Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 4 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Pisanie 16.12.18 21:41  •  5 seconds of summer [Yu & Rhett] - Page 4 Empty Re: 5 seconds of summer [Yu & Rhett]
 W spojrzeniu łowczyni pojawił się błysk triumfu. Nie wierzyła, że łasica da się nabrać na jej wymyślone na prędko wyjaśnienia, ale łyknęła je w locie jak ptak łapie muchę. W tej samej sekundzie zdała sobie sprawę, że może jednak mylić się w ocenie sytuacji. Przedramię Łapki wylądowało na jej własnym, a ucisk z jaki towarzyszył temu niewinnemu gestowi kazał sądzić kobiecie, że przytaknięcie było kwestią dobrego taktu, a nie głupoty wodzirejki.
 Wzrokiem szukającym pomocy obejrzała się przez ramię, ale lis i kruk pogrążeni byli w niegroźnym wyrywaniu sobie piór i kępek sierści, więc nie byli zapewne w stanie tego dostrzec. Poza tym, Yu mogła pluć sobie za to w brodę, sądziła że ani jednej ani drugi nie przyszli by jej wcale z pomocą, w końcu nie była w rozmowach z nimi najmilszą osobą na tym weselu.
 Groźna reprymendy ze strony Łasicy Łapki jawiła się nagle jako tragedia większa od wściekłych dzików i niedźwiedzi, które wcześniej mijała na paradzie. Teraz widziała ich rozmyte sylwetki wśród tłumnie zebranych gości, wyglądali niegroźnie, w porównaniu do trzymającej ją za ramię przewodniczki.
 Okazało się jednak, że miała nie być jedyną, którą spotka ta marny los. Przywołany do porządku lis ruszył ich śladem, a jej własny wilk, zdrajca, kiwając wysoko ogonem biegał wokół wymordowanego szukając atrakcji w zwierzęcym towarzyszu.
 Spuściła wzrok na buty i mieląc na ustach kilka nieprzyjemnych słów pozwoliła poprowadzić się w cichy zakątek biesiadnej polanki.
No więc drogie dzieci...
 Uniosła spojrzenie na niebo. W normalnym wypadku znajdowałby się tam sufit, Łapka byłaby nauczycielem, a ona niesfornym uczniem, który w sklepieniu sali wykładowej szukał znaku boskiej ingerencji. Czerwona tęczówka utkwiła w końcu na pysku zwierzęcia. Momentami, tak jak teraz, Kami czuła się w pełni swobodna, ale innym razem dopadała ją usilna chęć wpasowania się w towarzystwo. Właśnie w takich momentach sądziła, że nie powinna denerwować wodzirejki, ale teraz czuła emocje idealnie odwrotne.
 — Nie dano nam wyboru. Zaproszeni? — parsknęła. — Raczej zmuszeni. — Spojrzała na lisa zastanawiając się, czy w jakiś sposób poprze to co mówiła. Nie mógł wyrazić własnych uczuć słowami, ale mowa ciała jednego stworzenia dla drugiego powinna być oczywista. Przynajmniej Yu miała taką nadzieję. — Nie chciałam wam robić przykrości i niszczyć zabawy, dlatego uznałam że umknięcie po cichu będzie najlepszym rozwiązaniem. Ale jeśli tak bardzo tego chcesz, mogę zacząć zachowywać się mniej znośnie i dużo bardziej widowiskowo.
 Skrzyżowała ręce na piersi i patrzyła na Łapkę z góry.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.12.18 22:29  •  5 seconds of summer [Yu & Rhett] - Page 4 Empty Re: 5 seconds of summer [Yu & Rhett]
 Łapka nie wyglądała na zbyt poruszoną niewielkim buntem łowczyni. W zasadzie wykazywała się cierpliwością, jakiej mogły pozazdrościć jej całe tłumy matek. Każda inna w tym miejscu zrugałaby dwójkę niesfornych dzieciaków z góry na dół. A ona? Zabrała ich na ubocze, by odetchnęli świeżym powietrzem, pomyśleli. Dała czas na uspokojenie nerwów i spokojnym głosem wyłożyła mądrości.
 Wytłumaczenia kobiety wycisnęły zmęczone westchnienie z łasicy. Wzięła się pod boki i spojrzała na buntowniczą dwójkę... trójkę z drobnym politowaniem. Przed odpowiedzią pokręciła jeszcze brązowym łebkiem.
 — Oczywiście, że dano wam wybór. Z własnej woli podeszliście do parady, to równoznaczne z przyjęciem zaproszenia.
 Wymordowany drgnął, prostując się nagle jak napięta struna w instrumencie. Gdyby nie zwierzęca forma, już teraz zaciskałby usta w wąską linię z wymownym woopsie wymalowanym na licu. Odchylił uszy w tył i zamachał niewinnie ogonem. Całkiem ja świadome błędu szczenię, które liczyło, że urokiem przekupi właściciela na swoją stronę.
 Z drugiej strony wcale nie kazał jej za sobą iść!
 — Daj już spokój, dziecino — odparła łapka, niezrażona ofensywną postawą jednookiej. — Przyjęcie nie potrwa długo. Zapewniam, że goście są już zmęczeni tańcami, śpiewami i innymi atrakcjami. Posiedźcie jeszcze chwilę i pobawcie się z nami, obiecuję, że po wszystkim będziecie mogli pójść, gdzie tylko dusza zapragnie. Możecie zrobić tę jedną, małą rzeczy dla starej Łasicy? — prośba odbiła się w ciemnych, acz ciepłych oczach Łapki. Wyraźnie na nich liczyła. Położyła nawet na nich dłonie. Łowczyni na ramieniu, wymordowanego na łbie, między uszami. Wilka nie sięgnęła, zwyczajnie nie miała jak.
 Opętany nie był do końca pewien, co powinien teraz zrobić. Skierował więc spojrzenie na towarzysząca mu od samego początku kobietę, uprzednio dotykając zimnym nosem policzka jej zwierzęcego towarzysza w dole, później jej własnego.
 — Naszej pannie młodej od samego początku zależało na waszej obecności. Gdy tylko ujrzała waszą dwójkę pośród drzew, od razu poleciła, by posłać z zaproszeniem. Jest zachwycona.
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.12.18 13:23  •  5 seconds of summer [Yu & Rhett] - Page 4 Empty Re: 5 seconds of summer [Yu & Rhett]
 Usłyszeli odgłosy parady z daleka, ale ciekawości nie dało się zaspokoić wyłącznie doznaniem słuchowym. Pojawienie się obcego dźwięku w lesie było niepokojące, więc musieli oczywiście przekonać się na własne oczy, z czym dokładnie mają do czynienia. Od momentu, gdy ich oczom ukazał się szereg zwierząt z instrumentami nie mieli już wielkiego wyboru. Muzyka zabarwiona niewątpliwie odrobiną hipnozy zmusiła ich, by wyskoczyli ze swojej kryjówki i dołączyli do przemarszu. Wbrew swojej woli.
 Chciała powiedzieć Łapce to i jeszcze więcej, ale dyskusja ze stojącą na tylnych łapach łasicą godziła w jej poczucie rzeczywistości. Drążenie dyskusji z czymś, co na dobrą sprawę nie miało prawa bytu sprawiało, że zaczynała gubić sens w każdorazowym zabieraniu głosu.
 Nie za sprawą autorytetu wodzirejki, ale głupoty jaką byłoby kłócenie się z nią, Yu zamilkła. Skrzyżowała ramiona pod piersiami i patrzyła na rozmówczynię z góry wykrzywiając usta w sposób pełen zniechęcenia. Prośba starej łasicy nie zrobiła na niej wrażenia. Kami rzuciła tylko obojętne spojrzenie na swojego wilka, który niezainteresowany przebiegiem rozmowy badał węchem nóżkę najbliższego stołu wyłącznie po to, by kilka chwil później podlać ją i oznaczyć ją swoim zapachem.
 Kącik ust jednookiej drgnął w oznace satysfakcji.
 — Niech będzie — odpowiedziała po dłuższej chwili, testując cierpliwość Łapki. Schlebiało jej, gdy ktoś dopominał się o uwagę. A skoro to sama panna młoda zechciała mieć ich na własnym weselu to może mieli w swoich rękach więcej władzy, niż mogło się zdawać na początku.
 Kami spojrzała na swoje ręce, delikatnie zsuwając z przedramienia łapkę łasicy.
 — Zostaniemy, ale żadnej więcej zabawy w manipulację. Nie chce też, żeby wciągano mnie... — Spojrzała niepewnie na trącającego ją nosem lisa - Wciągano nas w głupie zabawy bez naszej zgody. Nie mam zamiaru też z wami pląsać, jasne? W ogóle nie pląsam. To znaczy tańczę, cholercia. — Zerknęła w dół, na reakcję łasicy. — To chyba tyle. Na teraz.
 Gestem dłoni przywołała do siebie wilka, który po załatwieniu swoich spraw podbiegł do niej z uszami sterczącymi na czubku głowy i ogonem spuszczonym ze znudzenia. Był dobrze wytresowany, ale nie panowała nad nim w stu procentach. To, że grzecznie przyszedł na zawołanie było jedynie znakiem, że w tym momencie nic innego nie skradło jego uwagi w większym stopniu, niż bezgłośne polecenie kobiety. Przystanął z boku i wyciągnął szyję by wielki pysk przytknąć do głowy Łapki.
 Czarnowłosa podniosła do góry palec, przypominając sobie coś nagle.
 — Jeszcze coś — powiedziała kręcąc ustami na boki. — Niech ten ptak się do mnie nie zbliża. Nie zamierzam tolerować naruszania przestrzeni ze strony rozwiedzionego, starego kruka.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.12.18 22:45  •  5 seconds of summer [Yu & Rhett] - Page 4 Empty Re: 5 seconds of summer [Yu & Rhett]
 Z początku Łapka nie wyglądała na przekonaną. Z rękoma zaplecionymi na piersi i stopą wyklepującą regularny rytm o ziemię prezentowała się niczym stojąca nad rozbitym wazonem matka, a warto napomknąć, że owy kawałek szkła był jej absolutnie ulubioną ozdobą w całym domu i teraz została zmuszona do znalezienia winowajcy popełnionej zbrodni.
 Kolejne sekundy nadały łagodną nutę jej wyrazowi, aż w końcu zrezygnowała z ofensywnej postawy, opuszczając ręce wzdłuż ramion. Chwilę później klasnęła uradowana, obdarzając stojącą naprzeciw trójkę szerokim uśmiechem.
 — Cudownie! Jestem taka dumna! — raz jeszcze uniosła dłonie, czochrając dziewczynę po włosach, a jej wilczego towarzysza między uszami. Lisa złapała za policzki i wytarmosiła, całkiem jakby był pociesznym szczeniakiem, a nie niemal dwumetrową bestią.
 — Jeszcze coś.
 Łapka słuchała w napięciu, spodziewając się dosłownie wszystkiego — żądań życia w nieskończonym dostatku, bogactw tego świata, unicestwienia ludzkości. Nie podejrzewała jednak, że zostanie poproszona o swoistą opiekę i może właśnie dlatego wybuchnęła gromkim śmiechem.
 — Obiecuję na mój szczęśliwy fartuszek, że ten stary podrywacz więcej się do ciebie nie zbliży, moje dziecko. A mnie można zaufać — pokiwała mądrze łebkiem. Po chwili ponownie schwyciła kobietę pod ramię, obierając drogę powrotną ku weselnemu zbiorowisku. Po kilku krokach drgnęła jednak uderzona nagłą myślą.
 — Ah, musisz mi się przedstawić, moja droga. Siebie i swoich przyjaciół. Nie mogę do końca nazywać cię dzieckiem, w końcu jesteś już taką ładną panienką! — Łapka posłała im perlisty uśmiech.
 Zainteresowany wspomnianymi 'przyjaciółmi' wymordowany przekierował barwne ślepia z idącego w dole wilka na łasicę i idącą u jej boku jednooką. Gdyby nie niesprzyjająca, zwierzęca anatomia, wzruszyłby teraz ramionami. A tak mógł jedynie posłać jej znaczące spojrzenie, powierzając rolę zdradzenia imion komuś innemu. Nie znała go, więc był ciekaw ewentualnych pomysłów.
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.12.18 22:49  •  5 seconds of summer [Yu & Rhett] - Page 4 Empty Re: 5 seconds of summer [Yu & Rhett]
 — Tak tak. Ładna pannico. A masz ty już jakiegoś kawalera? — wymruczała pod nosem, przedrzeźniając Łapkę z nadzieją, że uszy zwierzęcia nie są tak dobre, jak jego serce. Ulgowe traktowanie powinno obejmować również takie uwagi, które kobieta wypowiadała pod wpływem chwilowego rozdrażnienia.
 Łasicę otaczała aura radości, jakiej nie była w stanie osłabić żadna przeciwność losu. Rozwiązywanie problemów najwyraźniej dodawało jej energii. Równie dobrze mogła tę moc wysyłać z samej kobiety, która teraz, gdy zgodziła się już na ustępstwo, czuła się tylko jeszcze bardziej zdołowana.
 — To jest wilk. A ja to ja. Nie mamy imion — odpowiedziała bezbarwnym głosem. Rezygnacja była widoczna w jej postawie, zgarbionych ramionach i spojrzeniu, które uciekało na boki w poszukiwaniu dobrego miejsca do zabunkrowania się w nim na resztę nocy.
 Która mogła być teraz godzina? Nad rzeką przechadzała się, gdy słońce nadal było wysoko, ale teraz nieboskłon pokrył się głęboką czernią. Jasność magicznych lamp przesłaniała gwiazdy i księżyc, o ile tej nocy były w ogóle widoczne. Nie zauważyła, kiedy czas pogalopował tak bardzo do przodu. Normalnie powiedziałaby, że to przez natłok emocji, ale wcale nie chciała się przyznawać do tego, że uczestnictwo w lisim weselu było tak przejmujące. Było, ale nie w tej pozytywny sposób.
 — Jest tu coś do roboty poza pląsaniem i jedzeniem? — zapytała przewodniczki, korzystając z tego, że i tak towarzyszy im w przemarszu wstydu. Być może tylko jednooka odbierała to w tej sposób, nie zauważyła, by ktoś przyglądał im się w jakiś szczególny sposób. Całe weselne zgromadzenie zajęte było robieniem jednej, albo drugiej czynności, którą wymieniła.
 Z nadzieją w spojrzeniu rozglądała się za czymś, co mogłoby zastąpić materac, na którym ułożyłaby się leniwie na resztę przyjęcia. Wilk mógłby położyć się obok, a lis w okolicy. Wtedy bez przeszkód mogłaby jednemu i drugiemu dostarczyć odpowiedniej porcji pieszczot. Hakai zawsze był skory do poddania się odrobinie czułości, a lis już wcześniej pokazał, że również nie ma nic przeciwko. Szkoda, że zamiast od razu zająć się tym, co ważne, zmarnowali tyle czasu walcząc z wiatrakami.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.01.19 19:26  •  5 seconds of summer [Yu & Rhett] - Page 4 Empty Re: 5 seconds of summer [Yu & Rhett]
 Łapka zdawała się nie słyszeć szczeniackiej odpowiedzi, choć w rzeczywistości prawdopodobnie wiedziała, że wchodzenie w tego typu dysputy z młodszymi od siebie mijało się w celem. Zamiast odpowiedzi podarowała jednookiej uśmiech — nieco pobłażliwy, aczkolwiek z widoczną, matczyną nutą. Łasica wyglądała, jakby znacznie lepiej bawiła się w roli opiekunki niesfornych uczestników wesela, niż rzeczywistego gościa.
 Lis o mało nie przemówił ludzkim głosem (śmiechem), gdy ta poważna kobieta wspomniała o pląsaniu. Zaprezentowane przez kruka słownictwo nijak nie szło w parze z nie poważną twarzą. I mimo iż wobec wymordowanego była całkiem milutka, racząc go przy okazji głaskaniem, to jednocześnie wzbudzała autorytet, który nie pozwalał na wypowiadanie niektórych słów. A przynajmniej nie w towarzystwie. Domyślał się, jak męczące musiały być to ograniczenia.
 Łasica hmknęła zamyślona, drapiąc się drobnymi pazurkami po puchatym policzku. Wzrokiem wodziła dookoła, jakby dzięki temu miała sobie przypomnieć o wszystkich dostępnych atrakcjach. W rzeczywistości chciała ich potrzymać w chwili niepewności. Może byli skazani na pląsanie i siedzenie przy stole do samego końca?
 — Nasza panna młoda zadbała, by każdy znalazł dla siebie miejsce — oznajmiła w końcu. — Mamy miejsce przeznaczone dla gości chcących odpocząć od tańców, jest zaraz za splecionymi sosenkami na końcu stołów. Mamy również coś dla obserwatorów gwiazd, tam zaprowadzi was ścieżka z usypanych liści klonu, nasze kochane jeże pracowały nad nią cały dzień! No i oczywiście nie można zapomnieć o rezydencji naszej młodej pary! Udostępnili pokoje dla zmęczonych zabawą gości. Wystarczy minąć stary staw i będziecie w domu — Łapka trajkotała nieprzerwanie, dając młodej kobiecie dokładne i bardzo barwne opisy wspomnianych lokacji. Zachęcała do odwiedzenia każdego z nich, gestykulując przy tym żywo. Przestała mówić, dopiero gdy moc muzyki uniemożliwiła dotychczasowy ton rozmowy, a zmuszała niemal do krzyku.
 Dotarli znów na wesele.
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.01.19 12:33  •  5 seconds of summer [Yu & Rhett] - Page 4 Empty Re: 5 seconds of summer [Yu & Rhett]
 Zaszurała butami o podłożę zniecierpliwiona. Łasica nieskrywanie bawiła się z jej dobrymi manierami, może by upewnić się, że dobrze zrobiła odpuszczając im ten występek. Próba ucieczki z lisiego wesela nie mogła być zbrodnią absolutną, ale najwyraźniej głęboko raniła uczucia zakochanej w swej pracy wodzirejki. Wiedza ta nie zmieniała co prawda podejścia jednookiej kobiety do zwierzęcego przedstawienia, ale w tajemniczy sposób zniechęciła jej do podejmowania prób drażnienia uzbrojonej w zęby i pazury Łapki.
 — Gdyby była tak wszechwiedząca, pewnie zdałaby sobie sprawę, że zapraszanie ludzi na potańcówkę dla czworonogów to niekoniecznie dobry pomysł — odpowiedziała przewodniczce. Nie chciała poświęcać temu więcej czasu niż miała, ale postać lisiej panny młodej, a także po części jej męża, intrygowała jednooką, gdyż dotychczas mogli oglądać ją tylko z daleka. Łasica wspomniała coś o chęci zapoznania ich z nowożeńcami, ale ten temat chwilowo ucichł. Musiała go odgrzebać. — Nie ufam wymordowanym. — Wyznała bez mrugnięcia okiem. — [color:11c0=#2s3s3s]Nie można grać w ich gierki w nieskończoność. Ludzie nie są wcale lepsi, ale w ich przypadku odpada ryzyko odgryzienia głowy. Są bardziej... przewidywalni.
 Spojrzała pod nogi na swojego zwierzęcego towarzysza. Zmutowane bestie również były dziećmi wirusa i w wielu przypadkach rodziły się jeszcze groźniejsze niż ludzie, których ciała i umysły przekształciły geny innych stworzeń, ale mimo to natura nie uczyniła z nich maszyn do zabijania. Działały jak prosty mechanizm, którego ruchów wystarczyło się wyuczyć na pamięć, by móc z nimi żyć.
 A wymordowani? Była pewna, że to właśnie ich wariackie pragnienia doprowadziły do organizacji czegoś takiego, jak lisie wesele.
 — Obserwatorium gwiazd brzmi jak miejsce, gdzie można się położyć, ale przyznam, że kusi mnie odwiedzenie domu pary młodej. O ile nie jest to oczywiście nora w ziemi — oznajmiła, odwracając się do chłopaka-lisa. Dotychczas nie przejmowała się jego opinią, skoro na dobrą sprawę nie był w stanie jej wyrazić, ale nie odstępował jej na krok od kiedy tylko się tutaj znaleźli. Stopniowo zaczęła go traktować jako prawowitego towarzysza wyprawy.
 Okręciła się na pięcie. Dom miał znajdować się za starym stawem, ale nie przypominała sobie, by dotychczas widziała tu jakiekolwiek źródełko wody poza dzbanami ze słodkawym, kolorowym napojem. Dotychczas trzymała się wyłącznie swojego kąta i stołu przy którym ją usadzili, ale miejsce było najwyraźniej znacznie większe.
 — Hakai — spojrzała na wilka — Co powiesz by wepchnąć nochal do lisiej nory?
 Czworonóg uniósł wyżej uszy, a potem jego krótki ogon rozdrgał się emocji. Chociaż nie miał bladego pojęcia o czym mówiła jego pani, był na to gotowy.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.01.19 19:26  •  5 seconds of summer [Yu & Rhett] - Page 4 Empty Re: 5 seconds of summer [Yu & Rhett]
 — Nie ufam wymordowanym.
 To odwróciło uwagę zaklętego w zwierzęcym ciele młodzieńca. Oderwał wzrok od maszerującego w dole wilka, w którym pokładał większość dotychczasowego zainteresowania i spojrzał na jasne lico jednookiej kobiety. Przyglądał się jej z przekrzywieniem łba. Gdyby mógł, to coś by powiedział. Ale nie mógł, więc jedynie potrząsnął łbem.
 Łapka stała jak stała, nie do końca wiedząc, co powinna dodać. Była jedynie starszą panią, miłą opiekunką i wodzirejką na weselu. Wyraźnie nie znalazła zainteresowania w Desperackich sprawach. W zasadzie im dłużej się jej przyglądało, tym bardziej sprawiała wrażenie, że o wielu rzeczach zwyczajnie nie miała pojęcia. Trochę jakby wraz z resztą gości żyła jedynie weselem.
 — Ależ nie, dom państwa młodych to najprawdziwsza, drewniana willa! Elegancka i pełna wygód, zapewniam, że będzie wam się podobała — oznajmiła Łapka, nagle znów odzyskuję ten błysk w oku, gdy pojawił się temat, na który mogła wypowiedzieć się ze swobodą. — A jeśli zgłodniejecie, to możecie wrócić do nas w każdej chwili. Raz jeszcze obiecuję trzymać Pana Kruka z dala od panienki — gorliwemu zapewnienie dodano kiwnięcia brązowym łebkiem łasicy. Co na świecie mgło być bardziej przekonującego niż to puchate stworzenie?
 — Staw zobaczycie, idąc podobnie jak do obserwatorium. Przy skręconych sosenkach wystarczy skręcić na lewo, przejść przez alejkę jagodowych krzaków i minąć dom Sroki Złotnicy. Tylko nie dajcie się jej zaciągnąć na herbatę, bo jej plotki będą trwały wiecznie! To ulubiona towarzyszka do rozmów Pana Kruka, więc sami rozumiecie — Łapka dołożyła wszelkich starań, by instrukcja drogi była klarowna i zrozumiała. Na brązowym pyszczku migotało drobne zmartwienie, bo i wodzirejce zabrakło pewności. Co, jeśli jej dzieciaczki się zgubią? Jeśli Sroka Złotnica złapie je w sidła kuszących ploteczek? Albo gorzej — jeśli coś ich po drodze porwie i ukradnie? Na samą myśl wzdrygała się przerażona. Panna młoda byłaby w takim przypadku wielce zawiedziona!
 Wymordowany powęszył nieco w powietrzu, machnął ogonem i przestąpił z łapy na łapę. Stanie w jednym miejscu zaczynało go nudzić. Pół biedy, gdyby był w stanie uczestniczyć w rozmowie, ale skoro ta opcja odpadała... cóż. W końcu prychnął niczym oburzony kot i wyminął towarzystwo. Dzięki Łapce wiedział jak dojść do celu. W teorii nie potrzebował niczego więcej, tak? Nic nie stanęło na przeszkodzie, by ruszył na przodzie wycieczki, biorąc ewentualnie niewygody (towarzystwo starego, kruczego podrywacza) na siebie. Czmychnął wpierw między weselnymi gośćmi, później odnalazł dróżkę wiodącą do skręconych pni drzew. Zatrzymał się dopiero przy wspomnianym domu Złotnicy, dostrzegając na ścieżce kilka czarnych piór o znajomym zapachu.
 Czyżby Kruk nie odpuścił tak łatwo?
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.01.19 20:29  •  5 seconds of summer [Yu & Rhett] - Page 4 Empty Re: 5 seconds of summer [Yu & Rhett]
 — Sroka Złotnica... — powtórzyła Kami ze zgrozą, krzywiąc usta. Zarówno opis charakteru ptasiej plotkary jak i samo jej miano odpychały jednooką. Wyobrażała sobie, że Sroka nosi na szyi złoty łańcuch, a jednocześnie przesiaduje na pluszowym fotelu popijając z porcelanowej filiżanki (stłucz a poznasz jej gniew!) podtrzymywaną w skrzydle kawkę. Dilerem wszystkich kawowych ziaren w tym zwierzęcym światku musiała być oczywiście Kafka. Kobieta ugięła usta w króciutkim uśmiechu. — Dzięki za ostrzeżenie, będę jej unikać.
 Dziarskim krokiem ruszyła wedle wskazówek polegając na swoim zmyśle orientacji. Połowa z punktów orientacyjnych wskazanych przez Łapkę zniknęła z jej pamięci zanim na dobre nabrała tempa marszu, ale była przekonana, że trafi bez wpadki. Prawie, jakby optymizm zamieniał się tutaj w magię, bo kiedy skręciła przy skręconych sosenkach i wyminęła jagodowy zagajnik, natknęła się ku swojemu zdziwieniu na lisa, którego zniknięcie w ogóle nie zauważyła.
 Przez kilka długich sekund wpatrywała się w zad stojącego w miejscu zwierzęcia rozważając możliwość istnienia jego brata bliźniaka.
 — Wygląda na to, że Ciebie też kusi wsadzenie nosa do lisiej nory... lisie. — Pstryknęła palcami i klepnęła go u nasady ogona, próbując w ten sposób odzyskać nieco utraconej wcześniej atencji.
 Zajrzała zza jego barków na punkt, w który tak usilnie się wpatrywał. Nie widziała nic, poza kolejnym książkowym krzakiem. Była pewna, że wszystkie widoki tutaj wyczarowano z bajek dla dzieci. Nasycone kolory i idealnie łagodne pagórki, zielone jak świeży szczypiorek listki każdego drzewa doprowadzały ją do szaleństwa. W życiu nie widziała tak wieli jaskrawych barw.
 — Rusz swoje kudłate cztery litery, futrzaku. — Ponagliła go i wyminęła, gdy nadal stał w miejscu. Teraz, gdy miała wreszcie nocy cel, który nie uwzględniał tańców z chodzącymi na dwóch nogach zwierzakami, była całkiem skora do działania.
 Pech towarzyszący jej wbrew ogólnej aurze szczęścia i radości sprawił, że idąc przed siebie, z głową zwróconą na lisa nadepnęła na ptasie pióra wystające z ukrycia. Nie zwróciła na to żadnej uwagi, póki właściciel piór nie wydał z siebie przeraźliwego, ptasiego wrzasku.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.01.19 12:49  •  5 seconds of summer [Yu & Rhett] - Page 4 Empty Re: 5 seconds of summer [Yu & Rhett]
 Nagły dotyk sprawił, że zwierzę drgnęło zaskoczone. Zbyt skupiony na kupce ptasich piór pozwolił sobie na chwilę nieuwagi, której efektem była Łowczyni wyrastająca jak spod ziemi. Nie wyglądał jednak na złego. Więcej nawet — usłuchał polecenia niczym idealnie wytresowany kundel. Zwęszył ptasi podstęp już chwilę temu, a skoro kobieta pchała się naprzód, to kim był, by jej tego zabraniać?
 Z przydepniętym ogonem i krzykiem na ustach Pan Kruk wypadł z jagodowego krzaka. Dotychczas lśniące czernią piórka poplamił fiolet owoców zaś nienaganny garnitur przyozdobiło błoto i kurz zebrane podczas przylegania brzuchem do ziemi.
 — Mój ogon, mój piękny ogon! — lamentował kruk, dokładając wszelkich starań, by poprawić stan piór na kuprze. Przejęty wyglądem chwilowo zapomniał o obecności trzech czujnych obserwatorów. — Co to za czasy, że z czarującym obserwatorem postępuje się w tak okrutny sposób!
 Kruk nie zdążył wyrzucić z gardła kolejnej serii słów. Zakrztusił się nimi w trakcie otwierania dzioba, gdy lisie łapy przyszpiliły go do ziemi. Ciemna morda zawisła tuż nad kołnierzykiem kubraczka, na sekundę odsłaniając przed światem biel długich kłów.
 — Zabierz go, proszę piękna damo! Jestem zbyt młody, by umierać! — krzyczał do łowczyni, starając się wyszarpać z pułapki wymordowanego, lecz wszelkie próby spełzły na niczym. Lis kątem oka zerknął ku wspomnianej damie, posyłając jej krótkie spojrzenie. W ślepiach błysnęło rozbawienie. Ani drgnął, czekając na jej werdykt.
 — Przysięgam, że intencje miałem czyste jak łza! — zapłakał znów Pan Kruk. — Łapka wyznała mi, że idziecie w tym kierunku i że jest zmartwiona, bo możecie trafić na Złotnicę. Jest moją dobrą przyjaciółki, lecz ostatnio pokłóciliśmy się straszliwie i dopadły mnie obawy, iż mogłaby opowiedzieć wam na mój temat straszliwe kłamstwa. Musiałem temu zapobiec, piękna damo! A teraz proszę, weź swojego zwierza!
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.01.19 21:13  •  5 seconds of summer [Yu & Rhett] - Page 4 Empty Re: 5 seconds of summer [Yu & Rhett]
 Wydała z siebie okropnie długie westchnienie. Wystarczyła chwila, by Łapka dopuściła się do ponownego ich spotkania, czego zarzekała się za wszelką cenę pilnować. Nie było jej już w zasięgu wzroku, więc najpewniej szukała Pana Kruka, który wedle niej powinien nadal znajdować się gdzieś wśród pląsających, weselnych gości. Pewnie nieco się zdziwi gdy wyjdzie na jaw, że ptaszyska wcale tam nie ma.
 Skrzyżowała ramiona. Nawet nie zareagowała, gdy lisi wymordowany naskoczył na ptaka i przycisnął go płasko do gleby. Rozpostarte skrzydła przylgnęły do ziemi, telepały się lekko pod wpływem dygocącego ze strachu ptasiego ciała, ale ten obraz uległości nie robił już na jednookiej żadnego wrażenia.
 — Przekonana jestem, że bliżej ci do ostatniego lotu niż wyklucia się z gniazda, Kruku. — Rytmicznie uderzała stopą o ziemię wyrażając w ten sposób swoje zniecierpliwienie. Wszystko znowu wyglądało tak, jak jeszcze chwilę temu. Teraz nie mieli przy sobie wodzirejki, a to oznaczało, że nie mogła wpłynąć na rozwój wydarzeń. Teraz wszystko było na nowo w rękach kobiety i czworonoga.
 — Nie mam w zwyczaju słuchać takich rzeczy. Gdyby rzeczywiście zależało mi na gorących ploteczkach, posłuchałabym sobie ptasiego radia — odpowiedziała zauważając, że z każdą spędzona tutaj minutą zaczyna wyraźniej wkręcać się w ich specyficzny sposób mówienia. Otrząsnęła się jak pies po zmoczeniu. — Mogłeś od razu pobiec do swojej przyjaciółeczki i trzymać ją od nas z dala. Teraz wiem, że jeśli rzeczywiście ją napotkamy, z miłą chęcią wysłuchać wszystkiego, co ma do powiedzenia na twój temat.
 Uśmiechnęła się kącikiem ust. Doskonale zdawała sobie sprawę, jak Pan Kruk musi teraz przeżywać położenie, w którym się znalazł. Być może w tych stronach wzajemne pożeranie się zwierząt nie miało prawa bytu, ale Kami była kimś z zewnątrz. Lis również pokazał, że nie należy do tego towarzystwa. Obserwowanie, jak jego pysk wisi kilka centymetrów nad wijącym się z przerażenia ptakiem ją bawiło.
 — Możesz go zjeść — powiedziała z całkowitym rozluźnieniem w głowie. Trudno było powiedzieć, czy jest śmiertelnie poważna, czy bawi się kosztem biednego stworzenia.
 Jeśli jakimś cudem Złotnica mogłaby ich widzieć, pewnie wcale nie spróbowałaby wtedy się zbliżać. Chociaż w rzeczywistości jednooka wcale nie zamierzała kogoś krzywdzić, napędzenie im strachu należało do zupełnie inne kategorii. Od razu myślała też o Łapce, która widząc całe to przedstawienie byłaby pewnie niezwykle rozczarowana i zła. Łasicy nie było jednak w okolicy. Właściwie nie było widać nikogo, kto mógłby przybyć ptakowi na ratunek.
 Czerwonooka patrzyła na Kruka z góry zastanawiając się, jak będą brzmieć jego kolejne słowa.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 4 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach