Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Pisanie 25.02.14 22:09  •  Mieszkanie Eliott'a Empty Mieszkanie Eliott'a



{ Prowizorka }

    Mieszkanie Eliotta umiejscowione jest w samym Centrum Miasta-3 i nie wyróżnia się na tle innych budynków mieszkalnych w okolicy. Jest to mała, acz zadbana kamienica, która pomimo swojej nazwy bardzo zmieniła się przez upływ czasu i rozwój ogólnej architektury państwa, przez co wygląda teraz całkiem nowocześnie, jak przystało na XXXI wiek. Bynajmniej się nie sypie i chociaż nie jest to najmłodsza budowla na ulicy, to i tak swoim wyglądem nie odstrasza.
Sam student wybrał sobie mieszkanie na pierwszym piętrze, ponieważ tylko taka odległość od ziemi była dla niego jako-tako znośna. Życie na parterze byłoby dla niego zbyt niewygodne, a wszystko co jest wyższe od jego aktualnego położenia, od razu wywoływało u niego zawroty głowy i paniczny strach przez zleceniem na dół. Co to by było, gdyby we własnych czterech kątach bałby się o własne życie?
Mieszkanko, wbrew temu co pokazuje prowizoryczny rysunek, jest bardzo małe. Gdyby zebrało się w nim więcej niż maksymalnie dwie osoby, już można by odnieść wrażenie niepotrzebnego tłoku. Pierwszym pomieszczeniem w jakim się znajdziemy po przekroczeniu drzwi wejściowych, będzie oczywiście korytarz. Jest on raczej wąski, obity białymi kafelkami, nieco zdartymi w niektórych miejscach. Ściany są w większości przykryte przez wszelkiego rodzaju meble, ale legenda głosi, że są obklejone brązową tapetą w ciemniejsze, pionowe paski. Po prawej stronie półeczka na buty, po lewej haczyk na kurtki, a trochę dalej, również po lewej, szafa z całkiem sporym lustrem. Eliott trzyma tam grube, zimowe odzienie, które wyjmuje tylko na wyjątkowe mrozy. Znajdzie się tam jeszcze kilka brystoli czy jakichś narzędzi, w razie jakby się coś popsuło. Materacyk też tam będzie. Wszystko jest upchnięte na siłę, a szafa wygląda jakby się miała zaraz wyrzygać. Jedyne co ją upiększa to tylko kilka ładnych zawijasków na białym drewnie, które Eliott machnął sobie od niechcenia, żeby dodać temu meblowi nieco charakteru. Niby nic wielkiego, jednak od razu polepsza się ogólne wrażenie, szczególnie, że student zrobił je z niezwykłym wyczuciem. Wszystko prezentuje się bardzo ładnie.
Pierwsze drzwi od lewej prowadzą do łazienki. Nie jest ona zbyt błyskotliwie przyozdobiona, ani jakoś szczególnie dobrze wyposażona, bo Eliott mimo wszystko stroni od długiego pindrzenia się przed lustrem.  W rogu stoi kabina prysznicowa, obok wanna, umywalka.. pod ścianą jakieś szafki z ciemnego drewna, lustro i tron. Wszelkie łazienkowe klamoty pochował w schowku pod prawą ścianą, w tym również apteczkę na nagłe wypadki. Kafelki podłogowe są w tym samym kolorze co te na korytarzu, acz ściany mają odcień łagodnego beżu. Przez żółte światło wszystkie barwy wydają się bardziej kremowe niż są w rzeczywistości.
Idąc dalej napotykamy właściwe królestwo Eliotta, a mianowicie jego własny pokój. Pomieszczenie zostało pomalowane na kolor jasnoniebieski, ale raczej nieco przyblakły, niż wyrazisty. Nie daje jaskrawością po oczach. Panele są z jasnego drewna sosnowego i bardzo ładnie połyskują… no.. o ile nie są przykryte przez stosik papierów, ubrań czy innych pierdołów, bo Yves oczywiście nie ma ochoty czasu na sprzątanie. W lewym dolnym rogu pokoju stoi gigantyczna sztaluga z zawsze gotowym do malunku płótnem, natomiast w lewym górnym stoi łóżko. Wbrew wszechobecnemu bałaganowi, który zazwyczaj towarzyszy temu pomieszczeniu, jest ono zawsze ładnie pościelone i cudnie pachnie nie tylko świeżością, ale też i zapachem samego właściciela. Jest ono całkiem spore, bo Yves ma w zwyczaju się rozpychać, ale spanie w dwie osoby na dłuższą metę mogłoby okazać się nieco męczące.  Chyba, że ktoś lubi spać wtulony przez całą noc w swojego partnera, wtedy no problem. Tak czy siak na lato, lepiej przenieść się na materac… ta.. szkoda, że nie ma dziewczyny i w sumie nie ma po co i komu dawać takich instrukcji, bo przecież i tak nikt z nim teraz nie śpi. Chyba, że Trevor, ale on woli własną klatkę. Przed łóżkiem stoi ogromna, ciężka skrzynia zrobiona z ciemnego drewna. Tam właśnie Eli trzyma wszystkie pędzle, kredki, ołówki, kartki i inne duperele, które udało mu się kupić czy dostać przez… ostatnie dwadzieścia jeden lat swojego życia. Chyba do dzisiaj ma tam zestaw kredek, które dostał na swoje szóste urodziny. Co prawda są w tragicznym stanie, ale sentyment to sentyment. Na prawo od łóżka stoi pianino. Niemalże zabytkowe. Poobdzierane, z ciemnego drewna, ładnie wykończone metalowymi elementami. Należało do poprzedniego właściciela mieszkania, który z jakichś powodów postanowił je tutaj zostawić. Eliott pomimo niechęci do gry, nie miał nic przeciwko. Nawet kiedyś tam je nastroił przez co jest całkiem zdatne do użytku. Obok pianina znajduje się komoda z ubraniami. Jest niska, a na niej stoi pustka klatka wyładowana trocinami z wiecznie pełną ziarna miseczką i napełnionym poidełkiem. Panicz de Croÿ ma małe zwierzątko? Ptaszka? Chomiczka? Myszkę? Nie, kamień. Tak.. to lokum zajmuje kawałek skały do którego blondynek przywiązał się tak bardzo, że nie ma serca go wyrzucać. Wabi się Trevor i bardzo lubi drapanie za uchem.. gdziekolwiek on to ucho ma. Pomieszczenie ogólnie prezentuje się dosyć typowo, ale jeden element znacznie go odróżnia od wszelkich innych studenckich pokoików, przez co w sumie powinien być opisany na samym początku, bo od razu rzuca się w oczy. Jest nim namalowane na lewej ścianie drzewko, które Eliott machnął sobie od niechcenia, kiedy to strasznie mu się nudziło. Cóż, nie jest to jednak zwyczajny malunek na ścianie. Nawet nie umywa się do tych bazgrołów na szafie w korytarzu. Przede wszystkim, jest ogromne i niezwykle realistyczne. Wygląda jak żywcem wyrwane z jakiegoś snu. Pień drzewa ciągnie się przez całą ścianę, a kora ma głęboko czarny kolor z jasnoniebieskimi pasmami, która zdają się w jakiś sposób przez nią prześwitywać, zupełnie tak, jakby drzewo łamało się od środka, a błękity miał zaraz z niego wypłynąć. Nie ma liści, jednak gałęzie z korony ciągną się przez cały sufit, skręcając się w finezyjne kształty, który z goła niczego konkretniejszego nie przypominają. Mimo wszystko wyglądają naprawdę pięknie, a każdy szczegół został perfekcyjnie dopracowany.
Wychodzimy z pokoju Eliotta i zaraz obok mamy salonik, który wbrew temu co mówi prowizoryczny rysunek, niestety nie jest sanktuarium wyobraźni i kreatywnego myślenia. Nawet gorzej. Jest to najubożej umeblowane pomieszczenie w całym domu, a to mocno rzuca się w oczy, ponieważ mimo wszystko ma największą powierzchnię. Cóż, nie miałby dziewczyny, która pomogłaby mu jakoś sensowniej zapełnić pustkę, a on ma trochę wyjadane na to wszystko, więc póki co całość wygląda jak wygląda. Ściany są pomalowane na jasny, zielony kolor, a podłoga jest z tych samych paneli co pokój Yvesa. Na samym środku stoi brązowa, duża, rozkładana kanapa, a przed nią telewizor, który jest całkiem sporym cholerstwem. Obraz ma czysty, nie zacina się, kanałów jest sporo, no.. chyba najnowocześniejsza rzecz w całym mieszkaniu. Poza tym w rogu stoi jakiś randomowy stoliczek na gazety, kawę, czy cokolwiek innego. W zagłębieniu, najdalszej części salonu, mamy regał z książkami, który wygląda tak, jakby zaraz miał się załamać pod naporem książek. Eliott nie za wiele w ostatnim czasie czyta, ale tomów wszelakich kartkowych pierdół ma od cholery, w tym nawet poezję francuską, pisaną w oryginalnym języku. I to byłoby na tyle z opisu mebli w tym pokoju. Należy jednak dodać, że choć jest on dosyć pusty to i tak całkiem zagracony przez wszelkiego rodzaju niedokończone dzieła młodego artysty. W kącie pokoju leży cały stosik ubabranych farbą kart, a na ziemi zawsze znajdzie się jakiś zagubiony pędzelek czy inna gumka chlebowa.
Ostatnim pomieszczeniem, który pozostał do opisania jest kuchnia. Cóż, Eliott nie urzęduje w niej zbyt często toteż nie ma się też za bardzo czym chwalić. Przeważają ciepłe kolory. Ściany są pomarańczowe, a podłoga wyjątkowo z ciemnego drewna. Szafki są zrobione pod kolor do całego pokoju i generalnie wszystko wygląda całkiem skromnie, włączając to zawartość jego lodówki. Student to student. Żywi się odpadkami, szczególnie, że sam nie za bardzo umie gotować, a jego umiejętności kulinarne kończą się na jajecznicy.


Mieszkanie Eliott'a GbylG Głupie czy niegłupie, ważne, że zadziałało i nic nie stało już na przeszkodzie, aby czym prędzej zabrać z tego miejsca Sebastiana i przeprowadzić go na swoje własne tereny, które – miał nadzieję – kojarzą się im obu znacznie lepiej, niż taki ot budyneczek w centralnej części południowego Miasta-3. Oczywiście jemu też było cholernie dziwnie, gdy właściwie płacił za możliwość spędzenia czasu ze swoim wieloletnim przyjacielem, ale czego się nie robi dla dobra innych, prawda? Nawet zachowanie godne najgorszego typu osób, które w tym miejscu zwane były po prostu „klientami”, było warte przecierpienia, aby tylko osiągnąć jakikolwiek efekt. Wszystko byłoby lepsze, niż dalsze grzanie miejsca w domu publicznym. Nawet gdyby Oliver jednak postanowił zwiać zaraz po opuszczeniu budynku, to Eliott i tak odczułby coś w rodzaju ulgi, bo przynajmniej byłby pewny, że w tym momencie Hyde nikomu nie obciąga-.. ta.. okrutna myśl, ale jednak prawdziwa.
Mieszkanie Eliott'a GbylG Może to nawet lepiej, że Sebastian nic nie mówił? Gdyby Eli miał do wyboru wysłuchiwanie kolejnych pretensji, a znoszenie ogłuszającej ciszy, to mimo wszystko wolałby to drugie. W milczeniu można się przynajmniej trochę nad tym wszystkim zastanowić i na spokojnie wszystko przemyśleć, wszak droga do jego domu wcale nie jest aż taka krótka, więc czasu miałby wystarczająco. Podczas kolejnej kłótni raczej nic nie sprzyjałoby jego rozmyślaniom, bo i emocje znowu opętałyby jego umysł, a i pewnie przy okazji obudziliby pół miasta, które na pewno pogrążone było w tym momencie w głębokim śnie, bo pora była całkiem późna.  Jeszcze by ich zagarnęło wojsko za zakłócanie ciszy nocnej i tak by się skończyła próba nawrócenia Sebastiana.
Mieszkanie Eliott'a GbylGWcisnął pędzelki do torby i usunął się przyjacielowi z drogi, nie chcąc go póki co niepotrzebnie zaczepiać. W ciszy i spokoju na niego poczekał, a gdy ten w końcu się ubrał, nic nie stało na przeszkodzie, aby oboje czym prędzej opuścili to miejsce. No, brak jakichkolwiek rozmów był mimo wszystko lepszy od ich niezdrowego nadmiaru w postaci kolejnej sprzeczki, ale bardzo potrafił zmęczyć. Eliott był przyzwyczajony do rozmawiania z Oliverem na każdy, nawet najgłupszy temat. Widział śmieszną wystawę, od razu zaczynał o niej trajkotać, a Hyde zawsze potrafił podłapać temat, przez co nigdy nie było nudno. Gadali o wszystkim i o niczym, krótko i długo, ale jeszcze nigdy nie znaleźli się w takiej sytuacji, żeby to jeden nie miał ochoty zaczynać dyskusji z drugim. Oliverowi było najzwyczajniej w świecie wstyd, co jest oczywiście zrozumiałe, a  Yves po prostu czuł się zbyt nieswojo, co zresztą też nie powinno nikogo dziwić. Mimo wszystko bardzo chciał jakoś przerwać tą torturę, zwaną ciszą i zarzucić jakimś głupkowatym tematem. Hej! A widziałeś ten ostatni mecz w telewizji? Ale zjebaliśmy, nie? albo No.. to w sumie zdecydowałem, że namaluję dla Ciebie pole słoneczników., ale czegokolwiek by nie wymyślił wszystko wydawało się trochę nie na miejscu. Więc pozostało tylko trzymać gębę na kłódkę.
Mieszkanie Eliott'a GbylG Spacer zdawał się przedłużać w nieskończoność, ale w końcu cel ich podróży został osiągnięty. Kamienica. Nowoczesna, zadbana, w dobrej dzielnicy… nareszcie coś, co nie kojarzy się z poobdzieranym budynkiem, służącym tylko do zaspakajania cielesnych uciech.  Eliott wyczuł, że Sebastian jakoś niekoniecznie pali się do wejścia do środka, więc nim zaczął pokonywać dalsze schodki, odwrócił się do przyjaciela, przy okazji szybko łapiąc się poręczy, bo oczywiście musiał poślizgnąć się na oblodzonym, pierwszym stopniu. To jednak w niczym nie przeszkodziło mu w całkiem dobrej i poważnej prezentacji samego siebie. (Ta, jasne).
Mieszkanie Eliott'a GbylGEhm.. chcę abyś przenocował u mnie. – mruknął niepewnie, drapiąc się trochę zakłopotany po głowie, przy okazji w pięknym stylu psując sobie całą fryzurę, która w tym momencie rozczapierzyła kilka kosmyków jego włosów, które śmiesznie stanęły w niektórych miejscach dęba. Ta, znowu wygląda jak nieporadne dziecko. Oj, a miało wyjść poważnie. – Chodź… zjemy coś. Mam chyba jeszcze jakiś jogurt. Jeden jest nawet truskawkowy, bo pomyliłem opakowania, więc może być Twój. Jak można dawać to dziadostwo w opakowaniu o identycznym kolorze, co smak malinowy? – burknął niby oburzony, na chwilę przenosząc się myślami do dnia w którym robił te nieszczęsne zakupy. W sumie nie czekał aż Sebastian coś mu odpowie. Eli po prostu ostrożnie wszedł po pozostałych schodkach do góry i wszedł do środka kamienicy. Znajdując się na pierwszym piętrze, wyjął klucze i po prostu otworzył drzwi. Wszedł do środka, zostawiając je otwarte i zaczął zdejmować kurtkę i buty.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.02.14 17:56  •  Mieszkanie Eliott'a Empty Re: Mieszkanie Eliott'a
Plan był taki: odprowadzić Eliott'a pod sam budynek mieszkalny, a później wrócić do siebie. Oczywiście wcześniej planował zwrócić mu jeszcze pieniądze, które wydał bezsensownie i zachować w tajemnicy to, że tym razem sobie odpuścił. Jego szef miał do niego zaufanie, więc zapewne nie podejrzewałby tego, że Sebastian tym razem mógłby zawieść. Nie wiedział też, że chłopak miał aktualnie spore kłopoty, biorąc pod uwagę to, kto nakrył go na pracy w domu publicznym. Chłopak miał szczerą nadzieję na to, że mężczyzna nigdy się o tym nie dowie i na to, że jego przyjacielowi już nigdy nie przyjdzie do głowy, by odstawić taką akcję i wyrwać go z burdelu jeszcze w godzinach pracy, choć teraz też pracował. Czysto teoretycznie, bo gdyby obok był ktoś inny, zapewne sam starałby się robić wszystko, by zająć go rozmową i – być może – właśnie trzymałby tego kogoś za rękę, spełniając jego drobne życzenie, ale teraz nie czuł się na tyle swobodnie, choć powinien. Przecież znali się od dziecka, a on nie miał pojęcia, w jaki sposób powinien załagodzić ten konflikt i co zrobić, żeby nie pozwolić nerwom na zerwanie się z krótkiej smyczy. Nie był też pewien, czy w ogóle chciał przerywać ciszę w czasie ten długiej drogi do centrum miasta, więc po prostu trzymał usta zamknięte, tylko czasami lekko je rozchylając, by zaczerpnąć więcej mroźnego powietrza, od którego z całą pewnością mogło rozboleć go gardło. Później obserwował jak obłok wydychanej pary wodnej rozmywa się przed jego oczami. Byłoby świetnie, gdyby sam tak teraz potrafił – po prostu zniknąć.
Przez ten cały czas myślał nad tym, co jeszcze mógłby powiedzieć, żeby przeprosić blondyna za te wszystkie kłamstwa, ale nic nie przychodziło mu do głowy. Według samego siebie był już po prostu stracony, a wiele następnych dni nie zapowiadało się ciekawie, biorąc pod uwagę jego kiepski humor, który przejawiał całym sobą – tym, że jego mina niczym nie różniła się od kogoś, kto był bliski popadnięciu w stan depresyjny i tym, że niemalże przez całą drogę przypatrywał się czubkom swoich butów, jakby cała pewność siebie, którą jeszcze w południe Oliver wręcz emanował, nagle wyparowała. Jak ta cholerna para opuszczająca jego płuca.
Nie spostrzegł się kiedy dotarli na miejsce, ocknął się w momencie, w którym niemalże zahaczył nogą o stopień. Wtedy cofnął się do tyłu o krok i zadarł lekko podbródek. Niechętnie uniósł spojrzenie na de Croÿ'a, ale od razu drgnął nerwowo i wysunął ręce z kieszeni, szykując się do złapania go, gdyby jednak zaczął spadać na wskutek poślizgnięcia się. Na szczęście dał sobie radę, a Hyde mimowolnie odetchnął z ulgą. Opuścił jedną rękę, a wierzchem drugiej potarł czoło. Trzeba przyznać, że było mu nieco głupio z powodu tego, że pomyślał sobie, że w ogóle mógłby go teraz dotknąć.
„Ehm... chcę abyś przenocował u mnie.”
Przenocował? ― powtórzył i zmarszczył delikatnie nos. Zachowywał się tak, jakby była to najbardziej niedorzeczna rzecz, którą usłyszał tego dnia. Pierdoliłem się z setką osób, a ty jeszcze chcesz mnie w swoim domu?Nie sądzę, żeby to był dobry... ― zamilkł, pozwalając znajomemu na dokończenie swojej myśli. Jeszcze kilka godzin temu miałby większą siłę przebicia, ale teraz czuł się zgorszony i niepewny. Ścisnął mocniej plik banknotów w kieszeni. ― ...pomysł ― dokończył ciszej i westchnął, spoglądając za Eli'm, który próbował jakoś rozładować tę atmosferę. Przynajmniej wszystko na to wskazywało. ― Posłuchaj ― zaczął nieco bardziej stanowczo i już wtedy ruszył ostrożnie po oblodzonych stopniach na górę. ― Nie jestem głodny i nie mogę tu zostać. ― A co? Zamierzał wrócić do obciągania innym? ― Nie mam nic na zmianę i nie chcę ci sprawiać problemu. Poza tym oddam ci twoje pieniądze i będziemy kwita. Powinieneś zachować je na coś bardziej pożytecznego, a jeżeli to problem, to przysięgam, że dziś od razu skieruję się do domu. Zresztą nie muszę tam wracać. ― Zatrzymał się przed drzwiami i wyciągnął pieniądze w jego stronę. Zamiast patrzeć Eliott'owi w twarz, wpatrywał się wyczekująco w swoją dłoń, mając nadzieję, że jego dzisiejsza zapłata zniknie jak najszybciej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.02.14 23:25  •  Mieszkanie Eliott'a Empty Re: Mieszkanie Eliott'a
Mieszkanie Eliott'a GbylG Eliott wolałby aby mimo wszystko Sebastian zrozumiał, że w tym momencie czas jego pracy dobiegł końca. Tak, tak.. zapłacił za niego jak za jakiś tani przedmiot, którego wielu użyłoby do niegrzecznych celów, często zdrowo mijających się z granicami dobrego smaku, ale przecież Yves był przyjacielem Olivera, prawda? Posądzanie go o jakiekolwiek rzeczy z zakresu tej spaczonej dziedziny, jest po prostu niepoważne. Owszem, powiedział kilka gorzkich słów, ale przecież niebieskooki powinien być doskonale świadomy tego, że wszelkie przykrości wleciały z jego ust pod wpływem gniewu, a on sam bardzo głęboko bierze sobie do serca wszelkie sprawy wiążące się z łóżkowymi sprawami. Przecież on by się prędzej ze wstydu spalił, niż poleciał na seks do jakiejś dziwki, albo jeszcze lepiej, wziął ją do siebie do domu i zażądał od niej wszelkich dziwacznych rzeczy, jak smyranie pejczem po dupie – spaczenie po 50 twarzach Greya. Polecam, inspirująca lekturka i dobry środek na zrobienie sobie papki z mózgu. Tak czy siak, bez względu na to, jak teraz prezentowała się ich sytuacja, Hyde powinien wiedzieć, że Eliott bynajmniej nie będzie zbyt zadowolony, gdy jego kolejna zresztą próba pomocy – lub zwyczajnego spędzenia czasu ze znajomym – zostanie odczytana w tak tragicznie błędny sposób.
Mieszkanie Eliott'a GbylG Niestety chęć pomocy Sebastiana nie została zauważona przez młodszego blondynka. Z dwóch powodów. Pierwszy, był po prostu zbyt zajęty tym, co chciał mu w tym momencie przekazać i nie bardzo zwracał uwagę na znaczenie wszelkich małych gestów. Drugi, był zwyczajnie przyzwyczajony, że za każdym razem, gdy o mało co się nie traci równowagi i rąbie tyłkiem o twardą glebę, Oliver wykonuje jakieś gesty, które mają na celu ewentualną pomoc. Po czasie serio zaczynał traktować to, jak jakąś codzienność – bo akurat wywracał się bardzo często, bo kogo obchodzi wiązanie sznurówek? – więc przestawał zwracać na cokolwiek uwagę. Zresztą nawet wiedząc o wszystkich przewinieniach i grzechach, generalnie nie leciałby od razu do łazienki się odkazić po dotyku Sebastiana. Przecież on się nim teraz nie brzydzi.. znaczy.. nim samym, jako osoby.
Mieszkanie Eliott'a GbylG Był całkiem przygotowany na wszelkie próby sprzeciwu. Z natury nie jest osoba, która umiałaby rządzić ludźmi, więc bycie stanowczym przychodziło mu całkiem trudno. Co prawda teraz czuł się wręcz w obowiązku zatrzymania Sebastiana choćby tylko na tę noc, bezpiecznie na swoim własnym terenie, będąc w zupełności pewnym, że chociaż przez te kilka godzin wszystko będzie z nim w porządku. Przy okazji musiał mu jakoś zasygnalizować, że on nie chce skończyć ich znajomości.
Mieszkanie Eliott'a GbylG Powolnie zdjął buty, wydając się w ogóle nie przejmować całym napięciem danej sytuacji. Kazał stać Sebastianowi jak jakiś debil z wyciągniętą w jego stronę ręką z pieniędzmi, przez tą krótką chwilę w ogóle nawet nie patrząc w jego stronę. W rzeczywistości zastanawiał się nad tym, co ma mu właściwie odpowiedzieć i co zrobić, żeby Oliver na pewno go wysłuchał. Próbował mu przemówić do rozsądku tyle razy. Prosił. Błagał. Nawet poniekąd zwracał się do niego niedelikatnie. Cóż.. nic nie pomagało, więc chyba normalne, że chciał nieco przedłużać, żeby mieć czas na myślenie.
Mieszkanie Eliott'a GbylGMożesz i zawsze będziesz mógł. Nawet powinieneś robić to częściej, co zresztą już Ci dzisiaj wypominałem. – westchnął, odstawiając buty na półkę przy ścianie. Skierował się w jego stronę i złapał go za rękę z pieniędzmi. – Dam Ci jakieś ubrania, co to za problem? I… jogurt jest obowiązkowy. – powiedział siląc się na jakiś drobny uśmieszek. Dobry znakiem było to, że nie wyglądał jakby był wymuszony. Biła od niego ta charakterystyczna serdeczność, którą Eliott zawsze wokół siebie roztaczał. Oczywiście teraz przejawiała się w mniejszym stopniu, ale zawsze coś, prawda? Pociągnął go za złapaną rękę i przeciągnął z całej siły do środka. Gdyby tylko udało mu się przemieścić Sebastiana do swojego domu, Eli natychmiast zamknąłby drzwi i odwrócił się do niego z tym samym, grzecznym uśmiechem. Wyciągnąłby mu pieniądze i schował do tylnej kieszeni spodni. – Mhm. Przydadzą się na jutro, tylko musisz mi powiedzieć, o której zaczynasz.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.02.14 13:39  •  Mieszkanie Eliott'a Empty Re: Mieszkanie Eliott'a
Eliott ― rzucił, jakby w tej przedłużającej się ciszy chciał zwrócić na siebie uwagę. Zależało mu na czasie, bo chciał ulotnić się stąd jak najszybciej. Niby mógłby cisnąć mu wszystkie trzymane banknoty pod nogi, a później po prostu uciec do swojego domu i zaszyć się tam na długi czas. Chciał być sam, ale z drugiej strony wyrządził dziś już tyle złego, że takie potraktowanie przyjaciela byłoby już kompletnie niewybaczalne. Jednocześnie nie lubił czuć się do tego stopnia niezręcznie. Przestąpił z nogi na nogę w akcie zdenerwowania i zniecierpliwienia, nadal nie ośmielając się unieść wzroku ponad plik pieniędzy. Wolną ręką przesunął po karku, jakby nie wiedział już, co ma za sobą zrobić. Pomimo tego, że w gruncie rzeczy stał na zimnie, wewnątrz niego wrzało i nie odczuwał już tej dotkliwie niskiej temperatury. Naprawdę czuł się, jakby oczekiwał na wyrok sądu, a od tego, czy uda mu się dziś wrócić do siebie miały zależeć jego dalsze losy.
„Możesz i zawsze będziesz mógł.”
Poruszył lekko dłonią, gdy ta znalazła się w uścisku palców Yvesa. Wolałby, żeby do tego nie doszło. Pewnie gdzieś tam i on zdawał sobie sprawę z tego, że de Croÿ też mu nie odpuści. O ile jeszcze w południe łatwo było go przekonać do tego, że nie może go odwiedzić, tak teraz jego argumenty nie były już na tyle dobre. Nie mógł zasłaniać się pracą, ani sprawić, by Eli uwierzył, że na pewno do niej nie wróci, bo posłużyłby się kolejnym kłamstwem. Pewnie prędzej czy później musiał mu powiedzieć o wszystkim, choćby te informacje miały podciąć mu nogi. Ale jeszcze nie teraz.
Po prostu... ― znów nie pozwolono mu dokończyć. W ostatniej chwili próbował się jakoś zaprzeć, ale ostatecznie wciągnięcie go do środka okazało się być czynnikiem, który zbił go z tropu, a aktualnie miał w sobie za mało samozaparcia, by zaprotestować. I tak zawsze mógł się wycofać i wyjść. Smętnie powędrował spojrzeniem wyżej i zawiesił je na lekko uśmiechniętych ustach blondyna, by zaraz później z lekkim oporem spojrzeć w jego błękitne oczy, które jako jedyne były w stanie potwierdzić szczerość tego grymasu. Oliver nie rozumiał, dlaczego jego znajomy próbował zachowywać się tak, jakby nic się nie stało lub w ten sposób próbował uświadomić mu, że w zasadzie niewiele się zmieniło, pomimo wszystkich nieprzyjemnych słów, które padły wcześniej. ― Nie musisz tego robić. Naprawdę. ― Zmarszczył delikatnie nos i opuścił rękę, z której wreszcie pozbył się brudnych pieniędzy. ― W końcu i tak się na to nie zgodzą, Eli. I skoro tak bardzo ci zależy, mogę zostać na godzinę, dwie, ale nie rozumiem, po co miałbym zostawać na całą noc. ― wypuścił powietrze ustami. Za cholerę nie potrafił ukryć tego, jak bardzo nie widziała mu się ta propozycja. W tym czasie powoli zaczął rozpinać guziki płaszcza, a zanim zsunął go z siebie, ściągnął rękawiczki, które wsunął do kieszeni. Dopiero po tym jego część ubioru wylądowała na wieszaku. ― Myślę, że i tak miałeś dziś już dość wrażeń ― trzeba przyznać, że pod tym kątem brzmiało to co najmniej dziwnie, ale jego mina świadczyła o tym, że w jego intencjach nie było niczego zdrożnego.
Hyde schylił się, by rozprawić się ze sznurówkami butów, co poszło mu znaczne sprawniej. Zsunął z siebie trampki, a wyprostowawszy się, poprawił na sobie koszulę, a później skierował spojrzenie gdzieś za Eliott'a, najpewniej wlepiając je w drzwi, które prowadziły do kuchni. Sam nie odważył się ruszyć pierwszy z miejsca. Zresztą dziś nie czuł się tutaj, jak u siebie, więc najwidoczniej oczekiwał odpowiedniego sygnału, specjalnego pozwolenia na poruszanie się po mieszkaniu, które znał równie dobrze, co swoje. Gdyby nie okoliczności, najpewniej już dorwałby się do jego lodówki, usłyszawszy o tym, że znajduje się tam jogurt truskawkowy. Aktualnie nie miał nawet apetytu i chociaż niewiele dziś zjadł, miał wrażenie, że przełknięcie czegokolwiek przyprawi go o mdłości.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.02.14 22:33  •  Mieszkanie Eliott'a Empty Re: Mieszkanie Eliott'a
Mieszkanie Eliott'a GbylG Chyba jasne było, że Eliott nie pozwoli Sebastianowi teraz sobie od tak pójść do domu. Uważał, że gdyby rozstali się w takich, a nie innych okolicznościach, sytuacja między nimi mogłaby pozostać tragiczna jeszcze przez długi, długi czas. Gdyby tylko Hyde został na te marne dwie godziny, możliwe, że stosunki między nimi nieco by się uregulowały, a Yves doszedłby do jakichś wniosków i przekonał przyjaciela, że jego pomoc nie wyrządzi mu w żadnym stopniu krzywdy, a może nawet nieźle mu wspomóc. W końcu wszystko jest lepsze niż taki burdel, co nie? Nawet gdyby mieli przejść przez jeszcze kilka poważniejszych kłótni czy luźniejszych sprzeczek, to przecież żaden wysiłek nie pójdzie na marne. Teraz priorytetem było chyba ponowne wzbudzenie zaufania u Sebastiana, choć to trochę dziwne, że to Eliott bardziej przymierzał się do ugłaskania przyjaciela. Sądząc po ich dziwnej sytuacji, chyba powinno być na odwrót.
Mieszkanie Eliott'a GbylG Odwiesiwszy wszystkie klamoty na wieszak, wziął torbę z ziemi i powędrował do swojego pokoju, gdzie niedelikatnie rzucił ją na łóżko, przy okazji niezgrabnie próbując wyminąć rozłożoną po pokoju folię, której nie zdążył zgarnąć z ziemi, gdy wychodził z domu. Smród farby w mieszkaniu był wówczas tak intensywny i tak drażniący, że naprawdę nie chciało mu się zostawać ani chwili dłużej w tym pomieszczeniu, stąd ten pośpiech. No, a później po prostu wzięło go lenistwo, dlatego ma taki bałagan w pokoju. Mimo wszystko Sebastian nie powinien czuć się tym w jakikolwiek sposób zgorszony. Eliott nigdy nie był jakimś tak wybitnym pedantem i choć umiał zachować porządek w swojej skrzyni na artystyczne pierdoły, to wszędzie po domu walały się jakieś papiery, pędzle czy kredki. No, ale w sumie zgarnięcie tej nieszczęsnej folii nie było niczym wybitnie trudnym. Właściwie machnął kilka razy nogą, ręką - a nowej w pewnym momencie głową – i raz dwa odsłonił jasne panele swojego pokoiku. No, takie zabezpieczenie nie będzie już potrzebne, bo drzewo, które walnął sobie na ścianie, zostało już raczej w pełni wykończone, a póki co nie chce mu się dalej malować po suficie, więc nie ma sensu tego ustrojstwa zostawiać rozłożonego. Tylko miejsce zabiera.
Mieszkanie Eliott'a GbylGSeb.. wiem, że nie muszę, ale chcę. Chcę abyś dzisiaj u mnie zanocował i chcę, żebyś zjadł razem ze mną ten głupi jogurt. Czy to naprawdę tak wiele? – zapytał go, wychodząc ze swojego pokoju. Cóż, wydawał się czuć całkiem swobodnie. Oczywiście nie dlatego, że atmosfera się rozrzedziła, bo przecież tak nie było. Możliwe, że przez to, iż przebywał na własnym terenie, było mu nieco łatwiej. Choć.. może to też nie jest zasługa jego własnego mieszkania? Może blondynek po prostu mówi to, co czuje? – Wolę przetrzymać Cię na siłę choćby te marne dwie godziny u siebie w domu i spędzić z Tobą trochę czasu, niż.. niż tak po prostu to wszystko zostawić. Wolałbym, abyś teraz był blisko mnie…. – powiedział i niemalże od razu odwrócił od niego zakłopotane spojrzenie. W akcie ucieczki, zawędrował niby to luźnym krokiem do kuchni, acz łeb miał zwieszony ku dołowi. – … tylko nie bierz tego tak dosłownie. – szepnął cicho, gdy go mijał. Co? Aż tak blisko nie chcesz z nim być, hm? No, położenie w jakim się znaleźli te kilkanaście minut temu, jeszcze w domu publicznym było dla Eliotta trochę niekomfortowe, jak tak się nad tym zastanawiał. Było mu trochę głupio, że akurat teraz jego umysł musiał mu o tym wszystkim przypomnieć.
Mieszkanie Eliott'a GbylG W kuchni otworzył lodówkę i wyjął z niej dwa jogurty. Jeden brzoskwiniowy, drugi truskawkowy. Z szafki wyciągnął dwie łyżeczki i zawędrował ponownie ku Sebastianowi. Ta krótka chwila, w której przebywał w kuchni wystarczyła, aby jakoś się pozbierać po niesmacznej myśli, w której to przypominał sobie dzieje w burdelu. Znowu miał na twarzy ten swój szczery, delikatny uśmieszek, którym bez oporów obdarzył przyjaciela.
Mieszkanie Eliott'a GbylG Smacznego, ale otwieraj to z daleka ode mnie. Potwornie śmierdzi. - podał mu jogurt z łyżeczką i spojrzał z niesmakiem na plastikowe pudełeczko z narysowaną truskawką. Już na samą myśl, że coś takiego trzymał w swojej antytruskawkowej lodówce było dla niego obrzydliwe. – Tylko nie odbieraj tego w mylny sposób. Z daleka nie oznacza na zewnątrz. Chodź. Zdzierżę odległość drugiego końca kanapy~ – powiedział zachęcająco i bardzo łagodnie, kierując swoje kroki do salonu. Wolnej przestrzeni w tym pokoju było zadziwiająco dużo, więc przynajmniej istniała mała szansa, że Eliott się o coś przypadkowo potknie i wyląduje nosem w jogurcie. Tak, tak.. śmiejcie się, że to mało prawdopodobne, ale z nim jest wszystko możliwe. Blondynek usiadł na kanapie i zerknął za Sebastianem, chcąc się upewnić czy chłopak w ogóle za nim podążył.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.02.14 17:59  •  Mieszkanie Eliott'a Empty Re: Mieszkanie Eliott'a
Racja. Powinien być wdzięczny za to, że Eliott wciąż chciał go w swoim domu. Z tym, że ten fakt wcale nie nakłaniał go do tego, by również przyjąć taktykę „nic się nie stało”. Musiał uzmysłowić sobie wreszcie, że całe to zajście było wynikiem jego winy, gdyby Yves wiedział wcześniej z pewnością nie doszłoby do czegoś takiego. Gdyby wiedział, Hyde na pewno nie skończyłby w podobny sposób i dużo wcześniej wybito by mu z głowy ten durny pomysł. Młodszy blondyn zapewne jeszcze o tym nie wiedział, ale z pewnością miał się dowiedzieć, że aktualnie było już odrobinę za późno na wyciąganie go z bagna. Skoro trwało to tyle lat, zdążył już nieco się przyzwyczaić, nabrał wprawy, nie narzekał na zarobki, a przede wszystkim – co mogło wydać się niedorzeczne – podobało mu się tam. To sprawiało, że trudno było mu słuchać tych szczerych słów, płynących z ust kolegi, który rzeczywiście nie prosił o tak wiele. Spędzili już ze sobą tyle czasu, że momentami powinien wynagrodzić mu niektóre rzeczy, choćby samą swoją obecnością, której błękitnooki się domagał.
Nie. To niewiele ― odparł niemalże szeptem. Z opuszczoną głową i wzrokiem wwiercającym się w podłogę brakowało mu już tylko zwierzęcych uszu, które przytuliłyby się do tego głupiego łba w wyrazie skruchy. W takim wydaniu z pewnością wyglądałby uroczo, ale możliwe, że ten stan mógł nie utrzymać się zbyt długo. Pokazał już dziś próbkę tego, jaki potrafił być, gdy coś mu nie odpowiadało. Wciąż stąpali po niepewnym gruncie, który w każdej chwili mógł zarwać się pod ich stopami. ― Rozumiem. Ale to nie jest łatwe. ― Nikt chyba nie obiecywał, że będzie, co?
„… tylko nie bierz tego tak dosłownie.”
Niebieskooki wypuścił powietrze ustami z cichym świstem dezaprobaty. Ściągnął brwi i zerknął na przechodzącego obok Eliott'a lekko urażony tymi słowami. Przecież to trwało już od kilku lat i nawet wtedy nie ośmielił się położyć na nim swoich rąk w ten „zły sposób”. Ba! Nawet o tym nie pomyślał i nie przeszkadzał mu fakt, że właściwie nigdy nie dojdzie do podobnych akcji, w dodatku nie tylko z powodu błękitnookiego, ale Sebastiana osobiście.
Nie zamierzałem. Nie musisz tego tak zaznaczać, bo to, że robię, co robię, wcale nie oznacza, że rzucę się na ciebie, żeby pieprzyć cię do białego rana ― sarknął i przygarbił się na krótką chwilę. Sama ta myśl wzbudzała w nim odrazę, ale znów przyłapał się na tym, że pozwolił na upust swoich negatywnych emocji, co wcale nie wpływało dobrze na poprawę sytuacji. Poklepał się rękami po policzkach i ponownie wziął głębszy oddech, by nieco się uspokoić. ― Po prostu musisz zrozumieć tę różnicę.Jestem dziwką, a nie gwałcicielem.No i nie zrobiłbym ci żadnej z tych rzeczy, jasne? Pamiętaj o tym, gdy następnym razem rzucisz podobnym tekstem. ― Wolał, żeby wszystko było postawione czarno na białym. Trochę dziwnie musiał się prezentować, stojąc na korytarzu i mówiąc do ścian, ale mieszkanie było na tyle małe i było w nim tak cicho, że nie musiał podnosić za bardzo głosu, by było go słuchać wyraźnie. Co prawda, wiedział, że sam mógł darować sobie odstawianie tamtej szopki, gdy Eli stwierdził, że jednak porobi za przykładnego klienta i jakoś spożytkuje wydane pieniądze, ale wtedy tym bardziej nie mógł zapanować nad sobą. Cóż, to po prostu był niemały szok dla obojgu chłopaków.
Gdy Yves znów pojawił się na korytarzu, Oliver sceptycznie zerknął na podany mu jogurt. Naprawdę nie miał ochoty jeść, ale jednocześnie nie mógł odmówić blondynowi, który pozbyłby się go, gdyby nie jego interwencja. Odebrał od niego plastikowy kubeczek i łyżeczkę, po czym pokiwał lekko głową na znak zrozumienia. No masz! A już chciał wziąć nogi za pas lub zjeść w osobnym pomieszczeniu, żeby ułatwić przyjacielowi życie. W każdym razie obiecał mu zostać jakiś czas, a miał to do siebie, że nie łamał danego słowa, jeżeli faktycznie nie znalazły się ku temu jakieś przeszkody. Ponieważ nie miał żadnej wymówki, nie pozostało mu nic innego, jak tylko z ociąganiem udać się za de Croÿ'em. Koniec końców usiadł na kanapie i faktycznie zajął miejsce na jej drugim końcu. Przeważnie rozwalał się na meblu, ale tym razem jego stopy stykały się z podłogą, a wyprostowane plecy przylgnęły do oparcia. Jasnowłosy obracał przez chwilę w palcach trzymany przysmak, po czym otworzył go, choć nie do końca zsunął wieko, nie mając aktualnie możliwości wyrzucenia go. Łyżeczka zanurzyła się w różowej substancji, ale młodzieniec jeszcze nie zabrał się za kosztowanie.
Emmm... ― wyrwało mu się, zamiast jakiegoś konkretniejszego zdania. Nie wiedział, w jaki sposób na się teraz do niego zwracać, ale trzeba było jakoś przerwać tę ciszę. ― To co zamierzasz robić?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.03.14 19:18  •  Mieszkanie Eliott'a Empty Re: Mieszkanie Eliott'a
Mieszkanie Eliott'a GbylG Ale przyjęcie taktyki „nic się nie stało”, było chyba najlepszą opcją, jaką mają do wyboru. Oczywiście nie będą teraz beztrosko oglądać telewizji, śmiejąc się jakby nigdy nic z puszczanej powtórki kabaretu, ale z drugiej strony siedzenie bezczynnie na kanapie też nie jest zbyt dobre. Przebywanie w ciszy sprawi tylko, że szybko zmęczą się swoim towarzystwem, a wytrzymywanie najmniejszego kontaktu wzrokowego, stanie się po prostu katorgą. Eliott wolałby tego uniknąć, szczególnie, że obrał sobie za cel nawiązanie jakiegokolwiek kontaktu z Sebastianem, nawet po tej niedogodnej sytuacji, jednocześnie próbując w końcu otworzyć mu oczy i wyrwać z tego bagna. Nie będzie łatwo, ale w końcu trzeba zacząć postępować kroki w tę stronę, skoro naprawdę chciał dążyć do poprzedniej normalności. Kiedyś jeszcze na pewno razem wybiorą się do kawiarni, zrobią rozróbę swoim nieodpowiednim zachowaniem i wyjdą z niej razem, śmiejąc się jak kompletni kretyni, mając całą resztę świata w głębokim poważaniu. Z naciskiem na to razem, bo tym razem Eliott nie da uciec swojemu koledze do jakiegoś tam burdelu.
Mieszkanie Eliott'a GbylG Wywód przyjaciela pozostawił bez komentarza. W pełni rozumiał jego mały wybuch złości i nie czuł potrzeby, aby dalej ciągnąc tą bezsensowną kłótnię. Mimo wszystko, wcale nie chciał cofać swoich słów. Dla niego to też było po prostu odrażające i nie do pomyślenia, aby znaleźć się z Sebastianem w pozycji zdecydowanie niedwuznacznej, ale.. to się już przecież dzisiaj stało, prawda? Eliott w tamtym czasie zareagował dosyć lekko i całkiem pewnie, ale to przecież wcale nie oznaczało, że faktycznie się tak czuł. Skąd miałby wiedzieć, że Oliver naprawdę nie zrobiłby mu wtedy loda? De facto sam rzucił go na łóżko i przeciął drogą ucieczki własnym ciałem, zachowując się zupełnie tak, jak zawodowa prostytutka, którą zresztą był. Gdyby Yves tego nie przerwał, kto wie, jak daleko starszy blondyn by się jeszcze posunął? Student przynajmniej teraz już wie, aby nigdy w ten sposób nie prowokować swojego przyjaciela, bo jeszcze odda się skrzywieniu zawodowemu i zapomni z kim właściwie ma do czynienia. Tak czy siak, dobitnie wypowiedziane wcześniej słowa, nie zostały cofnięte. Eliott mimo wszystko wolał zaznaczyć, że takie zachowanie Sebastiana, jakim uraczył go w burdelu, jest zdecydowanie nie na miejscu. Możesz go sobie z politowaniem klepać po głowie, perfidnie zabierać mu jedzenie z lodówki, wyśmiewać się z jego nieudolności i fatalnego stylu podrywania dziewczyn, ale dalej musisz traktować go tak, jak wcześniej, gdy Eli żył jeszcze w błogiej nieświadomości.
Mieszkanie Eliott'a GbylG Pomimo wszystkich paskudny myśli, jakie teraz kłębiły mu się w głowie, zdawał się być całkiem pogodny. Nie szczerzył się jak kompletny pajac, ale kąciki jego ust były delikatnie uniesione na górze, zupełnie tak, jakby faktycznie cieszył się z obecności przyjaciela we własnym domu. No, i tak faktycznie było. Oliver naprawdę całkiem dawno nie był jego gościem, a Eli siedząc sam w domu nigdy nie czuł się zbyt dobrze, więc teraz ma przynajmniej jakieś towarzystwo i nie jest zmuszony prowadzić jednostronnej rozmowy z Trevorem. Tak, Yves gada do kamienia, gdy jest sam w domu, ale kto by tam rozumiał artystów.. oni zawsze zdają się być jacyś obłąkani. No, ale z drugiej strony każdy ma swoje dziwactwa. Kolega studenta zbiera patyki, sam Eli prowadzi konwersację z kawałkiem skały, a Oliver jest dziwką-...
Mieszkanie Eliott'a GbylGNie mam pojęcia. – odparł zaskakująco lekko. Oderwał do połowy kawałek folii aluminiowej, zabezpieczającej wieko jogurtu i zabrał się za jedzenie, choć też szło mu to raczej opornie. Jedna łyżka, druga.. i nagły stop. Okazało się, że też nie jest głodny, choć wolał jeszcze chwilę poudawać, żeby nie było, że wciska w Sebastiana żarcie, a sam robi za niejadka. Tak czy siak.. zdążył się już ubrudzić. Następnym razem powinien jeść w śliniaczku, choć w tej sytuacji nawet on na niewiele by się zdał. Mała plamka brzoskwiniowej pyszności właśnie zdobiła czubek jego nosa, a on standardowo niczego nie zauważył. – Pewnie rozmawiać, choć już niekoniecznie o pierdołach. – odparł już trochę ciężej. No, dialog jest nieunikniony, ale Eli nie chce znowu się z Sebastianem pokłócić. – Ale nie wiem jak sprawić, żebyś nie czuł się jak na dywaniku u dyrektora-…
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.03.14 1:57  •  Mieszkanie Eliott'a Empty Re: Mieszkanie Eliott'a
Nie spodziewał się rychłego powrotu do normalności, więc szopka z próbą jej odgrywania była dla niego nieco męcząca. Już teraz wiedział, że przez najbliższy czas – a możliwe, że już w ogóle – żadna z jego rąk nie dosięgnie Eliott'a. Już wcześniej każdy dotyk sprawiał mu trochę problemu, ale teraz, gdy jego przyjaciel już o wszystkim wiedział, było jeszcze gorzej. Obawiał się, że te wszystkie niewinne gesty, którymi raczył go od wielu lat w czysto braterskim podejściu, z chwilą, w której przyszło mu dowiedzieć się o haniebnym zawodzie Sebastiana, po prostu nie mogły być już odbierane w ten sam sposób. Zarówno przez to, że jego praca wiązała się z tym, że – owszem – czasem musiał zadowalać panów, ale i przez to, że w ogóle dotykał go w ten niewinny sposób po wszystkich zabawach, których doświadczał. Wyznaczanie granicy nie było konieczne, bo pomimo tego, że „zaatakował” Yvesa w domu publicznym, nic nie wskazywało na to, że rzeczywiście chciał przejść do rzeczy. Był wtedy zły, poniosły go nerwy, więc chciał odpłacić się podobną krzywdą, choć teraz trochę tego żałował. Grunt, że wciąż znał swoje miejsce, które w zupełności mu odpowiadało, chociaż nie chciał, by dystans między nimi zwiększył się do tego stopnia. Potrafił jednak pogodzić się z faktem, że błękitnooki nie będzie chciał, żeby Hyde podchodził do niego bliżej niż było to konieczne. I tak wielkim zaskoczeniem dla niego było to, że nie zostawił go tam i jeszcze postanowił go wykupić. Pewnie, gdyby wiedział, że Oliver naprawdę przebywa tam z własnej woli, a to, że mu się to podoba nie jest kłamstwem, wybiegłby stamtąd, nie oglądając się za siebie. Wkrótce i tak niebieskooki miał mu dać to do zrozumienia, aczkolwiek była to jedna z kwestii, których poruszanie przychodziło mu z dużym trudem. I to tylko dlatego, że nigdy wcześniej nie znalazł się w takiej sytuacji oraz nie sądził, że w ogóle się znajdzie.
Prawdę mówiąc, to, że Eli próbował zachowywać się w miarę naturalnie, nieco podnosiło go na duchu, ale nie potrafił uzewnętrznić swoich pozytywnych emocji w tym momencie. Zostały stłamszone przez masę negatywów. Cieszył się, że mógł przebywać w jego towarzystwie, bo przecież to nadal była jedna z jego ulubionych rzeczy i nigdy się przy nim nie nudził, ale atmosfera i tak była dosyć napięta. Całym sobą czuł, że zbliżało się nieuniknione, a temat puszczania się nie został zakończony wraz z wyjściem z burdelu, do którego i tak jutro czy pojutrze miał wrócić.
Przemieszał jogurt łyżeczką kilkakrotnie, byleby tylko odwlec zabranie się za jedzenie. Wcale nie zamierzał ukrywać swojego braku apetytu. Przyglądał się różowej substancji niewidzącym wzrokiem. Jego myśli przez cały czas uciekały gdzieś dalej, ale mimo wszystko cały czas słuchał de Croÿ'a. Zastanawiał się nad tym, co powinien zrobić i co odpowiedzieć. Rozumiał, że muszą wrócić do drażliwego zagadnienia, jakim było bycie dziwką w jego wykonaniu.
Taaa ― przeciągnął. Oto okaz człowieka, który koniec końców i tak nie wie, co powinien powiedzieć. Oczywiście nie zamierzał tego tak zostawić, więc zaraz odchrząknął cicho, a sztuciec stuknął o dno kubeczka z deserem. ― Jeżeli zamierzasz mówić o tym, że TO jest złe, to trudne, żebym tak się nie czuł. Ale przynajmniej nie zawiesisz mnie w prawach ucznia, co? ― Próbował obrócić to w żart i sam przywołać na twarz lekki uśmiech, ale kąciki jego ust odmówiły posłuszeństwa i zdobyły się tylko na słabe drgnięcie. Ostatecznie westchnął cicho. ― Nie chcę, żebyś się rozczarował, ale to nie jest coś, co zmienię od tak. W dodatku umiem o siebie zadbać, chociaż wiem, że to nie jest najlepsze, co mogło mnie spotkać. Na początku nawet się brzydziłem, ale później... ― nie dokończył, bo w tej chwili zmusił się do zerknięcia z ukosa na Eli'ego. Plamka na jego nosie od razu rzuciła mu się w oczy. ― Znowu się ubrudziłeś. ― Brzmiało to irracjonalnie, jakby to było przyczyną tego, że niebieskookiemu zaczęło się to podobać, ale ten na szczęście szybko sprecyzował swoją wypowiedź. Puścił łyżeczkę i uniósł rękę wskazując palcem na swój nos. Gdyby nie okoliczności, sam pozbyłby się jogurtu z jego skóry. Przynajmniej nie obawiałby się, że dostanie z pięści w twarz.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.03.14 1:42  •  Mieszkanie Eliott'a Empty Re: Mieszkanie Eliott'a
Mieszkanie Eliott'a GbylG Mimo wszystko dążenie do normalności dalej było priorytetowym celem, jaki obrał sobie Eliott. Tak jak było wspomniane już wiele razy, młodszy blondynek nie zamierzał siedzieć cicho, jak mysz pod miotłą, w szaleńczym spokoju, próbując to wszystko poukładać sobie w głowie. Gdyby zamierzał nic nie mówić, ani nic nie robić, to najzwyczajniej w świecie od razu uciekłby z tego burdelu i na kilka dni zerwał wszelkie kontakty ze swoim niegdyś najlepszym przyjacielem. Wtedy miałby zapewnione nicnierobienie na bardzo długi czas, ale przecież nie o to chodziło, prawda? Nie bez powodu od razu zaprosił do siebie Sebastiana, ba, nawet wykorzystując swoje własne pieniądze, aby wyrwać starszego blondyna z sideł jego niesmacznej pracy. Już pomijając fakt, że chciał go po prostu trzymać z daleka od napalonych klientów czy innych zepsutych dziwek, które wydawały się studentowi podejrzane, Eli chciał, aby Sebastian wbił sobie do głowy, że pomimo iż tak bolesna prawda wyszła na jaw, to jednak dalej posiadał on przyjaciela. Yves się od niego nie cofnął i nie stchórzył w obliczu takiej niedogodnej sytuacji. Ba, nawet wykazuje nim jakiekolwiek zainteresowanie i bynajmniej póki co, nie zapowiada się, aby miał od tak odpuścić. Skoro młodszy blondynek się go nie wyparł, to chyba jasne, że dąży to wcześniej wspomnianej normalności, w której ani on nie bał się narażenia na przypadkowy kontakt z Sebastianem, a sam Oliver nie wahał się przed głupim zgarnięciem jogurtu z twarzy nierozgarniętego kolegi. Oczywiście może minąć trochę czasu, póki naprawdę zaczną czuć się przy sobie, tak jak niegdyś, jednak Eliott mimo dzisiejszych wydarzeń wcale nie brzydził się dotyku przyjaciela, a fakt, że chwilowo kazał mu się odsunąć na drugo koniec kanapy, nie był żadną aluzją co do tego, że uznaje on Hyde’a za jakiegoś wyrzutka, acz fakt, że zapach przekąski, którą teraz tak niechętnie teraz spożywa, przyprawiał Eliotta o chęć ukazania światu zjedzonego za dnia ciasta, jednak w nieco innej, trochę bardziej „artystycznej” formie.
Mieszkanie Eliott'a GbylG Zerknął kątem oka w stronę Sebastiana, wreszcie odrywając swoje spojrzenie od plastikowego pudełeczka, cały czas pełnego jasnej papki, stwierdzając, że nie jest ono warte jego bacznej uwagi. W sumie to dopiero teraz poczuł jak bardzo nie chce mu się jeść. Uznał, że zjedzenie razem jakiejś przekąski trochę rozluźni atmosferę, jednak nie przewidział tego, iż nawet jemu odechce się jogurtu. Zresztą trochę trudno było mu jeść, gdy w miarę trwania wypowiedzi Sebastiana coraz lepiej i wyraźniej wyobrażał sobie niektóre sceny, które prawdopodobnie mogły mieć miejsce w domu publicznym. Zresztą z połączeniem z sensem słów Olivera, wydawały się coraz bardziej niesmaczne. I co.. dalej tak będziesz? Mimo wszystko starał się zachowywać spokój na twarzy i cały czas utrzymywać grzeczny, nienachlany uśmieszek.
Mieszkanie Eliott'a GbylGAkurat teraz chciałem się zamknąć i dać mówić Tobie. Wiesz.. żeby było Ci łatwiej mogę Ci nawet obiecać, że dzisiaj w żaden sposób nie skomentuję Twoich wyjaśnień. Jak skończysz… zmienię temat, ale przed tym musisz mi wszystko powiedzieć. – dodał trochę mniej żwawo, niż to ma w zwyczaju. Ano wiedział, że to trochę ciężkie zadanie, ale na chwile obecną może się sprawdzić. Może Sebastian nie będzie mieć aż tak wielkich oporów, aby trochę więcej opowiedzieć o swojej przygodzie z burdelem? No, a poza tym brak niepotrzebnych komentarzy może im już tylko pomóc, a przynajmniej w chwili obecnej. Zero docinek, żadnych uwag… po prostu nadstawione uszy i słuchanie.
Mieszkanie Eliott'a GbylG (…) ale później… Ale później co? Znowu się ubrudziłeś. Że co? To była jakaś aluzja co do zachowania Eliotta? Czyżby przez przypadek zareagował w przeszłości jakoś nieodpowiednio i nieumyślnie przyczynił się do władowania kumpla w takie bagno? Zaraz, chwila skupienia.. Oliver chce mu coś przekazać… a.. okej.. Yves niemalże natychmiast skumał o co chodzi i lekko zawstydzony swoją prezentowaną postawą, zgarnął jogurt ze swojego nosa. A niech to.. a tak bardzo chciał wypaść poważnie. – Nieważne-… mów dalej. – westchnął, spuszczając ze starszego blondyna wzrok, aby nie czuł się aż tak bardzo naciskany.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.03.14 17:53  •  Mieszkanie Eliott'a Empty Re: Mieszkanie Eliott'a
„(...) ale przed tym musisz mi wszystko powiedzieć.”
Powstrzymał się od skrzywienia, ale za to potarł ręką kark, będąc odrobinę zbitym z tropu. Znów wyglądał, jakby nad czymś się zastanawiał, ale w rzeczywistości czuł się zażenowany tym, że Eliott oczekiwał od niego, że powie więcej niż to konieczne. To, że nie miał zamiaru powiedzieć wszystkiego było raczej oczywiste. Każdy miał swoje prywatne sekrety, których nie zdradzał nawet najbliższym przyjaciołom. I on nie znał wszystkich pikantnych szczegółów z życia młodszego blondyna, zaś ten czasem otrzymywał nieco podkoloryzowane fakty z życia Hyde'a. Nie modyfikował ich w jakiś dotkliwy sposób ani nic z tych rzeczy, ale wciąż istniała pewna bariera, która uniemożliwiała pełne zaufanie. Zawsze trzeba było trzymać się na baczności.
Czy to naprawdę konieczne? ― rzucił ciszej, ale zaraz machnął niedbale ręką, po czym znów zacisnął palce na srebrnej łyżeczce, którą po raz kolejny przemieszał nietknięty jeszcze jogurt. Nie było szans na to, by jakoś wybrnął z tego tematu po tym, co się wydarzyło. Nie mógł pozostawić tego tematu bez słowa, a fakt, że Yves nie zamierzał dziś tego komentować i tak powinien być wystarczającą zachętą. Wiedział, że to nie będzie łatwe, bo nawet sam nie potrafił określić motywów, które kierowały nim, gdy zaczynał. ― Nigdy nie sądziłem, że w ogóle będę musiał o tym mówić. ― Westchnął zrezygnowany i oparł się wygodniej, wlepiając wzrok w ścianę. Głupio byłoby patrzeć w tej chwili na Eli'ego. ― Po prostu prędzej czy później się do czegoś przyzwyczajamy. Nieważne z czym mamy do czynienia, więc i tak było w tym wypadku. Można to przyrównać do chęci do pracy w szpitalu. Chcesz zostać lekarzem, myślisz, że to wspaniały zawód, ale koniec końców musisz pogodzić się z faktem, że przy osobistej styczności nie wszystko wygląda ładnie, czasem też śmierdzi i nie jest tym, czego chciałoby się dotykać, ale ostatecznie nie masz wyboru, skoro się tego podjąłeś, prawda? W każdym razie po czasie to staje się rutyną i coraz mniej rzeczy robi na tobie wrażenie. Poza tym we wszystkim są też dobre strony, chociaż może teraz myślisz, że wcale ich nie ma. Nie wszyscy ludzie to sadyści, którzy wyłącznie zerżnęliby cię jak psa, bo zdarzają się też przypadki, którym wyłącznie potrzebne jest towarzystwo. Może to głupie, bo przecież wkoło jest tyle ludzi, więc dlaczego ktoś miałby płacić za to, żeby z nami porozmawiać? Ale tak to właśnie wygląda, a wszystko często pozostaje w czterech ścianach. Zdarza się, że później utrzymuję niektóre znajomości poza pracą, ale większości ludzi wystarczy po prostu tyle. Przy okazji sam nie muszę im mówić o sobie, chociaż niektórzy pytają, że jak to możliwe, że się tu znalazłem i... sam rozumiesz. No dowierzają tak samo jak ty. ― Wzruszył barkami. ― Wiem, że większość ludzi uważa tę pracę za niegodziwą, bo tak właśnie jest, ale to nie jest coś, co rzucisz od razu. Powiedzmy, że to tak, jakby ktoś nagle zabronił ci malować. Nie czułbyś się z tym dobrze, bo w tej dziedzinie się orientujesz. Powiedzmy, że... jesteś w swoim świecie. Powiesz: Bycie dziwką to nie twój świat, Sebby. Ale widziałeś, żebym kiedykolwiek na coś się skarżył? Uwierz, że gdyby coś faktycznie mi zagrażało, na pewno szukałbym pomocy i na pewno przyszedłbym do ciebie, chociaż byłoby mi głupio. ― Właśnie skłamał, ale jego głos brzmiał na tyle przekonująco, że można było w to uwierzyć. Oczywiście to nie tak, że nie chciałby pomocy błękitnookiego, gdyby znalazł się w niebezpieczeństwie, a po prostu nie chciałby go w to mieszać, bo wtedy nie byłby już jedyną osobą, której mogłoby się coś stać.
Pochylił się i odłożył jogurt na stoliku, po czym otarł ręce o uda. Definitywnie nie zamierzał dziś jeść, a tym bardziej teraz, gdy już wyrzucił z siebie cały ten monolog, który i tak nie wniósł niczego do tej sprawy, ale miał rozjaśnić de Croÿ'owi jego podejście. Pewnie blondyn i tak miał mieć własne zdanie na ten temat, bo malarstwo a puszczanie się to jednak dwie odmienne sprawy, których raczej nie dało się ze sobą porównać.
Hm... chyba łatwiej byłoby, gdybyś zadawał pytania. Oczywiście, jeśli dalej mam mówić ― mruknął z lekką niechęcią. Naprawdę wolałby, gdyby temat zszedł na zupełnie inne tory. Zerknął z ukosa na znajomego, a w jego spojrzeniu była jakaś błagalna iskra.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.03.14 23:05  •  Mieszkanie Eliott'a Empty Re: Mieszkanie Eliott'a
Mieszkanie Eliott'a GbylG Chyba to, że Eliott domagał się informacji nie było niczym nienaturalnym, prawda? Na dobrą sprawę każdy oczekiwałby wyjaśnień, gdyby tylko znalazł się w takiej sytuacji. W końcu przez te wszystkie lata stan jego wiedzy odnośnie życia Sebastiana okazał się być tak tragicznie niski, więc nie dziwota, że nagle napadła go niewyobrażalna chętka na jej poszerzenie. Co prawda dalej nie czuł się jakoś wybitnie pewnie w tym temacie, acz otoczenie działało na jego korzyść. Będąc we własnym domu zdecydowanie lepiej znosił całą tą akcję. Gdyby pozostali w burdelu, to przecież każdy mógłby im przeszkodzić, tłumacząc się, że ich czas już się skończył. Nikt nie może mieć dziwki na nieograniczoną ilość czasu i w pewnym momencie po prostu przychodzi taka chwila, gdzie trzeba się z nią pożegnać. Za to wykupując sobie Sebastiana na całą noc i prowadząc go na własne terytorium, automatycznie wykluczył możliwość przeszkodzenia w ich rozmowie. Chyba, że nagle ktoś go odwiedzi, ale kto normalny robiłby to o tak później porze? Byli wręcz skazani tylko na swoje towarzystwo, acz otoczenie miało też inny plus, który mógłby nieco załagodzić całą atmosferę. Przecież spędzili tutaj razem wiele przyjemnych chwil. Eliott nigdy nie wykopywał Sebastiana z domu na zbity pysk, ba, nawet zachęcał go, żeby zostawał jak najdłużej, więc mimo wszystko muszą mieć jakieś miłe wspomnienia związane z tym miejscem.
Mieszkanie Eliott'a GbylG Skrzywił się nieco, przez krótką chwilę myśląc, że Sebastian mimo wszystko nie zacznie się przed nim spowiadać. Oczywiście, że ta rozmowa była konieczna. Nie po to zaciągał go do swojego zacisza domowego, aby teraz pusto wgapiać się w przestrzeń w akompaniamencie z głuchą ciszą, świszczącą mu nad uchem. Wiedział, że słuchanie tego nie będzie należało do rzeczy szczególnie przyjemnych, ale bardzo chciał się dowiedzieć od czego to się właściwie zaczęło i co cały czas kieruje Oliverem, że cały czas dopuszcza się takich grzesznych rzeczy. Tak czy siak, zamknął się i wytężył słuch.
Mieszkanie Eliott'a GbylG I tak pryska wiara w łatwe polepszenie panującej atmosfery. Eliott oczywiście od początku wiedział, że sytuacja jest przejebana, ale nie sądził, że Sebastian faktycznie robi to wszystko z własnej, nieprzymuszonej woli. To zabrzmi trochę okrutnie, ale Yves miał cichutką nadzieję, że Hyde jednak jest przez kogoś wykorzystywany. Ktokolwiek mu grozi śmiercią lub bolesnym uszkodzeniem ciała, tylko dlatego, że dalej chce aby taka piękna morda jak Sebastiana, była w jego kolekcji prostytutek. W takiej sytuacji wystarczyłoby tylko sprzątnąć tego kolesia, niekoniecznie na własną rękę. Władza przecież z ochotą wyciągnęłaby pomocną dłoń, prawda? Tak samo byłoby, gdyby jednak prostytucja Olivera była związana ze skrajnym brakiem pieniędzy. Dofinansowanie jednego z obywateli nie byłoby dla nich szczególnym problemem, bo przecież samo miasto jest cholernie bogate. Nawet jeśli byłyby w tym jakiekolwiek komplikacje, to sam Eli zaoferowałby Hyde’owi swój dom. W salonie miał dużo miejsca, więc nawet jego klamoty by się zmieściły. Dla Fear’a też znalazłoby się miejsce! Trevor na pewno by go polubił.
Mieszkanie Eliott'a GbylG Słuchanie tego wszystkiego niemalże od razu wyprowadzało Eliotta ze stanu pozornej swobodności, przypominając mu, że wszystko to, cholernie go wkurwia. Aż do końca wypowiedzi przyjaciela grzecznie siedział cicho, acz w miarę jej trwania robił się coraz to bardziej podirytowany, co było widać, choćby po zaciskaniu dłoni w pięści. Ale przecież Sebastian nie mógł od razu wyczytać tych sygnałów, skoro wgapiał się przed siebie…
Mieszkanie Eliott'a GbylGSkoro to takie cudowne to może sam zostanę dziw-… - wywarczał, zaraz jednak gryząc się w język. Miał nie komentować, prawda? Słowa powinien dotrzymać. Milczał prze krótką chwilę, przeczesując wolno włosy ręką, tworząc je jeszcze bardziej potargane, niż przedtem. – Przepraszam. Miałem nie komentować. – powiedział już nieco bardziej uspokojony. Szkoda tylko, że nie posiadał talentu Sebastiana i ukrywanie wszelkich emocji raczej kiepsko mu szło. Na pierwszy rzut oka można było wywnioskować, że dalej się z tym nie zgadza. Zresztą nawet ton jego włosy na to wskazywał, choć mimo wszystko starał się być uprzejmy. – Nie. Dalej nic nie mów… dzisiaj przynajmniej sobie darujmy. To był zły pomysł, aby o tym opowiadać… i tego słuchać-… - minimalnie się skrzywił, nieudolnie próbując zamaskować to jednym ze swoich uśmieszków. Zerknął na kubek jogurtu i stwierdził, że jednak w taki sposób się tego truskawkowego cholerstwa nie pozbędzie. Był przeciwny wyrzucaniu jakiejkolwiek żywności, ale w chwili obecnej naprawdę było mu już wszystko jedno. Wstrzymał oddech i wziął plastikowy pojemniczek z różową papką do ręki i pokierował się do kuchni, gdzie wyrzucił to świństwo do kosza, łącznie ze swoim własnym jogurtem.. akurat jego wywalił z rozpędu, ale się nie przyzna. Na chwilkę postanowił zostać jeszcze sam w kuchni, próbując jakoś sensownie zebrać myśli. I co ja mam teraz do cholery zrobić? Miłą atmosferę diabli wzięli. Wszystko jest zbyt ciężkie do zniesienia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach