Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Go down

Pisanie 28.06.16 20:30  •  Pif paf [Imo, Yury] Empty Pif paf [Imo, Yury]

Jakoś tak po czwartym kliencie była, kiedy poprawiała makijaż. Dostała przerwę; zauważył wreszcie alfons, że od tego wszystkiego pół twarzy jej z potem spłynęło, a przecież musiała mieć odpowiednio długie rzęsy, sztuczną cerę i czerwone usta, żeby ktoś chciał wsadzić penisa do jej pochwy. Cicho westchnęła, jadąc czarnym cieniem po powiekach jak węglem. Czy czymś takim. Kiedyś słyszała, że jest coś takiego jak węgiel, który to jest czarny.
- Imo – Roxie przeszła obok niej i usadowiła się przy sąsiednim lusterku. Zaczęła uważnie oglądać swój policzek, syknąwszy cicho, kiedy naciągnęła w tamtym miejscu skórę.
- Mają przecież, kurwa, powiedziane, żeby nie zostawiać śladów – odpowiedziała rogata. Dziewczyna, no starsza niż osiemnaście lat na pewno nie była, wzruszyła ramionami.
- „Zagapił się”. Skurwysyn. Żeby mu brodawczak na chuju wyskoczył…
Też zaczęła się malować. Na wszelki wypadek, żeby następny klient nie widział, doprawiła policzek dodatkową porcją pudru, aby nic nie było widać.
- Nie zazdroszczę. Jeszcze wygląda…
- Jak, no nie wiem, co! Taki oblech, że ja pierdolę.
Uśmiechnęła się tak półgębkiem do Roxie. W tym celu musiała przerwać podkręcanie rzęs zalotką, za łatwo je wyrwać, jak się człowiek przypadkiem zagapi. Wynaturzeń również to dotyczyło, jak podejrzewała.
- No, mój nie lepszy - rzuciła żartobliwie. Rox się skrzywiła.
- Ojezu.
Gutture zmarszczyła lekko brwi i nie odezwała się przez chwilę. Potem wzruszyła obojętnie ramionami.
- Jak każdy inny.
- No, w sumie. Do mnie pewnie po drugiej przyjdzie jeszcze ten stary, gruby świniak. Przysięgam, kiedyś go zajebię…
Imo spojrzała na nią z ukosa.
- Nie zajebiesz.
- Masz rację - przyznała Roxie z rezygnacją. - Ale jak nic, moja ciężka praca się zmarnuje na same brzydkie mordy. Nad ranem się woskowałam, mam pizdę jak pas startowy.
W niemalże tym samym momencie spojrzały na zegarek.
Miały jakąś godzinę na ogarnięcie się. W tym czasie z nieco zmęczonych, rozmazanych dziwek miały się na powrót przerodzić w kurtyzany, córy Koryntu, czy jak je ich właściciel nazywał. On, w przeciwieństwie do kobiet, był wykształcony, rzucał więc mnóstwo określeń, spośród których jednak najbardziej przepadał za ordynarnym „kurwy”. Im było to szczerze obojętne, nawet gdyby nazywał je Gwiazdami Zarannymi, nie zmieniłoby to ani o cal ich traktowania. No, ale znał słowa. One nie, ale były drogie, więc nadrabiały twarzą. No i Imo miała rogi, zapachy i feromony, a Roxie była bardziej giętka niż gumka-recepturka. Skończyły.
Ubranie. Trzeba się odpowiednio ubrać, żeby potem to z siebie zdjąć. Przezornie wzięła gorset zapinany z przodu, eksponujący jej wątły biust, żeby łatwo się rozpiąć. Odgarnęła włosy tak, aby wisiorek był widoczny.
Czasem obracała go w dłoniach i zastanawiała się, po co to robi.
Spodnie... w sumie, po co. Stringi, kabaretki i szpile. Klient lubił udawać, że jest taki ostry, więc wszystko musiało być na czarno lub czerwono, żeby pasowało do jej diabelskich przymiotów. Po ubraniu się poprawiła jeszcze usta i roztoczyła wokół siebie ostry, opiumowy zapach.
- Kurwa, darmowe perfumy - Roxie spryskała się czymś cukierkowym, poprawiając sukieneczkę.
- Jakbyś tu za cokolwiek płaciła - odcięła jej się Imo, oglądając uważnie swoje odbicie. Ciało miało wyglądać na mocne 9/10. Miała być pociągająca tak, żeby nie potrzebować feromonów. Co nie oznaczało, że nie skorzysta...
- Cały mój dół płaci - odparła dziewczyna, spięła włosy i wstała. - Życz mi powodzenia. I nawzajem.
- Powodzenia - Rogata uśmiechnęła się do niej na pożegnanie, poczekała chwilę i westchnęła, patrząc w lustro. Po kilku chwilach zawieszenia pojęła, że znowu obraca w rękach medalik.

Klient był trochę ponad stan w standardzie „jak każdy inny”. Zwyzywać zwyzywał, w ramach, powiedzmy, ostrej sesji, trochę uderzył, trochę poddusił. Jej zadaniem było wyprężyć się, kiedy trzeba, spojrzeć na niego raz płaczliwie, a raz, jakby to sflaczałe ciało należało do istnego samca alfa, no i kusić, jak na diablicę przystało. Nie mogła go jednak dotknąć, dopóki on jej nie zbezcześcił. Wtedy jej zadaniem było nałożyć na siebie maskę w postaci mimiki twarzy, pasującej do kobiety, którą ktoś gwałci, ale jej się podoba. Paradoks, pomyślałaby, gdyby znała to słowo, kiedy tak rutynowo była przedmiotem czyjejś życiowej radości. Bardziej ją bolało niż cokolwiek innego, większość czynności była nieprzyjemna, na zewnątrz i w środku wydawała się sobie wręcz brudna. Jęknęła, nie, zaskowyczała prawie, wtedy, kiedy klientowi się podobało, żeby przyspieszył, obiecał jej na ucho godziny rozkoszy, a potem odpalił jak wstrząśnięta butelka szampana. Dzień jak co dzień. Jutro będzie tak samo, pojutrze może trochę ostro, a potem...
...potem może będzie obchodzić osiemnaste urodziny.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.11.16 14:00  •  Pif paf [Imo, Yury] Empty Re: Pif paf [Imo, Yury]
Wątek zawieszony z braku aktywności userów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach