Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 3 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Go down

Pisanie 20.01.17 14:23  •  A Zombie zombie Zombie. - Page 3 Empty Re: A Zombie zombie Zombie.
Cieszył go fakt, że jego plan został ochoczo przyjęty, zależało mu na tym żeby nikt nie miał żadnych problemów z ustaleniami.
Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć Krzysztofowi, Janek już zaczął dbać o to aby chłopak się uspokoił.
- Krzysztof, zrozum proszę. Jeśli stąd nie wyjdziemy to kłopoty same po nas przyjdą. Sam jestem, a raczej byłem mundurowym i wiem ile czasu zajęłoby to wojsku aby nas stąd zabrać. Musimy sami do nich dotrzeć, innej drogi nie ma. Twój brat to zapewne potwierdzi.
Wysłuchał słów Janka w swoją stronę i przytaknął na nie.
- Prawda, wtajemniczę ją z pewnością, ale na razie skupmy się na planie. Im mniej osób się o tym dowie tym mniejsza szansa na to, że trafi to do Karola. Ufam jej, ale boję się, że ktoś niechciany może podsłuchać moją i jej rozmowę.
Wrócił wzrokiem do swoich rozmówców i spojrzał na nich pytająco.
- Na razie to wszystko panowie, prawda? Przygotujmy się więc do roboty jeśli nikt nie ma nic do dodania. Tylko pamiętajcie, szczególnie ty Krzysztofie, zachowujemy się naturalnie cały czas. Polecam iść się przespać lub prowadzić swoją typową rutynę, czymkolwiek nie jest.
Po tych słowach jeśli nikt już nic nie miał do dodania, wyszedł z miejsca spotkania i skierował się do swojej żony, zastanawiając się co aktualnie robi.

//Tylko przypomnę, że aktualna rozmowa między mną, Kisielem i Lokim przeprowadzona została kilka godzin później.

Maks omówił resztę szczegółów z Krzysztofem i Jankiem, po czym ruszył do Faustyny aby z nią porozmawiać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.01.17 22:49  •  A Zombie zombie Zombie. - Page 3 Empty Re: A Zombie zombie Zombie.
Daję posta teraz, bo ponoć strasznie blokuję niezwykły rozwój fabuły...

Burdel?
Tylko tego tu jeszcze brakowało, na boga! Nieświadoma, że to jedynie ciekawie zastosowana metafora, podrapała się niepewnie po policzku, obawiając się obejrzeć za siebie, zupełnie jakby oczekiwała, że za nią znajdzie przynajmniej z trzy oddające się uciechom cielesnym pary.
- Zawsze lubiłam ten sklep… Taki mały, osiedlowy prawie… Kiedyś oglądałam taki film o zombie… Mąż ma… miał całą kolekcję. Hm… Ale tam była tylko zmutowana jaszczurka… jakiś dinokrokodyl czy tam pterakuda… Cholera wie co to było. Ale w filmach zawsze jest happy end. Tu może być gorzej.- Westchnęła zniechęcona, ściągając kaptur z blond loków. Uśmiechnęła się, kiedy kolejny młody chłopak do nich podszedł. Jak miło, mogła sobie poprawić nastrój obracając się w gronie młodszych ludzi bez zmarszczek.

- Coś się święci. - Zagadnął nowoprzybyły.
- Doprawdy? Nie wydaje mi się, znajdujemy się w takim nużącym impasie. Przynajmniej do czasu aż horda wygłodniałych chodzących trupów do nas nie wpadnie z wizytą.- Pokiwała smętnie głową, przygryzając wargę. Wojsko? No cóż, wojsko miało szansę się jeszcze pojawić, ale szansa ta malała z każdym dniem. Może rzeczywiście powinni byli ruszyć na północ? Swoją drogą… kto rozpuścił plotkę o Świnoujściu? Przecież tam nie było nic ciekawego, poza faktem, że leżał po drugiej stronie zazombie’onej Polski.
Mam na imię Faustyna.- Powiedziała jeszcze, stwierdzając, że kwiatem młodzieży apokalipsy przywitać się trzeba, według zasad savoir-vivre powinna to zrobić pierwsza.


--------
1. Faustynka przez całego posta nie zrobiła nic konkretnego, po prostu stała i próbowała nawiązać jakąkolwiek rozmowę z Antkiem i Piotrkiem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.01.17 23:59  •  A Zombie zombie Zombie. - Page 3 Empty Re: A Zombie zombie Zombie.
Christopher Alexander Black; Anglik.

......Chris otworzył niechętnie oczy, budząc się z krótkiej, za to bardzo niespokojnej drzemki. Mimo że minęło już pięć tygodni, w dalszym ciągu nie zawsze mógł przetrawić tego, co się wydarzyło. Przyjechał do Polski na wakacje za namową swojej kochanej narzeczonej - Emily, wielbicielki wspinaczki górskiej, a przede wszystkim pasjonatki wszelkiego rodzaju sportu ekstremalnego. Zakochała się w tym kraju parę lat temu i regularnie wsiadała w samolot, by wziąć udział w organizowanych runarmagedonach. Zawsze wiernie ją wspierał w pasjach, chociaż sam znacznie bardziej wolał stać na ziemi. Zadziwiające przyzwyczajenie jak na inżyniera samolotów, dość utalentowanego w swoich fachu. Konstruował maszyny odkąd pamiętał, zawsze miał multum pomysłów, które nieustannie zapisywał na papierze. Kochał swoją pracę i poniekąd dzięki niej poznał Emily.
Teraz było to nieważne. Nie, gdy jego narzeczona została rozszarpana przez te cholerne zombie w wyniku tej cholernej apokalipsy. Chris niewiele pamiętał z czasu sprzed pięciu tygodniu, oprócz jej krzyków. Śniły mu się za każdym razem. Jednak pragnienie życia i znalezienia odpowiedzi było silniejsze niż rozpacz. Poza tym poznał Cypriana i jego siostrę bliźniaczkę - Nikolę. Obydwoje mieli po dziewiętnaście lat, zamierzali iść na studia, ale nagłe ożywienie wśród trupów utrudniło im te zadanie. Niemniej, to dzięki nimi mężczyzna stanął na nogi, winien więc był im pomoc. Zresztą, na upartego mogli być jego młodszym rodzeństwem. Sześć lat to niewielka różnica.
- Robi się nerwowo, Chris - rzucił w końcu blondwłosy chłopak, z zadziwiającym spokojem obserwując poszczególne grupki. - Nastroje się psują.
- Dziwisz się?[b] - parsknęła jego siostra. - [b]Jesteśmy w środku cholernej apokalipsy.
Ogień i woda. Dwie zupełnie różne osobowości, o niemal identycznym wyglądzie - pomijając rzecz jasna płeć.
- Niedługo zrobi się gorzej. To jest dla wszystkich - Chris zawahał się na moment - niekomfortowe? Żywność się kończy, a wojsko już dawno powinno kogoś przysłać. By the way, skoro do teraz tego nie zrobili, to raczej ta sytuacja się nie zmieni. Racje są kontrolowane, ale wątpię, by nasz lider brał pod uwagę różnice w wieku, czy też wzroście.
Czasem zdarzało mu się zaplątać w niektórych słowach, a "ż" wymawiał nadmiernie miękko. Od dawna uczył się polskiego, ale nie zmieniało to faktu, że często mówił dość niewyraźnie przez silny, angielski akcent.
- Prędzej czy później trzeba wyjść na zewnątrz. Zorganizować plan działania. Sprzęt do wzięcia. Sposób walki z tym czymś. Ustalić reguły, typu... ciche walk... poruszanie się - wstał spod ściany, próbując zobaczyć, komu najmniej pasuje obecna sytuacja, a kto jest przerażony możliwością wyjścia na zewnątrz.- It's not good... em, to nie... hmh. Trzeba zobaczyć, jak stoimy z podstawowym sprzętem, typu latarki, śpiwory, uzdatniacze. Każdy coś ma. Pewnie trzeba współpracować.


Spis:
X Chris budzi się z nieprzyjemnej drzemki.
X Krótko rozmawia z bliźniętami
X Obserwuje nastroje innych

| Szkoła, szkoła, szkoła.
                                         
Skoczek
Pudel     Opętany
Skoczek
Pudel     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Christopher Alexander Black (godność przybrana z powodu amnezji!)


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.01.17 17:02  •  A Zombie zombie Zombie. - Page 3 Empty Re: A Zombie zombie Zombie.

Dobra, parę słów wstępu. Jako że zrobił się mały burdel, to poniżej zamieszczam parę zasad panujących na tej misji. Plus miałam zagwozdkę przez wasze pomieszanie jak się odnieść do waszych postów, w końcu doszłam do wniosku, że bezczelnie zignoruję 90%. To są wasze konsekwencje :/

1. To jest misja. Czyli prowadzenie NPC należy do moich obowiązków, nie waszych. Proszę ich nie tykać :/
2. Zero przeskoków czasowych. Będę za nie gryźć.
3. Proszę o nie pisanie miliona rzeczy, jakie wasza postać robi, bo może się tak zdarzyć, że przy drugiej noga wam się poślizgnie >:c
4. Termin jest dla was, nie dla mnie. Nie można dawać postu po terminie. Po terminie zbieram wasze posty i je czytam (a jest was sporo) i sobie rozpisuję co i jak. Dlatego nie piszcie mi na drugi dzień "gdzie post", bo nie jestem robotem. Mam swoje posty, życie, pracę a czasami mi się nie chce. Posty będą parę dni po waszym terminie, spokojnie.



Od bardzo dawna nie widzieliście słońca, ani też światła dziennego. Gdyby nie funkcjonujące zegary z pewnością zatracilibyście nawet poczucie czasu. Wejście do sklepu oraz okna zostały już na samym początku zabarykadowane. Przejście na magazyny zamknięte na klucz, który z kolei miał nie kto inny, jak sam Karol. A atmosfera w środku robiła się coraz bardziej napięta. Najwyraźniej samozwańczy przywódca całej tej hołoty zorientował się, że coś jest nie ta, gdyż o godzinie siódmej zwołał zebranie, na które wszyscy zostaliście „zaproszeni”. Zebraliście się przy dziale, który w czasach świetności funkcjonował jako dział z warzywami. Spokój i cisza. Oprócz was na zebraniu pojawiło się paru innych osób, które należały do tych sprawniejszych pod względem fizycznym.
Karol usiadł wygodnie na krześle i odchrząknął przeglądając jakieś papiery. Wbrew wszystkiemu wyglądał dość niepozornie. Był średniego wzrostu, raczej szczupłej budowy i o pociągłej twarzy. Bliżej mu czterdziestu lat a okulary w grubej oprawce przypominały o zamierzchłej wizycie u okulisty. Za to cholernie urokliwy i charyzmatyczny. Wreszcie odłożył plik kartek na stolik do kawy stojący obok i poprawi okulary, przesuwając zmęczonymi, zielonymi tęczówkami po zgromadzonych. Uśmiechnął się ciepło i poprawił.
- Jak wiecie, straciliśmy od jakiegoś czasu kontakt z wojskiem i nie mamy pojęcia co się dzieje na zewnątrz. Ale nadal wierzymy, że pomoc przyjdzie z zewnątrz. Jednakże… – zamilkł i przeniósł spojrzenie na kartony zasłaniające szyby. – Doszły mnie słuchy, że nie jesteście zadowoleni z takiego stanu, w jakim aktualnie się znajdujemy. Wierzcie mi, nikt tutaj nie jest. Każdy z nas marzy o powrocie do domów, do ciepłego łóżka, do bezpiecznych czterech stron. Niestety, na tę chwilę to miejsce jest naszym domem. Domem, w którym powoli zaczyna brakować pożywienia. Powiem wam coś w sekrecie… – nachylił się nieco i zrobił gest dłonią nakazujący niemo, by wszyscy przysunęli się bliżej niego. – Ale jedzenia starczy nam na trzy, może cztery tygodnie. Jeżeli czegoś nie zrobimy, będzie źle. Nie mówiłem tego na głos, by nie wybuchła niepotrzebna panika. – westchnął ciężko i zmarszczył brwi, przez moment wyglądając na umęczonego życiem człowieka.
- Dlatego mam propozycje. Niech parę osób wyjdzie na zewnątrz, zorientuje się co i jak i spróbuje przedostać do Biedronki znajdującej się naprzeciwko Lidla. Może osoby, które tam się schroniły będą wiedziały coś więcej o sytuacji w kraju i na świecie? I co z wojskiem oraz bazą w Świnoujściu. Ktoś chętny? – uśmiechnął się delikatnie, skupiając swoje spojrzenie na zebranych.

Termin odpisów: 01.02 godz. 20.00

Statystyki:
Spoiler:



                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.01.17 1:28  •  A Zombie zombie Zombie. - Page 3 Empty Re: A Zombie zombie Zombie.
Faustine doskonale znała ten typ zebrań. Zbierasz wybrańców, żeby powiedzieć im, że w sumie od jutra już nie pracują lub ewentualnie mogą się jeszcze wykazać, żeby uratować dupę i stanowisko.
Tylko, że tu nie chodziło o żadną cholerną posadę i do kobiety zaczęło to docierać, kiedy znalazła tą cholerną maskarę i cieszyła się nią jak dziecko przez ostatnie parę minut.
Spojrzała na Karola.
Skąd on się urwał? Był nikim. Nie znała go ze świata mediów, nie kojarzyła z polityki. Człowiek z motłochu, uważający się za wielkiego przywódcę? Inteligencik w okularach zerówkach? Zacisnęła usta w wąską kreskę, przymykając powieki.
Tacy byli najgorsi.
Domorosłe gwiazdeczki, Janusze biznesu i buraki ze wsi, które jakimś cudem dorwały się do koryta.
- Każdy z nas marzy o powrocie do domów, do ciepłego łóżka, do bezpiecznych czterech stron.
Odchrząknęła, unosząc dłoń niczym uczennica na nudnej lekcji.
- O przepraszam, bo ja nie chcę. Mój dom najprawdopodobniej jest zdewastowany i zrujnowany przez te stwory. I nie. To nie jest dom. To jest przechowalnia. Wystarczy jeden błąd i wpadnie tu horda, a my nie będziemy mieć stąd ucieczki.
Obracała w palcach tusz do rzęs wpatrując się w niego w zamyśleniu.
- Ja pójdę.- Powiedziała nagle, podnosząc się ze swojego strategicznego punktu jakim była odłączona lodówka na mrożonki.- Ale tylko dlatego, że mam dość słuchania tych banialuków o domu i przybyciu pomocy. Żyjemy w piekle, w piekle w którym nawet nie mamy już fejsa. A ja nie mam ochoty udawać, że wszystko może być tak jak dawniej. Dlatego po prostu lepiej będzie jeśli się stąd usunę.- Wzruszyła ramionami, spoglądając na Karola dość niechętnie.
Był taki sam jak oni wszyscy.
Krętacz z chujowym pr-em. Dobry tatuś zamykający zapasy pod strażą. Czy on się uważał za jakieś bożyszcze i naprawdę dziwił się, że ludzie mieli go dość każdego dnia coraz bardziej?


-----------
1. Faustynka wyraża chęć wyruszenia na wyprawę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.01.17 14:33  •  A Zombie zombie Zombie. - Page 3 Empty Re: A Zombie zombie Zombie.
Parsknął rozbawiony kontrą jego żony na wypowiedzi Karola.
No tak, czego innego mogłem się po niej spodziewać.
- Ja również wyruszę. W razie potrzeby mogę przewodzić - Dodał wyciągając przy tym swoją odznakę i kładąc ją na stole.
- Będziemy potrzebować dostęp do zapasów wszelkiej maści żebyśmy nie wyszli tam nieuzbrojeni.
Spojrzał prosto w oczy Karola, próbując wyczytać z jego oczu coś więcej ponad to "troskliwe" spojrzenie. Faustyna dobrze to wszystko podsumowała, nie ma już żadnych domów i wszyscy tutaj o tym dobrze wiedzieli. Nie widział sensu w mydleniu ludziom oczu na ten temat.
- Nie mamy po co wyruszać w grupie większej niż osiem, maksymalnie dziesięć osób, ale nie może to być grupa mniejsza niż piątka, inaczej to nie ma sensu.

-------------
Maksymilian zgłosił się do wyprawy, przedstawił swój dawny zawód odznaką oraz zaproponował ilość osób w grupie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.01.17 15:09  •  A Zombie zombie Zombie. - Page 3 Empty Re: A Zombie zombie Zombie.
Dobrze rozumiał Karola. Mimo jego niepozornego wyglądu mężczyzna wydawał się być rozsądny i zależało mu na dobrze osób, które znalazły się pod jego samozwańczą opieką. W końcu to dzięki niemu grupa miała jeszcze zapasy, bo gdyby nie rozdzielanie ich i trzymanie straży, każdy zgarnąłby dla siebie ile tylko by chciał. Zdecydowanie wolał, żeby to właśnie on przewodził grupą niż jacyś napaleńce, którzy chcieli szybko i bezmyślnie robić cokolwiek im przyjdzie do głów. Nie mógł jednak powiedzieć, że opcja z siedzeniem bezczynnie mu się podobała.
Spojrzał na Faustynę, której nie znał zbyt dobrze, ale kobieta wydawała mu się spokojna i racjonalna. No pomylił się. Przekonał się, że daje się ponieść emocjom, a to mogło być zgubne i zazwyczaj takie właśnie się okazywało. Na wieść o wytłumaczeniu dlaczego pójdzie, zareagował lekkim i cichym parsknięciem. Coś podobnego. Faustyna zapewne nie zdawała sobie sprawy z tego, że w sklepie znajdują się ludzie, którym potrzeba mówić, ze są w bezpiecznym miejscu i że po moc nadejdzie, by nie rozbudzić paniki.
Maks, schowaj proszę tę swoją broszkę. Skoro chcesz brać osiem osób na wyprawę do sklepu naprzeciwko to znak, że takie przedsięwzięcie to dla ciebie zbyt wiele. Myślę że z przejściem kilkunastu metrów poradzi sobie czterech rosłych mężczyzn. Jak pójdzie nas więcej to ci z Biedronki mogą to źle odebrać i nas zaatakować. Lepiej najpierw się rozeznać. – zwrócił się do Maksa-jestem-policjantem-i-mogę-przewodzić-chociaż-nikt-mnie-nie-wybrał, a potem przeniósł swój wzrok na Karola, bo miał nadzieję, że go zrozumie.

1.Antek wyraża swoją opinię
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.01.17 15:29  •  A Zombie zombie Zombie. - Page 3 Empty Re: A Zombie zombie Zombie.
Piotr Lisowski

Jego oczy utkwione w Karolu wyrażały coś na wzór pogardy i rozbawienia. Jednocześnie mógł to samo spojrzenie zaadresować w kierunku mężczyzny, który wylegitymował się swoją nic nieznaczącą w tej chwili odznaką, plecąc wyssane z palca bzdury. Przeniósł je w zasadzie chwilę później na eks-policjanta, uśmiechając się przy tym kącikowo.
Panie glino, 9 osób? Postradał pan zmysły? — Uniósł brwi ku górze. Nie widział sensu, by narażać aż tyle osób w celu rozeznania się w terenie. Notabene musieli zakładać każdy scenariusz. Niewykluczone, że już przy drzwiach czyhała na nich banda zombie. Nie mieli też gwarancji, że ludzie przebywający w biedronce nadal się tam znajdowali. Dodatkowo powinny się tam udać osoby posiadające podstawowe umiejętności z zakresu samoobronny. Grupa żółtodziobów mogła tylko opóźnić z pozoru łatwą akcję. Nikt z nich w końcu nie wiedział co tak naprawdę zobaczą po opuszczeniu tymczasowego schronienia.
Po chwili swoją całą uwagę przeniósł na pomysłodawcę tego pomysłu. Sam w sobie nie był zły, jednakże wymagał dopracowania.
Również mam propozycję. Wśród tych paru osób znajdziesz się ty, bo jak mniemam posiadasz jakieś podstawowe umiejętności w zakresie samoobronny, które niewykluczone, że mogą się przydać. Ja również proponuję siebie na ochotnika — odrzekł spokojnie.

Piotr wyraził swoją opinię, jednocześnie zgłaszając się na ochotnika.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.01.17 16:57  •  A Zombie zombie Zombie. - Page 3 Empty Re: A Zombie zombie Zombie.
Spojrzał na dwóch nieznajomych, którzy skomentowali jego słowa i zachowanie.
Jungs, seid ihr dämlich..
- Po pierwsze panowie. Nie znam waszego wyszkolenia i wy widocznie nie znacie mojego, ani nie wiecie jak działa policja, czy to polska, czy niemiecka. Przy sprawdzeniu terenu kiedy nie mamy żadnego pojęcia co się dzieje na zewnątrz, wysłanie grupy mniejszej niż pięć osób to samobójstwo i jest to wiedza wyniesiona z własnego doświadczenia oraz moich przełożonych, z których wielu miało okazje służyć w innych organizacjach militarnych. Akcje policyjne, choćby ze zwykłym sprawdzeniem terenu odbywają się w minimum 5 osobowych grupach, a tutaj mamy zapewne cholerne zombie wszędzie, żadnych cywilów i nie wiadomo jaką liczebność wroga plus brak broni palnej, a jeżeli już jest to ograniczona.
Po drugie, po zakończonym rekonesansie terenowym musimy się skierować do budynku, w którym znowu nie wiemy kogo napotkamy. Może być taka sytuacja, że nie napotkamy tam nikogo bo wszyscy uciekli. Może być też tak, że napotkamy tam same zombie. Może być i tak, że znajdziemy tam żywność, którą będziemy musieli przetransportować. W każdym z tych założeń jest rola dla każdego. Jeżeli wybralibyśmy się przykładowo 3 - osobową grupą, to przy jakiejkolwiek pułapce ze strony osób, które się tam znajdują, nie mamy żadnych szans. Przy większej ilości osób, ktoś z nas z pewnością mógłby uciec i powiadomić resztę o tym co się wydarzyło, wszystko jedynie zależy od naszego zgrania i rozstawienia. To przecież oczywiste, że nie będziemy wszyscy szli gęsiego albo w kupce jak banda debili.
- Pod koniec swoich tłumaczeń był już lekko poirytowany podejściem innych, ale przyzwyczaił się do trudnych osób w swoim środowisku oraz poza nim.
- Po drugie, skąd ty w ogóle wiesz jak się nazywam? - Tym razem swoją wypowiedź skierował do Antka.
Broszka..Schweinehund.

-----
Maks nie zraził się po wypowiedzi dwójki i grzecznie wytłumaczył swoje zdanie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.01.17 17:14  •  A Zombie zombie Zombie. - Page 3 Empty Re: A Zombie zombie Zombie.
Janek Wiśniewski

Umysł Janka pracował na najwyższych obrotach. Przemówienia Karola wysłuchał z boku, a potem pozwolił, aby przed nim wypowiedziało się kilkoro innych osób. Teraz miał już jakiś pogląd na sytuacje. Wydawało mu się, że powstały zalążki jakby obozów.
- Ehh, kolejne podziały – westchnął pod nosem.
Jedna z grup, pod przewodnictwem policjanta postulowała o stworzenie silnej i uzbrojonej grupy wypadowej. Jakiś młodzieniec był temu pomysłowi przeciwny, podając co prawda uzasadnienie, ale nie proponując żadnych określonych wyjść. Był jeszcze jeden mężczyzna, który z jednej strony nie chciał angażować zbyt wielu ludzi w tą misje, a z drugiej zaproponował, aby udział w niej wzięli Ci, którzy posiadali jakąś wiedzę w zakresie samoobrony.
Zanim wyrazi swoje zdanie, Janek chciał dokonać jeszcze kilku kalkulacji. Gość z odznaką, ze swoją silną osobowością i policyjnym doświadczeniem kreował się na przywódcę. To jednak Wiśniewskiemu nie przeszkadzało, osobiście nie miał nic przeciwko dowodzeniu kogoś, kto zna się na rzeczy. Plusem studencika, jak nazwał w myślach młodzieńca, była jego wiedza medyczna, ale wojownik z niego żaden i Janek spodziewał się, że ugnie się pod presją większości. Jest jeszcze ten drab, typ wojskowego, na pewno zaprawiony w wielu warunkach, gość, z którym warto trzymać. Jego umiejętności mogły okazać się nieocenione. Została jeszcze Faustyna, ją akurat znał z telewizji, ale o ekranowych gwiazdeczkach i celebrytach Wiśniewski od dawna miał jak najgorsze zdanie, postanowił więc ją zaakceptować. Skoro policjant ją wybrał, to niech będzie. No i w końcu on sam: strażnik więzienny, zaprawiony fizycznie, z mocną psychiką i pewną dawką umiejętności bojowych. Strzelanie, obezwładnianie, podstawy walki wręcz – daleko mu było do perfekcji, do samouwielbienia, ale wiedział, że w tej grupie może być potrzebny.
Podjął decyzje.
- Jestem z Oficerem – uśmiechnął się w kierunku mundurowego, dając do zrozumienia, że nie miał nic obraźliwego na myśli - Popieram jego kandydaturę na dowódcę wyprawy. Zgadzam się również z Panem Wojskowym, że w wyprawie powinni wziąć udział ludzie o pewnych umiejętnościach. Strażnik więzienny pewnie wam się przyda, co?
- I jeszcze jedno. Janek jestem, Janek Wiśniewski.

Po tych słowach podszedł do każdego ze stojących tam mężczyzn, aby mocno uścisnąć ich dłonie i spojrzeć w oczy.
***************
Janek poparł pomysł Maksa, łącząc go z propozycją Piotra, do Antka ma dosyć lekceważące podejście, nie umniejszając jednak jego umiejętności, Faustyne toleruje.
Oczywiście zgłosił się również na ochotnika
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.01.17 17:15  •  A Zombie zombie Zombie. - Page 3 Empty Re: A Zombie zombie Zombie.
Drugi post Sleipnira jest nieaktualny. Nie dałam czasu "wolnego"

EDIT: To nie jest temat na offtop.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 3 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach