Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Pisanie 30.07.17 11:32  •  Klub „Fire” - Page 2 Empty Re: Klub „Fire”
Ale o czym ty---
To, że wszyscy dookoła byli już pod mocnym wpływem alkoholu, działało na korzyść Sei. Nikt nie zarejestrował, że Shirane nie wspomniał ani słowem o źle wydanej reszcie – oczywiście oprócz samego zainteresowanego – i, prawdę mówiąc, przez chwilę wszyscy wydawali się być równie oburzeni co jego tymczasowa kuzynka, gdy ta odgrywała swój teatrzyk.
No cholera! Już nigdy nie zostawię śmieciowi napiwku!
Ręka Yamato trzasnęła o blat.
No! Słyszałem, że zatrudniają tu tylko uczciwą kadrę, a tu proszę. Wszędzie trafisz na jakiegoś zakłamanego patałacha.
To wszystko ci pieprzeni cudzoziemcy. Nie mają za grosz szacunku do uczciwie zarobionych pieniędzy, mówię ci.
W akompaniamencie tej rozmowy, błękitnooki pozwolił rudowłosej na odciągnięcie go od stolika, przy którym wreszcie żarty się skończyły. Niemniej jednak nikt nie miał ochoty na słuchanie wywodów na temat mieszkańców z innych miast i wszystkich plusów i minusów ich pobytu w M3. Tym razem niemalże na pewno sporządzano całą listę tych drugich.
„Muszę podejść bliżej.”
Bliżej czego? ― Daiki nadal był nieco zdezorientowany wcześniejszym przebiegiem zdarzeń. Wszystko działo się zdecydowanie za szybko, a teraz na domiar złego stał się częścią planu, o którym od początku do końca miał nie mieć pojęcia. Szybko jednak spojrzenie błękitnych oczu namierzyło wskazany stolik, przy którym mizdrzyła się jakaś elegancka para – czarnowłosy już na pierwszy rzut oka był w stanie stwierdzić, że dzieliła ich dość znacząca przepaść, szczególnie że nie przywiązywał wagi do swojego ubioru, gdy przychodziło mu wyjść z kumplami. Mężczyzna był zwyczajny do bólu i niekoniecznie zależało mu na tym, by wyróżniać się na tle szalejących dookoła młodych ludzi. Mimo posiadania stałej pracy, nadal wyglądał jak pierwszy lepszy student, który przyszedł się tu najebać.
Na całe szczęście był na tyle trzeźwy, by pozostać na swoim miejscu, zamiast potraktować pytanie Seiji jak wyzwanie i podejść dziarskim krokiem do faceta w garniturze, choć obietnica pomocy w ucieczce wydawała się jeszcze bardziej zachęcająca.
To zależyyy ― przeciągnął w zastanowieniu, byleby tylko odwlec wnioski, od których „to zależało”. Jeśli chciał szybciej zyskać święty spokój i pożegnać się z natrętnymi kolegami z kiepskim poczuciem humoru, musiał ruszyć głową. A przynajmniej miał takie wrażenie, biorąc pod uwagę, z jaką powagą dziewczyna traktowała swoje zadanie. ― Rzecz jasna, od tego po co chcesz tam podejść i kim są ci ludzie. Wyglądają na jakieś szychy, a przynajmniej ten facet. Jak ktoś, z kim normalnie nie chce się zadzierać, żeby jego kumple z mafii na następny dzień nie zapukali do twoich drzwi.
Przechylił głowę na bok, mrużąc jedno z oczu, jak przy dogłębnym ocenianiu sytuacji. Przypatrywał się parze aż nazbyt intensywnie, choć to nie w jego interesie leżało zbliżenie się do nich. Nigdy wcześniej jednak nikt nie prosił go o pomoc w spisku, więc nie było nic dziwnego w tym, że poczuł się zaintrygowany, ale nie mógł pozwolić sobie, by jego spojrzenie stało się na tyle wyczuwalne, by przyciągnęło uwagę obserwowanych nieznajomych.
I – już przede wszystkim – czy to naprawdę sprawa życia i śmierci? ― spytał po chwili milczenia, nie będąc do końca przekonanym, czy plan dziewczyny jest wart zachodu. Oderwawszy wzrok od celu, przeniósł go na rudowłosą, licząc na to, że wyraz jej twarzy stanie się doskonałym odzwierciedleniem tego, jak ważne to było.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.08.17 0:49  •  Klub „Fire” - Page 2 Empty Re: Klub „Fire”
Nie potrafiła tak na zawołanie znaleźć argumentów, które przekonałyby ciemnowłosego do jak najszybszej ingerencji, jednocześnie nie zdradzając mu swoich tajnych planów, dla których tak wiele przecież ryzykowała. Stała więc przez chwilę, wciąż trzymając go silnie pod ramię i wpatrywała się gdzieś w przestrzeń, marszcząc przy tym i nos, i brwi. Bez dwóch zdań prezentowała się teraz jak ktoś, kto naprawdę próbuje znaleźć wyjście z najgorszej sytuacji, ale myśli zamiast napływać, tylko uciekały, pozostawiając listę wszystkich „za” pustą.
— Czy to naprawdę sprawa życia i śmierci?
Jakby trafił w sam gong.
Seiji obrzuciła go tylko nieco urażonym spojrzeniem. Spojrzeniem, które pytało, dlaczego jeszcze tego nie zrozumiał. Dlaczego nie potrafił pojąć powagi sytuacji, choć od jakiegoś już czasu starała się mu uświadomić, jak bardzo istotne to było.
Zacisnęła wreszcie malinowe wargi i pokręciła głową. Mina mówiła sama przez się: Shirane, Shirane, Shirane... co ja z tobą muszę przeżywać? To przecież takie oczywiste. A jeśli tego nie rozumiesz, jeśli nie umiesz ogarnąć tak ważnej akcji, to po prostu zrób, co do ciebie należy i żyj nieświadomie. Ja się zajmę resztą.
Prawie tak, jakby setny raz dyktowała dziecku, że wkładanie brudnych palców do kontaktu to naprawdę zły pomysł i jeśli jeszcze raz spróbuje, tym razem go nie powstrzyma. Jakby naprawdę sądziła, że robił jej pod górkę, bo nie był na tyle wtajemniczony w zasady gry, by domyślić się samemu o jak wysoką stawkę teraz grali.
To nic nielegalnego — zapewniła w końcu, unosząc spojrzenie na jego twarz. Gdyby w środku nie było tak ciemno, z obecnej odległości byłby w stanie dostrzec malutki obiektyw wewnątrz czarnych źrenic dziewczyny, który poruszył się automatycznie, przybliżając kadr jego twarzy.

Trwa skanowanie obrazu.
50%... 73%... 99%.......


A już na pewno mogę ci obiecać, że żadne szychy z mafii, albo skądkolwiek, nie zapukają do twoich drzwi, aby się zrewanżować. Zresztą, nie musisz tam podchodzić. Mogę to zrobić sama, tylko...
Tylko bądź mózgiem operacji.
Tylko potrzebuję pretekstu. Pretekstu, który sprawi, że ona nie przestanie się do niego mizdrzyć, on dalej będzie siedział z głupkowatym uśmieszkiem podrzędnego zboka, a ja się do nich po prostu trochę zbliżę. Wiesz. Dalej pójdzie już z górki.
Metalowe palce werżnęły się trochę mocniej w jego przedramię, przypominając o tykających wskazówkach zegara. Czas im się kończył, a przynajmniej takie założenie można było przyjąć po minie Seiji i jej nieludzkich oczach wbitych z wyczekiwaniem w twarz swojego tymczasowego kuzyna.
                                         
Reia
Upadły anioł
Reia
Upadły anioł
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.08.17 20:16  •  Klub „Fire” - Page 2 Empty Re: Klub „Fire”
No jasne. Po co w ogóle pytałem...
Opuścił lekko głowę, wypuszczając ciężko powietrze ustami. Wystarczyło jedne, znaczące spojrzenie Seiji, by przez ten jeden moment poczuł się głupio – gdyby to nie było tak istotne, na pewno nie zawracałaby głowy obcej osobie, a już na pewno zdradziłaby wszelkie szczegóły akcji, o których Shirane do tej pory nie usłyszał i nie zapowiadało się na to, by miało to nastąpić. Został podstawiony pod ścianą i zmuszony do udzielenia właściwej odpowiedzi. Co prawda nikt nie przykładał mu lufy do skroni, jednak spojrzenie rudowłosej miało w sobie coś równie zabójczego – błękitnooki nie był w stanie sprecyzować co to dokładnie było, ale być może to właśnie ta niewiedza sprawiała, że czuł się, jakby za moment miał zarobić kulkę w łeb.
A przecież nawet nie zależało mu, by wypaść dobrze.
Zaczepił palce o kark, wbijając lekko paznokcie w jasną skórę, jakby podobny bodziec miał ułatwić mu znalezienie jakiegoś rozwiązania, jednak ciężko było znaleźć sposób na kogoś, kogo nawet się nie znało. Jakie mogły być jego słabe punkty?
No nie wiem.Ja tylko uczę angielskiego, do jasnej cholery. Gramatyka i słówka to żadne teorie spiskowe.Chcesz zrobić zdjęcie? Jeżeli nie wiedzą kim jesteś, zawsze możesz użyć wymówki ze studiowaniem fotografii i wmówić im, że robisz projekt dotyczący par, a „tak ładnie ze sobą wyglądają”. Gorzej, jeśli nie chcesz się z tym ujawniać, chociaż nie wyglądają na na tyle trzeźwych, by zapamiętać twoją twarz.
Przymrużył jedno oko, gdy jeszcze raz uważniej przyjrzał się parze. W klubie i tak działo się wystarczająco dużo, a wśród migoczących w półmroku świateł każdego można było zapamiętać nieco inaczej, choć tego nie mógł być w stu procentach pewien – niektórzy potrafili być jak chodzące maszyny.
Ale mogę się mylić ― dodał zaraz, czując niepohamowaną potrzebę uściślenia tego faktu. Był tylko prostym człowiekiem, który wiódł nudne i spokojne życie. Nie chciał, żeby cała wina spadła na niego, gdyby dziewczyna postanowiła ślepo pójść tym tropem. ― Zaskoczyłaś mnie trochę. Raczej nie miałem okazji, żeby podchodzić do ludzi podstępem, więc wcale mnie nie zdziwi, jeżeli uznasz ten plan za beznadziejny ― rzucił i zaśmiał się krótko pod nosem. Bardziej na mus, w duchu mając nadzieję, że to mogło się udać. W końcu kto nie chciałby choć na chwilę stać się mózgiem operacji?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.08.17 0:58  •  Klub „Fire” - Page 2 Empty Re: Klub „Fire”
— Chcesz zrobić zdjęcie?
Wygięła usta w uśmieszek kogoś, komu coś głupiego wpadło do głowy.
Cóż. Powiedzmy, że tak — mruknęła wymijająco, jak zawsze pozostawiając sekundę przerwy zamiast kropki, jakby miała zamiar coś dodać, ale koniec końców tego nie zrobiła; to ta chwila, dosłownie ułamek momentu, w którym zapada cisza i obie strony nie wiedzą, czy nastąpi ciąg dalszy.
— Jeżeli nie wiedzą kim jesteś.
Głowa Seiji opadła i uniosła się w przytaknięciu. Im dalej jednak słuchała propozycji mózgu operacji, tym bardziej ściskała palce w pięść. W końcu, gdy zamilkł, uniosła na niego poważne spojrzenie i wzruszyła barkami.
To chyba odpada. Nie mogą wiedzieć, że to robię. Muszą pozostać... — Spauzowała, kątem oka zerkając ku parze. Dłoń kobiety wsunęła się pod rozpiętą koszulę mężczyzny, a jej smagnięte czerwienią usta pokazały zęby. Uśmiechała się lubieżnie. — Tak jak teraz. Rozumiesz? Nie chcę, by ustawiali się w dogodnej pozie, bo muszą pozostać naturalni.
Niespodziewanie barki rudowłosej się wyprostowały, a powieki otwarły ciut szerzej. Wpatrywała się w przestrzeń, jakby ktoś przestawił wajchę i wyłączył system, a potem — tak samo gwałtownie — znów wbiła oczy w stojącego tuż przed nią towarzysza.
Do diaska, jesteś genialny, Shirane Daiki! — Brakowało tego, by w ramach podkreślenia komplementu zadarła ręce i głośno nimi klasnęła. — Rzecz jasna... nie mogę im zrobić zdjęcia... Ale mogę zrobić je tobie. Staniesz po prostu tuż obok, a ja przechylę obiektyw... Tak, to może się udać. Nie. Inaczej. To musi się udać. Dlaczego nie pomyślałam o tym wcześniej? To piekielnie proste. Nie może pójść nie tak. — Im dalej mówiła, tym bardziej schodziła do szeptu. Muzyka nie zagłuszyłaby jej może aż tak bardzo, ale głośne rozmowy wokół już owszem — nikt by się nie zdziwił, gdyby Daiki nie zrozumiał ani słowa. Przynajmniej do czasu, aż Seiji...
Ależ OCZYWIŚCIE, że zrobię ci zdjęcie! – nie postanowiła podzielić się swoim pomysłem z połową lokalu.
Z uśmiechem godnym kochającej kuzynki i nie czekając na ewentualne protesty sięgnęła do kieszeni, wyjmując niewielkie urządzonko. Uniosła je na wysokość swoich (wygiętych w rozbawieniu) ust, jednocześnie unosząc wolną dłoń, którą machnęła lekko na lewo, dając mu znak, aby się tam przesunął.
                                         
Reia
Upadły anioł
Reia
Upadły anioł
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.08.17 11:04  •  Klub „Fire” - Page 2 Empty Re: Klub „Fire”
W tym milczącym ułamku sekundy Daiki rzeczywiście wyglądał jak ktoś, kto oczekiwał dalszego ciągu wypowiedzi. W jasnych tęczówkach mężczyzny zdążył pojawić się ognik nadziei i satysfakcji, gdy już wydawało mu się – przy czym nazwał się w głowie Zaklinaczem Ludzkich Umysłów – że zupełnym przypadkiem wyciągnął od rudowłosej ściśle tajne informacje. Czuł ekscytację na samą myśl o tym, że zaraz dowie się, jak ważną rolę miałby odegrać wymyślony przez niego pomysł. Uczucie to było dość niezrozumiałe z uwagi na to, że na pierwszy rzut oka miał do czynienia ze zwyczajną dziewczyną, która najpewniej kierowała się równie zwyczajnymi pobudkami. Mogła być po prostu fanką, choć tę myśl szybko odsunął na bok – ludzie, którymi kierowała fascynacja, zachowywali się zgoła inaczej. Poza tym twarz mężczyzny nie wydawała mu się ani trochę znajoma, a towarzysząca mu kobieta wyglądała raczej na panią lekkich obyczajów, łagodnie rzecz ujmując. Może chodziło o przyłapanie kogoś na gorącym uczynku? Uświadomienie zapatrzonej w chłopaka przyjaciółce, że nie był wart jej czasu? Jeśli chodziło zarówno o pierwszą, jak i drugą opcję – Shirane w ogóle nie powinien uczestniczyć w tej farsie, jednak w tym momencie jego umysł widocznie odsuwał proste rozwiązania, jakby podświadomie chciał, by chodziło o coś większego. Wystarczyło postawić jeszcze jeden krok w stronę prawdy...
By boleśnie przyjebać głową o metaforyczną ścianę.
Po wcześniejszym błysku w oczach nie zostało już ani śladu. Nie tym razem, co?
„(...) muszą pozostać naturalni.”
Łapię ― zapewnił, ale u szczytu jego nosa pojawiła się wyraźna zmarszczka, jakby dokładał wszelkich starań, by przetworzyć te informacje i dać sobie czas na zastanowienie się, czemu zależało jej na anonimowości.
To na pewno nic nielegalnego?
I czy ludzie naprawdę musieli aż tak komplikować niektóre sprawy?
„Do diaska, jesteś genialny, Shirane Daiki!”
Eee, jestem? ― usta jakby same zareagowały na jej okrzyk, bo twarz nauczyciela pozostała kompletnie zdezorientowana. Wszystkie jego wcześniejsze pomysły zostały odrzucone, zatem nic dziwnego, że ciężko było u połapać się w tym, co dokładnie zrobił. Słowa jego udawanej kuzynki też niewiele mu wyjaśniały. ― Czekaj. Możesz powtórzyć? Kompletnie nic nie słyszę! ― dla odmiany brunet nie wahał się podnieść głosu. Wysunął też nieznacznie głowę do przodu, dając znać, że właśnie nadstawia uszu, choć konsternacja nadal nie opuszczała jego twarzy.
„Ależ OCZYWIŚCIE, że zrobię ci zdjęcie!”
Czarnowłosy odruchowo uniósł ręce w obronnym geście, cofając się o krok, co sprawiło, że znalazł się nieco bliżej miejsca, w które mierzyła Sei. Nie zasłonił jednak twarzy, jednak nieco nerwowe ruchy rąk wskazywały na to, że próbował odwieść ją od tego pomysłu.
Daj spokój. Dobrze wiesz, że nikt nie powinien wiedzieć, że zabawiałem się w tym klubie. Jeśli ktoś to zobaczy, już nigdy nie wywinę się od imprez. ― Zarechotał nerwowo pod nosem. W którym momencie aż tak wczuł się w swoją rolę? Prawdę mówiąc, nie chciał zostać uwieczniony na zdjęciu, jednak wszystko działo się tak szybko, że jego noga na znak mimowolnie przesunęła się w lewo – wtedy jeszcze był przekonany, że jego nowa znajoma chciała, by w ostatniej chwili usunął się z kadru. Miał szczerą nadzieję, że nie zostanie uwieczniony, bo było pewnym, że jeśli dojdzie do wywołania odbitki, wyląduje na niej z kretyńską miną i równie kretyńską gestykulacją człowieka, który został kompletnie zaskoczony widokiem obiektywu.
Przynajmniej dostałaby swoją naturalność w zdwojonej dawce.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.09.17 0:18  •  Klub „Fire” - Page 2 Empty Re: Klub „Fire”
 Palec naparł na wystający przycisk i Seiji doświadczyła tego, jak malutki sześcian zapada się aż do linii obudowy. Rozbłysło światło flesza. Na moment półmrok zniknął. Rozświetliło kurz w zakamarkach. Pokazały się plamy na ścianach i zaschnięta coca-cola na blacie jednego z pobliskich stolików, którą w tym samym czasie najwidoczniej dostrzegł barman — bo zmarszczył brwi i schylił się pod ladę.
 Oko Seiji spojrzało natomiast w bok. Kobieta o czerwonych ustach kładła właśnie swoją wypielęgnowaną dłoń na wnętrzu uda mężczyzny w garniturze. Jej pajęcze palce zaczęły się zaciskać, marszcząc materiał dopasowanych spodni.
 Palec wdusił przycisk.
 Biel wybuchła.
 — Łał! Jesteś superfotogeniczny! Ale teraz w lewo! Lepsze światło!
 I o wiele lepsza perspektywa.
 Przegryzła dolną wargę w uśmiechu, będąc o krok od wyszczerzenia się jak przygłup totalny. To było takie proste... Takie dziecinnie łatwe...
 Może nawet nie rzucałoby się tak w oczy... Gdyby na środku parkietu młoda, rudowłosa, nadzwyczaj żywiołowa jednostka nie wspinała się na palcach, nie przechylała się gwałtownie na bok albo nagle nie załamywała kolan, aby cyknąć fotkę czy dwie wciąż tak samo stojącemu Daikiemu, który musiał wyglądać, jakby napadło na niego paparazzi w drodze do kibla. Półnagiego. Ze szczoteczką w zębach i wacikiem w uchu.
 — Łał — powtórzyła, kiedy uznała, że ponad 50 zdjęć to liczba, która „ujdzie”. Przeglądała właśnie fotki w malutkim wyświetlaczu — mógł mieć może z 5 na 7 centymetrów — kiedy za ich plecami ktoś wybuchnął śmiechem. Znali ten rechot z głębi żołądka.
 — Nie ma sprawy — uspokoiła swojego wspólnika zbrodni. — Jeszcze moment. Musisz... o Boże.
 Usta rudowłosej nagle się wykrzywiły, a jej sylwetka zgięła wpół, jakby ktoś ją kopnął pod żebrami — i zrobił to naprawdę mocno, nie szczędząc siły przy użyciu glana z blaszaną podeszwą. Seiji zamachnęła się rękoma, prawie tracąc aparat z chwytu. A potem, gdy palce prawej ręki zakleszczyły się na sprzęcie, lewą przycisnęła do brzucha.
 — Pomóż mi usiąść przy tym stoliku — mruknęła zdławionym głosem kogoś, kto chyba tylko cudem nie zwymiotował tych słów na buty rozmówcy. Przełyk poruszył się, gdy połknęła ślinę, jednocześnie ruchem głowy wskazując na pusty stolik, na którym zostały dwa kufle po piwie po poprzednich klientach. — Niedobrze mi. To chyba od alkoholu... Piłam na... na pusty żołądek...
 Z trudem zaczęła się prostować. Prezentowała się tak, jakby sprawiało jej to aż nazbyt dużo problemów — jak u kogoś, u kogo skóra z przodu jest za mała albo jakby wszystkie mięśnie brzucha nagle się skurczyły, uniemożliwiając zmianę pozycji.
 — Chryste, masakra. — Komentarz prześlizgnął się przez zaciśnięte z bólu zęby. Drżącą ręką (kiedy schowała aparat?) spróbowała odkleić niteczki czerwonych włosów, które przylgnęły do jej dolnej wagi podczas wcześniejszego ruchu na „metalowego gitarzystę”.
 Półmrok panujący w klubie uniemożliwiał może rozróżnienie koloru jej twarzy i — tym samym — stwierdzenie, czy zbladła, ale zielone oczy zdawały się błyszczeć jak u jadowitego węża.
                                         
Reia
Upadły anioł
Reia
Upadły anioł
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.09.17 11:34  •  Klub „Fire” - Page 2 Empty Re: Klub „Fire”
Nie reagował na komendy związane z wymuszoną sesją zdjęciową. Po pierwszym zdjęciu – na którym z pewnością wyszedł jak kretyn – zaczął stać w miejscu zdezorientowany (również jak kretyn). Wydawało mu się, że rudowłosej w zupełności wystarczy jedna odbitka, ale oślepiający błysk flesza, pociągnął za sobą kolejne, od których tylko cudem nie dostał ataku epilepsji. Choć w klubie migające światła były na porządku dziennym, białe było zarezerwowane dla tańczących na parkiecie, którzy w trakcie odpowiedniego momentu byli byt zajęci tańcem, by spoglądać wprost w migający przez kilka sekund reflektor. W przeciwieństwie do nich Daiki znalazł się w znacznie gorszym położeniu.
W pewnym momencie uniósł przedramię na wysokość oczu, cofając się o krok w obronnym geście, jakby fotograficzny atak Seiji był dla niego nie do zniesienia.
No już, już. Wystarczy, bo za moment będziesz mogła wykleić sobie nimi cały pokój. Mówiłaś, że zrobisz jedno do ramki na stoliku nocnym. ― Potarł palcami powieki, jakby to miało przynajmniej częściowo ukoić ból jego oczu. Nie przywykł do bycia fotografowanym, a w rodzinie zawsze musiała trafić się ta czarna owca, która unikała obiektywu jak ognia.
„Musisz... o Boże.”
Opuścił gwałtownie ręce i wzdrygnął się, przy czym kilkakrotnie zamrugał oczami, przyzwyczajając się na nowo do normalnych warunków klubu. Dopiero po chwili udało mu się dokładniej przyjrzeć dziewczynie, choć kilka plamek nadal tańczyło mu przed oczami. Ciężko było zrozumieć, co się właśnie stało, ale zareagował zupełnie instynktownie – jak na nauczyciela przystało. Przez większość swojego czasu musiał odpowiadać za nieletnich, a zdążył się przekonać, że opieka nad nimi nie różniła się zbytnio od opieki nad dorosłymi, którzy nieraz potrafili zachować się jeszcze bardziej nieodpowiedzialnie.
Co ty wyprawiasz? ― rzucił, zaciskając palce na jej ramieniu, byleby być w pogotowiu, gdyby miała się przewrócić. Dotarło do niego, że to pytanie nie było adekwatne do jej stanu, ale nie był już pewien, co działo się naprawdę, a co było częścią jej teatrzyku. ― Zaczynam żałować, że postawiłem ci to piwo. Nikt cię nie nauczył, że tak się nie robi? ― Odetchnął zrezygnowany i wziął ją pod ramię. Do tej pory nie sądził, by jedno piwo mogło doprowadzić do takiego samopoczucia, nawet jeśli piło się je na pusty żołądek. Nie mógł jednak kwestionować tego, że źle się czuła. Gdyby nie zrobił nic i gdyby zielonooka za moment padła mu trupem pod nogami, mógłby obwiniać wyłącznie siebie. ― Dobra, młoda ― wypowiedział to określenie bez jakiejkolwiek możliwości, zanim pociągnął ją lekko, sugerując, że powinna pomóc mu w doprowadzeniu się do wybranego stolika. Tak właśnie powiedziała – „Pomóż mi usiąść przy tym stoliku”.
Już wtedy powinien się domyślić, że kombinatorstwu nie było jeszcze końca.
Ale niech jej będzie, nie?
Swoją drogą, jeśli zamierzasz to gdzieś opublikować, mam nadzieję, że moja twarz zostanie ocenzurowana. Wolałbym nie stać się przypadkową gwiazdą internetu albo zostać przesłuchanym w sprawie tajemniczego fotografa ― uprzedził, gdy szli ze sobą ramię w ramię i był pewny, że nikt inny nie będzie w stanie go usłyszeć.
Zatrzymał się. Byli już obok wskazanego celu, przy którym pomógł jej zająć miejsce.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.09.17 21:19  •  Klub „Fire” - Page 2 Empty Re: Klub „Fire”
 — Zaczynam żałować, że postawiłem ci piwo.
 — Tylko jedno? — Zdziwiła się, wciąż zgięta wpół, cała obolała i nadwyrężona. Bez zająknięcia się pozwaliła kuzynowi przejąć pałeczkę i w obecnej sytuacji nic nie wskazywało na to, że czuła się z tym faktem źle. Jakby Daiki nie miał na barkach wystarczającego ciężaru.
 W jednej chwili Shirane mógł doświadczyć czegoś dziwnego (może nawet mało realnego, według tej jego logiczniejszej części umysłu, która dorwałaby się do głosu). Nie trzeba być biologiem ani dietetykiem, by zauważyć kruchość sylwetki rudowłosej — miała wystające kości biodrowe, szczupłą szyję, mocno zarysowane policzki. Prezentowała się nie tyle szczupło, co chudo. Jej ramię ważyło jednak zdecydowanie za dużo, a dłoń, która luźno zwisała, działała niemal jak ciężarek.
 — Od razu lepiej.
 Ciemnowłosy był w stanie coś usłyszeć. Coś jak lekki zgrzyt. Zbyt mocne drgnięcie struny w urządzeniu. Trwało to ledwie pół sekundy i równie dobrze mogło być kaszlnięciem jednego z głośników klubu. Ale wydawało się, że odgłos ten wydobył się z...
 Seiji lekko potarła gardło.
 — Ale drapie. Może naprawdę mnie coś złapało? — Mówiąc to spojrzała na niego i nagle mrugnęła porozumiewawczo. — Jesteś perfekcyjny, Shirane. Dawno nie widziałam tak rewelacyjnego aktora.
 Tak jakby naprawdę wczuł się w rolę.
 Tak jakby w ogóle wiedział, że jakąś rolę odgrywał, nie?
 Usiadła ciężko tuż przy stole, na nowo opierając rękę o brzuch; lekko zgięta, wykrzywiona, z przymrużonymi oczami. Na ustach, na których sekundę temu zabłąkał się uśmiech, teraz znów osiadł wyraz graniczący z bólem agonalnym.
 — Bez obaw. — Choć wizualnie prezentowała się, jakby lada moment miała skonać mu tuż przed nosem, głos zdawał się wrócić do dawnej nuty. Co prawda był cichszy niż poprzednio i ledwo wybijał się ponad brzmienie muzyki dudniącej w pomieszczeniu, ale szeptała wystarczająco głośno, aby Daiki był w stanie wyłapać przynajmniej co drugie słowo.
 — Za dziesięć albo dwanaście minut uznasz, że dość tego i zabierasz mnie — i to kategorycznie zabierasz — do domu. Bez wymówek. Przeprosisz ich pewnie i powiesz, że szkoda, że tak się stało, ale przecież nic nie można poradzić na to, że źle się poczułam, a nie pomógł mi ani odpoczynek, ani szklanka wody — po którą możesz teraz się przejść, żeby wyglądało to bardzo autentycznie. Ja tymczasem będę tylko mamrotać, jak mi przykro, że muszę cię odciągać od tak fantastycznego towarzystwa i tych nietuzinkowych kawałów, i rozmów o fizyce kwantowej przemieszanej z genetyką biologiczną, a oni na sto procent pokiwają głowami i powiedzą, że to faktycznie wielka strata, no ale co oni mogą w takiej sytuacji?
 Heihachiro uniosła spojrzenie, które dotychczas błądziło gdzieś po podłodze, i wcelowała je w twarz stojącego tuż obok mężczyzny, któremu nie dałaby więcej niż dwadzieścia, może dwadzieścia dwa lata. Wydawał się o wiele za młody w stosunku do grupy, z którą tu przyszedł. Aż promieniował innością siedząc obok faceta w zakolach i drugiego w kamizelce w romby i teraz w ogóle się nie dziwiła, dlaczego spotkała go przed klubem „Fire” z tak zbolałą miną.
 — A później, kiedy już opuścimy to miejsce, ja zajmę się zdjęciami, absolutnie tuszując wszystkie twoje miny. Zresztą, nie masz się czego obawiać. Znam prawa i wiem sporo o ochronie danych osobowych, nie ma więc opcji, żebym naruszyła twoją przestrzeń. W pierwszej kolejności i tak skupię się na zdjęciach, gdzie z łatwością będę mogła cię wyciąć. Albo zrobić z ciebie tylko rozmazaną plamę. Brzmi dostatecznie dobrze?
 Oczy dziewczyny znów przekierowały się w dół, jakby była zawstydzona, choć zdawało się, że przez jej pełną furii osobowość nie było to w ogóle odczucie możliwe do zaznania.
 — Chyba i tak lepiej, niż dalsze siedzenie w samym środku wykopów archeologicznych. Ile ci ludzie mają lat? Nie jesteś trochę za młody, żeby śmieszkować z seniorami? Czy to twoja praca?
                                         
Reia
Upadły anioł
Reia
Upadły anioł
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.09.17 22:40  •  Klub „Fire” - Page 2 Empty Re: Klub „Fire”
W twoim przypadku to chyba AŻ jedno.
Ile ty ważysz, kobieto? – przemknęło mu przez  myśl i na szczęście te słowa zachował dla siebie. Gdyby byli bliżej, nie wahałby się wypalić z tym na głos, jednak z doświadczenia wiedział, że kobiety potrafiły być mocno wyczulone na punkcie swojej wagi i choć Seiji na pierwszy rzut oka nie wyglądała na taką, która stroiłaby fochy z błahych powodów, wolał nie ryzykować.
Choć to nienormalne, by głupie ramię ciążyło mu na barkach jak worek pełen ziemniaków. Podtrzymując ją, zacisnął mocniej palce na jej nadgarstku, jakby przez jego niedobór siły miała wkrótce ześlizgnąć się na ziemię.
Oczywiście, że tego nie zrobi. W końcu udaje.
Ale co jeśli...?
Rozmasował jedno z ramion, gdy pozbył się już ciężaru. Przez dudniącą muzykę nie przywiązał większej uwagi do dziwnego dźwięku. Dookoła działo się wystarczająco dużo i równie dobrze ktoś w tle mógł właśnie zaszurać krzesłem o podłogę. Błękitne tęczówki skupiły się jednak na ręce, którą rudowłosa właśnie rozmasowywała swoją szyję i przechylił głowę na bok z cieniem zrezygnowania na twarzy. Czyżby to nie był koniec?
„Jesteś perfekcyjny, Shirane.”
Momentalnie uniósł wzrok na twarz swojej partnerki w zbrodni.
Nie żebym się starał. ― Na jego ustach pojawił się szelmowski uśmiech, a chuda klatka piersiowa jakby napęczniała, gdy wyprostował się nieznacznie. Brakowało mu już tylko rozłożystego, pawiego ogona do dopełnienia całości. ― Zawsze taki jestem ― dodał po chwili, nieco zaniżonym tonem. Miał jednak nadzieję, że rudowłosa nie weźmie na poważnie tego aktu braku skromności, bo już po chwili czarnowłosy i tak zaśmiał się na głos, na krótką chwilę zginając się w pół i opierając ręce o kolana. Gdyby nie wesoło podrygujące ramiona, wyglądałby jak ktoś, kto sam potrzebował pomocy.
Gdy tylko się wyprostował, otarł palcem kącik jednego z oczu, w którym pojawiła się pojedyncza łza rozbawienia. Nie pamiętał, kiedy ostatnio miał okazję śmiać się aż tak głośno. Co z tego, że właśnie wyśmiewał samego siebie. Wziął głębszy oddech, a wypuszczając powietrze, wydał z siebie głośne „Huuu”, zanim klapnął na miękkie siedzenie naprzeciwko dziewczyny z ręką ułożoną na brzuchu, jakby i jego zdążył już rozboleć.
Ale poważnie jesteś w tym znacznie lepsza. Nawet teraz nie jestem do końca pewien czy za moment nie odwalisz tu kity ― stwierdził, wymownie przesuwając wzrokiem po jej zbolałej twarzy. Uśmiech na jego twarzy zbladł, jednak tym razem już nie na pokaz – chyba faktycznie zaczynał mieszać cały ten fałsz z rzeczywistością, nawet jeśli jej słowa wskazywały na to, że wszystko było w porządku, a Daiki nadal był tylko częścią wielkiego planu. Planu, którego wysłuchał z niezmąconą uwagą, raz po raz przytakując jej, jakby znów wcielił się w rolę ucznia, który stara się uświadomić belfrowi, że własnie koduje w głowie wszystkie informacje.
To ma szansę zadziałać. W końcu nie mogą lekceważyć złego samopoczucia kogoś z mojej rodziny ― rzucił ze słyszalnym entuzjazmem, choć tym razem starał się go przesadnie nie uzewnętrzniać. W końcu miał dziesięć minut na przygotowanie się do roli zatroskanego kuzyna i rozczarowanego kumpla, który za sprawą siły wyższej musi opuścić swoje doborowe towarzystwo. ― Myślę jednak, że odpuszczę sobie przepychanie się do baru po wodę. ― Wskazał palcem w stronę zabieganego barmana, na którego czekała jeszcze kolejka klientów do obsłużenia. Zupełnie jakby wszyscy zmówili się, by zlecieć się tam akurat w tym czasie.  ― Podejrzewam, że nikt nie będzie zaglądał na stolik i szukał pustej szklanki. I cieszę się, że się rozumiemy. ― Przytaknął, gdy sprawa zdjęć także została wyjaśniona.
Pozostało mieć nadzieję, że była słowna.
Ale przecież znała prawa.
Wiedziała o ochronie danych osobowych.
Zaraz...
Jesteś jakimś szpiegiem? ― spytał, zanim zdążył odnaleźć jakiolwiek sens w zadawaniu podobnego pytania. Nie było mowy o tym, by wyznała mu prawdę w takiej kwestii albo w ogóle powiedziała cokolwiek.
Shirane potarł policzek w lekkim zażenowaniu, o którym szybko zapomniał, gdy Sei płynnie zmieniła temat, przechodząc do – jak widać – wyjątkowo ciężkiej kwestii, bo mężczyzna aż pochylił się nad stołem, o który uderzył ciężko łokciami i westchnął tak głośno i tak boleśnie, jakby co najmniej miał wyzionąć ducha.
Jestem nauczycielem ― odparł, jakby to miało wszystko wyjaśnić. ― Nie opiekuję się seniorami. To moi „koledzy po fachu” ― stwierdził nieco ironicznie. ― Pracuję w szkole od niedawna, a oni uznali, że przyda mi się spotkanie integracyjne, żebym nie czuł się samotny, ale dam sobie głowę uciąć, że znacznie lepiej czułbym się, gdybyśmy wymieniali między sobą tylko podstawowe uprzejmości. Przeważnie udawało mi się wykręcać od takich spotkań, jednak nie dawali za wygraną i koniec końców musiałem tu przyjść dla świętego spokoju. Chociaż nie spodziewałem się, że będzie aż tak... źle.
Mimowolnie zerknął w stronę stolika, przy którym siedzieli starsi wiekiem mężczyźni. Przepaść między nimi faktycznie mocno rzucała się w oczy. Czarnowłosy w życiu nie założyłby na siebie tak obciachowych ubrań.
Z drugiej strony zawsze mogliśmy wylądować na rybach, a wtedy nic nie próbowałoby zagłuszyć tych nieśmiesznych żartów. ― Odruchowo wskazał palcem na pobliski głośnik.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.09.17 21:36  •  Klub „Fire” - Page 2 Empty Re: Klub „Fire”
 Spojrzała na niego na bezdechu, z wykrzywionymi w bólu wargami. Choć nimi nie poruszyła, mową ciała krzyczała o pomoc, jak mała dziewczynka, która jest o krok od rozpłakania się, ale dalej udaje, że wszystko jest w porządku, bo przecież koledzy patrzą i oceniają. Palce, jak pajęcze odnóża, wbijały się mocno w brzuch i zdawało się, że lada moment paznokcie wtopią się pod skórę, by wyrwać kawał mięsa z tłustą krwią — dość makabryczny widok, ale mniej więcej to sobą teraz reprezentowała: makabryczną udrękę.
 — … jesteś w tym lepsza...
 Każdy na miejscu Seiji parsknąłby zażenowanym śmiechem albo dumnie się uśmiechnął, ale ona zamiast tego nadal ciągnęła teatrzyk; widocznie skatowana przez wstrząsy irracjonalnego cierpienia, którego doświadczyć może tylko osoba z nadwyrężonym żołądkiem. I to poważnie nadwyrężonym.
 — Oh, sądziłam, że to będzie bardziej autentyczne. Tak wiesz... Na wypadek, gdyby któryś z nich co jakiś czas na nas zerkał. Ale skoro barman jest otoczony...
Moment.
 — Jesteś jakimś szpiegiem?
 Teraz dopiero miała ochotę się roześmiać, ale nic takiego nie miało miejsca — siedziała przodem do grupy rozweselonych facetów w zakolach i wolała nie zepsuć całego przedstawienia tylko dlatego, że Daiki był niepoważny. Spojrzała jednak na niego spod nieco roztarganych, rudych kosmyków; nim jednak odpowiedziała, temat przetoczył się na ciemnowłosego. Usta Seiji ułożyły się w owal, a ona sama wydała z siebie ciche: „o!”.
 Wyglądało na to, że „nauczyciel” nie figurował w pierwszej dziesiątce obstawianych przez Heihachiro zawodów — była widocznie skora do przypasowania Daikiemu różnych profesji, ale nie czegoś tak tragicznego jak to. Do diabła, był belfrem? Łaził z kijem i trzaskał nim po łapach niegrzecznych chłopców, co jakiś czas tłumacząc matmę cycatej dwunastolatce?
 — Chodźmy już — powiedziała po krótkiej chwili ciszy, w której najwidoczniej przyswajała zdobyte informacje, których nie pokusiła się nawet skomentować.
 Serio, Daiki, dwunastolatki?
 Seiji oparła dłonie o blat stołu i podniosła się; oczywiście z trudem i jękiem bólu, który zmarszczył jej czoło i nos.
 A teraz, proszę pana, do odpowiedzi.

 Kiedy wyszli, ramiona Seiji zaczęły niekontrolowanie drżeć, aż w końcu doszło do tego, że trzęsła się cała. Wyglądał jak człowiek, którego wyrzucono w krótkim rękawku na biegun południowy, kiedy tak stała ze skrzyżowanymi ramionami i dygotała mimowolnie. Wykrztusiła parsknięcie, a potem wybuchnęła jak balon, zanosząc się tłumionym śmiechem. Uniosła prawą dłoń i przytknęła jej wierzch do uśmiechniętych ust, ale nawet to nie było w stanie stłamsić chichotu, który nią targał.
 — Ale mieli miny, co? Szkoda, że ich także nie mogłam sfotografować. — Otarła niewidzialną łzę grzbietem ręki i spojrzała na nią rozbawiona, jakby dłoń miała zaraz złożyć się w dzióbek i zacząć opowiadać dalsze kawały. — Teraz chyba mogę to zrobić jak należy. Nazywam się Heihachiro Seiji i jestem reporterką. Sklejam reportaże dla interenetowej gazety „M3's themes”, ale poza tym masz przed sobą wolnego strzelca. — Puściła mu oczko, cały czas uśmiechnięta. — Jak miałeś okazję się przekonać — to fajna fucha. Rzadko kto jest w stanie zrobić zdjęcie Chiromatsu Furimiemu, nie? A dzięki tobie każdy się dowie, jaki z niego przykładny mąż i ojczulek. Rany. — Splotła przed sobą palce i uniosła ramiona, aby rozprostować stawy, tak, jak robi to każdy człowiek po dużym wysiłku. — Długo na niego polowałam. Byłam pewna, że mi się wymknie. Dobrze jednak mieć rodzinę, nie?
 Najwidoczniej Seiji nawet nie brała pod uwagę faktu, że więzy krwi w tym przypadku mogą być korzystne tylko dla jednej ze stron.
 — W zamian chyba powinnam postawić ci coś dobrego na mieście? Poczekaj.
 Podniosła zgiętą w nadgarstku rękę i odsłoniła identyfikator spod rękawa kraciastej bluzy. Uderzyła lekko opuszką w tarczę, aż nie wyskoczył hologram menu.
 — Aktywuj się. Prześlę ci moje dane. Dasz mi potem znać, kiedy masz wolne? — Przesunęła palcem w powietrzu z taką delikatnością, jakby gładziła ściankę czystego szkła, nie chcąc pozostawić na nim żadnej smugi. Stuknęła nim dopiero przy przycisku „prześlij”.
 — Teraz muszę biec czym prędzej do domu, żeby ogarnąć artykuł, dlatego... O! Chyba, że chcesz iść do mnie? Mieszkam rzut beretem, a babka pewnie znów ugotowała obiad dla całego wojska M3 i trzech sąsiadujących wsi. To jak, Shirane?
                                         
Reia
Upadły anioł
Reia
Upadły anioł
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.09.17 13:55  •  Klub „Fire” - Page 2 Empty Re: Klub „Fire”
Przechylił głowę na bok, niczym nierozumiejący słów właściciela psiak. Nie sądził, że rudowłosa aż tak poważnie podchodziła do całej sprawy. Biorąc pod uwagę, że mieli do czynienia z bandą mocno podpitych już mężczyzn, którzy zapewne nie zastanawiali się nad tym, co oznacza dany wyraz twarzy u innej osoby – po procentach świat i tak jawił im się w bardziej kolorowych barwach – nie musiała być aż tak wiarygodna. Gdy spojrzenie czarnowłosego mimowolnie zsunęło się w stronę jej brzucha, nawet na moment nie zatrzymując się na partiach, które z pewnością bardziej – Do diabła, do moja kuzynka! – interesowały mężczyzn, korciło go, by spytać, czy aby na pewno nic się nie dzieje.
Wierz mi, że jest już tak autentycznie, że zacząłem wierzyć, że jestem twoim kuzynem i odpowiadam za ten stan, a sama przyznasz, że to nieco dziwne ― parsknął krótko, unosząc otwartą rękę, jakby na znak, że zdecydowanie powinni przyhamować, niezależnie od tego, jak dobrze się właśnie bawił w roli kogoś innego. Kogoś, kto nie musiał udawać, że chce mu się śmiać, bo szczere rozbawienie wyraźnie odbijało się w jego błękitnych tęczówkach, od czasu do czasu podsycane barwnymi światłami, które to migały, to przesuwały się po klubowej sali.
„O!”
To chyba nie jest aż tak zaskakujące?
Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że nie otrzymał swojej odpowiedzi, co poskutkowało przebłyskiem podejrzliwości na jego twarzy Rudowłosa skutecznie odwróciła jego uwagę, jednak teraz nie wiedział, czy jej milczenie było przyznaniem się do winy czy aż tak skupiła się na swojej roli tajnej agentki. Nim jednak zdążył ponownie ją o to zagadnąć, zażądała odwrotu. Wtedy też spojrzenie Shirane mimowolnie skierowało się w stronę stolika, przy którym siedzieli jego kumple. Mimo że Seiji mogła swobodnie opuścić bar, jego czekało jeszcze krótkie starcie z niedoszłymi mistrzami stand upu.
Oczywiście zamierzał załatwić to szybko.
Zajmę się tym i zaraz do ciebie dołączę ― poinformował, podnosząc się z krzesła. Musiał zebrać w sobie siły, które skumulowały się w jednym, głębszym oddechu wypełniającym jego płuca, by podejść do znajomych z pracy bez większego ociągania. Wyjaśnił im całą sprawę na jednym wydechu, starając się zawrzeć całość w dwóch krótkich zdaniach, które przywołały wyrazy zmartwienia i troski na wszystkie zapijaczone twarze. Choć trzeba przyznać, że brunet omal nie parsknął śmiechem, gdy fizyk czknął, kompletnie rujnując całą powagę sytuacji. Była to prawdopodobnie jedyna zabawna rzecz, którą udało mu się wyrzucić z siebie tego dnia. Nic dziwnego, że Daiki czym prędzej pożegnał się i oddelegował na zewnątrz.
Świeży powiew chłodnego, wieczornego powietrza na policzkach kojarzył mu się teraz z wolnością. Wtedy też i jego śmiech zawtórował śmiechowi dziewczyny, choć nie trwał równie długo, choć nawet kiedy przestał rechotać, jego usta rozciągały się w wyraźnym rozbawieniu.
Myślę, że już na tyle słabo kontaktowali, że nie zauważyliby, gdybyś wcisnęła przycisk i zrobiła im zdjęcie ― stwierdził, kręcąc głową z widoczną rezygnacją. I jemu było szkoda, że tego nie zrobiła. Kto wie – może mając je w garści, skutecznie wybiłby im z głowy plany zapraszania go na inne wypady? Był pewien, że widok ich własnych zaczerwienionych twarzy zniechęciłby ich do dawania mu możliwości do zdobycia kolejnych dowodów zbrodni.
„Teraz chyba mogę to zrobić jak należy.”
Nie spodziewał się, że cała dyskrecja, o którą wcześniej tak skrupulatnie dbała, nagle pójdzie w niepamięć, przez co brunet w pierwszej chwili przyglądał jej się z lekko rozchylonymi ustami, jakby z trudem analizował w głowie wszystkie zasłyszane informacje. Musiało minąć kilka dłużących się sekund, zanim jego wargi na nowo przylgnęły do siebie, a w jasnych tęczówkach pojawił się błysk wskazujący na to, że teraz wszystko miało sens.
Ale żeby reporterka...?
Więc mówisz, że... ― Poderwał do góry rękę, by unieść palec wskazujący ponad przeciwległe ramię i wskazać za siebie, dokładnie na drzwi klubu. Zamrugał oczami jak ktoś, kto właśnie niespodziewanie oberwał w twarz piłką do kosza i właśnie próbował zrozumieć, co się stało i dlaczego właśnie jego to spotkało. ― Chriomatsu Furimi... Co? NO NIE, WKRĘCASZ MNIE. Ten Chiromatsu Furimi?! ― plótł bez ładu i składu, jakby nie docierało do niego, że ktoś tak znany przebywał właśnie w podrzędnym klubie. Z drugiej strony na pewno dużo łatwiej było mu się zakamuflować i uciekać do swoich niegodziwych posunięć w miejscach, w których nikt nie spodziewał się go zobaczyć. Shirane dał zresztą doskonały przykład prostego człowieka, który nawet nie spostrzegł się, że miał przyjemność znaleźć się na jednym zdjęciu z kimś spoza jego ligi.
Odchrząknął natychmiast, opuszczając gwałtownie rękę.
Mam nadzieję, że dobrze mnie zatuszujesz. Wolałbym, żeby jego prawnik nie dobrał mi się do skóry. ― Nerwowo zmierzwił włosy z tyłu głowy i ugryzł się w język, zanim przyszło mu na myśl poprosić o odbitkę, która miała nie ujrzeć światła dziennego, a wylądować w jego skąpym albumie. Trzeba przyznać, że byłaby do świetna pamiątka po historii, która przydarzyła mu się tego dnia. I idealna nagroda za to, że wytrzymał parę godzin w beznadziejnym towarzystwie. ― I daj spokój, nie jesteś mi nic winna. Wystarczy, że wyrwałaś mnie z paszczy czterogłowego Cerbera. Ale nie mam nic przeciwko wymienieniu kontaktów. Byłoby szkoda nie zobaczyć się od czasu do czasu ze swoją rodziną ― rzucił już z wyraźnym przekąsem, unosząc przedramię, by samemu też uruchomić identyfikator. Już po chwili krótki komunikat oznajmił im, że przesyłanie danych zakończyło się sukcesem. ― Zazwyczaj kończę pracę w okolicach szesnastej. Weekendy mam całkowicie wol--
„Chyba, że chcesz iść do mnie?”  
Zupełnie odruchowo podrapał cię palcem po policzku, zastanawiając się, czy przypadkiem nie przegapił jakiegoś etapu ich zapoznania się. Był tylko mężczyzną, więc nic dziwnego, że podobne zaproszenia mogły kojarzyć mu się w dość dwuznaczny sposób, choć nie dał po sobie poznać, że było mu aż tak głupio. Wyglądał raczej na kogoś, kogo skonsternowała tak niecodzienna propozycja.
Dopóki nie wspomniała o babci.
Wtedy niemalże uderzył się w czoło z otwartej ręki, ale zanim ta uderzyła o jego głowę, zacisnął ją w pięść i opuścił w dość dziwacznym odruchu.
Babciny obiad, jasne! ― Czy on się właśnie zgodził? Nie, nie, nie. Tak nie mogło być. ― Nie chciałbym się narzucać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach