Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 12 z 14 Previous  1 ... 7 ... 11, 12, 13, 14  Next

Go down

Pisanie 11.03.19 8:33  •  Taisei - góry niskie - Page 12 Empty Re: Taisei - góry niskie
Cóż, rozwinięcie się tej sytuacji było niespodziewane. Android w najlepsze chciał dać kolejną porcję swojego zbytecznego prowiantu przedstawicielowi tutejszej fauny, lecz niespodziewane wstrząsy sejsmiczne postanowiły popsuć maszynie próbę pojednania z naturą. Wygląda na to że natura nie lubi się kontaktować z nienaturalnymi elementami świata. Lis, oczywiście, pomimo bycia głodnym uciekł ze względu na instynktowne zachowanie i próbę ominięcia zagrożenia. Elise wypuściła jedzenie gdy tylko wstrząsy się zaczęły i rozpoczęła poszukiwania Bereniki w tej wycieczce. Odłączyła się od niej i nie przejmowała się za nadto ponad faktycznej wędrówki, w końcu miała tu obstawę łącznie 3 żołnierzy.
Ale gdy ziemia zaczęła być zagrożeniem, android w nader sprawnym tempie odnalazł swoją właścicielkę i staną obok niej, gotów bronić jej choćby od całej planety. Taka była jej życiowa rola, i żadna inna.
Jej spojrzenie powiodło, jak zapewne też reszty osób, ku źródło dźwięków. Mur runął? Sytuacja nie wyglądała dobrze. Na całe szczęście, Luiza nie należała do najbardziej bojowych członków S.Spec, więc licząc na ten fakt, system posiadał dużą wartość procentową szans na to, że zostanie odesłana do miasta, z daleka od zagrożenia.
Póki co jednak sytuacja wymaga udziału tutejszych przedstawicieli władzy, więc maszyna cierpliwie czekała na ewentualne rozkazy Kyōryū. Nie było sensu by cokolwiek mówiła lub proponowała, w tej sytuacji jest tylko cywilem, i jej wkład byłby uważany za conajmniej przeszkadzanie przedstawicielom prawa w ich działaniach.
Nie zostaje więc nic innego, jak oczekiwanie na rozkazy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.03.19 12:06  •  Taisei - góry niskie - Page 12 Empty Re: Taisei - góry niskie
Dobrze, że siedział już na tyłku, kiedy postanowiło zawitać pod nimi trzęsienie. Wydał z siebie niesprecyzowany odgłos zaskoczenia i odchylił się do tyłu wspierając się dłońmi o drżącą posadzkę, żeby nie spotkać się przez przypadek z pozycją horyzontalną. Oczy jak dwa talerze miotały bezcelowo po ciemnym otoczeniu, zalał ich z nagła szum wprowadzonych w ruch gałęzi drzew, które zdawały się być nie mniej zdumione niż reszta wycieczki. Przez chwilę siedział oszołomiony, z głową z automatycznego odruchu schowaną w ramionach, aż wreszcie wszystko przycichło w nikłym blasku spadających gwiazd. Dwa wyjątkowe wydarzenia w jedną noc? Trochę to pachniało szczęściem w nieszczęściu, jeśli nadwyrężyłby się szukając dobrych stron ich obecności tutaj.
Wymowne dźwięki natury zewsząd jak i natychmiastowa reakcja z nutką napięcia ze strony obecnych wśród nich S.SPEC od razu dawała mu do myślenia, że efekty tańczącej im pod nogami ziemi nie pozostawiło krajobraz bez uszczerbku. Niemal w synchronizacji z Elise spojrzeniem pociągnął w stronę wschodnią, w stronę muru. I to tyle z przyjemnej, bezstresowej wycieczki w góry. Był odrobinkę... rozczarowany, choć nie zaskoczony rozwojem wydarzeń.
Będąc bliżej Ylvy niż Verity, sprawdził najpierw jak ona zareagowała na wstrząs, podchodząc do jej miejsca i pytając czy wszystko w porządku. Kiedy, jeśli w ogóle, była gotowa, wskazał głową, żeby dołączyli stając bliżej Ruuki i Verity.
                                         
Ego
Desperat
Ego
Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Matthew Greenberg


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.03.19 18:35  •  Taisei - góry niskie - Page 12 Empty Re: Taisei - góry niskie
 — W porządku?
 — Bez zarzutu — skwitowała krótko, nieco wręcz rozbawiona pytaniem. Może i zareagowała z początku trochę nerwowo, ale nie przywykła do tego, by jej gesty odbierano z takim zaskoczeniem. zdążyła zapomnieć, że nie każdy przecież poznał ją z tej już bardziej ogarniętej strony i nadal mógł się zastanawiać, czy dobry nastrój nie jest tylko wykutą w żelazie maską.
 Tej jednak pozbyła się już dawno, dawno temu.
 Sama też została zaskoczona już w przeciągu najbliższych kilku minut. Chyba nikt z podziwiających gwiazdy osób nie spodziewał się, że tej nocy przyjdzie im stać się świadkami nie jednego, ale dwóch pokazów możliwości Matki Natury. A o ile przecinające niebo jasne smugi stanowiły wspaniałe widowisko i pokarm dla ludzkich potrzeb estetycznych, to wstrząsy, które nastąpiły w moment później, nijak się już w tę kategorię nie wpisywały. Wydarzenia potoczyły się wręcz lawinowo, nie pozwalając do końca zatrzymać się przy żadnym na dłużej. Tu rozległ się trzask łamanego drzewa, tam z niskich krzewinek w panice wzbiło się do lotu stadko ptaków. W zasadzie nie dało się zrobić nic, jak tylko spróbować utrzymać równowagę, dopóki ziemia nie postanowi ustabilizować się z powrotem.
 Wzrok zam powędrował tam, gdzie i spora część pozostałych wycieczkowiczów odwróciła głowy. Widok muru rozdartego niczym prześcieradło miał w sobie coś hipnotyzującego. Nawet nie wiedziała, kiedy udało jej się oderwać spojrzenie od owego przejmującego zjawiska; prawdopodobnie było to w momencie, kiedy pani generał zabrała głos i tym samym zwróciła na siebie uwagę. Niemal bezwiednie skinęła głową w wyrazie zrozumienia dla jej poleceń. Nie zamierzała przecież protestować, tylko zgodnie z zaleceniami czekać grzecznie na szczycie, aż droga powrotna zostanie zabezpieczona. Na chwilę obecną i tak nie mieli chyba innego wyjścia.
                                         
Verity
Studentka
Verity
Studentka
 
 
 

GODNOŚĆ :
Daisy Verity Greenwood


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.03.19 9:15  •  Taisei - góry niskie - Page 12 Empty Re: Taisei - góry niskie
 Nabrał wdechu. „To dobrze” — chciał odpowiedzieć, ale z gardła wyrwał się tylko zdławiony w zalążku pomruk. Nagły wstrząs omal nie zrzucił go z nóg. Przeszedł dwa kroki na bok, kładąc chwiejnie stopy na rozedrganym podłożu. W ustach poczuł smak miedzi — przegryzł język? Zwarł szczęki, obrzucając plener szybkim, analitycznym spojrzeniem. Tak naprawdę co miałby jednak zrobić? Ugłaskać ziemię, by przestała się trząść, wzburzona wieloletnimi uderzeniami i ubijaniami ze strony butów, łap i kół?
 Ile było gwałtownych drgnięć gleby — nie wiedział. Kilka. Nie tak potężne tutaj, na samym szczycie. Patrząc w dół widziało się większe szkody. Oddychając przez nos obejrzał się przez ramię. Wzrokiem odszukał generał Kitō. Przytaknął jedynie na jej polecenie, a gdy do niego podeszła, zakomendował konspiracyjne: tak jest.

 Patrząc po obecnych — nic złego tak naprawdę się nie stało. Nie było też sensu polecać, aby każdy się uspokoił i czekał; o tym powiedziała już ich eks-przewodniczka, a wycieczkowicze zaskakująco dobrze wykonywali zalecenia i bez powtarzania komunikatu do zdarcia gardła. Całe szczęście. Z całej tej drużyny był najmniej odpowiednią osobą do roli głosowego supporta.

 Przyglądał się własnie Ylvie, kiedy za plecami rozbrzmiał tubalny głos. Natychmiast odwrócił się fontem do mężczyzny, z pewnością medyka, sądząc po stroju. Na dłoniach miał rękawiczki; w jednej ręce ściskał torbę.
 — Wszyscy zdrowi?
 — Tak jest.
 — To Riksha Makatsuni — przedstawił wysoką, sztywną w plecach kobietę, zwracając się teraz do grupy. — Przetransportuje państwa w dół Taisei najkrótszą drogą. Prosimy o szczególną uwagę, ponieważ...
 — Kyōryū Rūka, pana proszę za mną.
 Odetchnął, oglądając się jeszcze za siebie. Uniósł dłoń, żeby pożegnać się z obecnymi, a potem dał się poprowadzić barczystemu facetowi, który, szybko krocząc, krótko i dobitnie tłumaczył zadania. Tak jest, tak jest i tak jest. Rūka wzniósł na sekundę oczy ku niebu. Gwiazdy wciąż spadały. Kto mógł sobie życzyć zawalenia muru?

zt + wszyscy
                                         
Kyōryū
Wojskowy
Kyōryū
Wojskowy
 
 
 

GODNOŚĆ :
きょうりゅう るうか (Kyōryū Rūka)


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.08.19 18:55  •  Taisei - góry niskie - Page 12 Empty Re: Taisei - góry niskie
Odkąd tylko wybiegła z tego przeklętego mieszkania, tego szalonego wariata w kitlu, ani na chwilę nie przestawała biec. Nie zwracała uwagi na mijanych przechodniów, którzy pokazywali na nią palcami. Wyglądała jakby dopiero co uciekła ze szpitala, mogła być nawet ranna. W jakimś stopniu nawet była, posiniaczona, z dodatkowymi bliznami do kolekcji i amnezją. "Przed siebie, nie zwalniaj, nie oglądaj się za siebie.." powtarzała jak mantrę w kółko. Serce waliło tak mocno że w jakimś stopniu zakłócało jej własne myśli. Szum krwi pompowanej szybciej przez galopujące serce sprawiało że czuła nieprzyjemne pulsowanie w skroniach. W lewej dłoni ściskała tak mocno klucze od kajdan że te wbiły się w delikatną skórę do krwi. Nie myślała nawet o tym żeby pozbyć się ostatniej kajdany zapiętej na jej prawym nadgarstku.
Po prostu biegła, bosymi stopami po betonie, przecinając asfalt. Mijała budynki z zawrotną prędkością jak na człowieka, adrenalina rozsadzała ją od środka, nie pozwalając jej zwolnić ani na chwilę. Z obrzeży miasta trafiła w tą odrobinę 'dziczy' jaka zachowała się na skraju miasta. Drobne, suche patyczki strzelały pod naciskiem bosych stóp. Cienkie gałązki smagały ją po buzi, rękach i nogach gdy biegła. Już jej tchy zaczęło brakować, usłyszała jakich dźwięk i obracając głowę w bok potknęła się o wystający z ziemi korzeń jednego z drzew. Ciche piśnięcie wyrwało jej się z ust gdy grawitacja pociągnęła jej całe ciało w dół. Wyrżnęła o ziemię z sykiem, kluczyki od kajdan wypadły jej z zakrwawionej dłoni i poleciały gdzieś w trawę przed nią. - Przed.. siebie.. nie zwalniaj.. nie .. - wydyszała czując zmęczenie całego ciała, upadek był bolesny a cała ta nieustanna bieganina po mieście ją nieco wycieńczyła. Powoli się podniosła na łokciu, lewą ręką sunąć po ziemi w kierunku w którym wyleciały jej klucze.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.08.19 21:04  •  Taisei - góry niskie - Page 12 Empty Re: Taisei - góry niskie
Park miejski --->

 Nie sądził, że ktokolwiek podąży jego śladem. Był szybki i sprytny, chował się w ścianach budynków, w ich wnętrzu i na obrzeżach. Próbował ich zgubić, zmylić, zniechęcić do kontynuacji pościgu do momentu, aż ciało zaczęło protestować. Cała przewaga, którą zdobył dzięki mocy zaczynała maleć.
 Długie cienie kłady się na ziemi przed nim, a jego własny scalił się w którymś momencie z tymi należącymi do drzew. Nigdy nie widział tak wielu zdrowych i zielonych, gęstych i pachnących. Miał wrażenie, że cofnął się w czasie. Kiedyś cała okolica jego domu wyglądała w ten sposób.
 Oddychał głośno i szybkim krokiem manewrował pomiędzy szerokimi konarami. Liście szeleściły mu pod butami, gałązki obijały się o odsłonięte ramiona. Pot odznaczył się na plecach ciemną plamą, po skórze spływał małymi kropelkami.
 — Fuck... — warknął pod nosem, rozglądając się na boki. Czy nadal gdzieś tu byli? Nie słyszał i nie widział kroków, a sam postarał się zniknąć w gąszczu szybko i dyskretnie. Póki nie zregeneruje trochę sił nie będzie mógł na dobre uciec.
 Kierował się nosem. Woń drzew napawała go optymizmem. Po takim terenie potrafił się poruszać znacznie lepiej niż w środku betonowej dżungli, gdzie S.SPEC miał przewagę. Znali wszystkie uliczki i skróty, ale nawet oni nie mogli przecież kontrolować każdego metra lasu. Poza tym widział też w oddali jakieś góry. Chociaż czasami dostrzegał niedaleko wydeptane ścieżki, unikał ich. Szybkim marszem pokonywał drogę na przełaj. Miał dobre tempo i rytm, był niemal pewny, że tym razem zwieje im na dobre, do momentu...
 Zastygł w bezruchu. Gdzieś w oddali usłyszał szelest. Odgłos przełamanej gałęzi.
 W tak nieporadny sposób nie poruszały się zwierzęta. Chyba że te głupie, oswojone przez ludzi psy.
 Miał niemal pewność, że gdzieś w oddali natknął się na człowieka. Jedną osobę, dość lekką sądząc po odgłosach. Kobietę. Gdy zrobił kilka kroków by zmniejszyć dystans mógł wywnioskować to z jej oddechu. A potem w końcu z głosu...
Przed siebie...
 Jego własne myśli brzmiały w podobny sposób.
 Nie mógł się teraz cofnąć, dlatego porzucił skradanie się i w kilku susach znalazł się przy kobiecie.
 — Do góry — wychrypiał do niej, łapiąc ją za kołnierz i pchając w stronę zbocza. Mógł ją ominąć, wykorzystać by pościg ruszył jej śladem, ale w ułamku sekundy postanowił wykorzystać ją w inny sposób.

Przenikanie: 1/3 odpoczynek
Halucynacje: 1/3 odpoczynek
                                         
Kirin
Doberman     Poziom E
Kirin
Doberman     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Vincent de Lacroix aka. Kirin / Seba z DOGS


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.08.19 21:30  •  Taisei - góry niskie - Page 12 Empty Re: Taisei - góry niskie
Leżała ledwo łapiąc oddech, zmęczona. Głodna, spragniona i nieco zmarznięta. Mięśnie przez chwilę odmówiły jej posłuszeństwa. Zdołała wykrztusić z siebie kilka słów, szum i głośne dudnienie w skroniach skutecznie powstrzymały ją przed skupieniem się na otoczeniu. Nie zauważyła kiedy ktoś do niej doskoczyło. 'Do góry' te słowa wybiły ją z rytmu, wprawiły w lekki szok. - Co..? - jęknęła zaskoczona. Łańcuch kajdan przypięty do prawego nadgarstka zabrzęczał po ziemi gdy coś ją poderwało na równe nogi ze sporą siłą. Próbowała się szarpnąć resztkami sił ale ciśnięta w bok zrobiła kilka kroków przed siebie zanim się nie przewróciła, lądując na kolanach przy stromym zboczu. Podparła się na krwawiącej lekko dłoni i odruchowo zasłoniła się nieco prawym przedramieniem. - Nie zbliżaj się do mnie.. - w głosie dało się słyszeć nutkę niepewności. Uniosła spojrzenie na sylwetkę mężczyzny. Karmazynowe tęczówki powoli sunęły od butów w górę, zatrzymując się na twarzy nieznajomego. Nie znała go, przełknęła głośniej ślinę nadal zasłaniając się przedramieniem, pozwalając by łańcuch swobodnie bujał się w powietrzu. Ostrożnie rozglądając się po najbliższej okolicy, tu było odrobinę mniej drzew, ścieżka robiła się bardziej stroma i prowadziła w górę albo w dół. Próbowała się od niego nieco odsunąć, ale nie miała dokąd , mało tego zgubiła cholerny kluczyk od kajdan podczas upadku wcześniej."Nie wrócę do tego pojeba na stół.." przemknęło jej przez myśl.
Mężczyzna zasłaniał jej drogę w kierunku gęstych krzewów a ona nie miała sił się z nim teraz szamotać, nie była pewna czy jest mu w stanie uciec. - Nie wrócę TAM.. nie zmusisz mnie.. to wariat.. - mówiła dość stanowczym tonem dysząc z trudem. Czy to faktycznie był zwykły przypadek że na niego tu trafiła? Brała pod uwagę gorszy scenariusz, że ten świr w kitlu nasłał na nią kogoś. Podniosła spojrzenie ponownie na twarz Kirina, w oczach miała determinację ale fizycznie nie wyglądała na kogoś kto byłby w stanie stawiać jakikolwiek opór, choć pozory mogły czasami mylić. Koszula w której była zdołała się porządnie wybrudzić podczas upadku, zacisnęła mocniej lewą dłoń na skrawku trawy lekko się chwiejąc. Próbowała się gwałtownie podnieść ale zmęczone mięśnie nadal stawiały jakiś opór. Przechyliła się w tył tracąc względną równowagę o oparła się plecami o zbocze góry.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.08.19 8:57  •  Taisei - góry niskie - Page 12 Empty Re: Taisei - góry niskie
 — Do góry — powtórzył gwałtowniej, sycząc przez zaciśnięte zęby.
 Gdy na kilka długich sekund zatrzymał się, Angel mogła zobaczyć wijący się za jego plecami zwierzęcy ogon, rogi wyrastające z głowy, a w końcu także postrzelony bark. Świeża krew sączyła się leniwie z rany, w której utkwiła kula, a materiał ponad zmieniał kolor na głęboką czerwień.
 Ta sama, którą widział w spojrzeniu kobiety. Jeżeli natknął się na łowcę pędzącego lasem, to mogło to znaczyć tylko tyle, że nie tylko jego najprawdopodobniej gonił pościg.
 Złapał ją za fraki i pchnął w stronę skarpy, zmuszając ja by wspinała się na czworakach ku górze. Chociaż wilgotna ziemia i suche liście uciekały mu spod butów, on również zaczął kroczyć do góry licząc, że stromizna zniechęci ewentualny pościg do podążenia dokładnie tą samą trasą. Może będą zmuszeni obejść wzgórze, albo zgubią tropy?
 Ramię paliło. Nie pierwszy raz ktoś do niego strzelił, ale tym razem był zmuszony aktywnie korzystać ze zranionej ręki. Czuł, jak ból przeszywa trzewia, a nerwy domagają się zaprzestania. Zamiast tego opierał ciężar ciała na każdej z czterech kończyn wzmagając krwawienie. Zapewne później tego pożałuje.
 Nie mógł jednak zmusić kobiety, by za nim podążyła. Jeżeli uznała, że uciekając przed czymś i wpadając na wymordowanego z chustą DOGS na karku trafiła z deszczu pod rynnę, to mogła mieć rację. Humorzasta natura Kirina mogła sprawić, że gdy tylko znajdą się w bezpieczniejszym miejscu zwróci swoją agresję przeciwko niej. Teraz jednak wydawał się względnie oswojony. Myślał trzeźwo, kontynuując ucieczkę w stronę murów.
 — Głębiej, w las — wyjaśnił pobieżnie, zerkając przez ramię na kilka pokonanych już pod górę metrów. Z tej wysokości nie widział wiele więcej. Nasłuchiwał przez moment. Nie słyszał krzyków ani odgłosów biegu, nad głową nie latał mu żaden specowski dron. Poza tym korony drzew powinny ich dobrze skrywać z perspektywy nieba.
 Teraz liczyły się wyłącznie metry, które zdołają pokonać, by oddzielić się od zaludnionych części miasta.

Przenikanie: 2/3 odpoczynek
Halucynacje: 2/3 odpoczynek
                                         
Kirin
Doberman     Poziom E
Kirin
Doberman     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Vincent de Lacroix aka. Kirin / Seba z DOGS


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.08.19 12:52  •  Taisei - góry niskie - Page 12 Empty Re: Taisei - góry niskie
Była gotowa stawiać opór przed nim jak by chciał ją zaciągnąć na powrót do mieszkania tego czuba w kitlu. Czuła jak wszystkie zmęczone mięśnie się spinają gdy zaczął iść w jej stronę. Miała okazję nawet bardziej mu się przyjrzeć. Miał rogi, niczym diabeł, złote ślepia a za plecami machał dziwny ogon. "Kim on jest..?" przemknęło przez myśl dziewczynie. Trudno było nie zauważyć krwawiącej rany w okolicach barku. Czy on faktycznie był jej wrogiem? Drgnęła słysząc kolejny rozkaz, dość sprzeczny z jej obawami. "Czy on też przed nim ucieka..?" kolejna niewiadoma pojawiła się w jej głowie. "Jak by nie patrzeć ten świr próbował mi wmówić że jestem psem.. a on lwem.. może ten typ też mu uciekł ?" pogrążając się w myślach zapatrzona w jego ślepia nawet nie zauważyła kiedy ten skrócił powoli cały dystans. Z transu wyrwał ją mocnym pochwyceniem za kawałek dość skąpego ciucha jaki miała teraz na sobie. - Ej.. - mruknęła czując jak ją podrywa w górę i ciśnie nią przed siebie. Syknęła padając na czworaka, łańcuch kajdan brzdęknął uderzając o twardą powierzchnię. Ta odrobina postoju dała jej nieco sił a jego wyjaśnienie miało sens. Trzeba było się ukryć gdzieś z dala od miasta.
Znalazła przypadkowego sojusznika, nie musiała uciekać sama na ten czas. Skinęła wyraźnie głową i ruszyła się w stronę stromego zbocza. Podciągając się i łapiąc mocno wgłębień i szczelin w podłożu prawie przylgnęła do podłoża. Dysząc ciężko ze zmęczenia o dziwo podciąganie się wcale nie było takie trudne, miała trochę krzepy w dłoniach. Sama co jakiś czas zerkała przez ramię na mężczyznę czy ten czasem nie potrzebuje pomocy, był przecież ranny. Jeśli usłyszała coś albo zauważyła że ten traci balans czy ma problem z wdrapaniem się to najzwyczajniej złapała go za nadgarstek i pomogła mu się ustabilizować. - Przyklej się bardziej do podłoża. Tam się złap.. jeszcze trochę.. - pokazała mu po chwili palcem na lekkie wgłębienie z którego wcześniej skorzystała.
Jak zaczęła zbliżać się do końca wzniesienia dosłownie wpełzła na płaską powierzchnię i podała mu obie ręce żeby pomóc go wciągnąć jeśli tego potrzebował. Musiała zaczerpnąć nieco powietrza, czułą paskudną suchość w gardle, usta miała wysuszone. Przełknęła głośniej ślinę. "Ile bym teraz dała za odrobinę deszczu.. jest tak ciepło.." mruknęła do siebie w myślach dusząc ciężko. Powoli zmieniając pozycję rozejrzała się nieco. Jeden z wyższych szczytów okalała wąska część ściętej skarpy, mogli z jej pomocą okrążyć szczyt. - Tamtędy? I potem w dół w gęstwinę? - spytała wskazując mu miejsce. On tu chyba przecież rządził, wolała się z nim teraz nie spierać, nie wiedziała do czego był zdolny.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.08.19 17:38  •  Taisei - góry niskie - Page 12 Empty Re: Taisei - góry niskie
 Szorstka powierzchnia drapała go po przedramionach. Starał się na nich opierać, by nie nadwyrężać uszkodzonego barku. Kamyczki co jakiś czas osuwały mu się spod nóg, ale wreszcie i on dotarł na samą górę. Prawie nie oddychał, zrobił się czerwony na całej twarzy, a pot spływał mu od czoła w dół policzków. Gdy tylko oparł kolana o prosty kawałek gruntu wypluł na ziemię jakiś metalowy przedmiot.
 — Twój? — zapytał, łapiąc wreszcie oddech, który wcześniej rozregulował sobie trzymając w zębach metalowy kluczyk. Teraz wskazywał na przedmiot, czekając aż kobieta sama poradzi sobie z kajdankami. Zanim zaczęli się wspinać, podniósł go z ziemi.
 Klapnął ciężko na tyłku oglądając się za siebie. Wzgórza wyłaniały się powoli znad drzew, a w oddali majaczyły mniej zaludnione partie miasta. Gdzieś jeszcze dalej tętniło życiem centrum od którego oboje uciekali.
 Wyglądał paskudnie i dokładnie tak samo się czuł. Był brudny, upaprany krwią (własną i innych), w obdartych ciuchach, mokry od potu i siny ze zmęczenia. Odchylił głowę i nabrał głośno powietrza. Ogon za jego plecami padł na trawie jak martwy wąż.
 — Gdzie reszta twoich kumpli, łowco? — zapytał twardo, rozglądając się na boki, jak gdyby wsparcie miało wyleźć zaraz zza krzaków. Uniósł brwi i nasłuchiwał. — Schowaj mnie gdzieś. Na pewno macie u siebie jakieś żarcie.
 Chociaż oboje znaleźli się w przedziwnej sytuacji, Kirin sądził że spotykając na swojej drodze czerwonooką kobietę trawił w dziesiątkę. W końcu Łowcy byli sojusznikami ich psiej bandy, a sojusz wymagał, by sobie wzajemnie pomagali. Teraz znajdowali się na terytorium kontrolowanym od środka przed rebeliantów.
 Zanim jednak kobieta mu odpowiedziała, wskazała kierunek na który wymordowany kiwnął głową, a potem ruszył w tamtym kierunku szybkim krokiem. W końcu to jej ziemie. Musiała wiedzieć gdzie idą. Prawda?
 Nie zastanowiło go nawet przez chwilę, dlaczego ta konkretna kobieta ma zakleszczone nadgarstki. Uciekała, to było oczywiste, ale przed czym i dlaczego?

Przenikanie: 3/3 odpoczynek
Halucynacje: 3/3 odpoczynek
                                         
Kirin
Doberman     Poziom E
Kirin
Doberman     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Vincent de Lacroix aka. Kirin / Seba z DOGS


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.08.19 18:34  •  Taisei - góry niskie - Page 12 Empty Re: Taisei - góry niskie
Obręcz kajdany obcierała jej prawy nadgarstek, przeklinała moment w którym wypuściła klucz z dłoni. Powinna się ich pozbyć zanim wybiegła z mieszkania, ale wtedy o tym nie myślała. Liczyła się wolność, uciec jak najdalej. Nie wiedziała gdzie, ale przed siebie. Oddychając ciężko wpatrywała się w leżący na ziemi łańcuch. Aż coś brzdęknęło o zbite podłoże, kawałem metalu błysnął przed oczami. Rozdziawiła usta wpatrując się w zgubiony wcześniej klucz. Podniosła wzrok na równie wycieńczonego mężczyznę, wyglądał kiepsko. Skinęła głową sięgając po klucz i wsunęła go do dziurki przekręcając z cichym kliknięciem. Obręcz się otworzyła i kajdany runęły w dół z charakterystycznym brzdęknięciem. Od razu złapała za za posiniaczony nadgarstek. - Dziękuję.. - szepnęła przyglądając się swoim rękom. Wytarła krew o bok już i tak uwalonej koszuli szpitalnej.
Spojrzenie powoli się ślizgało po odsłoniętej skórze rąk i nóg, palcami sunąć po bliznach od noża. Słowa wymordowanego zwróciły jej uwagę, niemalże od razu podniosła na niego wzrok. - Łowco.. - powtórzyła po nim marszcząc brwi i nasadę nosa w jawnym zdziwieniu. Od razu spojrzała na siebie, złapała za skrawek materiału przy dekolcie i zajrzała pod niego w miarę dyskretnie. - Ja.. - zaczęła i od razu złapała się dłonią za skroń. Próbowała sobie przypomnieć cokolwiek, nie była w stanie nawet przywołać w myślach swojego imienia. Ostatnie co pamiętała to dzisiejszą rozmowę z tym typem w kitlu. Kątem oka zerknęła na Kirina. Widziała jego zwierzęcy ogon i te rogi. Zaczęła macać się dłonią po głowie dla pewności upewniając się czy jej coś takiego nie wystaje. Nawet pomacała się po tyłku w poszukiwaniu ogona, też go nie miała. "Czemu nazwał mnie łowcą?" kolejne pytanie bez odpowiedzi. Ale teraz nie było czasu żeby zwalniać. Musieli dalej ruszać. Widząc jak mężczyzna ruszył ścieżką którą wskazała z czystej ciekawości. On kazał iść głębiej w las, więc po oględzinach pokazała mu w którą stronę widzi najwięcej drzew. Ona też nie wiedziała dokąd ma iść.
Poderwała się z trudem i pozbierała z ziemi kajdanki. Wyjęła z nich klucz i rzuciła gdzieś w krzaki. Zatrzasnęła obie kajdany i zakrwawioną dłonią obsmarowała obie kajdany, a potem złapała za łańcuch i pr5zejechała po nim krwią. Wyglądał jakby coś siłą zdjęło z siebie metalowy przedmiot. Podeszła do krawędzi i zwijając je, zrobiła zamach i rzuciła je w przeciwną stronę niż szli. Metalowy przedmiot ze świstem zawirował w powietrzu i spadł gdzieś w okolicach ścieżki. Potem złapała za jakąś gałąź i zaczęła trzeć nią po ziemi, cofając się w kierunku Kirina. Wepchnęła ją po chwili w krzak obok zbocza i ruszyła stromą ścieżką zaraz za mężczyzną.
Zatrzymała się po kilku krokach i wbiła czerwone ślepia dół. Nie czuła niepokoju z powodu wysokości, trochę ją podwiewało co prawda ale zbyła to uczucie na rzecz podążania za nowo poznanym sojusznikiem. Jedna rzecz nie dawała jej spokoju, może nowo poznany kompan rozwieje jej wątpliwości.
Minęli stromy spad okrążając wzgórze do połowy i ruszyli dalej, bardziej w dół. Było trochę bardziej stromo i trzeba było zwolnić nieco tępa. Cały czas miała na oku wyższego rogacza, widziała jak bladł z każdą chwilą. Trochę ją to martwiło, tylko tego by brakowało żeby stracił przytomność w trakcie ucieczki. Poczuła jak nagle grunt pod bosą stopą się osunął i poślizgnęła się lecąc w dół. W ostatniej chwili łapiąc się mniejszego głazu. Spojrzała na rannego i szybko wskazała palcem wolnej ręki na miejsce tuż obok niego, jakby za jego plecami. - Tam jest wejście do jakiejś grotu chyba.. przy krzaku, za tobą! Możemy tam odpocząć.. - powiedziała z nutką entuzjazmu w głosie. Po czym łapiąc względny balans ciała jakoś się przetaszczyła w tamtą stronę. Wejście było w stromej części zbocza osłonięte prawie całkowicie konarem drzewa.
Angel była nieco niżej i wyciągnęła otwartą dłoń w stronę czarnowłosego żeby pomógł jej tam się ewentualnie wspiąć, on był bliżej i był przecież wyższy. - Pomóż mi proszę.. - mruknęła nieco ciszej.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 12 z 14 Previous  1 ... 7 ... 11, 12, 13, 14  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach