Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Pisanie 21.06.20 21:32  •  Ruiny Tokyo Dome - Page 3 Empty Re: Ruiny Tokyo Dome
  Zapatrzył się na przeciwne, odległe trybuny wsłuchując się w odpowiedź Jekylla. Było tak, jakby zapomniał już jak wiele ich przecież różniło. Tęsknota, którą nosił w sercu doktor była mu całkowicie obca, ale pasja przelewająca się przez słowa świadczyła o szczerym, destrukcyjnym uczuciu, którego nie można było mu odmówić. Miał powód, aby spoglądać zazdrośnie na przeszłość, dobry jak każdy inny.
  Niekiedy czuł się winny własnej obojętności na los, który spotkał ich nieszczęsny glob. Pogodził się, może zbyt szybko, z tym jak gwałtownie zmieniał się obraz za oknem. Współczucie dla świata, którego mu brakowało starał się jak gdyby równoważyć innym rodzajem empatii - tej skierowanej do ludzi.
  — Nie miałbym nic przeciwko. Lubię słuchać twojego głosu — odpowiedział cicho, z nadzieją, że w ten sposób zachęci go do kontynuacji tematu. Nie bez przyczyny nie porzucił nigdy swojego zawodu. Urodził się przeznaczony do stanowiska lekarza, tysiąc lat temu czy teraz, bez różnicy. W dalszym ciągu przepełniała go pasja i najwyraźniej też spowodowana niemocą frustracja.
  Yume w pierwszym momencie spodziewał się czegoś niepozbawionego patosu: "Tęsknię za przyjaciółmi, za dziewczyną i randkami w czterogwiazdkowej restauracji przy London's Eye", ale się pomylił. Lubił się mylić, jeżeli prawdziwa odpowiedź brzmiała lepiej, niż jego szablonowe domysły.
  Zadarł głowę bez entuzjazmu śledząc ruch chmur ponad betonowym monumentem. Sam siebie też zapytał: czy jest coś, za czym ty tęsknisz, Yun?
  Ale odpowiedzi były jak mgiełka z porannego oddechu, bezkształtne i ulotne, znikały zanim dobrze się im przyjrzał. Niewiele pamiętał z tego, co działo się przed kataklizmami, jakby zamiast samemu przeżyć te trzydzieści lat na ziemi, przeczytał książkę o losach bohatera z tą samą godnością, co jego własna. Szczegółowa treść każdego rozdziału już dawno przestała mieć znaczenie. W perspektywie setek lat te trzy dekady były jak minuta wyrwana z całej doby.
  Nie próbował dociekać, co takiego próbuje odkryć Locklear inwestując w swoje badania, ani co planował zrobić z ewentualną, zdobytą wiedzą. Kto go wysłucha, kto nagrodzi za odkrycia? Dlaczego jego desperackie dążenie do rozwoju nigdy nie znalazło uznania? Nie mógł być przecież jedynym (szalonym) wizjonerem na tym bagnie, którym stał się ich świat.
  Wszystko jednak umknęło jego rozważaniom, kiedy doktor rzucając niegroźną prośbę otarł się o treść jego niewypowiedzianej propozycji.
  Opuścił wzrok zmuszając oczy do skupienia ostrości na twarzy jasnowłosego. Niewiele brakowało, aby natychmiast się zgodził, zdradzając jak wielką ulgę mogło mu przynieść nawet te kilka dni, podczas których miałby go na oku.
  — Nie jest pracodawcą. Potrzebowałem czystej przestrzeni na lekcje, a on udostępnił mi je w zamian za drobne roboty. To... wymiana — wyjaśnił, ukrywając zawahanie ostatniej części za leniwym tonem wypowiedzi. Nienawidził myśli, że mógłby komuś usługiwać, albo że ktoś inny miałby słuchać jego poleceń. Dlatego też tak bardzo gryzł się z myślami o zarządzaniu Melancholią, nie uważał się za odpowiedniego człowieka. Odpowiednim człowiekiem musiał się dopiero stać. — Jego uprzedzenie nie przelało się szczęśliwie na pracowników. Będziesz tam mile widziany,
  Pomyślał od razu od gruzowisku, które zostawił właściciel. Dla wielu przedmiotów, które rzucono w nieestetyczne sterty nie potrafił znaleźć zastosowania. Poza tym Melancholia, jako jedna z niewielu lokalizacji w Apogeum ciągnęła czasami prąd z odległych, skromnych źródeł jego produkcji. Kiedy nie używali ich do ocieplenia budynku, czy oświetlania korytarzy, czyli jak teraz, gdy słońce wisiało na niebie do późna, jego nadmiary gromadzono w akumulatorach. Jedno i drugie mogłoby się zapewne spodobać Jekyllowi i może... być może skusiłoby do myślenia, że cywilizacja nie jest jednak tak odległa, jak uważa.
  Uśmiechnął się słabo sięgając ręką w jego kierunku. Położył mu dłoń na czubku głowy rozrzucając na boki jasne włosy.
  — Ale oczywiście, zniszczysz mi życie, jeżeli przez ciebie nie będę mógł nosić już więcej tych paskudnych pudeł Vencla. Takiego mądrego udaje, a taki głupi.
                                         
Yume
Opętany
Yume
Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Yun Wuxian Mei


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.06.20 1:04  •  Ruiny Tokyo Dome - Page 3 Empty Re: Ruiny Tokyo Dome
Nie oczekiwał od cerbera zrozumienia. Wiedział, że wychowali się w odmiennych środowiska. Wiedział, że los nie doświadczył ich jednakowo. Borykali się z innymi przeciwnościami. Z innym bagażem doświadczeń. Z innym ładunkiem emocjonalny. Z innym podejściem do nowej rzeczywistości. Tak różni, a jednak więź, która ich łączyła, nie wyblakła na przestrzeni lat rozłąki. Zmieniło się tak wiele, a zarazem tak niewiele.  
  Sentymentalność doktora była adresowana do przedmiotów, czynności, a już zwłaszcza medycyny. Nie miała nic wspólnego z empatią - współczuciem do zmarłych, które wygasło, jak świeczka zapalona na mogile poległych w wyniku eksplozji. Czasem wracał wstecz. Próbował rozliczyć się z demonami przeszłości, które wracały do niego w nocnych marach w postaci najgorszych lęków, ale wyrzuty sumienia były szczątkowe, więc marginalne. Jakby  tej specyficznej „podróży do przeszłości” nie towarzyszyło nic więcej, poza zabliźnionymi ranami odznaczającymi na jego ciele.
  — Tylko sobie nie myśl, że zacznę ci śpiewać — mruknął, a w momencie wyrzucenia z siebie tych słów, rysy twarzy złagodniały, a przez oczy przeszedł cień rozbawienia, który osiadł się na ustach w postaci półuśmiechu. Nie miał talentu muzycznego za gorsz, bo też nie miał po kim takowy odziedziczyć. Podobno babka od strony matki miała zadatki na śpiewaczkę operową, ale to tylko strefy domysłów. — Czasem myślę, że my, to wszystko, co nas otacza, całe te bagno, w którym tkwimy po uszy, to efekt kolejnego etapu ewolucji. Wiesz, ludzkość od tak dawno łudziła się, że opracuje serum na nieśmiertelność, na wieczną mdłość. Robiła wszystko, by zatrzymać proces starzenia, a teraz co się dzieje? — Spojrzawszy kątem okna na rozmówce, z ust uleciało ciche westchnienie. Kiedy tak wyrzucił z siebie ten wartki potok zdań, pierwszy raz od dawna nie dbał o odpowiedni dobór słownictwa. Poczuł się swobodnie, na tyle swobodnie, że w końcu przestał zastanawiać się czy zaraz umrze, a może przeżyje. Przestał zawracać sobie głowę tym, co zrobił Meiowi kilka dekad temu, a co ten może zrobić mu teraz. Chwilowo odseparował się od paranoi, która próbowała go dopaść. Stał przy nim, jak przy kimś, komu chciał bezgranicznie zaufać. — Spójrz na mnie, na siebie, nas. — Mimowolnie zacisnął dłoń na nadgarstku mężczyzny nieświadomy swojego postępowania. — Mamy ponad tysiąc lat na karku. Widzieliśmy upadek cywilizacji i nadal trzymamy się świetnie, jakby czas się na nie imał, zamknięci w ciałach co najwyżej trzydziestolatków. Otrzymaliśmy zakichaną, pożądaną przez naszych przodków nieśmiertelność, ale powiedz mi Yun, czy jesteś z tego powodu szczęśliwy?
  Jekyll był. Może nie dwadzieścia cztery godziny na dobę przez siedem dni w tygodniu. Może nie w każdej sekundzie swojego życia. Ale był. W chwili obecnej był tak bardzo, że nie potrafił wyrazić tego słowami. Ale wiedział też, że to stan przejściowy, który w końcu przeminie. Zniknie, jak śnieg zatopiony w pierwszych, cieplejszych dniach przedwiośnia. Trwał, póki miał przy sobie Yuna. Jak marzyciel.
  Skrzyżował spojrzenie z białym ślepiami swojego rozmówcy, próbując odczytać z jego twarzy odpowiedzi, ale bezskutecznie. Jak zwykle nie figurowały nad niej żadne czytelne emocje. Wykrzywił usta w uśmiechu, ale owy grymas nie dotknął oczu.  
  — Faktycznie, żadna strata — odezwał się w końcu, gdy otrzymał upragnioną zgodę. — Jest tyle niezagospodarowanych budynków w Apogeum.W których moglibyśmy zamieszkać, gdyby nie zobowiązania. — Któreś z nich na pewno nadawałoby się na szkołę, a już na pewno na jej namiastkę. Nigdy nie myślałeś o podjęciu takiego ryzyka? — Myśli Jekylla często wybiegały w przyszłość i może to był właśnie ten podstawowy błąd, który popełniał? Rachował zyski i straty, jak księgowy. Jakby nie mógł żyć dzisiejszym dniem, wytwarzając w głowie coraz nowsze wątpliwości, nawet w najmniejszym stopniu nie przekładające się na rzeczywistość. Ale czując dłoń Yume w swoich włosach, na chwile odpuścił.
                                         
Jekyll
Bernardyn     Opętany
Jekyll
Bernardyn     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Dr Jekyll, znany również jako Kyle.


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.08.20 0:08  •  Ruiny Tokyo Dome - Page 3 Empty Re: Ruiny Tokyo Dome
  Uniósł wzrok ponad ramię Jekylla w zamyśleniu przeczesując opustoszałe szczątki przeciwległych trybun. Uczucie podobne do nostalgii wkradło się w spokojny rytm jego oddechu i westchnął nieśpiesznie. Przeniósł spojrzenie na dłonie, które nosiły na sobie znamiona jego bezcelowej pracy. Pracy, jakiej podjął się tylko po to, by zająć czymś myśli, stłamsić sumienie.
  Potrzeba zadośćuczynienia światu była filarem jego egzystencji.
  — Nie wiem, Hal — odparł, a potem zwinął palce w luźną pięść, kilka razy przyciskając w powietrzu niewidzialny spust. — Nie wiem czy to właściwie, że nadal żyjemy. Nie zrozum mnie źle — pokręcił nieznacznie głową. Wysunął dłoń z jego włosów i zaczepił o ramię sugerując, by usiadł obok. — ale jeżeli to co miało miejsce przed kataklizmami było prawdziwe, to jako ludzkość zaprzepaściliśmy naszą szansę zanim jeszcze sytuacja się pogorszyła. Nie uwierzę, że ktoś zesłał nam na głowy katastrofę, żeby oczyścić świat ze zła, bo wybrał na swoich apostołów najgorszy zestaw degeneratów. Nasze ciała są silne, ale psychicznie jesteśmy jak psy z hodowli o zbyt wąskiej pulą genów.
  Źle się czuł krytykując rzeczywistość, która pozwoliła mu rozwinąć skrzydła i spełnić marzenie o zostaniu nauczycielem, ale rola którą pełnił w obecnym społeczeństwie wynikała raczej z braku wykształconych ludzi, a nie jego predyspozycji. Czuł się inteligentny w porównaniu do niepiśmiennych desperatów, ale tysiąc lat wstecz szanowano go wyłącznie ze względu na karabin przewieszony przez plecy. Teraz znowu mógł liczyć na spokoje życie, lecz tylko dlatego, że natura obdarowała go potworną siłą bestii. Niewiele zostało już miejsca na właściwy rozwój cywilizacji.
  — W takim wypadku wszystko jest przypadkowe, moralność nie istnieje, a zasady narzucamy sobie sami. Taka rzeczywistość faworyzuje ludzi silnych i... ciężko jest mi się w tym odnaleźć. — Uniósł dłonie w pokracznej próbie gestykulacji, ale od razu było widać, że taki ruch jest dla niego nienaturalny. Nie przywykł do popierania swoich słów emocjami, a tym razem najwyraźniej się starał. Rezultat był jednak nijaki i niewiele zmieniał w jego wypowiedzi. — Żyję raczej z przyzwyczajenia, z szacunku do samej możliwości egzystencji, ale nie czuję, by to gdziekolwiek prowadziło. — Przesunął dłoń uda Jekylla, ale spoglądał gdzieś przed siebie. — Mamy tu dla siebie najczystszą formę życia - bez autorytetów, bez celów. Istniejemy bez skazy takich wpływów i zmarnowaliśmy setki lat na próbę doprowadzenie się do porządku. Małe, egoistyczne przyjemności wyrwane siłą to jedyne co zajmuje ludziom czas, bo w ostatecznym rozrachunku i tak nie ma nikogo, kto by ich z tego rozliczył. — Przechylił się do tyłu w zamyśleniu obserwując skąpy skrawek nieba widoczny przez dziurę w dachu nad trybuną. — Nie jestem ani szczęśliwy ani nieszczęśliwy, bo nie mam już żadnego punktu odniesienia.
  Zamilkł, po tym jak słowa wylały się z niego z nutą goryczy wynikającej z doboru słów. Sam ładunek emocjonalny spłynął po nim jak woda po kaczce i gdyby bernardyn zarzucił mu w odpowiedzi żartem, Yume zapewne nie dostrzegłby zgrzytu. Do wszystkiego podchodził z bezpiecznym dystansem, który zapewniał mu niewrażliwość na nieprzychylne traktowanie.
  W zasadzie tego nauczył się jeszcze za dziecka. Jako Azjata w realiach amerykańskiej placówki edukacyjnej dla "kolorowych" przestał traktować słowa jako nadrzędną formę komunikacji. Nad ustami, z których tak często sączył się jad, znajdowały się oczy dzieci równie smutnych i samotnych co on.
  Odszukał rękę lekarza i złapał ją od spodu unosząc przed sobą.
  — Małe, egoistyczne przyjemności — powtórzył. Przesunął opuszkami po wierzchu jego dłoni przyglądając się temu najważniejszemu narzędziu pracy w całym posiadanym przez doktora arsenale. — Ale ty masz cel, masz talent. Nie powinieneś dać się tamu zmarnować... — Pochwycił w końcu całą dłoń tak pewnie, że trudno było wyobrazić sobie, że ma zamiar kiedykolwiek ją wypuścić. Uwaga o ryzyku go zaciekawiła, choć nie an tyle, by rzeczywiście rozważał podjęcie się działania. Pokręcił głową. — W Apogeum jest już szkoła, ale edukacja nie jest potrzebna do przeżycia. Budynek stoi najczęściej pusty, o ile akurat nie gromadzą się tam tysiącletni nauczyciele, by opłakiwać upadek wszelkich nauk. — A on nawet do ich grona nie należał, był w końcu tylko samozwańczym lektorem dla grupki dzieci, kiedy szukały akurat schronienia w murach Melancholii. Właściwie tylko zajmował im czas. — [color=#e6005cWolałbym...[/color] — zawahał się, nieprzyzwyczajony do tak otwartego dzielenia się swoimi pragnieniami. — Wolałbym najpierw znaleźć kąt dla siebie. Hotel to bezpieczna alternatywa, bo trudno jest zaczynać od zera odcinając się jednocześnie od wszystkiego, co cię definiuje. Chociaż już kilka razy miało to miejsce.Chyba po prostu tęskno mi do tych czasów, kiedy nie miałem innego zmartwienia niż taki jeden zapalony doktor u boku.
                                         
Yume
Opętany
Yume
Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Yun Wuxian Mei


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.02.21 20:46  •  Ruiny Tokyo Dome - Page 3 Empty Re: Ruiny Tokyo Dome
Ciekawe czy nadal masz powiadomienia poprzez email o nowym poście\
ZARAZ SKASUJE XD
                                         
Yume
Opętany
Yume
Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Yun Wuxian Mei


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.02.21 21:39  •  Ruiny Tokyo Dome - Page 3 Empty Re: Ruiny Tokyo Dome
MAMXDDDDDD
                                         
Jekyll
Bernardyn     Opętany
Jekyll
Bernardyn     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Dr Jekyll, znany również jako Kyle.


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach