Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 4 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Go down

Pisanie 14.05.15 23:11  •  Altana - Page 4 Empty Re: Altana
- Wcale nie wydajesz się taki zły – prychnęła.
Spoglądała na anioła krytycznym wzrokiem. Czytała wiele książek również te historyczne, więc nieco wiedziała o tym, co działo się wcześniej. Prawie nie mogła uwierzyć, że Asmodeus jest taki stary. Nawet pokiwała głową z niedowierzaniem. Przez tyle lat na pewno wiele się wydarzyło i to musiało bardzo wpłynąć na trudny orzech do zgryzienia. Wzięła pióro i zaczęła przeglądać je z każdej możliwej strony. Chwila, było ich tylko pięć?! No teraz już tylko cztery. Westchnęła teatralnie, chowając pióro do kieszeni w spodniach.
- Nadal sądzę, że lepiej byłoby ci z białymi. Wyglądałbyś młodziej!
Według niej anioł zazwyczaj powinien na pierwszym miejscu dbać o innych. Przecież właśnie po to istnieli. Żeby prowadzić zagubionych na właściwą drogę. Dziwiła się trochę, że nikt prze tak długo nie zajął się tym zagubionym chłopakiem. Aniołowie powinni dbać o siebie nawzajem i nie dopuszczać, aby jakiś stoczył.
- Potrzebujesz jakiegoś podopiecznego! Pewnie dawno o nikogo nie dbałeś!
Klasnęła w dłonie uradowana. Taki świetny plan, który pewnie szybko zostanie sprowadzony do parteru przez Asmodeusa. Jednak Yoshike nie podda się tak łatwo. Najlepiej znaleźć chłopakowi kogoś uroczego i mało skomplikowanego, żeby ten ktoś obudził w nim pozytywne uczucia. Trudno będzie kogoś takiego znaleźć. Coś się wymyśli, ha.
- Zgadzasz się, prawda?
Wlepiła w niego ślepia, patrząc się rozmówcę natarczywie. Chyba wiedział jakiej odpowiedzi oczekiwała? Wątpiła, by szybko się zgodził. Musi wziąć pod uwagę, że jeśli będzi się upierał, ona także nie ustąpi albo wymyśli inny plan.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.05.15 21:47  •  Altana - Page 4 Empty Re: Altana
Spojrzał obojętnie na dziewczynę - Ulala... to zabolało. - zachichotał - Wiesz... niedawno zaspokoiłem swe pragnienia. Może dlatego jestem teraz taki delikatny i łagodny niczym baranek - uśmiechnął się drwiąco - Jakoś wczoraj spotkałem grupkę złodziejaszków. Chyba żałują do dziś, że mnie spotkali... - zaśmiał się szyderczo. Widząc spojrzenie dziewczyny mało nie wybuchł śmiechem. Gdy dziewczyny pooglądała jego pióro i schowała do kieszeni powiedział coś, przez co Asmodeus nie mógł już wytrzymać - Jezu czy ty to słyszysz... ohh... - wypowiedział przez śmiech - Wyglądał bym równie staro jak teraz. Lubię mój obecny wygląd, a miałem przybranych ich strasznie wiele. - powoli uspokoił swój napad śmiechu. Aniołek przed, nim był naprawdę zabawną osobą już od dawna nie miał okazji, żeby tak się uśmiać w czyimś towarzystwie, lecz jego drwiący uśmiech znikł nagle, gdy dziewczyna postanowiła wypowiedzieć kolejne absurdalne zdanie. Spojrzał na nią chłodno - Czy ja ci wyglądam na jakiegoś Stróża... nie równaj mnie z tak niskim szczeblem. Szybciej przyjął bym ofertę zostania dziwką w burdelu niż taką propozycję - zawarczał - Cały czas dbam o kogoś. Tą osobą jestem ja.. tle mi wystarczy. Nie potrzebuję sprawować opieki nad jakimś pustym, bezwartościowym i łamiącym się z, byle jakiego powodu człowiekiem. A nad wymordowanym, tym bardziej. Dostali drugą szansę... niech pokażą co ich nauczyło pierwsze życie - wypowiedział ostatnie zdanie przez zaciśnięte zęby.
----------
Sorki, że taki krótki i tak późno ; - ; (brak chęci do istnienia dzisiejszego dnia)
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.05.15 20:12  •  Altana - Page 4 Empty Re: Altana
Wolała nawet nie pytać się o to, co zrobił tym złodziejaszkom. Wątpiła, żeby było to jakieś upomnienie lub coś podobnego. Lepiej zostawić ten temat w spokoju i go nie ciągnąć. Po co całkowicie psuć sobie dzień, jakimiś nieprzyjemnymi informacjami.
- Nie, z białymi byłoby ci lepiej!
Nadal nie ustępowała, nawet w tak błahej sprawie. Nie chciał się nikim opiekować? Pokręciła głową, niezadowolona z tego co słyszy. Przecież mogła się spodziewać tego, że anioł wyśmieje jej pomysł i uzna go za absurdalny. Skrzyżowała ręce na wysokości klatki piersiowej i spojrzała na Asmodeusa z oburzeniem. Jak przekonać kogoś takiego do zmiany zdania? Pewnie niejedna osoba próbowała nakierować chłopaka na właściwą stronę.
- Nisko się cenisz, skoro zostałbyś dziwką! Bycie stróżem nie jest takie złe!
Miała ochotę wymierzyć mu cios w głowę, może wtedy dotarłoby coś do jego łepety! Zamiast tego, tylko stała i nie ruszyła się nawet o krok. Nie rozumiała, jak można myśleć tylko o sobie. Uważała, że nie po to Asmodeus stał się aniołem, żeby teraz interesować się tylko czubkiem własnego nosa.
- Na dobry początek może być jakieś zwierzątko, bo jak widać chronienie człowieka uwłacza twojej godności – prychnęła. Głęboko odetchnęła. - Pies? Kot? Cokolwiek?
Każdy kogoś czasami potrzebował. Nie można przecież przez cały czas żyć z dala od innych. Może jakiś uroczy zwierzaczek sprawi, że anioł się choć trochę otworzy albo przestanie na innych patrzeć jak na niższe kategorie.
- No co ci szkodzi spróbować?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.05.15 15:58  •  Altana - Page 4 Empty Re: Altana
Anioł słuchał dziewczyny jednym uchem, a drugim wypuszczał jej słowa. Błądził gdzieś myślami. Ocknął się ze swojego rozmyślania, dopiero gdy anielica wypowiedziała kolejny absurd. Opiekować się zwierzęciem? Przecież to niedorzeczne one nie posiadają dusz. Asmodeus tylko się zmarszczył i spojrzał na nią z góry. Spojrzenie to było zimne, wręcz lodowate - Czy ty sobie ze mnie żartujesz? Mam to odebrać jako kiepski żart czy coś w tym rodzaju  - przerwał na chwilę i zacisnął pieść - Zostać Aniołem Stróżem zwierzęcia? - jego pięść zaciskała się coraz mocniej aż w końcu po jego palcach pociekła krew - Całkowicie tracę siły przy tobie... - rozluźnił dłoń, a krew zaczęła mocniej ściekać po jego palcach. - Czy ty próbujesz mnie nawrócić? - uśmiechnął się drwiąco - Wielu próbowało...  - przyciągnął prawą dłoń do twarzy i delikatnie przejechał ubrudzonym od krwi palcem po wardze - ...lecz z marnym skutkiem moja droga  - przejechał językiem po wardze i się skrzywił. Splunął na ziemie - Moja krew już nie jest czysta. Jest brudna i gorzka, brak w niej odrobiny słodyczy i delikatności - podszedł do dziewczyny i wyciągnął lewą rękę delikatnie muskając jej policzek - W przeciwieństwie do twojej. Czystej bez krzty zanieczyszczenia... niezmieszana z cudzą. Dziewicza.  - zaśmiał się delikatnie. Cofnął dłoń i zrobił krok do tyłu. Co zamierzał?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.05.15 21:05  •  Altana - Page 4 Empty Re: Altana
Nie rozumiała tego, że opieka nad kimkolwiek może być taka uwłaczająca. Prychnęła, słysząc jego słowa. Zwierzak też mu nie odpowiadał? No litości! Gorzej z nim niż z małym dzieckiem. To nie i tamto też nie. Przecież nie zaproponuje mu roślinki! Przy nim jego podejściu oraz zapale nie wytrzyma nawet kaktus, który zwiędnie już dla świętego spokoju, żeby nie musieć męczyć się z takim aniołem. Doprawdy, dziewczyna straci przy nim cierpliwość.
- Sama mam zwierzaka i opieka nad nim nie jest zła! Nie wiem, o co się tak oburzasz - burknęła.
Widząc krew na jego palcach, dziwiła się. Aż tak się denerwował? Jednak to on szybciej straci cierpliwość. Ułożyła usta w wąską linię. Jemu nie jest potrzebny ktoś do nawrócenia, a psychiatra! Wdech, wydech. Wdech, wydech. Przy takim nastawieniu na pewno niczego nie zdziała. Musi spróbować z innej strony.
- Pomyliłam się. To tobą powinien się ktoś zaopiekować!
Ooo, na to tym bardziej się nie zgodzi, ale co szkodzi spróbować? Asmodeus chyba zapomniał, że można także na innych polegać, a nie liczyć tylko na siebie. Takie życie w odosobnieniu musi być uciążliwe. Może gdyby miał jakąś osobę, na którą mógłby polegać, zmieniłby choć trochę swoje poglądy? Pewnie i tym razem anioł zgasi jej entuzjazm.
- Twoja krew znowu może być czysta, jeśli tylko zechcesz. Każdy może się poprawić, nawet ty. I wcale nie możesz być taki zły, w przeciwnym razie rzuciłbyś się na mnie, skoro tak cię wkurzam.
Albo dopiero zbliża się do granicy wytrzymałości chłopaka.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.05.15 18:25  •  Altana - Page 4 Empty Re: Altana
- Rzucić się... - wyszeptał - Hę. Ciekawe. - zrobił krok w stronę dziewczyny. Nacisnął stopą mocniej na żwirowe podłożę, które wydało spod obuwia anioła cichy zgrzyt - Właśnie, że mogę... - nie dokończył, bo wystrzelił jak z procy w stronę dziewczyny. Chwycił ją za gardło i mocno ścisnął, jego wzrok spotkał się z jej. Oczy Asmodeusa były puste... wyglądały tak jakby to, co właśnie zrobił, nie było niczym dziwnym i w zupełności dla niego normalnym czynem. Nachylił się jej do ucha - Zabiłem ostatnio sześciu wymordowanych i dwudziestu ludzi. Wszyscy jęczeli i błagali mnie o litość, ale ja nawet nie zwracałem na to uwagi - przerwał na chwilę - Czy ktoś taki może się oczyścić? Zdradziłem swoją rasę, zdradziłem Boga, zdradziłem sam siebie i dałem pogrążyć się w mroku - upadł z anielicą na ziemię - Czy ja Asmodeus, Anioł Rozpaczy błąkający się po ziemi spalonej i przez najwyższego porzuconej, mam prawo znowu posiadać czystą krew? - Zaśmiał się drwiąco i lekko zluźnił uścisk na jej szyi, a po chwili ją całkowicie puścił. Wstał z ziemi i zaczął odchodzić od dziewczyny z okropnym uśmiechem na twarzy, chwiejąc się z boku na bok.
- Zbij ją! Zabij, Zabij, zabij! - powtarzał głos, gdy chłopak zataczał się idąc w stronę altanki - Co ci szkodzi? Nie mów, że jesteś tak słaby, że jej nie zabijesz. Nie chcesz widzieć jej rozpaczy? - głos był irytujący i przyprawiał Asmo o ból głowi - A może wykorzystasz ją w inny sposób. Pokaż czemu, jesteś tym złym! Jeśli tego nie zrobisz, to cię zmuszę... - irytujący głos przymilkł na chwilę, wydając z siebie pojedyncze psychodeliczne chichoty.

Ciemny dym spowijał jego skrzydła a samemu aniołowi przelatywały pojedyńcze myśli -  W sumie. Czemu jestem taki zły? Czy ja tak naprawdę chce żyć. Czemu zabijam? A no tak przecież to...Kocham.
----------
Nie miałem pomysłu na odpis. Jak coś ci nie pasuje, napisz mi na PW to poprawię ;P.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.05.15 21:31  •  Altana - Page 4 Empty Re: Altana
Cofnęła się o krok, kiedy anioł się zbliżył. Chyba nie powinna wypowiadać tamtych słów. Mogła je zachować dla siebie, zamiast niepotrzebnie drażnić Asmodeusa. Nie spodziewała się takiej reakcji. Pisnęła, kiedy złapał ją za gardło. Co on sobie wyobrażał? Złapała go za rękę, chcąc jakoś wyswobodzić się z jego uścisku. Gdyby chciała, mogłaby zadziałać. Wystarczyło użyć mocy, a wtedy pewnie by ją puścił. Zamienić jego negatywne emocje, na te dobre. Zadziałałoby, ale tylko przez pewien czas. Nie chciała tak wpływać na chłopaka. Poczeka jeszcze, licząc na to, że ten zmieni zdanie i puści ją. Po sprowadzeniu na ziemię, nadal próbowała się wyrywać. Odetchnęła z ulgą, kiedy wreszcie poczuła swobodę. Teraz była jeszcze bardziej przekonana, że anioł potrzebuje pomocy. Zamiast zwiewać od niego jak najdalej, jeszcze bardziej postanowiła mu pomóc. Gdzie tu logika...
- Nie lepiej kochać coś innego? Zabijanie nie jest czymś, czym warto się chwalić na prawo i lewo - wstała, otrzepując się z kurzu. - Jak możesz zabijać i krzywdzić inny? Przecież nie po to zostałeś aniołem.
Yoshike mogła się już zamknąć i pozostawić swoje myśli tylko dla siebie, ale wolała nadal próbować przemówić do rozumu rozmówcy. Czemu on musiał być taki uparty, grrr. Ktoś taki jak Yoshi nie zrozumie postępowania Asmodeusa. Dla niej było oczywiste, że powinnością anioła jest pomaganie, a nie mordowanie innych. Może kiedyś to się zmieni, przecież jeszcze tyle życia przed nią. Chyba.
- Nie widzisz, że trzeba ci pomóc? Albo po prostu nie chcesz pomocy i wolisz być cały czas sam? Nie nudzi cię to, że nie masz z kim porozmawiać, ani się kogo poradzi? Chyba, że masz kogoś takiego? Chociaż wątpię, po tym co usłyszałam.
Wspaniale, dziewczyna poczyniła prawdopodobnie kolejny krok, aby odgonić od siebie białowłosego albo jeszcze bardziej go wkurzyć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.05.15 17:26  •  Altana - Page 4 Empty Re: Altana
Stał oparty o jeden ze słupów altanki i ciężko oddychał, zrobiło mu się dziwnie ciepło. Chwycił opartą o altankę stalową laskę, a następnie zdematerializował swoje skrzydła, przy czym lekko jęknął. Wspierając się ową laską, odszedł kawałek w stronę ciemnej strony ogrodu, lecz w pewnej chwili zatrzymał się i spojrzał obojętnym wzrokiem na dziewczynę - Czy ja prosiłem o bycie aniołem? - zacisnął zęby a stróżka poty pociekła mu po skroni - Nie potrzebuje pomocy. Możesz spróbować przekonać mnie siła jak chcesz - uśmiechnął się złośliwie, lecz uśmiech z jego twarzy szybko znikł, gdy jego głowę przeszył ból - Jedynym towarzystwem, jakiego tak naprawdę potrzebuję, jestem ja sam... Chociaż czasem... - ugryzł się w język - nie ważne. Muszę uciekać cukiereczku mój kolega trochę mnie irytuje - znowu zagryzł zęby z bólu. Odwrócił się i zaczął iść w uprzednio wybranym kierunku. Widocznie nie miał siły, lecz było to spowodowane jedynie wyczerpaniem psychicznym, gdyż anioł z całych sił próbował uspokoić swoje "drugie ja".

---------------

Wybacz, że tak długo (i krótko) ale nie miałem siły, by pisać

No tak, więc jeśli chcesz Yoshike może zatrzymać Asmo siłą lub zwyczajnie go zostawić wtedy zrobię [z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.05.15 1:07  •  Altana - Page 4 Empty Re: Altana
Dziwnego zachowania Asmodeusa nie dało się nie zauważyć. Anielica zmarszczyła brwi, widząc jak chłopak opiera się o stalową laskę. Co się stało? Jeszcze niedawno unosił się dumą, a teraz wyglądał jakby miał zemdleć. To chyba nie reakcja na jej słowa? Obserwowała go czujnie. Może to tylko taka gra, która ma na celu uśpić jej czujność? Chciał już uciekać? W pierwszym odruchu miała ochotę go zatrzymać i nie pozwolić na to. Szybko przemyślała ten pomysł. To chyba nie było najlepsze wyjście z tej sytuacji. Jednak nie zamierzała dać tak całkowicie za wygraną. Teraz nie ułożyła żadnego świetnego planu, który naprowadziłby anioła na właściwą drogę.
- Uciekasz? I tak cię znajdę, a wtedy dam ci jakieś zwierzątko i nie będą mnie obchodzić twoje sprzeciwy - powiedziała, odwracając się od znajomego.
Złapie mu jakiegoś szczurka, o! Albo nie, istnieje ryzyko, że upiekłby gryzonia w kryzysowej chwili. Szkoda malca dla niego. To musi być coś większego. Kot? Nie, za szybko zwieje. Złota rybka? Ech, jednak zbyt mała. Pies? Jakiś z nim wytrzyma? To było coraz trudniejsze, ech. Myśląc nad tym, zaczęła się oddala od altany. Jeden raz zerknęła do tyłu, sprawdzając czy tamtemu przypadkiem nie odbije i nie napadnie na nią. Pewności przecież mieć nie mogła. Zaczęła cicho nucić, zmierzając przed siebie.
z.t
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.11.15 21:19  •  Altana - Page 4 Empty Re: Altana
Chyba każdy miewa dni, gdy sens wykonywanych przez niego czynności zwyczajnie gdzieś zanika. Snuje się wtedy bez celu po przeróżnych lokacjach, często takich które widział już tysiące razy, rozmyślając na te same tematy, na które być może nadal nie znalazł odpowiedzi i obserwuje upływ czasu.
Problem polegał na tym, że w przypadku Hope'a, były to nie dni. Nie miesiące... lecz całe lata. Każdy dzień przepełniony był tym samym. Oczekiwaniem. Oczekiwaniem na powrót tego, który najwidoczniej wrócić nie zamierzał.
Dziwne, ironiczne imię ci nadano, Hope.
Tak sądzisz?
Nawet w twojej wypowiedzi wyczuwam ironię.
Nie odpowiedział w żaden sposób, krocząc spokojnie wśród traw ogrodu. Nigdzie się nie spieszył, bo i nie miał dokąd. Na nikogo nie czekał. Ani nikt nie czekał na niego. Tylko on, jego myśli i bezgraniczny spokój tego pojedynczego miejsca w świecie ogarniętym szaleństwem i agonią.
Zmieniłeś się. Ten świat cię zmienił.
Zmieniłem się już dawno temu. Zmieniłem się wraz z waszym pojawieniem.
Chcesz zwalić całą winę na nas aniołku? To ty masz burdel w głowie, nie my. My jesteśmy jedynie jego częścią. Częścią umysłu, ogarniętego zniszczeniem.
Paskudne krakanie wypełniło jego głowę, odbijając się echem w jego uszach. Zignorował je, gwiżdżąc cicho, by przywołać szlajającego się kilkanaście metrów za nim psa.
Całkiem spore już szczenię wystrzeliło do przodu, wpadając mu pomiędzy nogi. Wysunął jedną z nich przed siebie, powstrzymując się przed zrezygnowanym westchnięciem, gdy zwierzak potknął się o własne łapy wywalając na pysk. Zaraz poderwał się jednak do góry i zamerdał dziko ogonem, patrząc na niego z dumą.
'Widziałeś? Widziałeś jak szybko się podniosłem? Jesteś ze mnie dumny?'
Tak właśnie odczytywał jego spojrzenie, któremu towarzyszyło natarczywe trącanie łapą w buta.
- Spokój, Psie. - rzucił cichym, nieco odległym tonem. Szczeniak momentalnie się uspokoił. Trącił go jeszcze nosem w rękę, zaraz kichając, gdy wyczuł niską temperaturę jego skóry i ponownie pognał przed siebie, by "badać niezbadane". W tym wypadku liczne kwiaty, w które trzeba było przecież władować cały pysk, bo jakżeby inaczej.
Anioł przyglądał się temu wszystkiemu w milczeniu, bez najmniejszej zmiany w mimice. Skryte pod obszernym czarnym płaszczem białe skrzydła przeplatane miętowymi akcentami, rozłożyły się szeroko, gdy wzbił się lekko w powietrze, zaraz zasiadając na dachu ażurowej budowli. Obserwując otoczenie zadziwiało go, jak bardzo ogród tętnił życiem.
Życiem, które zgaśnie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.11.15 0:00  •  Altana - Page 4 Empty Re: Altana
W życiu Rebeki właśnie niewiele było takich dni, gdzie w ogóle mogła się powłóczyć bez szczególnego zamysłu i celu. Z reguły podążała krok w krok za swoim podopiecznym, dla jego własnego bezpieczeństwa nie spuszczając go z oka i nie oddalając się zbytnio, by w razie potrzeby móc od razu interweniować. Wystarczy pomyśleć o jednym z ostatnich wydarzeń, jakim był atak anielskiego zastępu na Kirina, który skończył się obopólnymi stratami, aczkolwiek skrzydlaci żywi z Desperacji nie powrócili. Przykry to był widok i do tej pory albinoska odczuwała ból w sercu na wspomnienie swoich przecież współbraci, którzy zostali dosłownie wgnieceni w chodnik i rozsmarowani po ścianie gdzie ś w Apogeum. Nie był to przyjemny widok i chyba tylko ostatni sadysta mógłby się nie wzdrygnąć na tę nad wyraz brutalną scenę, jaka miała tam miejsce. Sama Reb wolała po prostu wyrzucić wszystko z pamięci, ale choć się starała, nie była w stanie. Targała nią ogromna rozterka; w końcu miała tak obowiązek słuchać rozkazów archanioła, jak i bronić osoby powierzonej sobie pod opiekę. Przecież nie była w stanie tego pogodzić! Myśląc logicznie, musiałaby chyba rozbić swoją jaźń na dwoje i kazać każdej z nich myśleć w przeciwny sposób, by móc jednocześnie sprostać obu wymaganiom świata. Koniec końców jednak musiała wybrać którąś z opcji i podążywszy za głosem serca, pozostała przy swoim pierwotnym obowiązku. Mimo tego, cały czas w jej głowie czaiła się cicha myśl, taka niewielka wątpliwość, czy na pewno czyni słusznie, podejmując taki, a nie inny wybór.
Potrzebowała chwili ciszy i spokoju, choćby po to, by móc swobodnie pomyśleć i jak raz zająć się sprawami innymi niż pilnowanie Vincenta czy „praca” w gangu. Taki moment oderwania się od rutyny, plamka koloru w szarej codzienności, z pewnością wyjdzie jej na dobre, to bez dwóch zdań. Dlatego też, chcąc być dla świata tylko normalnym aniołem, swoją żółtą chustę złożyła starannie i schowała do wewnętrznej kieszeni kurtki. Nie było szans, żeby teraz ktokolwiek rozpoznał, że ma do czynienia z osobą zamieszaną w gangi Desperacji. Z każdej możliwej strony wyglądała na normalną mieszkankę Edenu, a przecież zażył ościami z DOGS nigdy nie chwaliła się na prawo i lewo. Zaskoczeniem byłoby odnalezienie jakiegokolwiek anioła, który byłby świadom tych relacji i miał co do nich pewność. Była to w sumie niezbędna rzecz, jeżeli chciała bez przeszkód kursować między Rajskim Miastem a kryjówką, ponieważ działalność jak by nie patrzeć przestępcza raczej nie była wśród aniołów mile widziana.
Przechadzanie się po edeńskim ogrodzie było całkiem przyjemne. Akurat w tej jego części nie bywałą zbyt często, przez co teraz część szczegółów musiała sobie przypominać poprzez zobaczenie ich na własne oczy. Altanę akurat zapamiętała dobrze, choć niektóre rośliny w jej otoczeniu się rozrosły, inne zniknęły… ale mały budyneczek stał nadal w tym samym miejscu. I ktoś siedział na dachu niczym bardzo realistyczny, wyjątkowo niezbyt szpetny gargulec. Albinoska zadarła swoją jasną głowę do góry i zapuściła żurawia w kierunku przebywającej bliżej postaci, ale z dystansu nie mogła nawet stwierdzić, czy to mężczyzna czy kobieta, anioł czy jakiś specyficzny, latający wymordowany. Jeżeli chciała się przekonać, to musiała podejść bliżej – i tak uczyniła, stawiając jeden krok za drugim w kierunku altany. Wtedy też spostrzegła psa, który niemalże wpadł głową na jej nogi. Cofnęła się odruchowo, ustępując miejsca rozpędzonemu w pogoni za własnymi marzeniami zwierzęciu, przez co sama straciła równowagę i z pełnym impetem usiadła na ziemi. Tego zdecydowanie nie planowała.
- Cholerka – rzuciła pod nosem. Jeszcze tylko tego brakowało, żeby coś sobie złamała, skręciła albo stłukła. Do domu droga daleka.


Ostatnio zmieniony przez Rebekah dnia 03.11.15 19:39, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Altana - Page 4 Empty Re: Altana
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 4 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach