Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 13 z 14 Previous  1 ... 8 ... 12, 13, 14  Next

Go down

Pisanie 09.08.19 20:29  •  Taisei - góry niskie - Page 13 Empty Re: Taisei - góry niskie
 Nie miał pojęcia, po co kobieta brudzi wszystko swoją krwią, ale jej woń doprowadzała go do szaleństwa. Niemal na pewno zasmakował już ludzkiego mięsa. Mgliste wspomnienia powoli przybierały właściwą formę, ale część detali w nadal ginęła w bieli. Polegał więc na swoich instynktach, na przekonaniu, że jego zwierzęca natura potrzebuje świeżego mięsa, by poprawnie funkcjonować.
 Tyle, że nie powinien zjadać kobiety, która być może będzie w stanie mu pomóc.
 Podążył wybraną przez jasnowłosą ścieżką, przebijając się zdrowym ramieniem przed wszystkie zarośla, odstające gałęzie i krzaki. Las wydawał się częściowo dziki, ale w taki sposób, jakby przed wielu laty to ręką człowieka rozplanowano, jak bardzo może stać się niezależny. Poszycie było czyste, nie gniło od wieloletnich warstw liści. Pachniało korą i zieleniną, nie stęchłymi strumieniami i zwierzyną. Wszędzie widział w tym wpływ rządowej dyscypliny.
 Nagle otoczenie przestało mu się podobać.
 — Grota? — skrzywił się. — Trzeba mi lekarza, a nie nocy w rezerwacie.
 Warknął do niej, ale pomógł się zebrać. Ruszył pierwszy w kierunku skalnej wyrwy. Była raczej niska i wydeptana. Niewątpliwie miejscowa młodzież lubiła spędzać tu pijackie wieczory. Najwyraźniej tym razem mieli szczęście, w okolicy nie dało się wyczuć świeżej woni innych ludzi.
 Wślizgnął się do środka i oparł plecami o ścianę, na której ktoś lata temu wyrył napis "Chang i Viera 2998". Nie wiedział kim był Chang ani czy udało mu się w końcu zaliczyć Vierę, ale miał na nich wywalone. Bolał go bark i gdy tylko zsunął się powoli do siadu, pozostawił na ich imionach plamę ciemnego szkarłatu. Z rany przestała się już sączyć krew, ale wcześniej wiele wsiąknęło w materiał koszulki. Teraz wszystko skleiło się ze sobą i szarpało nawet wtedy, gdy jedynie oddychał.
 — Komu spierdoliłaś? — zapytał, gdy kobieta również znalazła się po kamiennym sufitem. Zgodnie z założeniem, Kirin łapach oddech. Dał odpocząć również innym częściom ciała. Po szybkim biegu przez betonową stolicę, a później po jej granicach wykończyły go.

/Kraska pisała, że dwa dni bez jej odpisu odnośnie pogoni = udana ucieczka (a minęło 4/5). Więc wygląda na to, że udało się. Ale ogólnie nie mam od niej żadnych informacji od poprzedniego tematu.
                                         
Kirin
Doberman     Poziom E
Kirin
Doberman     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Vincent de Lacroix aka. Kirin / Seba z DOGS


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.08.19 16:11  •  Taisei - góry niskie - Page 13 Empty Re: Taisei - góry niskie
Na samą wzmiankę o lekarzu aż paskudny dreszcz przebiegł ją po kręgosłupie. Nie skomentowała jego słów, jeszcze się nie odezwała odnośnie jego spostrzeżenia. Wiedziała ze potrzebował pomocy, widziała ile krwi stracił odkąd się na niego natknęła. Wdrapała się na półkę zaraz za nim i wczołgała na kolanach po twardym gruncie siadając po przeciwnej stronie mężczyzny również oparta o ścianę.
Od razu zaczęła się oglądać, wpatrując się w posiniaczone nadgarstki, spojrzenie sunęło wyżej, dostrzegając delikatne, ledwo widoczne ryski po ostrzu na rękach, wyglądały na bardzo stare ślady. Ubrudzona koszula sięgała do połowy ud jak tak siedziała pod ścianą. Nie wiedziała skąd to wszystko ma, dostrzegła coś przy obojczyku, palcami dotknęła blizny po postrzale. Przełknęła głośniej ślinę. Zajrzała na krawędź dekoltu, ale cycki przysłaniały jej blizny które miała niżej na biodrach a nie planowała się przed nim rozbierać.
Przeniosła spojrzenie na twarz wymordowanego gdy ten zadał pytanie. Rozchyliła lekko usta i zaraz je szybko zacisnęła spinając się całym ciałem. - Jakiemuś pojebanemu lekarzowi.. - wymamrotała nieco ciszej wbijając spojrzenie w skamieniałe podłoże. - Nie wiem jak u niego się znalazłam.. - mruknęła podciągając nogi nieco pod siebie i łapiąc się za głowę. - Nic.. nie pamiętam.. - kontynuowała nieco roztrzęsionym głosem. -.. tylko ten zimny metalowy stół do którego byłam przykuta.. i jego.. w tym paskudnym białym fartuchu.. powiedział że jestem kundlem.. jego psem.. - rozdygotanie brzmiało jakby było zabarwione bardziej złością niż czymkolwiek innym. - .. założył mi jakąś obrożę.. a jak się mu wyrwałam.. to zaczął mnie razić prądem.. - tu zsunęła jedną dłoń na szyję w miejsce gdzie miała jakiś drobny ślad. - On mi coś zrobił.. że nie pamiętam.. - wbiła czerwone ślepia w Kirina. - Nic nie pamiętam.. nie wiem nawet jak mam na imię.. - zacisnęła dłoń na białych włosach. Próbowała się uspokoić, próbowała jakoś wyzbyć się tych paskudnych wspomnień, sprawiały że krew w niej się zaczęła gotować. Zacisnęła mocniej szczękę oddychając ciężej, zacisnęła powieki przy tym. Próbowała sobie przypomnieć cokolwiek. Nagle przez głowę przeleciało jej coś co wcześniej zasłyszała od niego! Otworzyła nagle ślepia wpatrując się w niego bardzo intensywnie. - Nazwałeś mnie łowcą.. czemu? Znamy się może? - pojawiła się jakaś nadzieja w jej głowie. Patrzyła na niego z wyczekiwaniem.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.08.19 13:32  •  Taisei - góry niskie - Page 13 Empty Re: Taisei - góry niskie
 Stęknął i przechylił głowę na bok, gdy kobieta zaczęła się przed nim rozklejać. Nie miał powodu ani ochoty, by ją pocieszać i był w tym bezwzględnie beznadziejny. Czuł jak fale obowiązku uderzają go w twarz, jak głosy z nieba każą mu zwrócić uwagę na roztrzęsioną kobietę, zamiast tak perfidnie ignorować jej zwierzenia. Zadając pytanie nie sądził jednak, że białowłosa zacznie z bólem w głosie bełkotać.
 — Jakiś zboczeniec — skomentował, chociaż kącik ust uniósł mu się w perfidnym uśmiechu. Miał ochotę parsknąć, wyobrażając sobie wszystkie opisywane przez Angel rodzaje tortur. To było takie miejskie... żadnego pokazu siły, wyłącznie psychiczna nagonka na pochwyconą, bezbronną kobietę. Śmierdziało pojebanymi działaniami S.SPECU.
 Pomyślał nagle, że takich ludzi jak ten, którego spotkał w parku jest w szeregach wojska bardzo mało. A szkoda, bo idea miasta miałaby sens, gdyby nie odbiło im z powodu nadmiaru władzy. Do tego pewnie ten oblech nie dostanie za to żadnej kary. Pewnie chroni go wymyślone przez dyktatorów prawo.
 Westchnął, odrywając materiał od rany, zanim na dobre krew połączy drobne włoski ze strukturą jego skóry. Potem ściągnięcie koszulki byłoby cholernie bolesne, a on miał już w nadmiarze bólu. Piekły go mięśnie, szczególnie w okolicach łydek. Cały ten szaleńczy bieg odbije się kolejnego dnia piekielnym bólem całego ciała. Ale przynajmniej teraz podejrzewał, że dożyje następnego wschodu słońca. Mur nie był przecież tak daleko. Musiał tylko przeprawić się przez resztę lasu.
 Uniósł brwi, gdy kobieta zapytała go o siebie samą. Nie miał pojęcia kim była.
 — Nie. Ale jesteś łowcą. No wiesz, tymi mutantami z miasta. Pewnie dlatego jakaś pierdoła chciała nauczyć cię szczekać. — Gestem ręki wskazał jej oczy. W końcu czerwone źrenice były doskonałym dowodem. Poza tym jasnowłosa dość sprawnie poradziła sobie ze wspinaczką. Miała więcej siły niż pospolity człowiek, a nie pachniała mu innym wymordowanym. Musiała być łowcą. — I będą cię ścigać. Jeżeli nie ten zjeb, to wszyscy inni. Tak jak mnie. Uciekam stąd.
 Oznajmił, kiwając głowę na kierunek dzielący go od betonowej konstrukcji. Biegnąc widzieli majaki wielkiego ogrodzenia. Na Desperacji powinni być jeszcze bezpieczniejsi niż tutaj, ale nie zamierzał ciągnąć ze sobą kobiety bez powodu. Jeżeli się nie mylił, jej miejsce było gdzieś w kryjówce innych czerwonookich. Tylko gdzie oni się podziewali?
 — Widzisz tą szmatkę? — zapytał, wyciągając z ukradzionego plecaka trójkątny materiał w bananowym kolorze. — To znak mojej rodziny. A ty masz gdzieś tu swoją.
 Ostatecznie zabrzmiało to tak, jak gdyby rzeczywiście starał się ją pocieszyć. Przede wszystkim planował jednak pochwalić się własną przynależnością. Ale dla kobiety, która nie znała nawet własnego imienia zapewne niewiele to znaczyło.
                                         
Kirin
Doberman     Poziom E
Kirin
Doberman     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Vincent de Lacroix aka. Kirin / Seba z DOGS


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.08.19 3:57  •  Taisei - góry niskie - Page 13 Empty Re: Taisei - góry niskie
Wreszcie wyrzuciła z siebie to wszystko co się w niej kotłowało od momentu ucieczki i może jeszcze nieco przed uwolnieniem. Choć gdyby miała wybór to psioczyłaby sama do siebie bez żadnych świadków. Emocje jednak wzięły górę i wybuchła nieco przy wymordowanym. Słysząc jak ten nazywa naukowca zboczeńcem kiwnę mocno głową zgadzając się z nim w tej kwestii. Aż się w niej gotowało na samą myśl o tym co on mógł chcieć z nią zrobić, wzdrygnęła się wypędzając paskudne myśli. "Już mi nic nie zrobi.. już nikt nigdy mi nic takiego nie zrobi.." powtórzyła w myślach i zerknęła w kierunku Kirina.
Zamrugała zaskoczona jego słowami. Sięgnęła palcami w okolice oka i patrzyła na niego wchłaniając każde słowo jak gąbka wodę. "Chwila co?!" mruknęła w myślach. Przeniosła spojrzenie z niego na swoją ranną dłoń. Rana już tak nie krwawiła jak jakiś czas temu. Trawiła jego słowa w głowie bardzo powoli. Nie miała okazji spojrzeć na swoje odbicie, nie wiedziała że jej oczy tak bardzo się różnią od normalnej ludzkiej barwy.
Trochę jej zajęło zanim wsiąknęły w nią kolejne informacje. "Więc.. ktoś będzie mnie ścigać.. bo jestem mutantem.. w takim razie.." zerknęła niepewnie na mężczyznę przed sobą. Uważnie mu się przyglądała, jego rogom i tym złotym ślepiom. Ostrożnie się podniosła w jego stronę z lekkim uśmiechem malującym się na ustach. Podeszła do niego na czworaka, powoli i ostrożnie. - Skoro mnie i tak będą ścigać.. a nie pamiętam kto jest moją rodziną.. to głupotą byłoby tu zostać.. - mówiła cicho, spokojnie. Bolało gdzieś w środku że nie pamięta nikogo, że nie wie kim sama jest. - Bardzo krwawisz.. pokaż mi to.. - głos zrobił się łagodniejszy gdy usiadła przy nim na kolanach. - Trzeba to zdjąć.. i zatamować jakoś ranę.. tracisz za dużo krwi.. - wyjaśniła. - Mogę? - spytała po chwili czekając aż ten pozwoli jej pomóc sobie zdjąć kurtkę w taki sposób żeby odsłonić ranę. - Może w tej torbie jest coś co się przyda? - spytała grzecznie. Nie robiła niczego bez jego zgody, chciała mu tylko pomóc.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.08.19 9:24  •  Taisei - góry niskie - Page 13 Empty Re: Taisei - góry niskie
 Opowieść o zboczeńcu nie robiła na nim wielkiego wrażenia. Na Desperacji takie wynaturzenia mijało się na porządku dziennym, chociaż tam negatywny wydźwięk tego określenia nieco się zacierał. Skoro każdy był po trochę niezrównoważony, wszelkiej maści deprawacje stawały się codziennością. Tylko w M-3 mógł z odrazą na ustach wyzywać kogoś przez takie perwersyjne zachowania.
 Jakby nie patrzeć, kobieta też siedziała przed nim bez większej części ubrań. Miała na sobie tylko luźną bluzkę, za sprawą której wszystkie jej skrywane partie ciała od czasu do czasu ukazywały się czujnym oczom Kirina. Nie planował jednak tego komentować, kobieta wyglądała na wystarczająco zdruzgotaną. Istniało ryzyko, że z krzykiem lub płaczem ucieknie, gdy powie, że widział jej nagie pośladki.
 — Dalej możesz uciec wyłącznie przez mur — odparł krzywiąc usta. Nie widziało mu się niańczyć kobiety, która nie potrafiła nawet powiedzieć czym jest. Sam musiał jej to uświadomić, ale nie wyglądała na zbytnio przekonaną. Trudno było stwierdzić, co wyglądało dla niej na fałsz, a co było prawdą. Stara nie była, nie mogła sięgać pamięcią do czasów sprzed Apokalipsy, więc jej postrzeganie świata nie powinno być aż tak zacofane. To byłoby dość podejrzane, gdyby nie zapomniała o istnieniu rasy ludzkiej, za którą się uważała, w czasie gdy wszystkie istniejące równorzędnie brzmiałyby jak bujda. Tyle, że jednak z tych mitycznych bestii, wymordowany, siedziała tuż przed nią.
 Tuż, tuż, a nawet jeszcze bliżej, gdyż białowłosa na czworakach znalazła się zaraz przed nim. Kirin wzdrygnął się i odsunął głowę.
 — Kula utknęła. Nie będzie aż tak krwawić. — wyjaśnił, szukając głęboko w swojej głowie jakichś pomocnych w tym momencie informacji. Z ranami miał do czynienia wyłącznie wtedy, gdy zadawał je, lub sam jakieś otrzymywał. Nigdy nie babrał się w medycynie sądząc, że każdy ma jakieś powołanie. Jego polegało na rozbojach, a wśród innych znajdowali się racy, którzy z uśmiechem na ustach leczyli. Prawda?
 Tak przynajmniej sądził, chcąc ponaprzykrzać się komuś, kto lepiej zrozumie naturę jego ubabranego w krwi barku. Poza tym kobieta się myliła, z brzydkiej szramy nie ulatywała już krew. Pomimo starań wymordowanego zlepiła się z ubraniem, skutecznie zatykając uszkodzone tkanki. Pomimo, że bark bolał go jak cholera, rana nie wydawała się śmiertelnie groźna. A przynajmniej nie na tyle, by uniemożliwić mu powstanie.
 To też właśnie zrobić. Ignorując Angel, która znalazła się stanowczo za blisko wyprostował plecy i złapał równowagę w pionie. Na kilka sekund widział małe czarne plamki przed oczami, ale potem obraz się ustabilizował. Wędrując za wzrokiem kobiety spojrzał na swój plecak. Zapomniał, co napakował w ciągu tego czasu do środka, dlatego teraz sięgnął ręką do wnętrza ze szczerym zainteresowaniem. Natrafił na jakiś miękki materiał, chyba szalik, a potem również na spodnie. Z dziurami i brudne od czyjejś krwi, ale spełniające w dalszym ciągu swoje zadanie.
 — Masz. — Rzucił nimi w łowczynie i odwrócił się w stronę wylotu z groty, by nie bała się ich założyć. Musiały być zdecydowanie za wielkie, ale przynajmniej okryją przez niepożądanym wzrokiem jej odsłonięte kształty.
 Po pościgu nie było śladów. Mogli ruszyć w dalszą drogę upewniając się, że odległość dzieląca ich od centrum miasta wyłącznie się powiększa.

z/t x 2
                                         
Kirin
Doberman     Poziom E
Kirin
Doberman     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Vincent de Lacroix aka. Kirin / Seba z DOGS


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.09.19 19:11  •  Taisei - góry niskie - Page 13 Empty Re: Taisei - góry niskie
Desperacja mimo bycia okropnym miejscem, pełne zgnilizny oraz śmiercią, wciąż potrafiło oko cieszyć. Widok zachowanych jeszcze budynków w opłakanym stanie, przypominać mogło o przeszłości ludzkiej cywilizacji i jak wyglądały poprzednie czasy. Mimo tego Miasto-Trzy było najlepszym tworem jaki zaistniał i ostatecznie się wypalił, chroniąc rasę ludzką przed wymordowanymi. Przynajmniej można było tak sądzić biorąc pod uwagę inne problemy rządu.
   Jednak to miejsce nadal było dla niego domem do którego nie mógł wrócić. Odchodząc ze służb wojska na rzecz łowców, stał się w zasadzie wrogiem numer jeden i nie zależnie od jego intencji - powinien zostać zabity. Wybrał sobie za cel podróży Taisei, pasmo niskich gór, nie będące pod stałym nadzorem S.Specu. Nie musiał się przejmować obecnością wojskowych w tych okolicach, albowiem tu nie było nic co mogłoby okazać się celem dla podziemia.
   Zdjął maskę stroju kamuflażowego, schował ją pod płaszczem, gdzie trzymał broń palną i resztę swego małego dobytku. Wyciągał okulary o ciemnym szkle, a następnie je ubrał. Przyglądał się uważnie okolicom, przypominając sobie o lepszych czasach. Kiedy to był zwykłym człowiekiem oraz legalnym mieszkańcem M-3. Tęsknił za tymi czasami, żałując podjętej decyzji o wcieleniu się w mundur. Zastanawiał się jakby potoczyło jego życie, gdyby nie zdezerterował i wciąż pozostał wojskowym. Oparł się plecami o pobliskie drzewo, myśląc nad jakimś planem działań, skoro już był za murami.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.09.19 11:04  •  Taisei - góry niskie - Page 13 Empty Re: Taisei - góry niskie
Miał nie wychodzić z domu, nie oddalać się, nie rzucać w oczy. W wiadomościach można było się doszukać ofiar ataku szaleńca, dotarł nawet w sieci do tej informacji kiedy szukał znajomych nazwisk. Na szczęście oprócz jednej biednej duszy, którą zresztą spotkał podczas swojego pobytu w Edenie nikt inny mu znany nie ucierpiał. Przede wszystkim zależało mu na odnalezieniu tej jednej dziewczyny, poczuł więc naprawdę niemałą ulgę, kiedy amerykańskie nazwisko nie pojawiło się na ekranie. Nadal jednak, jeśli on widział swoje zdjęcie i natrafił na nie z łatwością, to inni obywatele również mogli. Jak zachowywaliby się widząc go na ulicach? Wpadliby w panikę, zawiadomili wojsko, a może w ogóle by nie zwrócili na niego uwagi? Nieznacznie zmienił się po przemianie w anioła, ale wciąż nie na tyle, żeby go nie skojarzyć z ofiarą z zaułka. Był po prostu ładniejszy, z niemal nienaturalnie niebieskimi oczami, pozbawiony blizn. W sumie tęsknił za kilkoma, bo przypominały o dzieciństwie, jak na przykład zaczepienie o ostrą krawędź gałęzi łydką czy przypadkowe zacięcie się podczas zabawy nieco ponad łokciem. Zniknęły też ślady po ranach zadanych sobie specjalnie - cięcia na nadgarstkach wynikające z popadnięcia w ostrą depresję, które choć trochę pomagały się wyładować. Tych w sumie nie żałował, przedstawiały jego słabość i głupotę.
Nie potrafił usiedzieć w miejscu. Zamknięty w czterech ścianach miał wrażenie, że się dusi, a ogród zdecydowanie mu nie wystarczał. Ciągnęło go do gór, do jezior i skał. Może powinien sobie tam wyczarować całą jaskinię i w niej zamieszkać? Chyba nietrudno byłoby ukryć jamę w górach. Zwłaszcza, że mógł rozkazywać kamieniom i kształtować je wedle swojej woli. W Taisei wybrał się jednak w innym celu niż na szukanie nowego lokum. Nie miał co narzekać na mieszkanie ze swoim podopiecznym, nawet jeśli miałoby to być tymczasowe. Na swój sposób było nawet zabawnie. No i mógł się opiekować Hoshim, a trzeba przyznać, że naprawdę się z tym psiakiem zakumplował.
Ubrany luźno i odpowiednio do ciepłej temperatury utrzymywanej w obrębie kopuły nałożył na siebie lekką iluzję. Wzrost pozostawił w spokoju, ale zmienił lekko rysy twarzy, wydłużył włosy do łopatek i zabarwił oczy na ciemny brąz wpadający niemal w czerń. Wyglądał nieco jak połączenie Azjaty z Europejczykiem, a jednocześnie nie powinno wyczerpywać jego sił na tyle, by musiał martwić się o zniknięcie "przebrania". Póki podróżował w terenie zabudowanym wytworzył nawet na nadgarstku nieprawdziwą wersję przepustki, żeby nie zwracać na siebie uwagi. Zniknęła jednak w chwili wstąpienia na tereny wschodnie, gdzie nie spodziewał się tłumów. Wyciągając szkicownik i ołówek zaczął rysować całkiem przypadkowe elementy krajobrazu. Tu zatrzymał się przy kwiatku, tam fragment jeziora z pochylonym nad nim drzewem. W końcu jednak zauważył jakiegoś mężczyznę przy drzewie, który nie wydawał się mieć chęci rychłego ruszenia w dalszą wędrówkę. Przysiadł więc na sporym głazie i zaczął go odwzorowywać na papierze z typową dla siebie dokładnością i szczegółowością. Myśląc, że to pewnie jakiś wojskowy, znowu na nadgarstku wytworzył iluzoryczny pasek przepustki.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.09.19 13:48  •  Taisei - góry niskie - Page 13 Empty Re: Taisei - góry niskie
Co by było gdyby? Często ludzie zdają sobie oto właśnie pytanie, gdy rozmyślają nad obranym kierunkiem w życiu. Czy to z pełną świadomość lub wręcz przeciwnie, nie ma to absolutnie znaczenia - każdy w jakiejś sytuacji zada sobie to pytanie. Hund należał właśnie do takich osób. Miewał takie chwile gdzie kwestionował swoje wyboru, które z początku wyglądały na właściwe, lecz potem się okazywało coś zupełnie innego.
   Kiedy opierał się o drzewo, zagubiony w swoich myślach, nie zdawał sobie sprawy z obecności innej osoby i czynności jakiej się podjęła. Minęła chwila nim wrócił na ziemie i zauważył niedaleko osobę, która była oddana rysowaniu okolic. Przybył do tego miejsca żeby odpocząć w spokoju i powspominać stare dzieje z życia człowieka, jakim to kiedyś mógł się nazywać, lecz sama czynność chłopaka wzbudziła u niego zainteresowanie.
   Uśmiechnął się sam do siebie i lekko odepchnął się plecami od drzewa. Stojąc o prostych nogach, skierował wzrok na młodzieńca i następnie wolnym krokiem szedł w jego stronę, poprawiając delikatnym ruchem palców okulary na nosie. Nie miał nic lepsze do roboty w chwili obecnej, a mała interakcja z młodym człowiekiem mogłaby się okazać przyjemna na początek dnia. Kiedy skrócił dystans między nimi, że niemal był przy nim, uśmiechnął się znów i  wypowiedział te oto słowa.
Dzień dobry młodzieńcze. Co tam rysujesz? – Zagadał spokojnie.
   Mając powitanie za sobą, przyglądał się niemu z małą uwagą, spokojnie oczekując na odpowiedź. Akurat był zaciekawiony tym oto przypadkiem, gdyż nie często w swoim żywocie widywał osoby o duszy artysty. Ba. Pamięta jakby to było wczoraj, jak to jego rówieśnicy podejmowali się innym czynnościom, niż właśnie obiekt zainteresowania.
Przyjrzeć się mogę Twojej pracy? – Zapytał. Ogólnie nie miał w zwyczaju pokazywać się ludziom na co dzień, jak pojawiał się w Mieście-Trzy, gdyż mogłoby to się skończyć spotkaniem ze S.Spec, a tego wolał uniknąć na dłuższą metę. Tutaj z kolei nie musiał się tym przejmować, albowiem nie było tu tłumów ludzi jak w centrum miasta.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.09.19 16:55  •  Taisei - góry niskie - Page 13 Empty Re: Taisei - góry niskie
Nigdzie się nie spieszył, bo już nie musiał. Miał przed sobą wieczność, a za sobą przeszłość, o której równie dobrze mógłby zapomnieć. I zapewne za kilka stuleci zapomni, zostawiając ją tam, gdzie jej miejsce było, czyli daleko w tyle, na dnie pamięci, gdzie nie będzie mógł dosięgnąć. Zapamięta pewnie jedynie te złe wspomnienia, wszystkie porażki, zapewne śmierć. Tak jak z dzieciństwa nie pamiętał większości radosnych momentów, ale za to prawie wszystkie najgorsze i tragiczne.
Skrobał po kartce zadziwiająco dobrze oddając wszystkie szczegóły. Nawet, jeśli był to jedynie szkic. Na płótnie robiłby to jeszcze lepiej, jednak przedzieranie się przez półtorej dzielnicy ze sztalugą pod pachą raczej nie zaliczało się do kategorii krycia się. Kiedy nieznajomy się poruszył, postanowił, że będzie kontynuował z pamięci. Miał naprawdę niezłą pamięć krótkotrwałą, choć nie przepadał za impresjonizmem. Wolał realistyczne odwzorowania natury i ludzi i pewnie nawet ten szkic w domu przekształciłby na coś, co wyglądałoby jak zdjęcie w odcieniach szarości. Myślał jednak, że obiekt zainteresowania po prostu odejdzie w dalszą wędrówkę, zwłaszcza, że jakiś dziwny chłopak zaczynał się mu za bardzo przyglądać. Nawet jeśli podchodził do niego, spodziewał się zrugania z góry na dół, że co on sobie wyobraża, że pewnie jest jakimś komandosem z wysokim stopniem i chce być incognito. Nie spodziewał się jednak całkowicie spokojnego przywitania.
Dzień dobry. Pozwoliłem sobie pana naszkicować. Mam nadzieję, że nie ma pan nic przeciwko – odpowiedział, przerywając na chwilę i zerkając w górę. Uśmiechnął się. Z bliska nie wyglądał wcale tak strasznie, ale jeszcze bardziej przypominał żołnierza. Nawet rysy twarzy wskazywały na więcej niż dwadzieścia parę lat, które wykluczałyby wysoki stopień. Na prośbę odwrócił szkicownik i podał mężczyźnie.
Nieźle się pan komponował z drzewem i skałą obok. Jak żołnierz ze specjalnej jednostki podczas górskiej misji. Trochę jak w filmach – zagadnął, przechylając głowę. Zdążył nakreślić sylwetkę, ale w tak krótkim czasie dał radę dość szczegółowo narysować lekko zamyśloną twarz nieznajomego. Najczęściej właśnie zwracał uwagę na twarz modela, dbale wyszczególniał wyraz. Choć niezbyt radził sobie z emocjami i rozumieniem ich, oglądający jego prace nie mieli problemu domyślić się co czuły malowane postacie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.09.19 16:09  •  Taisei - góry niskie - Page 13 Empty Re: Taisei - góry niskie
.    Zmrużył powieki skupiając wzrok na młodzieńcu, wsłuchując się w każde słowo. Zainteresował Hunda swoją osobą, nawet biorąc pod uwagę, że w jego oczach był tylko zwykłym nastolatkiem i nie przypuszczał o anielskim pochodzeniu.
Skądże znowu. – Zaczął z nutą rozbawienia w głosie i dodał kolejno.
Nie mam nic przeciwko. – Zakończył lekkim uśmiechem. Nie miał ku temu nic przeciwko, że został narysowany przez aspiranta sztuki. Powiedzieć można, że cieszył się z tego powodu, bo przynajmniej oddaje się swoim pasjom, niżeli przejmując się problemami jakie dotykają świat.
.    Przyglądając się rysownikowi został pozytywnie zaskoczony. Przed oczami miał dość szczegółową pracę, która była wykonana starannie i estetycznie.
Jestem pod wrażeniem, masz do tego naprawdę talent. – Pochwalił młodą osobę całkowicie szczerze, nie starając być uprzejmy, lecz stwierdzając dość istotny fakt. Kiedyś usłyszał od innej osoby, że artyści potrafili przelać na płótno wszystko. Od najzwyklejszych emocji aż po przekaz obrazu, mogący uświadomić obserwatora o zaistniałym problemie, który to dotyczył wielu aspektów życia. Akurat nie chciał dorabiać tego wszystkiego do tworu chłopaczka, albowiem mógł to po prostu robić ze zwykłej pasji, tudzież chęci rozwinięcia swoich umiejętności.
.    Wyprostował się szybkim ruchem i rozejrzał się po okolicy. Chciał uniknąć szansy żeby spotkać kogokolwiek ze służb porządkowych S.Spec. Nigdy nie mógł być pewny, że czasem nie spotka przypadkowy patrol - a tego wolałby uniknąć, a tym bardziej przypadkowej konfrontacji.
Jak żołnierz ze specjalnych jednostek, powiadasz? – Rzucił całkowicie losowo, wracając spojrzeniem na chłopczynę, tracąc nieco uśmiech z twarzy.
Czy tak jak oni powinienem sprawdzić przepustkę, żeby poznać Twoje dane osobowe? – Kiedy wypowiedział te ostatnie słowa, całkowicie uśmiech zniknął, przyjmując nawet poważniejszy ton wypowiedzi.
.    Zdawał sobie sprawę, że swoim wyglądem prezentował się na taką jednostkę i jakby były inne czasy, to faktycznie mógłby mieć rację w tej kwestii. Nie należał do łowców co planowali się wtopić w tłum. Bardziej był z takich co w ogóle się nie wychylali, gdy nie było takiej potrzeby.
Oczywiście żartowałem. – Zaśmiał się głośno, nie chcąc stresować młodzieńca i postanowił rozluźnić nieco atmosferę, którą niemal zrujnował (oby nie).
Jak się nazywasz? – Zapytał spokojniej, mając z powrotem uśmiech na twarzy i opierając ręce o swoje biodra. Ciekawy był reakcji na proste pytanie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.09.19 21:41  •  Taisei - góry niskie - Page 13 Empty Re: Taisei - góry niskie
Cieszył się z faktu, że praca nie zostanie podarta i rozsypana na milion malutkich kawałeczków, bo później w domu musiałby robić to wszystko jeszcze raz. A był bardzo zadowolony z obecnego postępu dzieła, zwłaszcza z okularów. Wszystko i tak na spokojnie poprawi, ale jak na razie było dobrze.
Dziękuję. Szczerze powiedziawszy, wolę malować. Na płótnie lepiej widać światło – odpowiedział z uśmiechem. Szarość węgla pasowała jednak do nieznajomego odzianego w ciemne barwy. Z użyciem farb wszystko w tym przypadku byłoby zbyt monotonne. Przekartkował parę stron w tył i pokazał inny szkic – pełną szczegółów łąkę na wzgórzu z perspektywy zbocza. W dole dało się dostrzec przycupnięty nieopodal rzeki domek. Przy wodzie kucała niewielka z powodu odległości postać ze skrzydłami. Jeden z widoków, które zapamiętał w Edenie, dla większości miastowych po prostu będący czymś wyciągniętym wprost z wyobraźni. – I zwykle wybieram krajobrazy. Nie krzyczą o prawach autorskich i anonimowości.
Spiął się nieco, choć słabo zauważalnie na wzmiankę o przepustce. Był tak mega poważny, że naprawdę Willowi się wydawało, że zaraz będzie musiał kombinować z iluzorycznym okazywaniem przepustki. Pamiętał jako tako cały proces, ale jeśli żołnierz spróbowałby wyszukać na swojej czegoś w bazie danych, to anioł byłby w czarnej dupie. Niemalże odetchnął, kiedy mężczyzna jednak nie zażądał okazania przepustki.
Matthew – odpowiedział krótko, wcale nie mijając się z prawdą. Jego drugie imię nie było za bardzo znane w M-3, choć pamiętał, że w M-1 w okolicy jego roku urodzenia było okrutnie popularne, a w szkole zwykle operowało się oboma imionami. Znał zresztą zatrzęsienie Mattów, praktycznie każdy miał dwa imiona. Pewnie po to, żeby łatwiej było ich wszystkich odróżniać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 13 z 14 Previous  1 ... 8 ... 12, 13, 14  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach