wszystko na widoku... Choć kto by zaglądał na takie zadupie? - Honey bee, Honey bee don’t you sting me, don’t you sting me no more. With a heart like yours, search and destroy. - Jakby to była jego wieloletnia rutyna, rozpalił ognisko i przechodząc po obozowisku, zbierając wszystko co da się zjeść albo go zaciekawi. Może i uwielbiał śpiewać, ale bez widowni i robione to w kółko, może w końcu znudzić. Bardzo ciekawiła go przeszłość tego obozu, tak wiele różnych historii o tym miejscu. Wiedział, że każda może okazać się fałszywa... Jednak opuszczone miejsca, o przeszłości których nikt nie wie, miały swój urok który uwielbiał - We pretend in the darkness. we pretend the night won’t steal our youth. Singing me the sweet songs of seduction. - W końcu przerwał i już normalnym tonem powiedział sam do siebie - Ehhh, co mnie tu przywiało... Już nawet nie mam po co i dla kogo pisać nowych tekstów... Wędruję wszędzie sam... - zrezygnowany spojrzał na, mówiąc wprost, okropnej jakości ognisko, ale jednak wystarczające by przygotować konserwy i resztki suszonego mięsa w coś porządniejszego. Wziął głęboki wdech i kontynuował śpiew do samego siebie, bo cóż innego mógł zrobić? - Cut em’ down, Cut em’ down at the knees, yeah. Cut em’ down to the bone. Just a lesser evil, born unequal. You show them where they belong. Tear right through them, Tear right through them all...
                                         
Thanatos Kurai
Żmij     Biomech
Thanatos Kurai
Żmij     Biomech
 
 
 

GODNOŚĆ :
Takashi Kurai


Powrót do góry Go down

Słysząc śpiew gdy tylko zbliżyła się do obozowiska, z miejsca znieruchomiała. Oba uszka zaczęły wyłapywać gdzie dokładnie jest źródło dźwięku. I gdy dostrzegła jak z kampera wychodzi jakiś typ, niemal z miejsca wskoczyła za jakieś leżące poniszczone wiadro. Wyściubiła pyszczek obserwując co on robi. Dostrzegła puszki z jedzeniem zbierane na środku obozowiska. Ale nie ruszała się jeszcze. Skuliła się kładąc mordkę na ziemi, złote ślepia śledziły ruchy człowieka. Patrzyła jak przegrzebywał całe obozowisko i to co znalazł przynosił w to jedno miejsce. Nawet coś błysnęło w kupie nazbieranego cholerstwa. Uszka uniosły się ku górze ale równie szybko opadły gdy w brzuszku zaburczało z głodu.
Skupiła ślepia na małej puszce z jakimiś owocami namalowanymi na etykiecie. Kiedy chłopak nie patrzył bardzo cicho przemknęła zza wiadra, chowając się przy kawałku blachy. Już była nieco bliżej nazbieranego jedzenia. Potem znowu przemknęła z podkulonym ogonkiem chowając się za przewróconym siedziskiem od samochodu. Nastawiła uszy żeby wyłapać gdzie był teraz.
Przyczaiła jak wpatrywał się w ognisko i przez dłuższy czas się nie ruszał a konserwa była tak blisko! Wyskoczyła szybko zza siedziska i ile sił w łapkach podbiegła do sterty nazbieranego jedzenia. Pchnęła pyszczkiem małą puszkę żeby się przewróciła i przyciskając łepek do przedmiotu ruszyła przed siebie tocząc konserwę z owocami jak najdalej od nieznajomego. Może nawet by zdołała uciec gdyby widziała dokąd toczy przedmiot. Ale z przyciśniętym czółkiem do metalowej puszki, nic nie widziała poza piachem po którym biegła.
Rozpędziła się na tyle na ile mogła aż z głośniejszym hukiem rąbnęła puszką o solidną blachę jednego ze schronień. Biedna lisiczka zapiszczała od impetu uderzenia. Łapki się rozjechały na wszystkie strony i brzuszkiem klapnęła na piachu cicho popiskując.
                                         
Seiyushi
Opętana
Seiyushi
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Seiyushi


Powrót do góry Go down

- Hm? - Chłopak podniósł głowę, słysząc niespodziewany dźwięk. Szybko zlokalizował z którego kierunku nadbiegł, po czym podniósł się szukając źródła hałasu. Po krótkiej chwili usłyszał coś jeszcze. Najpierw uderzenie metalu o metal, teraz jakieś... - Piski? Co jest do cholery... - Ruszył powoli przed siebie szukając co powodu tego całego rabanu. Prawie od razu zobaczył na ziemi coś, co sprawiło że od razu parsknął śmiechem. Włożył rękę do kieszeni i sięgnął po kawałek suszonego mięsa - Pst pst spokojnie -Starał się zwrócić uwagę zwierzaka i go uspokoić - Nic ci nie grozi... - Wyciągnął dłoń przed siebie, jak najwolniej by nie wykonać żadnego gwałtownego ruchu, pokazując kawałek mięsiwa - Hm, dziwne... Biały lis, w takim miejscu... Albinos? - Zaczął się zastanawiać, wpatrując się zaciekawiony w liska - Raczej nie, kolor oczu powinien być wtedy inny... Chyba...
                                         
Thanatos Kurai
Żmij     Biomech
Thanatos Kurai
Żmij     Biomech
 
 
 

GODNOŚĆ :
Takashi Kurai


Powrót do góry Go down

Za bardzo przywaliła łebkiem i teraz ją cholernie bolał. To też nie skupiła się na krokach młodzieńca i dopiero parsknięcie śmiechem ściągnęło jej całą uwagę. Otworzyła ślepia i podnosząc jedno uszko wpatrzyła się w olbrzyma stojącego przed nią. Próbowała się szybko podnieść ale zachwiała się na łapkach przewracając się na bok i pokręciła łepkiem na boki.
Szybko jednak przeniosła spojrzenie na nawołującego nieznajomego. Przeczołgała się o pace centymetrów w tył cicho powarkując ze strachu. W końcu była taka malutka przy nim. Rozumiała co do niej mówił, ale nadal był obcy. Zaprzestała warczenia w chwili gdy Kurai wyciągnął coś z kieszeni. Złote ślepia przeniosły się z jego twarzy na dłoń. Wyciągnęła lekko główkę do przodu łapiąc zapach mięsa. Aż poczuła jak głód się nieco wzmógł. Spojrzała na konserwę a potem na jego rękę z czymś co mogła od razu wpałaszować.
Przełknęła głośniej ślinę i ostrożnie zaczęła się czołgać na ugiętych łapkach w jego stronę. Ciągnąc biały brzuszek po piachu, ogonek podkuliła pod siebie i co jakiś czas robiła postój uważnie przyglądając się człowiekowi, czy czegoś nie kombinował. Kiedy była bardzo blisko podskoczyła nagle przed jego ręką. Próbowała złapać za kawałek mięsa ale nie doskoczyła i lądując na łapkach zrobiła kółeczko wokół własnej osi. Po czym znowu spróbowała do niego doskoczyć z kolejną porażką. Położyła się przed nim, kładąc mordkę na piachu i położyła uszka po sobie popiskując cichuteńko w jego stronę. Wyglądało jakby prosiła. Złote ślepia ani na moment nie schodziły z twarzy chłopaka.
                                         
Seiyushi
Opętana
Seiyushi
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Seiyushi


Powrót do góry Go down

- You spin me right round... - Otworzył szeroko oczy zadziwiony widokiem kręcącego się liska -Z głogu mu siadło na mózg? - zaśmiał się pod nosem. Uparcie trzymał kawałek mięsa przed sobą, wiedząc że zwierzak po po prostu się boi. Jednak pomyślał, że warto próbować, może maluch się do niego uczepi? - Nie dostaniesz jedzenia jeśli się nie odważysz... - Powiedział spokojnie i powoli przybliżył mięsko do pyszczka. Uśmiechnął się i westchnął, kręcąc głową. Cóż... ta jego słabość do zwierząt go kiedyś wpędzi do grobu. Tyle dobrego, że to zwykły lis, a nie jakaś wielka bestia. Cały czas jednak zastanawiało go, co to za zwierzak... Bo raczej nie byli w chłodnym klimacie, to skąd biała sierść? A skoro to nie albinos... Te oczy? Wydawały się inteligentne, nawet jak na sprytnego zwierzaka...
                                         
Thanatos Kurai
Żmij     Biomech
Thanatos Kurai
Żmij     Biomech
 
 
 

GODNOŚĆ :
Takashi Kurai


Powrót do góry Go down

Gdyby chłopak wiedział jak bardzo się teraz bała i jak bardzo była zdeterminowana żeby zdobyć trochę pożywienia. Na tyle że ukradła wcześniej puszkę z owocami. Za cholerę by jej nie otworzyła i był zbyt zmęczona poprzednim pościgiem żeby przemienić się w swoją bardziej ludzką formę. Mało tego, nie miała przy sobie ciuchów. Zostawiła jej gdy była zmuszona do ucieczki.
Leżała teraz przed nim słysząc co mówił, doskonale rozumiejąc co mówił. Ale czy powinna mu pokazać że rozumie wszystkie komendy aż za dobrze?! Powątpiewała w to, choć gdyby chciał ją złapać na siłę to pewnie już by to zrobił. Mógł ją złapać gdy leżała piszcząc wcześniej z bólu. Ale tego nie zrobił, stał w bezpiecznej odległości i jakby czekał? A teraz jeszcze miał przy sobie jedzenie, i to takie którego nie trzeba było wyciągać z puszki siłą, której też nie miała. Podczołgała się bliżej niego. Była prawie w zasięgu, zwłaszcza że chłopak wyciągnął dłoń z jedzeniem nieco bliżej niej. Cicho warknęła dla ostrzeżenia go że może w każdej chwili go ugryźć jak będzie próbował dzikich sztuczek. Ale warknięcie było ciche, mimo to nasada noska się marszczyła co raz bardziej im bliżej niego była. Czuła już zapach mięsa! Był tak wyraźny i intensywny!
Jeszcze dwa małe kroczki i ostrożnie zbliżyła nosek do jedzenia. Liznęła upewniając się że to nie jakiś podstęp. I może gdyby była dzikim lisem to wyszarpnęłaby kawałek jedzenia z ręki chłopaka i spieprzyła siną w dal. Ale wymordowana taka nie była, nie była nawet zbyt drapieżna. Jakby już ktoś ją zdołał oswoić, bo rozchyliła lekko pyszczek i ostrożnie sięgnęła po kawałeczek jedzenia. Starała się przy tym go nie ugryźć. Odgryzła kawałek i przeżuwając połknęła odrobinkę. Po chwili sięgnęła po kolejny kawałeczek. Dosłownie jedząc mu z ręki, złote ślepia ani na moment nie schodziły z sylwetki mężczyzny. Nie ufała mu jeszcze, ale sam fakt że odważyła się jeść z jego dłoni to już był spory sukces. Choć ogonek nadal był podwinięty między tylnymi łapkami a serduszko biło tak szybko i mocno że to był cud że Fenek nie wykitował ze stresu przed chłopakiem.
                                         
Seiyushi
Opętana
Seiyushi
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Seiyushi


Powrót do góry Go down

- Rozumiesz mnie... - Stwierdził, jakby to było coś oczywistego - Nie wiem, czy jesteś inteligenty, czy to przez wychowanie, ale rozumiesz, co do ciebie mówię, prawda? - Przyglądał się bardziej futrzakowi, obserwując reakcję i zachowanie. Zwierze rozpoznało puszkę z jedzeniem, więc nie mogło być w pełni dzikie - A wątpię, żeby połasiło się na coś błyszczącego... Puszka jest za duża i ciężka... - Analizował wszystko dalej - Nie ukradł też jedzenia z ręki, tylko grzecznie je. Więc... rozumie, że nie mam złych zamiarów, ale dalej jest nieufne wobec mnie... - Uśmiechnął się, mając kolejny pomysł. Wolną ręką wyciągnął kawałek materiału z kieszeni i położył na niej mięso, aby nie ubrudzić go ziemią - Proszę, zjedz na spokojnie. Zaraz przyniosę ci więcej - Delikatnie pogłaskał lisa po łebku i wstał, kierując się w stronę jednej z przyczep - Jeśli faktycznie mnie rozumie, nie ucieknie. Wie, że idę po więcej jedzenia, ale że mi nie ufa, będzie mnie obserwować czy nie idę z bronią, czy z klatką... - Rozmyślając, przygotował jakieś metalowe naczynie i otworzył kilka puszek z jedzeniem. Wyszedł z powrotem na obóz i podszedł do ogniska. Dłuższą chwilę zajęło mu przygotowanie czegoś porządniejszego. Mięso pokroił na mniejsze części, aby zwierzak mógł to łatwiej zjeść. Odczekał również, żeby jedzenie nie było za gorące. Poszukał jeszcze jakiejś miski i nalał do niej przegotowanej wcześniej wody. Gdy wszystko było gotowe, nałożył dwie porcję i jedną ustawił w pobliżu ogniska, tuż obok miski z wodą - Jak już mówiłem, wiem, że rozumiesz, co mówię, przynajmniej częściowo... Możesz w spokoju zjeść, nie zamierzam ci tego zabrać ani zrobić ci krzywdy - Znów się uśmiechnął, tak żeby futrzak to zobaczył - Słowa rozumie, ciekawe jak z mimiką i tonem głosu... - usiadł na ziemi i powoli, jakby nigdy nic, zaczął jeść, czekając na jego dość ciekawego gościa.
                                         
Thanatos Kurai
Żmij     Biomech
Thanatos Kurai
Żmij     Biomech
 
 
 

GODNOŚĆ :
Takashi Kurai


Powrót do góry Go down

Na jego pierwsze słowa zamerdała lekko ogonkiem po piachu. Uszka nastawiły się ku górze, wyłapując jego słowa. Poruszały się nasłuchując uważnie tego co mówił. Odskoczyła lekko w tył gdy sięgnął dłonią do kieszeni i szeknęła cichutko, jakby w ostrzeżeniu. Ale gdy z kieszeni wyciągnął kawałek materiału, który położył na ziemi i na nim resztkę jedzenia, to przestała powarkiwać. Zbliżyła się i powoli zaczęła jeść całą resztę. O dziwo nie spieszyła się, choć nadal nie spuszczała go z oczu.
Wydała z siebie ciche warknięcie gdy miała w pyszczku jedzenie widząc jak zbliżył rękę do niej. Ale nie wykonywał gwałtownych ruchów, delikatny dotyk po główce uspokoił jej warczenie. Rozluźniła się lekko po tym jak zabrał rękę. Może wcale nie był taki zły? Gy skończyła ta co miała na szmatce to położyła się na brzuszku obserwując go z bezpiecznej odległości. Uszy miała nastawione w pionie i ani na chwilę nie spuszczała go z oczu tak jak podejrzewał. Przechyliła główkę w bok gdy postawił obie miseczki bliżej ogniska. Jak już zajął swoje miejsce to podniosła się i powoli ruszyła w stronę naczyń ani na moment nie odwracając wzroku od chłopaka. Gwałtowne poruszenie się pewnie by ją spłoszyło. Zbliżyła się do miseczki z jedzeniem. Powąchała i w zaczęła jeść przez jakiś czas patrząc na niebieskookiego. Coś tam na dnie zostało, widocznie nie była w stanie zmieścić. Zbliżyła się do miseczki z wodą i zrobiła kilka łyków. Po czym usiadła przed miskami i oblizała pyszczek.
Przez dłuższą chwilę się na niego patrzyła i postanowiła podejść bliżej. Ostrożnie.. parę kroków i położyła się na brzuszku. Po chwili powtórzyła proces. Z małymi kilkuminutowymi przerwami dla upewnienia się że jest bezpiecznie. I tak do momentu aż nie usiadła obok niego przodem do ogniska, tuż koło buta. Położyła się nawet na boku, łepek położyła na piachy tuż przy boku buta i wpatrywała się w ognisko.
                                         
Seiyushi
Opętana
Seiyushi
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Seiyushi


Powrót do góry Go down

- Widzisz? Mówiłem, że nie masz czego się bać - zaśmiał się promiennie. Tak jak się spodziewał, zwierze dobrze go rozumiało, po prostu było nieufne. Ucieszył się, gdy maluch pałaszował dane mu jedzenie - Mam nadzieję, że zasmakowało - Już kolejny raz, jego dłoń znalazła się w kieszeni. Tym razem jednak wyciągnął z niej paczkę papierosów i zapalniczkę. Znów spoglądając na liska, zastanawiał się, co go tutaj przywiało i czemu tak bardzo się bał - Może ktoś mu wcześniej zrobił krzywdę? A może, skoro rozumie mowę, usłyszał coś... Nieprzyjemnego? - Trochę pewniejszym ruchem znów pogłaskał futrzaka i podrapał go za uchem - Cóż... Ale miło jest mieć do kogo gębę w końcu otworzyć, a nie gadać sam do siebie... Nawet jeśli nie możesz mi odpowiedzieć - Westchnął ciężko. Powolnym ruchem odpalił papierosa i zaciągając się mentolowym dymem, położył się plecami na piasku - If I die today, it won’t be so bad. I can escape all the nightmares I’ve had - zaśpiewał, wypuszczając dym, spokojnym ciepłym głosem, jednak dało się usłyszeć nutę... zmęczenia? - All of my angry and all of my sad. Gone in the blink of an eye - Tak, definitywnie zmęczenia przed próbami zmienienia czegokolwiek - I’ve seen the devil, I’ve shaken his hand. I’ve seen the evil that dwells in a man. For all of my wisdom, I can’t understand. Oh mercy me, mercy my... - Zamknął oczy i nie przestając śpiewać, na zmianę zaciągając się papierosem i wypuszczając dym - Some things fade, and some get saved. But some things are made just to take to the grave. Love and hate. Hope and faith. Some things are made just to take to the grave...
                                         
Thanatos Kurai
Żmij     Biomech
Thanatos Kurai
Żmij     Biomech
 
 
 

GODNOŚĆ :
Takashi Kurai


Powrót do góry Go down

Miał rację, słyszała wszystko co do niej mówił, choć teraz nie mogła mu odpowiedzieć, to z pewnością przyjdzie czas kiedy monolog zajmie miejsce zwykłej konwersacji. Na razie chłopak wcale nie był zły, wśród tego całego desperackiego gnoju jaki się walał od czasu upadku większej części cywilizacji. Mama mówiła że w koło sami wariaci i zboczeńcy. Ale wśród nich była ta garstka, której nie trzeba było się bać. Której można było zaufać, takiego przynajmniej była zdania. Wystarczył jeden dobry uczynek żeby ją przekabacić na swoją stronę. Czy to była naiwność? Ba! Jej najwyższy poziom. Gdyby mogła to by się uśmiechnęła, głaszcząca ręka sprawiła że cicho zamruczała z zadowolenia. I po chwili nawet się przewróciła na plecy odsłaniając brzuszek. Wciąż z podkulonym, puchatym ogonkiem że nie było widać czy to samczyk czy samiczka. Zgięła łapki unosząc je bliżej pyszczka i położyła łepek na piachu zamykając ślepka. Wsłuchiwała się w słowa piosenki. Chyba nie słyszała żeby ktoś śpiewał poza jej mamą, co prawda tamto to były kołysanki. Ale melodia była przyjemna dla ucha, głos również być przyjemny. Zwierzątko szybko się rozluźniło cicho pomrukując z zadowolenia.
Czuła się odrobinę pewniej, a na pewno bezpieczniej obok tak wielkiego osobnika w porównaniu do jej obecnego wzrostu. Logika podpowiadała żeby się przykleić do niego póki nie znajdzie bezpiecznego miejsca.
                                         
Seiyushi
Opętana
Seiyushi
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Seiyushi


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Misje :: Retrospekcje

Strona 1 z 7 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach