Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Pisanie 23.08.18 11:54  •  5 seconds of summer [Yu & Rhett] - Page 2 Empty Re: 5 seconds of summer [Yu & Rhett]
 W pewnym momencie czar wiary w magię prysnął.
 Nastąpiło to w tym samym momencie, gdy ręka jednookiej sięgnęła podświadomie za plecy, do sztyletu. Atmosfera gęstniała, robiło się duszno nie tylko w powietrzu, ale i w umyśle. Z trudem brnęła przez basen swoich myśli, jakby czystą wodę ktoś zastąpił nagle błotnistą mazią. Łaskotało ją w przełyku, chciała zaproponować odwrót, ale wilk podążał jak zaczarowany śladami lisa.
 Warknęła pod nosem. Wrócił normalny niepokój, ale otoczka niesamowitości nie chciała prysnąć, teraz świadomie maszerowała po niebezpiecznej ścieżce. Przez krótki moment miała wrażenie déjà vu, już tu była, już to widziała, ale nie mogła odgadnąć jaki finał kryje taka wędrówka.
 — Błędne ogniki? — wypowiedziała na głos swoją myśl. Drugą część przemilczała, tylko dlatego, że zdradzenie jej mogło nagle całkowicie zmienić odbiór sytuacji. W pewnych sferach błędne ogniki nazywało się lisim ogniem i mimo mistycznego brzmienia były raczej oznaką zbliżających się kłopotów.
 Ten sam moment, który poświęciła na rozważaniach o związku otaczających ją zjawisk z posłańcami Inari, zaburzony został przez odległe odgłosy. Bębny wybijały jednostajny rytm, mogła przysiąc, że słyszała też granie na flecie. Uznała, że traci rozum.
 — Stój — rozkazała — gdzie nas prowadzisz?
 Jakim cudem udało jej się powiedzieć to szorstkim, pewnym siebie tonem, który wżynał się jak nóż w tajemniczą otoczkę. Nie zwolniła jednak kroku, nie chciała nawet przez moment pozostawać sama w lesie, gdzie dookoła tańczyły przedziwne ogniki, rozlegała się muzyka, a między konarami przesmykiwały cienie w kształcie zwierzęcych sylwetek. Była tu najbardziej ludzka, a co za tym idzie, obca.
 Wyciągnęła ostrze przed siebie i cięła nim gęste zarośla na drodze. Skoro wszędzie rozlegał się hałas, a oni i tak maszerowali już tędy od dłuższego czasu była pewna, że nic już nie da rady ukryć ich obecności. Musieli zderzyć się w końcu z tym, co stało na ich drodze.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.08.18 17:29  •  5 seconds of summer [Yu & Rhett] - Page 2 Empty Re: 5 seconds of summer [Yu & Rhett]
— Stój.
Zatrzymał się, jakby nagle do łap przywiązano mu tonowe ładunki lub między stawy wlano cementową zaprawę. Nawet żyjący własnym życiem ogon zamarł w połowie ruchu. Oczy uniosły się na usta rzucające słowa o ostrości miecza i weń wpatrzyły, oczekując komendy, pytania bądź zarzutu. I mimo tego, że czekał na jej polecenie niczym wierny od lat kundel, to nic prócz pytania, na które nie był w stanie odpowiedzieć, nie dotarło do jego uszu.
Czekał, a ona go wyminęła. Jak gdyby nigdy nic. Z niezrozumieniem wypatrywał niknących w gąszczu pleców i sylwetki wilka. Dopiero gdy cień przesłonił górną połowę ciała łowczyni, zwierzę ruszyło z miejsca spokojnym krokiem. Nawet gdyby całkowicie zniknęła z oczu, znalazłby ja, był tego pewien. Tego dnia nie było mowy o błędach.
Dogonił ją w trakcie dwóch oddechów, zrównując kroku w momencie, gdy jeden z bębnów wydał głośniejszy dźwięk. Towarzyszyła mu fletowa melodia i ptasi świergot. Lisie uszy raz po raz strzelały w każdą stronę, wyłapując te niepsujące do leśnej ciszy elementy.
Zwolnił, gdy towarzyszka dobyła ostrza. Jak zahipnotyzowany wpatrywał się w opadające na glebę liście, liany i gałązki.
Im bliżej muzyki, tym więcej dało się z niej wyłuskać. Stawiane pewnie kroki, śmiechy, może nawet rozmowy, nie był do końca pewien. Stale zaglądał dziewczynie przez ramię, jednocześnie nie dotykając jej ani na sekundę. Wolał nie naruszać przestrzeni osobistej kogoś, kto dzierżył w dłoni nóż i to prawdopodobnie była najrozsądniejsza decyzja tego dnia.
Wraz z kolejnym grubym liściem spadającym na glebę, w grubej zasłonie roślinności powstał prześwit. Prócz światła do oczu obserwującej trójki wdarł się również niecodzienny widok. Magiczny. Wcześniej słyszane instrumenty nabrały kształtów i kolorów, śpiewy stały się wyraźne, postacie wyostrzyły. Przez sam środek polany maszerowała wesoła parada i nagle ogromny lis wcale nie wydawał się czymś niecodziennym.
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.08.18 18:23  •  5 seconds of summer [Yu & Rhett] - Page 2 Empty Re: 5 seconds of summer [Yu & Rhett]
 Zacisnęła zęby, ale kącik ust drgał jej w zdenerwowaniu. Nie mogła dłużej niż na kilka sekund ustać w jednej pozycji, nogi same pchały ją głębiej w las, teraz już całkowicie nienaturalnie. Warkliwe protesty wydobywające się z gardła niknęły w rytmicznych dźwiękach melodii. Teraz była już pewna, że nie chodziło o zwykłe uderzanie w bęben i zatykanie przypadkowych dziurek fletu. Każdy instrument, a z czasem mogła rozpoznać ich znacznie więcej niż te dwa pierwsze, płynnie manewrował pośród wszystkich innych odgłosów, nawet wiatr i szum koron drzew odgrywały swoje fragmenty.
 W końcu pojawiła się także pieśń.
 Pojedyncze oko wychwyciło, choć z niemałym trudem, sylwetką lisa, który nagle zamiast przed nią pojawił się za plecami. Z pyska stworzenia nie dało się wiele wyczytać, nie wiedziała czy sam został zwabiony tutaj przypadkiem, czy może całkowicie świadomie prowadził kobietę na leśną paradę. W porównaniu do zwierząt i dziwów, które się przed nimi odkrywały, przewodnik pozostawał dziki i nieodgadniony. Stworzenia z jakimi nagle krzyżowała stworzenia przypominały bardziej ludzi w przebraniach. Diabelsko realistycznych przebraniach.
 Pchnięcie czyichś rąk (a może łap?) cisnęło nią na środek polany. Przez krótki moment klęczała podpierając się rękami, ale w końcu odzyskała na tyle świadomości, by zmusić ciało do powstania. Wyczuła znajome ciepło pod dłonią i wiedziała już, że wilk podążył jej śladem. Teraz razem z jednooką maszerował udeptaną przez łapy, kopyta i stopy ścieżką.
 Nikt jej nie pytał, czy chciała iść wraz z duchami i wszelkiej maści poczwarami. Szła jednak, bo ciało samo dokonało wyboru, a umysł nie pozwalał słowom wydobywać się z gardła. Czuła narastającą frustrację, zarówno z powodu ogarniającego ją paraliżu jak i faktu, że niektóre stworzenia przypominające zjawy przenikały przez nią bez ostrzeżenia pozostawiając nieprzyjemny, lodowaty dreszcz i przejmujące uczucie zamartwienia. Mogła, a właściwie musiała się temu jedynie poddać i pozwolić doprowadzić do celu.
O ile istnieje jakiś cel.
 Tym, co było warte zauważenia, a co kobieta nie do końca była w stanie zarejestrować w swoim obecnym stanie był fakt, że jej wierne wilczysko nie walczyło z takim samym problemem. Przy nodze kobiety trzymało się jedynie z oddania i chociaż je również niepokoiła obecność cudacznych bestii nie śmiało oddalić się więcej niż na kilka kroków. Jedną z takich miniaturowych eskapad wykorzystało by odszukać lisa, którego zapach zdołał dostatecznie dobrze poznać podczas krótkiego marszu, by teraz znów móc go odszukać. Czworonóg wykonał szybki sus do tyłu, trącił barkiem przednie łapy wymordowanego, a potem znowu zrównał się z kobietą.
 Chociaż mogło to być tylko wrażenie, wydawało się, jakby wilk podejrzewał lisa o jego prawdziwą naturę i oczekiwał teraz jakiejś reakcji na to, co ma miejsce. Być może na swój zwierzęcy sposób szukał pomocy.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.08.18 20:36  •  5 seconds of summer [Yu & Rhett] - Page 2 Empty Re: 5 seconds of summer [Yu & Rhett]
Stanął znów w miejscu, oglądając ten nierealistyczny obraz ze względnym spokojem. Nawet gdyby chciał, żadne emocje nie były w stanie wykrzywić zwierzęcej mordy. W rzeczywistości był równie zszokowany co obserwująca zdarzenie kobieta. Podobnie jak jej zabrakło mu słów. Żadnego warkotu, szczeknięcia, absolutnie nic, trochę jakby głos zebrał się na bunt, nie chcąc przerywać rozbrzmiewającej melodyjki.
W plątaninie kończyn i ogonów rozróżnił poszczególne postacie. Tańczącego kota, niedźwiedzia z gitarą, śpiewającą srokę, lisa z harmonijką. Mógłby przysiąc, że pośród zwierząt przewinęło się również kilka bardziej egzotycznych, jak tygrysy czy kolorowe jaszczury.
Zastałymi mięśniami poruszyły dopiero przyspieszone kroki właścicielki i jej pupila. Lis spojrzał za jaśniejącym w słońcu ubraniu i lśniącym, ciemnym futrze. Wymordowany jeszcze przez chwilę pozostawał w ukryciu, by zaraz z pełnym impetem wystrzelić ku paradzie. Znalazł się na końcu tanecznego ogona zadziwiająco szybko, jakby czas wpierw zwolnił, a następnie zatrzymał się specjalnie dla niego, ruszając normalnym tempem, gdy zwierzęcy nos porwał nowe wonie z odległości kilku centymetrów.
Tknięty wilczym barkiem drgnął nerwowo, zbyt zaabsorbowany analizowaniem panującego tu cyrku, by zwrócić uwagę na towarzysza łowczyni. Przyglądali się sobie stosowną sekundę — tyle w pełni wystarczyło do wymiany myśli, może nawet kilku pomysłów. Na ogół stronił od wielkich psów. Tkwiąc jednak w lisiej postaci, zdawał się zwalczać problem utrudniającej życie fobii przynajmniej częściowo.
Sekundę później już postanowił. Przyspieszył dotychczasowy marsz do truchtu, przemieszczając się na sam początek zwierzęcego sznura. Nagle błyszczące w świetle dnia białe kły zniknęły w drewnianej strukturze niedźwiedziej gitary. Deski pękły z głośnym trzaskiem i przez chwilę był to dźwięk tłumiący wszystkie inne. Muzyka zamarła, śpiewy ucichły, nawet natura zdawała się wstrzymywać oddech, wstrząśnięta zwrotem akcji.

---
W programie te posty wydają się jakieś dłuższe. >|
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.08.18 19:58  •  5 seconds of summer [Yu & Rhett] - Page 2 Empty Re: 5 seconds of summer [Yu & Rhett]
Kręgi szyjne strzelały za każdym razem, gdy pod wpływem muzyki kiwała głową na boki. Odezwała się stara rana. Nie dało się określić, która z części ciała była odpowiedzialna za zmuszanie całej reszty do marszu w rytmie melodii, bo chociaż pierwsza myśl wskazywałaby na centrum dowodzenia każdej istoty, jej mózg, Kami pozostawała całkowicie świadoma abstrakcyjnego zachowania swojego ciała. Nie walczyła zanadto dlatego, że tkwiła w dziwacznej, ale bezpiecznej sytuacji. Każde z maszerujących stworzeń mogło rzucić się na nich z zębami, gdy tylko melodia przestanie rozbrzmiewać po lesie. Nie śmiała przerywać przedstawienia szukając lepszego wyjścia z tej sytuacji.
 Ona nie, ale on owszem.
 Cała akcja działa się poza jej zasięgiem, mogła jedynie patrzeć i dokładnie to robiła. Widziała jak smukłe ciało lisa prześlizguje się pomiędzy paradnymi bestiami, a potem wąska paszcza wbija się w dzierżony przez niedźwiedzia instrument. Sztywne, akustyczne sploty rozparły się pod naciskiem, drzazgi rozsypały dookoła, kilka wystrzeliło niebezpiecznie na boki. W idealnej dotąd melodii pojawił się zgrzyt.
 Zgrzyt, a potem gwałtowne warknięcie jakiegoś zwierzęcia. Nie niedźwiedzia, ponieważ ten w ludzkim niemal zaskoczeniu wpatrywał się w swoje łapy i na resztki tego, co chwilę wcześniej było jego gitarą. Maszerujący zaraz za puchatkiem borsuk opadł na cztery łapy i rozpoczął szarżę na Rhetta.
 Jednooka nie potrafiła znaleźć się w całym wydarzeniu, przez ciało przeszedł jej bolesny chłód, a potem mocne szarpnięcie na palcu sprawiło, że mogła znowu poruszać dłonią wedle swojej woli. Parada jednak trwała, a ona wciąż nie potrafiła przeciwstawić się hipnozie.
 Otoczenie zmieniało się, ciemność umykała pod naporem pojawiających się zewsząd niebieskich i złotych ogników. Widziała przed nimi rozległą polanę, ale wszystko odkrywało się powoli, prawie jakby magia tego miejsca nie pozwoliła, by odkryć cel przed rzeczywistym jego osiągnięciem.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.08.18 22:16  •  5 seconds of summer [Yu & Rhett] - Page 2 Empty Re: 5 seconds of summer [Yu & Rhett]
Kawałki roztrzaskiwanej w pysku gitary haczyły o miękkie podniebienie. Miejscami poprzecierały tkankę, ale miejscami też ją przerwało, zalewając wnętrze małymi stróżkami ciepłego szkarłatu. Plując więc drzazgami, pluł również krwią. Nie wyglądał jednak na zrażonego. W zasadzie nie miał sekundy zastanowić się nad metalicznym posmakiem, bo dziwaczny warkot uderzył w kolorowe uszy, unosząc spojrzenie na najeżonego borsuka. Na krótką chwilę zdążył zahaczyć wzrokiem o oblicze niedźwiedzia. Mimo zwierzęcego uformowania, jego twarz wyglądała na wykrzywioną w szoku. Chyba nie do końca dowierzał temu, co stało się tuż przed jego ciepłymi, brązowymi oczami.
Renard też nie wierzył. Nie wierzył w borsuka, który mimo początkowej, bardzo ludzkiej postawy teraz szarżował w czystej zwierzęcej furii prosto na niego — na kilkukrotnie większego przeciwnika. Nie wierzył w gotową do ataku rozwartą paszczę, której zęby ze świstem darły powietrze. Uwierzył, gdy te same kły szarpnęły za lisią mordę, a mniejsze ciało uderzyło w niego z impetem, przewracając ich dwójkę w gąszcz trawy.
Niedźwiedź w końcu drgnął. Wypuścił resztki instrumentu z łap — drewno ugięło świeże źdźbła trawy, nie przebijając się ponad wygrywaną melodię żadnym dźwiękiem. Wesołe śpiewy i tańce wciąż trwały, ale tym razem zabrakło im gitary. Wydawać by się mogło, że ubytek całkowicie wstrząśnie harmonią wygrywanych nut i wstrzyma paradę, ale tak się nie stało. Zwierzęta kontynuowały granie swych ról, prąc niewstrzymanie przed siebie. Brązowy Puchatek padł na wszystkie łapy. Kilka susów ku wysokiej trawie i przyłączył się do plątaniny łap, ogonów i raniących zębów. Czyjaś krew — prawdopodobnie całej trójki — chlapała co chwilę, barwiąc zieloną roślinność szkarłatem.
Parada maszerowała dalej, jakby wcale nie ubyło jej dwóch uczestników. Muzyka rozbrzmiała nagle głośniej, zagłuszając warkoty i dźwięki prowadzonej w tyle walki. Polana odkrywała kolejne sekrety — w jej centrum zaczynał majaczyć budynek. To wokół niego panował największy zgiełk, migotało więcej niewyraźnych sylwetek i lawirował cały zastęp kolorowych ogników.
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.08.18 11:59  •  5 seconds of summer [Yu & Rhett] - Page 2 Empty Re: 5 seconds of summer [Yu & Rhett]
Z każdym kolejnym krokiem mgła otulająca polanę cofała się. Była gęsta i przesłaniała wszystko, ale swoją barwą oddawała kolory otoczenia. Czasami iskrzyła się na złoto niby ogień, innym razem nabierała głębokich odcieni fioletu, kiedy mrok nocy złączył się z błękitem ogników. Sama w sobie stanowiła niezwykłe zjawisko, była jak zupełnie nowa konsystencja, która rządziła się własnymi prawami. Niekiedy przypominała wodę, innym razem parę, chciało się jej dotknąć, ale kiedy tylko dłoń kobiety, ta uwolniona, sięgała ku niej, mgła cofała się ze strachu przed dotykiem.
 Nikt kto nie musiał, nie zwracał uwagi na toczący się z boku bój. Nie było nawet jednego spojrzenia, które uciekałoby ku splecionym w szarpaninie zwierzęcym ciałom. Odgłosy walki ginęły w dźwiękach instrumentów, teraz tylko głośniejszych niż wcześniej. Brzmiało to tak, jakby wszyscy starali się, żeby hałasy nie popsuły ceremonii, zbliżał się wielki finał i nikt, ani nic nie mogło go przerwać.
 Kami też wyczuwała, że zmierzają ku końcowi. Zaraz zdarzy się coś wielkiego. Czuła to w swoim ciele, czuła poprzez zjawy przenikające co raz częściej przez jej ciało. Nie mogła uniknąć dreszczy i narastającego nienaturalnie podniecenia. To nie były jej emocje, ale ogarniały wnętrze kobiety tak dokładnie, jakby wychodziły prosto z serca. Momentami brakowało jej tchu, musiała śmiać się i płakać jednocześnie.
 W końcu, kiedy czuła że jeszcze moment a wybuchnie z nadmiaru tych nienaturalnych uczuć wszystko ochłonęło. Parada rozstąpiła się na boki, dwa długie pasy zwierząt i zjaw rozeszły się na boki tworząc niepełny okrąg wokół świetlistego blasku, jaśniejącej potęgi, szacunku, mocy.
 Zamknęła oko, bo światło oślepiało. Poczuła rozluźnienie na całym ciele, lecz nadal nie mogła zmusić się do ucieczki. Powieki jarzyły się na czerwono, ale z sekundy na sekundę wszystko znowu ciemniało. Pozostała tylko delikatna, karminowa poświata gdy pozwoliła sobie na rozejrzenie.
 Na środku polany stał lis. Właściwie to lisica, musiała być lisicą ponieważ miała na sobie bardzo obszerną, biało-złocistą suknie ślubną, welon ciągnący się kilka metrów za jej plecami. Wszystko gęsto zdobione srebrną i złotą nicią, przeplatane z kryształami, owocami, liśćmi, ognikami i światłem w czystej formie. Długi, rudy nos przebijał się przez zwiewny materiał kreacji. Stworzenie stało na dwóch łapach i mądrym, ludzkim spojrzeniem przyglądało się innym zwierzętom.
 Jednooka mogła przysiąc, że dostrzegając ją zatrzymała wzrok na dłużej niż dało się to uznać za przypadek. Mrugnęła powoli i odchrząknęła.
 — Zaprzestańcie walki, moi kochani! Dzisiaj nie czas na gniew i zwady!
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.08.18 22:49  •  5 seconds of summer [Yu & Rhett] - Page 2 Empty Re: 5 seconds of summer [Yu & Rhett]
Przeciwników było dwóch, ale nawet mimo tego nie czuł się na wygranej pozycji. Być może za sprawą szwankującego w ostatnich czasach instynktu samozachowawczego, a może przez ulatujący wraz z wydychanym powietrzem rozsądek. Był dobrej myśli, a przecież powinien nią splunąć tak samo, jak krwią — już sam nie wiedział, czy swoją, czy cudzą. Obie opcje brzmiały równie prawdopodobnie.
Parada się oddalała, dźwięki bitwy cichły. Trochę jakby magia miejsca i sytuacji wypierały ze świadomości fakt o jakiejkolwiek walce. Z czasem powarkiwania, szamotanina i szkarłat cieczy odpływały w dal razem z wesołymi dźwiękami piosenki. Jednocześnie drażliwe bzyczenie koło ucha nie odpuszczało, przypominając o prawdziwych realiach desperackiego życia.
Głos lisicy przyciszył instrumenty. Wciąż wygrywały melodię, ale nie na tyle głośno, by zagłuszyć jej słowa. Muzyka nie była ostatnim, co podległo pannie młodej. Dotąd zaciekle walczący borsuk oraz jego niedźwiedzi przyjaciel zamarli w połowie ataku, jakby nagle tknięto ich magiczną różdżką i zatrzymano w czasie. Wbrew przypuszczeniom drgnęli w takt kolejnego dźwięcznego zrywu harmonijki, wycofując się wpierw w tył, później dołączając do parady. Ubrudzone i porozdzierane ubrania wracały do świetności z każdym krokiem. Czerwień matowiała aż do całkowitego zniknięcia, nitki wracały na miejsce, dziury zarastały świeżym materiałem, jakby nigdy ich tam nie było.
Obcy będą nam dziś przyjacielem nie wrogiem! Zasiądą w tanecznym gronie jako goście — do rudej małżonki dołączył czarny jak smoła lis. W równie czarnym, eleganckim garniturze. Chwycił wybrankę pod ramię i zamachał do parady, wnosząc w powietrze dźwięki wiwatów.
W przeciwieństwie do borsuka i niedźwiedzia jego bitewne rany nie posypały się jak strzepany kurz. Biała sierść zabarwiła się czerwienią w niektórych miejscach, ale poza drobnymi barwami wojennymi nie nosił żadnych poważniejszych śladów, na dobrą sprawę nawet nie utykał. Minę zdawał się mieć tylko kwaśną, lecz mógł to być jeden ze zwidów, jakimi raczyła ich polana. Przystanął tuż obok jednookiej, racząc ją długim spojrzeniem.
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.08.18 13:35  •  5 seconds of summer [Yu & Rhett] - Page 2 Empty Re: 5 seconds of summer [Yu & Rhett]
 Kiedy ogon paradnego przemarszu wtłoczył się w całości na polanę, skraj lasu otoczył się jasnymi, półprzeźroczystymi płachtami z najznakomitszego gatunku materiału. Gałęzie drzew w przyśpieszonym tempie wydały na świat młode, zielone liście, kilka z nich zakwitło we wszystkich możliwych bawarach, a niektóre – w niemożliwych. Były rubinowe, szmaragdowe, emanujące kolorami tęczy jak drogocenne kamienie. Długie, spiralne wstęgi zawiązywały się same od konara do konara, gleba równała się i wyrastały z niej długie, suto zastawione stoły.
 Para lisów wniosła się na marmurowym podeście, aż w końcu i oni zasiedli za przyozdobionym blatem, który pojawił się równie magicznie co cała reszta szykownego przyjęcia. Opadli z gracją na miękkie krzesła i podnieśli równocześnie zdobione kamieniami szlachetnymi puchary.
Gdzieś z boku wyłoniła się przystrojona w pióra ozdobnych ptaków i ludzkie ciuchy łasica, która wysokim głosem odśpiewała zwrotkę pieśni w języku zwierząt, a potem, kiedy wszystko wreszcie umilkło odezwała się:
 — Wznieśmy toast za nowożeńców! — zachęciła, ale wszyscy zareagowali jak pod wpływem magicznego rozkazu. Odłożyli instrumenty, powstali od stołów lub zgromadzili się pod prowizorycznymi ścianami. Pochwycili kryształowe kielichy w zwierzęce łapy i czekali na pozostałych.
Kami również musiała poddać się wpływowi magii tego miejsca. Zacisnęła w palcach nóżkę skrzącego się naczynia i przytknęła go do ust w oczekiwaniu na kolejną komendę.
 Nie mogła odwrócić głowy, ale kątem oka dostrzegła, jak ktoś podsuwa lisowi taki sam przedmiot, wypełniony dokładnie tym samym. Następnie puszcza go, ale kielich nie spada. Zawisa w powietrzu przed nosem zwierzęcia i czeka tak jak czekają wszyscy i wszystko. Nastała długa, pełna napięcia cisza, a potem wszyscy jak jeden mąż zaczęli opróżniać płynną radość z dna dzierżonego w rękach, dłoniach bądź wiszącego w powietrzu elementu zastawy.
 Napój był dziwny. Już po pierwszym łyku kobieta wiedziała, że nie ma do czynienia z alkoholem, ale mieszanka smaków nie pozwoliła jej określić, z czym się mierzy. Słodkawą nutę zastąpiła cierpka, na języku pozostały musujące granulki, chociaż nie dało się ich wyczuć w jednolitym płynie. Jego kolor zmieniał się z każdą sekundą, lśnił metalicznie, a potem opalizował jak benzyna w słońcu. Z każdym przełknięciem pozostawało wrażenie odświeżenia i radości.
 Odsunęła od siebie pusty kielich i poczuła, że nie jest już dłużej więziona.
 Wiedziała też, że teraz nie ma już zamiaru opuszczać tego przyjęcia. Dzisiaj święto, zaślubiny lisów, wielkie wydarzenie całego lasu!

                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.08.18 21:07  •  5 seconds of summer [Yu & Rhett] - Page 2 Empty Re: 5 seconds of summer [Yu & Rhett]
 Nie mógł się nadziwić paradzie, nowożeńcom oraz wyrastającym z gleby stołom. Ich syte zastawienie wiązało supeł niezrozumienia w umyśle, blokując swobodny przepływ myśli. Nie każdy był w stanie pojąć wydarzenie rozgrywane tuż przed nosem. Przeczyło wszelkim prawom i zasadom ustalonym przez przewrotny los wymordowanych.
 Kręcił łbem i fukał na każdą kolejną atrakcję, nie będąc pewnym, czy któraś w końcu nie odsłoni pazurów albo nie wychynie kłów zza różowych dziąseł. Wtedy byłby gotów napiąć mięśnie w czasie krótszym niż mrugnięcie i skoczyć naprzód z całym arsenałem białych zębów, ze swoją własną bronią. Ale tak się nie stało i jedynym, co tylko zakrawało na nazwę zagrożenia, były lawirujące dookoła ogniki — ich tor lotu czasami łaskotał w nos, prowokując kichnięcie lub przecinał powietrze zbyt blisko oczu, zmuszając mięśnie do nerwowego drgnięcia. W takim momentach wstrzymywał powietrze w płucach o wiele za długo, ale nie mógł odetchnąć przedwcześnie, bo gdyby to zrobił, wraz z tlenem krtań opuściłby również warkot. Tykał jak wyjątkowo niestabilna bomba — jedno nierozsądne szarpnięcie za kolorowy kabelek i pół ślubnych elementów oraz gości poszłoby w diabły.
 Kolejny przelotny dotyk obcej łapy uchylił zwierzęce wargi i odsłonił skrawek lśniącego uzębienia. Szarpnął łbem, gdy ktoś spróbował dotknąć puchatej sierści uspokajającym gestem. Nagle czuł się jak bestia zagoniona w wyjątkowo ciasną klatkę. Niewidoczne kije zewsząd szturchały napięte ciało, ciągnąc za sobą kolejne kostki domina — ostatnia spadająca tabliczka uruchamiała mechanizm obronny pełną parą.
 Kielich zwisający w powietrzu zatrzymał zwierzę w czasie. Nawet jeden wąs na lisiej mordzie nie drgnął, zbyt porażony nowym zjawiskiem. Rozluźnił się z kolejnym oddechem, lecz podejrzliwość nie opuszczała świadomości ani na chwilę. Zerknął ku jednookiej kobiecie, kontrolując czy i ona uległa ślubnemu nastrojowi. Była w trakcie przechylania naczynia, gdy powracał uwagą do własnego napoju. Skapitulował i umoczył ciemny język w płynie, z ulgą zauważając, że to nie alkohol. Gdzieś z tyłu głowy cały czas tłukła się myśl (a w jego przypadku te potrafiły być głośne jak cały szwadron megafonów), że przecież nie pił trunków, że to było wbrew dotychczasowym założeniem.
 Nim się spostrzegł, siedział już przy stole obok łowczyni i jej pupila. Siedział, bo łapy zniknęły, zastąpione zwykłymi, ludzkimi kończynami. Po wielkim lisie pozostał tylko ślad — podrygujący ogon i para uszu. Te same dwubarwne tęczówki spoglądały teraz na wszystko z ludzkiej perspektywy.
 — I na tym się kończy bycie użytecznym — mruknął marudnym tonem, bardziej do siebie niż kogokolwiek dookoła. Spoglądając po sobie, przemykał dłońmi po materiałach. Wpierw po ciemnej koszulce odsłaniającej pokryte tatuażami ręce, później po czarnych spodniach. Nigdy nie miał tak dopasowanych rozmiarem rzeczy i sądził, że był winien podziękowania parze małżonków.
 Naokoło zaczynał się rozlegać brzdęk sztućców. Z każdej strony pojawiało się zwierzę odziane w kelnerski garnitur. Serwetki przewieszone przez ramiona i tace pełne rozmaitych dań dopełniały ich wizerunku. Uczta rozpoczęła się na dobre.
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.09.18 20:07  •  5 seconds of summer [Yu & Rhett] - Page 2 Empty Re: 5 seconds of summer [Yu & Rhett]
 Krzesło przesunęło się samoistnie, podcięło jej nogi i nawet jeżeli nie pragnęła siedzieć z resztą zwierza przy stole, musiała. Rozluźnienie nie oznaczało najwyraźniej odzyskania pełnej kontroli nad ciałem, dawało jej możliwość decydowania o swoich czynnościach, jeżeli ograniczały się one do tych powiązanych z celebracją. Wychyliła dłoń w stronę talerza bez problemu, ale gdy spróbowała powstań z siedzenia, poczuła przywiązaną do nóg kulę. Markotność również nie miała prawa bytu, twarz wyginała się w nieprzesadzonym uśmiechu na życzenie magicznej atmosfery. Czuła się jak błazen przy stole władców.
 Podmiana lisa na człowieka w pierwszej chwili umknęła jej rozproszonej we wszystkie strony uwadze. Musiała wysilić się i skupić wszystkie zmysły na posturze osoby siedzącej obok, by zdać sobie sprawę, że musiał dokonać się jeszcze jeden niewytłumaczalny wybryk.
 — Niezłe wdzianko — rzuciła, krytycznie oceniając miętoszony przez mężczyznę materiał. Pasował do otoczenia i teraz tylko ona miała na sobie ludzkie, znoszone łachmany. Była za to niewyobrażalnie wdzięczna losowi. Wylała by całą zawartość złotego pucharu na swoje ciuchy, gdyby zamieniły się magicznie w sukienkę.
 Nie mogła oprzeć się wrażeniu, że zna skądś twarz tego człowieka. Spoglądała na niego niedyskretnie i zaciskając usta w wąską linię analizowała wszystkie charakterystyczne cechy, które elegancki strój pozostawił na widoku. Wszystko wskazywało jednak na to, że poddała się wrażeniu, nie było szansy, by skądś go znała. Wszyscy desperaccy wymordowani wyglądali jak jeden brat.
 — Czuję dyskomfort na myśl o tym, że miałam twój język na policzku — stwierdziła nagle, pakując w usta widelec z nadzianym na czubku kawałkiem zatopionego w karmelu owocu. Całe menu, gdy przyjrzała mu się teraz dokładniej, składało się z darów natury. Owszem, ptakom we frakach nie podano mięsa, ale wilki dwa stoły dalej objadały się oblanymi gęstym sosem perliczkami. Węże w rękawach rozgryzała jajka, a dziki ryły nosami w kaszy brudząc czarne garnitury. Nie broniła się przed słodkim smakiem owoców, powoli, kawałek po kawałeczku wkręcała się w weselną atmosferę leśnego święta.
 Oszalałam, to pewne, ale przynajmniej jedzenie jest dobre. Pomyślała i sięgnęła po misę z mrożonymi mandarynkami. Dawno nie jadła takich specjałów, dlatego korzystała, skoro pojawiła się okazja. Nie potrafiła się już przejąć tym, że daje się omotać lisiej magii.
 — Masz z tym coś wspólnego, ruda kito? Lis chyba trzyma z lisami? — Wypełniła policzki jedzeniem i przeżuwając z trudem zwróciła głowę w stronę mężczyzny oczekując wyjaśnień. Spojrzenie miała łagodne, więc rzeczywisty gniew, który w sobie czuła wydawał się odległym zmartwieniem. — eueyli ue, o moumy płobłem.
 Jedno musiała przyznać zwierzęcym kelnerom, ciuchy mieli bardzo zgrabne. Nie mogła oprzeć się ich urokowi i wyciągnęła rękę po kolejny złoty puchar, wypełniony czymś, czego nie potrafiła nazwać, chociaż wiedziała już, że to lubi.

                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach