Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Pisanie 05.03.15 22:05  •  		Brzeg jeziora Annestar - Page 2 Empty Re: Brzeg jeziora Annestar
Spokojnym ruchem unikając niepotrzebnego machania ręką wygładził delikatnie rękawiczkę o płaską część marynarki i gładko wsunął ją ponownie na dłoń zanim ta ponownie dotknęła zwierzęcia. Królik drgnął niezauważalnie wyczuwając dodatkową podporę pod tylnymi łapkami, które dotychczas zwisały bezwładnie i natychmiast oparł się o nie dla własnej wygodny poruszając głową z ufnością. W ramionach Yanagi'ego zachowywała się bardzie spokojnie, całkowicie ignorując otoczenie tak jakby osoba jej właściciela była jedną, które ją interesowało. Bezgranicznie mu ufała, tak samo jak wiele innych jego zwierząt.
- Pani Yin. Miło mi poznać. - Skłonił się z gracją przed dziewczyną podwijając jedną rękę pod klatkę piersiową ruchem zgodnym z pałacowymi manierami. Dostrzegł lekkie zmieszanie na jej obliczu i odpowiedział na nie skromnym uśmiechem utkwiwszy w jej twarzy swoje duże, ciemnobrązowe oczy. - Oh, to zawsze możemy sprawdzić. - Nie był zaskoczony tym pytaniem, można by nawet pomyśleć, że się go spodziewał. Nie był to pierwszy raz i magik był już doświadczony w rozgrywaniu takich scenek. Zawsze ubierał to w piękne słowa i gesty, rozbawiając tym dzieci, znacznie bardziej niż zwykłymi słowami: "tak". A Lulu lubiła być głaskana i gdyby tylko mogła zrozumieć ludzkie słowa już dawno lgnęła by do dziewczyny, by ta podrapała ją po długich uszach.
Zrobił krok w tył i przykucną.
- Proszę przykucnąć, wtedy będzie się mniej bała. - Poczekał z kolejną czynnością, aż Yin posłucha jego prośby, a następnie, jeżeli ta postąpi zgodnie z jego zaleceniem, wypuścił królika.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.03.15 23:12  •  		Brzeg jeziora Annestar - Page 2 Empty Re: Brzeg jeziora Annestar
Po chwili otrząsnęła się z zaskoczenia i włożyła ocieplający materiał z powrotem na dłoń. Przez cały czas przypatrywała się na zmianę swojemu rozmówcy i trzymanemu przez niego zwierzęciu. Z uwagą rejestrowała każdy ruch, upewniając się, że już-nie-nieznajomy nie ma żadnych podejrzanych zamiarów. Zresztą, nawet jeżeli gdyby, to pewnie i tak nic jej się nie stało. A skoro wydawał się być porządnym człowiekiem, to nie widziała żadnych przeszkód w tym, żeby sobie z nim chwilkę pogawędzić, jeżeli oczywiście wyrazi taką chęć.
Powoli uniosła rękę do głowy i przesunęła cienkie pasemko włosów za prawe ucho. Był to kosmyk z gatunku takich, które zawsze musiały mieć własne zdanie i mieszać właścicielowi szyki. Podziękujmy temu konkretnemu, że w całej misternie zaplecionej przez dziewczynę fryzurze znalazł się jeden buntownik. Nie było to uprzejme z jego strony, gdyż ułożenie warkocza dobieranego samodzielnie, na własnej głowie, wcale do prostych nie należało. Udało się dopiero po kilku próbach, gdy ręce Yin już porządnie drżały z wysiłku. Ledwo była w stanie utrzymywać je w górze, jednak ostatecznie któreś z podejść okazało się mieć pozytywne zakończenie.
Uśmiechała się delikatnie przez cały czas, śledząc zachowanie Leonarda. Gdy towarzysz dziewczyny był uprzejmy, ona sama automatycznie zyskiwała na łagodności. Tym bardziej, gdy postawiło się przed nią puchate stworzenie. Mnóstwo słodkości i innych ślicznych uczuć.
- Naprawdę? Cieszę się - uśmiechnęła się nieco szerzej, uradowana brakiem negatywnej odpowiedzi. Zwierzątko nie miało żadnego powodu, żeby od niej uciekać albo zapałać agresją. Bez słowa sprzeciwu wykonała prośbę chłopaka i przykucnęła naprzeciwko, spokojnie wyciągając prawą dłoń w kierunku Lulu. Nie chciała wykonywać gwałtowniejszych ruchów, a raczej pozwolić zwierzątku się do siebie przyzwyczaić i nie wywołać u niego strachu. Jeżeli jednak królicza samiczka nie zaprotestowała w żaden sposób, to Yin z pewnością nie powstrzymała się od delikatnego pogłaskania jej futerka i innych miłych zwierzętom pieszczot.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.03.15 20:47  •  		Brzeg jeziora Annestar - Page 2 Empty Re: Brzeg jeziora Annestar
Właściwie to mógłby zostać tu na dłużej. Przyjemna rozmowa, przyjemna pogoda, szczególnie jak na resztki zimowej poświaty, które zwyczajowo nie była nigdy najprzyjemniejsza. Było jednak na tyle przyjemnie, że zabrał ze sobą królika bez specjalnego zabezpieczania go w niewygodne stroje, które posiadał. Bynajmniej nie po to, by stroić swoje zwierzątka jak starsze panie z yorkami w torebkach, które swoim Pysiom i Myszkom wsadzą kokardkę dosłownie wszędzie, w jego przypadku było to tylko i wyłącznie dla dobra stworzeń. Lulu miała jednak gęstą i stosunkową długą sierść, która obrastała ją ze wszystkich stron sprawiając, że biały futrzak przypominał ruchomą kulkę waty z małymi, czerwonymi oczkami i długimi uszami wycelowanymi wysoko w niebo.
Teraz ów puchate stworzenie stąpało niepewnie po trawie, która przebijała się przez szron i reszty śniegu szukając suchych i możliwie najbardziej nagrzanych przez słońce miejsc. Kilkakrotnie spojrzała do tyłu na Yanagi'ego jakby chciała definitywnie wycofać się z tego spaceru i wylądować ponownie w jego ciepłym objęciu lecz nie widząc wystawionej dłoni zrezygnowała. Dostrzegła za to inne dłonie, mniejsze, delikatniejsze, kobiecie. Ale przecież równie ciepłe. Lulu wykonała kilka krótkich podskoków z gracją typową dla domowego zwierzątka i znalazła się z nosem przy palcach Yin, które to intensywnie obwąchiwała. Mimo wszystko wydawała się nieufna względem obcych rąk.
- Oh... Lulu, nie musisz się bać Pani Yin. Wygląda mi na bardzo miłą osobę. - Zwracał się oczywiście do swojego zwierzęcia, ale nie mogło umknąć uwadze czarnowłosej, że w momencie prawienia jej komplementu spojrzał na nią miłym acz lekko zadziornym spojrzeniem, by zaraz znowu skupić się jedynie na białym futrzaku. - Chociaż gdyby tak... - Skierował wzrok w niebo na krótką chwilę w skupieniu marszcząc brwi. Sięgnął do torby po brzegi wypchanej najróżniejszymi drobiazgami i wydobył z niej niewielkie srebrzyste opakowanie. - Proszę wystawić rękę. To przysmaki dla królików, myślę że wtedy od razu da się przekonać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.03.15 17:31  •  		Brzeg jeziora Annestar - Page 2 Empty Re: Brzeg jeziora Annestar
Rzeczywiście, zima powoli ustępowała miejsca cieplejszym i przyjemniejszym porom roku. Aż trochę szkoda, że nie na zawsze, choć zwolennicy śnieżnego szaleństwa pewnie by się z tym zdaniem nie zgodzili. Widać jednak, że przyroda aż się prosiła o promienie słońca i dogodną temperaturę. Już wkrótce powinny zacząć się pojawiać kwiaty, roślinność i zwierzaki budziły się do życia, nawet ludzie jakoś bardziej wykazywali energię. Gdy dzień długi i jest jasno, łatwiej jest funkcjonować i nie czuć senności co chwilę. Coraz więcej osób wychodziło na zewnątrz, by pospacerować. Już nie tylko ci, co z obowiązku i konieczności musieli wyściubić nos za drzwi, lecz także entuzjaści i świeżego powietrza, i przystępnej temperatury mieli warunki do cieszenia się przyrodą. Byli też i tacy, którzy pasjonowali się spacerami bez względu na porę roku - i do takich osób należała Yin, jednak nie realizowała się w tym hobby zbyt często. Wiadomo jak to jest, gdy ma się na głowie szkołę, zajęcia dodatkowe, treningi i dodatkowo dom z wygłodniałym braciszkiem w środku.
Gdy utrzymywanie równowagi w kuckach stało się nieco zbyt trudne, ostrożnie opadła na kolana i przysiadła na pietach. Mimo chłodnego podłoża, nie przejęła się tym i spokojnie wodziła wzrokiem za zwierzątkiem. Była naprawdę zachwycona puchatą kulką i w głowie już układała plan przekonania Harukiego do przygarnięcia jakiegoś pupila. A nuż by się dogadali? W końcu starszy Yoshizawa też w sobie coś ze zwierzęcia ma... może więc pozwoliłby siostrze sprawić sobie futrzastego kompana. Kto wie? Mogłoby być ciekawie.
Uśmiechnęła się, nieco speszona "rekomendacją". Rzadko zdarzało się, żeby ktoś wyrażał się o Yin tak oficjalnie, chyba że to akurat braciszek sobie stroił żarty. Dziwnie było słyszeć o sobie "pani", szczególnie mając ledwie te kilkanaście lat. Zerknęła przez chwilę na swojego rozmówcę tylko po to, by napotkać jego spojrzenie... i szybko z powrotem odwrócić wzrok z powrotem w kierunku Lulu. Czekała cierpliwie na reakcję zwierzęcia, nie wpraszając się z łapami w jej przestrzeń osobistą. Posłusznie nadstawiła rękę po przekąskę dla królika i czekała, czy albinoska zareaguje na przysmak trzymany przez dziewczynę na otwartej dłoni.
Mimo woli zerknęła na zegarek. Czyżby zabawiła nad jeziorem zbyt długo? Wstała więc, odruchowo wygładzając dłońmi nieco podwiniętą kurtkę.
- Wybacz, muszę już iść, brat będzie się o mnie martwił. Do zobaczenia! - Pożegnała się grzecznie i obrała drogę w kierunku domu.

[zt]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.11.15 23:42  •  		Brzeg jeziora Annestar - Page 2 Empty Re: Brzeg jeziora Annestar
Filiżanka herbaty nie była tak złym obiektem zainteresowania. Jeżeli ktoś potrafił docenić misternie namalowane na niej ręcznie wzory, to mogła okazać się obiektem na dłuższą zadumę. Dziwiła się trochę, że tak cudowne dzieło sztuki jest wręczane klientom, w końcu mogły się szybko zbić.
Chwyciła za uszko i przekręcała resztę naczynia przyglądając się ozdobnikom. Jej wzrok był teraz tak obojętny na dziejącą się za oknem akcję, jak tylko mógł, w duchu powtarzała sobie, że jej to nie obchodzi, tak długo jak nie ma do czynienia z łowcami, nie powinna się mieszać. Nie, to złe myślenie. Całe miasto było jej rewirem, po prostu jeszcze nie do końca opanowanym, musi wiedzieć co i dlaczego ma miejsce, a wymordowani od zawsze byli przecież dobrymi towarzyszami broni.
Odsunęła krzesło od stolika odpychając się czubkami butów. Podłoga zaprotestowała cicho, kiedy drewniane nóżki sunęły po jej powierzchni pozostawiając niewielkie ślady. Chciała oprzeć się i wyprostować nogi pod blatem wyciągając przed twarz dłoń z filiżanką, ale nie było jej dane nacieszyć się długo malutkim dziełem sztuki.
Nagle obrazy dookoła zaczęły się zmieniać, chaotycznie i zupełnie niespodziewanie. Czy to ulice w mieście? A teraz, czy to może widok na park? Dlaczego teraz widzi podmiejskie osiedle domków, zamiast ciemnego, klimatycznej wnętrza jadalni w Zone? Przez myśl przeszło jej, że dostała jakichś wizji, halucynacji czy coś w tym klimacie. Jednak i to było mało prawdopodobne, nie zażywała dziwnych środków, nie była chora ani nawet zmęczona... co do...
Łup. Lądowanie nie było najprzyjemniejsze, ale czucie gruntu pod nogami jeszcze nigdy nie było tak wspaniałe. Kolana praktycznie się pod nią uginały, nie miała pojęcia co o tym sądzić, nie była jeszcze świadoma zajścia, które miało miejsce, nawet jako jego uczestniczka.
Powoli opanowała drżenie nóg i wtedy uświadomiła sobie, że coś ciepłego spoczywa na jej ramieniu. Wystarczyło, że otworzyła oczy, by ujrzeć na trawie cień swój i jeszcze kogoś. Porwanie? Chwila, przecież nadal żyje i oddycha, a skoro to robi, to ma także siłę i energię na sprostaniu sytuacji. Nie była słabą księżniczką w opresji, radziła sobie nawet z grupami większych od siebie, w końcu była łowcą, do tego nie byle jakim.
Szybko ułożyła sobie plan reakcji, zanim w ogóle nieznajoma osoba była zdolna zrobić coś więcej. Obie jej dłonie powędrowały na ramię, chwyciły obcą dłoń w mocnym uścisku, prawa noga powędrowała do tyłu i z całą siłą pod kątem powędrowała na bok podhaczając nogi napastnikowi. Ruch ten zgrał się z szarpnięciem rękami i tak oto, kimkolwiek była nieznajoma istota, przekoziołkowała najpewniej i żeby nie było mało, kiedy tylko Kami upewniła się, że wytrąciła właściciela cienia z równowagi, sięgnęła po znajdującą się w benzdence Lectrę i rzuciła się za ciałem wymordowanego celując w jego gardziel ostrzem, a kolanem przydeptując jedno ramię, żeby nie mógł się za bardzo poruszać.
Dopiero wtedy mogła przyjrzeć się, kim był napastnik, obecnie jej ofiara. Jakiekolwiek miał zamiary, atakowanie kogoś z zaskoczenia i przenoszenie go w jakieś nieznane miejsce nie należało do rzeczy, które można czynić bezkarnie. Jej spojrzenie przepełniała wściekłość i chociaż czerwone oko zakrywała szara soczewka, nadal wyglądała na poważną przeciwniczkę.
- Kim jesteś i kto Cię nasłał? - syknęła przez zaciśnięte zęby mierząc nieznajomego z góry do dołu spojrzeniem. Nawet nie zastanawiała się, w jakim to miejscu znajduje się obecnie. Na oglądanie widoków przyjdzie czas nieco później, teraz należy zadbać o siebie.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.11.15 0:28  •  		Brzeg jeziora Annestar - Page 2 Empty Re: Brzeg jeziora Annestar
Uh, moja głowa...dawno tak szybko nie skakałem...

Nic dziwnego, że lądowanie nie należało do najprzyjemniejszych, Senbonzakura dosyć pospiesznie wybierał lokacje do teleportacji. W końcu wylądował z dziewczyną na skraju jakiegoś jeziora. Zacisnął zęby, łupniecie nieprzyjemnie dało się odczuć w lewym barku. Trzeba zaraz opatrzyć ran-

Huh?

Poczuł nagłe szarpnięcie, a chwile potem poczuł, jak ktoś podcina mu nogi. Normalnie mógłby tego uniknąć, ale wykorzystał już wszystkie skoki. Chociaż sytuacja nagle zaczęła robić się bardzo nieprzyjemna, to Wymordowany nie stracił panowania nad sobą. Spokojnym wzrokiem patrzył Yuu w oczy, wysyłając jasny sygnał, że nie boi się jej. Jedyną skazą na jego opanowanej postawie był lekki tik nerwowy, który pojawił się na lewym policzku. Umówmy się, gdy jest się rannym, to nie najlepszym wyjściem jest sytuacja, gdy ktoś przydeptuje ci butem ranę. Hakurei westchnął ciężko. Teraz przynajmniej wie, że dziewczyna nie jest zwykłą obywatelką Miasta. Przeciętny śmiertelnik nie opanowuje tak dobrze sztuk walki, do tego uwadze chłopaka nie umknęło sięgnięcie do bezdenki i nagłe pojawienie się Lecty. Nie podobało mu się ostrze wymierzone we własne gardło...

Chire! Gōkei.

Nagle miecz i saya chłopaka zniknęły. Yuu mogła zauważyć jak w mgnieniu oka rozpraszają się, tworząc dookoła niej i nieznajomego arenę utworzoną z czterech poruszających się rzędów ostrzy. Co prawda różowych  utworzonych z dziwnej materii przypominającej płatki wiśni, ale widać było, że są ostre jak brzytwa. Dwa z nich przyjęły kształt "X", blokując ostrze Lecty, a kolejne trzy utworzyły okrąg wokoło jej szyi, w odległości ok. połowy metra od ciała. Wymordowany nie uczynił żadnego gestu, ale w jego oczach pojawiła się niema groźba. Widać było, że nie zamierza atakować pierwszy, jednak nie zawaha się przed wykorzystaniem swojej siły do obrony. Nagle niewielki obłoczek czarnego dymu oderwał się od jego prawej dłoni i wolno poszybował w górę, zamierając przed twarzą dziewczyny. Mogła bez problemu odczytać napis w który się układał.

"Wszystko po kolei. Ale najpierw... Będziesz łaskawa odsunąć się trochę zanim całkiem zakrwawię sobie ubranie?"


Senbo szybko zerknął na czarną plamę rozrastającą się na lewym barku, tuż pod butem Yuu i wymownie spojrzał jej w oczy...

"Nie mam wrogich zamiarów, więc bądź tak miłą i nie zmuszaj mnie do walki której nie chcę. Już i tak jestem wystarczająco podirytowany dzisiejszym dniem."
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.11.15 11:31  •  		Brzeg jeziora Annestar - Page 2 Empty Re: Brzeg jeziora Annestar
Gdyby tak każdą groźbę w swoim życiu traktowała od razu jako wskazanie do odpuszczenia ataku, to równie dobrze, ta sytuacja w ogóle nie musiałaby mieć miejsca z powodu dawnego odejścia kobiety z tego świata. Magia i pojawiające się znikąd przedmioty nie robiły na niej wrażenia, obserwowała je z opanowanym zaciekawieniem badając przede wszystkim właściwości i możliwości, a gdy uznała, że w gruncie rzeczy nic szczególnego jej nie grozi, nie ruszyła się nawet o milimetr. Jej but jeszcze mocniej docisnął się do ramienia mężczyzny, a mina stężała. Groźba ostrzy dryfujących wokół jej gardła nie wzbudziła zamierzonej najpewniej reakcji. Przede wszystkim, gdyby ten chciał ją zabić, nie dawałby jej szansy na wycofanie się, a skoro tego nie chciał, to mogła negocjować dalej.
W pierwszej chwili nie mogła dojść dlaczego po prostu nie zacznie mówić, w końcu słowa dużo szybciej docierają do umysłu człowieka niż gesty czy nawet mimika. Z jego twarzy odczytała co najwyżej masę negatywnych emocji i nic więcej. Zignorowała obłoczek dymu, który dla niej był tylko jednym z wielu magicznych elementów, zapewne efektów ubocznych mocy wymordowanego, lub jakiegoś przedmiotu z jego otoczenia. Dopiero gdy litery zaczęły się naprzykrzać pchając przed wzrok łowczyni, rzuciła nań szybkie spojrzenie i w ciągu sekundy odczytała wszystkie znaki kanji.
Nie przejęła się zbytnio, to ona została zaatakowana, więc stan napastnika ani jego ubrań nie interesował ją w najmniejszym stopniu. Dała to wyraźnie znać cichym parsknięciem.
- Chyba śnisz. Cofnij te ostrza, albo posmakujesz odrobiny elektryczności. - Ufała swoim zdolnościom na tyle, że wierzyła w przepchnięcie ostrza przed pojawiające się znikąd ostrza, gdyby zaszła taka potrzeba. Dodatkowo ciągle przygniatała mu rękę stopą, samo to mogło być na tyle nieprzyjemne, że mógłby rozważyć wykonanie jej polecenia.
Przywódczyni wcale nie czerpała przyjemności z celowania do siebie nawzajem z jakimś nieznajomym wymordowanym, ale dopóki nie upewniła się, że jest bezpieczna, nie było mowy o odpuszczeniu. Nie chodziło nawet o egocentryzm, ale zwykłe wzięcie sobie do serca słów innych łowców, którzy prosili i grozili, żeby nie była naiwna. Jej utrata zdrowia mogłaby organizacji przysporzyć jedynie problemów, a ktoś musi trzymać ten bajzel w ryzach.
Kiedy pojawił się kolejny dym z napisem, zdmuchnęła go zanim w ogóle treść słów dotarła do jej umysłu. Nie interesowało ją, co nieznajomy miał do powiedzenia, dopóki znajdowali się w takim układzie.
- Najpierw zabierz broń. - Ponagliła wyraźnie pokazując mu, że nie przeczytała i czytać nie będzie. Yuu nie jest zainteresowana dymkową konwersacją z kimś, kto zabrał ją z przyjemnej i ciepłej jadali, chociażby dlatego, że była późna jesień, a ona musiała teraz paradować w zwykłej bluzie niedaleko jeziora.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.11.15 21:02  •  		Brzeg jeziora Annestar - Page 2 Empty Re: Brzeg jeziora Annestar
Wymordowany prychnął cicho pod nosem. Za kogo ta dziewczyna się uważa? Zdecydowanie go nie doceniała. Chyba będzie musiał dać jej lek-

Spójrz na siebie. Jakaś gówniara sprawiła ci lanie. Gardzę tobą. Wypuść mnie, daj zasmakować jej krwi! Jesteś słaby, tak jak ona. Pożrę was oboje!

Spojrzenie Senbo zmieniło się, jego rysy twarzy wyostrzyły się nagle, a z jego kocich oczu emanowało czyste szaleństwo. Nie zwrócił uwagi na słowa Yuu, całkiem przestał ją zauważać, a jego mięśnie napięły się, grożąc skurczem. Zacisnął zęby, a prawa dłoń przeorała ziemię, zostawiając za sobą pięć głębokich śladów. Zaczął ciężko oddychać.

Niedoczekanie!

Momentalnie chłopak wrócił do wcześniejszego stanu. Cała wewnętrzna rozmowa trwała może 2 sekundy, jednak był pewien, że nieznajoma mogła odebrać jego dziwne zachowanie jako sygnał ostrzegawczy przed atakiem. Trzeba to skończyć i wyjaśnić całą sytuację. Ignorując ból emanujący z lewej ręki, błyskawicznie odepchnął się prawą od podłoża, starając się wytrącić dziewczynę z równowagi. Jednocześnie skinął dwoma palcami, rozpraszając kilka z otaczających ich mieczy i kierując chmarę ostrzy w jednooką. Sterowanie manualne podwoiło ich szybkość i jeśli nie chciała zostać pocięta, to musiała odskoczyć. Cały czas pilnował też, żeby Lecta go nie trafiła, blokując ją kolejnymi ostrzami i w razie potrzeby rozpraszając je i raniąc płytko Yuu w ręce. Jeśli będzie starała się siłą przepchnąć ostrze, to dotkliwie porani sobie dłonie. Korzystając z wytworzonego pędu, wykonał przewrót przez lewe ramię, zaciskając zęby z bólu. Jednak żył już ponad tysiąc lat i tak niewielka rana go nie powstrzymała. Jeśli dziewczyna zaszarżuje na niego albo spróbuje go zaatakować, to po prostu zepchnie ją na bok chmarą miniaturowych ostrzy...co nie byłoby dla niej miłe.

Przyda jej się chwila do namysłu.

Zamknął Yuu w sferze ostrzy o średnicy 4 metrów, trzymając je z dala od jej ciała. Mogła zobaczyć jak ziemia i trawa w okręgu są błyskawicznie sieczone przez malutkie różowe kawałki metalu, chociaż wyglądało to tak, jak gdyby znalazła się w kuli stworzonej z płatków wiśni. Nie chciał jej ranić, a w ten sposób będzie miał chwilę dla siebie, żeby zając się raną. Wstał z ziemi i podszedł do pobliskiego powalonego drzewa służącego za ławkę i usiadł na nim. Zsunął lewy rękaw kimona i oderwał kawał płaszcza, krzywiąc się przy tym. Nie miał  innego ubrania na zmianę, więc zbytnio mu się to nie podobało. Prowizorycznie opatrzył ranę i odwołał ostrza. Od chwili gdy zamknął Yuu w sferze minęło ok. 5 minut. Miecz razem z saya przyjął swoją zwyczajną formę i zmaterializował się przed nim. Hakurei chwycił go i rzucił w stronę Yuu, tak że wbił się na granicy wyznaczonej przez poryty ogołocony z trawy krąg ziemi. Zaraz za nim poleciał pistolet i osobno magazynek do niego.

Świetnie, teraz jesteś bezbronny...

Duży znak kanji pojawił się przed nią.

"Spokojnie."

Nastepne znaki były mniejsze, ale nadal czytelne. Wymordowany zatrzymał je w takiej odległości, by były dobrze widziane, ale jednocześnie dziewczyna nie mogła ich rozwiać. Niektóre ze słów były dosyć...archaiczne i dawno zniknęły z powszechnej mowy lub zmieniły formę, ale Łowczyni powinna je odczytać, choć może z lekkim trudem.

"Przepraszam za to, ale nie lubię rozmawiać z kimś leżąc na ziemi." - Chłopak patrzył znużonym wzrokiem na swoją rozmówczynię. - "Może cię to irytować, ale z racji że jestem niemy, to zwyczajna rozmowa nie wchodzi w rachubę. Przepraszam za to porwanie i...niegrzeczne zachowanie. Najmocniej przepraszam. Gomen nasai"

Senbo kleknął i wykonał tradycyjny japoński ukłon, kładąc uszy po sobie i podkulając ogon. Miał nadzieję, że dziewczyna go nie zaatakuje, ale gotowy był do uniku. Wstał i ponownie usiadł na pniu, poprawiając kimono.

"Mówiłem już że nie chcę zrobić ci nic złego. Usiądziesz? Szukam informacji. Mów mi Senbonzakura, jeśli chcesz możesz też używać pseudonimu "Kanda". Możemy chwilę porozmawiać? Tasukete kudasai..."
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.11.15 22:28  •  		Brzeg jeziora Annestar - Page 2 Empty Re: Brzeg jeziora Annestar
Jej celem nie była walka, każdy zareagowałby podobnie, gdyby został tak bezczelnie porwany, prawda? Jej Lectra wcale nie miała dosięgnąć gardła nieznajomego, gdyby okazało się, że wszystko jest jednym wielkim przypadkiem, ale on tego nie wiedział, ona nie wiedziała też o jego zamiarach. Wszystko było jednym, wielkim nieporozumieniem, cholernie dziwnym zbiegiem okoliczności i raczej marną okazją do poznania się. Pierwsze wrażenie mieli już za sobą, a to nie mija zbyt szybko, jest przyswajane przez mózg niezwykle sprawnie i nie chce się zmienić, nawet przy usilnych próbach.
Nie była bardziej gwałtowna ponadto, co uznawała za słuszne. Jej celem było pozbawienie mężczyzny broni, nawet jeżeli ta fruwała wokół niej w postaci miniaturowych ostrzy. Chciała, żeby to odezwał, a wtedy mogliby przejść do konwersacji, werbalnej czy pisanej, obojętnie. Grożenie sobie nie sprzyja szczerości.
Była mocniej nastawiona na obronę, więc kiedy wymordowany postanowił wyszarpać się spod jej nóg, uniknęła przewrócenia odskakując do tyłu i zatrzymując się dokładnie w momencie, kiedy ostrza pognały w jej kierunku. Nie drgnęła, nie miała jak uciec, skoro została przez nie otoczona. Wizja zostania nadzianym na tysiące malutkich fragmentów na chwilę odebrała jej zdolność oddychania, ale nie zamknęła oczu nawet na sekundę. Nie było takiej potrzeby. Zobaczyła tylko, że kwiaty wiśni wirując wokół jej ciała pomimo braku wiatru przesłaniając wizję. Gdyby nie to, że wiedziała czym są, mogłaby uznać je nawet za całkiem ładne. Nawet przy jej zepsutym guście, taki pokaz robił wrażenie. To pozwoliło jej się rozluźnić, nie do końca, ale jednak. Czuła się jak zamknięta w klatce, ale nie śmiała zrobić kroku. Palce prawej dłoni ściskała cały czas na sztylecie, w razie czego gotowa jej użyć, ale przede wszystkim czekała. Zauważyła już, że nie jest atakowana, ale nie jest także wolna.
Nie zauważyła nawet kiedy wspięła się na czubek palców, jakby chciała dostrzec coś zza chmury różowych ostrzy. Była spokojna, ale zniecierpliwiona. To nie może trwać w nieskończoność. Może powinna zmusić ostrza do wycofania się? Pchnąć w nie Lectre i zobaczyć, co się stanie? Widok kuli był nico hipnotyczny, znowu złapała się na tym, że nie wiedziała dlaczego jej ciało zareagowało tak, a nie inaczej. Jej ręka wyciągnięta była do przodu, ciągle jednak daleko od krawędzi swojej klatki.
Stała tak jeszcze chwilę wpatrując się w otoczenie. Chciała opuścić dłoń, lecz nagle dostrzegła przebłyski światła dochodzące zza kuli ostrzy. Była jednocześnie przygotowana i zaskoczona, to drugie głównie dlatego, że kiedy zrobiła krok i wzięła głębszy oddech, broń znalazła się pod jej stopami. Spojrzała w dół tępo. Huh?
Teraz przynajmniej dzieliła ich pewna odległość. Na sekundę nie straciła czujności. Bycie bezbronnym nic dla niej nie znaczyło. Jest dużo więcej sposobów na atak, nie tylko z jej użyciem. Powoli czytała słowa pojawiające się w powietrzu i zdała sobie sprawę, że jej ręka nadal wyciągnięta jest w przód. Opuściła ją i obie kończyny zwisały teraz luźno przy ciele.
Rozchyliła lekko usta, ale żadne słowo z nich nie padło. Wpatrywała się jedynie w rozmówce i śledziła jego ruchy. Wszystko do momentu, aż musiała obniżyć wzrok na tyle, by dostrzec go kłaniającego się przy ziemi. Ah to wychowanie, wiele wspomnieć. Sama przecież została wychowana w tradycyjnym japońskim klanie i takie maniery wbijano jej do głowy od małego. Od czasu opuszczenia go stoczyła się niemiłosiernie, ale nadal potrafiła zrozumieć jego mowę, zrozumieć jego gesty.
- Wstań. - rzuciła zaciskając usta w wąską linię. Nie chciała się zbliżać, rozmowa z dystansu bardziej do niej przemawiała. - Porywanie przypadkowych ludzi nie jest dobrym sposobem na pozyskiwanie wiedzy.
Cofnęła się jeszcze odrobinę i znalazła kawałek pnia, na którym mogła przysiąść. Nie spuszczała wzroku z nieznajomego, prawie nie mrugała. Jej czerwone oko, ukryte teraz za soczewką spoczywało cały czas na twarzy Senbonzakury, jak się przedstawił nieznajomy.
- Yuu Kami. - odpowiedziała po chwili, żeby mieć te wszystkie przyjemności związane z przedstawianiem się za sobą. Jej prawdziwe dane, dobre jak każde inne wymyślone na poczekaniu. - Nie jestem pewna, czy jestem dobrym źródłem informacji, ale wysłucham Cię.
Oparła dłoń za plecami wcześniej chowając Lectrę do bezdenki. Tam była wystarczając blisko jej palców, mogła po nią sięgnąć w każdej chwili. Skrzyżowała nogi i czekała na rozwój sytuacji. Całe to czytanie i pisanie przedłużało konwersację, ale co poradzić. On nie mówił, ona nie miała oka. Oboje są kalekami.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.11.15 0:27  •  		Brzeg jeziora Annestar - Page 2 Empty Re: Brzeg jeziora Annestar
Wymordowanemu nie umknęło pewne...zafascynowanie Senbonzakurą które zauważył u Yuu. Nie dziwił się jej, sam uważał że miecz jest piękny. Już forma chokuto potrafiła zachwycić detalami, ale Bogini Tysiąca Kwiatów Wiśni dopiero po uwolnieniu ukazywała swe prawdzie piękno. Rozluźnił się nieco i przyjrzał bliżej dziewczynie.

Cholera. Śliczna i umie się bić. Zajęta na bank. A nawet jeśli, to po tym całym cyrku raczej ciężko byłoby zagadać.

"Cóż, jeśli nie dowiem się tego czego chcę, to przynajmniej popatrzę sobie na ładną dziewczynę. Swoją drogą, to muszę cię pochwalić za dobrą walkę. Niezły rzut."

Yuu mogła zobaczyć jak chłopak uśmiecha się do niej, szczerząc zęby. Nie za często miał powody do uśmiechu, prawie się już odzwyczaił. Jednak szybko spoważniał i wzruszył ramionami, żeby rozluźnić mięśnie. Pora przejść do konkretów.

"Zacznijmy od tego, że bardzo dawno nie było mnie w M-3. I chodzi mi o przedział czasowy liczący sobie jakieś 500 lat, a nie 50. Nie jesteś raczej z S.SPEC, bo gdybyś była to siedziałbym teraz w jakimś laboratorium, po tym jak przybyłyby posiłki, wiec pozwolę sobie mówić wprost. Słyszałaś kiedyś o Łowcach? Nadal istnieją?" - Hakurei przekrzywił głowę i postawił uszy na sztorc czekając na odpowiedzi. - "Wiesz gdzie najczęściej się kręcą? Szukałem starych wejść, ale były zawalone albo fałszywe. Swoją drogą to ich zjebię za zostawianie aktywnych pułapek bez nadzoru... Ah...chociaż w sumie nie ma tam już nikogo do kogo mógłbym mieć pretensje... No nic, wybacz za dygresję. Kto rządzi w mieście? Jak silna jest władza S.SPEC i czy powstały jakieś nowe grupy? "

Potok tekstu napływał nieprzerwanie przed twarz Yuu. W pewnej chwili Senbo zorientował się, że pisze za szybko. Lekki wietrzyk od strony jeziora uświadomił mu, że dziewczyna ma na sobie tylko bluzę. Zdjął płaszcz i rzucił w jej stronę. Od ubrania dało się wyczuć lekki, ale stanowczy zapach wiśni. On sam był nieco bardziej uodporniony na zimno, mutacja pozwoliła mu na wykształcenie nieco większej niż zwykły człowiek odporności na bodźce zewnętrzne. Jego włosy miały sporo wspólnego z psią sierścią. Owinął się w talii ogonem i zaczął go z roztargnieniem głaskać.

"Przepraszam. Może nie wygląda ale jestem gadatliwy." - parsknął z rozbawienia. "O ironio. Ah, jeszcze jedno... Nie wiesz gdzie można zdobyć jakąś...niekoniecznie legalną pracę? I czy masz jakieś życzenia odnośnie odstawienia cię w jakieś miejsce po rozmowie? Przynajmniej tyle mogę zrobić, żeby odwdzięczyć się za pomoc."
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.11.15 10:06  •  		Brzeg jeziora Annestar - Page 2 Empty Re: Brzeg jeziora Annestar
Zmrużyła oczy do połowy, nie przejęła się szczególnie jego pochlebstwami, najczęściej bycie miłym to pierwszy etap do próby wykorzystania kogoś. Dodatkowo skoro sam mówił, że szuka informacji, to wszystko układało się w całość.
- Każdy mieszkaniec miasta powinien umieć się bronić. - Oparła nieco zbywając ten temat. Oczywiście jej umiejętności sięgały daleko poza podstawowe elementy samoobrony, do tego przecież nie każdy człowiek tego społeczeństwa biegał sobie z Lectrą w torebce. Przy okazji, użyła jej głównie dlatego, żę wyciąganie no-dachi z malutkiego schowka mogło by zdradzić, że posiada kolejną cenną rzecz. Jak widać, sztylet wystarczył, sam też był przecież całkiem groźny, prąd to nie zabawka.
Nie emanowała takim entuzjazmem jak jej rozmówca, planowała spędzić całkiem normalny dzień, udało jej się nawet porozmawiać z kimś, kto nie był wymordowanym, łowcą ani żadnym innym stworem, a przynajmniej nie na pierwszy rzut oka. Cały czas miała przed oczami wzorek z porcelanowej filiżanki, którą bawiła się do czasu porwania. Inna sprawa, że prawie nigdy nie uśmiechała się szczerze, a tu nie czuła potrzeby nawet udawać. Miała pełne prawo być zła, jej obojętna mina świadczyła o tym, że starała się powstrzymać gniew.
Chociaż przyzwyczaiła się już do wymordowanych i ich specyficznego wyglądu, nie mogła oderwać wzroku od uszu tego osobnika, kiedy pisał, śmiesznie się poruszały. To musiało być dziwne, mieć coś na głowie, co do tego porusza się wedle twojej woli, a czasami zupełnie bez kontroli, jak chociażby w tym momencie. Na jej twarz nie przesiąkały wewnętrzne emocje, czytała wszystko z najprawdziwszą obojętnością, ani informacje o Łowcach, ani ich tunelach nie wywołały u niej zmiany nastawienia. Może czuła lekki niepokój, w końcu ktoś szukał jej grupy, do tego posiadał jakąś wiedzę na ich temat. Wszystko zależało teraz od jej reakcji, a Kami nie zamierzała się tym zdradzić.
- Samotnie rządzi dyktator Cronus Asellus, jego władza na ten moment jest absolutna. - Zaczęła powoli od ostatniej poruszonej kwestii, w której czuła się bezpieczniej. W jakimś stopniu podziwiała tego człowieka, który wspiął się na sam szczyt władzy i dzierży ją w swych rękach. Ale to potwór, po prostu, należy się go prędzej czy później pozbyć. Po prostu świetny z niego aktor i strateg.
Skrzyżowała ręce pod piersiami. Póki zdradzała całkiem niegroźne informacje, nie miała nic przeciwko. Z jego napisów zdołała wywnioskować to, że wie o organizacji Łowców całkiem sporo, mogła co najwyżej zaprzeczyć bądź potwierdzić. W tych czasach większość mieszkańców słyszała już o tej grupie. Wkurzyła się jednak z jednego powodu.
- Stoi pan po stronie rebeliantów? Zakładając, że jestem zwykłą mieszkanką o lepszych niż przeciętnie umiejętnościach walki, to mówienie, pisanie... jakiekolwiek przekazywanie takich informacji nie za bardzo im służy. - Zacisnęła mocniej usta. Miała ochotę rzucić teraz czymś w tego człowieka. Jaką miał pewność, że nie jest po prostu bardzo opanowanym szpiegiem z S.SPECu? A ten ot tak pisze sobie o tunelach. Powstrzymywała się teraz od popełnienia morderstwa. - Łowcy to grupa, która przeciwstawia się władzy od wieków, to normalne że nie można ot tak zapytać przypadkową osobę o nich. Nieważne jak mocne jest przeczucie, dopóki nie jest się pewnym, to czysta głupota o tym mówić.
Opuściła nieco głowę przypatrując się czubkom swoich butów. Oparła je na ziemi, chociaż raz wyglądała jak cywilizowany człowiek, a i tak uznano ją za kogoś nieprzeciętnego. Maskowanie się to jednak trudna rzecz.
- Jest pan cholernie głupi, ale także jest cholernym szczęściarzem. - Popatrzyła na niego spode łba. - Tak się składa, że wiem coś nieco o Łowcach. Ale nie mogę być pewna pana intencji.
Zaufanie od pierwszego momentu? Chyba śnił. Była bardzo ostrożna, niemal obsesyjnie podejrzewając każdą napotkaną osobę, tak to już się dzieje, kiedy ma się na głowie tyle ważnych sekretów. Nie dała mu jednak podpowiedzi, jak mógłby udowodnić po której stronie stoi, to jego sprawa, by o to zadbać. Inaczej z informacji nici.
Spojrzała na płaszcz. Nie ruszyła się nawet o milimetr, taki gest nie robił na niej wrażenia. Łowcy nie mają zbyt wielu wygód, więc była przyzwyczajona do chłodu, dodatkowo jeszcze lubiła zimę, nie narzekała na temperaturę tego dnia.
- Proszę to podnieść. Nie przyjmuję pomocy od nieznajomych. - Powiedziała obojętnie, ale przynajmniej bez uszczypliwości. Po prostu wyjaśniła mu jedną sprawę i tyle. Skoro zdecydowała się mimo wszystko udzielić mu informacji, mógłby spróbować grać na jej zasadach. Mówienie nie wywoływało u niej żadnych pobocznych emocji. On mógł śmiać się, kiwać na boki, zajmować się sobą, ona jednak wolała siedzieć bez ruchu i emanować obojętnością. - Nielegalna praca pasuje bardziej do Desperacji, w tym mieście wszystko odbywa się „prawidłowo” od początku do końca. - Podkreśliła słowo 'prawidłowo' ponieważ dobrze wiedziała o całej sztuczności z tym związanej. Może nie mówiła tego tak bezpośrednio, ale w jej słowach dało się wyczuć, po której stronie jest, a przynajmniej, że nie popiera władzy. - I dziękuję, trafię sama. To moje miasto. Wiem jak się po nim poruszać.
Jak raz uśmiechnęła się delikatnie. Tylko przez ułamek sekundy.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach