Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 5 1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Pisanie 27.07.18 20:45  •  5 seconds of summer [Yu & Rhett] Empty 5 seconds of summer [Yu & Rhett]
*wkleję tu coś później*

Wybranie odpowiedniego miejsca, w którym nikt nie znalazłby złożonych w schludną kostkę ubrań, zajmowało trochę czasu. Niemniej, gdy już ocenił, że materiałów wepchniętych w wydrążoną w pniu dziurę nie da się dostrzec z żadnego miejsca, mógł odejść w swoim kierunku.
Dzień okazał się nadwyraz spokojny. Jego połowę spędził nad brzegiem płytkiej rzeki, pozwalając promieniom gorącego słońca przenikać przez pasma sierści. Żaden większy drapieżnik nie przerywał mu wypoczynku, a każdy mniejszy chyba słusznie oceniał, że to zła pora na potyczkę z niemal dwumetrowym lisiskiem. Tym sposobem dostał niecodzienną możliwość by... po prostu poleżeć i się polenić.
Ogon co jakiś czasu szurał po podłożu, przesuwając drobniejsze kamyczki na boki. Ich subtelny zgrzyt nigdy nie brzmiał tak dobrze, jak tego dnia.
W końcu jednak coś musiało zakłócić tę błogość. Wpierw był to przestraszony świergot ptaka, później trzaśnięcie zagubionej gałązki daleko, daleko od rzeki. Żaden z tych czynników nie sprawił, że zwierzę zrezygnowało z wypoczynku. Uparcie ignorowało migającą na czerwoną lampkę oraz wszystkie komunikaty głośno i wyraźnie sugerujące ucieczkę. Zaraz coś zaszeleściło w krzakach.
Ale to nie cichy dźwięk sprawił, że lis podniósł się z miejsca i powęszył w powietrzu. To jasny błysk między wysuszonymi liśćmi poruszył mięśniami, podnosząc wychudzone ciało do pionu. Przekrzywił głowę najpierw w jedną stronę, później w drugą. Wahał się wyraźnie przez dłuższą chwilę, dopiero po przeprowadzeniu wewnętrznej walki postanawiając ruszyć ku przygodzie.
Bądź ewentualnej śmierci — jak podpowiedział rozsądek.
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.07.18 12:43  •  5 seconds of summer [Yu & Rhett] Empty Re: 5 seconds of summer [Yu & Rhett]
 Przetoczyła się po trawie z siłą odpychając kupę mięśni i letniego futra na bok. Dłonie zatopiły się w krótkim, szorstkim włosiu i po chwili odsunęły od niego obklejone popielatą sierścią. Każdy z czworonogów liniał latem tak samo mocno. Wystarczyła odrobina przypadkowego kontaktu, by czarny golf zmienił się w niemodny kudłaty sweterek. Kami miała czasami wrażenie, że kłaki jej wilków rozsiewają się w jakimś przemyślanym systemie przypominającym pylenie roślin. Potrafiła zrozumieć obecność sierści w jedzeniu i łóżku, jeżeli trzymała się blisko kryjówki, ale kiedy pewnego dnia po niemal dwóch tygodniach nieobecności biorąc nagą kąpiel w rzece natknęła się na kłębek włosia spływającego obok łagodnym prądem, jęknęła z bezsilności.
 Była doszczętnie zdruzgotana faktem, że jej naturalny zapach ciała zawsze maskowany był przez woń czworonogów, a te przecież, pomimo usilnych starań, nie zawsze pachniały świeżo wypranym psem. Uwielbiała je z całego serca, ale każdy i zwierzęta nie były tu żadnym wyjątkiem, posiada wady i zalety. Jedną z niewątpliwych wad życia w watasze było przesiąknięcie zapachem sierści. W układzie trzy do jednego jej własna woń nie miała szans. Pomijając, że kiedy ona starała się codziennie brać chociażby szybki prysznic, wilczyska dokonywały wszelkich starań, by wytarzać się w czymś paskudnym. Potem obwąchiwały się wzajemnie i niemal potrafiła wyczytać z ich pysków zachwyt. Bajecznie.
 Wąski pysk trącił jej leżącą na trawie rękę. Uniosła palce i dotknęła mokrego nosa zwierzęcia. Podniosła się do siadu i zadarła głowę ku górze. Niebo przebijało się przez gęste, zielone korony drzew. Niecodziennie znajdywało się tak urokliwe miejsca, szczególnie tu, na Desperacji. Momentami zastanawiała się, czy przypadkiem nie zawędrowała aż na granice Edenu. Roślinność była tu gęsta, świeża, zielona, niezwykle przyjemna. Ale wilk przestał domagać się jej uwagi nie dlatego, że odczuł potrzebę kontemplacji otoczenia, jego uszy wystrzeliły ku górze, a źrenice rozszerzyły się. Wyczuł coś niepokojącego.
 Podciągnęła kolana bliżej ciała. Wsłuchiwała się w ciche wycie wiatru między drzewami, trawa kołysała się i układała płasko przy ziemi z każdym podmuchem, ale tylko wrażliwy nos bestii był w stanie wyczuć to, czego ona nie potrafiła zlokalizować. Prądy zmieniły swój kierunek i teraz zapach nadchodził z okolic rzeki. Dla niej wyczuwalny był jedynie swąd wodorostów, ale psisko podniosło się i zrobiło kilka ostrożnych kroków w stronę koryta. Obejrzało się za siebie i znowu wskazało kierunek. Jego spojrzenie mówiło wyraźnie: chodź.
 Poszła. Śladami wilka skradała się wśród zarośli po łagodniejszym brzegu rzeki. Stawiała stopy za jego łapami, pilnowała by żadna złamana pod naciskiem buta gałązka nie zdradziła jej położenia, ale mimo to nie była w stanie zniwelować wszystkich zdradliwych odgłosów. Przyglądała się mowie ciała przewodnika, nie był spięty, raczej zaciekawiony. Cokolwiek wzbudziło w nim te udzielające się kobiecie emocje nie mogło być byle czym. Wilki przyzwyczaiły się do dziwów tutejszej natury nie zwracały uwagi na byle co.
 Podciągnęła bezgłośnie nosem i oparła się dłońmi o pień szerokiego drzewa. Wychyliła zza niego kawałek głowy i wpatrywała się w zdumieniu wymieszanym z zachwytem. To na pewno nie jest byle co.
 Może to uroki tej okolicy, a może miała zwyczajne szczęście. Bardzo rzadko widywała bowiem eksperymenty natury, które w swojej postaci zachowały całą grację pierwowzoru. Niemal każda napotkana bestia była zniekształcona, wyposażona w dodatkowe kończyny, albo całkowicie ich pozbawiona. Zamrugała kilkakrotnie, ale nie zamierzała się wychylać ze swojej kryjówki. Mogło się okazać, że wcale nie szczęście spotkała na drodze, ale pecha.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.08.18 22:24  •  5 seconds of summer [Yu & Rhett] Empty Re: 5 seconds of summer [Yu & Rhett]
Wonie atakujące nos z każdej strony sprawiły, że zwierzę, zamiast kontynuować wędrówkę, przystanęło. Wpierw zadarło pysk, łowiąc z nowego powiewu obce zapachy, później prawie przytknęło nos do ziemi, buszując między drobnymi źdźbłami w poszukiwaniu wskazówek. Nie znalazł ich tam, ale zryw letniego wiatru obrócił łeb i skierował bystre spojrzenie na ciemność lasu. Cienie pośród gałęzi i liści falowały. Znikały tylko po to, by zająć miejsce pobratymców i spłatać oczom figla. Coś w tej plątaninie mroku wydawało mu się dziwnie spokojne, kojące, jakby nagle cały świat odetchnął pełną piersią i runął szczęśliwy na miękkie posłanie.
Futrzak przechylił nakrapiany łeb delikatnie na bok, jeszcze nie do końca pewny rozluźnienia zalewającego kończyny. Nie widział, a może nie chciał widzieć tego, co powinien.
Zanim zdecydował, wzrok raz jeszcze, samoistnie, uciekł w gęstwinę liści i gałązek. Spojrzał nań dziwnie — z wyczekiwaniem. Plątanina liści nie mogła udzielić mu odpowiedzi, choć niewątpliwie próbowała, odzywając się subtelnym szelestem. Szurnięciem końcówki ogona o glebę uciszył tę serenadę, zawracając w końcu krok. Szedł powoli, niemal zachęcająco — wirus nie odebrał zwierzęcej gracji, elegancji.
Nie wyznaczył podróży żadnego konkretnego celu. Kroczył dumnie naprzód, co rusz zamiatając glebę leniwymi smagnięciami plamionego ogona. Tym razem ciekawość nie znalazła odbicia na zwierzęcej mordzie, nie będąc w stanie wykrzywić jej w ludzkim wyrazie.
Nie wiedział, ile drogi przebył tym sposobem. Wiedział natomiast, że mechanizmy mięśni zaskoczyły od razu, nie wydając przy tym ani jednego zgrzytliwego protestu. Zwierzę obróciło się natychmiast — o całe 180 stopni — konfrontując spojrzenie z sylwetką prześladowcy.
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.08.18 19:59  •  5 seconds of summer [Yu & Rhett] Empty Re: 5 seconds of summer [Yu & Rhett]
 Nie mogła się łudzić, że jej obecność pozostanie tajemnicą na długo. Doskonale znała możliwości tropiące swoich wilków, nie było szansy ukryć się, gdy zaciekle śledziły cię trzy czarne, mokre i cholernie wrażliwe nosy. Nie było sensu chować się, gdy lekkie podmuchy wiatru co raz zmieniały kierunek i w którymś momencie mogły zdradzić jej zapach. Pozostała więc za drzewem tylko dlatego, że gruby pień zapewniał jej to minimum ochrony, o jakie mogła prosić w starciu z wielkim lisem.
 Nie miała prawa istnień, ale ona również. Mimo to odniosła wrażenie, że egzystencja tak majestatycznego stworzenia była obarczona znacznie większymi konsekwencjami dla równowagi w naturze. Niemal czuła jak otoczenie marnieje w obliczu tego stworzenia, a jej własny ciężar śmietnikowego kruka, albo szczura z kanałów był minimalny. Prawie w ogóle nie posiadała znaczącej aury.
 Wiedziała jednak, że zachwyt musi ustąpić miejsca ostrożności.
 Bezgłośnie sięgnęła po zakrzywiony sztylet i przytrzymała go za plecami. Stojący niedaleko wilk zjeżył sierść na karku, ale on również został omamiony zachwytem, chociaż może w przypadku zwierząt chodziło o czysty szacunek dla natury i jej tworów.
 Na jedną jej komendę gotowy był zabić.
 Wychyliła się odważnie z zarośli i odwzajemniła spojrzenie stworzenia. Spodziewała się, że ucieknie, jeżeli miało już okazję spotkać wcześniej człowieka. Że pozwoli działać ciekawości, jeżeli spotyka jakiegoś po raz pierwszy. Że rzuci się na nią z kłami i pazurami, jeżeli z ludźmi ma więcej wspólnego niż na to wygląda. Nie wykluczała spotkania z wymordowanym. Spadesa również poznała kiedyś jako wilka, a potem okazało się, że karmiła z ręki człowieka w ciele czworonoga.
 — No cześć piękny. Jakim cudem uchowałeś się w tej beznadziei? — powiedziała szeptem, bo nie chciała go wystraszyć.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.08.18 21:52  •  5 seconds of summer [Yu & Rhett] Empty Re: 5 seconds of summer [Yu & Rhett]
Zwierzę spojrzało w pierwszej kolejności na wilka, jego zjeżoną sierść i czujne spojrzenie. Obserwacja zajęła kilka długich, sprawiających wrażenie wieczności sekund. Później powoli, niemal w zwolnionym tempie spojrzał w kierunku kobiety, lustrując każdy centymetr jej ciała. Nie nachalnie. Obserwował ją z ciekawością odkrywcy.
— No cześć piękny.
Przechylił łeb wpierw na lewo, później na prawo. Ogon znów świsnął przez powietrze, tym razem już bezgłośnie. Podszedł na krok, ale sekundę później stanął w miejscu, znów obserwując kudłatego towarzysza kawałek dalej.
Dzień jest spokojny — mówiła jego morda, jednocześnie pozostając nietkniętą przez ludzką mimikę — nie psujmy tego.
Zastrzygł uchem, wyłapując wszystkie otaczające ich dźwięki — szelest liści, bzyczenie owadów, oddechy stojącej naprzeciwko dwójki. Sam nabrał powietrza w płuca, pokonując kolejne centymetry. Szedł bez pośpiechu, wręcz specjalnie przeciągając chwilę wkroczenia w przestrzeń osobistą nieznajomej.
W końcu sięgnął celu. Zimny nos tknął niepewnie materiału ubrania na wysokości ramienia, węsząc w poszukiwaniu odpowiedzi na niezadane pytania. Ciepły oddech chwilę później poruszył ciemnymi kosmykami. Zwierzę obniżyło łeb i wetknęło nakrapianą mordę pod dłoń kobiety.
Nie mam złych zamiarów — próbowało przekazać na swój pokręcony, zwierzęcy sposób. Domagając się pieszczot, zamachało nawet ogonem.
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.08.18 22:36  •  5 seconds of summer [Yu & Rhett] Empty Re: 5 seconds of summer [Yu & Rhett]
5 seconds of summer [Yu & Rhett] 339zlKI

 Poczucie zagrożenia nie mijało. Chociaż wszystko mówiło jej, by dała się ponieść chwili, nie potrafiła zrzucić wraz z mrugnięciem oka wyzbyć się niepokoju. Była pewna, że zachwyt jest wyłącznie jej wymysłem, lis nie działał na wszystkich tak jak syreny na marynarzy, działał tak wyłącznie na nią.
 Była zdolna wysunąć w jego kierunku dłoń, byle tylko opuszki palców szybciej zetknęły się w miękkim (w jej wyobrażeniu) futrze stworzenia. Futro ją uspokajało, kojarzyło się z wilkami, z domem. Miękkość i ciepło zwierzęcego ciała działało na jej zmysły jak magiczne lekarstwa. Nie potrafiła policzyć ile razy tak dziecinna zachcianka niemal pozbawiła ją palców z obu dłoni. To było jej własne, małe dziwactwo.
 Dlatego dłoń trzymająca za plecami ostrze drgała delikatnie. Mięśnie było naprężone i gotowe do ataku, instynktownie zabiłaby w sobie nawet potrzebę zachowania tego piękna, gdyby pojawiło się chociaż małe zagrożenie. Śledziła kroki stworzenia uważnie, ale w myślach liczyła możliwą wartość zacisku jego szczęk.
 Był szybki? Zwinny? Czy w tych kruchych, lisich łapach kryła się siła zdolna przeciwstawić się jej ciężkiemu, krępemu wilkowi? Różnica była oczywista. Przeorany bliznami pysk wilczura, wyrwane kępki sierści, szerokie łapy i długie pazury wskazywały jasno czego się od tego stworzenia wymagało. Nie musiał być piękny, miał być skuteczny. Ale Kami pragnęła piękne, pragnęła czegoś co nie ma wypisane między oczami: wojna.
 Wyciągnęła rękę i poczuła lekkie pacnięcie w okolicach ramienia. Nie potrafiła czytać w myślach, ale wiedziała już, że ten ciszy i spokoju nie można im zmącić. Wilk również to czuł, nawet jeżeli pozostawał bardziej nieufny od swojej właścicielki nie prowokował walki.
Kami za to skorzystała z okazji i bezceremonialnie wpiła palce w miękki podszerstek szukając ciepła skóry ukrytej pod warstwą jasnej sierści. Nie robiła tego gwałtownie, ale jej dłoń wykonywała pewne ruchy w sposób, jakiego nauczyła się ze swoimi zwierzętami. Nie mogła okazywać zawahania, intencje miały być jasne w odczycie.
 — Jejku, jejku. Ładny z ciebie kundelek. Nie boisz się? — kontynuowała półgłosem. Zazwyczaj w ten sposób tłumaczyła na głos własne zachowanie. W tym przypadku również nie miała powodów sądzić, że zwierzę jest w stanie pojąć znaczenia tej wypowiedzi, to była kwestia komfortu. Spokojny ton miał swoje własne zadania do wykonania.
 Nie miała jednak pojęcia co zrobić dalej. Nie mogła zaciągnąć stworzenia ze sobą siłą, nawet jeżeli bardzo by tego chciała. Jeżeli było dzikie to najpiękniejsze pozostanie właśnie w tej formie. Musiała się więc cieszyć, że została obdarzona takim niespodziewanym zaufaniem.
 — Mieszkasz tutaj? — zapytała i sięgnęła w stronę ucha lisa. Po raz pierwszy pozwoliła sobie na lekkie rozejrzenie na boki.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.08.18 23:57  •  5 seconds of summer [Yu & Rhett] Empty Re: 5 seconds of summer [Yu & Rhett]
5 seconds of summer [Yu & Rhett] Giphy

Gdzieś w podświadomości zamigała czerwona lampka. Odezwała się wyraźnie, ostrzegając blaskiem jaskrawego światła. Krzyczała, prosiła i błagała, by uważał, ale głos cichł, gnieciony masywną, szczenięcą ciekawością. Zdołała rzucić cień grozy tylko na sylwetkę wilka, kobiety już nie dosięgnęła.
Szwankujący system ostrzegawczy mógł doprowadzić go do grobu. Podchodził do niej równie chętnie, co dziecko do sklepowej półki z ulubionymi łakociami. Świadomość zagrożenia ulatywała uchem tak samo, jak przestrogi rodzica o próchnicy. Już tylko w tle czaił się rozsądek, przypominając o zachowaniu ostrożności. Siłą przepychał myśl, że kobieta mogła być chorą fanatyczką naturalnych futer, ale i to przychodziło mu z trudem w obliczu wielkiej ciekawości nagromadzonej w ciągu zaledwie kilku marnych chwil.
Całe przekonanie o zagrożeniu prysnęło jak dotknięta palcem bańka mydlana. Miękki dotyk jej dłoni całkowicie rozluźnił napięte mięśnie i wlał spokój w umysł. Zwierzę już bez wahania podetknęło mordę bliżej, zaraz machając ogonem z zadowolonym pomrukiem.
Jeden z nielicznych momentów, w których aksamitna sierść lśniła czystą bielą, pozwolił mu stać przed nieznajomą dumnie. Zwykle przyprószone kurzem pasma migotały w dziennym słońcu śnieżną poświatą. Nawet plamy ciemnej sierści nie mąciły tego wizerunku, nie teraz, nie dziś. W dotyku był jak szczenię — najbardziej miękkie stworzenie na świecie.
— Nie boisz się?
Postanowił odpowiedzieć po swojemu. Niespodziewanie i nagle zadarł łeb. Przez sekundę dwubarwne tęczówki krzyżowały się z jej spojrzeniem, by później mógł smagnąć jej policzek ciepłym językiem. Najwyraźniej nie miał problemu z powierzeniem jej sporego kredytu zaufania już na wstępie.
Przesunął puchatym polikiem po brzuchu kobiety. Obszedł ją dookoła i znów powęszył w powietrzu, końcówką ogona przemykając po materiale ubrania, bo zerwanie kontaktu przyszło mu z trudem.
Zwierzę odchyliło uszy w tył, zaraz stawiając je znów do pionu. Ponownie zainteresowanie czymś skrytym w głębokim cieniu pni postąpiło krok naprzód. Zatrzymał się raz jeszcze i obejrzał przez ramię.
Chodź — podpowiadało bystre spojrzenie. Nie czekał jednak na jednoznaczną decyzję. Ruszył w dalszą drogę, raz czy dwa obracając jedno z uszu na bok, jakby w oczekiwaniu na dźwięk stawianych kroków.
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.08.18 9:44  •  5 seconds of summer [Yu & Rhett] Empty Re: 5 seconds of summer [Yu & Rhett]
 Zwariowane jak bardzo w przeciągu krótkiej chwili mogła zmienić się jedna osoba. Sama mogła przysiąc, że jeszcze chwilę temu w jej miejscu stała poważna, niebezpieczna osoba, a teraz ciało przejęło wewnętrzne dziecko. Cichy głosik w jej głowie mówił: przecież takie bajeczne stworzenie nie może być niebezpieczne.
 Zupełnie inna myśl krzyczała niemo: ty idiotko!
 Pozwoliła na to, by ciepły oddech stworzenia ocierał się o jej dłoń. Czuła pod opuszkami aksamitne struktury futra. Powietrze przesiąknęło się surową, zwierzęcą wonią i ciepłem ciała masywnej bestii. W jego spojrzeniu widziała nienaturalną ufność. Oboje robili w tym momencie coś niezwykle głupiego, a głupoty jak powszechnie wiadomo robi się lepiej tylko w grupie.
 Być może wcale nie chodziło o nieostrożność. Yu na swój sposób szukała dobra wszędzie tam, gdzie go pozornie nie było. Nie jako skrajnie optymistyczna marzycielka, ale jako wytrwała realistka, która wie, że prędzej czy później natknie się na coś, co nie jest dogłębnie skażone. Im więcej złego poznało się w życiu tym łapczywiej spogląda się w stronę tego, co do niego przeciwne.
 Rozchyliła usta, by powiedzieć coś jeszcze, ale ciepłe tknięcie na policzku napięło do granic możliwości jej mięśnie. Odskoczyła.
 — Na bogów. Znamy się od pięciu minut, a ty od razu przechodzisz do sedna, hę? — zażartowała. Dało się jednak zauważyć, że niespodziewany gest odebrała bardzo dwuznacznie. Zazwyczaj, chociażby w przypadku jej wilków, była to oznaka sympatii. Wystarczyło jednak zrobić coś podejrzanego, a ten sam czworonóg skakał do twarzy z paszczą pełną kłów.
 Powoli zaczepiła sztylet z powrotem do skórzanego paska. Miała wrażenie, że nie będzie jej aż tak potrzebny jak się tego spodziewała. Ostrze nadal było jednak w zasięgu jednego machnięcia dłoni, zawsze tam było. Tak w razie czego. Uwolniła drugą dłoń i ją również mogła pogładzić grzbiet stworzenia. Podrapała go między łopatkami, ale wychwyciła znajome sygnały. Mowa ciała czworonogów nie była jej obca. Dziwiło ją tylko to, że pierwszy zareagował wielki lis, a nie jej przeczulony wilk. Jednak on również, z małym opóźnieniem skierował wzrok w stronę głębokiego lasu.
 — Hm? — Cofnęła się o krok i spojrzała przez ramię w momencie, gdy cielsko bestii uciekło spod jej dłoni. Oglądał się za nią tak, jakby chciał, by podążyła jego śladami.
 Myśl krzyczała niemo: nie rób tego!
 Jednooka kiwnęła głową na wilka i oboje ruszyli za stworzeniem.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.08.18 17:34  •  5 seconds of summer [Yu & Rhett] Empty Re: 5 seconds of summer [Yu & Rhett]
Mimo beztroskiego podejścia wobec kobiety wciąż zerkał kontrolnie ku jej futrzastemu towarzyszowi. Wiedział, że wystarczył jeden nieostrożny ruch, krzywe spojrzenie lub niewłaściwe drgnięcie mięśni, a zęby poszłyby w ruch, rwąc co popadnie w obronie właścicielki. Na swój sposób podziwiał stojącego nieopodal wilka.
Gdy odskoczyła, sam przesunął jedną z łap na kilka centymetrów w tył, gotowy w każdej chwili zawrócić i puścić się biegiem w ciemność lasu. Przez kilkanaście sekund kontaktu zdążył zapałać do niej cienką nicią sympatii. Byłby zawiedziony, gdyby nieprzemyślanym odruchem zerwał jej delikatną strukturę. Tak się jednak nie stało. Złość nie wykrzywiła twarzy nieznajomej, ręka nie uniosła się w zaczątku uderzenia, mógł więc założyć, że nie odebrała jego zamiarów źle.
Umykając spod słonecznych promieni, mrużył ślepia. Wstąpiwszy między cienie, poczuł się pewniej, choć wielkość odejmowała na kamuflażu. Nie chcąc kusić losu (w końcu znalazł nową koleżankę), szedł z rozwagą, każdy krok stawiając ostrożnie. Nie nadeptywał na żadne gałązki, nie poruszył krzakami, nawet rozrzucone przez wiatr liście zdawały się uciekać spod łap.
Przyspieszał, nie chcąc stracić jasnych punktów z oczu, bądź zwalniał, spoglądając na dwójkę towarzyszy, których również nie chciał zgubić pośród plątaniny pni i grubych, zwisających tuż nad ziemią gałęzi. Raz czy dwa okrążył wilka i kobietę, pospieszając ich niemo.
Przystanął dopiero przed wielkim, zwalonym pniem, pochylając łeb w ofercie pomocy z pokonaniem przeszkody. Nie wątpił, że dałaby sobie radę i bez tego. Zwierzęce ucho drgało przy tym nieustannie, wyłapując coś, czego ludzki zmysł nie był w stanie. Baczne spojrzenie padło wpierw na gęstą zasłonę liści, później na kobiecą twarz.
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.08.18 17:47  •  5 seconds of summer [Yu & Rhett] Empty Re: 5 seconds of summer [Yu & Rhett]
 Nie wierzyła w magię. Nie musiała wierzyć, żeby wiedzieć, że coś takiego jak magia istnieje. Była pewna, że zjawisko magii ma miejsce na każdym kroku, jeżeli nie w bezpośredniej bliskości to gdzieś, dla kogoś ma miejsce. Urodziła się i wychowała w świecie gdzie istniały anioły, zmutowane zwierzęta, przedmioty leczyły rany, albo wywoływały paskudne obrażenia. Nosiła przy pasku torbę wypakowaną ważącymi wiele kilogramów przedmiotami, których masy wcale nie odczuwała. Nie musiała zastanawiać się i wierzyć w magię. Dla niej magia była codziennością.
 Nie lękała się więc tego, że przez las prowadzi ją właśnie wielki lis. Że zmierzają być może w kierunku czegoś, co nie jest do końca normalne, realne. Jedyny niepokój jaki odczuwała wiązał się z nieznanym. Tylko to, czego nie mogła wiedzieć istniało dla niej jako ryzykowny faktor egzystencji. Niebezpieczeństwo było jedną z możliwości, ale nie jedyną, nie jakoś szczególnie prawdopodobną. Pozwoliła się więc prowadzić.
 Była cierpliwa, wytrwale znosiła trudny przeprawiania się przez leśne przeszkody. Nie mogła równać się zwinnością ze zwierzęciem, ale jej umiejętności nie należały także do człowieka. Była czymś pomiędzy. Cicha, szybka, ostrożna.
 Bezgłośnie zadawała lisowi pytania. Wystarczył moment, w którym ich wzrok się skrzyżował by na nowo odczuwała zaintrygowanie. Była pewna, że leśny pies nie prowadzi jej z byle powodu i nie byle gdzie. Jego zachowanie wskazywało na konkretny cel.
 Wilk podążał po jej śladach. Naturalnie wybrał pozycję tylnej straży, trzymał się na odległość jednego, czasami dwóch długich susów, nasłuchiwał otoczenia, ale był tak samo pobudzony jak lis. Wyglądało to tak, jakby nie był do końca zadowolony z tego, że prowadzi go inny czworonóg, a jednocześnie nie chciał podważać decyzji swojej liderki.
 Jednooka wychwyciła kątem oka, że przewodnik wyprawy zatrzymał się nagle, ale nie skorzystała z jego pomocy. Przyśpieszyła tempa i kiedy wyrosła przed nią powalona już na ziemię kłoda wybiła się z obu stóp i wylądowała twardo na grzbiecie przeszkody. Rozejrzała się natychmiast po półmroku lasu. Chociaż było to dla niej niemożliwe wychwycić tak delikatne i dyskretne wonie, zaciągnęła się powietrzem w poszukiwaniu czegoś konkretnego.
 Miała wrażenie, że dookoła pociemniało, ale w głębi zarośli kryły się jakieś światła. Oczy innych stworzeń? Świetliki? Światło odbijające się od chromatycznych błyskotek?
 Posłała lisowi długie, nieokreślone spojrzenie. Też to widzisz?
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.08.18 22:30  •  5 seconds of summer [Yu & Rhett] Empty Re: 5 seconds of summer [Yu & Rhett]
Nie był pewien, gdzie idą, tymi ścieżkami chadzał nieczęsto. Wiedział natomiast, że podążają za czymś nieznanym, za czymś, czego jego wprawne oko dotąd jeszcze nie widziało na tym pokręconym świecie. Gnanie ku nieznanemu cieszyło tym bardziej z powodu towarzystwa. Wydawało się wyborem jednocześnie przypadkowym i przemyślanym jak nic innego na świecie. Gdzieś w tym wszystkim zdecydowanie tliła się magia.
Gdzieś w trackie podróży zaakceptował obecność wilka w pełni. Posłał mu jedynie długie, rozumne spojrzenie i na tym się skończyło. Być może jemu również postanowił udzielić niewielkiego kredytu zaufania. Nie zerkał już w jego kierunku celem kontroli. Co najwyżej spoglądał porozumiewawczo, gdy coś bardziej interesującego błysnęło w oddali.
Obserwował ją, gdy pokonywała drewnianą przeszkodę. Gdyby przyjrzeć się wtedy dwubarwnym tęczówkom, blask uznania odbiłby się w ich kolorowych pajęczynkach.
Zwierzę fuknęło w powietrze i skoczyło z gracją nad pniem. Opadło z cichym szelestem zaległych na glebie liście, podrywając na centymetr w górę miniaturowy kłąb kurzu. Lis bez wahania podążył dalej za migoczącymi światłami, zafascynowany nie tylko ich widokiem, ale i wieloma barwami. Im bliżej nich, tym bardziej ciszę lasu coś mąciło. Z początku trochę dudnienie, jakby przez las przebiegało ciężkie zwierząt o mocnych kopytach. Z czasem nabierało melodyjnego wydźwięku, powoli trafiając do uszu jako wesoła melodia. Skupienie pozwalało wyizolować zeń poszczególne instrumenty, może nawet rozradowane głosy, ale to nie tym interesował się przerośnięty lis. Przeszedł z jednego boku kobiety na drugi i tknął blady nadgarstek zimnym nosem. Nadmiar energii nie pozwalał mu spędzić w jednej pozycji dłużej niż ułamek sekundy. To świsnął ogonem, to poruszył uchem, tam przesunął łapę, tu pochylił łeb.
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 5 1, 2, 3, 4, 5  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach