Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Pisanie 27.03.20 18:34  •  Stare złomowisko - Page 2 Empty Re: Stare złomowisko
  Mogła odczuć ciepło oddechu na odsłoniętej skórze. Ciemny nos pozostawiał chłodne ślady w miejscach, gdzie dotknął skóry. Wydawał się niewzruszony faktem, że praktycznie pchał się z mordą tam, gdzie zdecydowanie nie powinienem. Ale czy tak naprawdę mogła oskarżać zdezorientowane zwierzę o cokolwiek? Muskając jej obojczyki, nie miał w głowie ani grama nieprzyzwoitości, chodziło jedynie o intensywny zapach Wilczura, którym dziewczyna była wyraźnie naznaczona, o nic więcej.
  – Czy ty też jesteś z DOGS?
  Podniósł na nią rozumne spojrzenie i przyglądał się tak kilka dobrych sekund. Taka skulona, przestraszona i niepewna wydawała mu się tak kruchym obrazkiem, że przekręcił łeb na bok i zaprezentował jej obwiązaną wokół szyi żółtą chustę. Wizerunek wyszytego na jasnym tle kundla nosił z dumą i nawet gdyby miała przytknąć nóż do jego gardła za samą przynależność do Psów, to i tak by tego nie żałował.
  Na chwilę odwróciła uwagę lisa, lecz determinacja oraz wciąż uderzający w nozdrza zapach przywiodły myśli na pierwotne tory. Węsząc przy jej kimonie, szperał za czymś znajomym, aż w końcu rozchylił część tkaniny (uważając, by nie odkryć zbyt wiele) i wyszarpał znajomą szmatę, cofając się zaraz o krok. Nie musiał przyglądać się chuście z bliska, by wiedzieć, do kogo należała. Znał ten zapach lepiej, niż sam tego chciał.
  Kły znów błysnęły, lecz tym razem ich widokowi towarzyszyło brzmienie niskiego warkotu. Lis ugiął łapy w stawach i gdy już wyglądało, jakby miał rzucić się dziewczynie do gardła, szczęki kłapnęły o siebie z głuchym odłogiem, a samo zwierzę wyprostowało sylwetkę, gotując znacznie nad lisiczką.
  Mimo iż nie mógł użyć żadnych słów, to biło od niego wyraźne żądanie wyjaśnień. Gdzieś w tyle wiadomości pożałował swojej ucieczki. Co, jeśli Wilczurowi coś się stało? Lub rzucił Wszystko w cholerę i zwyczajnie przypadł? Wiele absurdalnych myśli kłębiło się w jego głowie; nie mógł zrzucić osiadłego na ramionach poczucie winy.
  Przestąpił z jednej łapy na drugą, zaczynając się powoli niecierpliwić. Tkwiący między zębami materiał ciążył mu w pysku niczym tonowy ładunek. Chciał jak najszybciej poznać prawdę i rozwiać wszelkie wątpliwości. A być może również wyciągnąć konsekwencje.
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.03.20 18:37  •  Stare złomowisko - Page 2 Empty Re: Stare złomowisko
Widziała jak zareagował na zadane pytanie. Spojrzenie wlepiło się w noszony z dumą kawałek materiału. Więc trafiła na kolejnego członka gangu. To było aż fascynujące, że do tej pory nie znała żadnego przedstawiciela a odkąd wpadła na Wilczura to mnożyli się jak grzyby po deszczu. A może znała więcej osób przynależących do tej grupy, tylko o tym nie wiedziała.
Myślała że to koniec obwąchiwania, ale po chwili wymordowany wrócił zimnym nosem do miejsca które jeszcze przed chwilą tak nachalnie badał. - C..co robisz? - wymamrotała gdy jego pysk zawędrował tam gdzie nie powinien. W ułamku sekundy szorstka, poniszczona miejscami tkanina którą chowała na wysokości piersi pod kimonem została jej odebrana. Sięgnęła szybko dłonią zdając sobie sprawę za czym węszył obcy. - Błagam nie! - wydusiła z siebie w odpowiedzi na jego gest. Opuszkami zdołała tylko musnąć chustę zanim ta na dobre zawisła w pysku kundla. Cofnęła jednak dłoń i przylgnęła mocniej do ściany plecami słysząc powarkiwania. Położyła uszy po sobie patrząc na agresywną postawę lisa.
Wiedziała że komunikowanie się w zwierzęcej formie łatwe nie było. - Nie ukradłam jej! - w głosie było już nieco więcej pewności siebie, choć nadal byłą wystraszona. Pamiętała jak Wilczur ją ostrzegał że może sobie narobić wrogów przez posiadanie tego skrawka materiału. Teraz rozumiała co miał na myśli. - Dostałam ją! - dodała po chwili. - Właściciel tej chusty mi pomógł.. uratował mi życie.. i pożyczył mi ją żeby przysłany przez niego Bernardyn mi pomógł z moją raną.. - to mówiąc odchyliła lekko głowę w bok i pokazała nowe bandaże na szyi. Wyciągnęła po chwili dłoń odrobinę w jego stronę. - Błagam oddaj mi ją.. - wyjęczała prośbę czując jak cała zaczyna drżeć ze strachu. - Chcę mu ją oddać osobiście.. - nie kłamała. On jej powierzył tą szmatę, która teraz znaczyła dla niej więcej niż wszystko co posiadała. Czekała cierpliwie aż Lis się uspokoi i odda jej własność wilczura, która została jej powierzona na jakiś czas.
                                         
Seiyushi
Opętana
Seiyushi
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Seiyushi


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.03.20 18:38  •  Stare złomowisko - Page 2 Empty Re: Stare złomowisko
  Nie był zły, ale zaczynał się niecierpliwić. Nie przez nieporadność lisiczki, a przez kłębiące się w głowie myśli. Nie mógł pozbyć się wrażenia, że z całego tego wydarzenia o on wyjdzie jako przegrany. Nie był nawet pewien czemu.
  Potrząsnął nagle łbem, odganiając natrętne tematy. Czujny wzrok znów wylądował na obliczu drżącej dziewczyny, lustrując ją od stóp do głów. Im dłużej na nią patrzył, tym większego nabierał przekonania, że jest jedynie niegroźną wymordowaną, która pojawiła się w złym miejscu i o złej porze. Odetchnął wyraźnie, opuszczając dotychczas zadarty łeb. Niepokoiła go desperacja, z jaką wymordowana próbowała odzyskać chustę, ale nawet jeśli miał na końcu języka pytania, to nie był w stanie ich zadań.
  Wyciągnięta w kierunku żółtej szmaty dłoń zmarszczyła grzbiet lisiego pyska. Znów niemal zawarczał, powstrzymując się w ostatniej chwili przed kolejną negatywną reakcją, jednak zatrzymał ją w miejscu zaciętym spojrzeniem. Rozejrzał się też dookoła, szukając wzrokiem dobrej kryjówki. Jedna z wystarczająco wysokich odłamków ściany wyglądała na tyle atrakcyjnie, że ruszył w jej kierunku, znikając zaraz za betonem. Utykał na jedną nogę, ale nie wyglądał na poruszonego taką błahostką.
  Nim zdążyła zmienić zdanie i pobiec jego śladami, on czym prędzej wsunął na siebie ubrania, złapał pasek torby w jedną dłoń i chustę Wilczura w drugą. Wracając do lisiczki, nie spuszczał z niej wzroku, wszak w ludzkiej postaci nie miał nad nią już tak wielkiej przewagi.
  – To, co mówisz o osobie, która dała ci chustę – zaczął, nie mogąc do końca oswoić się ze smakiem tych słów. Sam przecież też miał tę samą szmatę w rękach jeszcze nie tak dawno temu, dostał nawet propozycję, ale nie tkaniny. Wtedy właściciel nie chciał się z nią rozstać, więc czemu teraz miałby to zrobić? – Skąd mam mieć pewność, że mówisz prawdę? Może sprzedajesz mi tylko naprędce wymyśloną historyjkę? – rzucił bagaż gdzieś na ziemię, samemu wspierając się bokiem o jakiś kawał skały.
  – Jak wyglądał i co mówił? – podjął nagle, chcąc sprawdzić, czy to rzeczywiście od Wilczura dostała tkaninę. – Wymordowany, do którego dostałaś chustę.
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.03.20 18:40  •  Stare złomowisko - Page 2 Empty Re: Stare złomowisko
Czekała na jego reakcję, bo co miała zrobić innego? Wiedziała że jakby się zbliżyła to mógłby się na nią rzucić i rozszarpać. Patrzyła na niego jak zaczął się rozglądać. Wstrzymała oddech z nadzieją ze jej zaraz nie ucieknie. - Czekaj! - krzyknęła widząc jak czmychnął za mur. Chciała się ruszyć w bieg ale zmęczone ciało odmówiło posłuszeństwa. Paraliż wywołany strachem jedynie potęgował kiepski stan kobiety. Potknęła się padając na kolana. Ale po krótkiej chwili zza tego samego muru wyłonił się młodzieniec o czarnych włosach i tej samej barwie oczu. Podniosła zmęczone spojrzenie na dzieciaka trzymającego chustę wilczura w dłoni. Kamień spadł jej z serca gdy okazało się że on tylko schował się żeby zmienić formę. Wyglądał na nastolatka.
- Nie mam powodu żeby cię okłamywać.. ale nie musisz mi wierzyć.. sam go możesz spytać.. - zaczęła wpatrując się w jego twarz. Był taki młodziutki. W ludzkiej formie nie różnili się zbytnio wzrostem, jego zwierzęca forma jednak przyprawiała o dreszcze. Zwłaszcza gdy obnażał kły i warczał. Strach jaki w niej zasiał przed chwilą powoli zaczął ustępować. - Jak wyglądał? Też miał dwukolorowe oczy.. tak jak ty. Tyle że prawa tęczówka była niebieska a lewa złota. Trzy ślady po pazurach na prawej stronie twarzy. Jest o ponad głowę wyższy ode mnie i ma białe włosy z czarnym pasmem. - starała się opisać go jak najlepiej. Co do ostatniego pytania, przechyliła lekko głowę w bok i sapnęła. - Mówił różne rzeczy.. ale przedstawić się osobiście nie chciał.. powiedział że inne psy go lepiej opiszą. Choć od tej Bernardynki i jej towarzysza też zbyt wiele się nie dowiedziałam.. - zaczęła i oparła się ramieniem o ścianę. Nie miała siły żeby się podnieść. Strach wycieńczył ją jeszcze bardziej. To adrenalina trzymała ją na nogach a może ten mur o który się jeszcze przed chwilą opierała. - Opatrzył nawet prowizorycznie moją ranę, podzielił się swoim bandażem. Był bardzo miły.. Wysłał mnie w stare ruiny laboratorium i obiecał że przyśle tam kogoś kto lepiej zajmie się moją raną.. ta chusta była znakiem rozpoznawczym.. jak tylko będę miała okazję się z nim spotkać.. to oddam mu ją osobiście.. zlecił mi odnalezienie jednej osoby.. ale podał za mało szczegółów żebym mogła podjąć trop.. chyba gdzieś się spieszył.. - wyjaśniła. Miała nadzieje że odpowiedziała wystarczająco wyczerpująco na zadane pytanie. Wyciągnęła ostrożnie dłoń w stronę stojącego nad nią wymordowanego. - Proszę oddaj mi ją.. - dodała grzecznie starając się delikatnie uśmiechnąć, na tyle na ile zmęczenie pozwalało.
                                         
Seiyushi
Opętana
Seiyushi
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Seiyushi


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.03.20 18:41  •  Stare złomowisko - Page 2 Empty Re: Stare złomowisko
  Zmarszczył brwi w pewnym zamyśle, ale nawet się nie łudził; w ludzkim obliczu nie wyglądał nawet w połowie tak groźnie, jak w lisim. Wystające zza warg kły, zjeżone futro, zmarszczony grzbiet pyska i niski warkot dobywający się z głębi płuc... a teraz? Teraz mógł się co najwyżej pokrzywić.
  Westchnął tylko.
  – Nie muszę go o to pytać – oznajmił, wzruszając nagle ramionami. W głowie uformował już plan, który na ten moment wystarczyło już tylko zrealizować. – Po prostu cię do niego zaprowadzę. Jeśli mówisz prawdę, to żadne z nas nic na tym nie straci. Więcej nawet, sama będziesz mogła osobiście oddać mu chustę, tak, jak ci się to marzy. Brzmi nieźle, co? – pokusił się nawet o łagodny uśmiech. Sam w przedstawionym scenariuszu również nie widział większych luk. Jeśli lisiczka była z nim szczera, to nie spotka ją nic złego, a jeśli kłamała, to Wilczur z pewnością zajmie się tą sprawą po swojemu. Tak czy inaczej – młody wymordowany przyprowadziłby do przywódcy potencjalną pomoc lub... zdobycz.
  – Dlaczego tak desperacko ci na tym zależy? To tylko kawał szmaty – przechylił lekko głowę, później uniósł chustę kilka centymetrów wzwyż. Nie mówił szczerze, wcale nie uważał tej 'szmaty' za byle ścierę. Wiedział, ile znaczyły, szczególnie dla właścicieli. O własną walczył przez tak długi czas, że pozwoliłby ją zedrzeć jedynie z całą skórą i organami, z całą duszą i z całym życiem. Nikt nie miał prawa położyć na niej brudnych łap.
  Samoistnie podniósł dłoń do tkaniny otulającej szyję. Między kciukiem a palcem wskazującym zmierzwił wciąż jeszcze miękki materiał; faktura muskająca opuszki wprawił ciemny ogon w powolny, acz wyraźny ruch.
  Był ciekaw jej odpowiedzi, to wszystko.
  – Usiądź, pogadajmy – mruknął nagle, odetchnąwszy z jakimś ciężarem w wypuszczanym przez usta powietrzu. – A jak skończymy, to ci ją oddam i pójdziemy do tego wymordowanego, okay? – słowa brzmiały przyjaźnie, a sam chłopak zdobył się na sympatyczny uśmiech. Jakoś pół minuty wstecz doszedł do wniosku, że skoro już teraz trzęsła się jak osika, to nie trzeba było jej dawać dodatkowych powodów do nerwów i strachu. Zresztą... był pewien, że gdyby jednak okazała się podstępną, żadną krwi bestią, to jakoś by się wywinął. Jak zawsze.
  Poklepał miejsce obok siebie. Ciężko było usiąść oszczędzając kostkę, ale nie powiedział ani słowa.
  – Zaraz zacznie robić się zimno. Wiesz jak rozpalić ognisko? Chodź, pomogę ci.
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.03.20 18:43  •  Stare złomowisko - Page 2 Empty Re: Stare złomowisko
Czekała na to co zrobi młody wymordowany z tymi wszystkimi informacjami. Po chwili się odezwał i aż poczuła ulgę słysząc jego propozycję. Przyłożyła dłoń do piersi, czuła ulgę. - Tak, brzmi świetnie.. - odpowiedziała z zadowoleniem w głosie. Przerażający ogromny lis okazał się być uroczym młodzieńcem. Palcami złapała za skrawek kimona na dekolcie, który był nieco bardziej odchylony przez wcześniejsze węszenie zaciekawionego wymordowanego. Nie sposób było dorwać się do schowanej chusty nie odsłaniając przy tym kawałka skóry. Nie chciała wywlekać na wierzch jego wcześniejszej zuchwałości przy obwąchiwaniu jej. - Wygląda jak kawałek szmaty.. ale dla Niego musi wiele znaczyć. - zaczęła ze spokojem. Przymknęła na chwilę powieki, nadal czuła ten zapach, choć troszkę mniej intensywnie, bo teraz mieszał się nieco z zapachem Rhett'a. Ale przywodził spokój, miłe wspomnienie, które skutecznie zastępowało to paskudne zdarzenie. - A jeśli dla Niego jest ważna, to chcę aby ją odzyskał.. i..chcę go jeszcze raz zobaczyć.. chcę mu się odwdzięczyć za to że mnie uratował.. - kontynuowała ze spokojem. Powoli unosząc powieki, wlepiła spojrzenie w twarz młodzieńca. - Wszyscy inni byli obojętni na moje krzyki.. błagania.. nikogo nie obeszło to co ten typ chciał mi zrobić.. a On.. On nie był obojętny.. na Desperacji nie ma zbyt wiele takich osób, które przejmą się krzywdą obcej osoby.. - kontynuowała ze spokojem w głosie.
Rozdziawiła lekko usta na jego kolejną propozycję. Pokiwała lekko głową i ostrożnie, powoli zaczęła się zbliżać w jego stronę na czworaka. Wyglądała na zmęczoną, przetransportowanie swojego tyłka spod muru o który była oparta do miejsca obok wymordowanego zajęło zdecydowanie więcej czasu niż by sobie tego życzyła. Usadawiając w końcu tyłek na ziemi obok niego poczuła się już nieco pewniej, choć nadal starała się zachować ostrożność wobec obcego. - Niestety nie mam przy sobie obecnie nic co mogłoby pomóc w rozpaleniu ogniska.. - przyznała nieco zawstydzona. Pochyliła się nieco do przodu i zebrała dwie suche gałązki. Spojrzeniem pomknęła po najbliższej okolicy ale nie rzuciło jej się nic co mogłoby posłużyć do rozpalenia większego ognia. - Normalnie nocami przyjmuję swoją zwierzęcą formę i zakopuję się w swoim ubraniu.. ale z tą raną, nie mogę tego zrobić.. bo opatrunek poszedłby na marne. - wyjaśniła czemu nie jest zbyt dobrze wyposażona w przydatne przedmioty.
                                         
Seiyushi
Opętana
Seiyushi
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Seiyushi


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.03.20 18:44  •  Stare złomowisko - Page 2 Empty Re: Stare złomowisko
  Słuchał jej wyjaśnień z uwagą, wszak od samego początku najbardziej ciekawiła go akurat ta odpowiedź. Dlaczego. Dlaczego jej zależało? Dlaczego była gotowa bronić kawałka szmaty własną piersią? Dlaczego ryzykowała?
  Wyglądał na usatysfakcjonowanego, a przynajmniej po części, bo pokiwał głowa i zamachał ogonem.
  – Dla każdego z nas jest ważna – odezwał się, ale nagle głos miał miękki, wręcz delikatny. – To nic więcej jak kawałek szmaty, ale dla nas to symbol. Symbol potęgi, grupy... Rodziny. Przed nimi nie miałem niczego. Teraz mam wszystko, a to tylko banda wariatów, bandytów i degeneratów. Rozumiesz? Chusty tworzą nierozerwalną więź mimo różnic – mówiąc wzrok miał utkwiony w żółtej tkaninie trzymanej w ręce. Zawsze patrzył na nie z uwielbieniem i zawsze za nimi gonił. Gdy w końcu zdobył własną, ekscytacja jedynie wzrosła, a przywiązanie zaplątało kolejne supły.
  Odetchnął głębiej, w zasadzie nawet westchnął. Patrząc na własność Growlithe'a poczuł brak jego obecności aż nazbyt intensywnie. Zawsze żywy ogon znieruchomiał, a para lisich uszu opadła kilka centymetrów w dół. Dotyk podniszczonego materiału pod palcami był wystarczającym powodem.
  Czas wrócić do domu.
  Nie znał motywów Wilczura, toteż ciężko było mu powiedzieć, czy rzeczywiście chodziło o realną chęć pomocy, czy może o zwykłą ciekawość. Dlatego milczał. Patrzył na nią tylko z lekko przymrużonymi oczami i pozwalał myślom płynąć bez większej kontroli.
  Wybiła go z rytmu rozważań, kontynuując temat ogniska. Od razu wyprostował plecy i przemknął wzrokiem po okolicy. Rzeczywiście, dookoła nie było nic przydatnego. Jedynie sterta gruzu, od której bił jeszcze większy chłód. Miał na to jednak rozwiązanie, które nie wymagało długiej wyprawy po drewno.
  – Nie szkodzi – zaczął. Obejrzał jej zakryte bandażem rany; ogon zaszurał po podłożu, podnosząc w górę setkę drobinek kurzu. – Zajmę się tobą. Tylko się nie bój... daję słowo, że nie zrobię ci krzywdy. Jeśli właściciel tej chusty dał ci ją na przechowanie, to nie bez powodu. Nie może być zawiedziony, prawda? Ani tobą, ani mną – uśmiechnął się do niej nawet. Rozsunął zamek ciemnej bluzy; chłód wieczornego powietrza wkradł się między nią, a t-shirt, ale nie wydawał się tym zbyt poruszony.
  – Co o tym wszystkim myślisz? O swoim wybawcy, o Bernardynach... O całym gangu – znów wlepił w nią czujne spojrzenie. Nie wyglądał jednak na kogoś, kto oczekuje jedynie satysfakcjonującej odpowiedzi. Chciał jedynie wysłuchać tego, co miała w głowie, był zaciekawiony, tak samo jak – prawdopodobnie – Wilczur, gdy ją ratował. Może rzeczywiście miała w sobie coś, co dostrzegano dopiero po kilku długich chwilach.
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.03.20 18:47  •  Stare złomowisko - Page 2 Empty Re: Stare złomowisko
Słuchała go z uwagą. - Banda wariatów, bandytów i degeneratów powiadasz.. - powtórzyła po nim równie łagodnym tonem. Pokręciła lekko głową na boki, zaprzeczając owym gestem tym słowom. - Nie.. nie wierzę w to. - uśmiechnęła się delikatnie pod nosem przechylając lekko głowę w bok, wpatrując się w młodzieńca. - Plotki jakie krążą po Desperacji na temat Dogs stawiają ich w okropnym świetle. Aż sierść się jeży na kicie.. - przyznała. Mimo to nadal się delikatnie uśmiechała do niego. Złote ślepia wpatrywały się w oczy czarnowłosego liska. Ostrożnie podniosła dłoń do twarzy młodzieńca. Nie miała złych zamiarów. Palce powoli zaczęły się zbliżać do jego buzi i ostrożnie musnęła lico chłopca opuszkami środkowego i serdecznego palca. - Wcale nie jesteście tacy źli jak o was mówią inni.. - powiedziała ostrożnie kładąc dłoń na jego policzku. Był uroczy, nie przypominał tego groźnego olbrzyma porośniętego gęstym futrem sprzed kilku chwil. Barwa jego głosu była przyjemna dla ucha, miała w sobie coś kojącego. Wzbudzał teraz zaufanie tą przyjemną aparycją. Sama obdarowała go delikatnym uśmiechem. - Nie poznałam zbyt wielu członków waszej rodziny.. ale jak dotąd nie miałam okazji się zrazić. - powiedziała z zadowoleniem w głosie. Przesunęła ostrożnie dłonią po jego policzku, zahaczając o czarne włosy. Były tak przyjemne w dotyku że aż ciężko było powstrzymać się od zmierzwienia jego bujnej grzywy. - Wybacz.. - przeprosiła go za zbytnią zuchwałość, choć nie naruszyła jego prywatnej strefy tak bardzo jak on jej w zwierzęcej formie.
Zabrała dłoń i położyła ją na swoim udzie, delikatnie zaciskając dłonie na tkaninie kimona. - Tak liczne stado musi być czymś wspaniałym, gdy wszyscy możecie na sobie polegać.. i pomagać sobie nawzajem.. - przyznała podnosząc głowę wyżej i wpatrując się w ciemniejące niebo. Przypomniały jej się słowa Wilczura, gdy wspominał o znalezieniu takiej właśnie gromady, na której będzie mogła polegać. Zmrużyła nieco ślepia. Zastanawiała się co konkretnie miał na myśli. - Wszyscy jesteście tacy silni.. emanuje od was ta pewność siebie.. niezależność.. - w głosie dało się słyszeć podziw. Wszystko to czego jej brakowało, zdawała sobie z tego sprawę. Następna wypowiedź zwróciła uwagę lisiczki ponownie na Rhetta. "Zajmę się tobą.." rozdziawiła lekko usta słysząc te słowa. - Wierzę ci.. - odpowiedziała obdarowując go łagodnym uśmiechem. Widząc jak młody rozpiął bluzę od razu złapała za poły rozchylonej tkaniny. - Niedługo zrobi się zimno.. jeszcze się przeziębisz.. - powiedziała z troską w głosie i starała się zsunąć ze sobą obie części bluzy na powrót.
Wpatrywała się w niego przez chwilę gdy padło kolejne pytanie. - Co sądzę? Hmm.. - widać było że się zamyśliła na dłuższą chwilę. - Ten.. wymordowany jest.. niesamowity.. jest taki silny.. taki pewny siebie.. ale też wyrozumiały.. miły.. - nie znała go przecież prawie wcale. Mogła o nim tylko tyle powiedzieć póki co. - Bernardyni.. ummm.. ta kobieta była trochę.. straszna.. ale tylko na początku.. zna się bardzo dobrze na leczeniu. Byłam pod wrażeniem jej umiejętnościom.. co do całej reszty gangu.. to nie mogę zbyt wiele powiedzieć. Nie znam jej wszystkich członków, ale osoby które poznałam do tej pory zrobiły na mnie wrażenie.. - była z nim szczera. Po co miałaby kłamać. - A ty co powiesz o Psach? Jak to jest być.. częścią tak dużego stada? - była zaciekawiona.
                                         
Seiyushi
Opętana
Seiyushi
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Seiyushi


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.03.20 18:48  •  Stare złomowisko - Page 2 Empty Re: Stare złomowisko
  – To nie plotki – przekrzywił głowę. Otworzył usta, ale zaraz je zamknął, gdy kolejne myśli przebiegły przez umysł. – Okej, inaczej. Na pewno część tych plotek to prawda. Gang składa się z wielu różnych osobowości, nie brak u nas żadnego elementu. Możesz znaleźć miłego dzieciaka, ale możesz znaleźć również największych szaleńców obecnego świata. Myślę, że również w tym leży cały urok. Wszystkie te różnice... Scalają obcych w rodzinę – nie pamiętał, kiedy ostatnio wyrzucił z siebie tyle słów. Mówiłby dalej, gdyby nagle go nie dotknęła. Sparaliżowany nagłym muśnięciem wbił wzrok w jej nadgarstek; warga drgnęła mu na pół sekundy, ale nie odsłonił kłów ani nie warknął. W zasadzie walczył sam ze sobą, bo nie pamiętał, kiedy ostatnio czyjś dotyk był tak delikatny, tak miły i tak przyciągający. Zacisnął szczęki i rozluźnił je po krótkim momencie. Ciało zareagowało samoistnie, całkowicie bez udziału mózgu. Drgnął wpierw miejscu, później pochylił się naprzód, wtulając policzek we wnętrze jej ciepłej dłoni. Uczucie przebiegające wzdłuż kręgosłupa było miłe i to do tego stopnia, że krótki pomruk przebił się przez barierę zamkniętych ust i rozbrzmiał w powietrzu.
  Z całym tym wyczuciem przypominała mu Rose. Ukłucie nostalgii dźgnęło go w trzewia do tego stopnia, że musiał przymknąć powieki.
  Później Seiyushi zaczęła cofać rękę. Mięśnie zadziałały samoistnie, oplatając smukłe palce wymordowanego wokół jej nadgarstka. Zatrzymał ją w miejscu, bez podnoszenia wzroku przysuwając dziewczynę o pół milimetra w swoim kierunku. Było mu wstyd, bo nawet nie rejestrował wypowiadanych przez nią słów. Mówiła od ostatnich kilku minut, ale w głowie miał tylko ciepło bijące od jej skóry i zamglone wspomnienia.
  Niewypowiedziane "nie przestawaj" zawiało między nimi.
  W końcu się zaśmiał.
  – Nie musisz się martwić. Mam tonę ciepłego futra i zamierzam się nim nacieszyć, gdy przyjdzie czas. Właśnie dlatego nie potrzebujemy ogniska – odparł, zdradzając jej przyszłe plany. Zwykle nie lubił, gdy dotykały go obce dłonie. W tym przypadku poczuł jednak niewytłumaczalny spokój, który przy każdej innej nieznajomej nie miałby prawa bytu. Ona była inna. Miała w sobie coś, czego reszta nie posiadała.
  Widział w niej siebie sprzed kilku miesięcy... Miesięcy? Tyle czasu minęło? Sam już nie wiedział. Był jednak pewny, że nie brakowało jej podziwu i zaintrygowania, którymi sam emanował, gdy tak uparcie gonił za żółtą chustą.
  – Długo byłem sam. Nie miałem do kogo ani do czego wracać. DOGS dało mi obie te rzeczy. Mimo tego, że każdy z nich jest pokręcony i zepsuty na swój własny sposób, to skoczyłbym za nich w najgorętszy ogień, poruszył niebo, ziemię, rozpętał piekło i zapukał w bramy nieba. Długo pracowałem na to, by dostać chustę. Gdy w końcu trafiła w moje ręce, zmieniło się wszystko. To najlepsza rodzina, jaką mogłem dostać. Ale... – nagle spojrzał prosto w jej oczy. – Skoro Psy tak ci imponują, to czemu nie spróbujesz własnych sił? Po co m ci to wszystko opowiadać, gdy możesz sama tego doświadczyć? – białe zęby błysnęły w zaczepnym uśmiechu. Żadne z wydarzeń minionych dni nie mogło mieć miejsca bez powodu. Właśnie w to wierzył.
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.03.20 18:49  •  Stare złomowisko - Page 2 Empty Re: Stare złomowisko
Delikatny uśmiech nie schodził z jej ust gdy młodzik potwierdził prawdziwość zasłyszanych pogłosek o Psach. - W każdej frakcji jest chyba cała gama przeróżnych charakterów.. od tych najłagodniejszych po tych najokrutniejszych.. każdy ma swoje miejsce.. - skomentowała choć nie należała do żadnej grupy. Ale poznała przez ostatnie kilka lat różne osoby. Znała narwanego wymordowanego należącego do łowców, potrafił być okrutny i bardzo miły zarazem. Lisiątko jeszcze przed chwilą wzbudziło w niej strach a teraz czuła się przy nim tak swobodnie. Może to te lisie geny były odpowiedzialne za pozytywne nastawienie wobec Kundla, a może jego przemiła aparycja.
Obserwowała go uważnie, jak zareagował na jej dotyk. Wyczuła drgnięcie ale napięcie szybko minęło i po chwili młodzik sam otarł się licem o jej dłoń, dając jej nieme przyzwolenie na dotyk. Gdy zatrzymał ją, łapiąc delikatnie za nadgarstek, nie pozwalając na zwiększenie dystansu w łagodny sposób, uśmiechnęła się nieco bardziej. - Rozumiem.. - odpowiedziała na jego wyjaśnienia co do planów na potem. Więc puściła jego bluzę i objęła go jedną ręką, przysuwając chłopca bliżej siebie.
Zarejestrowała jego wcześniejszy pomruk zadowolenia, wyczytała z jego mowy ciała że pieszczoty były aprobowane w tej chwili. Rhett wyglądał tak niewinnie, tak uroczo i sam fakt że był lisem tak samo jak ona, choć o wiele większym od niej sprawiał że cieszyła się jego towarzystwem. Obejmując go pociągnęła wymordowanego na siebie, pozwalając mu ułożyć policzek na swoich udach i wtedy wplotła delikatnie dłoń w gęste włosy. Były tak miękkie i puszyste że sama by zamruczała gdyby się zatraciła w tej delikatnej pieszczocie. Pamiętała jak leżała tak policzkiem na udach swojej matki gdy była mała. To ją właśnie uspakajało. Przeczesywała więc dłonią włosy chłopca, delikatnie muskając opuszkami skórę głowy przy okazji. Zahaczając co jakiś czas o uszko z lekkim uśmiechem słuchała tego jak z pasją opowiadał o swojej nowej rodzinie. - To dobrze że znalazłeś kogoś kto dał ci tak wiele.. - odpowiedziała nie zmieniając tego swojego łagodnego tonu. Miała wrażenie że byli tak bardzo do siebie podobni w tej chwili, choć w porównaniu do lisiczki, Rhett miał w sobie tą drapieżność. Widziała ją gdy wcześniej obnażał kły w niezadowoleniu po odebraniu jej chusty. Ona tego nie miała, w swojej lisiej formie nawet jak powarkiwała i szczekała to wyglądała zabawnie. Nie wzbudziłaby w nikim strachu, prędzej śmiech. Zdawała sobie z tego sprawę. Jego ostatnie słowa sprawiły że przestała na chwilę przeczesywać dłonią jego włosy. - Hmm? Pytam bo Growlith powiedział żebym się członków gangu zapytała o tą frakcję.. Że inne psy mi opowiedziały o gangu.. - wyjaśniła powracając do dalszego głaskania wymordowanego. - Jak miałabym spróbować własnych sił i się przekonać sama? Czy nie robię tego teraz? Poznając kolejnego członka organizacji? - nie do końca rozumiała jego ostatnie słowa. Zbierała informacje tak jak Wilczur jej poradził. Zainteresowała się Psami bo Grow ją zainteresował podczas rozmowy. A teraz Rhett swoim oddaniem ją ciekawił jeszcze bardziej. W głębi duszy czuła że nie miała Dogs nic do zaoferowania, co mogli by uznać za użyteczne.
                                         
Seiyushi
Opętana
Seiyushi
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Seiyushi


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.03.20 18:50  •  Stare złomowisko - Page 2 Empty Re: Stare złomowisko
  Miała go w garści. Wiedział to już w chwili, gdy musnęła jego policzek opuszkami.
  Nagle wszystkie czerwone lampki zgasły, a alarmy ucichły. Poczuł się jak bezbronny szczeniak, którego zdano na łaskę siedzącej tuż obok kobiety. Sęk w tym, że wcale nie było mu z tym źle. Seiyushi okazała się tak spokojna i delikatna, że mogłaby mu wbić nóż między żebra, a i tak by nie zareagował.  Prawdopodobnie właśnie dlatego pozwolił się przyciągnąć bez grama protestu.
  Wylądował policzkiem na jej udzie w kilka chwil. Moment później zaczęła go głaskać.
  Westchnął z zadowoleniem.
  – Nie przestawaj... – głos miał tak cichy, że również dobrze mógł milczeć. Nie był pewien, czy przy tym komicznie niskim szepcie w ogóle go usłyszała; wolał, by wypowiedziane słowa umknęły jej uwadze. Ogon podwinął się bliżej piersi, palce zacisnęły na powietrzu. Sam już nie wiedział, co powinien w takiej sytuacji zrobić. Atakować, uciekać? Może oba? Albo w ogóle leżeć w bezruchu i ulec w pełni jej dotykowi?
  Na szczęście rozwiała jego obawy, kontynuując temat.
  Lisie uszy drgnęły wyraźnie na dźwięk jej słów.
  – Jak miałabyś spróbować własnych sił? Oczywiście dołączając do gangu – oznajmił z jakąś taką lekkością, jakby wcale nie mówił o najbardziej szalonej grupie na całej Desperacji. O ile nie na świecie. – Wilczur nie bez powodu dał ci chustę, na pewno chciał coś tym osiągnąć. Prócz opatrzenia ran. Samej byłoby ci pewnie trochę ciężej, ale na ten moment masz mnie. Mogę pomóc z formalnościami – nie patrzył na nią, ale mogła być pewna, że mówił szczerze. Słychać to było w tonie, jakim rozbrzmiewał jego głos.
  Oparł dłoń na ziemi i podniósł się nieco, by móc spojrzeć jej w oczy. Czuły nos wyłapał specyficzną woń, która ścisnęła go za żołądek.
  – Pytanie, czy chcesz stać się jedną z nas? Czy jesteś gotowa na poświęcenia, które niewątpliwie cię czekają. I czy jesteś gotowa na rodzinę, która odda życie w twojej obronie? – przysunął się nieco bliżej, w końcu opierając podbródek na jej ramieniu. Kątem oka mógł wychwycić opadające na plecy białe pasma włosów, przed twarzą zaś miał całą przestrzeń zza jej pleców. – Pachniesz krwią. Z twoimi ranami w porządku?
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach