Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 11 z 23 Previous  1 ... 7 ... 10, 11, 12 ... 17 ... 23  Next

Go down

Pisanie 22.06.15 4:47  •  Duży salon - Page 11 Empty Re: Duży salon
„Nie.”
Coś nim szarpnęło od środka. To był ten sam szczur, który przed chwilą chodził po jego ciele, jakimś magicznym sposobem kpiąc z materialności ubrań i dotykając jego skóry lodowatymi, małymi łapkami, zakończonymi ostrymi, choć niewielkimi pazurami. Tym razem wgryzł się tak głęboko, że udało mu się dotrzeć do żołądka Wilczura i zakleszczyć na nim krzywe zębiska. Chłopak poczuł, jak „coś” szarpnęło za wszystkie jego wnętrzności, a potem zawiązało nimi ciasny supeł. Jeśli tak dalej pójdzie, zimna lufa beretty zagrzeje się ogniem wystrzału.
Nie.
Nie, nie, nie, nie. Wiecznie tylko nie i nie. Stale „nie mam ochoty”, „nie rób tego”, „nie chcę” albo „nie podoba mi się to”. Bez podania innych opcji, bez żadnych nowych perspektyw, argumentów, wytłumaczenia, nawet bez chrzanionego kłamstwa. Growlithe był święcie przekonany, że cierpliwość, jaką wkładał w to spotkanie, lada moment roztrzaska się jak rzucona z impetem o podłogę szyba. Już teraz miał ochotę coś powiedzieć, ale usta ledwo drgnęły – tak lekko, że równie dobrze mógłby w ogóle się nie poruszyć. Zatrzymał się z pierwszym słowem na samym końcu języka, gdy...
„Oprócz ciebie.”
Kącik ust Wilczura drgnął, unoszony siłą budującej się satysfakcji. Wreszcie. Już był gotów zamienić jego głowę we fresk, ale na szczęście ciążąca mu u boku broń, nie musiała dopasowywać się do dłoni.
„To upokarzające...”
Shion mógł poczuć coś twardego pod policzkiem, co wsunęło mu się pod brodę i wreszcie uniosło jego głowę. Białowłosy przyjrzał się jego twarzy w milczeniu, by zaraz potem odsunąć but i uderzyć podeszwą o jego nadgarstek. Spod obuwia buchnęła czarna para, która szybko wyparowała, wessana przez artefakt. Przenikliwy pisk wilczycy wypełnił całą jego czaszkę, zmywając uśmiech z jego ust. Zresztą, to nie jedyne co strąciło ten grymas. Akurat wrzask Shatarai ustał, a przed oczami Wilczura zamigotała intensywna barwa, mogąca należeć tylko do jednej osoby. Poczuł jeszcze, jak czyjaś dłoń chwyta go za kolano i lekkim szarpnięciem zmusza, by zdjął but z ręki Shiona.
Do cholery, Grow! ─ warknęła Rainbow, choć była bardziej zaskoczona niż zła. Od razu kucnęła, żeby wziąć Opętanego pod ramię i podnieść z ziemi, wolną ręką otrzepując mu ubranie. ─ W porządku, Shion? Spójrz na mnie. Nie złamał ci niczego? ─ Zaczęła uważnie się mu przyglądać, by zaraz objąć go i przycisnąć do piersi. Growlithe'a spiorunowała morderczym spojrzeniem. ─ Co to znowu za chore gry, Grow?
Białowłosemu drgnęła brew.
Zostaw go, Rai. ─ Starał się mówić powoli, ale dobitnie. Shion na pewno poczuł, jak na sekundę jej ucisk staje się lżejszy, ale zaraz przycisnęła go do siebie mocniej.
To jeszcze dziecko. Jak ci nie odpowiada jego zachowanie, to ja mogę się nim zająć.
Growlithe zerknął badawczo na twarz Shiona, przez krótką chwilę rozważając propozycję Dobermanki. Pod pewnym kątem byłoby mu to na rękę. Nie musiałby ani się nim przejmować, ani tym bardziej marnować czasu na szkolenie kogoś, kto nawet nie umiał czyt... Zaśmiał się pod nosem i pokręcił głową.
Rai, Shion jest mój. – To brzmiało tak naturalnie, jakby wyrecytował śmieszną oczywistość. Po każdej nocy wstaje słońce. Dwa plus dwa to cztery. Jeśli tkniesz go jeszcze raz,to nawet tobie wyrwę łapy i wsadzę w dupę. Rainbow chyba umiała czytać w myślach, bo puściła Teriera i odsunęła się od niego na krok.
Ale nie bądź dla niego zły.
Tym krótkim zdaniem wywołała u niego rozdrażnienie.
Oboje wiemy, że coś planowałeś! Pewnie coś podłego! ─ Wzięła się pod boki i spojrzała na Shiona. ─ Jeśli zacznie hulać, od razu przyjdź do mnie. Ugaszę te jego dziwne zapędy. ─ Mrugnęła do chłopca i uśmiechnęła się przyjaźnie w akompaniamencie marudnego westchnięcia Growlithe'a.
Rai...
Grow. Nie wmówisz mi, że chciałeś z nim tylko pograć. No chyba, że to kolejny podstęp z cyklu „Pobawmy się w dom – ty będziesz drzwiami, a ja będę pukał.”
Nie tknąłbym kijem przez szmatę.
E-he. Jasne. Zresztą, nieważne. London kazał przekazać, że powiadomił już praktycznie wszystkich o zebraniu. Czekają już tylko na ciebie.
Growlithe pokiwał mozolnie głową.
Zaraz przyjdę. Muszę jeszcze tylko przejrzeć papiery. Zajmij ich czymś.
Rainbow pokiwała głową, poczochrała Shiona i wyszła, po drodze zgarniając jeszcze jakąś zabłąkaną duszę, która akurat chciała wtargnąć do salonu. Po trzech uderzeniach serca Growlithe wreszcie utkwił wzrok w piegowatej twarzy Opętanego, przez kolejne jedno uderzenie próbując przełknąć ironiczne słowa na temat Dobermanki.
Pomyślę nad sukienkami, choć jak na moje bardziej upokarzające jest to, że zawsze na ratunek przyleci ci jakaś dziewczyna. ─ Podniósł się niechętnie z kanapy, sięgając po papiery. Trzeba będzie to zmienić, co? Doszlifować do tego stopnia, by nie tylko żadna już nie przybiegała, ale żeby żadna nie musiała przybiegać. Sądząc po sylwetce Shiona i jego ostatnich słowach, to będzie graniczyło z cudem. ─ I żeby było jasne: zaraz po naradzie łapiesz Gavrana i masz zrobić wszystko, by był z ciebie zadowolony. Za każde jego krzywe spojrzenie, przetrzepię ci dupsko. Zaraz potem przyjdziesz do mnie ze swoimi rzeczami. Zrozumiałeś?
Będzie z nim sporo roboty, ale Growlithe wreszcie podniesie go z kolan. W końcu ile możne klęczeć w błocie, tylko dlatego, że nie ma się siły, by unieść ciężar wyzwań dawanych przez los?

                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.06.15 0:13  •  Duży salon - Page 11 Empty Re: Duży salon
Przesunął paznokciami po ziemi, by wreszcie zacisnąć je mocno w pięści, czując na całym ciele drżenie. Dla odmiany nie ze strachu a… z narastającej złości. Kiedy twarda i zimna część buta wsunęła się pod jego brodę, zmuszając go do zadarcia wyżej głowy i spojrzenia prosto w oczy przywódcy, w brązowych źrenicach zamigotał błysk dzikiego zwierzaka, który w każdej chwili może wyrwać się z krepujących go więzów i rzucić się do gardła, zamieniając się rolami z agresorem. Jednakże wbrew wyrazowi, który gościł na jego twarzy, potulnie klęczał, pozwalając jasnowłosemu na każdy ruch.
Ale nie przewidział trzeciej osoby.
Prawda, to było miejsce publiczne i na dobrą sprawę każdy mógł przyjść o każdej porze, będąc świadkiem, bądź co bądź, upokarzającej pozycji, jaką prezentował Shion. Ale jego świadomość jakoś skutecznie wyparła z jego umysłu ten fakt. Nim zdążył cokolwiek zrobić czy też powiedzieć, zamrugał zaskoczony będąc już tulonym przez nieznajomą kobietę.
Chociaż… nie. Nie była aż tak nieznajoma. Znał ją z widzenia i nawet zamienił z nią kilka słów. A nawet zdań! Takie osiągnięcie. Instynktownie jego dłonie powędrowały do jej talii, którą objął, przyciskając się swoim ciałem do jej, szukając źródła ciepła i spokoju, a które oferowały mu ramiona dziewczyny.
Obecność Rainbow działała na niego zaskakująco kojąco. Nawet strach przed Growem momentalnie zniknął wywołując w chłopaku dziwne uczucie tęsknoty za czymś, czego nie rozumiał i nie pamiętał. A może po prostu nie chciał pamiętać.
Trwało to jednak krótką chwilę i nim kobieta sama zdążyła odsunąć się od niego, sam przesunął dłońmi na jej boki i delikatnie oswobodził się z uścisku dziewczyny.
- Nic mi nie jest. – powiedział cicho, siląc się na lekki uśmiech, choć niezbyt mu wyszedł i w efekcie przypominał raczej jakiś dziwny grymas.
- Przepraszam, ale… ma rację. Należę do niego. – powiedział cicho, a pomiędzy nimi zawisło niewypowiedziane „i może zrobić ze mną co zechce”. Wsunął ręce głęboko w kieszenie bluzy, zawieszając głowę nieco w dół, usilnie przyglądając się swoim brudnym i dziurawym trampkom.
Czekał cierpliwie, nie chcąc rzucać się w oczy, aż w końcu ponownie zostali sami. Automatycznie odwrócił się w stronę wyjścia, chcąc podążyć śladami dziewczyny, by udać się na zebranie, ale słowa mężczyzny ponownie go zatrzymały. Mruknął coś pod nosem na wspomnienie ciemnowłosego, z którym będzie musiał porozmawiać. Tak, Shion to wiedział. Zdawał sobie z tego doskonale sprawę, nie było potrzeby na przypominanie mu o tym.
- Wiem. – rzucił nieco podirytowany, robiąc krok w bok, by przepuścić Growa, który w końcu podniósł się z kanapy. Nim jednak jasnowłosy wyszedł, mógł poczuć jak drobne palce rudego zaciskają się na materiale jego koszulki.
- Powiedz... czy…. Spisałem…? – zaczął nieporadnie, ale z każdym kolejnym słowem moc jego tonu wyraźnie słabła I cichła, aż koniec końców zdanie przekształciło się w cichy bełkot. Czując, jak robi mu się głupio z powodu tego pytania i pragnienia zostania pochwalenia przez starszego wymordowanego, raptowne puścił ubranie Growa i przyspieszył kroku, by go wyminąć a potem zniknąć w ciemnościach korytarza.

zt x2
                                         
Shion
Ratler     Poziom E
Shion
Ratler     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Shion.


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.07.15 13:54  •  Duży salon - Page 11 Empty Re: Duży salon
Idiotyzm.
Po cholerę on właściwie tu jest? To nie ma sensu. Może Growlithe, może Ailen, może innych to coś obchodzi. Ale och, tak się składa, że Gavran ma kompletnie wywalone na to wszystko.  Pieprzony wirus. Pieprzone kataklizmy. Pieprzony Bóg.
Tak jakby nie mógł dać ziemi spokoju i zignorować ludzi. Nie, jasne, że nie. Musiał wymordować ludzkość, bezpowrotnie niszcząc życie większości z nich. Czyż nie lepiej byłoby, gdyby Kruk umarł? Musiał się narodzić ponownie jako wymordowany.
Jako wyrzutek Desperacji.
Kundel bez perspektyw.
Nisko postawiony w gangu.
Naewt pieprzona, niebieskowłosa wariatka ma lepszą pozycję. A co ona takiego zrobiła? Nic. To Gav się cały czas naraża. Ratował Evendell. Poleciał wtedy na zwiady. Dał się pochlastać kotom. Kiedy go docenią?
Chyba masz deprechę, Gav.
Spierdalaj.
Jakby nie mógł być kimś innym. Urodzić się w M3 i wieść spokojne życie nastolatka. Och, oczywiście, że nie. Można to przeboleć, gdyby był takim... no, mięśniakiem. Miał siłę, był przystojny i wzbudzał strach. Mógłby zmieniać się w jakąś dużą bestię, panterę. Wilka. Ale kurna NIE, musi być słabym krukiem. Zajebiście.
Doskonale pamiętał rozmowę z Wilczurem. Gav czuł się zagrożony. Sam nie da rady w Desperacji. Tyle lat był psem, że teraz nie potrafiłby przeżyć jako ktoś inny. Był zbyt uzależniony od gangu, to pewne. Ale to się da jakoś przeżyć.
Wszystko da się przeżyć.
Jak on tego nienawidził, że go oceniali. Słaby, zmienia się tylko w kruka. Nic nie potrafi. Bo co nam da jakiś tam kamuflaż, skoro potrzebujemy silnych jednostek? Przecież to nie jego wina. On się nie prosił na Desperację.
Wolałby umrzeć, miałby przynajmniej spokój.
Głupi, niedoceniany kundel. Co on takiego im zrobił? Czy zdradził kiedykolwiek DOGS? Pyskował Wilczurowi? Zostawił kogoś na pastwę kotów, jak ten cholerny, pieprzony, głupi gówniarz? Zabaweczka Growa.
Shion.
Ciekawe, kiedy Growlithe się znudzi.
A Gavran nie ma zamiaru próżnować. Nie może być tak, że chłopak zostanie bez kary. Zemści się.
Głupi dzieciak. Idiota, idiota, idiota. Dlaczego Gav o nim myśli?  To takie... irytujące.  
Kruk czuł narastający gniew. Siedział w swojej norze, sam na sam z niezbyt optymistycznymi myślami.  
Chciałby zostać doceniony.
Wykazać się.
Usłyszeć jakąś pochwałę.
"Dobra robota, Gav"
"Poszło dobrze, Gav"
"Nieźle, Gav"
Ja pierdolę, to takie trudne? Przecież się starał. A od tylu lat jest tylko Kundlem. Tylko.
- Pieprzony gnojek. - warknął w przestrzeń, smakując każde słowo. - Idiotyczny gówniarz. - dodał mniej pewnym tonem. Miał nadzieję, że poczuje się lepiej. Dlaczego nie działało?
Wstał z łóżka, machinalnie przeciągając palcami po miejscy, gdzie kiedyś widniały wyryte słowa. "CHUJOWY PIES GROWLITHE'A" Może to była prawda?
Z wściekłym rykiem wstał i rzucił drewnianym stołkiem o ścianę. Wrzasnął sobie jeszcze kilka razy, aż wybuch wściekłości przerwało mu pukanie. Odrapane drzwi jęknęły głośno, gdy do pokoju zajrzały tęczowe ślepia.
- Gavran? Wszystko w porządku? - zapytała cicho Rainbow, wpatrując się w chłopaka z niepokojem. - Słyszałam... Ekchm, hałasy.
Spokojnie, psiaku. Spokoooojnie. Uspokój się.
- Tak. Dzięki. Widziałaś gdzieś Shiona? - zapytał, siląc się na obojętny ton.
- Nie. Ale powinien gdzieś się kręcić po siedzibie. - odparła, świdrując go spojrzeniem. Nadal nie była przekonana, że wrzaski dochodzące z pokoju chłopaka były chwilowym wybuchem złości.
- Dzięki.
Skierował się w stronę wyjścia. Dziewczyna przepuściła go w drzwiach i zajrzała do środka. Gdy Kruk odszedł, z westchnieniem podniosła mały stołek i również wyszła.
Szedł w ciemnościach, co jakiś czas ocierając się o ściany. Znał rozkład korytarzy na pamięć i nie musiał nawet się zastanawiać. Przystanął na chwilę, czując znajomą woń.
- Bashiri - mruknął cicho. - Chodź. Przydasz mi się.
Duże, ledwo mieszczące się w korytarzach cielsko otarło się o nogi bruneta. Skierował się do salonu. Bazyliszek wpełzł bezszelestnie za nim, gdy Gavran uwalił się na podniszczonej kanapie. Odgarnął czarne włosy z twarzy i przymknął oczy.
- Pilnuj. - mruknął jeszcze do swojej bestyjki i pogrążył się we własnych myślach.
Poczekamy, zobaczymy.
Jeszcze się zdziwią.
Docenią go.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.07.15 1:37  •  Duży salon - Page 11 Empty Re: Duży salon
Przesunął opuszkami po żółtym materiale chusty, z ledwością powstrzymując szeroki uśmiech na swojej twarzy. Jego nowy skarb, który z pewnością będzie cenił do końca. W końcu został zaakceptowany jako pełnoprawny członek DOGS, a przecież tylko i wyłącznie na tym mu zależało, od kiedy dołączył do nich. Znaczy się… wiadomo, że na samym początku było zupełnie inaczej, ale teraz wszystko się zmieniło. Miał nowy dom, do którego zawsze mógł wrócić i rodzinę. Musiał teraz jeszcze tylko postarać się i dać z siebie wszystko, by w pełni go zaakceptowano. Nie zamierzał już nigdy więcej ich zawieść i zdradzić.
Widzisz Ethan? A jednak sobie poradziłem. pomyślał, zawiązując dumne chustę na swojej szyi, gdzie widniał wyszyty symbol Kundla.
Miał ochotę wyjść i wszystkim się pochwalić. Szkoda tylko, że Shion tak naprawdę nie miał żadnych znajomych przed którymi mógłby z tym paradować. No cóż, trudno. Wsunął obie dłonie głęboko w kieszenie za dużej bluzy i z wyjątkowo dobrym humorem skierował się przed siebie, chcąc jak najszybciej dostać się do pokoju, gdzie rezydował Gavran. Chłopak doskonale pamiętał słowa Wilczura, że zaraz po zebraniu musi udać się do niego i przeprosić. Shion to wiedział i chciał mieć to jak najszybciej za sobą. Właściwie nie było już ważne, czy ciemnowłosy mu wybaczy czy też nie. Dla czystego i własnego sumienia musiał przeprosić. I tyle. Bo naprawdę czuł się źle z tym wszystkim i było mu głupio. Jak nie on.
Jak się okazało, no cóż, Gavrana jednak nie było u niego. W pierwszej chwili Shion sięgnął do kieszeni, żeby wyciągnąć telefon i zadzwonić do niego z zapytanie, gdzie jest, ale napatoczył się jakiś Pies, którego chłopak pospiesznie wypytał o ciemnowłosego.
Salon.
Kroki Shiona od razu skierowały się w tamtą stronę. Jasne, nie wiedział też do końca co tak naprawdę  powie, kiedy stanie już twarzą w twarz z Gavranem, ale też nie mógł go unikać. No i jakoś wewnętrznie nie odczuwał jakiekolwiek strachu czy niepewności. Przywdziawszy maskę zobojętnienia, jak to miał w zwyczaju, wreszcie po wielu zawijanych i krętych drogach dotarł do swojego celu.
Wszedł powoli do środka i omiótł na krótko wzrokiem bazyliszka, wreszcie w pełni skupiając się na chłopaku. Odetchnął cicho przez nos i wyciągnął ręce z kieszeni, znając chociaż małe podstawy dobrego wychowania. Postąpił kolejne kilka kroków do przodu i zatrzymawszy się w odległości dwóch metrów, nie mniej nie więcej, odszukał spojrzenia czerwonych tęczówek. Milczał jeszcze przez chwilę, starając się dobrać w głowie jakieś odpowiednie słowa, żeby nie wypadło to wszystko zbyt mdło i przede wszystkim sztucznie.
- Przepraszam. – wystrzelił od razu, nie owijając już nic w bawełnę. Nie było sensu.
- Za to, że cię wtedy zostawiłem i uciekłem. Możesz mi wierzyć lub nie, ale naprawdę nie wiedziałem, że tam będą. Współpracowałem z nimi, to prawda, ale nie dlatego, że chciałem krzywdy DOGS, a wręcz przeciwnie. A wyszło jak wyszło. – spuścił lekko głowę, przyglądając się swoim rozpadającym butom. - Nie chciałem, żebyś ucierpiał i żeby cię skrzywdzili. Naprawdę. I cieszę się, że żyjesz. – dodał ciszej pocierając dłonią o swoje udo, by ukryć zażenowanie i pewnego rodzaju zawstydzenie całą tą sytuacją.
- Nie oczekuję, że mi wybaczysz. Po prostu chcę, żebyś wiedział, że jest mi przykro. Jeszcze raz cię przepraszam. Możesz mnie nawet uderzyć, jak chcesz. – dodał pospiesznie i uniósł spojrzenie brązowych tęczówek na chłopaka, wyczekując jego reakcji oraz spodziewając się zbliżającego ciosu. Był na to w pełni gotowy.
                                         
Shion
Ratler     Poziom E
Shion
Ratler     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Shion.


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.08.15 0:11  •  Duży salon - Page 11 Empty Re: Duży salon
Gavran był zbyt zmęczony tym wszystkim, by nie mieć teraz wyrąbane na większość rzeczy.
No bo co, no.
Miał prawo do tego!
Biedny nie był zbyt ostatnio szczęśliwy, należą mu się jakieś przyjemności.
Także leżał sobie rozwalony, drzemał z zamkniętymi oczkami w towarzystwie jedynie kilku pająków i bazyliszka. Idealnie!
Kroki.
Fuck
Nie otwieraj oczu, nie otwieraj oczu, nie otwieraj oczu, nie otw... Otworzył. Ale tylko jedno! Czerwona tęczówka omiotła spojrzeniem sylwetkę Shiona. Idealnie.
W ciszy wysłuchał to, co chłopak ma do powiedzenia. Znaczy... oczywiście, że go to troszkę, troszeczkę ruszyło. Ale Gav chciał zgrywać twardziela, dlatego nawet nie drgnął. Nie poruszył się też w momencie, gdy Bashiri podpełzł do Shiona. Bazyliszek jednak tylko gapił się tymi swoimi ślepiami.
- Słuchaj, Shion... - powiedział Gav cicho. W duchu ucieszył się z efektu - jego głos zabrzmiał ochryple.
Wstał i ziewnął szeroko. Zerknął znudzony na chłopaka i ruszył w jego stronę. Nawet jeżeli Shion się w tej chwili odsuwał, to Kruk szedł za nim i szedł, szedł, szedł... aż doszli do ściany.
W każdym razie chłopak ujął twarz Shiona w dłonie. Tego akurat gestu nauczył się od Wilczura, ale podobno działało.
Tego się nie spodziewałeś, Shion, co? Hue.
Przysunął się jeszcze bliżej, ustami leciutko dotykając prawego policzka. Jakby to określić... Uczucie podobne do tego, gdy jakiś mięciutki owad wleci Ci w twarz i się odbije.  Po chwili przesunął głowę dalej, aż trafił na ucho.
- Powiedz mi... - mruknął jeszcze ciszej, zabierając jedną dłoń i kładąc ją na boku Shiona.
Coś miękko klapnęło na podłogę. Coś w stylu dużego cielska węża, który akurat postanowił odciąć drogę ucieczki.
- Jak bardzo Grow zakazał mi Ciebie skrzywdzić?
Gav nie wiedział, jak bardzo mówi to naprawdę. Wszystko zależy od tego chłopaka. Może coś się stanie, może nie...
Pożyjemy, zobaczymy.
Brunet miał już kilka pomysłów na to, co mógłby zrobić. Na początku chciał się tylko zemścić, ale to byłoby za nudne. Stanowczo za nudne. Lepiej zrobić coś, co zapamięta się na całe wieki! A najlepiej jeszcze to jakoś udokumentować.
Ciekawe, co wygra. Żądza zemsty czy jeszcze jakiś tam tlący się płomyczek zauroczenia?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.08.15 21:23  •  Duży salon - Page 11 Empty Re: Duży salon
W sumie spodziewał się po nim wszystkiego, ale nie tego. Był gotowy na cios, uderzenie, zmieszanie z błotem i obrażanie. Kiedy Gavran podniósł się z miejsca i ruszył w jego stronę, jak można było się spodziewać, Shion zaczął gwałtownie się cofać. Nawet nie zorientował się, kiedy jego plecy napotkały przeszkodę w formie twardej ściany. Na jego piegowatej twarzy momentalnie pojawiło się niezadowolenie z faktu odcięcia mu jednej z dróg ucieczki. Tak na wszelki wypadek, bo póki co nie zamierzał uciekać. Jeszcze nie.
Zadarł wyżej głowę, chcąc skonfrontować się ze spojrzeniem wyższego od siebie chłopaka, ale jego kolejny gest zupełnie zbił go z tropu. Drgnął niespokojnie, gdy tylko ciepłe opuszki palców Gavrana dotknęły jego policzków, a potem dołączył do tego lekkie muśnięcie swoimi wargami. Shion momentalnie wciągnął powietrze zamykając je w płucach, na krótką chwilę zapominając co to znaczy oddychać.
W końcu pierwszy szok minął, a wszystko dookoła ponownie ruszyło swoim tempem. Delikatnie wślizgnął obie dłonie pomiędzy nich, kładąc je na klatce piersiowej chłopaka i naparł na niego tak, by się odsunął od niego, zyskując dzięki temu cenne centymetry przestrzeni pomiędzy nimi.
- Gavran. – zaczął wyjątkowo spokojnie, nawet jak na niego, choć czuć było drżenie w jego głosie.
- Po pierwsze, odsuń się ode mnie. Po drugie… – spiorunował go nieprzyjemnym spojrzeniem brązowych tęczówek.
- Nie dotykaj mnie. Nie lubię, jak się mnie dotyka. Nie w taki sposób. – głowa momentalnie odchyliła się bardziej w bok, zrywając jakikolwiek kontakt fizyczny pomiędzy nimi.
- A po trzecie. Należę do Growlithe’a. I to on decyduje co się ze mną dzieje. Możesz mnie uderzyć za to, co Ci zrobiłem. Ale nic więcej. Nie możesz mnie dotykać. Nie w ten sposób. Rozumiesz? – uniósł wyżej brwi przyglądając mu się w ciszy, mając nadzieję, że wypowiedziane przez niego słowa w jakiś sposób dotarły do chłopaka.
W końcu zabrał obie ręce i wsunął je głęboko w kieszenie spodni, to mogło trochę wyglądać na olewanie całej tej sytuacji, jak i samego Gavrana. Lecz nic bardziej mylnego. W ten sposób chciał udowodnić, że nie będzie się bronił ani atakował go. Że w tej jednej chwili, jego ciało należy do niego, choć można to było interpretować dwojako.
- Tylko się pospiesz. Nie mam całego dnia. – mruknął zamykając oczy, czekając aż wreszcie spadnie ten cios I będzie po sprawie. Przynajmniej Shion miał taką naiwną nadzieję.
                                         
Shion
Ratler     Poziom E
Shion
Ratler     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Shion.


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.08.15 22:59  •  Duży salon - Page 11 Empty Re: Duży salon
Gavranowi bardzo nie spodobała się odpowiedź Shiona, czego oczywiście nie dał po sobie poznać.
Odsunął się od chłopaka i wlepił wzrok w podłogę. Uśmiechnął się lekko, ale nie było w tym uśmiechu radości. Raczej był to pogardliwy grymas.
- Należysz do Wilczura, tak? - mruknął cicho. - Dobrze.
Wpadł mu do głowy pomysł.
Cholernie dobry pomysł.
Co prawda potem może dostać niezły opierdol od przywódcy gangu, ale nie dbał o to.
-  Poczekaj na mnie pięć minut, przyjdę zaraz z Growem. - powiedział głośniej, wciskając dłonie w kieszenie brudnych jeansów. Kiedy on ostatnio je czyścił?
Właściwie co to go obchodzi.
Pieprzony gnojek.
Chcesz się zabawić, Shion?
Nie ma problemu.
Brunet wyszedł z salonu. Szedł przez półtora minuty korytarzami, aż wreszcie w ciemnościach przystanął.
Wyciągnął prawą dłoń przed siebie i wbił spojrzenie w zarys pierścienia na jednym z jego palców.
Wyszczerzył zęby w złośliwym uśmiechu i przymknął oczy.
Skup się, Gav.
Białe włosy. Czarne pasemko. Różnobarwność tęczówki. Piegi. Wyraz twarzy. Ubranie, sylwetka i blizny. Wszystko.
Gavran otworzył oczy i próbował wymacać swoje długie włosy. Nie było ich, co poskutkowało diabolicznym chichotem.
Wszedł do salonu, niedbale odgarniając białe kosmyki z twarzy. Oparł się o ścianę.
- Shion. - rozległ się głos Growlithe'a. - Rozmawiałeś z Gavranem? Minął mnie w korytarzu, nie wyglądał na szczęśliwego. Powiedział, że to ja mam Ciebie ukarać zamiast niego.
Gav oblizał wargi. Próbował naśladować Wilczura jak najlepiej, ale czy się uda?
Z tego co wiedział, nie miał za dużo czasu, by zemścić się na Shionie. Musiał grać.
Na usta chłopaka wypłynął pogardliwy uśmieszek.
Mógł tyle zrobić! Wszystko. WSZYSTKO.
Ale och, coś w stylu zgwałcenia chłopaka byłoby zbyt słabe. Trzeba wymyślić coś lepszego.
Zasłużył na to.


1/3 pierścień batory
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.08.15 17:04  •  Duży salon - Page 11 Empty Re: Duży salon
Kiedy tylko bliskość ciemnowłosego zelżała, mimowolnie odczuł wewnętrzną ulgę. Odwrócił głowę w bok, nie chcąc nawet na niego spoglądać. Nie dlatego, że odczuwał speszenie albo zawstydzenie, a dlatego, że było dziwnie głupio. Nigdy przedtem nie znalazł się w takiej sytuacji, że na czymś mu zależało i że musi kogoś przepraszać za swoje zachowanie. Do tej pory sądził, że sam został na tyle poszkodowany przez życie i los, że to raczej jego powinno się przepraszać za wszystko. Za to, że skończył marnie i został sprzedany do niewoli jak jakiś zużyty kapeć. Za to, że jak w końcu się przywiązał do kogoś, to brutalnie znowu został „osierocony”. Za to, że pomimo wszelkich starań, to i tak spoglądano na niego jak na zdrajcę i wroga. Jasne, że czuł się nieco winny odnośnie tego, co spotkało Gavrana, ale….
- Tak. Należę do niego. – odpowiedział krótko I uniósł dłoń, by jej wierzchem przemknąć po swoim policzku. I był pewien, że to koniec. Że to wszystko wystarczy, a on sam będzie mógł w końcu ze spokojem udać się do nory Growlithe’a, gdzie od tej pory miał mieszkać. Ale się mylił.
Uniósł nieco głowę, kiedy Gavran polecił mu zostać i poczekać. Skinął jedynie głową, choć trzeba przyznać, że musiał zdusić w sobie chęć ucieczki w momencie, kiedy drugi wymordowany zniknął w drzwiach. Zamiast tego nie ruszył się. Nawet o milimetr, stojąc pod ścianą jak ten ostatni ćwok, stwierdzając z zaskoczeniem, że… odczuwa wewnętrzny lęk. Bo miał przyjść z Growem i niewiadomo co mu po drodze nagada. A przecież z ich dwójki to ciemnowłosemu Wilczur prędzej uwierzy, niż jemu….
Skrzypnięcie drzwi oświadczające powrót wybił go z jego przemyśleń. Szybko się połapał, że jasnowłosy jest sam. Już otwierał usta, żeby zapytać gdzie jest Gavran, ale skutecznie został uciszony. Ale coś było nie tak.
Nie odczuwał tego naturalnego lęku i niepewności, kiedy znajdował się sam na sam z Wilczurem.
A jego obecność zawsze wywoływał w nim takie, a nie inne emocje. Dłonie wcisnęły się jeszcze głębiej w za duże spodnie, jednocześnie wbijając się plecami w ścianę za nim.
- Rozmawiałem I przeprosiłem. – odparł spokojnie, unosząc jednocześnie brwi w geście zaskoczenia.
- Ty? A on co, boi się? Nie sądziłem, że jest takim tchórzem. – wypalił, chociaż wiedział, że taką brawurą tylko i wyłącznie kopie pod sobą dół. No ale cóż, musiał się nauczyć, by w takich sytuacjach gryźć się w język a nie mówić to, co przyniesie mu ślina na język.
- I co zamierzasz?


Rozwój wirusa 3/20 postów.
                                         
Shion
Ratler     Poziom E
Shion
Ratler     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Shion.


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.08.15 22:42  •  Duży salon - Page 11 Empty Re: Duży salon
No dobra, mistrzu.
Jak masz zamiar teraz to pociągnąć?
Bo Gav... no cóż. Naprawdę nie miał pojęcia, co zrobić. No bo tak.
Zmienił się w Wilczura i poszedł do Shiona. Ale co dalej? Przecież brunet nie wie, jak się zachowywać.
Ale dobra, jakoś razem damy radę, co nie Gav? Ty i ja, zawsze razem. Wymyślimy coś świetnego. Teraz graj na czas, mój kochany Kruku.
Gavran przeszedł wolnym krokiem przez salon, żeby mieć czas na rozmyślanie. Więc... Co może zrobić takiego złego Shionowi? W końcu go nie zgwałci, no przepraszam bardzo. Ani też nie urwie nogi czy ręki. To jest takie... zbyt słabe. Zbyt zwykłe. Powinien bardziej uderzyć w tego chłopaka. Zrobić coś, co ten zapamięta. Więc raczej zdecydować się na atak psychiczny.  Dobra, jedna rzecz z głowy.
Kruk przejechał palcami po zimnej ścianie i przymknął oczy. Nawet ciekawe ciało, chociaż brak mu było kudłów, które swoim zwyczajem zwisały smętnie mu wokół ramion. Przyzwyczaił się do nich, chociaż czasem prowadziło to do nieco irytujących sytuacji. Bo jak napaleni idioci z baru mogą go mylić z kobietą? Przecież chłopak jest płaski. I ma twarz taką.. no. Męską. No i śmierdzi. A laski przecież nie śmierdzą, a pachną fiołkami czy czymś tam.
" Rozmawiałem I przeprosiłem"
Zajebiście. To teraz kup mu jeszcze bukiet róż i wszystko będzie w porządku, Shion. Z pewnością to mu wystarczy, skoro przez Ciebie niemal nie umarł.
Chłopak westchnął z irytacją i odepchnął się od ściany, idąc w stronę chłopaka. Przez chwilę miał ochotę zachichotać jak jakiś dzieciak, który kradnie lizaka ze sklepu i boi się, że ktoś go przyuważy. Powstrzymał się przed tym i zachował poważny wyraz twarzy.
"Ty? A on co, boi się? Nie sądziłem, że jest takim tchórzem."
OTypieprzonygównghrrr.
Spokojnie, Gav. Opanuj się, policz do dziesięciu i udawaj że to Ty.
- Naprawdę sądzisz, że mając problemy ze skrzywdzeniem Ciebie, to on jest tchórzem? - zapytał gładko cichym głosem. Uniósł jedną brew, patrząc na chłopaka z politowaniem. - Co zamierzam? Dobre pytanie. Może to Tobie wyryjemy coś w skórze? Albo może wyrwiemy palce? Jesteś naprawdę głupi, Shion, jeśli sądzisz, że Gavranowi chodzi o fizyczny ból, który szybko przeminie.
Był blisko. Bardzo blisko, ale nie podniósł nawet ręki, żeby dotknąć chłopaka. Nie miał najmniejszego zamiaru choćby tknąć chłopaka.
Zdał sobie sprawę, że rzeczywiście trudno byłoby mu uderzyć Shiona lub go w jakiś sposób skrzywdzić fizycznie.  Trochę zabawne, bo miał na to ogromną ochotę.
- Pewnie tęsknisz za swoim dawnym facetem, prawda? - zapytał nagle, odwracając się od chłopaka. - Był pewnie świetny. Kochał Cię. Byliście razem. A potem... Puff. Nie ma. Umarł. I nigdy nie wróci. Teraz będziesz musiał żyć bez niego. Na wieczność. Ale co tam, dasz radę, nie? A właściwie to zjadłbym coś. - mówił lekkim tonem, jakby rozmawiali o irytującej osie, a nie o dawnym ukochanym Shiona.
Co prawda nic więcej nie wiedział o dawnym związku chłopaka, jedynie to, czego się dowiedział tamtej nocy. Reszty się domyślił, jednak szczegółów nie zna kompletnie.
- Shion, czego się boisz?


2/3
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.08.15 0:48  •  Duży salon - Page 11 Empty Re: Duży salon
Zmrużył niebezpiecznie oczy przyglądając się mężczyźnie. Coś w tym wszystkim było… dziwnego. Nie potrafił jednak do końca sprecyzować co też takiego go uwierało. Może to było tylko jego wrażenie, jego wrażliwość a być może było coś na rzeczy. Koniec końców odsunął się wreszcie od ściany i nie spuszczając swojego spojrzenia z jasnowłosego, zaczął go okrążać, chcąc zachować stosowną odległość. Wolał nie ryzykować, by znaleźć się zbyt blisko przywódcy. Bywał nieobliczalny, o czym zdążył się już przekonać. Shion zatrzymał się dopiero przy obszarpanej kanapie, jednakże zamiast usiąść, oparł się jedynie obiema rękoma o nią, nadal wpatrując się w swojego towarzysza. Na jego pierwsze słowa nie potrafił powstrzymać krzywego uśmieszku, który zawitał na jego twarzy.
- Tak. Tak właśnie uważam. – odparł bez jakiegokolwiek skrępowania. Wszakże obiecał i jemu i sobie, że już nigdy więcej nie będzie go okłamywał. Nawet, jeśli mógł swoimi słowami zaszkodzić samemu sobie. Wolał mówić okrutną prawdę niż słodko kłamać, co zapewne prędzej czy później i tak ujrzałoby światło dzienne, a konsekwencje byłyby o wiele bardziej niebezpieczne dla niego.
Rudowłosy ponownie otwierał swoje wargi, gdy raptownie zaniósł się ciężkim i niemal świszczącym kaszlem. Przycisnął lewe przedramię do swoich ust chcąc stłumić atak, który trwał zaledwie parę sekund, ale wystarczająco go wymęczył, że jego ciało osunęło się na kanapę, na której siadł ciężko swoją dupą. Zerknął na przywódcę dziwnym spojrzeniem, który mówił jasno, żeby nawet nie próbował tego komentować, jednocześnie przecierając materiałem ubrania swojego usta.
Coś jest nie tak. Nie boję się go.
A potem pojawiły się słowa, które cięły atmosferę i umysł chłopaka jak ostry nóż.
Mimo tego, że wypowiedziane słowa zabolały, starał się nie dawać niczego po sobie poznać. Tak bardzo się mylił, że Growlithe już nigdy więcej nie poruszy kwestii jego pobytu w CATS oraz jego partnera. Jak widać – były to jedynie marne ułudy. Odchrząknął cicho i skrzywił się lekko, szybko jednak zmazał grymas niezadowolenia krzywym uśmieszkiem.
- Tak. Był świetny. I tęsknię za nim. – odparł cicho, zdając sobie sprawę, że…. Naprawdę za nim tęskni. Jakże wszystko byłoby o wiele łatwiejsze, gdyby tylko żył. Gdyby tylko tamtego dnia….
- Ale co ty o tym możesz wiedzieć. Kochałeś kiedyś? Wiesz w ogóle co to oznacza? - … ja sam n i e w i e m - Próbujesz znęcać się nade mną psychicznie? Czego oczekujesz? Że rozpłaczę się przed tobą i zacznę krzyczeć, że tęsknię za nim? To wszystko wiesz. Potrafię takie rzeczy zachować dla siebie. Tak więc jeśli to jest twoim celem – zaniechaj. Bo nic z tego nie zyskasz. – warknął pod nosem, czując świerzbienie w ręce. Dotknął opuszkami palców swojego przedramienia i przesunął paznokciami po materiale bluzy. Potrzebował się wyrwać z tego miejsca. Teraz. Już. Musiał to zrobić. Swędzenie i pulsujące uczucie w głowie ponownie się odezwało. Musiał się uspokoić. Wdech. Wydech.
- Nie odpowiem ci czego sie boję. Bo to wykorzystasz przeciwko mnie. – dodał po chwili, zrywając się z kanapy z zamiarem skierowania do wyjścia, by opuścić salon.
- Jeśli to wszystko to udam się do twojej nory. W końcu tam mam teraz spać, prawda? Aż tak lubisz towarzystwo chłopców…? – dodał odwracając się przez ramię by spojrzeć na niego.
- Kto by pomyślał, że przywódca DOGS ma gejowsko-pedofilskie zapędy. – wymruczał przeciągle. Nie czuł strachu. Dziwne. W ogóle się go nie bał. To dlatego pozwalał sobie na to wszystko?



Rozwój wirusa 4/20 postów.
                                         
Shion
Ratler     Poziom E
Shion
Ratler     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Shion.


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.09.15 22:39  •  Duży salon - Page 11 Empty Re: Duży salon
BUCH.
Między Bogiem a prawdą, że gdyby Shion patrzył przed siebie, zdążyłby się jeszcze zatrzymać. W innych okolicznościach może nawet w porę ugryzłby się w język, sznurując usta i tamując słowa, które wywołały na wargach stojącego w przejściu wymordowanego nikły uśmiech. Shion wpadł na opartego ramieniem o ścianę korytarza Growlithe'a, który uniósł brew w pytającym, nieco ironicznym geście.
Zapomniałeś dodać ─ dłoń wymordowanego nieoczekiwanie chwyciła szczękę Shiona, kierując piegowatą twarz młodego prosto ku sobie ─ że moje pedofilsko-gejowskie zapędy wiążą się z sado-maso. Co dziś, kotku? ─ Nachylił się nad nim, aż ostatnie słowo zamieniło się w ciepłe muśnięcie powietrza na dolnej wardze Shiona. ─ Może kajdanki i chusta przewiązana przez oczy. Zaprosić jeszcze kogoś? Ostatnio ci się podobało.
I kiedy można by pomyśleć, że kompletnie zapomniał o drugiej osobie w pomieszczeniu, nagle poniósł ciężkie jak ołów spojrzenie i ponad rudymi kosmyki wbił wzrok w...
Oh, a co to za przystojna bestia? ─ Puścił Shiona, prostując zmęczone plecy i zmierzył się od stóp do głów, jakby faktycznie oceniał aparycję podszywającej się pod niego postaci. Postąpił nawet krok do przodu, mrużąc zwierzęce ślepia i przekrzywił odrobinę głowę na bok, najwidoczniej przyglądając się „temu komuś” pod innym kątem.
Shatarai niespodziewanie przemknęła obok nogi Growlithe'a, zahaczając o udo wymordowanego długim, czepnym ogonem. Jej cichy śmiech rozniósł się po pomieszczeniu, ale tylko przywódca gangu był w stanie wyłapać dźwięk przypominający przejeżdżające po szkle paznokcie.
Prawda była taka, że Growlithe był tutaj od niespełna sekundy. Wyłapawszy zapach Shiona ruszył świeżym tropem wzdłuż niskiego korytarza, bezszelestnie pokonując kolejne ciemne metry, aż w końcu ciemność wypuściła go ze swoich obślizgłych łapsk. Zdążył wtedy postąpić jeszcze jeden krok, nim ─ niemalże mechanicznie ─ oparł się barkiem o ścianę i skrzyżował ręce na torsie. Sekundę później wątłe ciało sługi buchnęło w jego pierś, która przyjęła na moment rolę ściany wybijającej z głowy durne pomysły.
Głupi szczeniak.
Shatarai skubnęła lekko kark Shiona. Wzrostem przewyższała już młodego wymordowanego i gotowa była przybrać materialną formę, niespodziewanie wyrastając na środku korytarza, gdyby tylko któryś z obecnych postanowił uznać, że ucieczka do świetny pomysł, gdy przychodzi co do czego.
(LUBI CIĘ OBGADYWAĆ, JACE.)
Głos mary przedarł się do wyjątkowo trzeźwego umysłu Growlithe'a, który zdążył podejść do ─ cóóż... ─ „siebie” na tyle blisko, że dzieliło ich teraz raptem z pięć niewielkich kroków. Poczuł na samych końcówkach palców nasilające się mrowienie.
(NIEDOBRZE.)
Tym razem Shatarai zeszła do szeptu. Oboje jednak wiedzieli, że wcale nie było jej przykro. Chciała walki, która zaświtała w umyśle Wilczura jako tląca się myśl. Podczas, gdy wilczyca próbowała podrzucić do nikłego płomyka drewno i dolać oliwy, Growlithe podnosił but, z zamiarem zdeptania opcji podeszwą, nim ta faktycznie rozrosłaby się do tak kolosalnych rozmiarów, że kwestia „powstrzymania się” przestałaby figurować w jego słowniku.
Póki jeszcze nie było za późno, wolał używać ust do mówienia, nie zębów do pożerania.
I po co? ─ Pytanie zabrzmiało tak lekko, jakby wcale nie był wściekły, że ktoś użył jego wizerunku, by... właśnie. By co, do jasnej kurwy?
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Duży salon - Page 11 Empty Re: Duży salon
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 11 z 23 Previous  1 ... 7 ... 10, 11, 12 ... 17 ... 23  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach