Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 7 z 14 Previous  1 ... 6, 7, 8 ... 10 ... 14  Next

Go down

Pisanie 12.12.18 0:01  •  Taisei - góry niskie - Page 7 Empty Re: Taisei - góry niskie
Spojrzała na niego z błyskiem rozczarowania w oczach. Mógłby nawet sto razy powtarzać, że chciał tutaj przyjść, ale w jego postawie i spojrzeniu mogła ujrzeć zupełnie co innego. Nie chciała tego oglądać.
- Ach tak? - zapytała na tyle cicho, że tylko on mógł ją dosłyszeć.
- Wyglądasz raczej na kogoś, przed kim powinno się zasalutować, a nie nastolatka, który chciałby tu przyjść z własnej woli. Ruuchan, powiedz, kiedy ostatni raz się szczerze śmiałeś? - i chociaż jej słowa wydawały się oschłe, w głosie pobrzmiewała raczej troska o niego. Jak się nad tym zastanowić, nie pamiętała kiedy ostatni raz widziała go zadowolonego. Rozluźnionego, z błyskiem swobody w oczach. Kiedyś pełne życia, teraz wydawały się jeszcze bardziej matowe, pozbawione życia, śledzące każdy ruch osób dookoła. Czuwał. Nawet na moment nie potrafił wyjść ze swojej roli.
Uniosła łokieć i wbiła go w jego żebra.
- Chociaż spróbuj czerpać z tego przyjemność. Pokaż, że naprawdę chcesz tu być. - mrugnęła do niego, zabierając swoje rzeczy stawiając sobie za cel, że sprawi aby chłopak poczuł się na powrót tak, jak dawniej. Że naprawdę odczuje przypływ radości.
- Widziałam Verity. Nie chcesz do niej podejść? W sumie dawno z nią nie rozmawiałam. Ciekawe co u niej. - zachichotała pod nosem, próbując odszukać spojrzeniem zielonowłosą. A gdy jej wzrok padł na jej sylwetkę, Ruuka właśnie wkopał ją w jakąś głupią historyjkę. To był moment, w którym posłała mu mordercze spojrzenie mówiące "masz przesrane", chociaż ukryła to pod maską grzeczności.
Ale on wiedział. Od dawna potrafił bez problemu pod nią zajrzeć.
- Pojawiły się różne wersje. Jedne twierdzą, że miał dość życia w mieście i zniknął, bo chciał zniknąć. A jak wiadomo, jak ktoś nie chce zostać odnalezionym, to nie zostanie. Jednakże inni mówią, że ponoć "coś" go tutaj pożarło, nie pozostawiając po nim nawet małej kostki. Ruuchan, co to było za stworzenie? Wypadło mi z głowy, teehee~ - uśmiechnęła się do niego rozbrajająco.
Chcesz wojny? Proszę cię bardzo. W jej spojrzeniu pojawiły się iskry wyzwania jak za dawnych, szczenięcych lat, kiedy wspólnie grali na konsoli.
                                         
Ylva
Studentka
Ylva
Studentka
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ylva Isabelle Harakawa


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.12.18 0:50  •  Taisei - góry niskie - Page 7 Empty Re: Taisei - góry niskie
………..Musiała przyznać, że najwyraźniej trafiła jej się zróżnicowana (pod względem charakterów) grupa, dość szybko najwyraźniej też zaczęły tworzyć się drobne podgrupy, oparte na dotychczasowych znajomościach. Nie było w tym rzecz jasna nic zaskakującego, mało tego, było to w pełni naturalne zachowanie, chociaż Kitō miała drobną nadzieję, że uda jej się nieco ich zintegrować. Niemniej nic na siłę. Grunt, żeby się dobrze bawili, komfortowo czuli i bezpiecznie dotarli na szczyt (a potem z niego zeszli).
„Czy możliwe będzie że natkniemy się na jakiegoś sortu ptaki? Zwłaszcza te ćwierkające?”
Ach, niewątpliwie. Jeśli się nie mylę, naukowcy wypuścili tutaj też wyhodowane, hm, odnowione genetycznie szklarniki japońskie. Są wędrującym typem, ale dość często można je tutaj usłyszeć. Plus całe naręcze innych ptaków. Góra Taisei ogółem obfituje w bardzo zróżnicowaną faunę, florę zresztą również, jak na ludzkie możliwości – odpowiedziała, nie mając problemu z dopasowaniem głośności swojego tonu do warunków.
Zaczęli wchodzić w leśną ścieżkę, niemalże od razu można było odczuć zmianę atmosfery. Drzewa pięły się wysoko, twardo osadzając się korzeniami w ziemi, gałęzie szeleściły, poruszane przez wiatr i nieśmiałe zwierzęta.
„Czy historia o Hakaru jest prawdziwa?”
Zaginął, zmarł, zniknął, uciekł. Hm, widzę, że historie o Hakaru wciąż się zmieniają i jest ich coraz więcej. Od przemiany w zwierzę, co miało być karą za niedotrzymanie kontraktu z lisem, chociaż taka wersja raczej króluje wśród małych dzieci, po stwierdzenie, że uciekł z miasta, a po prostu ostatni raz widziano go w górach. – odwróciła głowę w stronę grupy, gdy wysłuchała już części wypowiedzi. – Niemniej chętnie dowiem się, o jakim stworzeniu mowa. A potem przedstawię, co sama wiem. Legendy i plotki zaczynają się od prawdy. Czasem nadinterpretowanej, a czasem nie do końca.
Skoro mieli ochotę rozmawiać również nieco bardziej na forum, to akurat ona nie miała nic przeciwko temu.
Wciąż raźno prowadziła grupę raźniej w las, trzymając się wytyczonej i ubitej ścieżki.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.12.18 11:17  •  Taisei - góry niskie - Page 7 Empty Re: Taisei - góry niskie
- Jak rozumiem, te ptaki są pod ochroną? - Spytała, chcąc mieć pewność że nie może wziąć kamienia przy najbliższej, możliwej okazji i rzucić w pierwszego lepszego, ćwierkającego pomiota piekieł. System nie był w stanie określić dlaczego tak nienawidzi dźwięku ćwierkania tych istot latających, ale tak było. I przy każdej okazji szukała jakiegokolwiek sposobu na to, by go uciąć.
Maszyna nie próbowała włączenia się w rozmowę z innymi ludźmi. Nie wiedziałaby jak zacząć, od czego i z czym, więc wolała się zająć czymś, na co faktycznie ma pomysł - pytania i poznawanie tutejszych legend, flory i fauny. Dlatego też, trzymała się bardziej z przodu, razem z przewodniczką, gotowa w każdej chwili zalać ją lawiną pytań o różne głupoty, jakich nie była w stanie wyciągnąć z internetu lub zwyczajnie system nie miał okazji do teraz tego poznać.
Nie wcinała się w historię o Hakaru, ciekawa tego. Miała wrażenie że nie znała tej historii, więc tym bardziej była zainteresowana ją poznać. Lokalne wierzenia i mity - dokładnie po to tu przyszła.
- Czy w takim razie możesz podzielić się jakimiś legendami lub plotkami jakie ty znasz? Myślę że jako członek Wojska, możesz znać... Interesujące historie. - Maszyna nie była pewna jak określić to, co miała na myśli. Elise nie była członkiem Wojska, a jej pamięć o tym, co dowiedziała się w trakcie procesu budowania została zakodowana i ukryta, miast zwyczajnej kasacji jaka mogłaby zakłócić działanie systemu. Stąd też, Elise "wiedziała" że Wojsko "wie" o czymś, ale sama nie mogła określić o czym konkretnie. Stąd też, mając nadzieje że może próbując "podejść" ich przewodniczkę i wciągnąć w opowiadanie o bardziej "pikantnych" historiach jakie kręcą się po kwaterach wojskowych, dowie się czegoś co pomoże jej zrozumieć. To co dzieje się z nią, kim jest i jaki był jej odgórny cel.
Oraz co w tym wszystkim robi Sif i czemu jej nie usunięto.

Nie wiem czy akurat nie posypałem kolejny, ale... Ech.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.12.18 0:08  •  Taisei - góry niskie - Page 7 Empty Re: Taisei - góry niskie
Trasa wybrana przez pani generał była nad wyraz przyjemna i nie wpływa negatywnie ani na jego mierną kondycje, ani tym bardziej na uszkodzone w młodości biodro, przez co mógł napawać się pięknem otaczającej go przyrody. I faktycznie poczuł namiastką radość przepływającą przez jego organizm, acz takowa w żaden sposób nie odcisnęła się na jego wybrakowanej, zamarłej w jednym wyrazie twarzy, która zwyczajowo nie zdradzała kryjących się w nim prawdziwych emocji. Jednym słowem wsłuchiwał się w treść przytoczonej przez Kito legendy, a drugim nasłuchiwał, co Luiza ma mu do powiedzenia na temat książki i to właśnie słowa drugiej kobiety sprawiły, że na obliczu informatora pojawiła się ekspresja w postaci ledwo widocznej zmarszczki na czole. Zerknął nań i zmierzył ją spojrzeniem.
  — Kartki? Jakie kartki? — zapytał, aczkolwiek w barwie jego głosu nie pobrzmiewała nuta zdradzająca zdziwienie. Nie miał czasu na dopasowanie go do sytuacji, poza tym nigdy nie był w tym dobry, wobec czego skupił się na przetwarzaniu informacji o tajemniczych kartkach, które przez czysty przypadek znalazły się w posiadaniu Polki. Czyżby zostawił w tej książce swoje notatki? Chociaż to opcja wydała mu się mało prawdopodobna, to jednak istniał odłamek szansy, że właśnie tak się stało. Takowa była przezeń pobieżnie przejrzana, gdyż przed oddaniem lektury kobiecie chciał się upewnić do jej treści. Skądinąd zaczerpnął ją  z nie do końca legalnych źródeł. Nic zresztą dziwnego. Była wydana przed apokalipsą, stąd stanowiła jeden z nielicznych egzemplarzy, jakie pozostały na tym świecie, czyli równie dobrze mogła zostać potraktowana jako antyk, spuścizna po zmierzłych czasów.
  Uświadomiwszy sobie, że nazbyt intensywnie wpatruje się w bibliotekę, wbił spojrzenie w przed siebie, uprzednio poprawiając szal, który sunął się szyi, odsłaniając jej skrawek. Wiejący wiatr przybierał na sile z każdym postawionym krokiem, czym utwierdzał informatora w przekonaniu, że byli coraz bliżej celu, chociaż niewątpliwie do szczytu dzielił ich jeszcze kawał drogi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.12.18 2:04  •  Taisei - góry niskie - Page 7 Empty Re: Taisei - góry niskie
Chciał ruszyć mięśnie, ale nie potrafił. Kiedy Ylva zagrała swoją rolę i pełna nastoletniej zapominalskości posłała spojrzenia co niektórych prosto w niego, w efekcie tylko przewrócił oczami. Formalnie zamierzał się jeszcze uśmiechnąć, żeby cały gest nasiąknął żartobliwością ― ale za późno zdał sobie sprawę, że kąciki ust nie chcą się ruszyć. Skamieniały, choć przecież nie było tak zimno.
Chwała więc pani generał, bo nim Ruuka zdążył się odezwać (i pewnie palnąć coś idiotycznego), Kitou wtrąciła niezbędne trzy grosze, odciągając oczy od rekruta i przekierowując je na siebie. Bardzo dobrze, odetchnął, wsuwając palce w kręcące się od wilgoci włosy.
Grunt zaczynał się delikatnie pochylać, czuć to było po tym, jak stawiało się stopy ― na razie kąt był niewielki, ale Kyouryuu znał góry Taisei jak własną kieszeń. Za jakiś czas każdy uczestnik będzie się musiał nieco przechylić naprzód, aby utrzymać równowagę ciała.
Te części wschodu wciąż były delikatne, bo nawet niewprawieni docierali na szczyty i nadal mieli wystarczająco dużo sił, aby wkrótce zejść z powrotem. A ponieważ, w porównaniu do samotnych zdobywców, oni mieli zamiar wspiąć się na samą górę i zostać tam tak długo, aż ostatnia gwiazda nie spadnie...
Miał wystarczająco dużo czasu, aby chociaż spróbować czerpać z tego przyjemność.
Odchrząknął.
Jeszcze raz.
Nie słyszałem o wersji z lisem ― wtrącił się chwilę po tym, jak umilkła przewodniczka. Tym razem zdobył się na to, aby ton głosu nie plasował gdzieś między betonem a głazem. Zerknął kątem oka na przyjaciółkę, jakby tylko tym był w stanie zapytać, jak wypadł tym razem. Lepiej?
Nie znam żadnej wersji, która jest tak mityczna. Nic nadprzyrodzonego, żadnych duchów. To, o czym słyszałem, tyczy się czystej biologii. ― Zamilkł, jakby to wszystko tłumaczyło, dając sobie tą chwilową przerwą czas na przebiegnięcie wzrokiem po twarzach idących naprzód towarzyszy. Ostatecznie wzrok zatrzymał się na prowadzącej. ― Hakaru Taoshima był na stronach głównych chyba wszystkich możliwych stron internetowych ― przynajmniej w 2997 roku. Początkowo zakładano, że się zgubił. Taisei to łatwe w obyciu góry, nie stanowią wielkiego wyzwania. Ale ludzie zabijają się i na prostym asfalcie. Tym bardziej tutaj nie mieliby problemu. Wystarczyłoby, żeby Taoshimie omsknął się but. Teorii było początkowo wiele.
Ostatecznie, po przemówieniu Cronusa, ukształtował się najbardziej popularny z wariantów ― czyli ten, który zakłada, że mężczyzna został ofiarą wymordowanego i nie chcąc zagrażać ani swojej rodzinie, ani niewinnym cywilom, pozostał tutaj, gdzie aż do dzisiaj poluje na zwierzęta.

Jak na zawołanie skupił uwagę na Elise.
Na ptaki również. Być może sam jest ptakiem...
                                         
Kyōryū
Wojskowy
Kyōryū
Wojskowy
 
 
 

GODNOŚĆ :
きょうりゅう るうか (Kyōryū Rūka)


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.01.19 20:57  •  Taisei - góry niskie - Page 7 Empty Re: Taisei - góry niskie
Przyglądała się przyjacielowi, kiedy opowiadał historię. A właściwie dwie historie. Nie spuszczała swojego spojrzenia z jego profilu nawet na sekundę. Westchnęła ciężko, nie mogąc zdzierżyć jego wojskowego tonu. Wiedziała, i przede wszystkim rozumiała, że weszło to w jego nawyk. Nowa postawa, mimika, ciągłe zaciskanie szczęki, marszczenie brwi, czujne spojrzenie. Ciągłe bycie w gotowości i na posterunku.
Naprawdę to rozumiała.
Ale nie akceptowała.
- Ja tam wolę tę drugą wersję. - wypaliła nagle, i uśmiechnęła się szeroko, niczym małe dziecko które oznajmia całemu światu, że chce zostać astronautą.
- Druga wersja wydaje się o wiele ciekawsza i tajemnicza. Wiecie, z taką nutką dreszczyku. - zdecydowanie wolała mniej prawdopodobną wersję. Zresztą, nie od dziś było wiadomo, że praktycznie zawsze wybierała to, co nie było taki oczywiste i logiczne. Nie była już małą dziewczynką, ale nadal goniła za przygodą, o których z takim zamiłowaniem czytała w książkach za dziecka.
- Ej, Ruu. Czy to nie tam była ścieżka na to zbocze, skąd rozciągał się ten niesamowity widok? - zagadnęła ciemnowłosego, szturchając go delikatnie a potem wskazała kierunek. Za dzieciaka bardzo często tutaj przychodzili, plądrując każdy możliwy zakamarek. Ylva wiązała z Taisei naprawdę spory bagaż wspomnień, głównie tych przyjemnych, które skrywała głęboko w sercu. Wydawało jej się wtedy, że zna to miejsce tak doskonale, że zaczynała traktować je jak trzeci dom. Z czasem, gdy zaczynali dorastać, ich wycieczki stawały się rzadsze, aż wreszcie zaprzestali wspólnego przyjeżdżania tutaj.
Ale nadal pamiętam każdy kamień.
Mieli jeszcze parę minut, nim ruszą w dalszą wędrówkę, dlatego też bez namysłu chwyciła Ruukę za dłoń i pociągnęła za sobą, prowadząc pomiędzy drzewa. Jeszcze parę metrów i poczują smak dzieciństwa, kiedy stali na skraju w towarzystwie jej ojca i podziwiali panoramę okolicy. To on pierwszy przyprowadził ją tutaj i pokazał to miejsce. To on...
- To gdzieś tutaj! - krzyknęła do niego radośnie.
A potem poczuła, jakby nagle grawitacja stwierdziła, że trochę zabawi się ich kosztem. Nim zorientowała co się dzieje, wszystkie wnętrzności podskoczyły do góry, gdy jej noga straciła stabilne oparcie. Nieświadoma, zacisnęła mocniej palce dookoła nadgarstka chłopaka, ciągnąc go tym samym w dół.
Na moment zabrakło jej tchu, gdy przygrzmociła plecami o twardą nawierzchnię, ale trwało to zaledwie parę krótkich chwil. Momentalnie podniosła się do pozycji siedzącej, rozglądając dookoła jak wystraszone pisklę. Zadarła głowę widząc małe osuwisko parę metrów nad nimi, z którego sturlali się jak dwie kule.
- To chyba jednak nie to miejsce. - mruknęła a potem zaśmiała się głośno, nie przejmując zadrapaniami, siniakami i gałązkami wystającymi z jej włosów.
                                         
Ylva
Studentka
Ylva
Studentka
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ylva Isabelle Harakawa


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.01.19 20:18  •  Taisei - góry niskie - Page 7 Empty Re: Taisei - góry niskie
- Lisy - potaknął Verity i pomyślał, że rude zwierzątko ładnie i zabawnie kontrastowo wyglądało by przy jej zielonych włosach.
- Żebyś tylko nie skończyła jak ten Hakaru - dodał, rzeczywiście jednym uchem słuchając tego co działo się w konwersacji reszty grupy. Podobała mu się wersja ze złamanym paktem, który ponoć to miał mieć z rudą kitą, co trochę go nawet zdziwiło. W każdej innej sytuacji wolałby pewnie fakty i rozsądne rozważania tego typu, co zaserwował im Ruuka. Ale w takiej scenerii i będąc w jakimś nietypowym dla siebie ciężkim do sprecyzowania humorze, przystał przy tej bardziej mistycznej wersji. W tym wszystkim zdał sobie sprawę, że znów przestawił się na angielski, co niemal z automatu już robił kiedy zwracał się do Verity. Pokręcił głową upominając się i jednocześnie stwierdzając, że wśród większego towarzystwa może lepiej wrócić do japońskiego.
- Co powiesz na sarenki i jelonki? - spytał przechodząc do większych stworzeń. Najpierw ptaki Elise, wiewiórki i lisy, sarny i jelenie, kto wie, może i gdzieś tu są pumy i niedźwiedzie? Mogło tu być coś tak niebezpiecznego? Nigdy się nad tym nie zastanawiał.

Chwilę później zboczył parę kroków na bok i kucnął przy jakimś grzybie, żeby zrobić mu zdjęcie przepustką. Przez myśl mu przemknęło pytanie, czy taki grzyb mógłby zaszkodzić Bajzlowi, pisakowi Ver, gdyby go zjadł? Niektóre psy mają wrażliwe żołądki i mogły im szkodzić różne rzeczy. Czy był trujący dla ludzi? Czy dałoby się go smacznie ugotować? Czy ktoś tu zna jakieś historie związane z tym konkretnym gatunkiem grzyba? I znów - absolutnie nie były to myśli, które zazwyczaj by sobie pomyślał patrząc na grzyba. Dla niego grzyb był grzybem. Ale stwierdził, że było to coś, o co mogłaby spytać przewodniczkę jego siostra Lynn, gdyby tylko tu z nim była. Ale być nie mogła, bo była martwa jak cholera. Zawsze miała w sobie całą masę entuzjazmu i chorobliwej ciekawości z setką pytań na każdy temat. Miał wrażenie, że błyskawicznie polubiła by Ylve.

Westchnął i wstał z kucek, akurat żeby zdążyć zobaczyć, czy bardziej usłyszeć szur ziemi i liści pod ciężarem dwójki wycieczkowiczów. Obejrzał się na Verity z miną "co to u licha było" i szybko ruszył przed siebie. Zanim zdążył dotrzeć do punktu osuwiska, żeby lepiej się przyjrzeć co tam niżej się dzieje, już mógł usłyszeć śmiech dziewczyny.
- Wszystko w porządku? - spytał wysuwając głowę w ich stronę.
                                         
Ego
Desperat
Ego
Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Matthew Greenberg


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.01.19 0:25  •  Taisei - góry niskie - Page 7 Empty Re: Taisei - góry niskie
 — Hm? Że kto? — Z początku nie wyłapała nawiązania do snutej właśnie przez panią przewodnik opowieści, bardziej skupiona na samej rozmowie. Przewijające się w tle fakty wyłapywała półświadomie, rejestrując je gdzieś w pamięci, ale niekoniecznie zwracając na nie uwagę. Dopiero przywołanie ich przez Matta zmusiło ją do przełączenia się na drugi kanał i szybkiej analizy zasłyszanej przed momentem historii, stąd te kilka sekund konsternacji. Szybko jednak odpędziła z twarzy wyraz pewnego zagubienia, wracając do delikatnego uśmiechu.
 — Raczej nic mi nie grozi. — Wzruszyła ramionami. — Wiesz, złego diabli nie biorą.
 Mrugnęła wymownie jednym oczkiem i roześmiała się, tłumiąc wesołość poprzez schowanie ust za dłonią. W legendy o lisich bóstwach nie wierzyła, podobnie jak w chyba wszystkie nienaturalne zjawiska. Nic więc dziwnego, że o wiele bliższe były jej teorie pozbawione tego typu baśniowych elementów, od przemiany w wymordowanego po przypadkowy zgon na którymś z niezbyt groźnych stoków. Zgadzała się z opinią, że ludzie nawet w najbezpieczniejszych warunkach potrafili zrobić sobie krzywdę — sama była przecież całkiem niezłym przykładem kompletnej niezdary — i miała niejasnego pochodzenia przeczucie, że na temat pana Hakaru Taoshimy mogą już nigdy nie usłyszeć żadnych rzetelnych faktów.
 — Co powiesz na sarenki i jelonki?
 — A tak, one też są cudowne — przytaknęła zgodnie, z zaangażowaniem rozglądając się dookoła. Nie wypatrzyła co prawda oryginalnie wyglądających grzybów, którymi zainteresował się Greenberg, jednak zaraz podążyła jego śladem i przechyliwszy się lekko nad jego ramieniem, również przyjrzała się znalezisku.
 — Co tam masz ciekawego? — zagaiła przyciszonym tonem, nie chcąc przeszkadzać pani przewodnik w jej opowieściach. Z pewnością miała wiele fascynujących historii do opowiedzenia, jednak samo słuchanie choćby najciekawszego wykładu nigdy nie było dla Verity efektywną metodą zapamiętywania. Potrzebowała widzieć, spojrzeć, sama co nieco odkryć, zamiast tylko zadawać pytania i chłonąć odpowiedzi.
 Nie doczekała się odzewu ze strony Matta, niestety, gdyż ich uwagę skutecznie odciągnęła seria niespodziewanych szelestów nieopodal. Bez zastanowienia podążyła za starszym kolegą ku źródłu dźwięków. Byłaby się nawet zmartwiła, gdyby nie salwa śmiechu już w kilka sekund później. Zatrzymała się, kiedy tylko wzrok wychwycił znajomą rudą głowę i zawiesił się tam na chwilę. Również oczekiwała potwierdzenia, czy im obojgu nic się nie stało i mogą bez przeszkód wrócić do reszty grupy, tudzież wykaraskać się z powrotem na właściwą wysokość. W kwestiach siły i sprawności pomocą była marną, ale nadrabiała dobrą wolą.
                                         
Verity
Studentka
Verity
Studentka
 
 
 

GODNOŚĆ :
Daisy Verity Greenwood


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.01.19 22:11  •  Taisei - góry niskie - Page 7 Empty Re: Taisei - góry niskie
………..O rany, wśród tej grupy naprawdę zaczynała czuć się staro, jednak subtelny uśmiech i tak wpłynął na jej twarz. Wbrew pozorom również miała wiele dobrych wspomnień goszczących się w tym miejscu, chociaż część osób, z którymi je wiązała, zdążyła już odejść. Mimo to wciąż potrafiła cieszyć się tymi widokami, a ciągła konieczność rozmowy sprawiła, że nie miała czasu rozpamiętywać pewnych kwestii. Aczkolwiek towarzystwo Majora przyjęłaby z przyjemnością, nawet jeśli ten subtelny niczym czołg mężczyzna był jednym z niewielu, którzy potrafili wyprowadzić ją z równowagi. Prawdopodobnie wprowadziłby lepszy balans w całą wycieczkę.
Teraz jednak nie zamierzała o tym rozmyślać, zamiast tego była skupiona na uczestnikach wycieczki, by nie przegapić żadnego ich słowa. Swego rodzaju spięcia, czy też tej charakterystycznej sztywności rekruta ciężko było nie zauważyć, ale nie zamierzała dociekać, a przynajmniej na razie, czy jest to związane z wojskową musztrą, czy też wynika z czegoś innego. Równie dobrze mógł mieć po prostu zbliżony chociażby do Mike’a sposób bycia… albo i nie. W tę opcję akurat powątpiewała.  
Ach, wersja związana z wymordowanym. — Postukała palcem po biodrze, chociaż tego akurat grupa widzieć nie mogła. — Mhm. Faktycznie jest chyba teraz najbardziej popularna. To poniekąd dość romantyczna wizja, zakładająca spore poświęcenie z jego strony… no, w zależności, od której strony na to spojrzeć. Jedni uznaliby to za heroizm, inni za tchórzostwo, a kolejni za idiotyzm. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Należy jednak pamiętać, że ostatnie miejsce, w którym ktoś był widziany, niekoniecznie jest ostatnim miejscem, w którym dana osoba była. Jeśli ktoś bardzo chce zniknąć… to czasem przy odrobinie pecha lub szczęścia może to zrealizować, chociaż w tym mieście raczej ociera się to prawie o niemożliwość. Dlatego jego przypadek jest tak szczególny.
Zatrzymała się i obróciła w stronę grupy. Za chwilę zrobi się nieco bardziej stromo, więc może kilka minut podziwiania widoków będzie dobrym pomysłem.
Tak, zdecydowana większość ptaków jest po ochroną – wtrąciła przy okazji słów rekruta. — Huh, chętnie podzielę się wieloma legendami, chociaż poczucie humoru wojskowych bywa raczej specyficzne i… nie zawsze każdemu odpowiada. W kwestii Hakaru… hm, jak wspominałam, u młodszych króluje bardziej upiorna klimatycznie wersja dotycząca paktowania z lisem. A jeśli się nie mylę, to nadnaturalna w formie wierszowanej zaczyna się tak — rzuciła i pstryknęła palcami, zaczynając to zaraz recytować znany sobie wiersz, pozwalając sobie nawet na zmianę tonacji w zależności od tego, co znajdowało się w wersie:
Spoiler:
Wiersz jest długi, więc nie będę go w całości recytowała, ale generalnie sprowadza się do tego, że mężczyzna chcąc zapewnić swoje powodzenia dla swojej rodziny zawarł pakt z jednym z Yako, rudym dzikim lisem, który mamił śmiertelników wizjami wspaniałego życia. Demon wpływał na życie Hakaru, w zamian za co ten wyświadczał mu różne przysługi, które w końcu miały urosnąć do rangi strasznych i krwawych. Wtedy właśnie znów pojawia się kwestia związana z poświęceniem i mężczyzna decyduje się zerwać pakt ze stworzeniem, czym wzbudza jego gniew i za karę zostaje zmieniony w zwierzę o czterech łapach z krótką sierścią i ognikiem jarzącym się w pysku. Niezaprzeczalnie lisi kult od zawsze jest silny w Japonii i chociaż teraz jest to część praktycznie wymarłych wierzeń, to jednak pewne rzeczy potrafią mocno osadzić się w ludzkiej pamięci. A teraz chwila przerwy, zanim zacznie się robić bardziej stromo. Bardzo proszę nie schodzić z głównego szlaku.
Odetchnęła głębiej, przesuwając wzrokiem po uczestnikach, zastanawiając się, co takiego im zaserwować po przerwie, żeby ich przypadkiem nie zanudzić, aczkolwiek jakieś realne fakty również powinna podać. Legendy legendami, ale kilka rzeczywistych kwestii również powinni poznać.
Szare oczy wyłapały wymykającą się parę i odruchowo pani generał podniosła głos, żeby ponownie poinformować, że prosi o nie schodzenie ze szlaku, ale najwyraźniej została zignorowana. Potrząsnęła głową, nie chcąc przypadkiem wchodzić w rolę wojskowej, jednak chcąc nie chcąc wycieczki rządziły się swoimi prawami. Fakt, większość osób była już dorosła, ale i tak znajdowali się poniekąd pod jej pieczą.  Z westchnieniem ruszyła w tym samym kierunku, chociaż ostatnim, na co miała ochotę, to było przerwanie jakiegoś randez-vous, jednak krzyk sprawił, że gwałtownie przyspieszyła, upewniając się, że grupa trzyma się za nią, bez forsowania do przodu. Szanse, że zostaliby na miejscu raczej były marne, więc niech chociaż będą za jej plecami.
Osuwisko?
Nie dostała żadnej informacji o takowym, jednak najwyraźniej musiało przydarzyć się jakiś czas temu. Odpukać, nie prowadziło jak ślizgawka w stronę zbocza. Na jej twarzy pojawiło się połączenie ulgi i politowania jednocześnie.
Prosiłabym wszystkich o odsunięcie się, całość wygląda stabilnie, ale przy tego typu zjawiskach nigdy nic nie wiadomo — powiedziała, ton był rzeczowy, a ona sama z uwagą przysłuchiwała się śmiechowi. — Mike, jeśli mogę cię prosić, zawiadom schronisko o tym, że mamy tutaj nieprzyuważone wcześniej, nieoznaczone osuwisko. A wy, tam na dole… słyszę, że żyjecie, więc kolejna istotna kwestia; kości całe?
Odetchnęła nieco głębiej i kucnęła, by wyjąć z plecaka górską linę.
Nie, żebym wątpiła w wasze umiejętności wspinaczkowe, czy zdolność do wgramolenia się z powrotem, ale tak generalnie ładnie proszę pojedynczo w górę z obwiązaną liną wokół pasa. Tak żebyście się nie stoczyli niżej. Na jakieś dno. Tudzież żeby osuwisko przypadkiem nie zachciało przydarzyć się ponownie. — Obwiązała sznur wokół jakiegoś pnia i zrzuciła w dół, trzymając ją pewnie w obu dłoniach. — Nawiązując do pana Hakaru, jak widać, w górach różnie się może potoczyć, aczkolwiek wolałabym, żeby w moim towarzystwie pech trzymał się od was z daleka.
Spojrzała na grupę i posłała im uspokajający uśmiech. Kusiło ją, żeby pewne dwa cosie trzepnąć w czuprynę, jak będą na górze, ale pewnych rzeczy jako osobie w pełni dorosłej i dojrzałej nie wypadało jej robić. Pomijając już fakt, że naprawdę potrafiła zrozumieć wiele możliwych pobudek... aczkolwiek to już inna kwestia.


|| * bez komentarza odnośnie moich antyzdolności proszę *kaszl*. Ktoś mnie kusił wizją odnalezienia szczątek pana Hakaru, ale wtedy chyba nici z dotarcia na szczyt, więc cóż…[/color]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.01.19 23:56  •  Taisei - góry niskie - Page 7 Empty Re: Taisei - góry niskie
Kiedy generał Kitō podniosła głos, zaprzestał kontemplacji krajobrazu i przemieścił wzrok na sylwetki dwóch umykających ze ścieżki postaci. Odszukał ich imiona w odmętach pamięci. O ile dziewczynie mógł wybaczyć tą niesubordynacje, wszak podczas krótkiej prezentacji dała im pokaz swojego roztrzepania, o tyle nie mógł pojąć czym kierował się nowy nabytek S.SPEC. Jednak, chwili, gdy oboje zniknęli z zasięgu ich spojrzeń, zaprzestał swych prób zrozumienia zaistniałej sytuacji, po raz kolejny przekonując się o tym, że granica ludzkiej głupoty sięga dalej niż dotychczas przypuszczał.
  Nie postąpił ani kroku w stronę osuwiska. Przypatrywał się tej sytuacji z boku, chociaż niewątpliwie był bliski skosztowania herbaty w termosie. Od tego widowiska zaschło mu w gardle.
Mike, jeśli mogę cię prosić, zawiadom schronisko o tym, że mamy tutaj nieprzyuważone wcześniej, nieoznaczone osuwisko.
  Nie musiała mu tego dwa razy powtarzać. Sięgnął po telefon umieszczony w jednej z kieszeni plecaka. Wygląd urządzenia dawał wiele do życzenia. Zapewne żadna z firm nie produkowała już takich modeli. Wyglądał jak relikt przeszłości, który wręcz idealnie pasował jako muzealny antyk, a nie rzecz nadająca się do użytku. Jednak, wbrew pozorom, nadal działał. Wpisał na klawiaturze zapamiętany z broszurki numer. Po dwóch sygnałach w słuchawce rozległ się kobiecy głos. Przedstawił jej problem, uprzednio się przedstawiając, po czym - jako dodatek – przesłał wiadomość zawierającą współrzędne osuwiska.
  — Załatwione — powiadomi krótko panią generał zaraz po rozłączeniu się. Chcąc czy nie chcąc zminimalizował dystans dzielący go od osuwiska w celu spełnienia swoich wcześniejszych słów, aczkolwiek pożałował, że w ogóle się odezwał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.01.19 21:27  •  Taisei - góry niskie - Page 7 Empty Re: Taisei - góry niskie
Jej uwaga nie była aż tak podzielna. Hm, może inaczej. Mogła być w stanie zarejestrować i wysłuchać każdego, ale nie chciała marnować zasobów energetycznych na to. Wolała się skupić na kimś, kto faktycznie może mieć coś ciekawego do powiedzenia, czyli ich przewodniczkę. Stąd też, kolejne opisy tej samej legendy ze strony innych aż tak ją nie interesowały, nie licząc chłopaka, jaki najwidoczniej zwrócił się ku niej. Początkowo nie załapała że chodziło o nią, dopóki nie zwróciła spojrzenia w stronę Rūki, jaki najwidoczniej mówił do niej. Chwila pustego, tępego spojrzenia i w końcu reakcja. - Nie lubię ptaków, więc jeśli faktycznie gdzieś tu grasuje i je zabija, to mogę mu nawet przyklasnąć. - Uśmiechnęła się odrobinę, odwracając z powrotem w stronę w jaką szła. Odskoczyła na bok, bo praktycznie była o krok przed zderzeniem się z drzewem gdy jej wzrok powrócił w kierunku w jakim się poruszała. Huh. Była zbyt nieostrożna najwidoczniej.
Chwila wpatrywania się w drzewo by podłapać co się stało skończyła się wzruszeniem lekko barkami z cichym "huh" pod nosem i powrotem do poprzedniego miejsca w "formacji".
Nie przemawiała do niej historia nadprzyrodzona. Raczej to logiczne dlaczego - istota logiczna nie jest zbyt przekonana do scenariuszy nadprzyrodzonych. Dobrze że jeszcze nei spotkała ani razu anioła czy wymordowanego z ich nadludzkimi mocami. To byłby dla niej szok. Nie komentowała jednak całego tego opisu ani wiersza, by nie wyjść na ignorantkę. Miast tego, słuchała.
I dlatego też usłyszała chyba pierwsza coś nietypowego. Jej pierwszym odruchem było odnalezienie pomiędzy ludźmi Bereniki, by wiedzieć czy to nie ona. Na szczeście jednak, szybko znalazła rudowłosą, a jej system niemal odetchnął z ulgą.
To jednak nie zmieniało faktu że z kimś jest coś nie tak. Stąd też podążyła, zapewne jak i reszta za przewodniczką ku źródłu głosów. Spojrzała w dół, ignorując ewentualne ostrzeżenia o to, by nie zbliżać się do osuwiska.
- Jeśli potrzeba, mogę ich pobieżnie przejrzeć pod kątem medycznym. Nie jestem ekspertką, ale to lepsze niż nic. - Zaproponowała, spoglądając ku Natsumi. Nie wiedziała czy są tu inne osoby znające się na medycynie które może chcą się wykazać, ale chociaż na tyle się może przysłużyć w tej wycieczce w razie potrzeby.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 7 z 14 Previous  1 ... 6, 7, 8 ... 10 ... 14  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach