Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4

Go down

Pisanie 06.06.17 22:36  •  Granica M-3 z Desperacją - Page 4 Empty Re: Granica M-3 z Desperacją
Hello it's me!

na szybko opatrzone rany po ciężkim starciu w kasynie, oraz zszargane nerwy to nie najlepszy fundament pod łazikowanie, a drobnoustroje mają to do siebie, że lubią się skradać, dlatego kobieta dopiero teraz poczuła jak rana zaczyna się babrać. Niby zszyta, ale okazuje się, ze niezbyt dokładnie. Zmęczenie fizyczne i psychiczne dało o sobie nagle znać.
Wymordowana dopadły duszności i zaczął ją oblewać zimny pot, nie trzeba być lekarzem by wiedzieć, ze własnie trawi ją gorączka. Coś było wyraźnie nie tak, ale nie mowa tutaj tylko o postępującym zakażeniu rany... najgorsze jest to, ze coś zagnieździło się w jej ciele. Był to wirus kamiennej brodawki.
Przebieg choroby będzie gwałtowny i agresywny, a wynika to z wycieńczenia organizmu i braku pomocy lekarskiej.

Ostrzegałam w ostatnim poście.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.07.17 20:50  •  Granica M-3 z Desperacją - Page 4 Empty Re: Granica M-3 z Desperacją
"Nawet gdy dajesz innym się zabić jak na talerzu, ba, wciskasz im broń w ręce, nie chcą podnieść jej na taki nic nie warty śmieć. Ha. Ha. Ha. Czy naprawdę uważałeś że tak łatwo się ode mnie uw-"
- Wiesz, masz racje. - Przerwał swojemu wewnętrznemu głosowi, podnosząc broń z ziemi i przyglądając się płaskiemu ostrzu. Nie mógł dostrzec swojej twarzy, broń nie była tak wypolerowana by to zrobić niestety. Ale nie było potrzeby.
"Zawsze mam. Ale w czym teraz?"
- Nie chcą mnie zabić. Czekaliśmy, obaj, długo czasu. Nikt, ani nic się nie zjawiło. Nikt nie zabił nas... Ale coś faktycznie umarło. Coś wewnątrz mnie. - Wskazał wolną dłonią na własną pierś, schylając nieco głowę i podnosząc się z piachu. Uniósł prawy kącik ust do góry, zyskując na nietypowej do sytuacji sprzed momentu pewności siebie. A może raczej... Zyskując znowu dobry humor?
"Coś ty nagle taki zadowolony? Twoja ukochana zdechła jak pies, a ciebie nawet byle zapchlony mutant nie chce kopnąć, a ty-"
Cmoknął ustami, kręcąc samemu przed sobą palcem wskazującym w ruchu "nununu".
- A ja jestem zadowolony. Bo świat nie chce mojej śmierci... Bo... Heh... Bo dałem sobie poznać emocje. Dałem sobie poznać miłość. A teraz zdechła, jak pies, jak zauważyłeś. Czy ty to rozumiesz? ROZUMIESZ?! - Wołał na samego siebie, tylko po to by odrzucić ostrze w bok, wbijając je w ziemię aż po rękojeść. Nie będzie mu teraz potrzebne.
"Ja nie... Ja nie rozumiem."
Pokręcił głową na boki, wybuchając nagle atakiem nieprzyjemnego, opętańczego rechotu, odchylając się przy tym w tył i łapiąc powietrza jak jakiś typowy gostek z animca, choć nie był w żadnym.
Wiedział jednak jedno.
- Dokładnie! Nie rozumiesz! Gdy to ostatnie uczucie jakiego nie znałem, miłość, cielesna i psychiczna do innej osoby w końcu umarło, ja... Ja uwolniłem się z okowów emocji! Uniosłem się ponad nie! W końcu znam je wszystkie, i teraz... Teraz...! - Wrócił do neutralnej postawy, tylko po to by się nachylić i złożyć dłonie ze sobą w sposób jakoby chciał nabrać wody z rzeki, po czym zbliżył do nich twarz i wyszeptał.
- Teraz to moja kolei by tu rządzić.
"CO?! Myślisz że to będzie takie proste?! Nie zastraszysz mnie znowu tak, jak dotąd ci się to udawało. Nie wypuszczę cię z uścisku tych odczuć. Będziesz cierpiał! Będziesz się zwijał z bólu i agonii, będziesz..."
W trakcie gdy Ex monologował wewnątrz zielonowłosej głowy, Hex najzwyczajniej w świecie rozgryzł sobie odrobinę palec. Tylko troszkę.
Dla jednej kropli krwi.
Kropli z jakiej Ex pojawił się wbrew własnej woli przed nim, z dłonią mocarnie zaciśniętą wokół jego gardła. Co widział przed sobą? Złote oczy. Oczy płonące zupełnie nową pewnością siebie i mocą. Oczy kogoś innego niż sprzed kilku chwil.
- Pora byś nauczył się odrobiny posłuszeństwa. siad. - Wyprowadził kopnięcie w łydkę swojego klona, przewracając go tym. - I wynoś się stąd. Teraz pora doprowadzić to ciało do jakiegoś porządku. - W czasie gdy Ex posłusznie się rozmywał, zielonowłosy spojrzał ku ścianom M-3.
- Podobno jest tam ktoś, kto umie leczyć.
"Miłym słowem pewnie go nie przekonasz."
- A kto mówił o miłym słowie?

[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach