Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 5 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Go down

Pisanie 01.03.17 19:38  •  A Zombie zombie Zombie. - Page 5 Empty Re: A Zombie zombie Zombie.
.....Chris był zaniepokojony. Martwił się o grupę, która wyruszyła do drugiego sklepu, w czym zresztą nie było nic dziwnego. Pewne ludzkie odruchy jeszcze w nim nie umarły. W odróżnieniu od większości osób nie spał zbyt dużo tej nocy, z reguły patrząc się po prostu w ścianę przed sobą albo sufit. Zamykanie oczu często wiązało się dla niego z odświeżaniem pewnych nieprzyjemnych wspomnień. A sen nie zawsze był bezpieczny, a ostatnie na co miał ochotę w liczniejszym gronie, to budzenie się z krzykiem. Fakt, mała ilość odpoczynku źle na niego działała, ale gdy przez parę dni nie wypoczywał w pełni - to potem zasypiał twardo i nie miał żadnych problemów. Niby powinien zmierzyć się z własnymi koszmarami, ale jakoś niespecjalnie czuł się na to gotowy.
Gdy usłyszał głos Maćka przeszedł do siadu, uważnie słuchając tego, co miał do powiedzenia. Pokiwał krótko głowę na znak, że rozumie przekaz, po czym westchnął głęboko i podniósł się powoli. Przeciągnął się, po czym posłał krótki uśmiech innym obudzonym osobom. Ruszył w stronę pokoju kierownika, wkładając jednocześnie ręce do kieszeni spodni. Zastanawiał się, co mogło być powodem ich wezwania, ale niezbyt dobrze znał ich aktualnego "lidera", dlatego ciężko było mu określić, co dokładnie nim kierowało. Nacisnął klamkę i wszedł do pokoju, nasłuchując powstałego z powodu pobudek harmideru.

X Chris po źle przespanej nocy bez większych problemów zgadza się na pójście do pokoju kierownika.
                                         
Skoczek
Pudel     Opętany
Skoczek
Pudel     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Christopher Alexander Black (godność przybrana z powodu amnezji!)


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.03.17 23:56  •  A Zombie zombie Zombie. - Page 5 Empty Re: A Zombie zombie Zombie.
Auryon Piapiac
Cisza...


Nie zauważyła nawet, w którym to momencie zasnęła snem głębokim i napełniającym ją nowymi, świeżymi siłami - przymknęła po prostu swoje oczęta w płonnej nadziei chociażby lekkiego zregenerowania się przed niebezpieczną wyprawą i pogrążyła się z początku w niespokojnej, chwiejnej drzemce, która to przeistoczyła się jakimś zbawiennym cudem w coś lepszego, pełniejszego i odświeżającego. Dawno już nie czuła się tak wypoczęta oraz żywa - i teraz narastało w niej pytanie, czy na stan ten wpływ miało podłapanie dobrego, w końcu, snu i swobodne, dłuższe przespacerowanie się po terenach Krainy Bzu, czy też może ta słodka świadomość nadciągającego wydostania się z małego, przytłaczającego i szarzejącego Lidla podniosła ją na duchu, dała nadzieję i zadziała na nią niby woda na przyschnięty kwiat. Po przebudzeniu się - bądź gdy przebudzona została, chociaż nie pamiętała, kto wyrwał ją z letargu - i pełnym dojściu do siebie, Aur ogarnęła się, odświeżyła i ruszyła za resztą w kierunku magazynku, gdzie to znajdowały się zwyczajnego typu bronie oraz narzędzia - jakieś siekierki, maczety, toporki. Nic wykwintnego, lecz złotowłosa prędko wypatrzyła swoją - brata powinna być, nie jej - składaną łopatę, jak również drugą, nieco bardziej wojskową (Recon Survival Tool) - ta to by dopiero mu się spodobała. Obie zgarnęła i schowała do plecaka z resztą posiadanego, kilkukrotnie sprawdzonego już dla pewności ekwipunku i już przygotowana byłą do wymarszu.

Światło bolało - to była pierwsza rzecz, która uderzyła w nią z pełną mocą i impetem po wyjściu na zewnątrz. Zachłysnęła się bezgłośnie, głucho oddechem, cofając o pół kroku w tył i naciągając bladymi palcami kaptur na głowę. Cień przezeń rzucany pomógł jej się opanować i przyzwyczaić do słońca - radosnego i wesoło zrzucającego na ziemię swoje złociste promienie, kompletnie nie pasując do katastrofy i zagłady, i kataklizmu - co pozwoliło jej podążyć bez większych już problemów za resztą towarzyszy. Trzymała się na tyłach, nieco z lewej, rozglądając dookoła uważnie, acz omijając patrzenia na odbijające okrutne światło prosto w jej ślepka powierzchnie. Czujna i spięta - i wolna - nasłuchiwała przedziwnej, dzwoniącej w uszach - uchu w jej przypadku - ciszy, która sprawiała, że Aur miała najszczerszą ochotę chwycić za wystającą z plecaka rękojeść tymczasowego oręża. I tak po momencie zawahania uczyniła, stwierdziwszy, iż lepiej mieć broń w ręce oraz w pełni przygotowaną na ewentualne, zagrażającemu życiu niebezpieczeństwo. Zerknęła kątem oka na mężczyznę, który się odezwał - Jurek? Jakub? Janusz? - większą jednak uwagę poświęcając niepokojąco milczącemu, pustemu otoczeniu. Preferowałaby wyminąć porzucone samochody - coby jakiegoś alarmu przypadkiem nie uruchomić - i nadrobić parę metrów drogi na rzecz bezpieczniejszego przedostania się przez parking - może bokiem gdzieś? Albo chociaż trasą, gdzie przejścia były w miarę szerokie i nie pozawalane pojazdami - co przekazała reszcie cichym, ochrypłym głosem. Potem zamilkła, wycofując się z dyskusji po przedstawieniu swojego punktu widzenia i czekając na ich ostateczną decyzję.



Czynności:
1. Przygotowała się do wyprawy i zgarnęła ostatnie dwa elementy swojego ekwipunku: dwie 'łopaty'.
2. Wyszła na zewnątrz z resztą, doznając szoku z powodu światła słonecznego.
3. Otrząsnęła się z tego, w czym pomogło naciągnięcie kaptura na głowę.
4. Idzie z tyłu grupy, nieco po lewej.
5. Podczas omawiania strategii dzieli się z resztą grupy swoją myślą dotyczącą unikania samochodów.
6. Milknie po tym, czekając na decyzję odnośnie dalszego ich postępowania i działania. W ciszy swojej obserwuje uważnie otoczenie, wypatrując potencjalnego zagrożenia.
Ekwipunek:
Łopata wystająca z plecaka swoją rozkładaną rękojeścią;
Filtr do wody;
Recon Survival Tool;
3 batoniki energetyczne |3x350 kcal|;
Koc termiczny;


Ostatnio zmieniony przez Karyuudo dnia 10.03.17 19:46, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.03.17 8:05  •  A Zombie zombie Zombie. - Page 5 Empty Re: A Zombie zombie Zombie.
Apokalipsa zmieniła wiele rzeczy - począwszy od przyzwyczajeń higienicznych, skończywszy na nagłym nawróceniu wszelkich laktoza-free-no-gluten-wegan na spożywanie wszystkiego co choć w małym stopniu było zjadliwe.
Niestety, nawet wizja bycia pożartym przez hordy zmutowanych, martwych, a jednak wciąż żywych ludzi, nie zmieniła faktu, że Faustyna rano była po prostu nie do życia.
Obudzona przez to poczciwe dziecko, które chyba nazywało się Maciek, przez dłuższą jeszcze chwilę siedziała skrajnie nie w sosie, pocierając zaropiałe po krótkim, przerywanym śnie, powieki.
Zauważyła pewną niedogodność - przede wszystkim jej mąż już najwyraźniej wyruszył, co oznaczało, że została tu praktycznie sama. Ponieważ znała większość tego typu filmów, czuła, że jej życie aktualnie może się potoczyć po dwóch torach.
Albo uwiedzie Karola i zostanie przywódczynią tutejszej partyzantki (w kolejnej części jawiąc się jako główny czarny charakter), albo zgodnie z zasadą przeżywa silniejszy stanie się żywą przynętą na trupy, bo Karol zechce na nich prowadzić dziwne eksperymenty przy użyciu plastikowej łyżeczki i soku jabłkowego. Well… Tak czy inaczej miała przerypane.
W końcu jednak podniosła się, narzucając na ramiona bluzę, włosy przeczesując palcami, a na oczy kładąc swoją cudowną maskarę znalezioną dnia poprzedniego pod regałem. No i cóż… Była gotowa na spotkanie ze swoim przeznaczeniem.
Najwyżej przed śmiercią wybiję mu oko grzebyczkiem z tuszu - przemknęło jej przez myśl, kiedy ruszyła wraz z drugim, mniej znanym jej mężczyzną do pokoju kierownika. O nie. I na dodatek wezwał ją z kimś?
O maj gasz… - Pomyślała rozpaczliwie, wierząc, że jednak trafi do lżejszej kategorii porno niż… Chcielibyście wiedzieć, co?

-----
1. Faustynka, wyglądając jak dziecko wojny i rozpaczy i wyobrażając sobie siebie w przeróżnych kategoriach filmów pornograficznych poszła do Karola.
Zabawna sprawa, zasypiam przy Kesilu, budzę się przy Skoczku. I przepraszam za tą parogodzinną obsuwę - byłam przekonana, że to do 02.03
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.03.17 17:17  •  A Zombie zombie Zombie. - Page 5 Empty Re: A Zombie zombie Zombie.
Lidl

Kiedy dotarliście do pomieszczenia, Karola jeszcze nie było. Pokój był raczej średniej wielkości, typowe miejsce na umieszczenie w nim biura kierownika. Znajdowało się tutaj drewniane biurko zawalone przeróżnymi papierami, regał na jeszcze więcej papierów oraz segregatorów, kosz na śmieci, jakieś smutnie wyglądające obrazy i jedno obrotowe krzesło. Oprócz tego była wyschnięta roślinka pod ścianą, wejście do szybu wentylacyjnego oraz kwadratowe okienko przy suficie, teraz zabite deskami. W powietrzu unosił się mało przyjemny zapach staroci i stęchlizny, choć na dłuższą metę można było się przyzwyczaić do tego.
Huk
Kiedy Faustyna, jako ostatnia wkroczyła do pomieszczenia, drzwi huknęły w zamknięciu, a sekundę później dało się słyszeć odgłos zamykania na klucz…
A potem zapadła cisza.


Biedronka


Z racji, że Yury zrezygnował (a akcja dopiero się rozpoczęła) przejmuję jego postać jako NPC.

Stanie w jednym miejscu nie przynosiło ze sobą żadnego pożytku, dlatego też Piotr nie czekając już na nikogo i ich opinie, bez większego problemu wdrapał się po ogrodzeniu i przeskoczył na drugą stronę.
- Ruszajmy. – powiedział cicho, rozglądając się na boki. –Myślę, że mimo wszystko powinniśmy trzymać się blisko samochodów. W razie co można się za nimi schować. Na otwartym terenie będzie nas widać z odległości kilometra. Ale jak panienka powiedziała, trzeba uważać, by nie uruchomić żadnego alarmu samochodowego, bo będzie jeszcze gorzej. – wzrok powędrował w stronę jedynej przedstawicielki płci pięknej w ich malutki gronie, a następnie zwrócił się bezpośrednio do Wiśniewskiego.
- Prowadź.

Termin odpisów: 20.03 godz. 20.00[/size]

Statystyki:

Spoiler:
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.03.17 22:18  •  A Zombie zombie Zombie. - Page 5 Empty Re: A Zombie zombie Zombie.
Krzysztof Lisowski

Nie czuł zbyt wielkich oporów przed posłuchaniem Maćka. W zasadzie, nie miał ich w ogóle. Padł rozkaz, chłopak usłuchał. Wstał i razem z Chrisem udali się do pokoju Karola, gdzie nagle zatrzaśnięto za nimi drzwi.
Jakby tylko kłapnięto, dałoby się przymknąć na to oko. Siedzenie w zamknięciu każdemu mogło dać się w znaki, nerwowość jest zatem całkowicie zrozumiała. Ale ten szczęk mechanizmu sprawił, że wzdłuż kręgosłupa młodego Lisowskiego przebiegł nieprzyjemny prąd. W pierwszym odruchu odwrócił się i pięścią uderzył parę razy w drzwi.
- Halo? Hej? Co to ma znaczyć? - Zaraz po tym opuścił dłoń.
Nigdy nie miał klaustrofobii. Jednak ten pokój wydał mu się dziwnie mały. Może to przez zapach i ilość papierów. Dokumenty znajdowały się niemalże wszędzie. Brakowało, aby walały się po posadzce.
Wziął głębszy wdech, wciągając do płuc zakurzone, stęchłe powietrze. Zakaszlał po tym, ale przynajmniej nieco uspokoił pierwsze uderzenie paniki.
Przejechał językiem po ustach i uznał, że musi coś zrobić. Inaczej zestresuje się jeszcze mocniej. Nie widział sensu w tłuczeniu jak idiota w drewno drzwi, zatem zbliżył się do biurka i spojrzał po kartkach. Zaczął przerzucać papiery, starając się rozeznać w tym, czego dotyczą.
Mogą to być zwykłe śmiecie albo wręcz przeciwnie - prawdziwe skarby. W połowie niecnego czynu przeglądania cudzej własności to, co robił początkowo w celu zabicia stresu, wciągnęło chłopaka.
Nie wiedział, czego się spodziewa. Ale może odnajdzie coś, co pomoże im przetrwać. Chociaż strzępek informacji.
Wszak w tym pomieszczeniu jedyne, co może im grozić to śmierć głodowa. Więc nie czuł póki co potrzeby szukania wyjścia.

------------
- Krzysiek przegląda papiery na biurku i stara się znaleźć w nich jakieś cenne informacje.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.03.17 13:03  •  A Zombie zombie Zombie. - Page 5 Empty Re: A Zombie zombie Zombie.
Maksymilian machnął jedynie dłonią w stronę Janka aby ten zachował ciszę. Zbędne zdradzanie ich pozycji niepotrzebnymi dźwiękami na pewno nie byłoby teraz przydatne. Sam odruchowo ułożył dłoń na rękojeści swojej maczety, przyzwyczajenie od pałki policyjnej, którą dawno temu nosił.
Kierował się możliwie najciszej, nie chciał zakłócać względnego spokoju, który spływał po jego plecach zimnym potem.
Słysząc jednak wypowiedź na temat samochodów, postanowił dorzucić swoje zdanie.
- Jest możliwość, że część z akumulatorów w tych autach jest rozładowana, a nawet jeśli jest inaczej, to wciąż wszyscy dobrze wiemy, żeby się po prostu przy nich przemieszczać bez zbędnego dotykania ich. Jak będziemy wracać i znajdziemy się na bezpiecznej pozycji to możemy je przeszukać, powinny mieć apteczki.
W końcu taki jest wymóg.
Poza tym starał się ograniczyć jakiekolwiek rozmowy, chyba, że ktoś się bezpośrednio o coś pytał.
Podszedł w pewnym momencie do Janka i kierował się w stronę Biedronki idąc po jego prawicy.

______
Maks starał się poruszać jak najciszej i kierował się najlepszą trasą w stronę Biedronki z całą grupą. Większość czasu trzyma maczetę w gotowości, a jego proca jest wsadzona do kieszeni.

Ekwipunek.:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.03.17 19:38  •  A Zombie zombie Zombie. - Page 5 Empty Re: A Zombie zombie Zombie.
Auryon Piapiac
Naprzód!


Przeskoczenie przez ogrodzenie nie było jakoś straszliwie czy nadzwyczajnie trudne, mimo iż Aur strasznie uważać przy tym nieskomplikowanym manewru musiała na swoją ciężką, podróżną pelerynę. Opadła z kulejącą delikatnie, uśpioną po latach niećwiczenia ukochanego wcześniej sportu gracją po drugiej strony barykady dzielącej ich od upatrzonego celu, wodząc niespokojnym, uważnym wzrokiem po przerażająco cichej, masakrycznie pustej okolicy. Gdzie były te wszystkie rozszarpane, ponadgryzane ciała zamordowanych? Gdzie podziała się ta lepka, metalicznie pachnąca i jakże czerwona krew? Gdzie przepadły potwory odpowiedzialne za tę całą rzeź i apokalipsę, i zagładę? Złotowłosej niewieście nie podobała się ta sytuacja ani odrobinę i nawet to błogie, słodkie uczucie wolności - nie jest już zamknięta w duszących, zmniejszających się jakby z każdą mijającą dobrą czterech ścianach malutkiego Lidla - nie zmyło z jej pesymistycznych myśli jadowitej podejrzliwości, gorzkiego niedowierzania i kwaśnej nieufności wobec tego milczącego, głuchego otoczenia.

Odetchnęła płytko, krótko, zgadzając się z pomysłem Maksymiliana skinieniem głowy - niczym więcej, jako że słowa przychodzą jej z prawdziwym, drapiącym gardło trudem - po czym podążyła za nim lekkim, jak najcichszym krokiem. Apteczki mogły im się bardzo, ale to bardzo przydać, ponieważ nie wiadome do końca - jeśli w ogóle - było to, na co się natkną i w jak poważnym, wielkim stopniu potrzebna im będzie pomoc medyczna. Kilka dodatkowych bandaży, parę paczek leków i buteleczek wypełnionych środkami odkażającymi mogło okazać się tym, co uratuje im kiedyś tam w przyszłości życie - dla czegoś takiego śmiało można było odrobinkę, troszeczkę zaryzykować. Jeżeli przeszukają samochody z ogromną ostrożnością, to powinno im się to koniec końców opłacić - a przynajmniej taką miała Aur nadzieję. Na tę chwilę, jednakże, przemieszczała się między porzuconymi pojazdami z jak najmniejszą ilością odgłosów oraz szelestów, wyciągając po drodze jedną z łopat - tę posiadającą rozkładaną rękojeść - z plecaka w miarę sprawnym, płynnym ruchem. Wolała być w pełni gotowa na wszelkie ewentualności i potencjalne niebezpieczeństwa, nie wspominając o tym, że ściskanie w bladej dłoni jej prowizorycznej broni napawało ją skromnym, kruchym poczuciem bezpieczeństwa. Co zastaną w Biedronce? I czy w ogóle dostaną się tam bez jakichkolwiek problemów? Zobaczymy, ech?



Czynności:
1. Aur zgadza się na plan późniejszego przeszukania aut.
2. Podąża za Maksymilianem w kierunku Biedronki, między samochodami, wyciągając po drodze z plecaka łopatę posiadającą rozkładaną rękojeść.
Ekwipunek:
Łopata wystająca z plecaka swoją rozkładaną rękojeścią;
Filtr do wody;
Recon Survival Tool;
3 batoniki energetyczne |3x350 kcal|;
Koc termiczny;
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.03.17 14:50  •  A Zombie zombie Zombie. - Page 5 Empty Re: A Zombie zombie Zombie.
Janek Wiśniewski

Polecenie prowadzenia grupy zbiło go trochę z tropu. Jasne, jeśli trzeba, Janek nie miał problemów z podejmowaniem inicjatywy, nie mniej wolał, gdy to ktoś inny dowodził. Zanim jednak zdążył oswoić się z tą sytuacją z opresji wybawił go Maksymilian, uciszając go i wygłaszając swoją przemowę.
- Jest możliwość, że część z akumulatorów w tych autach jest rozładowana, a nawet jeśli jest inaczej, to wciąż wszyscy dobrze wiemy, żeby się po prostu przy nich przemieszczać bez zbędnego dotykania ich. Jak będziemy wracać i znajdziemy się na bezpiecznej pozycji to możemy je przeszukać, powinny mieć apteczki.
Po tych słowach ruszyli. Maks przysunął się do Wiśniewskiego, co dodało Jankowi otuchy i pewności siebie. Świadomość, że ktoś inny podjął się odpowiedzialności za wyprawę zdjęła mu wielki kamień z serca. W pełni popierał zdanie Maksa, co więcej mimo powierzchownej znajomości darzył go zaufaniem i szacunkiem ze względu na aurę pewności siebie i siły, jaką roztaczał wokół siebie.

Wiśniewski starał się kroczyć jak najciszej, rozglądając się cały czas, gotów natychmiastowo zareagować na każde odchylenie od normalności. Chociaż co to za normalność, gdy człowiek idąc do sklepu musi uzbrajać się jak na wojnę, wszędzie biegają mutanty próbujące Cię zabić, a każde spotkanie z człowiekiem może być Twoim ostatnim.
Jedną z pierwszych czynności, które zrobił, było wyciągnięcie maczety i sprawdzenie, czy proca wraz z amunicją jest gotowa do błyskawicznego użycia w razie potrzeby.
Skradali się więc wśród wraków, zbliżając się z każdym krokiem do Biedronki.
***************
Szczęśliwy z rozwoju wypadków i przejęcia inicjatywy przez Maksa, Janek może skupić się na bezpiecznym dotarciu do budynku.

                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.03.17 19:46  •  A Zombie zombie Zombie. - Page 5 Empty Re: A Zombie zombie Zombie.
......Huk zamykanych drzwi zaskoczył Chrisa, który aż podskoczył lekko. Obrócił się na pięcie i wlepił czujne spojrzenie w towarzysza, który od razu zaczął awanturę. Trybiki w głowie mężczyzny od razu rozpoczęły żwawszą pracę, ale nie potrafił określić, dlaczego zostali tutaj zamknięci. Jedno było pewne, nie było to specjalnie miłe uczucie, a cała ta sytuacja zaczęła go napawać niepokojem. Nie krzyczał tylko dlatego, że Krzysztof zrobił to jako pierwszy.
Podczas gdy drugi mężczyzna wziął się za sprawdzanie papierów, Anglik dotknął dłońmi zabitego deskami okna, które przepuszczało raczej skromną ilość światła do środka. Zastanawiał się, czy poczuje prąd zimnego powietrza, czy też raczej okno nie straciło jeszcze szyby oraz jak mocna jest konstrukcja. Potem podszedł ostrożnie do regału i wytężając wzrok również zaczął wertować papiery.
- Mało komfortowa sytuacja, prawda? - zwrócił się do Krzysztofa, nie mogąc znieść nagłego milczenia.
Wątpił, by zostali uznani za niebezpiecznych. Może za mało przydatnych? Z drugiej strony, co w aktualnych czasach miało być niby wyznacznikiem przydatności? Równie dobrze mógł być to sprawdzian lidera na reakcję wobec nietypowej sytuacji, ale w dalszym ciągu powód tego wszystkiego pozostawał nieznany. A to najbardziej gnębiło Chrisa. Dodatkowo zaczynał odczuwać lekki głód, ale przez cały ten niepokój spychał go gdzieś poza świadomość. Podobnie jak fakt, że stracił narzeczoną.
- Znalazłeś coś przydatnego? - westchnął sfrustrowany, widząc wszystkie te papiery.
Co mogli znaleźć? Plany budynku? Mapę? Zapiski "lidera"?
Irytujące uczucie.

X Chris wpierw sprawdza okno - w jaki sposób zostało zabite
X Zaczyna przeszukiwać regały
X Próbuje zawiązać rozmowę z Krzysztofem
                                         
Skoczek
Pudel     Opętany
Skoczek
Pudel     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Christopher Alexander Black (godność przybrana z powodu amnezji!)


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.03.17 0:33  •  A Zombie zombie Zombie. - Page 5 Empty Re: A Zombie zombie Zombie.
Lidl


Pomimo walenia w drzwi I rozpaczliwego krzyku, po drugiej stronie panowała wręcz martwa cisza. Jakby ich głównym zamiarem było na zawsze pozostawienie was w tej małej klitce na pewną śmierć.
Biuro wydawało się zupełnie normalne, takie, jakich wiele można spotkać w tego typu supermarketach. Papiery, które zaczął przeglądać Krzysztof to w większości były stare faktury, wydruki wypłat dla pracowników czy jakieś inne faksy od przeróżnych hurtowni. Czyli właściwie nic, co mogłoby pomóc wam już nie tylko w ucieczce z tego więzienia, ale nawet na zrozumienie całej tej sytuacji. Jednakże to, co przyciągnęło wzrok Krzysztofa, to czarna krótkofalówka, którą znalazł pod stertą papierów…
W tym samym czasie Chris podszedł do okna, które było zabite deskami. By dokładnie się im przyjrzeć, był zmuszony wdrapać się na obrotowe krzesło, które niebezpieczne zaczęło się kolebać. Wystarczył jeden gwałtowniejszy ruch, a z pewnością miałby tutaj istną karuzelę. Deski były przybite najzwyklejszymi gwoździami, które  pozoru wydawały się niezniszczalne, ale hej! To tylko gwoździe, prawda?
– bzz…. Bzz… – ciszę raptownie przerwały szumy i trzaski. Jak się szybko okazało, ich źródłem była ów krótkofalówka, wcześniej znaleziona przez Krzysztofa.
- Słyszycie mnie? Na pewno . – spokojny głos Karola, teraz nieco zmechanizowany, wgryzał się w wasze umysły powoli, niczym złośliwy robak. – Przepraszam bardzo z te niedogodności, ale nie miałem wyboru. Zmusiliście mnie do tego. – krótka pauza, i po chwili ponownie kontynuował – Żeby przeżyć, potrzebna jest pewnego rodzaju hierarchia. Lider, który poprowadzi tych biednych ludzi i im pomoże. Wy, niestety, buntując się niszczycie ten ład i stanowicie niebezpieczeństwo. Dlatego też chciałbym, abyście opuścili naszą bezpieczną przystań. Po cichu. Bez wrzasków. Zastanówcie się nad tym, za godzinę się odezwę. – i ponownie zapadła cisza.


Biedronka


Droga do Biedronki okazała się zaskakująco… prosta. Lawirując pomiędzy samochodami nie napotkaliście żadnej żywej, czy też nawet martwej, duszy. Właściwie dostaliście się pod sklep w ciągu niecałych piętnastu minutach. Witryny, tak jak w przypadku Lidla, były zabite deskami oraz innymi substytutami z zewnątrz. Jedyna różnica, to taka, że drzwi prowadzące do środka były otwarte. Nie, po bliższym zapoznaniu się były wyważone.
- Co robimy? – zapytał cicho Piotr, ale po chwili pokręcił lekko głową. – Zresztą, sprawdźmy. Nie po to wyszliśmy, żeby wrócić z pustymi rękoma. – dodał po chwili, po czym ruszył jako pierwszy, znikając w sklepie. W środku panowała nienaturalna cisza. Było stosunkowo ciemno, aczkolwiek wyważone drzwi rzucały jako takie światło, choć ono nie sięgało gdzieś głębiej. Niektóre półki, które dźwigały jeszcze parę miesięcy wcześniej towar, były teraz w większości połamane i poprzewracane. Popękana podłoga w niektórych miejscach trzaskała cicho pod stopami. W powietrzu unosił się zapach duchoty i czegoś jeszcze, czego nie można było od razu zidentyfikować.
- Chyba nikogo nie ma… – w chwili wypowiadanych słów, w ciemnościach w głębi sklepu dobiegł was cichy dźwięk, jakby coś się przesunęło. Albo ktoś.



Termin odpisów: 02.04 godz. 20.00

Statystyki:

Spoiler:
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.03.17 13:28  •  A Zombie zombie Zombie. - Page 5 Empty Re: A Zombie zombie Zombie.
A Zombie zombie Zombie. - Page 5 VylSZ7D
Faustyna Duda-Ziegler.

Poczuła, że coś jest nie tak dokładnie w chwili gdy zatrzasnęli za nią drzwi. Prawie jak w beznadziejnym horrorze, albo równie beznadziejnym filmie pornograficznym. Mimo wszystko... zachowała nietypowy dla siebie spokój, wysłuchując co głos z krótkofalówki ma do powiedzenia.
- Doprawdy nie sądziłam, że praca w mediach uczyni ze mnie wywrotowca. Well…- Kobieta w naturalnym dla siebie odruchu zaczęła bawić się włosami, to wsuwając to wysuwając ze swoich loków mascarę służącą jej za swoistą spinkę wokół której owijała włosy, by zebrać je w koka.
Po chwili jednak dała im spokój, zupełnie jakby taka forma zabawy w rzeczywistości pozwoliła jej zebrać myśli.
- Dobra. Według tego co ten stary chuj mówi, mamy godzinę na to, by przemyśleć konkretny plan działania.- Kobieta oparła się o blat biurka, wzdychając głęboko.- Nie mam ochoty tu umierać tylko i wyłącznie dla zabawy człowieka, któremu władza uderzyła do głowy. Z takimi nie idzie się dogadać, jest jak pewien krótkonogi polityk z kotem i awersją do samolotów. Nie przegadasz mu.Jak stoi sprawa z oknem?

Byli w kropce. Dosłownie i w przenośni. Jakakolwiek ucieczka wiązała się z wyjściem na powierzchnię, choć… to nie byłoby najgłupszym rozwiązaniem. Mogliby…
- Grupa, szybka burza mózgów. Jakie mamy opcje? Wyważymy okno? Ewentualnie zajebiemy dziada deską z gwoździem. Piękna wizja, ale nie. Możemy też iść na jego układ, licząc, że nam coś da na drogę. I próbować dostać się do ludzi w Lidlu. Lub...
Zagryzła wargę.
Ostatni plan był na tyle szalony, że miał szansę się powieść. Tak naprawdę to wcale nie miał szans, ale hej! Do odważnych i głupich świat należy.
- Idźmy na układ, weźmy rzeczy, które nas nie będą spowalniać… I spróbujmy się dostać do radiostacji. Jesteśmy względnie młodzi, żadne z nas nie utrzymałoby się na pozycji tanka. Ale jeśli udałoby nam się dostać do siedziby krakowskiego radia, moglibyśmy się skontaktować z ludźmi. Zarówno z tymi z Biedronki, jak i innymi grupami. Byłam twórcą medialnym, znam się na odpalaniu konsolety radiowej. Jeśli uda nam się ją odpalić, wtedy mamy szansę przeżyć i zebrać grupy, które też przeżyły.


- - - -
1. Faustyna przedstawia swojej małej grupie możliwe plany działania.
2. Przekonuje, że wyjście stąd i udanie się w stronę radia mogłoby ich uratować.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 5 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach