Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Nie miała zamiar być złośliwa, ale musiała skomentować całe wydarzenie, żeby być sobą. Gdyby tak zaniechała wszelakich prób uspokojenia odrobinę Sleipnira, mogłaby od razu przyznać się do przegranej. A tak łatwo nie dało się jej pokonać, mogła jedynie liczyć na to, że ta lekcja w praktyce da mu do myślenia. Żeby nie było, nie chodziło o to, że nagle pojawiający się wielki robal jest jego winą, ale przecież wystarczyło jechać odrobinę wolniej, a może zdążyłby zahamować. W tym momencie, to chyba jednak Kami nie mogła pojąć idei wyścigów.
Nie było wielką filozofią odczytać, że łowca raczej nie chce za wiele mówić o całym tym wydarzeniu, dlatego bez słowa wróciła za kierownicę swojego pojazdu i udała się na metę, w miejsce gdzie mieli już blisko do swojego obozowiska.

---

Jej ekwipunek od czasu decyzji i pozostaniu tutaj powiększył się nie tylko o trochę dodatkowych ciuchów dostarczonych przez przejeżdżających łowców, ale przede wszystkim o masę notatek z dziedziny nauki jazdy. Robiła je samodzielnie, słuchają instruktora. Miał on tylko jedną porządną książkę, której nie miał zamiaru użyczać. Tylko czasami pozwalał jej wertować strony i przepisywać co ważniejsze momenty na własne materiały. Gromadziła je więc i w wolnej chwili czytała, te same porady po kilkanaście razy, wszystko żeby w praktyce szło jej lepiej za każdym razem.
Samo prowadzenie samochodu nie miało aż tak wielu tajemnic, w główniej mierze była to teraz praktyka, spotykanie się z sytuacjami, dzięki którym mogła nabyć doświadczenia. Czasami zaglądanie pod maskę, poznawanie ogólnej budowy samochodów i tak dalej.
Desperacja nagle została przyozdobiona o masę nowych dróg, wyjeżdżonych przez najpierw dwa, a potem jeden samochód. Masa śladów po szerokich oponach malowało się na czerwonej ziemi tworząc niekończące się piaskowe węże. Szczególnie teraz, kiedy w główniej mierze trenowali te wszystkie nagłe skręty i płynne zmienianie kierunku. Ich instruktor upewniał się, że teren jest czysty i nie rozbiją jeszcze jednego pojazdu, trzymał ich na odległość wzroku, co miało swoje wady. Nie dało się chociażby zaszaleć, ale może z czasem uzna, że warto ich puścić nieco dalej.
O dziwo, Yuu odkryła chyba coś, w czym jest dobra i co lubi. Trzymanie rąk na kierownicy na zmianę i kierowanie pojazdem tak, by wykonywało nagłe zwroty czy nawet ciasne ósemki strasznie jej się podobało. Na początku kurczowo zaciskała palce na obręczy kierownicy, ale na chwilę obecną starczała lewa ręka, prawa niemal cały czas spoczywała na drążku zmiany biegów, bądź wykonywała inne czynności.
Mogła tak robić non stop, gdyby tylko paliwo brało się z nieba, a czas nie był ograniczony. Kiedy jednak nadchodził czas zmiany, niechętnie wracała do miejsca spotkań. Z czasem przyszło też to, że zamiast uciekać za każdym razem jak najdalej, kiedy nie kierowała, zaczęło się jej podobać siadanie na tyle i leżenie z notatkami nad głową. Mogła czytać, a jednocześnie mieć samochód pod ręką. W momencie kiedy jej towarzysz zaczął panować nad nagłą jazdą do tyłu, mogła już bezpieczniej jeździć na tylnych siedzeniach.
- Twoja kolej. - Podniosła ręce wysoko w celu rozprostowania zmęczonych kończyn, ale utrzymała je na tej wysokości, czekając aż Slei przybije jej podwójną piątkę. Nie ma takiego ignorowania zadowolonej Yuu, trzeba jej przybić piątkę, no.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Przeciwsłoneczne okulary, pobrudzony olejem podkoszulek i bojówki w połączeniu z jego desantami.
Damn, wojsko wkracza na tor.
Uśmiechnął się do samego siebie siedząc za kierownicą, za którą od ostatnich kilku dni czuł się lepiej niż gdziekolwiek indziej i zapiął pasy, bezpieczeństwo przede wszystkim w końcu.
Odpalenie auta, sprawdzenie stanu paliwa, silnika, czy jest luz, wszystko działa. Nie miał na co czekać, ruszył z kopyta w typowym dla niego stylu i ruszył przed siebie żeby kręcić kółka na ręcznym i porobić kilka bączków.
Jednak po kilkudziesięciu minutach szarpania kierownicy samo kręcenie się wokół nie wystarczyło, dużo więc nie myśląc podjechał do Yuu i wciągnął ją na siłę do środka razem z notatkami.
- Pasy, szykuj się na coś nowego.
Widząc, że Taboretto już się podnosi ze swojego miejsca i ma zamiar pokrzyżować mu szyki, ruszył przed siebie w stronę stawianego toru.
Nie widzieli go od miesiąca i stanowczo była różnica między tym co aktualnie się tam znajdowało, a tym co ostatnio mieli okazję zobaczyć.
Plus taki, że tor jeszcze nie był zamknięty bo nie postawiono bramy, a ekipa od budowania go najwyraźniej pojechała po towar i coś do żarcia, idealna okazja. To nie tak, że wcześniej sprawdzał grafik i wiedział kiedy mogą sobie tam pojeździć, wcale.
Tor zaskakiwał swoim rozmachem, w końcu to Desperacja, a on był przygotowany wyjątkowo profesjonalnie.
Trzeci bieg, nie ma czasu na podziwianie.
Pierwszy skręt, wejście na drifcie i przejście w czwarty bieg, urodził się do tej roboty.
Kolejny zakręt, drift i.. kolejny zakręt, którego się nie spodziewał.
Ostre hamowanie i próba skręcenia tym razem się powiodła bardziej niż przy robalu, jedynie urwał kilka desek od ściany toru.
- Nie powiesz, że ci się nie podoba - Powiedział szczerząc się jak dziecko i wszedł w kolejny zakręt, po czym przeskoczył na piąty bieg.
Zakręty, proste, wężyki, ścięcia, wszystko co było na torze zdążyli już oblecieć, a przynajmniej Sleipnir.
- Twoja kolej.
Zatrzymał się na mecie, która była również startem i zamienił się miejscami z Łowczynią, był ciekaw jak jej pójdzie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Czymkolwiek miało być 'coś nowego' nie protestowała i wpakowała się natychmiast na tył samochodu. Pasy uważała za coś zbędnego, to była jedna z nielicznych rzeczy, których nie rozumiała i nie lubiła. Oczywiście kilkakrotnie już miała okazję przekonać się, że jednak powinno się je zapinać, ale gdy nadarzała się okazja, zapominała o tym, przypadkiem oczywiście. Teraz jednak, skoro sam Sleipnir o tym wspomniał, usiadła i natychmiast zadbała o ich prawidłowe położenie spoglądając do przodu, na miejsce kierowcy z lekkim zastanowieniem, ale w gruncie rzeczy nie mogąc okiełznać kwitnąco na ustach uśmiechu.
Jeszcze nie wiedziała, w jaki rodzaj kłopotów się pakują, ale sama możliwość ich pojawienia się wprawiała łowczynię w dobry humor. W końcu byli rebeliantami, czyż nie? Pakowanie się w kłopoty to ich chleb powszedni, tak samo jak buntowanie się przeciwko określonym zasadom, nawet tym, które ustalali sami.
Nie miała czasu na oglądanie swoich notatek, bo zamiast tego, siedziała niczym glonojad przy szybie i wlepiała czerwone oczko w widoki za oknem. Starała się określić, dokąd zmierzają, ale cel ich jazdy powoli ukazywał się na horyzoncie w postaci sporych tymczasowych budowli otaczających trasę ścigania się. No tak, w końcu mieli się ścigać. Gdzieś po jakimś czasie Yuu o tym zapomniała, jej chęć zdobycia nowej umiejętności miała motywy czysto samodoskonalenia się, a nie dodatkowo pokazania czegoś komuś. Tor na nowo odświeżył jej wizję.
Jej jazda od tego momentu polegała głównie na kiwaniu się w prawo i lewo, rzadko byciu wgniatanym w siedzenie, a jeszcze sporadycznie na byciu wyrzucanym do przodu. Pasy jednak robiły swoje.
- Twój entuzjazm jest zaraźliwy. - Odparła. Daleko jej było do okrzyków radości. Odczuwała jakąś formę zadowolenia, ale ogólnie zachowywała spokój, nawet wtedy, a raczej szczególnie wtedy, gdy odstąpiono jej miejsca za kółkiem.
- Szyku się na szaloną jazdę. - Powiedziała bardzo spokojnie, dublując efekt sarkazmu. Jedyną szansą na to, że jej kolej okaże się faktycznie 'szalona' było to, że nagle straci panowanie nad pojazdem, jak to kobieta. Przetrwała już okres kiedy czułaby się dziwnie będąc obserwowaną podczas prowadzenia, teraz zwyczajnie robiła swoje.
Ograniczające zewsząd słupki i bandy komentowała cichym: 'meh'. No rules for me, i am free.
Przymus wykonywania zakrętów zgodnie z biegnącą trasą był strasznie monotonny. Wiedziała już, że wyścigi, które mają określone zasady to nie jest coś dla niej. Może gdyby tak kazali dla przykładu dostać się w miejsce x na Desperacji i patrzeć jak zawodnicy sami szukają trasy? Pewnie coś takiego się tu odbywało, ale nie teraz.
Trzymała się toru, jadąc najbliżej krawędzi jak to tylko możliwe. Obyło się bez szaleństw, z takim Sleipnirem nie miała co konkurować. Nawet nie chciała. Taki trochę brak motywacji.
- Slei, odnoszę wrażenie, że takimi pojazdami się tutaj nie ścigają. Jak masz zamiast wystartować w tym cacku? - Zapytała w trakcie jazdy kręcąc akurat ostro na jakimś zakręcie. Rzuciła mu tylko pobieżne spojrzenie za pośrednictwem lusterka. Powoli kończyła okrążenie
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Kiedy auto się zatrzymało, lekko znudzony wysiadł i zaczął rozmyślać nad zadanym mu pytaniem. Racja, jak mają się wozić takim wielkoludem, na dodatek tylko jednym?
Rozejrzał się po otaczającym go torze, wyglądał dobrze, ale nie był przystosowany do dużych pojazdów, tu chodziło o szybkość i mobilność a nie o wytrzymałość.
Jego uwagę przykuły boksy oznaczone cyframi. Zapewne miały oznajmić skąd startuje dana drużyna.
Nie myśląc za długo nad tym, przeszedł do działania. Przeskoczył barierkę i postanowił pogrzebać w okolicy.
Po chwili szarpania udało mu się dostać do wozów zamkniętych w jednym z pomieszczeń.
- W tym za to da radę. - Uśmiech na jego twarzy definitywnie teraz rozbrajał. Już pchał się do kierownicy, kiedy odkrył dosyć istotny element.
- Ej, tu nie ma kluczyków.
Nadaremnie mógł próbować odpalić auto bez tego, prędzej wysadziłby tą szopkę razem z sobą więc wolał nawet nie próbować. Zamiast tego postanowił dowiedzieć się, do której grupy auto należy.
Zamknął zawiedziony boks i odwrócił się w stronę Yuu. W tej chwili przebłysk pomysłu strzelił go w twarz.
- Udasz napaloną fankę tego sportu i wykradniemy w taki sposób klucze od jednego z kierowców, zabraniam sprzeciwiania się.
Nawet nie czekał na jej komentarz, po prostu wpakował się do auta i poczekał aż wsiądzie żeby z nią odjechać i zaczekać do zmroku.
~~
Kiedy długo wyczekiwana pora nastała, dał znać Yuu, że to czas. Odkręcił butelkę wody i upił łyka jak gdyby nigdy nic.
- Masz, żebyś nie lazła tam ze zdartym gardłem. - Butelka z "wodą" powędrowała w jej ręce. Kiedy jego niecny plan sprawił, że Yuu była w stanie lekko nieprzyzwoitym, zabrał ze sobą rozkładaną pałkę teleskopową i zaczekał od drugiej strony namiotu aż ta wyciągnie z niego kierowcę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Przeskakiwała z nogi na nogę trzymając ręce splecione za plecami. Nie musiała nawet pytać, wystarczyło spojrzeć na boksy, na Sleia, na boksy, na Sleia... i wszystko było jasne. Jego mina mówiła wszystko, a to że tak szybko ruszył w kierunku pojazdów, tylko potwierdziło jej domysłu. Udała się zaraz za nim, rozglądając się na boki w poszukiwaniu ewentualnych właścicieli samochodów. Krok za kroczkiem. Ciekawe gdzie jeszcze zajdzie w swoim życiu podążając za tym człowiekiem.
- No wiesz... nawet na Desperacji zdarzają się kradzieże. - zaśmiała się ironicznie. Od początku spodziewała się, że właśnie tak skończą przy pierwszej próbie przechwycenia maszyny. Przy okazji rozejrzała się po otoczeniu. Pewnie nieprędko przyjdzie jej jeszcze raz znaleźć się w takim pomieszczeniu, a i ta wizyta zapowiada się na krótką, skoro nie mogą nic więcej zdziałać.
Wyszła ze środka jako pierwsza, po raz kolejny rozglądając się najpierw na boki. Nie było nikogo. To aż dziwne, że nikt nie pilnował tak cennych miejscówek. Była to jednak jedyna okazja, by znaleźć się na środku toru, normalnie obowiązywał zakaz chodzenia po trasie z powodu groźby zostania potrąconym. I tak ciągle ktoś się tam kręcił, ale teraz, o tak później porze nie było dookoła żywego ducha.
Przyśpieszyła nieco kroku i znalazła się na środku. Fajne uczucie, kiedy człowieka otacza wielka przestrzeń spowita mrokiem i nikt nie może tego zepsuć. Ah chce się oddychać i żyć.
Na dłuższa metę to było jednak głupie, dlatego zauważając, że łowca kończy zamykać pomieszczenie, znalazła się z powrotem obok niego, tylko po to, by jego genialny plan wywołał na jej twarzy niemy szok.
- Kiedyś będziesz się smażyć w piekle za te swoje świetne pomysły. - mruknęła udając oburzoną mocniej, niż była w rzeczywistości. Była jednocześnie zła, ale także bardzo wkręcona w całe to wydarzenie. Wszystko co mogło okazać się ciekawe, wywoływało u niej chęć angażowania się. Mężczyzna miał szczęście, że przypadkiem też się tutaj znalazła, inaczej musiałby osobiście robić za napaloną fankę.
To będzie musiała być niesamowita gra aktorka i duże poświęcenie z jej strony. Spokojna zazwyczaj łowczyni udająca wielką fankę sportu. Na ten moment nie była w stanie sobie tego wyobrazić.

---

Resztę tego późnego popołudnia spędziła tak jak zazwyczaj. Udało jej się nawet coś zjeść udając, że się nie denerwuje. Siedziała z wygiętym widelcem w buzi przeżuwając przesadnie długo kawałki jedzenia, które udało im się tym razem złapać, oprawić, przyrządzić i podać. Przejęła od łowcy butelkę bez podejrzeń, pociągnęła porządny łyk, który zaraz przerodził się w głośny kaszel i malutkie łzy w kącikach zaciśniętych powiek.
- Cholera Slei, ostrzegaj jak już masz zamiar napoić mnie procentami. - mruknęła niezadowolona kręcąc głowę i walcząc z cierpkim posmakiem w ustach. Nie było mowy by nie wiedział o jej niechęci do tego typu napojów. Zdarzało jej się, ale po prostu nie miała do tego głowy, bardzo szybko wysiadało jej logiczne myślenie. Feralna butelka „wody” stałą się więc obiektem jej złości. Nie wypuściła jej z rąk i gdy tylko uspokoiła kaszel, całkiem szybko opróżniła całą resztę.
Niech to zadziała, poważnie. I niech mi za mocno nie odbije.
Prosiła w myślach pochłaniając kilkoma kęsami resztę obiadu i wstając od razu po posiłku. Skoro jedno z nich miało się już upić, to niech to będzie wyłącznie ona. Dla pewności ogarnęła wzrokiem resztę ich obozowiska pozbawiając łowcę reszty swoich zapasów.

Odrobina czasu minęła, zanim udali się na miejsce swojej niedoszłej zbrodni. O zmroku ta okolica wyglądała jeszcze inaczej, niepokojąco, ale jednocześnie całkiem imponująco. Tu i ówdzie stały tymczasowe obozowiska, namioty, nawet jakieś miejsca do popijawy. Małe miasteczko, które rozrastało się z każdym dniem upływającym do rozpoczęcia się wydarzenia.
Była nieco przymulona. Od momentu starcia z butelką fałszywej wody jej umysł zaczął powoli oswajać się z myślą, ze będzie musiała dokonać czegoś normalnie dla niej niemożliwego.
Zanim się rozdzieliły, posłała jeszcze Sleipnirowy groźne spojrzenie. Przynajmniej w jej wyobrażeniu miało być ono groźne. Potem więcej się już nie odwracała, czas się skupić na zadaniu, Kami, do roboty.
Udała się do miejsca, które wcześniej uznali za swój cel, miejsce gdzie obozowała trenująca drużyna właścicieli oglądanego wcześniej pojazdu. Na szczęście przed namiotami nie było nikogo. Zatrzymała się więc przed płachtą ograniczającą i w ostatnim przypływie świadomości oparła obie dłonie na twarzy czując, że jak ktoś się tym dowie, to chyba spali się ze wstydu.
- Kyaaaa~! Czy to jest obóz Złotej Błyskawicy? - zaczęła zasłaniając usta i udając krzyki odchodzące z pewnej odległości. - Tato, tato, pozwól mi tam podejść! Błagam Cię, chyba umrę jak teraz go nie poznam.
Odwróciła się na pięcie i zaczęła mruczeć coś pod nosem imitując męski głos.
- No błagam Cię, tylko chwilę. Zaraz wrócę. - Oparła do samej siebie i w kilku skokach znalazła się przy wejściu do namiotu. Liczyła na to, że osoba, bądź osoby przebywające w środku dosłyszą tą urocza wymianę zdań i sami wyjdą ze środka, by zobaczyć, co się dzieje.
- No idź już, idź. Wstydu mi narobisz. Sama z nim pogadam. - jęknęła czując, że co raz mocniej wczuwaj się w swoją nową rolę fanki. Zrobiła kilka kroków w miejscu stukając butami przesadnie głośno, aż w końcu zaryła czubkami w sypkiej ziemi. - O Boże, Boże. Jestem ciekawa czy ktoś jest w środku. Hmm... powinnam zapukać? Nie, przecież to namiot... nie mogę tam przecież wejść. Zawołać? Niee... to zbyt nachalne. Co tu zrobić, co tu zrobić...
Kręciła się jak bączek z przesadnie podnieconym głosem. Wypicia sporej ilości płynów przydało się chociażby do tego, by z jej gardła wydobyć tak wysokie dźwięki. Minęło jeszcze nieco czasu, zanim doczekała się jakiejś reakcji od mieszkańca tego obozowiska, ale ostatecznie musiała zmierzyć się z osobą, która nieco zaskoczona, a także nieco zdegustowana wychyliła się w przejściu.
- Przepraszam, ale kim pani jest? - głos pojawił się pierwszy, następnie ukazała się głowa. Mężczyzna nieprzekraczający trzydziestki wyszedł ze środka drapiąc się po skroni.
- E, ja... - prawie wypadła ze swojej roli. Gościa widziała po raz pierwszy w życiu. Skąd miała pewność, że ma przyjemność właśnie z kierowcą? Nieważne, oby wszyscy wyleźli ze środka i tyle. - Ja... ja... jestem wielką fanką całego pana teamu! Chciałam się przywitać i i i... uścisnąć dłoń, ja... nie mogę uwierzyć że to się dzieje naprawdę. - Odskoczyła krok w tył machając przy tym rękami w powietrzu. Gestykulowanie nagle okazało się ratunkiem, gdy brakowało jej słów.
W pierwszej chwili wydawało jej się, że mężczyzna nie wziął jej na poważnie, ale dosłownie w przeciągu jednej chwili rozpromienił się nagle obdarzając ją perłowym uśmiechem idealnych zębów. Dalsza rozmowa toczyła się już samoistnie. Blefowała jak tylko mogła, mówiła o tym jak długo śledzi ich poczynania, jak dużo musi podróżować, by widzieć każdy ich wyścig i tak dalej. Rzuciła nawet jakieś przypadkowe nazwy znanych sobie miejsce w Desperacji i najwyraźniej zgadła, gdyż jej rozmówca nie wydawał się zdziwiony.
No dalej Slei, twoja kolei.
Mruknęła do samej siebie w myślach w przerwie opisywania jak bardzo uwielbia ich nazwę.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Mógł wkroczyć już dawno temu. Mógł, ale widok panikującej Yuu był zbyt zabawny żeby chwile się nim nie nacieszyć.
No ale ile można męczyć tą biedną duszyczkę, która spoglądała błagalnie w przestrzeń żeby ją w końcu uratował, wypadałoby żeby w końcu pojawił się rycerz w białym buggim. Na razie białym zresztą, kolory oczywiście zmienią.
Wyciągnął pałkę teleskopową i bez zastanowienia, ale z ograniczeniem uderzył w potylicę rajdowca.
Próbował się przez moment obrócić, ale w połowie zrezygnował żeby jednak pójść spać.
- Brawo, jestem z ciebie dumny, czas na dalszą część, ale tym już ja się zajmę.
Wciągnął nieprzytomnego i na szczęście niekrwawiącego kierowcę do jego namiotu i bez zastanowienia wlał mu do gęby sporą ilość gorzały.
Przeszukał dokładnie jego kieszenie i znalazł w nich kilka żetonów z okolicznego kasyna, nóż sprężynowy i kluczyki.
Chwila zastanowienia..Tak, to będzie nawet lepsze i bezpieczniejsze.
Wyciągnął swoją paczkę kart i rozłożył talię tak jakby grano tutaj w pokera, ale tak aby jego karty były wyjątkowo pechowe, za to rzekomego przeciwnika zwycięskie. Dzięki temu miał jeszcze powód żeby zgarnąć żetony z jego kieszeni jako walutę, której używał, kluczyki były kolejną.
- Biedny, słaba głowa i hazard nie idą w parze.
Dał sygnał Yuu stojącej na czatach, że czas się szybko zwijać i ruszyli do boksu nieprzytomnego pechowca.
Zachowywali się pewnie i naturalnie, choć w duszy Slei miał ochotę stamtąd spieprzać, ale tylko ze swoją nową furą.
Jego oczy zaświeciły kiedy zobaczył zawartość boksu. Tym to chyba nawet nie muszą się starać żeby wygrać.
- Pakuj się do środka i załóż ich kask, będziemy udawać ich team.
Odpalił maszynę i sprawdził jej moc typowym ryknięciem silnika, wcale nie zrobił tego z czystej przyjemności, wcale.
- Robisz za GPS, ok? - Zapytał wyjeżdżając powoli z boksu, którego drzwi zamknął nie wysiadając z Buggiego.
Po kilku minutach dojechali na miejsce, maszyna sprawdzała się wyśmienicie, więc nie miał problemu z bezpiecznym doprowadzeniem jej do ich obozowiska.
Kiedy wysiedli z pojazdu, Taboretto już był przy nich. Nawet nie pytał skąd, czemu i w jaki sposób, po prostu westchnął i zawołał chłopaków z ich obozowiska.
- Przemalujcie to i rzućcie jastrzębia, kolory oczywiście czarny i czerwony, to samo z ich kaskami.
Teraz już tylko czekać na jutrzejszy wyścig.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

W jej umyśle walczyła chęć, by narzuci na swoją głowę papierową torbę wstydu, z chęcią ciągnięcia tego przedstawienia dalej. Pewnie nie byłoby w tym sensu, ale zaczynała się wczuwać, czerpać z tego radość, nawet jeżeli w duchu śmiała się z samej siebie. Bo w sumie co było w tym złego? Może faktycznie zacznie się interesować desperackimi wyścigami?
Nie wiedziała w którym momencie Slei postanowi przerwać im ta uroczą konwersacje, dlatego kiedy ten moment nadszedł, ona nadal była w połowie zdania, gotowa by wygłaszać kolejne mowy motywacyjne do swojego 'ulubionego' zawodnika. Okazało się jednak, że nie musi już dłużej udawać napalonej fanki, gdy tylko mężczyzna przed nią postanowił ni z tego, ni z owego uciąć sobie przymusową drzemkę, a przy okazji wzbogacić się o nowe siniaki.
Zamiast od razu ruszyć do akcji, przykucnęła, owinęła ramię wokół kolan, a drugą ręką zaczęła przeczesywać palcami włosy omdlałego mężczyzny.
- Biedaaczek... szkoda mi go, pewnie bardzo długo zbierał pieniądze na ten samochód. I musiał długo się przygotowywać do wyścigu... kto wie, może są one nawet całym jego życiem. - czuła, jak powoli jej własny głos zaczyna odmawiać współpracy i jest bliski załamania się w połowie, razem z łowczynią, której alkohol w niebywały sposób odmienił kamienne serce w coś całkiem zdatnego do użycia.
Minęła jeszcze chwila, zanim znudziła się nowym obiektem zainteresowania, wychwyciła wzrokiem łowce majstrującego przy jego kieszeniach, a potem przy stoliku, gdzie później został wciągnięty, wtedy dopiero wstała i wślizgnęła się do środka z przeciągłym: woooo~
Wnętrze nie było szczególnie imponujące, a jednak Kami znalazła tam na tyle wspaniałych inspiracji, by obracać się na pięcie w kółko, a od czadu do czasu podchodzić i tykać coś palcem z nieukrywaną ciekawością i rozdziawioną buzią.
- Słaba głowa i hazard? - Zapytała nagle, słysząc że takie słowa padają gdzieś za jej plecami i kiedy się odwróciła jej twarz zamarła w grymasie niedowierzania i zanim całość alkoholu wylądowała w ustach rajdowca, Yuu przejęła rzutem butelkę i upewniła się, że tym razem zawartość trafi do bardziej żywej figury na tej planszy. - Idiotoooo... marnujesz takie cudowne rzeczy, a w ogóle to chce zostać rajdowcem i też chce mieć takie cudowne stroje...- wskazała paluchem jeden z kombinezonów w jaskrawo żółtej barwie z płomieniami w oczach (oku, he). Po tym jednak legła na ziemi obok śpiącej smacznie ofiary. - Zostaje tu.
Słaba była z niej czujka, ale na ich szczęście nikt nie kręcił się w pobliżu. Gdziekolwiek była reszta, mieli szczęście, że nie podzielili losu swojego kompana, a jednocześnie dużego pecha, bo chwilę później ich samochód miał zostać samochodem nowych zawodników w stawce.
Ostatecznie jednak, po wewnętrznej walce, zmusiła się do powstania i wsunięcia się dosłownie na siedzenie obok kierowcy, chociaż nie wyglądała na skorą do współpracy.
- Sam jesteś GPS... - odburknęła sądząc najwyraźniej, że została obrażona jakimś niezrozumiałym skrótem, po czym zsunęła się na siedzeniu tak, że obie nogi podwinęła, a stopy oparła na obudowie panelu rozdzielczego.
W tym stanie i o tej porze nie było możliwości, by przetestować jej umiejętności jako pilota, szczególnie, że w połowie drogi usnęła, a moment przemalowywania obserwowała nieprzytomnym wzrokiem leżąc plackiem na ziemi pewna, że tak jest znacznie wygodniej, niż w namiocie przy obozowisku. Ostatecznie ten dziwny i zwariowany dzień zakończył sen, a ranek wraz ze świtem słońca zwiastował już tylko dzień próby.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Rozbawiony spojrzał na pijaną Yuu, był pewien, że zapamięta ją w tym stanie na długo i nieraz chętnie jej o tym przypomni z czystej uszczypliwości i rozbawienia, które powodowała.
Jednak teraz czas się skupić na czymś znacznie ważniejszym. Kiedy upewnił się, że wypiła całą butelkę wody i jej kac ma niewielkie prawdopodobieństwo pojawienia się, to ruszył do auta żeby się przekonać na czym stoi ich ekipa.
Wóz był już prawie gotowy do drogi, czerń i czerwień błyszczały w świetle księżyca, a hełmy były.. po prostu idealne. Ich wygląd napawał go dumą i motywował do tego żeby inni mogli zobaczyć te kaski kiedy będą stali na podium.
Ale dosyć wrażeń na dziś, czas żeby i on odpoczął.
~~~
Słońce świeciło wyjątkowo raźnie nawet jak na Desperację, czuł ciepło w takim stopniu, że rozważał zamontowanie lodówki zamiast siedzenia. Niewielka ilość chmur wyglądała obiecująco, liczył na nie w trakcie wyścigu, w końcu nie miał zamiaru spadać kilka miejsc w dół przez brak widoczności.
Wszedł do namiotu Yuu żeby ją zbudzić, ale kiedy poczuł unoszące się opary alkoholu i usłyszał słodkie pobrzmiewanie jej pijackiego chrapania to jedynie uklęknął przed nią, cmoknął w czoło i wyszedł, miała jeszcze z dobrą godzinę snu, którego nie musiał już zakłócać.
- Wszystko gotowe, Taboretto? - Zapytał swojego.. menadżera? Uznajmy że tak.
- Lepiej nie będzie, chcesz sprawdzić? - Usłyszał w odpowiedzi. Chwile się wahał, w końcu jak się o tym Kami dowie to będzie zła że szaleje bez niej, ale warkot silnika tak blisko ucha taką chwilę po przebudzeniu nie byłby dla niej zbyt przyjemny więc sam się wpakował do maszyny i postanowił zakręcić nią kilka ósemek dla testu.
Buggy sprawdzał się świetnie, znacznie łatwiej chodził niż ich poprzednie auta do ćwiczeń. Nie ma co się dziwić, ważył w końcu z trzy razy mniej niż terenówka.
Kiedy wywijał tak kolejną z rzędu ósemkę, zauważył po swojej prawicy, że ma jakiś magiczny przycisk za skrzynią biegu. Co tu dużo myśleć, wcisnął go i czekał aż się zadzieją cuda.
Cuda... to definitywnie było trafne określenie. z bagażnika wysunęła się niewielkich rozmiarów wieżyczka z PKM-em, do której można było przejść z obu siedzeń. Zatrzymał specjalnie pojazd i szybkim podciągnięciem się przykucnął w niej. Naboje definitywnie nie służyły do zarysowania komuś wozu, raczej do przebicia ciężarówki, kierowcy i pobliskiego drzewa na wylot. Choć kusiło to nie wykonał próbnej salwy, postanowił zamiast tego schować broń zanim więcej osób ją zobaczy choć był pewien, że Taboretto zdążył ją przyuważyć.
Wrócił na miejsce i zdał sobie sprawę w jakie wyścigi się wpakowali.
- Chce mieć zamontowanego pół-powtarzalnego glocka na obu drzwiach, karton granatów mojego wyrobu na tyle i AA-12 przyczepione do dachu, komora ma być już pełna.
Po tych słowach ruszył do Yuu, nadszedł już czas żeby i ona stanęła na nogi i dowiedziała się w co się wpakowali.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Koniuszki palców przesunęły się po twardej powierzchni namiotu, ich prowizorycznego domu od pewnego już czasu. Nie miała ochoty wstawać, w ogóle ruszać się, a co dopiero myśleć. Otworzyła jednak oczy i z tej perspektywy rzuciła szybkie spojrzenie na wyjście, zza którego dochodził ryk silnika. Nie musiała przypominać sobie, co miało miejsce wczorajszego dnia, wbrew wszystkiemu pamiętała dobrze, łącznie z każdym rzuconym przez siebie słowem. Przesunęła językiem po podniebieniu i leniwie podciągnęła zwinięty materiał pod głowę z narastającą chęcią zamordowania tego, kto musi od tak wczesnej pory hałasować.
Pora jednak nie była wczesna, słońce wisiało już całkiem wysoko nad horyzontem, rzucając niepokojące zielone światło do wnętrza namiotu, przebijając się lekko przez jego ścianki. Leżała jeszcze chwilę, zbierając się do wstania, z ambitną myślą zrobienia tego w dokładnie tej chwili. Także i w następnej, jak i kilku kolejnych.
- Dość. - rzuciła do samej siebie, zaciskając zęby i zmuszając zimne od spania niemal na gołej ziemi mięśnie. Podniosła się jednak, czując jak wirujące uczucie w głowie nie ma zamiaru jej odpuścić, rzuciła płaszcz na zmięte ubranie, w którym spała i wychyliła się z namiotu w celu zorientowania się w sytuacji.
- Cześć. - mruknęła, gdy w momencie odrzucenia płachty materiału robiącej za zasłonę przejścia niemalże zderzyła się ze Sleipnirem, zmierzającym najpewniej, by ją obudzić. Wychyliła się na bok, chcąc dostrzec coś zza odgradzającej ją od świata sylwetki łowcy. - Co z tym samochodem?
Od razu dostrzegła masę techników rzucających się do przemalowanego wozu. Spoglądała w jego stronę z obojętnością, nie za bardzo mając siłę na wyrażenia nadmiernych emocji, poza tym bardziej od dzikiej radości do tej sytuacji pasowała jej pełna dumy cisza.
- Nie za późno na zmiany? Myślałam, że mamy zamiar zaraz wybywać.
Stanęła kilka metrów od samochodu, mierząc go wzrokiem i patrząc na ręce mechaników, którzy po wymianie uprzejmości pozwolili obserwować się w ciszy. Ocenianie czasochłonności pewnych zajęć nie było jej konikiem, ale czuła, że pośpiesznie wprowadzone zmiany mogą wyjść niekorzystnie. Z drugiej strony dostrzegła, jakiego typu udoskonalenia mają zamiar wprowadzić. Uniosła jedną brew w niemym pytaniu, spoglądając ku Sleipnirowi i oczekując od niego jakiegoś wyjaśnienia.
Miała sporo wątpliwości, ich umiejętności nie były w żadnym wypadku tak dobre, by zgłaszać się do takiego wyścigu. Dodatkowo nadal czuła się winna za tak zuchwałą kradzież pojazdu jednej z drużyn, nie dawała tego po sobie jednak poznać. Przekręciła się na pięcie i ruszyła nieco ogarnąć, dając szansę reszcie ekipy na rozwinięcie własnych działań.
Spojrzała na swój zapakowany w plecaki ekwipunek, gotowy cały czas, gdyby musieli się natychmiast wynosić i zweryfikowała jego zawartość, zamieniając kilka mniej użytecznych gratów na stosowniejsze w tym wypadku graty, upychając po cichu dodatkowy bandaż gdzieś do bocznej kieszeni.
- Mam robić za twojego pilota, czy szykujesz mi dodatkową rolę? - Zapytała, zjawiając się znienacka za plecami Marcusa i spoglądając ku udoskonaleniom, jakie pod jego nosem montowali do pojazdu technicy. Przysiadła na stosie drewna przyszykowanego na obozowy ogień. Podniosła z ziemi leżący obok jej własnego plecak i wyciągnęła z nim rękę w stronę Sleipnira, pod jego nieuwagę zajmując się także jego wyposażeniem, przynajmniej tym podstawowym. - Musimy zaraz ruszać. - dodała leniwym tonem, nie będąc do końca pewna, czy powinni się tam pchać. Nie była jednak negatywnie nastawiona. Wczorajsze intrygi nadal wpływały na jej pojmowanie świata, które lubiło się rozmywać, gdy nachodziły ją mdłości.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Widząc Yuu stojącą o własnych siłach wypuścił z siebie zbędne powietrze dając jasny znak, że jest szczęśliwy z takiego obrotu spraw. Pozwolił jej na spokojnie rozejrzeć się przy aucie aby sama przekonała się jaki rodzaj podróży ich czeka.
Kiedy już zdała sobie sprawę z tego co ich czeka, odpowiedział ze spokojem na jej pytanie.
- Z tego co pamiętam to jesteś świetna jeśli chodzi o broń białą, ale z palną radzisz sobie znacznie gorzej niż ja. Będę potrzebował abyś w pewnym momencie prowadziła auto kiedy ja będę siedział u góry i zajmował się niektórymi z naszych przeciwników. Pamiętaj, musisz się skupić nie tylko na drodze, ale i na tym abyśmy mogli dojechać cali, bez zbędnych dziur w swoich ciałach po ostrzale przeciwnych drużyn.
Zapakował się do świeżo przerobionego buggiego i sprawdził czy wszystko jest na swoim miejscu. Przypomniał sobie nagle o jeszcze jednej rzeczy.
- Dajcie mi długi łańcuch i kilka haczyków.
Po ostatnim dodatku pozwolił Yuu zasiąść obok siebie i pojechali na punkt startowy.
Na miejscu definitywnie roiło się od zespołów, pojazdów, cudów na kijach i gruszek na wierzbie. Krótkie rozejrzenie się po okolicy dawało już poczucie, że jest się otoczonym przez minimum 120 różnych rodzai wozów, od motorów z zamontowanymi karabinami i harpunami, po ciężarówki gotowe do przetorowania sobie drogi przez niezliczoną ilość trupów. Zwłaszcza jak jeden z nich buchnął ogniem. Każda ekipa reprezentowała różny styl.
Po kilkunastu minutach wszyscy byli ściśnięci na tyle na ile mogli. Wtem, do ich uszu dobiegł wyjątkowo bijący po uszach ton głosu, którego właściciel siedział na jednej z wieżyczek.
- KAŻDA DRUŻYNA MA ZAKAZ OSTRZELIWANIA INNYCH PRZED PRZEKROCZENIEM DRUGIEGO KILOMETRA PO WYJECHANIU Z TRASY. JAK JUŻ ZDĄŻYLIŚCIE ZAUWAŻYĆ, POPRZEDNI TOR ZOSTAŁ ZAMKNIĘTY PRZEZ LICZNE WŁAMANIA NA NIEGO, PLUS STWIERDZILIŚMY ŻE PIERDOLIMY TAKĄ ZABAWĘ, JEDZIECIE PRZEZ PUSTYNIĘ 30 KILOMETRÓW, NA PEWNO NIE PRZEOCZYCIE METY JEŻELI BĘDZIECIE JECHAĆ PROSTO! TARANOWAĆ SIĘ MOŻNA DOPIERO OD PIERWSZEGO KILOMETRA! DRUŻYNA, KTÓRA ZŁAMIE ZASADY ZOSTANIE WYSADZONA W POWIETRZE RAZEM Z CAŁĄ ZAŁOGĄ!
- Gotowa? - Zapytał wyjątkowo szczęśliwy i pełny adrenaliny.
Po chwili można było usłyszeć trzy dźwięki. Ostatni, znacznie dłuższy i głośniejszy od poprzednich oznaczał start.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Podniosła leniwie brwi, słysząc uwagę odnoście swoich braków w umiejętnościach przy radzeniu sobie z bronią palną. Nie mogła zaprzeczyć, ta zdolność nie była jej nigdy potrzebna, więc nie poświęcała czasu na trenowanie jej.
- Jasne, zostaw to mnie. - Odparła, o dziwo bardzo pewna siebie jak i wiedzy, którą nabyła w trakcie ostatnich kilka tygodni nauki z instruktorem. Mieszkanie na Desperacji zawsze dawało w kość, ale dzięki temu łowcy mocniej angażowali się w kształcenie, wszystko by wrócić jak najszybciej do swojego gniazda w kanałach.
Kiedy więc Sleipnir ugadywał się jeszcze z mechanikami odnośnie co raz to innych usprawnień, ona dla pewności zrobiła sobie kilka niewielkich rundek testowych wokół obozowiska, pozornie bezpiecznych i mało widowiskowych, potrzebnych jednak do rozruszania siebie i silnika przed najważniejszym jego testem tego dnia.


Komentator krzyczał głośno. Zrozumiałe - musiał przebić się przez wycie silników, okrzyki ekip jak i ich kibiców. Nie myślała nawet, że to widowisko zbierze aż tak dużo gapiów, szczególnie że widziała sam start, a sporo z nich pewnie zaczaiło się gdzieś przy trasie. Zadanie mieli jedno, dojechać do punktu kontrolnego w połowie dystansu, w całości i wrócić w jednym kawałku na metę. Wystarczył jeden rzut oka na starą mapkę, by Kami zapamiętała jak wygląda ich droga. Pamięć miała dobrą, a i mogła pochwalić się tym, że jako jedna z nielicznych w tym gronie potrafiła czytać mapy, bo przecież samo już zwykłe czytanie znaków było na Desperacji rzadkością. Nie umknęło więc jej uwadze ułożenie terenu, szybko wyobraziła sobie jak będzie to wyglądać na żywo.
- Jak mało kiedy, Sleipnirze. - Ze spokojem skierowała do niego odpowiedź. Nie tryskała aż taką energią i podnieceniem jak on. Tylko dlatego, że ogólnie nie lubiła zbyt wiele po sobie pokazywać. Siedziała odwrócona plecami do kierunku jazdy, dowiązując na dłoniach bandaże, które miały zwiększyć przyczepność dłoni, gdyby musiała nagle przemieścić się gdzieś na bok pojazdu, albo chociażby szybko chwycić za kierownicę. Poprawiła jeszcze czapkę z daszkiem, pod którą sprawnie ukryła włosy. Na ten moment mogłaby spokojnie udawać faceta, chudego i dosyć małego, ale jednak. Z resztą po szybkim ruchu głową odkryła, że najprawdopodobniej i tak jest tu jedną przedstawicielką swojej płci.
Uroczo. Pomyślała, machając do ekipy, która stała z boku zgrzytając zębami, bez swojego pojazdu. Nie wyglądało jednak, by odkryli kto pozbawił ich szansy brania udziału w wyścigu.
Chwyciła jedna z broni, którą przed drogą podarował im któryś z łowców. Dla zabawy wycelowała nią gdzieś w przestrzeń, sprawdzając jej ułożenie w dłoni. Zsunęła się w końcu ku siedzeniu, na kilka sekund przed tym, aż z boku ryknął sygnał do startu, momentalnie zagłuszony przez wściekły warkot silników.
- Po pierwszym kilometrze zacznie się zabawa, hm? - Mruknęła do samej siebie, odchylając się ze swojego miejsca, trzymając jedną ręką za obręcz nad ich głowami. Póki co wszystkie ekipy jechały całkiem równo, od czasu do czasu pozorując agresywne zagranie, wszyscy jednak o dziwo czekali niczym zaklęci do tabliczki zwiastującej przekroczenie jednak trzydziestej dystansu. Tabliczki, która sekundę później mignęła im z boku i pozostała w tyle.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach