Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Pierwszy bieg. W sumie to trwał wyjątkowo krótko, nawet jeśli był zakaz o taranowanie się to wjechanie na samym początku w dupę auta przed sobą nie było niczym dziwnym. Tak też uczyniła drużyna za nimi, na szczęście jeszcze w miarę dyplomatycznie.
Drugi bieg. Drużyny powoli się rozjeżdżały na boki dzięki wyjechaniu ze startowego "korytarza". Zespoły quadów, motocyklów wyjechały w moment na pierwszy rząd i zaczęły się ścigać między sobą. Buggy - drugi rząd, oprócz jednego niestety. Jechali tuż obok niewielkich hummerów. Za nimi ciągnęły się coraz większe i większe auta, dało się zauważyć na samym tyle dwie ciężarówki z zestawem do siania armagedonu.
Trzeci bieg. Powoli doganiali swój rząd. Mignięcie za oknem i nagła akcja ze strony każdego zespołu oznaczała jedno, pierwszy kilometr za nimi.
Czwarty bieg. Silnik coraz głośniej dawał o sobie znać, na szczęście tym przyjemnym dźwiękiem. Taboretto z pewnością zadbał o to żeby nie zostali wykluczeni z rajdu przez otoczenie i uroki Desperacji, ale na zawodników musieli mieć własny sposób. Pierwsze dachowanie można było zaobserwować już z prawej, ryk silnika i po kilku obrotach na suchej i wyjałowionej ziemi zaowocowało piękną eksplozją. Niestety nie mieli okazji przyjrzeć się dokładniej, gdyż poczuli po swojej lewej stronie nadganiającego hummera. Ich szczęście że wjechał tylko przednią częścią, po lekkim slalomie wrócili na prostą trasę.
Piąty bieg. Zostały tylko trzy i nitro. Zmodyfikowany czy nie, ich buggy ledwo nadganiał pozostałe modele. Wiedział, że to nie wina wozu tylko jego braku doświadczenia przez co jeszcze agresywniej dociskał pedał.
Bum. Wybuch przed nimi wskazywał tym razem nie na kolizję maska-koło a ciężka amunicja-czyjś silnik. Resztki motoru i jego kierowcy przeturlały się i przeleciały nad nimi, można było poczuć zapach spalenizny. To był ten moment kiedy musieli sobie zrobić przejście. Poczuł wędrujące w ich stronę strzały niedoświadczonego strzelca.
- Twoja kolej, morduj ten silnik ile tylko dasz radę.
Wcisnął przycisk przy desce rozdzielczej i wspiął się szybko na dach, po czym na wieżyczkę. Wszystko było gotowe do ostrzeliwania pozostałych ekip. Przestawił zabezpieczenie i postanowił pokazać świeżakowi jak się strzela. Jak na pierwszy raz w takich warunkach to poszło mu aż za dobrze, może dlatego że miał podobne przeżycia w młodości. Strzelec hummera pożegnał się z życiem, spadając z powrotem na swoje miejsce. Wtem poczuł przeraźliwie piekący ból w przedramieniu. Na jego szczęście kula tylko musnęła, ale kolejne miały zamiar bardziej się w nim zagłębić. Nie pozostał dłużny doganianemu buggiemu i zestrzelił ich sprzęt do chłodzenia. Silnik potrzebował jedynie momentu żeby w tych warunkach robić za domowe ognisko na kółkach, a co za tym idzie, kierowca wcielił się w postać barbecue.
- Zjedź trochę na prawo, ciężarówki są tuż za nami a już zaczęły ostrzał! - Wykrzyczał ile miał sił w płucach do Yuu i kucnął słysząc kolejne świsty kul nad uchem. Co za piękny dzień na wyścig.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Nie mówiła nic, nie było potrzeby, a przede wszystkim jej głos i tak był zbyt cichy, by przebić się przez wszechobecny ryk silników i odgłosy strzałów. Momentami drapieżne okrzyki docierały do jej uszy, ale nie miała ochoty porównywać własnego stoickiego mruczenia do wrzasków trzykrotnie większych od siebie goryli z gardłami niedźwiedzi babilońskich.
Czujny wzrok analizował taktykę pozostałych uczestników, zauważając szybko, że co najmniej połowa chce przede wszystkim rozwalić pojazd przeciwników, niżeli faktycznie wygrać wyścig. Kilka ekip pozostało w tyle i ostrzeliwało się wściekle, miotało po bokach swojego samochodu gotowi do abordażu ciężarówki obok. W ciszy oceniała sytuację.
Idioci.
Stwierdziła nagle, zagryzając dolną wargę, kiedy przypomniała sobie, że sama także dała się wciągnąć w tak dziwny rodzaj rywalizacji. Nie chciała jeszcze umierać, a teraz wszystko dawało wrażenie bycia ściganym przez samą kostuchę. Prychnęła, nie miała zamiaru poddać się emocjom, zamiast tego markowała próby rozpoczęcia odstrzały, gdy ktoś za bardzo się zbliżał.
- Nie rzucaj wszystkiego na start... - skomentowała szybko poczynania Sleipnira. Szczególnie, że w którymś momencie zaczęli poważnie wychodzić do przodu, prawie jakby reszcie grup wcale nie zależało na czołowych pozycjach.
Mimowolnie czując każdy ruch samochodu, wyobrażała sobie, że ona sama nim kieruje. Naciskała wyobrażone pedały, poruszała nieznacznie dłonią wyczuwając skręty pojazdu. Od czasu do czasu zaglądała na panel rozdzielczy pilnując wszystkich wskaźników.
- Bierz ich. - Odpowiedziała natychmiast, zostawiając karabin w bezpiecznej pozycji i natychmiast zeskakując do miejsca kierowcy. Szybkim ruchem dostosowała wszystkie elementy otoczenia pod własny wymiar i do własnych gustów. Chwilowa przerwa w ryku silnika urwała się, gdy tylko jej stopa docisnęła pedał gazu.
Mocny uścisk na kierownicy był lżejszy z każdą chwilą jazdy. Odzyskiwana pewność siebie i spokój pozwalał jej na nowo rozważyć sytuację. Jeden ruch głowy na boki i wiedziała już w jakiej pozycji w stosunku do reszty wozów znajduje się ich.
- Trzymaj się. - rzuciła i natychmiast skręciła, nie dając łowcy zbyt wiele czasu na reakcję odnośnie jej własnych słów. Szybko odsunęła się od dwóch dużo większych samochodów, które wyglądały na gotowe ich otoczyć i ścisnąć pomiędzy sobą. Zamiast tego, zaczaiła się za jednym z wielkich pojazdów, wychylając się zza jego boku tylko wtedy, gdy musiała sprawdzić czy przypadkiem wozu przed nimi ktoś nie stara się zdjąć. - Zaraz będziemy odskakiwać na bok. Widzisz tych po prawej? Nawet na nas nie patrzą... udławią się tą ignorancją.
Uśmiechnęła się delikatnie. Nigdy nie pomyślałaby, że to cholerstwo może tak wciągać. Odstukała ręką położoną na dźwigni zmiany biegów krótki rytm jakiejś dziecięcej rymowanki, którą znał każdy, a przy ostatnim wersie recytowanym  w myślach skręciła gwałtownie, wysuwając się zza większego pojazdu i szarżując na mniejszy.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Widząc zbliżające się po prawej stronie auta, chwycił jeden z granatów i odbezpieczył go kciukiem, po czym próbował wcelować się w największą otwartą przestrzeń prowadzącą prosto do środka ich pojazdu. Cóż, jak to bywa na tak nierównej drodze, rzut nie był tak czysty jak się tego chciało. Wystarczyła jedynie odrobina szczęścia żeby chmura ognia pochłonęła kierowcę i wysadziła przednie koło, posyłając ekipę w bok, przez co zgarnęli jeszcze jedną z drużyn.
Nie miał jednak czasu żeby się nacieszyć, jedna z kul przeszyła jego bark na wylot przez co od razu schował się za osłoną i kontynuował ostrzał z bezpieczniejszej pozycji, pilnując aby nikt nie trafił w nich żadnym większym pociskiem lub ładunkiem wybuchowym.
Wzajemna rzeź na kółkach trwała kilometrami, aż do momentu kiedy na około dwunastym kilometrze do zabawy dołączyły pustynne robaki. Kilkumetrowe stwory pochłonęły co mniejsze pojazdy, których kierowcy mieli zbyt mały refleks. Większe natomiast, próbowały albo je wymijać, albo odstrzelić aby same zeszły im z drogi. Efekt był różny.
- Jedź slalomem, ty się zajmij wymijaniem robali a ja wezmę na siebie resztę zespołów!
Kolejny śrut zagościł w okolicznych pojazdach, efekt jednak nie był tak rażący jak wcześniej, widać było, że utrzymujące się drużyny nie były już pierwszymi-lepszymi rajdowcami, mieli w tym doświadczenie jak mało kto.
Fale naboi, ryki fauny Desperacji zagłuszane przez silniki i około dwadzieścia zespołów wciąż parły do przodu, przekraczając magiczny dwudziesty kilometr.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Z satysfakcją zauważyła, że ręce same wędrowały jej w odpowiednie miejsce, gdy tylko pomyślała co konkretnie musi zrobić z pojazdem. Pewnie gdyby teraz z tym samym samochodem wrzucili ją do miasta, spowodowała by kilka wypadków prowadząc w ten sposób, ale na Desperacji było idealnie. Jechali, to się liczyło. Mieli niemal zerowe doświadczenie w kierowaniu, ale za to spore w starciach. Właściwie chyba tylko tym nadrabiali swoje braki w tym pierwszym, lecz nie było wielkich szans, by wysunęli się na przód kolumny maszyn.
Noga z gazu, sprzęgło, zmiana biegu, gaz... hamulec i wyminięcie wielkiej dziury powstałej po wychodzącym z niej robalu. Znowu gaz i tak w kółko. Wszystko pracowało płynnie, co musiało być także zasługą samego samochodu, był bardzo lekki w prowadzeniu i nadawał się akurat do manewrowania pomiędzy koleinami desperackich dróg. O ile dało się nazwać te wielkie przestrzenie drogami.
- Cholera. - syknęła pod nosem, gdy auto zostało agresywnie zepchnięte na bok przez wielki pocisk, który szarpnął tyłem i zmusił ją do nagłego hamowania, byle tylko nie zderzyć się z maszyną obok. Ryk silnika ponownie przeszył powietrze, gdy jakiś udoskonalony motor z dwójką pasażerów minął ich i omiótł wielką chmurą piachu spod kół.
- Khe. Khe... - zakrztusiła się ziarenkami i na pół ślepo prowadziła pojazd w miarę prosto, byleby wydostać się zza zasłony pozostawionej przez inną drużynę.
Patrzyła jak kilometry pozostają w tyle. Dalej na trasie nie były już tak często oznaczane, ale co większe liczby ktoś machał do nich ze skarpy pokazując gdzie powinni dalej jechać. Sporadycznie mijali nawet kogoś na kształt kibiców, chyba że przypadkiem wzięła za nich grupy złodziejów czających się na rozbite maszyny.
Nagle coś ryknęło przed samym czołem zawodników. Wielka sylwetka bestii pojawiła się na szycie mijanego kamiennego słupa. Wielkie skrzydła zasłoniły kawałek nieba rzucając cień na zawodników.
Smok? Pomyślała w pierwszym momencie, pamiętając doskonale, że te bestie nie istnieją, Faron... to musiał być faron północny. Do tego jakiś duży i agresywny okaz, albo przypadkiem przeszkodzili matce w opiece nad gniazdem.
- Jedziemy dookoła. - Zakomunikowała, widząc jak jadący na samym przodzie motocykl podniósł się w pazurach mutanta i opadł zaraz na ziemię wraz z kierowcą, którego rozryte ostrymi cięciami ciało gruchnęło o ziemię, a zwierzę czaiło się do kolejnego ataku.
Skręciła szybko, pozostawiając resztę wyścigu na prawidłowym torze jazdy. Nieważne jak bardzie Sleipnir chciał wygrać, ona nie miała zamiaru ryzykować skończenia w paszczy wielkiego jaszczura, ale to pewnie traktowano tu jako desperacją atrakcję.
Nieważne, to ona miała kierownicę.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Bydle ma z osiem metrów, co do kurwy, jego myśli były proste i klarowne. Na ich szczęście w paszczy skończył motocyklista, ich pojazd zapewne wydał się zbyt ciężki. W momencie kiedy podziwiał ten zadziwiający okaz natury, nagle coś szarpnęło autem. Plus taki, że to nie było nic niespotykanego, po prostu Yuu za kierownicą..ok, coś niespotykanego, ale ostatnio częstego. Minus - nie zdążył się porządnie złapać.
Działko posłało salwę naboi w niebo, na ich nieszczęście trafiając w skrzydło Farosa. Kiedy leżał na tyle auta, słyszał wyraźnie ryk matki niebios. Widząc co Yuu wyprawia szybko sięgnął do kierownicy i skierował ich wśród innych kierowców.
- Teraz musimy zostać w jako takim szyku, inaczej nas zeżre! Zamiana!
Nie dał jej zbytnio czasu na myślenie, teraz trzeba było działać.
Kiedy tylko miejsce kierowcy jako tako się zwolniło, zasiadł za sterami i od razu zajechał drogę jednemu z kierowców. Cholernie głupie posunięcie, ale zrobił to tylko na chwilę. Zanim poleciały pierwsze pociski w ich stronę, zjechał ostro z powrotem na prawo, przez co pociski przeszyły auto przed nimi, a to przypominające czołg cudeńko nie pozostało dłużne. Nie chciał nawet wnikać jakiej to było wielkości, ważne było to, że jego taktyczne myślenie ponownie przesiało konkurencję.
Jeżdżąc slalomami zauważył tabliczkę z czerwoną farbą oznajmiającą, że pozostały jedynie trzy kilometry.
Już był szczęśliwy, już czuł zapach mety, kiedy nagle coś rzuciło nad nimi cień.
Jebana wróciła.
Nagle nie jechali, a lecieli. No, unosili się nad ziemią to lepsze pojęcie. Kiedy byli już pół metra nad ziemią, dźwięk rozrywającego metalu rozszedł się po okolicy. Na szybko robione spawy nie wytrzymały ciężaru dolnej części auta i urwały się, przez co Faros wyrżnął na tylne pojazdy, a oni w zamian za to stracili górną część, czyli również działko.
Zaśmiał się głośno, cała sytuacja była iście komiczna, przynajmniej dla tych, którzy wciąż żyją.
Meta już się pojawiła na horyzoncie, ba! Już ktoś na niej stał i celebrował wygraną!
Przypływ adrenaliny i nadzieja na dojechanie sprawiła, że przyśpieszył jeszcze bardziej. Dzięki utraceniu kilogramów mogli wyciągnąć większą prędkość, ale byli przez to łatwiejszymi celami przez zmniejszone sposoby na obronę.
500 metrów, już zaraz koniec.
Chciałoby się tak rzec gdyby nie fakt, że byli otoczeni przez pierdolonych socjopatów w jeżdżących blachach. No ale cóż, jedyne co mogli zrobić to posłać ostatnie granaty.
300 metrów, huk wybuchów z każdej strony, niczym na poligonie wojny międzygalaktycznej.
150 metrów, ktoś ich taranuje.
50 metrów, ktoś kto ich taranował wybuchł, przez co również ich auto odmówiło posłuszeństwa. No, o ile można nazwać wylecenie w powietrze razem z kierowcami nieposłuszeństwem.
Cóż, na mecie wylądowali, to się liczy.
- SIEDEMNASTE MIEJSCE DLA DRUŻGHHRRRGGRRR Urwany pręt przypadkiem przebił grdykę komentatora, pięknie pokazując klimat Desperacji.
Próbował się podnieść, ale kończyny odmawiały posłuszeństwa z bólu, plus miał na plecach..Yuu? Chyba tak, coś humanoidalnego o podobnych do niej wymiarach, zapewne ona.
Nie próbował się już nawet podnieść, zamiast tego jednak postanowił sobie uciąć drzemkę, a raczej drzemka uciąć mu dopływ jawy do mózgu.

No cóż, siedemnaste miejsce nie takie złe przecież. Po wielu latach jeżdżenia próbowali swoich sił ponownie, z wynikiem lepszym o aż pięć. Kiedy jednak chcieli zawalczyć o podium, wyścigi zostały "ściągnięte" z bardzo prostego powodu, większość drużyn wyzionęło ducha.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Tabela:

1. Podróż po Desperacji i zapisanie się do Desperackiego Rajdu.
2. Poznanie teorii i podstawowej budowy mobilów.
3. Pierwsze spotkanie z praktyką i pracowanie nad wyczuciem maszyny.
4. Dalsza część praktyk i praca nad wyczuciem.
5. Time skip, podczas niego praca nad prędkością, rozbicie auta o pustynnego robala.
6. Ćwiczenie manewrowania, kolejny time skip z teorią i praktyką.
7. Nielegalne wjechanie na tor i ćwiczenia na nim.
8. Plan zdobycia pojazdu na wyścig i upicie Yuu.
9. Ogłuszenie rajdowca, kradzież jego pojazdu i przemalowanie go na Łowieckie barwy.
10. Rozpoczęcie wyścigu.
11 - 13. Wyścig, ostrzeliwanie innych drużyn i próby przeżycia morderczej jazdy zakończonej wysadzeniem pojazdu na mecie.

Akcja rozgrywała się ok. 15-20 lat wstecz i do tego czasu umiejętność ta była dosyć często szlifowana, głównie motocyklami.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Jak dla mnie posty solidnie napisane, widać, że staraliście się odegrać to jak najbardziej realniej. Brawo.
Oboje zdobywacie umiejętność, bo moim zdaniem na nią zasługujecie. Warunki kategorii A zostały spełnione! I nie mam nic więcej do dodania.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach