Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4

Go down

... możesz walnąć mnie w łeb.
 — To raczej nie jest dobry pomysł — odparła, uśmiechając się niewyraźnie. — Gdybym próbowała podnieść coś ciężkiego, pewnie urwałoby mi ręce.
 Atmosfera nadal daleka była od wcześniejszej sielanki, jednak moment paniki powoli gasł. Verity zawsze bardzo przejmowała się tym, by nie urazić nikogo, z kim ma do czynienia, stąd jej naturalnym odruchem w momencie tak trudnej rozmowy był strach. Widząc jednak, że jej rówieśnik czuje się jeszcze na tyle, by żartować, nieco ją to podniosło na duchu. Wolała nie rozważać w tym momencie, czy tylko udawał by nie robić jej przykrości, czy rzeczywiście miał się mieć całkiem nieźle. W końcu gdyby ów spokój był tylko grą, chłopak i tak by jej się do tego nie przyznał. Nie chciała zaś dawać mu do zrozumienia, że w niego wątpi; wątpić zresztą nie chciała, a wierzyć, że ostatecznie wszystko będzie dobrze.
 Bo właściwie, czemu nie miałoby być? Może teraz, skoro sytuacja między nimi była raczej jasna, wcześniejsze skrępowanie gdzieś odejdzie. Dla Greenwood to "spotkanie po latach" też przecież nie było proste, choć winiła za to wyłącznie siebie. Nie mogła pozwolić, by mało istotne sprawy stanęły na drodze tak długiej znajomości. Ostatecznie, nikt nie był tu winien, bo nie można winić człowieka za jego uczucia.
 — Oj weź, wcale nie jest tak źle — dodała po chwili, starając się brzmieć pokrzepiająco. — Gdybyś mi powiedział, że mnie nienawidzisz i chcesz mnie zabić, wtedy bym się zdecydowanie zaczęła martwić. — W końcu z dwojga złego lepiej, gdy ktoś cię lubi niż gdy musisz uważać na każdym kroku, by ci ktoś nie narobił w życiu bigosu. Akurat unikania konkretnych osób, a nawet wręcz jednej osoby, Ver miała już po uszy. Kiedy już się raz człowiek od czegoś takiego uwolni, nigdy nie chciałby dać się wpakować w podobną kabałę.
 — Jak się miewa nasz obraz? Przydałoby się stąd zwinąć przed zmrokiem. — Co prawda pociągi jeździły z mniejszą lub większą częstotliwością przez cała dobę, jednak najpierw wypadało dostać się na stację. Żadne z nich zaś nie znało tutejszych gór na tyle, by znaleźć w nich drogę po ciemku, a przy leśnych ścieżkach próżno liczyć na jakieś latarnie. Tak czy owak nie mogli tam siedzieć przez cały wieczór, bo po porządnym wietrzeniu śpi się wyśmienicie; z pewnością Verity mogła liczyć na sen sprawiedliwego, a może i na bezsenność Hayesa coś by się udało zdziałać.
 Pozbieranie wszystkich przyborów i sprzętu nie zajęło długo, droga powrotna upłynęła raczej w milczeniu, rozstanie nie wydawało się szczególnie emocjonujące. Należało wziąć za pewnik, że jeszcze się zobaczą – o tym na koniec zapewniła Greenwood, nim wsiadła w pociąg kierujący się ku centralnej i północnej dzielnicy miasta.

>wątek zakończony<
                                         
Verity
Studentka
Verity
Studentka
 
 
 

GODNOŚĆ :
Daisy Verity Greenwood


Powrót do góry Go down

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum

Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach