Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 10 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10

Go down

Pisanie 25.06.19 17:16  •  Altana - Page 10 Empty Re: Altana
W takim razie zdziwieni byli obaj, najpewniej w równej mierze. Brwi anioła poszły ku górze, a powieki kilkukrotnie opuściły się i uniosły w wyrazie konsternacji. Czyżby wciąż za bardzo był przyzwyczajony do Edenu i nie chciał dopuszczać do siebie myśli o tym, że ktoś mógłby wykorzystać jego dobroć?
Miałbyś ku temu powody? Zawsze łatwiej jest po prostu poprosić. Zszedłem na ziemię, by móc pomagać w namacalny sposób... Karmić głodnych, poić spragnionych, obdarowywać biednych. Być odpowiedzią na potrzeby świata, by Bóg był zadowolony. Jeśli coś weźmiesz... Nie będę zły, uznałbym, że widocznie byłeś w potrzebie.
  Może i takie myślenie było naiwne, jednak Hanael był w tej chwili naprawdę szczery. Nie przejmował się szczególnie brakiem wprawy w posługiwaniu się mocami u Willa, wiedząc, że to wszystko jest do wyuczenia. W końcu Hayes miał na to jeszcze naprawdę długie lata, a z ewentualną pomocą innych aniołów w razie czego można przecież odbudować zniszczony dom.
Moje drzwi zawsze będą dla ciebie otwarte i... Spokojnie, nie ma najmniejszego problemu z tym, żebyś mieszkał tam ile ci trzeba. – Ludzie powinni uczyć się gościnności, zaufania, ale też uczciwości, jednak teraz zdawało się, że ludzkość była od tego najdalej jak tylko mogła. Do tego zmuszał ją obecny koślawy kształt tego świata. Tak ciężko było mimo wszelkiej logiki tak po prostu poddać się i z tym stanem rzeczy pogodzić.
Świetnie! Czujesz już, jak to działa? – może zadał to pytanie zbyt szybko, ale mimo swej nieśmiałości, nie krył zadowolenia. Chmury nad głową młodszego anioła już nie było, co było równie sporym postępem co wywołanie jej.
Nasza rasa dość dobrze się trzyma i starzenie nie jest nam straszne... Choć nie byłbym zły, gdybym wyglądał na doroślejszego niż teraz. Zanim dostałem przydział jako stróż, pracowałem w archiwach edeńskich. To poważna rola, a ja wyglądam jakbym chciał spytać, w którym dziale są książki dla dzieci... Widać taka wola boska. Kim jestem, by się jej sprzeciwiać – cała jego wypowiedź była utruymana w raczej wesołym, choć dalej trochę wycofanym tonie. Nie chciał pozwolić sobie na zbyt wiele zuchwałości i śmiałości, przecież ledwo co się spotkali.
  Nie mówił jednak wiele więcej, bo czekał, czy Will zastosuje się do jego rad i jaki całość będzie miała wynik. Przyglądał mu się przez dłuższy moment, jednak pomyślał, że takie gapienie się może być nieuprzejme i spuścił wzrok, przygryzając nerwowo dolną wargę. Czekał na efekty, chciał móc go pochwalić albo naprowadzić na odpowiedni tor. Bez stresu, bez pośpiechu — mieli przed sobą całą wieczność.
                                         
Hanael
Anioł
Hanael
Anioł
 
 
 

GODNOŚĆ :
Hanael; na Desperacji Soleil


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.06.19 23:34  •  Altana - Page 10 Empty Re: Altana
W co by go nie przemienili, nadal myślał przyziemnie i po ludzku. Dopuszczał każdą możliwość, a i po sobie nie wiedział czego się powinien spodziewać. Może mu odbije? To dopiero pierwszy dzień, a czuł się raczej osobliwie. Zostawianie go samego w domu mogło być równie dobrze najgorszym pomysłem w historii świata. Wzruszył ramionami unosząc lekko dłonie.
Dopiero byłem człowiekiem. Nauka nie ogarnia co się ze mną stało, nie jestem pewien co może mi się pokręcić z mózgiem. I choć nie wiem czy aniołów też dotyczą, to nie zamierzam łamać boskich przykazań. Przy czym siódme przy twoich słowach staje się jakby... mało użyteczne – przechylił głowę. Skoro zakazywano kraść, to czemu anioły pozwalałyby na branie swojej własności i usprawiedliwiały to pomocą potrzebującym? To nie miało sensu, przynajmniej z jego punktu widzenia. Wzięcie czegoś bez pytania czy w ogóle informowania właściciela to i tak była kradzież, niezależnie od tego jak biedny i poturbowany przez los by ktoś nie był. – Chyba sporo się muszę jeszcze nauczyć.
Nie miał się do czego spieszyć, starość go nie dopadnie, ale nie chciał zdemolować komuś mieszkania, choćby i przypadkowo. Dlatego tym bardziej musiał ogarnąć choćby podstawy. Odbudowa domu nie musiała być konieczna, jeśli w porę zapobiegłby takiej tragedii i zapanował nad całym tym szałem. No bo cóż... Dojrzewanie jakoś przeżył, a wtedy też działy się różne dziwne rzeczy. To pewnie było czymś podobnym, choć nie miał żadnych porównań. W końcu żadna książka nie opisywała anielskiej fizjonomii.
Poczuł, że koszulka jest jakby mniej ciężka i przylepiająca się do ciała, ale kontynuował skupianie się, choć robiło się to coraz bardziej męczące. No i kolejna setka pytań, która próbowała go rozproszyć. Mieli archiwa. Może nie będzie musiał zawracać skrzydlatym głowy tylko po prostu przeczyta parę książek? Pewnie by go tam nawet nie wpuścili, o czym on niby marzył. Tam musiały być ważne rzeczy, a kto wie w jakim języku. Łacina? Hebrajski? Może w ogóle jakiś, którego nie znali ludzie? Otworzył oczy, zawieszając przez chwilę wzrok na drżącej kulce wody, do której dołączała strużka deszczówki wyciągniętej z ubrań. Nie było to imponujące, a na pewno nie było tym, czym miało być. Cała magia prysła, a zebrana ciecz rozlała się na trawie, kiedy tylko się zdekoncentrował. Ból głowy nasilił się, podobnie zawroty. Albo to po odrodzeniu, albo też anioły nie były takie całkowicie wszechmocne.
Miałaś być pięknym statkiem, stokrotko – mruknął ni to do siebie ni to do niedawnej drgającej powierzchni. Nie wyszło mu, przynajmniej tym razem. Ale na pewno spróbuje jeszcze raz, kiedy się ogarnie, odpocznie i może trochę doszkoli. Mała kulka to też jakiś postęp, choć akurat młodemu zdawało się, że doznał kolejnej porażki. Przesunął wierzchem dłoni nad górną wargą, bo wydawało mu się, jakby ściekała tamtędy jakaś mała, podeszczowa rzeczka. W rzeczywistości zauważył, że jest czerwona. Zmrużył lekko oczy, ale ostatecznie to zignorował.
Więc... macie archiwum. I książki. Gdyby było coś po angielsku czy japońsku, może mógłbym poczytać zamiast zajmować komuś czas pytaniami. Ale pewnie nie wpuszczają tam takich kurczaków jak ja – znowu się zasępił. A nawet gdyby go tam wpuścili i byłoby coś, co mógłby odczytać, to potem znowu by miał masę pytań. Gorzej niż z dzieckiem, bo one się wreszcie męczyły pytaniem i nie drążyły skomplikowanych naukowo zagadnień.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.07.19 18:57  •  Altana - Page 10 Empty Re: Altana
Nauka i Bóg mogą się… Nie pogodzić. Z Bogiem może być tym ciężej, że od dawna go nie ma… Staramy się robić wszystko po  staremu, przystosowując do nowego świata. Jeszcze jakieś tysiąc lat temu nie musiałbyś się przystosowywać do nowego ciała ani mocy. – Przez twarz Hanaela przeszedł krótki, trochę cierpki uśmiech. Tęsknił za tym, jak było dawniej? Uważał czasy obecne za lepsze do pełnienia anielskich obowiązków? Za bardziej niebezpieczne dla skrzydlatych…? Niewykluczone też, że czuł to wszystko naraz, w tym samym czasie i równie mocno.
Tysiąc lat temu nie miałbyś nawet ciała. Och, i pamiętaj, że nie możesz używać mocy bez ograniczeń, hm? Nasze ludzkie, no, prawie ludzkie ciała, niezbyt są przyzwyczajone do… Cóż, póki jesteśmy cokolwiek niezbadani, określę to „magią”. Jesteś odrodzonym, więc nie próbuj gonić innych aniołów w czasie, częstotliwości i skali używania ich mocy. Jeśli idziesz po schodach po ciemku i się przewrócisz, to nic… To tylko powód, żeby patrzeć pod nogi i dostosować tempo. – Dlaczego nie dostosowywał tej rady do siebie? Bardzo starał się nadążać za innymi na tych samych schodach. Za bardzo. Za bardzo chciał wciągać też innych na górę, ale nie  do końca to pojmował. Złota rada pokrywa się kurzem.
–  Co do kradzieży zaś i nie tylko, jestem zdania, że prawie wszystko można omówić i dojść do rozwiązania. Uważaj, proszę, i ufaj sobie, jeśli czujesz, że kogoś się boisz… – zakończył swoją wypowiedź już ciszej, w myślach natomiast zganił się za to, że peszy i straszy nowy anielski nabytek. Chwilę milczał, powstrzymywał się przed kolejnymi słowami, chciał dać mu chwilę na skupienie, ułożenie i na odpowiednie akcje. Przyglądał mu się z uwagą, ale starał się nie gapić perfidnie. Odsunął się nieco, gdy dostrzegł, co dzieje się z wodą.
Była piękną próbą. Brawo! – powiedział szczerze, pokrzepiająco, a po oczach i delikatnym uśmiechu było dość łatwo poznać zadowolenie, ekscytację i trochę dumy. Podszedł znów do młodszego anioła, a jego własna mina stała się zaniepokojona.
O-och, Will – mruknął z przejęciem, grzebiąc przy tym po kieszeniach. Wydobył wreszcie z jednej, po serii gorączkowych ruchów, skrawek materiału, dość jasnego zresztą. Po chwili okazało się, że anioł trzymał w dłoni chusteczkę, którą zaraz zaatakował nos młodszego. No, nie tyle zaatakował, bo zwyczajnie chciał zetrzeć spod niego krew. I chloroformu na materiale też przecież nie było, serio.
Właśnie w ten sposób ciała nie radzą sobie z nienaturalną dla ludzi mocą… Trzymaj chusteczkę, pochyl się do przodu, mo-mogłem ci powiedzieć wcześniej, umh – mówił dość szybko, jąkał się i w tej sytuacji czuł się po prostu winny temu, co spotkało świeżo upieczonego anioła. Spanikował, co tu dużo mówić.
Co do dostępu… Powinieneś spytać Laviaha bądź którąś Zwierzchność. Albo kogoś, kto obecnie za archiwa jest odpowiedzialny. O-od roku w sumie średnio się w nich orientuję… Ale nikt nie byłby nieszczęśliwy, gdybyś zadawał pytania! Cieszyliby się, że mogą pomóc. Hej, jak się czujesz?
                                         
Hanael
Anioł
Hanael
Anioł
 
 
 

GODNOŚĆ :
Hanael; na Desperacji Soleil


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.07.19 18:29  •  Altana - Page 10 Empty Re: Altana
Nie ma Boga?
Kolejne pytania nawarstwiały się w tej durnej głowie. Jaki był, jak wyglądał, dlaczego ich opuścił? Miał jakieś sekretne plany, zajął się jakimś nowym projektem innego świata, bo ten po tylu tysiącach lat go znudził? Jak w ogóle wyglądał początek świata, skoro ciężko było pogodzić biblijnego Adama z nieistniejącymi w Piśmie dinozaurami? Czy to ludzie obrazili Stwórcę i dlatego dziesięć stuleci wstecz na ich przodków zesłano kataklizmy, a może to dzieło tego Złego z piekieł, który w jakiś sposób pokonał staruszka z brodą i dlatego go nie było?
Przyjął rady w ciszy. Nie planował galopować i popisywać się czymś, czego nie umiał, a biorąc pod uwagę podane przez Hanaela okresy czasowe - i tak nigdy by nie dogonił swoimi zdolnościami kogoś, kto już od tych kilkuset lat władał magią. Za następne kilka stuleci byłby na jego poziomie, ale on tymczasem popędziłby naprzód. Mógłby się wtedy co najwyżej popisać przed nowymi, ledwo opierzonymi dzieciakami i udzielić im takiej samej porady: zleć ze schodów i się nauczysz jak iść. Czasami irytowało go zostawanie w tyle, ale wtedy jeszcze bardziej przykładał się na treningach. Wszystko co umiał nie zostało osiągnięte pstryknięciem palcami. Może do niektórych rzeczy miał naprawdę niezły talent i przychodziło mu to łatwiej, ale z innymi rzeczami nie radził sobie do tej pory. Jak przypadkowo interakcje społeczne. Czuł się trochę dziwnie siedząc tu i rozmawiając z prawie-obcym, nie był pewien czy powinien coś odpowiedzieć czy jednak bardziej wypadało milczeć. Czy przytaknąć, mruknąć czy zachować całkowitą ciszę. Z pozoru prosta zdolność, którą każdy nabywał z wiekiem, a on od zawsze miewał problemy.
Ale miało być inaczej – bąknął niezbyt zadowolony ze swojej próby. Zerknął tam, gdzie jeszcze przed chwilą drwiła z niego żaba na liściu. Jakby się udało, dostałaby w tą rozrechotaną mordę strumieniem z armatki wodnostatku. A skończyło się na tym, że prawie oblał się tym co spróbował odsączyć z ubrań. Pozwolił się też zaatakować, nieważne czy z chloroformem czy bez niego, nie miałby siły się bronić przed próbą wycięcia mu nerki. – Będę wiedział na przyszłość – powiedział zniekształconym głosem. Pochylił się grzecznie. Nie pierwszy raz jak przechodził coś takiego, ale wtedy był człowiekiem i działo się z innych przyczyn.
Um. Zapytam o pozwolenie. Jak kogoś znajdę i w sumie będę wiedział, że nie narobię tam szkód jakąś nieoczekiwaną powodzią – odsunął na chwilę chustkę, żeby sprawdzić czy już lepiej. Krwawienie przechodziło równie szybko co się pojawiło, ale na wszelki wypadek jeszcze na chwilę docisnął ją do nosa. Ktoś by się zaraz zaczął przejmować, że mu obito tą bladą buźkę. – Trochę mi słabo i jakby mi słoń nadepnął na głowę – odparł zgodnie z prawdą i podniósł się z trawy. – Ale cóż, chociaż nie jestem martwy – zażartował na koniec.
A tu powinniśmy wstawić akapit jak się zorganizowali do odejścia, bo trzeba poznać nowy dom, nawet jeśli tymczasowy, ale czas gryzł narratora w poślady.

[z/t + Soleil]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.09.19 1:13  •  Altana - Page 10 Empty Re: Altana
 Pomylił się, ale to w końcu nic dziwnego. Jego wizyty w Edenie zawsze ograniczały się do obrzeży tej zachwaszczonej dżungli. Altanka do złudzenia wyglądała jak coś w czym Lazarus śmiało zakwaterowałby pierzaste kurczaki uznając, że to pojedynczy domek zwiastujący zbliżanie się do Rajskiego Miasta.
 W dodatku dwie rzeźby aniołów również nie okazały się żywe, więc Boris posłał im tylko pełne niechęci spojrzenie. Jak śmią stać sobie tutaj i zwodzić uczciwych obywateli Desperacji? Dobrze, że rozdzielili się z Kiraiem, bo łowca podejrzewał, że wystarczyłby jeden jego niewybredny komentarz, by braciszek starł kamiennym paziom te wyryte uśmieszki w jakiś spektakularny sposób.
 Nie widząc innego wyjścia, powoli zbliżał się do altany wydeptaną ścieżką, mając nadzieję, że stamtąd chociaż zobaczy w którą stronę powinien kierować się do anielskich domków na szabrowanie w odwiedziny do przyjaciół.
 Cały ten Eden można było o kant dupy potłuc. Wszystko tu było nieorientacyjne, strasznie patetyczne i nadmuchane, a w dodatku poza rybami nie widział tu nigdzie tych obiecywanych mu w opowieściach niezmierzonych gór żarcia. Może gdyby zwrócił uwagę na roślinność zamiast rozglądać się w poszukiwaniu pieców z gotową pizzą czy rożnem z kurczakami to najpewniej znalazłby cokolwiek do napełnienia brzucha. Ale jak zawsze wolał iść na łatwiznę.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.09.19 3:17  •  Altana - Page 10 Empty Re: Altana
Rozmowa z Hershą podniosła ją w jakimś stopniu na duchu, wzięła sobie jego słowa do serca. Gdy wspomniał o tym aby aby się nie izolowała, że samotność nie jest rozwiązaniem. Przystanęła na chwilę zastanawiając się co miał na myśli gdy wspomniał jej że kiedyś sam przez to samo przechodził. Nie chciała pytać, nie chciała rozdrapywać ran jak to przypadkiem wyszło z Kaijin wczorajszej nocy. Sama niechętnie rozmawiała (bo nie miała z kim) o swojej przeszłości. Idąc ścieżką z oddali dostrzegła altanę i kogoś kręcącego się przy niej. Gdy tylko znalazł się w jej zasięgu nic się nie stało. Więc się zatrzymała. Zmrużyła nieco ślepia uważniej przyglądając się jego ubiorowi, nie wyglądał na tutejszego. "Ktoś z Desperacji?" przemknęło jej przez myśl. Trzeba było sprawdzić intencje przybysza! Ruszyła więc powoli w jego stronę. - Zgubiłeś się? - odezwała się z nutką ciekawości w łagodnym głosie. Przechylając lekko głowę w bok, trochę jak zaciekawione stworzonko. Kim był, czego chciał? Sam fakt że nie był aniołem sprawiło że gdzieś na dnie serca poczuła ulgę. Jakby ktoś zepchnął ciężki głaz z jej braków. Ciekawość wzięła górę. - Potrzebujesz pomocy? - padło kolejne pytanie gdy tak wpatrywała się w obcego mężczyznę z zainteresowaniem.
                                         
Castiel
Anioł Zastępu
Castiel
Anioł Zastępu
 
 
 

GODNOŚĆ :
Castiel


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.09.19 1:27  •  Altana - Page 10 Empty Re: Altana
 Odwrócił się gwałtownie na dźwięk obcego głosu, zupełnie jak złodziej przyłapany na gorącym uczynku, mimo że na dobrą sprawę jeszcze nic nie zdążył zmajstrować. Z przyzwyczajenia rozłożył ręce ni to w obronnym geście ni to pokazując, że nie ma w nich żadnej broni. Niezbyt pewnie czuł się samotnie, w dodatku nie na swoim terenie.
 Dopiero później przyjrzał się zbliżającej postaci. Nie wyglądała groźnie. Młode to, małe, z łagodnym głosem i w dodatku ze skrzydłami. Tylko ten ubiór nie pasował mu do wizji pierzastych. Może właśnie tak odróżniało się samice od samców? Dla Borisa i tak wszystkie anioły miały jednakowo zniewieściałe mordki. Ciekawe ilu z nich myliło się przy podrywie? Uśmiechnął się głupio do własnych myśli, całkiem sprawnie udając, że to uśmiech skierowany właśnie do nieznajomej.
Oczywiście, że się nie zgubiłem. Skąd ten niedorzeczny pomysł? Po prostu... spaceruję, podziwiam wasz przewspaniały raj.
 Pieprzony kurwidołek. Gdyby nie wydeptane ścieżki to błądziłby tu do usranej śmierci. Podejrzewał, że gdyby nie gęste korony drzew to te ptaszyska mogłyby tu swobodnie latać w każdą stronę, a wtedy żadnej ścieżynki by tu nie uświadczył.
Na Desperacji nie mamy takich widoków.
 Nie skłamał. Na Desperacji nie było takich widoków. Na Desperacji nie było totalnie nic. Tylko syf i kilometry brudnego piachu. Tam nie było nawet szacunku dla samego siebie, a mimo to Boris czuł się w obowiązku podkreślić, że właśnie stamtąd przypełzł - zupełnie jakby nie było tego po nim widać. Pokiwał głową w odpowiedzi na ostatnie pytanie.
Jedzenie dla czterech osób, czysta woda w podobnej ilości, dwie butelki waszego wina z granatów i się stąd zmywam, serio. Więcej mnie tu nie zobaczysz.
 Obietnica mniej warta niż życie Lazarusa, a należałoby podkreślić, że i ono miało dość niską cenę.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.09.19 14:38  •  Altana - Page 10 Empty Re: Altana
Z ciekawością przyglądała się nieznajomemu powoli się do niego zbliżając. Robiła to nawet chętniej niż w kierunku jakiegokolwiek anioła. Zwykłemu mieszkańcowi nie szkodziła swoją bliskością, a po jego nie tutejszy ubiór tym bardziej ją zachęcał. Odwzajemniła miły uśmiech w jego stronę. - Cieszę się że ci się tu podoba. - powiedziała z zadowoleniem w głosie. Anielską aparycją emanowała jak każdy inny mieszkaniec Edenu, choć nie należało brać jej za bezbronną. Nie była w zastępie dla zabawy. Słysząc potwierdzenie tego skąd przybył sprawiło że się jeszcze bardziej uśmiechnęła. "Może mógłby być moim przewodnikiem?" przemknęło jej przez myśl gdy tak na niego spoglądała. Miał przewieszony przez plecy dziwny przedmiot, który ją w jakimś stopniu zainteresował. Ale szybko przeniosła swoją uwagę na twarz łowcy. - Ojej.. potrzebujesz wykarmić całą swoją rodzinę? Dlatego przybyłeś do Edenu? - zapytała słysząc jakie ilości jedzenia i wody są mu potrzebne. - Postaram ci się z tym pomóc. - dodała po chwili. - Mieszkam nie daleko. - dodała wskazując palcem kierunek w którym właśnie szła. Mężczyzna dosłownie spadł jej z nieba, skoro będzie wracał na Desperację to będzie mogła się z nim wybrać! Wiedziała że tamto miejsce jest dość niebezpieczne. - Ah, gdzie moje maniery.. mam na imię Castiel, a ty? Jak mam się do ciebie zwracać? - zapytała wyciągając w jego stronę nawet dłoń. Nie czuła się tak swobodnie od.. nie pamiętała od kiedy.
                                         
Castiel
Anioł Zastępu
Castiel
Anioł Zastępu
 
 
 

GODNOŚĆ :
Castiel


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.09.19 18:18  •  Altana - Page 10 Empty Re: Altana
 Anielica była taka miła i uprzejma. Jej zachowanie całkowicie nie pasowało do tego, z którym Lazarus spotykał się na co dzień, więc z trudem przychodziło mu branie go na poważnie. Traktował to bardziej jak grę, jak jakieś przedstawienie niż możliwość nacieszenia się jakimikolwiek przyjaznymi emocjami kierowanymi w jego stronę.
Dokładnie, całą rodzinę – zgodził się natychmiast, a jego ślepia chytrze rozbłysły, gdy dziewczyna zgodziła mu się pomóc.
 Miliony powodów dla których anielica powinna mu pomóc, a wszystkie rzecz jasna wymyślone na poczekaniu nagle wyparowały, bo takiego zagrania to łowca się nie spodziewał. Nie potrzebował misternie uknutej pajęczyny kłamstw i zmyślnego lawirowania między mogącymi posypać cały plan szczegółami. Wystarczyło, że przytaknął.
 Chyba zaczynał rozumieć dlaczego Eden był nazywany rajem.
Oczywiście odwdzięczę ci się na tyle ile będę mógł – zaznaczył od razu.
 Doskonale wiedział, że przysługi nigdy nie spłaci, a sam fakt, że nie poderżnie jej gardła w chwili jej nieuwagi, by móc na Desperację zatargać dodatkowe pięćdziesiąt kilogramów mięsa, powinien w zupełności wystarczyć. Jego wzrok mimowolnie powędrował na jej klatkę piersiową, gdy tylko usłyszał jej imię. Coś mu nie pasowało, a dodatkowy fakt, że wcześniej faktycznie nie użyła w rozmowie żadnej końcówki sugerującej płeć dodatkowo wprowadził go w zażenowanie.
Castiel? To nie jest męskie imię? Rany, wybacz, myślałem, że jesteś samicą. Serio wybacz, wszyscy w Edenie są za ładni, więc trudno czasem odróżnić.
 To co powiedział nie mogło być już bardziej gejowe, czego niestety był świadom, więc uznał, że zamknięcie ryja będzie najodpowiedniejsze. Poza jednym wyjątkiem.
No tak... Możesz mi mówić Lazarus.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.09.19 18:41  •  Altana - Page 10 Empty Re: Altana
Pokręciła głową na boki. - Proszę.. robię to bo chcę, nie liczę na nic.. choć.. - zawahała się nagle. Czy powinna go o to poprosić? Przygryzła dolną wargę w lekkim zakłopotaniu. - Czy.. zabrałbyś mnie ze sobą na Desperację? Możemy wyruszyć jutro z rana. Przygotuję ci dobrą kolację i gorącą kąpiel. Wyśpisz się w miękkim, ciepłym łóżku. A i mogę pomóc ci z pakunkiem.. to będzie dużo tobołków! - w głosie dało się słyszeć entuzjazm. I tak musiał wrócić do swojej rodziny na zadupiu, mogła mu pomóc taszczyć rzeczy a on ją bezpiecznie przeprowadzić do bezpiecznego miejsca!
- Twoja żona i dzieci mają szczęście że cię mają.. przebyć taki kawał drogi aż do Edenu żeby zdobyć dla nich prowiant.. szkoda że nie mogę pomóc ci bardziej. - powiedziała z lekkim uśmiechem na ustach wyobrażając sobie jak się ucieszą widząc Lazarusa z darami.
Przechyliła lekko głowę w bok na jego kolejne słowa. Trochę się zmieszała, nie pamięta żeby ktoś zwrócił na to uwagę jakie jej imię jest. Spojrzała po sobie, czy faktycznie udało jej się ukryć swoje kobiece atrybuty aż tak dobrze? "Może nie powinnam go wyprowadzać z tego.. tak by było chyba lepiej.." przeszło jej przez myśl. "Czy robię coś złego? Nie okłamuję go, po prostu takie wyciągnął wnioski, niech przy nich zostanie.." przemknęło jej przez myśl i uśmiechnęła się lekko zmieszana całą tą sytuacją. - Umm.. nic się nie stało.. - odpowiedziała grzecznie. - Lazarus.. ładne imię.. podoba mi się.. - odpowiedziała wskazując mu drogę do swojego domu.
Szli może kwadrans aż dotarli na miejsce. Anielica przygotowała łowcy gorącą kąpiel w bali, ugotowała mu syty posiłek w którym było nawet mięso. Jak się kąpał to ze spiżarni powyciągała prowiant i świeżą wodę, pakując ją na podróż dla łowcy. Spakowała nawet torbę dla siebie, jakieś ubrania na zmianę, bandaże, maści, coś do jedzenia i picie.
Oddała mu nawet łóżko w swojej sypialnia a sama spała na wersalce w salonie. Z rana jeszcze zjedli śniadanie i zbierając to o co prosił Lazarus, a nawet nieco więcej ruszyli na skraj Edenu. Ona była jego przewodnikiem po raju, a on miał być jej przewodnikiem po czyśćcu..

Castiel & Lazarus z tematu
                                         
Castiel
Anioł Zastępu
Castiel
Anioł Zastępu
 
 
 

GODNOŚĆ :
Castiel


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Altana - Page 10 Empty Re: Altana
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 10 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10

 
Nie możesz odpowiadać w tematach