Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5

Go down

Pisanie 06.02.19 13:54  •  5 seconds of summer [Yu & Rhett] - Page 5 Empty Re: 5 seconds of summer [Yu & Rhett]
---na weselu---
 Łapka czuła, że coś jest nie tak. Ogon swędział ją niemiłosiernie, a działo się tak zawsze, gdy nadchodziła katastrofa. Ostatnim razem czując nieprzyjemne uczucie we wspomnianym miejscu przez cały ich las przeszła straszliwa wichura. Piękny ogród Łapki, w który wkładała tyle serca, nie miał najmniejszych szans z porywistym wiatrem.
 — Gdzież się podział Pan Kruk? — spytała jednego z gości. Pani Jeżowa spojrzała na łasicę znad ramienia męża i wzruszyła ramionami.
 — Umknął gdzieś już chwilę temu, droga Łapko. Wydaje mi się, że bardzo się spieszył, bo po drodze zgubił kilka piórek.
 Wodzirejka niemal zemdlała, w ostatniej chwili łapiąc się krawędzi stołu.
---

 — Możesz go zjeść.
 Słowa huknęły niczym gilotyna o glebę. Pan Kruk pobladł pod piórami, choć żaden z katów nie był w stanie dojrzeć mlecznej skóry. Spoglądał z przerażaniem na kobietę, nie mogąc uwierzyć, że tk szybko postawiła na nim krzyżyk. Jakby co najmniej czymś jej zawinił!
 Lis nie potrzebował dodatkowej komendy. Szczęki rozwarły się wręcz leniwie powoli, sięgając czarnego kubraka. Zęby chwyciły za przód schludnego garnituru, a gdy zwierzę zaczęło szarpać łbem, guziki odskakiwały od materiału niczym pchły
 — Litości, piękna damo! — zawył kruk, swoją wysoką tonacją stawiając do pionu pół stumilowego lasu. — Obiecuję być przykładnym obywatelem! Nie będę cię więcej nagabywał, zachowam się jak dżentelmen, tylko nie pozwól tej bestii zniszczyć moich pięknych piór!
 Dźwięk dartego materiału wydarł kolejny okrzyk zaskoczenia z gardła ptaszyska. Przygnieciony do ziemi mógł jedynie zdzierać głos.
 — Wiem, jak wyjść z wesela niezauważonym!
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.02.19 11:42  •  5 seconds of summer [Yu & Rhett] - Page 5 Empty Re: 5 seconds of summer [Yu & Rhett]
 Uczucie triumfu przepełniało ją z góry do dołu. Nawet jeśli pokonanym był tylko i wyłącznie samotny, nakręcony na punkcie flirtów ptak. Nie lekceważyła swoich przeciwników, nieważne jak mizerni z wyglądu i niepełnosprawni na umyśle byli. Kruk już raz jej przeszkodził w osiągnięciu celu, zarzekał się zachować maniery, a jednak znowu leżał przed nimi wywinięty brzuchem do góry psocąc i psując.
 — Wyjdę główna bramą, kiedy będę miała na to ochotę! — oparła, dumnie krzyżując ręce.
 Dogadali się już z Łapką. Mieli pozostać grzecznymi gośćmi, a z pomiędzy Pana Kruka a łasicy to ta druga strona wydawała się wiarygodniejsza. Obiecano im, że nie stanie się więcej już nic złego. Zarówno ptak złamał swoje przyrzeczenie, jak i wodzirejka nie dopilnowała sprawy. Teraz oboje byli winni, a Yu i Lis w tym wszystkim pozostali jedynymi pokrzywdzonymi. Teraz musieli ich stąd wypuścić.
 — Jak myślisz kudłaty zadzie, skrzydełka czy nóżki w pierwszej kolejności? — zapytała, zerkając na wymordowanego z uniesionymi do góry kącikami ust. Nadal nie chciała zdradzać jak wiele jej słów było zwykłym drażnieniem, a ile prawdą. Decyzję pozostawiła lisowi, a to czy rzeczywiście postanowi kruka postraszyć uciskiem swojej paszczy niewiele ją obchodziło.
 Być może uczynienie krzywdy jednemu z gości przyniosło by im trochę problemów, ale Yu była gotowa na walkę. Na jedzenie, na kły i na noże. Czego tylko chciała zwierzęca gromadka. Przy odrobinie szczęścia para młoda ich stąd wyrzuci. Tak czy siak sytuacja prezentowała się już całkiem znośnie.
 Nagle coś zadzwoniło cichym, metalicznym odgłosem. Wysoko na drzewie poza ich zasięgiem siedziała przysadzista, napuszona sroka. Na jej szyi wisiał złoty łańcuszek, a na nóżkach równie błyszczące pierścionki.
 — Wreszcie się doigrałeś, stary lisie! — zaskrzeczała i zetknęła skrzydła z zadowoleniem (Kami nie miała pojęcia, że anatomia ptaków zezwala im na taki gest). — Obserwowałam was już od dłuższej chwili! Dajcie mu popalić złotka. Ten spróchniały podrywacz umówił się ze mną na Jesionie, a potem wystawił do wiatru!
 Zaczęła wystukiwać nóżkami rytm jakiejś leśnej piosenki. Wyglądało to tak, jakby potrzebowała natychmiast skorzystać z toalety, ale jej biżuteria dźwięczała przy tym wyraźnie. Najpewniej więc chodziło wyłącznie o podkreślenie swojego bogactwa.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.02.19 21:03  •  5 seconds of summer [Yu & Rhett] - Page 5 Empty Re: 5 seconds of summer [Yu & Rhett]
 Dumna postawa Łowczyni odebrała krukowi resztki nadziei. Zaczynał rozumieć, gdzie popełnił błąd i że tym razem w okolicy nie było żadnej potulnej wodzirejki, która mogłaby powstrzymać rozwarte szczęki przed rozszarpaniem kruczego gardła. Wówczas przełykanie śliny stało się dla podrywacza fizycznie bolesne.
 Stojący nad nim lis nie wyglądał na skorego do ugód, choć w rzeczywistości chciał jedynie zaprezentować ptaszysku konsekwencje. Białe zęby i łączące je nitki śliny zdawały się odgrywać swoją rolę idealnie, bo przerażenie w czarnych ślepkach przypominających koraliki było aż nazbyt widoczne.
 Kolejne szarpnięcie łba posłało na ziemię resztę guzików. Każdy z nich toczył się kilka sekund, bu ostatecznie zniknąć pod liściem, bądź umknąć między źdźbła trawy. W eleganckiej marynarce powstały dziury nie do naprawienia. Brud z podłoża naznaczył ciemny materiał, wyrywając z kruczego gardła kolejny okrzyk.
 Nowe brzmienie drżące w powietrzu zatrzymało zwierzęce zęby na centymetr od szyi ptaszyska. Lis cofnął pysk i kłapnął szczękami z głuchym stukotem, tym samym wprawiając drobniejsze ciało w drżenie, co doskonale wyczuł pod łapami. Opętany zadarł mordę i spojrzał w górę, rejestrując w polu widzenia równie czarną co sam Pan Kruk sylwetkę. Z tą jednak różnicą, że w tym przypadku postać lśniła od licznej biżuterii. Nie pozostało mu nic innego jak przechylić łeb na bok.
 — Dajże spokój, złota Sroczko! Przepraszałem cię już tyle razy, przyniosłem nawet piękny łańcuszek od Starego Niedźwiedzia! Dobry miesiąc się z nim targowałem. Myślałem, że już mi wybaczyłaś, moja droga — kruk zapłakał rzewnymi łzami, starając się zasłonić lico jednym ze skrzydeł. Krótkie warknięcie odwiodło go od pomysłu zaskakująco szybko.
 Znudzony kłótniami lis cofnął łapy z ptasich ramion. Do uszu dotarł oddech pełen ulgi, lecz zamiast do końca opuścić płuca ofiary, powietrze ugrzęzło gdzieś na środku gardła. Wymordowany przysiadł na brzuchu weselnego gościa. Nie mógł przecież pozwolić mu uciec.
 — Umrę! Umrę tu dziś i moje piękne piórka pójdą w piach razem ze mną! Oszczędźcie nieszczęśnika. Przysięgam na mą dumę i honor, że więcej kłopotu nie sprawię — płakał nieszczęśliwie ile sił. Marshall zaczynał podejrzewać, że jego dźwięczne jęki już dwa razy dotarły do uszu pozostawionych na polanie uczestników zabawy. Może nawet Łapka zdążyła zlokalizować pozycję uciekiniera. — Proszę cię Złota Sroczko, wspomóż umierającego!
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.02.19 19:55  •  5 seconds of summer [Yu & Rhett] - Page 5 Empty Re: 5 seconds of summer [Yu & Rhett]
 Sroka machnęła skrzydłem w geście obojętności. U jego nasady zadźwięczał łańcuszek, najpewniej ten, którzy wedle relacji Kruka otrzymała od niego.
 — Głupi pierzak! To wybaczyłam Ci już dawno, ale na Jesionie umówiłeś się ze mną tego wieczora. Myślisz, że na czym siedzę, ty sowi bobku? — zaskrzeczała, tupiąc małymi ptasimi nóżkami o powierzchnię drzewa, które jak Kami odkryła, w rzeczy samej było dorodnym jesionem.
 Obserwowanie jak jej stary przyjaciel wije się na kształt węża pod ciężką łapą lisa sprawiało jej niebywałą radość. Była święcie przekonana, że posiwiały ptak i tak jeszcze nie zdechnie, ale w imię większych emocji grała bezduszną do samego końca. Kiedy lis odwiódł pysk od gardła ptaka, Sroka wyglądała niemalże na zawiedzioną.
 — Jestem pewna, że trzymasz w swoim gnieździe coś, co mogłoby nadać realnej wartości twojemu wołaniu o pomoc. Coś, co przekonałoby mnie, że warto jest wstawić się za tobą u tego miłego państwa — powiedziała, zsuwając się powoli z krawędzi gałęzi i lądując zgrabnie pomiędzy Yu, a wymordowanym i Krukiem. Najwyraźniej bezgłośne negocjacje zostały zakończone, bo ptasia adwokatka nastroszyła dumnie swoje piórka i zwróciła się teraz do przypadkowych gości weselnych. — Chociaż wartość życia tego tu oto dżentelmena jest bardzo wątpliwej natury, nie godzi się, by na weselu, które winno być świętem szczęścia i miłości polała się krew. Co innego jutro.
 Kami cicho parsknęła. Nie miała już cierpliwości do tej zwierzęcej telenoweli, gdzie trzy razy w ciągu jednego odcinka życie pobocznego bohatera wisiało na włosku. Sroka była najgorszą możliwą pomocą dla Pana Kruka, bo teraz poza jednym ptakiem, miała ochotę uciszyć na wieki także drugiego.
 — A więc to jest ta Sroka, o której tyle gorących ploteczek nam opowiedziałeś, stary podrywaczu? — zapytała niewinnie jednooka, zerkając na kruka, to na srokę.
 Na reakcję nie musiała czekać długo. Gdy tylko zakończyła swoje pytanie, ptasie skrzydło uderzyło w dziur leżącego na glebie kruka. Wyglądało, jakby lisi ciężar nie musiał już dłużej przygniatać niesfornego dżentelmena do ziemi. W ruch poszły dzioby i złote łańcuszki, które jak Kami zauważyła, świetnie się sprawdzały w roli broni przeciwko opierzonym przeciwnikom.
 Spojrzała szybko na boki, a potem kiwnęła na lisa, by wraz z nią zniknął w zaroślach, zanim na horyzoncie pojawi się jeszcze jeden gadający futrzak, albo pierzak, którego paplanina przyprawi ją o mdłości. Jeśli szarpanina ptaków zwróci na siebie uwagę Łapki, to może nawet ona nie zdoła dłużej ich zagadywać. Poza tym, mieli w końcu obejrzeć dom państwa młodych. Mijając jeden ze stawów musieli być już wystarczająco blisko, by wkrótce przekonać się, jak bogato zamieszkiwała lisia para.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.02.19 17:15  •  5 seconds of summer [Yu & Rhett] - Page 5 Empty Re: 5 seconds of summer [Yu & Rhett]
 Uwolnione skrzydła Pana Kruka szurnęły po ziemi. Złapał się za głowę, uświadomiony w swym wielkim błędzie. O ile złość Łasicy Łapki był w stanie przeżyć, tak wraz ze Sroką Złotnicą były duetem nie do powalenia. Na myśl napawała starego podrywacza ogromnym strachem i jeszcze wielkim smutkiem, wszak jego piękne piórka nie będą w stanie przetrwać takiej potyczki!
 Sroka podjudzana słowami Łowczyni niemal doprowadziła Kruka do zawału. Biedak prawie posiwiał.
 Okładany z każdej strony postąpił jak dżentelmen — ani razu nie podniósł skrzydła na przyjaciółkę od plotek, nawet jeśli ta nie żałowała sobie siły. Cierpiał, płakał i krzyczał coś o pięknym dziobie i piórkach, które kolejno opadały na ziemię, bądź niknęły między drzewami niesione przez wiatr.
 Wymordowany był całkiem skory do obejrzenia tej bitwy. Zniechęcała go jedynie wizja wygranego, bo ktokolwiek nie zająłby tej pozycji, skutki mogły okazać się tragiczne. Opcja, która zakładała zwiedzanie lisiej rezydencji w towarzystwie Kami i jej wilka wydawała się znacznie atrakcyjniejsza. Zostawił więc za plecami ptasi skrzek i serię wyzwisk.
 Idąc u boku kobiety, co jakiś czas zaczepiał jej zwierzęcego towarzysza. Odbijał od jednej strony w drugą, dotykając nosem sterczącego ucha lub karku. Nie poprzestał jednak na tym, bo i wystające z jednego koka kosmyk ciemnych włosów Yu padł ofiarą lisiego zainteresowania. Węszył przy jej głowie z ciekawością dziecka, by po sekundzie odskoczyć dwa metry w tył i umknąć na drugą stronę ścieżki, jak gdyby nigdy nic.
 Dom państwa młodych okazał się tak wielki, jak głosiły plotki, a możne nawet o dwa piętra wyższy. Zbudowany w tradycyjnym, japońskim stylu, pięknie dopełniający otoczenie. Zawieszone lampiony podkreślały kolor powoli zachodzącego słońca. Ziemię tuż obok rezydencji zdobił staw z drewnianym mostem przecinającym środek.
 Wymordowany podskoczył w miejscu, później obszedł Łowczynię dookoła, aż w końcu trącił pyskiem jej plecy. Chciał wejść do środka.
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.06.19 18:57  •  5 seconds of summer [Yu & Rhett] - Page 5 Empty Re: 5 seconds of summer [Yu & Rhett]
 Wyglądało na to, że sprawę natarczywego ptactwa mieli już za sobą. Uznała, że pokiereszowany Kruk nie będzie miał na tyle odwagi, by kontynuować swoje zaloty. Sroka z drugiej strony wyglądała na godną jego przeciwniczkę, więc oboje przez kilka najbliższych chwil będą zbyt zajęci sprzeczką.
 Kami, jej wilk i lisi towarzysz mieli w tym czasie czas, by oddalić się z pola widzenia niepożądanego towarzystwa i udać się wreszcie tam, gdzie być może w rzeczywistości mieli ochotę przebywać.
 Leśna rezydencja nowożeńców wyrosła przed nimi tak nagle, że bez wątpienia mieli do czynienia z pewnego rodzaju magią. Budynek wyrastał ponad korony drzew na kilka pięter, a jeszcze tego samego poranka budynku tutaj nie było. Nie dziwiła się ekscytacji większego z futrzaków. Ona również czuła zainteresowanie miejscem, które pojawiło się przed nimi w tajemniczy sposób. Nie przejęła się nawet niesfornym kosmykiem włosów, który za sprawą zaczepek uciekł ze zgrabnie związanej fryzury.
 — Myślisz, że możemy wejść do środka bez pytania? — skierowała słowa do czworonogów nie oczekując od żadnego z nich konkretnej odpowiedzi. Rozejrzała się tylko, a potem zachęcana przez Rhetta odsunęła pierwsze wrota.
 Hakai, wilk jednookiej wpakował nos do środka jako pierwszy, ale jego młodzieńcza odwaga szybko została zgaszona wyjącym odgłosem wiatru dochodzącym z wnętrza. Czworonóg odskoczył na bok i schował się za swoim większym, kudłatym towarzyszem, spoglądając na wejście z pomiędzy jego nóg.
 Yu nie zniechęcił nieprzenikniony cień. Kiwnęła głową do Rhetta, a potem przekroczyła pewnie próg. Westchnęła natychmiast pełna zachwytu. Kolejna magiczna sztuczka sprawiła, że gdy znalazła się w całości we wnętrzu rezydencji, ta odkryła przed nią swoje sekrety. Jasny błysk, identyczny do tego z weselnego planu, pojawił się dookoła w idealnie rozplanowanych odstępach. Korytarze ciągnęły się w obie strony, a przed nimi pojawiły się także szerokie, zakręcone na boki schody, które łączyły się na szczycie w niewielki balkonik. Bezpośrednio nad nim wisiał potężny portret przedstawiający sędziwą parę lisów. Wnętrze pachniało drewnem, miodem i świeżo ściętą trawą.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.06.19 2:21  •  5 seconds of summer [Yu & Rhett] - Page 5 Empty Re: 5 seconds of summer [Yu & Rhett]
 — Myślisz, że możemy wejść do środka bez pytania?
 Gdyby mógł, wzruszyłby ramionami. Już dobre dwie godziny wcześniej porzucił logikę. Walała się gdzieś wraz z rozsądkiem, co rusz popychana przez czyjeś kopytko, zaplatany w tańcu ogon lub instrument, którym wywijały zaprzęgnięte do roli orkiestry jeże. Naprawdę mieli się przejmować pozwoleniem wobec takich dziwów?
 Dość zdezorientowany zerknął w dół, lokalizując między łapami wilczą mordę. Napotkany przed oczami widok przechylił łeb lisa wpierw w jedną, później w drugą stronę, aż w końcu wysunął naprzód; zimny nos tknął tym razem zwierzęcy policzek, później smagnął postawione na sztorc ucho.
 No dalej, to tylko zwykła rezydencja w środku lasu. Opustoszała, ale to również pozostawało kwestią czasu. Absolutnie żadnego powodu, by się bać.
 ... prawda?
 Właścicielka wilka postąpiła krok naprzód, tym dzielnym aktem rozwiewając wszelkie wątpliwości. Wymordowany ruszył tuż za nią, co rusz wychylając pysk znad kobiecego ramienia.
 Bogate wnętrze w istocie zapierało dech w piersiach. Połączenie nowoczesnych i tradycyjnych elementów dodawało miejscu przyjemnego uroku. Marshall mógł jedynie podejrzewać, jak wiele tajemnic skrywał jeszcze ten dom. Chciał odkryć każdą pojedynczą, ale patrząc na rozmiary dobytku, mierzenie się z takim wyzwaniem mogłoby zająć lata.
 Rozejrzał się na lewo i prawo, ale to nie odnogi korytarzy interesowały go najbardziej. Wzrok uciekał ku prowadzącym na kolejne piętra schodom. Jeśli mieli znaleźć coś wartego uwagi, to musieli szukać powyżej poziomu parteru, tego był pewien.
 Tym razem nie szturchnął łowczyni ani jej czworonożnego towarzysza; sam ruszył żwawo naprzód, bujając ogonem na boki. Na pierwszym stopniu łapę postawił dość ostrożnie, całkiem, jakby konstrukcja miała nagle runąć im na głowy. Żadna katastrofa się jednak nie rozpoczęła, toteż ruszył dalej.
 Zatrzymał się dopiero w połowie schodów, gdy ciemnym uchem poruszyło wyłapane z powietrza skrzypnięcie. Hałas dochodził z góry. Lis zerknął więc za siebie, chcąc skontrolować, czy jego towarzyszka również to dosłyszała.
 Zwykle nie potrzebował otuchy do takich wypraw, lecz teraz poszukiwał drobnego wsparcia w oczach kobiety. Jakby na to nie spojrzeć — wciąż był wrażliwym na punkcie duchów dzieciakiem.
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.06.19 13:07  •  5 seconds of summer [Yu & Rhett] - Page 5 Empty Re: 5 seconds of summer [Yu & Rhett]
 Instynktownie oddała prowadzenie lisowi. Wierzyła, że z ich dwójki to właśnie sierściach miał większe prawdo do przebywania w domostwie lisiej pary nowożeńców. Pary młodej nie było nigdzie widać, ale to miało sens, skoro całą arenę weselną pozostawili daleko za sobą. Kiedy ostatni raz widziała główny stół, rude małżeństwo nadal tam siedziało.
 Trzymała się nieco z boku, a wilk zamykał cały pochód. Ogon stworzenia zastygł w niepokoju, a nos kręcił się na boki w próbie zbadania woni, której jednooka nie potrafiła wyczuć. Apartament był tą bardziej ludzką częścią całego wydarzenia, a mimo to kobieta czuła się jak intruz i polegała na intuicji psowatych bardziej niż planowała. Dla dodania odwagi sobie samej od czasu do czasu drapała Hakaia za uchem, a Rhetta po kudłatym zadzie.
 Zatrzymała się na sekundę po nich rozglądając się zaniepokojona na boki.
 — Co? — Udzieliła jej się ta sama nerwowość. — Co się dzieje?
 Wyminęła lisa i pierwsza wspięła się na szczyt schodów. Tutaj też korytarz rozgałęział się na boki, ale tym razem bez pytania podążyła w wybraną przez siebie stronę. Nie wiedziała nawet, że kierowała się dokładnie do źródła dziwnego dźwięku, który oba czworonogi miały szansę wcześniej usłyszeć. Hałas nadal dobywał się z oddali, ale najwyraźniej czarnowłosa nie zdawała sobie z niego sprawy. Kierowała się prosto na ogromne, drewniane drzwi, zza których dochodził huk.
 — Czuję coś słodkiego — oznajmiła, rozstawiając ramiona tak, by być w stanie jednocześnie uchylić oba skrzydła drzwi. Bez ostrzeżenia naparła na nie odblokowując przejście do kolejnego pomieszczenia.
 Blask bijący z wnętrza na krótki moment oślepił jej jedyne oko. Zmrużyła powieki i zabrała ręce z drzwi zasłaniając twarz ramieniem. Mruknęła niezadowolona tak mocnym światłem, ale jego promienie powoli gasły, aż wnętrze gotowe było, by ukazać im swoje wnętrze.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.06.19 9:37  •  5 seconds of summer [Yu & Rhett] - Page 5 Empty Re: 5 seconds of summer [Yu & Rhett]
 Lekki dotyk jednookiej dodawał mi otuchy, całkiem, jakby lekkim muśnięciem przekazywała całą odwagę jemu i idącemu tuż obok wilkowi.
 Nawet gdyby zwierzęce ukształtowanie szczęk pozwalało na mowę, za skarby świata nie przyznałby na głos, że troszkę się wtedy stresował. Nigdy nie lubił nawiedzonych miejsc. Jak miałbym się mierzyć z czymś, co nie było fizyczne? Wówczas na nic zdawały się mięśnie w łapach gotowych no szybkich akcji, pazury czy wyładowany ostrymi zębiskami pysk.
 Westchnął w duchu, szybkim susem pokonując resztę schodów.
 Zamiast koncentrować wzrok w jednym miejscu, błądził nim po każdej ścianie, umieszczonych gdzieniegdzie ozdobach; doszukiwał się nawet mysich dziur, lecz jak ja razie żadnej nie znalazł. Autor hałasu sprzed chwili nie mógł więc być gryzoniem.
 Chciał kontynuować infiltrację, gdy zatrzymała go ciekawość Kami. Zajrzał jej przez ramię, ale bijąca z wnętrza pomieszczenia jasność szybko cofnęła czarną mordę w tył. Potrząsnął łbem na boki, zaraz przesuwając łapą po przymkniętych ślepiach, w których wciąż majaczyły rozbłyski. Wystarczyło kilkanaście sekund, żeby zwalczyć oślepienie. Mogli zajrzeć do środka.
 Po uchyleniu drzwi słodki zapach zyskał na sile. W pierwszej chwili lis pomyślał o stołach suto wystawionych słodkościami, lecz gdy tylko zerknął do pomieszczenia, pierwotna wizja przepadła bezpowrotnie. Kuszący zapach wziął się z drzewa pełnego dojrzałych śliwek, którego pień przebijał podłogę. Gałęzie pełne owoców i młodych liści sięgały sufitu, rozpościerając się na całą jego powierzchnię. Tuż za konarem widniał pokaźny balkon z widokiem na tyły rezydencji.
 Początkowo Marshall chciał postąpić krok naprzód, lecz przed ułożeniem łapy na gładkiej powierzchni podłogi powstrzymało go kolejne skrzypnięcie dobiegające z głębi korytarza. Jedno z lisich uszu od razu drgnęło w tamtym kierunku, wyłapując kolejne dowody na obecność obcej osoby.
 Sam już nie był pewien gdzie teraz ruszyć. Sprawdzić pokój razem z wilczą księżniczką, czy ruszyć pędem ku niepokojącym dźwiękom.
 Ostatecznie nie wybrał żadnej z tych opcji, zmierzając z wolna ku kolejnym drzwiom. Uchylił je szturchnięciem pyska, w porę cofając go przed kolejnymi rozbłyskiem.
 Tym razem pomieszczenie było całkiem inne. W przeciwieństwie do pierwszego, w tym było jakby... Ciemniej. Również spoglądając przez umieszczone na ścianach okna doświadczało się tego wrażenia, bo i słońce zdawało się położone niżej.
 Wszystko wskazywało na to, że po raz kolejny przyszło im się zmierzyć z załamaniem rzeczywistości.
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.07.19 12:08  •  5 seconds of summer [Yu & Rhett] - Page 5 Empty Re: 5 seconds of summer [Yu & Rhett]
 Blask wyłaniający się zza drzewa na moment ją zdezorientował, ale zaraz dostrzegła jak gra świateł iluminuje podłoże przebijając się przez liście. Ten widok w porównaniu do nagłego oślepienia wydawał się niemalże kojący. Drewniana, lakierowana podłoga załamywała światło w wielu miejscach. Miało się wrażenie stąpania po leśnym poszyciu podczas gdy nadal stąpało się wyłącznie po płaskich panelach rezydencji nowożeńców.
 Lisia para musiała mieszkać tu wspólnie już nieco wcześniej, gdyż wszędzie widoczne były oznaki ich bytności. Od przyjemnych dla oka ozdób z motywami zakochanych lisów po ogromne drzewa genealogiczne wymalowane na ścianach, których gałęzie uwzględniały niedawno domalowane wizerunki rudzielców. Ich godność została jednak zapisana w sposób, jakiego Kami nie była w stanie odczytać. Symbole nie przypominały żadnego pisma, jakie znała.
 Zapatrzyła się na jedną z takich figurek, gdy dostrzegła, że została w pomieszczeniu sama, a jej zwierzęcy towarzysze znikali właśnie na progiem następnych drzwi. Szybkim krokiem dogoniła ich, oglądając się przez ramię.
 Z każdym kolejnym przejściem witała ich wystój, a za oknem inna pora dnia, nocy a nawet zupełnie odległe pory roku. Gdy dotarli do zimowego poranka, zatrzymała się na moment. Setki obrazów walczyły o jej uwagę ze śniegiem prószącym za szybą.
 — Hej, czy to nie Pan Kruk? — zapytała nagle, przylegając nosem do chłodnego szkła.
 Przeźroczysta powierzchnia parowała pod wpływem jej ciepłego oddechu, ale wyraźnie widziała na dole czarny kształt sporej wielkości ptaka, który wił się na śniegu jak gdyby zraniony. Na bieli nie było widać śladów krwi, ale zwierzę widocznie cierpiało. Poza tym dookoła niego nie było żadnego innego stworzenia, które przybyło by mu z pomocą.
 Ogarnęły ją przedziwne uczucia. Miała ochotę jedynie się przyglądać doskonale wiedząc, że Kruk cierpi. Było w tym coś hipnotyzującego. Może to z powodu przyjemnego ciepła pomieszczenia, w którym nadal się znajdowali lub przeszkody, jaki tworzyła pomiędzy nimi szyba. Wiedziała jednak, że niezależnie od tego jak bardzo denerwujący był wcześniej ptak, powinna mu pomóc.

 Rozejrzała się i szybko zlokalizowała schody. Różniły się nieco wcześniej od tych, którymi weszli na piętro wcześniej, ale droga do wyjścia była identyczna. Znalazła się na zewnątrz w kilka sekund, zapominając nawet, by ubrać na siebie coś cieplejszego. Chód zimowej aury szybko wywołał na jej policzkach zaczerwienia.
 Otoczyła dom, który nagle wydał jej się dużo mniejszy i podskoczyła do Kruka.
 — Co się dzieje? — zapytała go, starając się unieruchomić ptaka co wcale nie okazało się zbyt łatwe. Kruk był sporych rozmiarów, a wijąc się w dziwnym ataku wykazał się siłą o jaka nie oskarżyła by go wcześniej jednooka.
 Było w nim coś dziwnego. Nie posiadał kubraka, który wcześniej dumnie na sobie prezentował, a jego oczy pozbawione były inteligentnego blasku. Z dzioba ptaka dobywały się odgłosy bólu, ale wyłącznie takie, które wydałby z siebie najzwyklejszy w świecie kruk.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach