Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 11 z 14 Previous  1 ... 7 ... 10, 11, 12, 13, 14  Next

Go down

Pisanie 02.03.19 1:24  •  Taisei - góry niskie - Page 11 Empty Re: Taisei - góry niskie
 — Jeśli życzenie się nie spełnia, spełnij je sam — skomentowała jakże filozoficznie, dodając ledwie dostrzegalne wzruszenie ramionami. Z taką myślą szła przez życie już od dawien dawna, nieskora do powierzania swoich pragnień żadnym gwiazdom, duchom czy innym niesprecyzowanym siłom wyższym. Albo coś było na tyle ważne, że była gotowa zabrać się za to sama, albo mogło nie mieć miejsca w ogóle. Teraz jednak przyjęła najrozsądniejszą swoim zdaniem taktykę milczenia, nie chcąc psuć innym przyjemnej nocy. W końcu jeśli ktoś ma ochotę w myślach posłać meteorowi ciche marzenie, jaka w tym szkoda?
 Ostatnie rozmowy milkły, wszyscy zajmowali najwygodniejsze dla siebie miejsca do obserwacji nieba. W przejmującej ciszy i ciemności coraz lepiej dało się dosłyszeć te drobnostki, które zazwyczaj umykały skupionym na dialogu uszom: szelesty liści, dyskretny gwizd wiatru, ściółkę trzaskającą pod podeszwą czyjegoś buta kilka metrów dalej. Brakowało tylko cichych tyknięć najdłuższej wskazówki zegara, odmierzającej sekundy dzielące wycieczkowiczów od rozpoczęcia widowiska.
 Nagła nieodgadniona mina w wykonaniu Rūki solidnie zbiła ją z tropu; pierwszym momencie odpowiedziała spojrzeniem wyraźnie wystraszonym, choć reszta twarzy posłusznie pozostała neutralna. Maleńki gest, który gdzieś w podświadomości miał na celu zwrócenie uwagi na słowa, które w tamtym momencie wypowiadała, nagle wydał się jej karygodnym wtargnięciem w cudzą przestrzeń osobistą. Przed paskudnym nieporozumieniem uratował ją właściwie tylko równie beznadziejny refleks; nim zdążyła się cofnąć, została zatrzymana stanowczym chwytem dłoni. Już jedynie głęboki wydech mógł zdradzić, że cokolwiek było na rzeczy.
 W tym czasie pozostali młodociani przyjaciele zdążyli ulotnić się na upatrzone pozycje. Z początku była przekonana, że lada moment dołączą do Ylvy na rozłożonym strategicznie kocyku, ale z jakiejś przyczyny nikt nie zrobił ani kroku. Meteory nie zamierzały zaś czekać na ich decyzje, pierwsze bowiem rozbłyski przecięły jednolitą czerń nieba. Wzrok Greenwood natychmiast wystrzelił ku górze, choć oczy gdyby mogły, pewnie wskoczyłyby na szczudła, bo móc znaleźć się jeszcze bliżej fascynującego zjawiska. Nie zauważyła nawet że mimo woli wstrzymała oddech, a wypuściwszy powietrze z płuc skonstruowała z rozstrzelonych myśli tylko jeden komentarz:
 — Przepiękne.
 Tylko dzięki otoczeniu ciszy to jedno wyszeptane słowo w ogóle drgnęło w powietrzu, nim bezkrytyczny zachwyt do reszty pochłonął Verity. Gdyby deszcz meteorów trwał dwie godziny, stałaby dwie godziny – i potem nie byłaby w stanie ruszać szyją, ale o to akurat nie dbała. Żaden argument nie byłby w stanie przekonać jej, że lepiej byłoby jej teraz w innym miejscu, choćby w łóżku pod ciepłą kołdrą, zażywając zdrowych ośmiu godzin snu. Komu potrzebny sen, skoro tuż nad ich głowami działy się takie cuda?
                                         
Verity
Studentka
Verity
Studentka
 
 
 

GODNOŚĆ :
Daisy Verity Greenwood


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.03.19 2:01  •  Taisei - góry niskie - Page 11 Empty Re: Taisei - góry niskie
Brakowało zapewne zaledwie parę sekund, nim spektakl na który tak długo i z taką ekscytacją czekała wreszcie się rozpocznie. Podciągnęła kolana pod samą brodę i je objęła, wpatrując się w niebo błyszczącymi od zachwytu oczami. Wszyscy powoli milkli, w napięciu oczekując na punkt kulminacyjny. Jeszcze chwila, jeszcze krótka chwila i...
Rozejrzała się za Ruuką, który chyba potrzebował specjalnego zaproszenia na piśmie, żeby wreszcie przyjść tutaj i usiąść ze swoim dupskiem. W końcu miała znaleźć dla nich dobre miejsce na oglądanie spadających gwiazd, prawda? A kto jak nie ona miał smykałkę do wynajdowania najodpowiedniejszych spotów?
Wreszcie jej wzrok napotkał sylwetkę chłopaka, i już otwierała usta, żeby go pospieszyć, ale wystarczyło jedno spojrzenie, żeby zrozumieć, że ten wieczór jednak nie należał do niej. Zacisnęła mocniej palce na nogach, niemalże wbijając paznokcie w skórę skrytą pod grubą warstwą materiału czarnych legginsów, tak samo jak usta w uformowały się w wąską linię. Trwało to jednak zaledwie parę sekund, tak ulotnych, że ciężkich do złapania. Szybko odwróciła wzrok czując speszenie, jakby właśnie kogoś podglądała, i nieproszona swoim wzrokiem niszczyła cudzą magiczną chwilę. A ta zapewne była magiczna.
Odetchnęła cicho przez nos i spojrzała ku niebu, delikatnie się uśmiechając. To dobrze. Naprawdę. W sumie można nawet powiedzieć, że czas najwyższy.
Przedstawienie się zaczęło, niebo rozświetlone setką jasnych smug znikających w mroku. Serce zabiło szybciej. Piękne. Nawet w najbardziej barwnych wyobrażeniach nie byłaby w stanie sobie tego wyśnić, namalować na nienamacalnej kartce. Takie widoki z pewnością zapierały dech w piersi, sprawiały, że człowiek do końca życia o nich pamiętał. I Ylva nie miała wątpliwości, że i ona będzie o tym dniu pamiętała do końca swoich dni. Bo takie noce jak te zdarzają się tylko raz w życiu. Tylko raz.
Naprawdę piękne.
Piękne i godne zachwytu, którego jednak zabrakło w tym momencie w jej oczach. Jakby ktoś pstryknął palcami i zabrał jej tę namiastkę piękna.
                                         
Ylva
Studentka
Ylva
Studentka
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ylva Isabelle Harakawa


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.03.19 22:13  •  Taisei - góry niskie - Page 11 Empty Re: Taisei - góry niskie
Odwdzięczył spojrzenie kobiety. W innych okolicznościach nie zawierałby znajomości z androidem i nigdy nie zabiegałby o towarzystwo jednostki wyposażonej w sztuczną, ale teraz, w objęciach mroku, było mu to całkowicie obojętne. Poza tym miął dość krzyków młodzieży. Chciał ją zapełnić czymś przyjemniejszym.
  — Nie jest — zapewnił. Chciał dodać Będzie mi bardzo miło, gdy skorzystasz z mojego zaproszenia, ale ugryzł się w język. Była świadoma swojej przynależności rasowej i przejrzała go na wylot. Wyczuła jego niechęć. Nie musiał ubierać swoich intencji w piękne i jakże zakłamane słowa. I nie dała mu ku temu okazji.
  Znowu trafiła w sedno, diagnozując jego niechęć do wycieczki, na której mimo wszystko się pokazał.  Rzadko robił coś wbrew w sobie, więc tym bardziej nie powinno go tutaj być. Nawet nie przychodziło mu do głowy żadne uzasadnienie tego czynu. Gdy w obliczu pytania pani generał sięgnął pamięcią wstecz, argumentacja Luizy wcale nie była zachęcająca. Może powinien umówić ten problem z niepraktykującą psycholog na jednej z kolacji?
  Uśmiechnął się, dopowiadając ciche: nigdy w życiu.
  — Prawda. Nie było. I nadal nie jest. Wierzysz, że życzenie skierowane ku perseidom  są w stanie się ziścić?
   Skierował spojrzenie ku górze, bo oto zaczęło się przedstawienie, które zebrała wokół siebie taki tłum. W jego oczach pojawił się zarys ledwo widocznej przez ciemność pogardy, od czasu do czasu rozświetlonej przez odłamki skał przesuwających się po niebie.
  Nie sądził, że pozostałości po kometach tudzież innych obiektach umiejscowionych w kosmosie były do tego zdolne. Ponadto poddawał ponad wszelką wątpliwość dobre intencje S.SPEC. Wątpił, bowiem, że organizacja, do której przynależał, udostępniła na ten wieczór prawdziwy skrawek nieba. Nie byli skorzy do podjęcia takiego ryzyka. I wcale im się nie dziwił. Takowe mogłoby nieść ze sobą przykre w skutkach konsekwencje. Bezpieczniej było wygenerować spadające gwiazdy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.03.19 21:53  •  Taisei - góry niskie - Page 11 Empty Re: Taisei - góry niskie
W pełnej prawdzie mówiąc, wizualny wiek maszyny nie był jakąś wyśrubowaną liczbą, a jej realny "wiek" z pewnością też by nie mógł być przyrównany do wieku dorosłego jeśli patrzymy na to ludzkimi kategoriami. To jednak nie zmieniało faktu że komunikacja z "rówieśnikami" była dla niej problemem, zwłaszcza jeśli takowi wydawali się dobrze zajmować sobą nawzajem. Nie mogła znaleźć punktu zaczepnego, więc nie szukała go na siłę. Tylko by to dziwnie wyglądało.
- Dziękuję. - Pochyliła głowę w wyrazie wdzięczności po raz kolejny. A zatem Mike faktycznie chce jej towarzystwa, przynajmniej na ten czas? To... Miłe? Może nie. Nie zapomniała jego poprzednio ukazanego nastawienia wobec niej, lecz w tej chwili była zdolna nie przywoływać go by móc spędzić czas z inną istotą i nie twierdzić że ta wyprawa była całkowicie bezowocna.
System poprawnie zaanalizował zachowania i sygnały mężczyzny. Fakt że nie nawiązywał kontaktu z resztą wycieczki poza przewodniczką i Luizą, fakt że zajął miejsce odległe od reszty wycieczki w celu obserwacji nieba, te dwa czynniki same w sobie świadczyły o tym że nie mógł bądź nie chciał odnaleźć się w towarzystwie innych, tak jak i Elise. Idąc tym tokiem rozumowania, jedna z głównych części wycieczki była dla niego negatywnym doznaniem, a z pewnością sama z siebie wyprawa nie była powodem by przyjść tu i teraz, gdy można to zrobić w każdej, możliwej chwili samemu.
Spojrzenie androida podobnie jak i jej towarzysza skierowało się ku niebu, gdzie powoli zaczynał się punkt kulminacyjny wycieczki, opad elementów skalnych wystarczająco dużych by nie spłonęły całkowicie podczas wchodzenia w atmosferę ziemską.
- O ile nie istnieje logiczne powiązanie między opadem odłamków skalnych przez atmosferę a spełnieniem się "życzonego" wydarzenia, mogłabym w to uwierzyć gdyby ta sytuacja spełniła się wielokrotnie. W taki sposób zapewne powstał ten mit, zbieg okoliczności wydarzył się na tyle często że uwierzono iż zjawisko które ktoś zapragnął by się wydarzyło jest spowodowane złożeniem życzenia podczas oglądania spadającej gwiazdy. - Logiczne wytłumaczenie dla którego Elise mogłaby "uwierzyć" w to że gwiazda jest w stanie spełnić jej życzenie. A czy jakieś miała?
Owszem. Ale nie powinno się go mówić, bo się nie spełni, prawda? Stąd też tak zrobiła. Nie wypowiedziała go, notując je jedynie w pamięci w momencie gdy ujrzała pierwszą, spadającą gwiazdę. Jej spojrzenie jednak wciąż nie wyrażało nic, poza być może nieznacznym zainteresowaniem.
- A ty, Panie Havoc? Czy wierzysz w to by odłamek skalny wystarczająco duży by nie spłonąć doszczętnie w trakcie wchodzenia w atmosferę był w stanie spełnić zjawisko lub wydarzenie jakie zażyczysz pod nim? - Odbiła piłkę pytania w stronę jej rozmówcy, zainteresowana jego odpowiedzią. Nie do stopnia by jej wzrok odpuścił gwiazdom, które zapewne mogłaby dostrzec że są jedynie projekcją, gdyby posiadała lepiej rozwinięte receptory wzrokowe. Na szczęście, tym razem jej "wiara" w moc gwiazd nie zostanie zachwiana.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.03.19 12:10  •  Taisei - góry niskie - Page 11 Empty Re: Taisei - góry niskie
……Tym razem pani generał zdecydowała stanąć sobie gdzieś z boku. Zanim zwróciła twarz ku niebu, jeszcze raz przebiegła wzrokiem po grupie, by upewnić się, że nikogo nie zgubiła – odpukać, jak na razie wszyscy byli obecni, więc oczy skierowała w stronę gwiazd pokrywających niewidoczne wnętrze kopuły.
Wieczorny chłód nie robił na niej większego wrażenie, ubrała się odpowiednio, poza tym z racji misji odbywanych na Desperacji przyzwyczajona była nawet do wyraźnie minusowych temperatur, zresztą nie była specjalnie marudnym typem osoby.
Desperacja. Wymordowani. Ludzie. Wirus. M3. Zaskakujące, jak ten tor myślenia potrafił przywołać pewne odległe wspomnienia.
Odetchnęła głęboko, czując, jak chwyta ją mimowolna nostalgia. Rzadko kiedy rozpamiętywała przeszłość, ten etap miała już bardzo dawno temu za sobą. Jednak patrzenie na zjawisko spadających gwiazd, nawet jeśli była świadoma jego sztuczności, wprawiało ją w specyficzny nastrój. Z reguły wszystkie swoje przemyślenia poświęcała pracy, bądź kontaktom z innymi ludźmi, rzadko kiedy skupiała się całkowicie na sobie.
Teraz, nawet jeśli będzie to chwilowe i bardzo ulotne, mogła spojrzeć się na swoje życie zarówno pod kątem przeszłości, teraźniejszości, jak i przyszłości. Co zrobiła, co robi i co będzie robić.
Wychwytywała pojedyncze perseidy, z tyłu tłukła jej się myśl, że życzenie składane do obiektów niebieskich, tym bardziej sztucznych, spowoduje co najwyżej efekt samospełniającego się proroctwa. Skoro jednak i tak w to nie wierzyła, to co zaszkodzi wypowiedzieć te najbardziej absurdalne, niemożliwe do spełnienia pragnienie? Lub po prostu wyrazić chęć dostania wsparcia w tym, co robi aktualnie.
Rozchyliła usta i poruszyła nimi, żeby bezgłośnie wypowiedzieć swoje życzenie.
Dziwne uczucie. Wyprostowała odchylaną głowę i ponownie stoicka jak zawsze rozejrzała się po grupie. Czuła, że wiatr wzmógł się delikatnie, najwyraźniej ludzie od pogody chcieli zrobić lepszy klimat. Jeszcze pozwoli się im nacieszyć tym widokiem. Mieli czas, żeby rozpocząć schodzenie w dół, spektakl jak na razie się nie zakończył.
Tymczasem ruda kita, która wcześniej przenikała gdzieś koło kapliczki, podkradała się powoli w kierunku Havoca.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.03.19 19:07  •  Taisei - góry niskie - Page 11 Empty Re: Taisei - góry niskie
Nie. Trudno uwierzyć mi w to, że zjawiska astronomiczne mogą mieć wpływ na nasze życie. Sami jesteśmy za nie odpowiedzialni.
  Nie poszedł w ślad ze sztuczną inteligencją, czy nawet stojącą nieopodal panią generał. Zagrzebał swoje życzenia głęboko w myślach, choć jego treść miała prosty przekaz i nie była z rodzaju tych niemożliwych do zrealizowała. Chciał ją znowu ujrzeć. I przekazać jej wszystkie listy spoczywające na dnie szuflady, choć paradoksalnie nie wiedział, czy nadal żyje. Kontakt im się urwał wiele lat temu.
  Wyczuwając bliżej nieokreślony ruch w bliskim sąsiedztwie, zwrócił głowę w nań kierunku. I oto dojrzał przed oczyma właściciela rudej kity, który przystanął w kilku centymetrowej odległości. Jego nos węszył w powietrzu. Dłoń Mike'a mimowolnie spoczęła na kaburze. Nie miał gwarancji, że lis był zdrowy. I nie chciał ryzykować. Tupnął ostrzegawczo, z krótkim sykiem o treści sio!.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.03.19 19:51  •  Taisei - góry niskie - Page 11 Empty Re: Taisei - góry niskie
- To jedyne w co mogę wierzyć by dało mi własny wpływ na moją egzystencję, bo sama nie mogę być za nią odpowiedzialna. - Heh, człowiekowi łatwo mówić o "losie w swoich rękach" i innych, tego typu podniosłych słowach. Istocie takiej jak Elise, świadomej bycia zamkniętej w klatce i pozbawionej możliwości do kierowania się własnym rozumiem w działaniach, "wiara" w to że opadający z nieba kawał kamienia może pozwolić jej być "wolną" i "żyć" własnym życiem to jedyne na co może sobie pozwolić. Tak...
Nie wypowiedziała życzenia na głos, jej system je zapamiętał, lecz "zadumę" przerwało nagłe, głuche tupnięcie tuż przy niej. Maszyna obróciła się ku źródło dźwięku, dostrzegając ciemny zarys nogi mężczyzny. Uniosła spojrzenie wyżej i dostrzegła powód na tą reakcję. Zwierzę, tak. Chyba zabrała ze sobą suchy prowiant z jakiego i tak nie miała większego pożytku, więc czemu nie spróbować pozytywnego kontaktu ze zwierzętami raz dla odmiany? Jeśli nie był jeszcze zupełnie odstraszony przez ostrzegawcze działania jej towarzysza, maszyna wydobyła ze swojej kieszeni część z suchego prowiantu jakim była obdarowana, po czym powoli zbliżyła się na odległość nieco większą niż wyciągnięcia ręki do stworzenia. Znajdując się w tej odległości, powoli przyklęknęłaby na kolanie i wysunęła lewą dłoń z suchym prowiantem jakim zostali obdarowani, ciekawa czy zechce spróbować trochę.
Oczywiście, wszystko to stałoby się gdyby zwierzak nie zwiał tuż po tupnięciu mężczyzny. W wypadku gdyby zwiał, nie mogła zrobić nic więcej, jak odprowadzić go wzrokiem i wrócić do obserwacji gwiazd.


Ostatnio zmieniony przez Elise dnia 06.03.19 18:34, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.03.19 22:52  •  Taisei - góry niskie - Page 11 Empty Re: Taisei - góry niskie
Z niejakim zaskoczeniem stwierdził, że jego oczy są całkowicie suche. Dziwne. Czasem, gdy poświęcał Lynn zbyt dużo myśli, zaczynało mu wbrew jego woli wilgotnieć pod powiekami. Może dziś było inaczej, bo dla odmiany nie skupiał się na tym co go deprymowało, a na milszych wspomnieniach. Zrobił zdjęcie - to nic że niewyraźne ledwo cokolwiek na nim widać, wciąż wygrywał zakład - i wydał z siebie pomruk samozadowolenia. Zaraz potem okazało się, że obserwowanie spadających gwiazd jest... średnio fascynujące. Przez chwilę wpatrywał się w nie ukontentowany, całkiem zadowolony że jednak się zdecydował się tu przyjść, ale koniec końców gwiazdy okazały się być poza zasięgiem jego zainteresowań. Choć był mistrzem krzywego siedzenia przed komputerem, potrafił jak nikt godzinami utrzymywać tę samą powykręcaną pozycję, tak teraz już po chwili miał dość zadzierania głowy. Wzrokiem już bardziej przyzwyczajonym do ciemności popatrzył dookoła, bez żalu pozwalając sobie na nieskupianiu się na nieboskłonie. Ylva, która dotychczas przecież przez całą drogę szła z Ruuką, siedziała teraz sama. Wzbudziło w nim to parę pytajników, kiedy przekrzywiając głowę na lewę ramię zawiesił na chwilę na niej spojrzenie, które powiódł do stojących dalej młodego rekruta i Verity. Powoli przekrzywił głowę na prawe ramię i w końcu zajął się swoimi sprawami. A raczej automatycznie zwrócił się ku kolejnym dźwiękom i ruchom, tym razem Havoca. Mieli już wiewiórki, czas na kolejną rudą kitę?
                                         
Ego
Desperat
Ego
Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Matthew Greenberg


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.03.19 1:49  •  Taisei - góry niskie - Page 11 Empty Re: Taisei - góry niskie
Lis nie był skory od odwrotu, więc nie poczuł się zniechęcony nieuprzejmą postawą informatora. Nie z nim takie numery. Nie czuł przerażenia na widok ludzkich istnień, bo wielokrotnie zaczepiał takowe stworzenia, chcąc zdobyć pożywienia, a ich relacja była przeróżne. Od zachwytu, przez złość, aż do strachu. A w tej chwili miał pusty żołądek. Nie jadł nic od rana, a zapachy, które wyczuł od strony Elise i Havoca nie dawały mu spokoju. Musiał sprawdzić co to.
  By wynagrodzić mężczyźnie jego zaangażowanie, ze zwierzęcego gardła wydobył się charakterystyczny dla przedstawicieli lisiego gatunku pisk. Zbliżającej się ku wyciągniętej ręki kobiety, powęszył w powietrzu, ale nie podbiegł do niej od razu. Zachowawczo, będąc w niewielkiej odległości od tej dwójki, przystanął. Najpierw przesunął  żółtymi ślepiami po twarzy Havoca, jakby w obawie, że ten może zrobić mu krzywdę, po czym całe zainteresowanie skierował ku przyjaźniej do niego nastawionej Elise. Omijając jej towarzysza szerokim łukiem, zbliżył się ku niej, wysuwając pysk w kierunku jej dłoni. Wciągnął do nozdrzy zapach serwowanego przezeń posiłku, po czym porwał kawałek suchego prowiantu i wykonał kilka korków w tył. Przystanął, gryząc, a potem przełykając zdobycz. Smakowała całkiem dobrze, więc, wykorzystując gest człowieka, pokusił się o kolejną porcję. Tym razem podszedł do sprawy ufniej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.03.19 22:12  •  Taisei - góry niskie - Page 11 Empty Re: Taisei - góry niskie
Kątem oka cały czas ją obserwował i kiedy przypadkiem zerknęła w jego stronę, posłał Verity słaby uśmiech. Czasami zastanawiał się, czy cokolwiek było w stanie ją uspokoić, zatrzymać przy nim, bez tych wszystkich zbędnych wycofań, które następowały od razu po tym, jak postanowił ją dotknąć.
 — W porządku? — wypowiedział to pytanie szeptem, powracając spojrzeniem do kreślonych gwiazdami białych łuków. Był ciekaw, jak to jest. Czy niebo było prawdziwe choć tej jednej nocy? Czy gwiazdy okazały się aż do szaleństwa idealnym odzwierciedleniem tego, co mogliby zobaczyć, gdyby nie zamknięto ich pod ochronną kopułą? Czy naprawdę mogły spełnić życzenia?
 Palce Kyōryū ześlizgnęły się z nadgarstka dziewczyny i na powrót zawisły luźno wzdłuż ciała. Wydawało się, że cisza, jaka zapanowała między uczestnikami, tylko się przedłuża. Nawet rozmowa Havoca z Elise nie przerywała narastającej wewnątrz obserwatorów nostalgii.
 „Przepiękne”.
 Chyba tak. Chyba były całkiem ładne, te spadające gwiazdy.
 Rūka potarł wnętrzem dłoni o udo, wyczuwając w kieszeni obgryzionego niemal do końca batona. To mu przypomniało. Opuścił brodę i przetoczył spojrzeniem po zebranych, od razu odnajdując skuloną przyjaciółkę. Już otwierał usta, żeby coś powiedzieć, ale „to” stało się akurat teraz, jakby było wielkim „boom” w filmowej produkcji.

 Trzask.
 Noc była jasna od gwiazd, które przecinały niebo setkami cienkich smug. Ciężko uznać, czy były w stanie udźwignąć życzenia kogokolwiek, ale przynajmniej u niektórych sam ich widok powodował, że zapominali o problemach, marzeniach i obowiązkach.
 20 listopada 3006 roku, tuż przed 23:00, wycieczka szkolna doświadczyła czegoś ponad zjawiskiem rozrysowywanym na niebie. Dygotania z początku wydawały się niegroźne, w początkowych stadiach wręcz niewyczuwalne. Pod ich stopami drżały grudki ziemi, ziarenka podskakiwały jak krople oleju na rozgrzanej do czerwoności patelni i na powrót nieruchomiały.
 Niby nic.
 Jednak w przeciągu parudziesięciu sekund mrowienie przeszło w mocniejsze uderzenia, a te w niedługim czasie — w silne wstrząsy. Mocne ruchy podłoża wytrąciły z równowagi stojące sylwetki, zdawało się, że gdziekolwiek nie położy się nogi, grunt jest niestabilny, gotowy załamać się pod naporem ciężaru ciała.
 Ziemia pod stopami wydaje się niewzruszona, ale w rzeczywistości daleko jej do spokojnej. Według szacowań naukowców na świecie ma miejsce blisko miliona wstrząsów rocznie, ale bez specjalistycznych przyrządów zarejestrować można tylko te silne.
 Jak teraz.
 Jakby pod linią gleby znajdował się olbrzym, który wreszcie zaczął się wybudzać i ze swej embrionalnej pozycji podnosić do siadu, napierając przy tym na za ciasną klatkę — na skorupę ziemską. Łamały się kawałki gruntu, wzdłuż góry zaczęły się tworzyć coraz większe wyrwy.
 Jakieś drzewo w pobliżu ułamało się z trzaskiem, rozległ się szelest liści ocierających o powierzchnię góry, gdy pień zjeżdżał w dół. Wszystko wokół drżało, cały obraz sprawiał wrażenie rozedrganego, jak u ludzi w delirium.
 A potem równie nagle zapanowała cisza.
 Nad ich głowami wciąż spadały gwiazdy.

 Uczestnicy wycieczki nie mogli nawet sobie wyobrazić, że niewielkie schronisko, z którego wyruszyli, zapadło się w sobie jak domek z kart, grzebiąc żywcem co najmniej trójkę wylegujących się tam postaci. W Taisei powstała mocna wyrwa ciągnąca się od podnóża niemal aż do 2/3 wysokości, ale sama góra na powrót przypominała niemożliwą do poruszenia część krajobrazu.

 W porównaniu do muru.
 Wzdłuż wschodniej linii barykady, gdzie wstrząs okazał się najpoważniejszy, pojawiły się mocne pęknięcia. Część muru, na długość kilometra, runęła jak klocki szturchnięte przypadkiem przez nieuważny łokieć.
 Władze natychmiast zostały poinformowane o nagłym wstrząsie, który w przeciągu kilku minut spowodował tak duże zniszczenia. Jedynym plusem, jaki wydawał się migać gdzieś na tle zdarzenia był fakt, że fragment muru, który się zawalił, należał do wschodniego rewiru M3 — niezamieszkanego. Uczęszczali tu co najwyżej głodni wspinaczek podróżnicy. Pechowcy.

KONIEC WYDARZENIA

Na tym etapie wydarzenie może zostać zamknięte. To, co teraz postanowicie, możecie ograniczyć do jednej kolejki.
                                         
Kyōryū
Wojskowy
Kyōryū
Wojskowy
 
 
 

GODNOŚĆ :
きょうりゅう るうか (Kyōryū Rūka)


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.03.19 2:29  •  Taisei - góry niskie - Page 11 Empty Re: Taisei - góry niskie
......Nie trzeba było się spieszyć. Ostatecznie raczej minie szmat czasu, zanim po raz kolejny będzie miała okazję do takiej chwili odprężenia. Zresztą, zapewne nie tylko ona rzadko kiedy mogła wyrwać się z niekiedy ponurej codzienności. Takie drobne przerwy, możliwości chwilowego odcięcia się od biegu rzeczywistości, czasem bywały konieczne dla utrzymania psychiki w dobrym stanie, a z całą pewnością pozwalały wziąć głębszy wdech.
Tym razem jednak nie dane było nikomu zbyt długo nacieszyć się tym spokojem. Pierwsze drżenie sprawiło, że Kitō spięła mięśnie, odrobinę zaniepokojona, a jej wzrok wpierw skierował się ku centrum Miasta, a następnie na mury odgradzające ich od Desperacji. Niepokój zaczął pełzać jej po plecach, gdy sensacja nie ustępowała, a wręcz nabierała rozmachu.
Proszę zachować spokój i niech każdy zostanie na swoim miejscu. Usiądźcie wszyscy – głos miała spokojny, jednak stanowczy, wypracowany przez lata dowodzenia oddziałami. – Im mniej my będziemy się poruszać, tym lepiej.
Kiedy ostatnio odnotowano tak silne wstrząsy? Nie mogła sobie tego przypomnieć. Przez czas trwania jej życia to chyba nigdy, jednak nie zamierzała pozwolić, by nerwowość ukazała się w jakikolwiek sposób na jej twarzy. Czujnie przeskakiwała wzrokiem z osoby do osoby, patrząc, czy nikt nie potrzebuje pomocy, tudzież, co gorsza, czy nikt przypadkiem nie zaczął całkowicie panikować.
Gdy zakończyły się wstrząsy, z sykiem wypuściła powietrze z płuc, wpatrując się z nutą niedowierzania we wschodnią część muru. To chyba jakiś wyjątkowo paskudny żart.
Nie miała jednak czasu na rozmyślania, od razu poderwała się na nogi, jak na życzenie jej identyfikator zaczął wibrować – Centrala najwyraźniej już była świadoma, że stało się coś wybitnie złego. Mając oczy cały czas skupione na murze, jakby mogła w ten sposób ocenić skalę uszkodzeń i dojrzeć ewentualnie zagrożenie, rozmawiała ściszonym głosem z dowództwem. Rozmowę zakończyła szybko i ponownie skupiła swoją uwagę na grupie.
Wiem, że to ciężkie, ale proszę, by każdy zachował spokój. Ja i pan Havoc zejdziemy teraz na dół sprawdzić, jak wygląda droga oraz sytuacja na dole, z kolei to ważne, byście wy poczekali tutaj, na górze, na przybycie patrolu i nie ruszali się stąd do tego czasu – zaczęła, szybko wyjmując z plecaka potrzebny sprzęt. – Kyōryū Rūka, od tego momentu jesteś w trakcie służby, do czasu przybycia patrolu jesteś odpowiedzialny za grupę. Z kolei każdy z was, no, każdy z państwa z racji wyjątkowej sytuacji jest zobowiązany słuchać pana Kyōryū.
Zerknęła na Mike’a i ruchem głowy wskazała kierunek zejścia, po czym podeszła jeszcze do rekruta i stanęła na palcach (stosunkowo absurdalny widok), by wyszeptać mu coś do ucha.
Gdy przyjedzie patrol, zostawisz im grupę, a sam ruszysz ze zwiadowcami, przywiozą ci cały sprzęt. Wiem, że to w gruncie rzeczy twoja pierwsza misja, ale dasz sobie radę – przerwała dosłownie na ułamek sekundy. –
Nie wiem, jaką taktykę przyjmą, ale bądź gotowy, że być może będziecie w pojedynkę obserwować teren, może w dwójkę. Zwiadowcy to pierwsza mobilizacja, nie będzie was dużo. Więc bez szarżowania, żołnierzu, powodzenia.
Nie traciła więcej czasu, tylko rozpoczęła proces podróży w dół razem z informatorem (tak, tak, mam pozwolenie usera). Cały czas uważnie obserwowała teren, wątpliwe, by wymordowani od razu skapnęli się, co się stało i już zdążyli tu się pojawić, ale strzeżonego Pan Bóg strzeże. Dodatkowo samo schronisko nie miała zbyt dużo szczęścia, musiała sprawdzić, czy znajdzie kogoś żywego.

Ostatecznie zt x2, pewnie po rozminięciu się z patrolem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 11 z 14 Previous  1 ... 7 ... 10, 11, 12, 13, 14  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach