Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Pisanie 06.05.17 15:57  •  Granica M-3 z Desperacją - Page 3 Empty Re: Granica M-3 z Desperacją
Zamrugała szybciej słysząc ten oskarżycielski ton. Jej zmieszanie nie trwało jednak długo, bowiem zrozumiała, że Lazarus chce jej dokuczyć.
- Nie masz traumy... Łajza-chan, to na pewno nie twoje pierwsze spotkanie z cudzymi pazurami - tak, właśnie tak myślała. Nie mógł tez jej zarzucić ze nie przejmuje się pacjentami, bo inaczej nie pokonywałby takiego kawałka drogi. Ale nie miała mu za złe tych słów, każdy miał swój unikalny charakter i swoje unikalne wady, a ta kobieta akceptowała każdego w całości.
Zaraz zajęła się skrobaniem na kartce nie tylko zeznania Lazarusa, ale też dodała dwa do dwóch.
- Niedźwiedź na pustyni? - spytała z wyraźnym powątpiewaniem, co już w samo w sobie mogło wskazywać na to, że nie jest głupia. Ale uszanowała chęć chronienia przyjaciela. Dlatego nie powiedziała na głos tego co zanotowała.
Atmosfera się wyraźnie zmieniła, kiedy tylko się pojawił Error. Z jednej strony zadowolenie Agape kontrastowało z chłodem maszyny, ale zdążyła przywyknąć.
Od prawie trzydziestu lat miziała tego androida po głowie i nie przejmowała się, że czysto teoretycznie on nic nie czuje. Chociaż Agape wiedziała swoje i miała wrażenie, że zwyczajnie mu się to zaczyna podobać. Nigdy nie chciała nic od niego w zamian, a odbieranie przysług działo się samoistnie. Nic dziwnego, w końcu chronienie Agapowego życia jest pracą całodobową. Nigdy nie wiadomo kiedy kobiecie wpadnie do głowy kolejna myśl, a jej lekki charakter ją popchnie do działania. Nie znaczyło to, że anielica jest dziecinna i głupia. Dlatego też od razu zauważyła jak zmienia się podejście Errora.
- Erroruś, nie bądź wredny, chłopak dopiero co umierał - skarciła go i wróciła do zabawy jego włosami, co prawdopodobnie robiła już mimochodem - Jeżeli jest ci coś dłużny, to dobrze wiesz, że teraz dzięki sojuszowi będziecie mieli okazje spotykać się częściej - to nie była groźba, a przekonanie. Jakby ona sama naprawdę wierzyła w to, że jest to miłe spotkanie po latach. Niestety nie była w pełni sił i nawet jej emocje wydawały się przygaszone. Po raz kolejny sięgnęła po wodę upijając powoli kilka łyków.
- A co zrobiłeś w rękę? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, jak zwykle ignorując swój stan zdrowia. Brzmiała tak, jakby to on wyrwał się na środek pustyni bez słowa i umiejętności do walki.


Ostatnio zmieniony przez Agape dnia 06.05.17 22:13, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.05.17 21:08  •  Granica M-3 z Desperacją - Page 3 Empty Re: Granica M-3 z Desperacją
Zęby Lazarusa zgrzytnęły ze złością, gdy ten usłyszał słowa androida. Podać wody, dobre sobie. Nie wziąłby od niego niczego, nawet gdyby miał zdechnąć. Posłał Agape spojrzenie pełne jakiegoś dziwnego zawodu. Co ona sobie myślała? On już nawet rozważał polubienie jej, a ona wyskakuje mu z takim ciosem prosto w jego łowcze serduszko.
- Nie taka była umowa – warknął – Spłacę dług, ale jeżeli na Dezerterze znajdzie się choć jedna rysa to kolejne wynajęcie najemników opłacę złomem z twojego cielska.
Wymyślił to na poczekaniu, ale im dłużej wbijał wzrok w Errora tym bardziej dochodził do wniosku, że to wcale nie byłby taki zły plan. Już jednego robociego trupa na sumieniu miał i jeżeli na Archu zbije odpowiednio dobry interes to z pewnością nie będzie to jego ostatni tego typu wybryk.
Kolejne spojrzenie posłane na zbuntowanego androida  gdyby tylko mogło to z pewnością ometkowałoby każdą metalową część jego szkieletu wyznaczając za każdy kilogram stali i wszelkie niezastąpione części odpowiednią cenę.
- Erroruś sroruś – mruknął, przedrzeźniając słowa anielicy – Ja nie mam czasu na jakieś sojuszowe pierdoły, więc ze mną na pewno Internet Explorer 404 not found się nie spotka.
W myślach przytaknął słowom Agape. Skoro jako medyk wystawiła mu przy świadkach diagnozę prawie-umierającego to on tego nie miał zamiaru odpuścić. Wyjęczy w łowczym szpitalu karteczkę z pieczątką zwiastującą wieczny urlop rannego weterana i..
.. zacznie się bajlando. - dodał w myślach, natychmiast przyjmując wielce cierpiącą minę i zbolały wyraz twarzy, co nie było zresztą takim trudnym zadaniem. W końcu czuł się jak koń po westernie i podejrzewał, że tylko czyste wkurwienie płynące teraz w jego żyłach zamiast krwi spowodowało, że nie zemdlał teatralnie jak księżniczka, którą zresztą był. Przynajmniej obecność Errora do czegoś się przydała.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.05.17 2:01  •  Granica M-3 z Desperacją - Page 3 Empty Re: Granica M-3 z Desperacją
Całą tą zabawę Errora można było porównać do odkładania kijem roju wściekłych os ubranym jedynie w pszczelarskie wdzianko, z tą śmieszną siateczką na twarzy. Niby bezpiecznie, ale jednak nie do końca. IE zmierzył Łowcę wzrokiem, tak zimnym, że aż przerażającym. Właśnie w takich momentach dosłownie czuć było, że jest androidem.
- Hej, spokojnie. Droczę się - nieprzyjemny uśmieszek znowu pojawił się na jego bladych ustach. - To zabawne, jak łatwo można was wyprowadzić z równowagi.
Miał na myśli nie tylko ludzi, ale też i wszystkie istoty organiczne. Sfera uczuć była dla niego czymś tak odległym, że nadal po części tego nie rozumiał. Chociaż sam poruszał się w sztucznie zaprogramowanej bazie podstawowych emocji i kilku nadprogramowych usterek. Może był tak naprawdę bardziej ludzki, niż sam podejrzewał.
- Tylko go czyściłem. Nawet nie przejechałem się nim. Widzisz? Umowy ze mną wcale nie są takie złe.
Wszystko to było prawdą, jedynie tekst z kluczykami wymyślił na poczekaniu. Tak naprawdę nie miał czasu zajmować się jakimś głupim brelokiem, gdy jest się zatrudnionym 24/7 jako ochroniarz tej lekkomyślnej kobiety. Z powrotem wrócił do niej, nieco zaskoczony pytaniem.
- To najprawdopodobniej pustynny piach - poruszył barkiem, a nibystaw wydał nieprzyjemne zgrzytnięcie. - Nic szczególnego, ale muszę to niedługo wyczyścić. Powinienem sprawdzać takie drobnostki częściej.
Nie chciał jej teraz martwić, poza tym sam myślał, że to nic poważnego. Agape nie wyglądała teraz zdrowo, powinien ją jak najszybciej stąd zabrać. Zerknął na zbolałą twarz Lazarusa, chyba dosyć drażnienia os na dzisiaj. Error może i był wredny i bez duszy, ale Agape potrafił się słuchać. Pomimo tego rozbrajającego uśmiechu bywała groźna, gdy ktoś sprzeciwił się jej prośbom.
- Nasza wizyta właśnie się zakończyła, pani doktor musi wracać do reszty pacjentów - zdjął własną kurtkę i nałożył jej na ramiona, zarzucając od razu kaptur. - Dziękujemy za skorzystanie z naszych usług. Życzymy szybkiego powrotu do zdrowia i polecamy się na przyszłość.
Następnie delikatnie, uważając na jej osłabione ciało i własne obrażenia, wyniósł ją z pojazdu. Metalowe ręce androida może nie są wygodnie, ale na pewno doniosą ją do domu. Skinął jeszcze uprzejmie do czatujących Łowców i ruszył w kierunku szpitala, nie siląc się do jakiejkolwiek rozmowy z poszkodowaną.

z/t po poście Agape
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.05.17 23:27  •  Granica M-3 z Desperacją - Page 3 Empty Re: Granica M-3 z Desperacją
Kobieta skomentowała wymianę zdań dwóch jej towarzyszy westchnieniem, którym zazwyczaj obdarowywane są niegrzeczne dzieci. Prawdopodobnie, własnie jako dzieci ich postrzegała. Być może dlatego miała do tej gromadki tak dużą cierpliwość.
- Nie ładnie tak przedrzeźniać, Łajza-chan - do jej słów brakowało tylko grożącego paluszka i przerysowanej miny, ale niczego takiego nie było.
Dalszej części rozmowy się przysłuchiwała za półotwartych powiek i uśmiechu kogoś, kto już przeżył zbyt wiele, by interesować się tak małymi rzeczami jak sprzeczka słowna dwóch chłopaków, którzy według jej datowania jeszcze mają mleko pod nosem. Ożywiła się dopiero, kiedy Error odpowiedział na jej pytanie. Pokiwała głową, chociaż jedyne, co z tego rozumiała, to fakt, ze piasek mu w czymś przeszkadza, ale pewnie tyle wystarczy. Wzięta na ręce zachichotała jak podlotek kolejny raz przekreślając jakiekolwiek wrażenie o swojej dojrzałości.
Zajrzała jeszcze przez ramię androida na mijanych łowców i im pomachała.
- Nie bójcie się o niego, jest już zdrowy. Nie martwicie się o resztę ran, to silny chłopak, poradzi sobie. Do następnego Łajza-chan! - ostanie słowa skierowała w stronę prawowitego właściciela tej ksywki. Ciężko było wyczytać, co dokładnie w tamtej chwili sobie myślała.
Wróciła zaraz pełnym skupieniem do Errora i wtuliła się w niego z wyraźnym zadowoleniem na twarzy. Zdążyła przywyknąć do tego, ze ja nosi na rękach i była też mu wdzięczna, za noszenie. Sama by się wlekła. Przytuliła torbę jedną ręką do brzucha i oparła się wygodnie o jego ramię.
- Mówiłam ci, że masz uważać bo jest wiatr. Ale dobrze, ze robaki cię nie zaatakowały, albo żadni złomiarze, myślisz, ze dałbyś rade się ich pozbyć? Martwiłam się o ciebie wiesz? Zresztą, mam notatki dla Desmusia, ale nie wiem do końca co się stało z Łajza-chan. Znacie się, opowiesz mi o nim? Zaraz... za chwilę... jak dotrzemy... - od słowa do słowa miała co raz bardziej senny głos, by po chwili paść jak rozbrykane dziecko. Aż dziw czasem bierze, ze ta kobieta potrafi zarządzać szpitalem i że ma tyle lat co planeta Ziemia.

Z.T.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.05.17 9:04  •  Granica M-3 z Desperacją - Page 3 Empty Re: Granica M-3 z Desperacją
- ... a was rozkręcić na części - odwarknął androidowi, bo co jak co, ale nie zamierzał mu zostawiać ostatniego słowa w tej dyskusji.
Może i w przeliczeniu na ludzkie lata powinien być już dorosłym, poważnym facetem, ale skoro miał przywilej łowczej długowieczności to nadal był tylko gówniarzem, z czego mimowolnie korzystał.
Niezbyt przychylnym wzrokiem odprowadził medyczną dwójkę w siną dal, cały czas mając w pamięci słowa anielicy. Jakiego następnego razu? Przecież chyba jasno dał jej do zrozumienia, że ani jej ponowna pomoc nie będzie mu potrzebna ani zabawy w szpitalny wolontariat, nawet jeżeli podyktowany sojuszem, nie są na liście jego zadań. Ani nie będą.
- Łajza, wracamy?
- Koniecznie, zaraz jestem ustawiony na randkę z pewną pięknością - odparł już nieco radośniej, poruszając znacząco brwiami do reszty swoich kompanów - No i z Iskrą. Pomoże mi tą piękność rozkręcić.
Westchnął rozmarzony i wlepił swoje czerwone ślepia w zwłoki Archa.

[ z tematu ]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.05.17 16:44  •  Granica M-3 z Desperacją - Page 3 Empty Re: Granica M-3 z Desperacją
- Nie ma jej... Nie ma jej... Nie ma jej...
Jak mantra, cichy szept wydobywał się z jego ust. Oparty o jeden z kamieni, siedział z podciągniętymi kolanami, opierając czoło o splecione ramiona leżące na takowych kolanach. Kaptur był nałożony na głowę, a kapelusz skryty w plecaku.
Pierwszy raz, od bardzo dawna, nie czuł chęci nosić go na głowie. Jego ciało drżało, nie rozumiał tego odczucia. Umiał grać rozpacz, umiał udawać, lecz nigdy, nigdy nie był w stanie poczuć tego, co czuł teraz.
To było coś innego. To było coś nowego. To było coś potwornego. Głos urywał mu się w gardle, nie pozwalając krzyczeć i przeklinać los i Jego, za to że raz dał mu poczuć szczęście, a teraz mu to wszystko odebrał. Mógł jedynie siedzieć i... Płakać. Miał wiele okazji do płaczu, lecz płakał tylko i wyłącznie parę razy.
I to był kolejny z nich. Jego złote tęczówki iskrzały od łez, a białka oczu były czerwone jak u narkomana od płaczu. Chciał przestać.
Nie mógł przestać.
Nie mógł przestać.
"To... To coś zupełnie niesamowitego. Nie sądziłem że jesteś w stanie czuć tak czystą i piękną rozpacz, Jenevier. Aż wzruszam się, wiesz. Mam ochotę cię wyściskać, naprawdę. Może mi pozwolisz? Potrzebujesz odrobiny pocieszenia, prawda? Może rozetniesz sobie łzy i znów zaczniesz się wykrwawiać jak zarzynana owca, bo byłeś tak samo naiwny jak byle baran z pola? Nie, one są chociaż uparte. A ty? Owinęła cię wokół palca, kobieta. Człowiek, dziwka jaką powinieneś zerżnąć i zabić, a zamiast tego postanowiłeś bawić się w miłość. Jak ci się to podoba, Jenny?"
Już w połowie wywodu jego alter-ego zaczął wciskać dłonie w uszy, nie mogąc znieść tych słów. Co było w nich najgorsze?
Że miał racje. Że poddał się, że uległ. Gdyby cały czas był taki sam, i traktował Echo jak każdą inną, ludzką dziwkę, nic by sie nie zmieniło. Nie zaznałby tego szczęścia, i nie odebrano by mu go.
- Umrzeć... Umrzeć... Chcę umrzeć...
"Och, nie nie nie. Nie dam ci umrzeć, nie teraz, gdy czujesz tak pyszną rozpacz. Spróbuj się zabić. Gwarantuje ci że nie dasz rady. Nie dałeś do teraz. Nie dasz i teraz."
Sięgnął po nóż z plecaka, chcąc mu to udowodnić, ale czuł się jakoby niewidzialne łańcuchy trzymały jego dłonie. Trzymały jego ciało, gdy próbował wbić nóż w przegub. W gardło.
W serce.
- Daj mi umrzeć... Ten jeden... Jeden raz... Proszę...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.05.17 23:05  •  Granica M-3 z Desperacją - Page 3 Empty Re: Granica M-3 z Desperacją
Spoiler:

Szła wolno. Ogon, do tej pory energicznie uderzający w podłoże teraz ciągnął się za wymordowaną bez życia. Sierść jej była sztywna, szorstka i zdradzała złe samopoczucie Marceliny; wyglądała na chorą.
W jej głowie myśli toczyły ze sobą krwawą bitwę. Satysfakcja związana z utarciem nosa desperackim kundlom mieszała się z okropnymi wyrzutami sumienia. W walce poległ Dżerard, który pomógł Marcelinie stworzyć z szarej budy wspaniały lokal o niepowtarzalnym klimacie. Oprócz tego poległa bestia Hieny, Atrity, którą ta wychowywała jak własne dziecko. Miała ją od małego. Wymordowana przywołała obraz i chłód wielkiego, dziwnego jaja, którą otrzymali jako zapłatę od jednego z podchmielonych klientów kasyna. Egzotyczność jaja skutecznie odstraszyła Dżerarda i Sherry od próby zrobienia z Atrity jajecznicy.
Marcelina westchnęła ciężko. Ten ból był nie do zniesienia. Przed jej oczami nadal miała urwaną rękę Lokstara i zgliszcza, które pozostały z Sali Głównej. Wiedziała, że przed nimi ciężki okres. Plan był jednak prosty: zarobić na odbudowę sali i przywrócić kasyno do ładu. Gdzieś tam, w jej głowie krążył plan zaprzyjaźnienia się z Łowcami, w czym mogą pomóc informacje uzyskane od Erin. Podobno szpiegmistrz stracił niegdyś córkę, którą zabił ten sam żołnierz, który postrzelił Hadriana w ostatniej misji Szajki przed jej pierwszym rozpadem. Wymordowana zamyśliła się na chwilę, w pewnym momencie łapiąc się mocno za nogę. Syknęła donośnie, upadając na glebę, ciężko i zupełnie jak nie ona. W tym upadku nie pozostał nawet ślad po codziennej gracji i majestatyczności właścicielki kasyna. Usiadła, oddychając ciężko i czując, jak oczy wilgotnieją. Spojrzała na zszyte udo, które jeszcze przez jakiś czas będzie się regenerowało. Sięgnęła do plecaka, wyciągając z niego samodzielnie wyważone zioła i wklepała garstkę w ranę. Z drugiego woreczka wyciągnęła wyciąg z rumianka i paru innych, pospolitych ziół, które działały uspokajająco, koiły ból oraz przyspieszały regenerację.
Wstała niepewnie, robiąc jeszcze kilkadziesiąt kroków i przysiadając pod wilgotną ścianą. Oparła się głową o mur i zamknęła oczy, skupiając się. Powoli złe obrazy odpływały, mięśnie rozluźniły się, a ona sama wprawiła swoje ciało w wibracje. Mruczała cicho, brzmiąc jak głaskany przez przyjazną dłoń kot. Podciągnęła ogon do siebie i poczuła, jak jedna łza spływa po jej policzku. Nie lubiła płakać. Nie chciała. Jednak czuła, że ogrom emocji musi odnaleźć w końcu upust. Znała też doskonale finał połączenia obecnego stanu z przebywaniem w mieście-3. Pierwsze dni będą wyglądać podobnie - imprezy, alkohol, niebezpieczne balansowanie po wysokich dachach...
...narkotyki.
Od wielu lat nie brała. Ostatnie takie załamanie przeżyła po śmierci Hadriana. Czy jej psychika właśnie się łamała? Czy Marcelina znów straci swą silną wolę i ulegnie słabej stronie własnej osoby?
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.05.17 16:35  •  Granica M-3 z Desperacją - Page 3 Empty Re: Granica M-3 z Desperacją
"No, Hex. Miałeś się zabić. Miałeś się pochlastać i pokazać mi, jak jesteś silniejszy ode mnie. Gdzie twoja siła? Gdzie twoje zdecydowanie? Gdzie twoja wola?"
Nie uzyskał odpowiedzi. Opuścił rękę, rozluźniając uchwyt wokół noża. Jeszcze krótki moment temu niemal bielały mu kostki od tego jak mocno zaciskał na nim palce, wprost czuł jak trzaskają mu osłabione kości.
Ale nie mógł tego zrobić. Nie chciał. Nie potrafił.
Uniósł spojrzenie, starając się odnaleźć wzrokiem coś... Kogoś, kto by to zrobił za niego. Nie potrzebuje wiele. Wystarczy by ta osoba wzięła broń albo wyjęła własną i wbiła mu ją głęboko w gardło, w klatkę piersiową, rozcięła żyły. Może zabrać wszystko, zupełnie go ograbić za to. I tak nie będzie mu już nic potrzebne gdy będzie gasnącym, zimnym truchłem.
Tak.
To brzmi jak plan.
Plan jaki miał w planie zrealizować, podnosząc się spod tego kamienia. Nie przecierał twarzy, nie było sensu - zaraz i tak pewnie zacznie od nowa użalać się nad własnym losem i tym jak bardzo nie potrafi samemu go zakończyć. Żył tak długo, życie mu już zbrzydło tak dawno, a jednak wciąż. Wciąż nie potrafi go się pozbyć. Nie potrafi wyrwać się z tej cielesnej powłoki i zniknąć. Do nieba? Do piekła? Do niebytu?
Gdziekolwiek. Byleby nie tutaj.
Trzymając nóż w prawej dłoni kroczył w stronę M-3, licząc na to że może jakiś żołnierz zwyczajnie uzna go za zagrożenie i odstrzeli. To też jakiś plan.
"Nie dam ci umrzeć, Jenny. Wiesz o tym, prawda?"
- Wiem. Ale chcę spróbować. - Odpowiedział bez chwili zawahania, dostrzegając skuloną pod ścianą postać. Idealnie. Wyglądała na wymordowaną, zwierze, więc nie będzie mieć problemów ze zwyczajnym rozszarpaniem mu gardła i wzięciem wszystkiego co przy sobie ma. Dobrze. Szedł powoli, bez pośpiechu, bez specyficznie złej czy dobrej miny, aż w końcu znalazł się w odległości może metra, dwóch od niej, wyciągając w jej stronę nóż rękojeścią.
Chociaż do tego się przydał ten drab z baru gdy widział się z Faith. Tak miała na imię? Taa. Lilo zatęskni...
Ale to nic. Ma lepsze towarzystwo niż on.
- Czy możesz mnie zabić? - Spytał, tak bezpośrednio i jednoznacznie jak to tylko możliwe, tylko po to by po chwili westchnąć, zabierając nóż z powrotem.
- Pewnie jak raz jesteś osobą która nic do mnie nie ma i nie będzie czerpać ogromnej przyjemności z faktu że wykrwawię się jak świnia na tym piachu, prawda? - Zadał kolejne pytanie, wsuwając wolną dłoń do kieszeni, a ostrzem noża obracając tak by móc swobodnie uchwycić rękojeść. Tak pewnie będzie.
"Widzisz?"
- Nie. Mogę ją zmusić, by w obronie własnej to zrobiła.
"Jesteś kretynem. Nie pozwolę ci zginąć. Wystarczy że cię leciutko zatnie i już nie będziesz mógł nic zrobić."
- Więc zadbam o to, by moja krew polała się tylko raz.
Ta krótka rozmowa była prowadzona połowicznie na głos, ale nie przejmował się jakoby wymordowana miała się w jakiś sposób tym zrazić czy coś zrobić.
Ma już wobec niej plan.
I ten plan zamierza wykonać.

Granica M-3 z Desperacją - Page 3 CVZCIlo
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.05.17 18:30  •  Granica M-3 z Desperacją - Page 3 Empty Re: Granica M-3 z Desperacją
Patrzyła tępo w podłogę. W jej głosie wciąż myśli tłukły się z marami, które pragnęły wziąć głos. WEŹ SIĘ W GARŚĆ! ZABIJ ICH! ZEMSTA! ZABIJ PSY! NIE, NIE, JEST ZA SŁABA! ZAMKNIJ SIĘ! STULCIE WSZYSCY TE WASZE GŁUPIE PYSKI, BO WAS PRZEORAM PO DYWANIE Z GWOŹDZI! Marcelina zacisnęła wargi, pragnąc zasłonić uszy.
Gdyby to tylko mogło pomóc jej pozbyć się tych głosów...
Wtedy go usłyszała. A raczej dostrzegła kątem oka. Podniosła głowę w momencie, gdy mężczyzna podawał jej nóż. Wymordowana skrzywiła się. Tylko tego jej brakowało. - Spierdalaj! - syknęła, wstając i strosząc sierść. Dotąd twarda i sztywna teraz tylko zwiększyła objetość, kłując niemalże przy najdelikatniejszym dotyku. Marcelina czuła, że nieznajomy mężczyzna nie jest zdrowy na umyśle, a przynajmniej nie jest okazem najzdrowszego psychicznie osobnika w promieniu kilkudziesięciu kilometrów... Marcelina spojrzała na jego twarz, próbując zbadać jego intencje. Skupiła się i przez chwilę zdołała wychwycić kilka emocji, które władały jego czynami. Dzięki mieszance róznych, dziwnych impulsów Hiena zdołała wywnioskować jedno. To ciało nie należało do jednej osoby. Miała już z takim styczność częśniej, niż by sobie tego życzyła.
Uniosła brew, słuchając jego słów. Zrozumiała tylko pojedyncze, i bardzo jej się nie spodobały. Zmusić, obronie, zrobiła. Zadbam, krew, raz. W gardle wymordowanej zrodził się wrogi, ostrzegawczy warkot, a ona sama dotknęła kabury na udzie i ścisnęła palce na rękojeści Billie Jean. Zrobiła trzy kroki do przodu. - Zejdź mi z drogi - rozkazała, machając złowrogo ogonem. Po chwili jednak dodała - Po prostu daj mi spokój.
Odeszła kilka kroków, nie spuszczając z dziwnego mężczyzny wzroku. Kim on, do cholery, jest? Miała złe przeczucia. Bardzo złe przeczucia.
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.05.17 20:11  •  Granica M-3 z Desperacją - Page 3 Empty Re: Granica M-3 z Desperacją
Cmoknął kącikiem ust, kręcąc głową na boki ze zrezygnowaniem na jej spłoszoną, negatywną reakcję. Czy on naprawdę chce od niej tak dużo? Weź nóż. Wbij mu w gardło. Ciesz się życiem i przy okazji rozładuj negatywne emocje. Czego tu chcieć więcej?
- Skąd ta wrogość? Czy ja naprawdę chcę tak wiele? - Wskazał na siebie palcami wskazującymi, chowając nóż. Ruszył powoli w jej stronę, w miarę każdego kroku mówiąc dalej i dobywając maczety. - Może chcesz dłuższą broń? Wyżyjesz się odrąbując mi głowę, nie sądzisz? Zrób to. Wiem że tego chcesz.
"Przestań Hex, przecież tak bardzo chcesz żyć, prawda?"
- Nie. Nie chcę już żyć.
Był zdeterminowany. Jak nigdy dotąd był zdeterminowany zmusić tą kobietę, by go zabiła. Ktoś musiał tu umrzeć, inaczej Hex nie będzie zadowolony. On, ona, ktokolwiek. Ktoś tu musi umrzeć.
- Nie zrobię tego, słodka. Więc może w końcu wyciągniesz tą broń którą tak ściskasz i wyświadczysz mi tą jedną przysługę? - Wyprostował ramię w stronę Marceliny, a koniec pordzewiałego ostrza znajdował się może niewiele więcej niż pół metra od twarzy wymordowanej. Hex? Burza jego zielonych włosów przysłaniała oczy, ale przebłyski złotego, jarzącego się koloru mówiły wyraźnie że jest zdecydowany. Jego ciało poruszało się dalej w stronę kobiety. Choć powoli, to zdecydowanie, bez ani jednego momentu zawahania.
- Czy mam najpierw odrąbać ci coś i zeżreć na twoich oczach, byś w końcu uznała że warto mnie zabić? - Zatrzymał się w którymś momencie, przestając kontynuacji swojego monologu. Miast tego, zamknął oczy i westchnął ciężko, znów kręcąc głową ze zrezygnowałem, ale i... Uśmiechem na twarzy.
By następnie paść na kolana, wypuszczając broń z dłoni. Tkwił tak krótką chwilę, wpatrując się w piach i nie robiąc zupełnie nic.
- Proszę... Zrób... Cokolwiek... Ja nie chcę tak dłużej... Nie chcę więcej... - Ton jaki to wypowiedział brzmiał zupełnie inaczej. O ile wcześniej przemawiał w jego głosie ton rozkazujący, wprost wymagający, przeszedł do błagalnego lamentu. Jego dłonie drżały, gdy ściągał kaptur, chcąc ujawnić swoją twarz i móc patrzeć na tą osobę, jaka być może będzie ostatnią jaką ujrzy. Co też robił. Patrzył, wzrokiem pełnym rozpaczy, bólu i niestabilności, z iskierką szaleństwa jaka rozpalała się gdzieś na dnie pionowej tęczówki.
- Nie obchodzi mnie w tej chwili to, czy jesteś tylko byle człowiekiem jaki miał pecha, czy jebanym aniołkiem jaki żył od początku świata jak Ja. Zrób... Coś. Zabij mnie, lub nie, ale... Zrób coś. Zanim ja zrobię coś Tobie. - Nie obchodziło go w tej chwili co sobie o nim mogła myśleć.
Chciał zniknąć.
I ONA MU POMOŻE, CZY TEGO CHCE...
...czy nie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.06.17 19:07  •  Granica M-3 z Desperacją - Page 3 Empty Re: Granica M-3 z Desperacją
Nie.
Za dużo ostatnio niepotrzebnych śmierci, która trzymała za rękę Marcelinę w chwilach zadawanych ciosów. Hiena pokręciła głową, otwierając delikatnie pysk i wykorzystując zakurzony od braku używania siódmy zmysł "J". Wciągnęła powietrze na podniebienie i przez chwilę analizowała go, chcąc dowiedzieć się o nieznajomym czegoś więcej. - Nie obchodzi mnie to. - powiedziała w końcu, poirytowana potokiem słów nie wnoszącym do sprawy niczego odkrywczego. Odruchowo puściła macaną przez spoconą dłoń broń i wyprostowała się, wbijając w podejrzanego typa ostre spojrzenie dwukolorowych ślepi. Zastrzygła uszami, mrużąc oczy z każdym następnym słowem wypowiedzianym przez Hexa. - Twoje słowa brzmią jak poważna groźba - westchnęła, uśmiechając się jednak nieznacznie, nadal ściskając pewnie rękojeść sztyletu i nie przerywając dalszej próby przekonania Hieny do wyciągnięcia go i zatopienia srebrnego ostrza w klatce piersiowej mężczyzny. Po jego ostatnich słowach nastała chwila ciszy, w trakcie której jej lewe oko zmieniło barwę na czerwoną. - Próbowałam naprowadzić Cię na dobrą ścieżkę - powiedziała spokojnie, puszczając rękojeść sztyletu i krzyżując chude ręce na równie chudej, zapadłej klatce piersiowej - skoro nie rozumiesz słowa "NIE", to może warto jednak przyjrzeć się osobie, która stoi przed Tobą? - rozłożyła ręce i spojrzała na niego pytającym, kpiącym wzrokiem. Wskazała na zszytą po napadzie kasyna ranę na udzie, przez którą kulała. - Co mam Ci niby zrobić w tym stanie? - zapytała, akcentując świeże zadrapania, siniaki i inne obrażenia odniesione całkiem niedawno - myślisz, że mam ochotę? Weź wypierdalaj - machnęła niedbale dłonią i prychęła. Było jej w tamtym momencie wszystko jedno. Nie miała zamiaru walczyć. - Niedaleko stąd znajdziesz całą grupkę wędrowców. Myślę, że ich nie będziesz musiał nawet prosić o guza. - wiedziała, że pomimo ran jest w stanie uśmiercić tego idiotę w kilka sekund, nie poruszając nawet własnym palcem. Odwróciła się niedbale w taki sposób, by nadal widzieć dobrze mężczyznę i jego ruchy - Odejdź.
EDIT: Poczuła, jak rana zaczyna doskwierać jej jeszcze bardziej. Czuła, że coś jest bardzo nie tak. Zacisnęła zęby i postanowiła poszukać pomocy u innych medyków. Do głowy przychodził jej tylko jeden pomysł.
Kryjówka Kościoła Nowej Wiary. Ruszyła szybko, nie odwracając się już. W pogotowiu cały czas były poddane jej mary, które obserwowały Hexa i w każdej chwili mogły zaatakować jego.

z/t


Ostatnio zmieniony przez Marcelina dnia 07.06.17 18:46, w całości zmieniany 1 raz
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach