Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

 Uniósł obie dłonie wysoko ku górze w poddańczym geście, aby zademonstrować swój stosunek do narzuconego przezeń tematu. W zasadzie tym gestem chciał go jak najszybciej ukrócić. Nie miał zamiaru rozmawiać z nią o swoim stanie psychicznym, kiedy jej własny był w rozsypce. Sama potrzebowała biegłego specjalisty, aczkolwiek, znając jej samowystarczalność i skłonności do tłumienia wszystkich emocji w sobie, skorzysta z opcji lekarzu, lecz się sam. Niemniej jednak nie wnikał, wszak nie łączyły ich upoważniające do takich porad zażyłości. Dotychczas utrzymywał z nią kontakt tylko dlatego, że była narzeczoną Reijiego. Gdyby nie ten czynnik, zapewne nigdy nie zamieniłby z nią choćby jednego słowa i podskórnie czuł, że ten układ dział w obie strony. Ich charaktery byłby zbyt zróżnicowane.
 — Nie złość się. Złość piękności szkodzi. Pomyśl lepiej o przyszłości. I o zmarszczkach, które powstaną na twojej twarzy, gdy będziesz się przejmowała pierdołami — rzekł, po czym zaciągnął się teatralnie trzymanym w zębach papierosem. Znał konsekwencje zażywania nikotyny w dużych ilościach, lecz jego romans z nałogiem był zbyt namiętny, by go rzucić. Nawet perspektywa raka płuc nie była w stania powstrzymać go przed opróżnieniem jednej paczki dziennie. Poza tym żył w przekonaniu, że, zanim rozłoży go jakakolwiek choroba, prędzej podzieli los Reijiego, więc poniekąd była to jedyna przyjemności jaka mu pozostała.
 Odchylili się na krześle, choć miał świadomość, że niedługo najprawdopodobniej wyląduje na podłodze, jednakże nie zaprzątał sobie tym głowy. Jego uwaga była skupiona na dźwiękach wydobywających się z gardła czarnowłosej kobiety. Pod wpływem wypitego wcześniej trunku pojawiły się u niego problemy ze zrozumieniem jej słów, zatem musiał się skupić się bardziej niż zwykle, żeby pojąć ich sens. Koncentracja jednakże szybko została rozproszona rzez przyrównanie generała z niedźwiedziem; takowe sprawiło, że zasłonił dłonią usta, by nie wybuchnąć niekontrolowanym śmiechem. A więc nawet jego córka zauważyła to podobieństwo?
 Parsknął.
 — Serio? Twój ojciec pobił Reijiego podczas kolacji? Wow... — zagwizdał w ramach aprobaty. Nie spodziewał się, że Kraska uraczy go takim smacznym kąskiem. Reiji co prawda omijał generała Kito szerokim łukiem, ale Arata nie przypuszczał, że było to uwarunkowane takim powodem. Raczej przypuszczał, że po prostu starszy kolega chciał zachować dystans potrzebny do prawidłowego funkcjonowania i w związku, i w społeczeństwie. Ponadto kto chciał mieć na pieńku z swoim przełożonym i jednocześnie jedną z największych szych? Bądź co bądź obaj podlegali pośrednio, ale jednak! jej ojcu. — Wmawiał mi, że pobił się z... ach, zresztą nieważne. — Machnął rękę, trącając tym niekontrolowanym gestem pustą butelkę. Naczynie stoczyło się z blatu i Arata udowodnił, że nadal tkwił w nim refleks. Przechwycił ją, gdy znalazła się na krawędzi stołu i odstawił w bezpiecznej odległości, byle jak najdalej od zasięgu swoich ramion.  — Nie sądziłem, że stać go na takie czyny. Twojego ojca, rzecz jasna. Zwykle stwarza pozory zrównoważanego psychicznie, ale najwidoczniej generałowie słynął z dobrych umiejętności aktorskich.
 Po prawdzie mógł się tego spodziewać; Akinori nie odstawał do niego na krok. Chociaż nigdy nie umiał być ojcem, udowodnił, że był człowiekiem o właściwych klasyfikacjach na odpowiednim stanowisku i - przynajmniej teoretycznie - zasłużył sobie na szacunek wśród członków swojego oddziału. Szacunek, którego Arata nigdy nie potrafił mu okazać, zatem zrobił mu na złość i nie podążył jego ścieżkę.  Ku jego rozczarowaniu stał się zwykłym szeregowcem, chociaż niewątpliwie mógł ubiegać się o stanowisko eliminatora, gdyby kierował się dawnymi aspiracjami. Jednak uprzednio zmądrzał i zrozumiał, że trzymanie się jak najdalej od tego skurwysyna wyjdzie na dobre zarówno jednemu i drugiemu.
 — Ale wiesz, co? Przynajmniej nie zdążyli się nawzajem pozabijać. I za to wypijmy, Natsumi —  podsumował jak zwykle demonstrując swoją delikatność walca drogowego. Napełnił ponownie obie szklanki Putinką. Niemniej, zanim uchwycił w palce naczynie, wyrzucił do popielniczki kolejnego peta i dopiero potem to uczynił. Kolejna porcja alkoholu weszła w niego bez żadnych ekspresji; organizm przywykł do cierpkiego smaku i innych niedogodności wynikających z pożywania wysokoprocentowego trunku.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

……….Przyjęła jego kapitulację w tym temacie z niejaką ulgą. Niekoniecznie miała ochotę wchodzić głębiej w ten temat. Tym bardziej, że zdawała sobie sprawę z tego, że sama już nigdy nie skorzysta z faktycznej pomocy u innego psychologa/psychoterapeuty. Nie mogła. Przecież takie spotkania wymagają prawdy, a w tym przypadku prawda nie powinna wyjść na jaw. Skończy się tak, że będzie musiała kłamać. Kombinować. Samodzielnie zasklepić wszystkie rysy, które powstały w ścianie jej umysłu przez okoliczności śmierci jej męża.
Reiji.
Nikt nie dowie się, jak umarł. Nikt nie dowie się już, jaki naprawdę był. A także nikt nie dowie się, jakie części własnej osobowości to ona pokazywała swojemu mężowi. Ha. To sprawiało, że w pewien sposób chciało jej się śmiać. Gorzkim, rozrywającym serce śmiechem. Jednak usta jak zawsze pozostały zaciśnięte, a w oczach co najwyżej odbijał się smutek, a nie rozpacz, gniew, czy histeria.
Nawet ze zmarszczkami w dalszym ciągu będę znacznie ładniejsza od ciebie. Świadomość tego wystarczy mi do bycia w pełni zadowoloną – odparła, bo czasem sama lubiła mieć chociażby coś na wzór ostatniego słowa.
Wbrew pozorom fakt, że ktoś palił, wcale jej jakoś wybitnie nie przeszkadzał. Ustawiała się po prostu z dala od dymu, bo nie miała ochoty być biernym palaczem, poza tym smród papierosów drażnił nozdrza, ale poza tym nie nawracała jakoś specjalnie entuzjastycznie ludzi z tego szkodliwego nałogu. A przynajmniej nie wszystkich. To raczej były kwestie czysto „powinnościowe”.
Parsknęła, widząc entuzjastyczną reakcję Araty. Niespecjalnie się temu zdziwiła. Mimo wszystko jej biologiczny ojciec uchodził za opanowanego człowieka, który choć surowy, to raczej każdą decyzję potrafił poprzeć stosownym argumentem. Nawet, jeśli podnosił przy tym mocno ton.
Pobił, pobił. Trochę to namieszało w naszych relacjach – mruknęła, prychając przy tym lekko. – Zresztą, jak wspominałam, od samego początku za sobą nie przepadali. Reiji potrafił dobrze prowokować, nie używając praktycznie żadnych słów. Myślę, że tata nie potrafił go przetrawić od momentu, gdy faktycznie przyłapał go włażącego do mnie przez okno. Kitō niby był skruszony, ale emanował pewną zadziornością. To się rzadko podoba generałom.
Widząc pokaz refleksu uniosła lekko brew do góry. Niby brawo dla Kido, ale z drugiej strony miała wrażenie, że ten niedługo odpadnie. Może to i dobrze. Chyba powoli zaczęła łaknąć tej odrobiny samotności.
Och, potrafi się wściec. Odpowiednio sprowokowany robi się naprawdę nieprzyjemny. A Reiji miał do tego talent – westchnęła ciężko.
Imię partnera niemalże nie chciało przechodzić przez jej gardło. Dławiło ją od środka. Najwyraźniej jednak tworzenie pozorów nie wychodziło jej aż tak źle. Może wpływ na to miało wychowywanie w stricte wojskowej rodzinie i to od każdej możliwej strony. To też swoje robiło. Nawet będąc z pozoru po prostu „panią z dobrego domu”, miała pewne przyzwyczajenia, a także nawyki charakterystyczne dla żołnierzy.
„Ale wiesz, co? Przynajmniej nie zdążyli się nawzajem pozabijać. I za to wypijmy, Natsumi”.
Ha. Ha. Ha. Co za paradoks, biorąc pod uwagę, kto tutaj ostatecznie pociągnął za spust. To było tak tragiczne, że aż faktycznie miała ochotę się zaśmiać, a zamiast tego w milczeniu wzniosła toast. Naprawdę, subtelność Kido była niemalże równa zeru. Może i było w tym coś odświeżającego, ale w aktualnym rozstroju emocjonalnym ciężko było jej czasami sobie z tym radzić.
Ugh. Mam dziwne wrażenie, że niedługo trzeba będzie zwijać się spać – rzuciła niezobowiązująco. – Poranek nadejdzie niezależnie od tego, czy tego chcemy, czy nie.
Przeniosła wzrok na ścianę, przez chwilę zastanawiając się nad czymś. Może zmiana tematu nie byłaby aż tak złym pomysłem. Nie do końca chyba miała siłę prowadzić konwersację w tym samym tonie.
Kończąc jak na razie o mnie i Reijim, a wracając do ciebie… poznałeś kogoś ciekawego podczas stacjonowania w innym Mieście? – Bezpieczny temat.
Raczej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

  — Czy to nie właśnie jeden z kobiecych atutów? Martwiłbym się, gdybym był od ciebie ładniejszych, a to czy będzie ci do twarzy w zmarszczkach jeszcze się okaże. Przekonamy się za góra pięć lat.
  Parsknął, wyraźnie rozbawiony, ale gdyby wiedział, co siedziało w głowie Natsumi, zapewne nigdy by tak nie postąpił, ale... Empatia nigdy nie była jego mocną stronę, poza tym nie miał umiejętności telepatycznych, a Kito umiała skrywać swoje emocje lepiej, niż ktokolwiek inny.
  Spojrzał na wyświetlacz przepustki, by zweryfikować słowa Natsumi. Miała racje. Za niecałe pięć minut zacznie się nowy dzień. Musiał wstać przed szóstą, inaczej na pewno się spóźnij. Przepraszam za spóźnienie. Na swoje usprawiedliwienie mogą rzecz tylko tyle, że zaoferowałem pana córce ramię do wypłakania się, ale odmówiła, więc wmusiłem w nią alkohol. Wiem pan, że to według mieszkańców M-6 to najlepsze lekarstwo na wszystko, a już zwłaszcza na rozpacz? Do zestawu mógł dorzucić uśmiech nr osiem, a potem ewakuować się byle jak najdalej od generała, zanim ten zademonstrują mu swoją zaczerwienioną od złości twarz i użyje ostatecznego argumentu w formie pięści. Nie wątpiąc w jego w silę, nie chciał paść jej ofiarą; ozdoba w postaci lima pod okiem na pogrzebie najlepszego przyjaciela  notabene nabitego przez niego teścia nie prezentowałaby się najlepiej.
  Sięgnął po kolejnego papierosa, chcąc jak najprędzej wyzbyć się tej wizji z głowy. Wsunął go ust i zapalił, jednocześnie nadal mając na oku Natsumi. Jej stosunek do palących zawsze go bawił. Ciekawe, jak czuła się ze świadomością, że w tej chwili stała się biernym palaczem.
  — Niekoniecznie. Zawsze możemy skorzystać z usług pistoletu, ale jest jeden mankament. Dopiero jutro odbieram swoją broń z depozytu, a ty - jak mniemam - nie posiadasz własnej — rzekł, aczkolwiek spodziewał się, że taka opcja nie przypadnie kobiecie do gustu, on zresztą też nie miewał myśli samobójczych. Śmierć Reijiego nim wstrząsnęła, nawet bardzo, ale nie była powodem, by odbierać sobie życia. Poszli do wojska ze świadomością, że mogą umrzeć w młodym wieku. — Wyobraź sobie, że jutro na dzień dobry czeka mnie wycisk autorstwa twojego ojca. Na lekkim kacu. I z chęcią roześmiania mu się w twarz przez twoją niewinną opowiastkę. To nie skończy się dobrze.
  Na jego ustach pojawił się wymuszony uśmiechu. Sięgnął po butelkę i wypił z niej ostatnie kilka łyków duszkiem. Ponownie poczuł przyjemne pieczenie w gardle i jednocześnie zakręciło mu się lekko w głowie. Pijesz za szybko, Kido, zwolnij. Rzucił tęskne spojrzenie drugiej, jeszcze nienapoczętej butelce, ale uchwycił w palce otwieracza. Znowu skonsultował płuca z dymem papierosowym, przytrzymując go w płucach dłużej niż zwykle, czego skutkiem był słuchy, krótkotrwały napad kaszlu.
  — Tak, M-6 to bardzo specyficzny... naród, ale przy tym dość towarzyski — odparł, odrobinę wymująco, jak ona poprzednio, ale przynajmniej w asekuracji lekkiego uśmiechu na twarzy, który, sprowokowany przez wspomnienia, mimowolnie się na niej pojawił.
  Wyjazd dobrze mu zrobił. Potrzebował zmiany otoczenia i odpoczynku o zwykłej codzienności, jednak nie odbyło się bez problemów zdrowotny. Podczas jednej z misji nabawił się rany postrzałowej; wówczas ledwo uszedł z życiem ich spędził w szpitalu ponad dwa tygodnie, ale o tym wyczynie nie miał zamiaru wspominać swojej rozmówczyni. Tam samo, jak nikomu nie wyjawił swojego prawdziwego powodu ubiegania się o wyjazd do M-6. Pojechał tam bynajmniej nie dlatego, że zależało mu na nowych doświadczeniach. Chciał przede wszystkich odnaleźć rodzinę zmarłej matki i dopiął swego.
  Wstał z zajmowanego przez siebie krzesła i podszedł do uchylonego okna. Poczuwszy na skórze chłód, poczuł tymczasową ulgę. Zaciągnął się tym razem nie dymem papierowym, a świeżym, przesiąkniętym zapachem deszczu powietrzem, niedopałek natomiast ugasił na parapecie.
  — Gdybyś potrzebowała jakiekolwiek pomocy przy organizacji pogrzebu jestem pod telefonem — przemówił do swojego odbicia w szybie, choć tą deklarację niewątpliwie kierował ku kobiecie. Wraz z nią poczuł mnogości emocji, które do tej pory tłumił. Przejechał prawą dłoń po włosach, a potem po potylicy w geście roztargnienia. Zerknął w dół. Ulica była mokra i pusta. Mieszkańcy pochowali się w swoich domach, czekając na nadejście nowego dnia. Reiji już się go nie doczeka.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

……Prychnęła, strosząc się niczym oburzone ptaszysko, chociaż wszystko było podszyte słabym rozbawieniem.
Istnieją także przystojni panowie, nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę – mruknęła z delikatnym przekąsem w głosie. – Rozumiem, że w twoim przypadku patrzenie się w lustro to ryzykowna sprawa, ale nie oceniaj wszystkich innych mężczyzn w ten sam sposób. A moimi zmarszczkami się nie martw, moja skóra ewidentnie radzi sobie lepiej od twojej.
Spojrzała udawanie krytycznym wzrokiem na cerę Yury’ego. Wcale nie wyglądała wybitnie dobrze (chociaż źle też nie, ale kto by się takimi kwestiami przejmował w trakcie wymieniania wzajemnych uszczypliwości).
Prawdę powiedziawszy, w związku jej oraz Reijiego to on był tym ładnym, a ona musiała nadrabiać charakterem. Była przeciętna z urody, z kolei jej mąż nie mógł narzekać na brak uwagi ze strony dziewcząt, gdy w grę wchodził sam wygląd fizyczny. Główny problem tkwił w tym, że jego faktyczny charakterek bywał paskudny, za to zadziwiająco dobrze uzupełniał się z pełnym zakresem charakteru Natsumi. Jednak o tym nikt nie wiedział i już nikt się nie dowie. Jak o wielu innych rzeczach.
Westchnęła ciężko. Klatka piersiowa ponownie zacisnęła się, ciernie oplotły serce, a z każdym oddechem było coraz trudniej utrzymywać grę w toku. Nie powinna była zgadzać się na przyjście tutaj. Nie powinna była do nikogo dzwonić, taka prawda. Jednak teraz nie miało to już żadnego większego znaczenia. Musiała doprowadzić to do końca, chcąc, czy też nie chcąc.
Może dlatego słysząc propozycję Araty zachichotała cicho, prawie że na granicy histerii.
Nie uważasz, że pod pewnymi względami takie zakończenie sprawy byłoby zbyt… proste? – mruknęła, wiedząc, że z tej drogi nie skorzysta, choćby miała przez resztę życia czołgać się po rozżarzonych węglach wyrzutów sumienia. – Mój ojciec prawdopodobnie będzie miał specyficzny nastrój. Nie wypada, by był zadowolony ze śmierci żołnierza i jakby nie było, męża swojej córki, ale z drugiej strony, jego niechęć do Reijiego była naprawdę głęboka.
Gorzkie nuty pojawiły się w jej tonie. Poza tym… dowiedziała się czegoś, czego jej biologiczny ojciec nigdy nie chciał mówić. Dużo się pozmieniało, to nie ulegało żadnym wątpliwościom. Upiła kolejny łyk alkoholu, machinalnie, praktycznie nie zwracając uwagi na drażniącą kubki smakowe ostrość. Już wcześniej wiele spraw w jej życiu było skomplikowanych, teraz to się zdecydowanie pogorszyło. Bardziej, niż powinno.
Specyficzny, acz towarzyski? Mam przez to rozumieć, że co wieczór upijałeś się z bandą ludzi do nieprzytomności, a następnego dnia podczas musztry starałeś się nie zarzygać sobie butów? – rzuciła, pozwalając lekkiej kpinie wkraść się w mimo wszystko lekko przygaszony głos.
Każdy miał swoje tajemnice. Tak jak Natsumi milczała na temat faktycznych okoliczności śmierci swojego męża, tak i Kido posiadał sekrety, o których nie zamierzał mówić. Czy wyczuwała, że czegoś jej nie mówi? Być może. A może po prostu wiedziała, że czasami lepiej zachować ciszę. Jakby nie było, posiadała nieco więcej taktu niż ta nieokrzesana szumowina.
Poradzę sobie – odpowiedziała od razu, może nawet nieco nazbyt szybko.
Jednak to była jej sprawa i jej powinność. Rano pojedzie do siebie. Weźmie prysznic. A następnie rozpocznie proces powiadamiania rodziny. Miała wrażenie, że wszystko robi się coraz bardziej odległe. Jakby sama coraz bardziej oddalała się od tego wszystkiego. Podciągnęła kolana pod klatkę piersiową i objęła je, wpatrując się przez chwilę w sylwetkę Araty. Przez chwilę chciała mu powiedzieć prawdę. Wiedziała, że jeśli nie zrobi tego dzisiaj, to nie zdecyduje się na to już nigdy. Jednak gardło miała ściśnięte, w żołądku spoczywała tona kamieni. Dlatego trzymała usta zamknięte, dopóki w końcu z westchnieniem nie zdecydowała się wstać.
Obudź mnie rano, jeśli nie wstanę przed tobą. Idę się ogarnąć – rzuciła, pocierając twarz dłońmi, chcąc ukryć, że zaczęły lekko drżeć.
Da sobie radę. Musi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

  Ukrył usta w dłoni, by stłumić ziewnięcie. Był zmęczony, choć ostatnie kilka godzin zmarnował na głęboki sen. Ostatnie kilka godzin, podczas których Reiji mierzył się z Łowcami. Przespał jego śmierć, zamiast być jego wsparciem.  
  — Ocenę ich urody pozostawiam tobie. Ja pozostaną przy przedstawicielkach twojej płci — odrzekł tonem znawcy.
  Opinia Kito nie ugodziła w jego w dumę, a raczej rozbawiła na tyle, że musiał odwrócić od niej twarz. Tkwienie przy oknie zdecydowanie pomogło mu zapanować na sobą. Wzrok znowu skonfrontował z mrokiem ulicy. Chmury tłoczące się na niebie zakryły gwiazdy i księżyc, odcinając dopływ do mlecznobiałej poświaty Podmokły chłodnik był oświetlany przez blade snopy ulicznych latarni. Kot, wcześniej widziany przez Kido przy koszu na śmieci, zniknął w zaułku.
  Zaciągnął się świeżym powietrzem, jak wcześniej papierosem. Na ułamek sekundy zapomniał, że ma gościa, dopiero, gdy kobieta się odezwała, zerknął ku niej.  
  — Nie można przez całe życie kombinować, jak koń pod górkę. Czasem trzeba wybrać najprostszą drogę i dojść do celu — odparł, jakby faktycznie myśl o samobójstwie wypełniała jego uginający się pod ciężarem wyrzutów sumienia umysł, chociaż po prawdziwie nie chciałby wyświadczać społeczeństwu takiej przysługi. Marzyło mu się umrzeć w ferworze walki, gdzieś na zadupiach Desperacji, z dala od miasta i muru rzucającego cień na życie jego mieszkańców.
   Czyli teatr gestów czas zacząć podsumował krótko z goryczą w obrębie własnych myśl, gdyż wolał zachować tę uwagę dla siebie. Nie chciał wylewać swojej frustracji w obecności małżonki przyjaciela. Obiecał sobie, że uczyni to podczas musztry, albo na strzelnicy. Wpierw da wycisk własnemu ciało, a potem pójdzie wyżyć się na tarczy imitującej ludzką sylwetkę. Kilka strzałów w głowę powinno załatwić sprawę, a przynajmniej tak sobie wmawiał.  
  Uchwycił w dłoń paczkę papierosów i zmiażdżył ją w swojej pięści, gdy powrócił do Natsumi myślami i ciałem. Na powrót usiadł na krześle, czując zimny powiew wiatru, wydobywający się od strony uchylonego okna. Zadrżał, a na jego skórze natychmiast pojawiła się reakcja pilomotoryczna. Wyczuł ją pod palcami,  gdy przyjechał ręką po chłodnym karku.
  — Ponosi cię wyobraźnia. — Pokręcił głową w akcie dezaprobaty. Postarał się, aby na jego usta zakradł się uśmiech, jednakże grymas, który na nich zamarł, nie miał nic wspólnego z pierwotnym zamiarem. — Naprawdę sądzisz, że po takiej dawce alkoholu byłbym w stanie ustać na nogach? Gdy oni wylewali siódme poty, ja klęczałem przed muszlą klozetową, mając wrażenie, że ból głowy wysadzi mi czaszkę.
  Podczas wypowiadania tych słów rozluźnił uścisk palców z paczki papierosów, choć takowe nie nadawała się już do niczego. Wyglądał jak przeżuta i wypluta. Czyli mniej więcej tak, jak czuł się teraz Kido. Myślał, że alkohol pomoże zapanować mu nad emocjami, ale jedynie spotęgował uczucie beznadziei, które poczuł po ujrzeniu zrozpaczonej Natsumi w koszarach S.SPEC. Ona niczego mu nie ułatwiała.
   Poradzę sobie wypowiedziane tak szybko, było niczym prawy sierpowy wymierzony w policzkach. Nie pozwolił jej sięgnąć do szklanki. Popisał się refleksem, był szybszy. Złapał ją za dłoń, zanim zdążyła skonfrontować własną ze szklanką powierzchnią. Ten gest był na tyle gwałtowny, że strącił łokciem kieliszek, z którego sam pił. Jego zawartość rozlała się po blacie i ciurkiem pociekła po jego spodniach.
  — Jasne, że sobie poradzisz, ale jakim kosztem?
  Spojrzał kobiecie w oczy, jednocześnie zwalniając uścisk z jej ciepłej dłoni, jednak chwila konsternacji nie trwała długo. W końcu wstał od stołu, nie mogąc wytrzymać wytwarzającego się pomiędzy nimi napięcia. By się czymś zająć, pozbierał brudne naczynia i umieścił jej w zlewie, a potem wsunął do ust kolejnego papierosa.
  —  Chcesz ręcznik? – zapytał. Sięgnął po zapalniczkę. — Są w szafce obok pralki.
  Podszedł do okna i zapalił. Po zaciągnięciu się poczuł na twarzy przyniesione przez wiatr krople deszczu. Ramiona zadrżały mu lekko. Nie wiedział czy z powodu zimna, czy wzbierających się w nim emocji. Miał wrażenie, że pogoda z nimi współgra. Znowu się rozpadało.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach