Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Pisanie 02.05.17 23:06  •  Granica M-3 z Desperacją - Page 2 Empty Re: Granica M-3 z Desperacją
Zaraz będzie po wszystkim..?
Może i miało to kogokolwiek uspokoić, ale na pewno nie Lazarusa. Obcy głos przebijający się przez ciemność, który w pomieszaniu z bólem i ostatnimi, niezbyt przyjemnymi wspomnieniami, przywołał tylko i wyłącznie wszelkie sceny z typowych horrorów, w których ofiara zaraz ma zdechnąć w męczarniach z łap randomowego oprawcy. Zresztą ostatnimi czasy Borisowi notorycznie przypadała rola ofiary.
Przez jego plecy przebiegł nieprzyjemny dreszcz. Jeszcze go ktoś śmiał dotykać.
- Daj mi zdechnąć - wymruczał, jakby to co teraz się z nim działo było o wiele gorsze od imprezy, którą wcześniej zafundował mu Dick.
Powoli otworzył oczy i choć wszystko dookoła było jeszcze rozmazane, a on sam nie potrafił skupić ostrości na czymkolwiek, próbował wzrokiem odszukać swoją broń. Jak ich zaraz dotknie laser jego snajperki to odechce im się takich zabaw.
Pozostali łowcy chyba najwyraźniej wiedzieli na co Lazarusa stać jak mu coś się we łbie uroi bo jak tylko się poruszył, to jeden z nich przytrzymał go za kark jak szczeniaka gryzącego dywan i warknął ciche "kurwa, choć raz nie rób problemów". Jednak po rzuconym mu ostrzeżeniu wrócił do opatrywania wymordowanego.
Kiedy helikopter we łbie uspokoił się na tyle, że łowca w końcu zaczął ogarniać gdzie jest i czemu - wbił spojrzenie pełne niemego oskarżenia prosto w osobę, która była najbliżej, czyli w Agape.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.05.17 23:26  •  Granica M-3 z Desperacją - Page 2 Empty Re: Granica M-3 z Desperacją
Nie pierwszy raz pomagała nieznajomemu i jeżeli jest jedna rzecz jakiej się nauczyła podczas bycia Miłosiernym Desperackim Samarytaninem, to jest fakt, ze nie zawsze człowiek się spotyka z wdzięcznością. Dlatego też nie miała zamiaru się przejmować prośbą o uśmiercenie.
- Już dobrze młody człowieku - szepnęła kobieta, kiedy drugi łowca postanowił uspokoić Lazarusa. Zamglone bólem spojrzenie na nowo wbiła w swojego aktualnego pacjenta.
Uniosła kącik ust w zmęczonym uśmiechu bez większych wrażeń przytrzymując pełne pretensji spojrzenie mężczyzny. Łowca był zestresowany i nie tylko sama Agape to zauważyła, ale również jej artefakt, który już po chwili działał uspokajając delikwenta, który jeżeli jeszcze raz się ruszy, to zrobi sobie krzywdę.
Ból w jej plecach zaczynał być co raz to lżejszy, co oznaczało, ze niesiona pomoc skutkuje. Przerywała tylko chwilami, by środkiem dezynfekującym obmyć warstwy zrośniętej tkanki. Był to alkohol, bo nie stać Desperacji na nic bardziej wyszukanego.
- Przepraszam, jeżeli zaboli, naprawdę musi, ale zaraz koniec - powtarzała to bez przerwy jak tylko polewała ranę kolejną dawką środka dezynfekującego.
Już zaczynała odczuwać pulsowanie w głowie, które przerodziło się szybko w ból. Zmęczenie zaczynało trawić jej organizm, ale była w stanie jeszcze z nim walczyć. Musiała oddać własną energię by rany Borisa się zasklepiły.
W międzyczasie pozostali Łowcy kończyli opatrywanie drugiego rannego, który zapewne również się zaraz obudzi.
Lazarus mógł już czuć jak ból zostaje zastąpiony przez kojące ciepło, które miało wyraźnie swój początek w dłoniach kobiety. Prócz świadomości wracała mu również siła i trzeźwość umysłu, podczas gdy to właśnie zdawało się opuszczać anielicę.

Gojenie rany 2/3
Artefakt (działanie uspokajające) 1/3
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.05.17 23:54  •  Granica M-3 z Desperacją - Page 2 Empty Re: Granica M-3 z Desperacją
To był jakiś popieprzony żart. Sytuacja w której się znalazł była jedną z tych, które jawiły mu się w sennych koszmarach, a mimo to czuł jak ogarnia go całkowity spokój. Jeszcze trochę, a przed oczami wyświetli mu się bluescreen.
Dobrze wiedział, że nie powinien się ruszać, ale z każdą chwilą zaczynał czuć się coraz lepiej i nie mógł sobie pozwolić na bezczynność. Cud, że nie odpełznął jak ślimak gdzieś w siną dal. Zamiast tego próbował odwrócić łeb na tyle by kątem oka spojrzeć co nieznajoma kombinuje z jego plecami.
Wybitnie nie podobało mu się bycie w niewiedzy.
Ból zaczynał znikać, za co w sumie powinien być wdzięczny, bo jeszcze na stacji był niemal pewny, że rany zadane przez niedźwiedzia okażą się śmiertelne, ale jakoś nie potrafił.
- Ej, ale poważnie - mruknął niezadowolony - Dzięki za pomoc, ale już wystarczy. Nie lubię jak mnie macają wymordowani.
W dodatku uderzył go zapach alkoholu. Marnowanie tak cennej rzeczy na jakieś głupoty. Lepiej byłoby się tym urżnąć. Zwłaszcza, że parzył go jak skurwysyn. Niby prywatna opieka medyczna, a bez znieczulenia jak na desperacki fundusz zdrowia. Nie o taką służbę medyczną Lazarus nic nie robił, oj nie.
Chociaż na szczęście tego już nie skomentował, bo już na poprzednie jego słowa usłyszał ostrzegawcze syknięcie od reszty towarzysz.
Nie mógł za to pozbyć się cienia podejrzliwości, który w nim kiełkował kiedy patrzył na Agape.
- Pssst - zniżył głos do szeptu żeby reszta już tego nie mogła usłyszeć - Dużo ci zapłacili żebyś była dla mnie miła? Bo od razu zaznaczam, że jak obiecali ci resztki robota to on jest mój i go nie oddam.
Na Desperacji nie spotyka się bezinteresownie miłych ludzi, on doskonale to wiedział.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.05.17 0:18  •  Granica M-3 z Desperacją - Page 2 Empty Re: Granica M-3 z Desperacją
Nie odrywała rąk od skóry nieznajomego, tylko czasem je przesuwała po resztkach rany, która już się całkiem ładnie zagoiła i mężczyzna czuł się najwyraźniej świetnie, co nie można już było powiedzieć o anielicy. Była blada jak ściana, a pod jej oczami znikąd pojawiły się sińce.
- Ale... ja nie jestem wymordowaną - odpowiedziała na jego ruch i ostrzegawczo przycisnęła go do ziemi.
Całkiem zignorowała przy tym jego stwierdzenie, ze nie potrzebuje więcej pomocy. Ona akurat wiedziała lepiej, a kobieta nawet zmęczona potrafiła być uparta. O wiele bardziej niż by sugerowała jej delikatna uroda.
Już było bliżej niż dalej, jeszcze tylko tkanka okrywająca mięśnie, skóra i będzie po wszystkim. Agape marzyła o położeniu się spać i już prawie przysnęła, kiedy to usłyszała szept mężczyzny. Akurat wtedy po raz ostatni przetarła plecy Lazarusa i przyjrzała się bluźnie jaka powstała. Nie wyglądała ładnie. Ale co się dziwić? Nie została zszyta, a jej regeneracja wyłącznie przyśpieszona, przez organizm anielicy. Agape w końcu spełniła jego polecenie i odsunęła ręce od jego skóry.
Mimo zmęczenia zdołała się cicho zaśmiać. Czyli jednak dobro jest znakiem ostrzegawczym przed złymi typami. Dobrze wiedzieć, chociaż trochę było to smutne.
- Jestem dyrektorką szpitala, z którym macie sojusz... a miła jestem z natury... - Odsunęła się z lekka od niego i zaraz oparła plecami o najbliższą rzecz jaką znalazła w zasięgu pleców - A elektroniki nie ogarniam - zapewniła machnięciem ręki i ze wdzięcznością przyjęła bukłak z wodą. Lekko kręciło jej się w głowie, ale dało się to znieść. Po krótkiej chwili wyjęła z torby notes i ołówek. Przeczesała palcami włosy i uśmiechnęła się miło do Lazarusa.
- Imię? Ksywka? - zapytała pisząc coś na tej kartce. Desmond ją prosił o zakładanie kart pacjentów dla każdemu komu udziela pomocy. Nie chciała by się denerwował, a ten pomysł był dobrym pomysłem, przynajmniej wiedzieli z kim mają do czynienia.

Leczenie 3/3
Artefakt 1/3 (działanie zawieszone do kolejnego zdenerwowania)
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.05.17 0:43  •  Granica M-3 z Desperacją - Page 2 Empty Re: Granica M-3 z Desperacją
Na tyle ile mógł próbował się odwracać i ogólnie wić jak jakieś obudzone z zimowego snu robaczysko byle tylko przypilnować czy nie zrobi mu żadnej krzywdy, ani żadnej rzeczy, która mogłaby mu się wybitnie nie spodobać. Nigdy nie wiadomo co innym może strzelić do łba. Chociaż ominęło go szycie ran, a to już był przeogromny plus.
- O rany, no dobra. Nie wymordowana. Może być zombie, jak zwał tak zwał – odparł przewracając oczami.
Dla Borisa wszystko co nie było łowcą ani człowiekiem było zombie – to najprostszy podział, który otrzymywały wszystkie otaczające go osoby. A zombiakiem było wszystko co było choć trochę popieprzone – a nikt mu nie wmówi, że leczenie samym dotykiem popieprzone nie było. Aniołów nie uznawał. Bajeczki z książeczki fantasy o hipisie chodzącym po wodzie. Już Batman ciekawszy.
Zdołał zauważyć zmiany na jej twarzy wywołane zmęczeniem i znowu przyszedł mu na myśl jakiś horror z duchami wysysającymi życie ze swoich ofiar. Przełknął nerwowo ślinę.
W dodatku wspomnienie o sojuszu. Brew łowcy powędrowała w górę w akcie zdziwienia. Rzucił nawet pytające spojrzenie w kierunku reszty towarzystwa.
- Sojusz... Dobrze wiedzieć.
Prawdopodobnie drążyłby temat porozumienia, bo jak zwykle był najmniej poinformowaną osobą w podziemiach, ale teraz większe zainteresowanie wzbudziło w nim odsunięcie się dziewczyny. Jak na zawołanie sięgnął za sobie ręką i przejechał zewnętrzną stroną dłoni po plecach. Kolejna blizna do kolekcji.
- Chcesz mi rachunek wystawić? - spytał podejrzliwie, patrząc na jej notatki, ale po chwili i tak uznał, że najwyżej podrzuci go komuś z szefostwa i tyle go będzie to interesowało - Lazarus.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.05.17 1:17  •  Granica M-3 z Desperacją - Page 2 Empty Re: Granica M-3 z Desperacją
Wyjęła w międzyczasie telefon i napisała na szybko wiadomość do Errora, który będzie musiał ją zabrać. Zwiała androidowi z pod nosa, ale też nie zrobiła tego specjalnie. Zwyczajnie zajęła myśli niesieniem pomocy i niezbyt pomyślała o braku obrońcy. No bo przecież zawsze jest za nią, prawda?
Najwyraźniej nie. Po krótkiej wymianie wiadomości kobieta wróciła w pełni skupiona na Lazarusie. Uśmiechnęła się pod nosem spisując ksywkę, którą prawdopodobnie było biblijne imię. Zastukała pisadłem o papier w zamyśleniu. Nie pamiętała o co miała jeszcze pytać i chwilę się zawiesiła.
- To teraz tak Laza... - przerwała na chwilę patrząc na niego, by zaraz zmarszczyć brwi i uśmiechnąć się kącikiem ust - Łajzo-chan, ile masz lat? Kiedy przeszedłeś rytuał? Jak często korzystasz z pomocy medycznej? Chorujesz na coś przewlekle? Jakieś stare urazy, które ciężko wygoić? -
Każde pytanie zdawała oddzielnie. Głos mała ciepły i miękki, jakby mówiła do dawno niewidzianego członka rodziny. Kiedy zdrobniła imię łowcy, to pozostali parsknęli, ale po chwili zrobiło im się głupio i mamrocząc coś pod nosem oddali jej maść. Agape zdawała się tego nie zauważyć i tylko z wdzięcznością schowała przedmioty do siebie.
- To wszystko jest wyłącznie do wiedzy mojej, nie masz się co martwić - zapewniła jeszcze Borisa widząc jego niechęć.
Postanowiła nawet nie kłócić się z nim o to z jakiej rasy pochodzi. Od dłuższego czasu uchodziła za wszystko prócz anioła. Ktoś nawet spytał czy nie jest androidem z dziwnym wzorem osobowym. Chociaż nie nosiła skrzydeł i pewnie dlatego zachodziły pomyłki. Nikt kto zobaczył jej dodatkowe kończyny nie pomylił ją z jakąkolwiek inną istotą.
Oblizała usta i zmusiła swój wzrok do posłuszeństwa. Obraz nadal jej się rozmazywał przed oczami jakby nie spała dobre kilka dni.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.05.17 1:37  •  Granica M-3 z Desperacją - Page 2 Empty Re: Granica M-3 z Desperacją
W końcu niepowstrzymywany przez nikogo mógł spokojnie podnieść się do siadu. W myślach wyprawił pogrzeb swojej koszulce, która zginęła śmiercią tragiczną poświęcając się w imię większego dobra. Na szczęście któryś z towarzyszy dał mu jakąś bluzę, którą Lazarus natychmiast wciągnął przez łeb. Dotyk materiału na świeżych bliznach nie był zbyt przyjemny, ale stanowił dobrą ochronę przed próbami dalszej pomocy.
W pierwszej chwili, słysząc zdrobnienie swojego imienia, miał zamiar się jawnie oburzyć - zwłaszcza podsycany śmiechem reszty łowców - ale z jakiegoś powodu łazjowe określenie wydało mu się strasznie słodkie. Tak mi dobrze, tak mi mów.
Dopiero kolejne pytania naprowadziły go na to w jakim celu zaczyna zmierzać to małe przesłuchanie. Wzruszył lekceważąco ramionami.
- Możesz tam wpisać co chcesz, więcej i tak pewnie na siebie nie trafimy.
Nie uśmiechało mu się spowiadać z niczego jakiejś obcej babie i w dodatku przy świadkach. No, może gdyby był zmuszony korzystać z jej pomocy więcej razy to pewnie by to przemyślał. Tak nawet łowieckie kartoteki szpitalne nie miały o nim większości informacji.
I wolał żeby tak zostało.
- Nie przedstawiłaś się - przypomniał próbując zmienić temat, patrząc na nią spode łba.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.05.17 12:48  •  Granica M-3 z Desperacją - Page 2 Empty Re: Granica M-3 z Desperacją
Wyruszył najszybciej jak mógł, chociaż Agape nie określiła, kiedy dokładnie powinien się zjawić. Wiedział jednak, że nie powinien zwlekać. Ta kobieta miała za dobre serce i kompletnie nie umiała o siebie zadbać. Potrafiła oddać nawet własne zdrowie na rzecz umierającego.
Już z daleka dostrzegł podejrzanie samotny samochód i grupkę osób kręcących się przy nim. Przyspieszył kroku i w mig pokonał dzielący ich dystans.
Zatrzymał się kilka metrów od pojazdu. Łowcy nie byli zbyt zadowoleni, że ktoś do nich podbija. Ba, pewnie może nawet szykowali się na odstrzelenie mu metalowej czaszki jakby tylko zrobił coś nieoczekiwanego.
- Wysłano mnie ze szpitala - oznajmił chłodnym jak lód zmechanizowanym głosem. - Powiedzcie medykowi, że już jestem.
Nie zamierzał im mówić więcej, niż było to konieczne. Nie takie dostał rozkazy.
Kiedy jeden z nich poszedł zdać raport, reszta stała przy androidzie i pilnowała go jak oka w głowie. On tam stał jednak, w niezmąconym spokoju, sprawiając wrażenie nawet znudzonego tymi podchodami. Po krótkiej chwili oddelegowany łowca odmachał im dając znak, że android jest czysty i mówi prawdę.
IE zajrzał do samochodu i od razu rozpoznał postać dyrektorki. Widział też w jakim jest stanie. Znowu nadużyła mocy? Twarz, jak prawie zawsze, miał niewzruszoną.
- Daj znać, gdy będziesz chciała wracać.
Zawiesił błękitne spojrzenie na Łowcy, jak gdyby sprawdzał jego stan i zamiary. Jako ochroniarz Agape musiał pilnować, by nikt nie zrobił jej krzywdy. Nawet, a właściwie zwłaszcza jej pacjenci.
Głos mężczyzny był w jakiś sposób androidowi bliski, szybko przeszukał swoje dane. Trwało to dosłownie chwilę, aby znaleźć jego osobę w swojej pamięci.
- Miło cię znowu widzieć, Lazarusie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.05.17 22:46  •  Granica M-3 z Desperacją - Page 2 Empty Re: Granica M-3 z Desperacją
Uśmiechnęła się z pozoru lekko zakłopotana. Tak naprawdę w głowie przewertowała blizny, które widziała na jego ciele. Jak na jej oko zbyt często wpadał w tarapaty jak na kogoś w jego wieku. Podejrzewała też, że skoro sojusz z Łowcami został odnowiony, to zaczną częściej do niej witać szkarłatnoocy goście. Ale na razie miała jeden orzech do zgryzienia.
- Słuchaj, Łajza-chan, ja nie chcę by to zabrzmiało źle, ale podejrzewam, że zobaczymy się jeszcze nie raz - po tych słowach westchnęła i zastukała dwa razy w swój notesik - Ale dobra, chociaż powiedz mi jak się nabawiłeś takiej rany - nie miała zamiaru odpuścić, chociaż jej leniwa natura mówiła, ze czas na drzemkę, której swoją drogą potrzebowała.
Na szczęście jej prywatny ochroniarz przyjął zgłoszenie i mogła na niego liczyć. Teraz trzeba było tylko czekać, aż ten Błąd Systemu się pojawi i jak zwykle zacznie jej mówić, czego nie powinna robić. To nie tak, ze ona specjalnie znika. Zwyczajnie jest pewna, ze on zawsze jest obok, dopóki w połowie drogi nie przypomina sobie, że jedna, Error nie jest wszechobecny.
W czasie jej rozmyślań Lazarus zadał jej pytanie. Zamrugała kilka razy widząc jego pytający wyraz twarzy.
Co on chciał..?
- Agape, mam na imię Agape - po tych słowach nabrała pogodnego wyrazu twarzy. Wątpiła, by mężczyzna znał jego znaczenie.
Zresztą, najwyraźniej należał do tych, co nie odróżnią cyrkonii od szkła, ale lepiej dla niego. Może, gdyby było inaczej przyszłaby do zwłok.
- To, jak to bę... - nie dokończyła, bo zauważyła poruszenie. Nie musiała dokładnie widzieć rysów, by rozpoznać androida. Uśmiechnęła się szeroko mimo zmęczenia. Kiedy tylko pojawili się Łowcy z pytaniem, czy rozpoznaje przybysza to ochoczo potwierdziła. Wróciła na chwilę wzrokiem do Lazarusa, ale nie mogła się powstrzymać przed pogłaskaniem włosów androida.
- Dzięki, że przyszedłeś Erroruś, zaraz skończę, tylko Łajza-chan odpowie na kilka moich pytań, bo inaczej wiesz jak Desmuś się gorączkuje - po tych słowach przestała miziać swojego przyjaciela po łepetynie i odwróciła wzrok do Lazarusa, który zdawał się poznawać nowo przybyłego. Jak na zawołanie Error potwierdził jej domysły.
Jej uśmiech się poszerzy w szczerej radości, której nie przyćmiło nawet zmęczenie.
- Jak miło, że się znacie -
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.05.17 23:21  •  Granica M-3 z Desperacją - Page 2 Empty Re: Granica M-3 z Desperacją
Sam przeczuwał, że jeszcze nie raz, nie dwa będzie potrzebował jej pomocy. Zwłaszcza, że odkąd pamiętał zawsze wyznawał zasadę, że te popaprańce z nadprzyrodzonymi mocami były znacznie wygodniejszą formą od zwykłych medyków i wszelkich szpitali. A sojusz był wręcz najpiękniejszym synonimem słowa "darmowe", więc jak miałby z tego nie korzystać.
- Nie chcesz żeby źle zabrzmiało, ale źle zabrzmiało - prawie jej przerwał, mrużąc czerwone ślepia z udawanym niezadowoleniem - Ja mam tu traumę, może nawet dwie traumy, a ciebie tu bardziej formalności obchodzą niż własny pacjent.
Boris pokręcił głową z dezaprobatą. Minister Zdrowia się znalazła.
W dodatku zadawała za dużo pytań. Nieodpowiednich pytań. Rzucił błagalne spojrzenie w kierunku Bluntdicka jakby licząc na jakiś ratunek od wymordowanego, ale ten jakoś nie nadszedł. Sam łowca nie wiedział czy może powiedzieć prawdę. Na dobrą sprawę to on go przyprowadził do organizacji i nie sądził by innym było miło słyszeć, że jeden popierdolony z zamiłowaniem do znęcania się nad swoimi towarzyszami przyprowadził sobie równego.
- Noo... Niedźwiedź mnie.. chyba podrapał albo ugryzł. Trudno było wyczuć różnicę w sumie.. Dick mnie obronił.
W myślach już wyznaczył towarzyszowi cenę jaką przyjdzie mu zapłacić za ściemnianie innym. Nie żeby miał z tego powodu jakiekolwiek wyrzuty sumienia, ale swoją cenę trzeba mieć. Dla zasady.
Kurwa mać...
O cenie i spłacaniu długów chyba pomyślał w złym momencie. W pierwszej chwili miał nawet wrażenie, że to wcale nie ten robot wkroczył do ich pojazdu, że to tylko jego durna wyobraźnia albo gorączka, ale gdy Agape wymówiła jego imię Boris momentalnie zbladł jeszcze bardziej.
- No, zajekurwabiście miło - mruknął, zerkając szybko w stronę swojej broni.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.05.17 0:34  •  Granica M-3 z Desperacją - Page 2 Empty Re: Granica M-3 z Desperacją
Zabawny widok, kobieta czule traktująca androida. Nie sprzeciwił się temu gestowi,  anielica mogła nawet dostrzec prawie niewidoczne rozchmurzenie na jego metalowym licu. Czasami naprawdę nie rozumiał istot żyjących i to go bawiło.
Łowcy chyba nagle się pogorszyło, jakoś tak nienaturalnie zbladł. Error odgarnął niesforne pasmo włosów za ucho i założył ręce (niezgrabnie z powodu zesztywniałej kończyny). Buzia mu się rozpromieniła, jakoś tak za bardzo i podejrzanie.
- Oh? Wszystko okej? Zbladłeś nagle. Może podać ci wody?
Ta słodycz i troska miały oczywiście swoje podłoże. Jak tu nie być miłym dla starego dobrego dłużnika, który jeszcze się nie odpłacił. Cóż za ironia, spotyka go w momencie, w którym znowu potrzebuje pomocy. Na szczęście to idzie na rachunek szpitala.
- Jak życie? Dobrze ci się powodzi?
Drażnił go z czystej przyjemności. Nie było to też takie oczywiste dogryzanie, android był po prostu miły. Jednak każdy kto chociaż trochę zna Errora wiedział, że nawet lekki przejaw dobroci był zalany warstwą kłamstwa i cynizmu.
- Twoje buggy zaczęło mi się nieco kurzyć i postanowiłem je rozebrać. Wiesz jakie ciekawe rzeczy można znaleźć w środku? - grupka łowców zaczęła chichotać pod nosem. - Oh, i dorobiłem brelok do kluczy. Pomponik ładny, różowy. Pomyślałem, że ci się spodoba. Niestety nie pokażę ci go teraz, nie oczekiwałem naszego spotkania.
Udał zasmucenie, jakby naprawdę się przejął. Spojrzenie w jednej sekundzie zrobiło sie tak samo chłodne i pozbawione życia jak było wcześniej, a wylądowało na postaci anielicy. Wyglądała na naprawdę słabą.
- Wszystko w porządku? Może powinniśmy już wracać?
Pomimo mniej sprawnej ręki był gotów w każdym momencie ją złapać w razie, gdyby zasłabła i zanieść ją do szpitala.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach