Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 6 1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Pisanie 24.11.14 20:41  •  		Brzeg jeziora Annestar Empty Re: Brzeg jeziora Annestar
BRZEG JEZIORA ANNESTAR
		Brzeg jeziora Annestar ZgtHizc
Brzeg najmłodszego, lecze wcale nie najmniejszego sztucznego jeziora. Jest ono bardzo spokojne, zatem idealne do wypoczywania, na dodatek przedsiębiorcy oferują możliwość wypożyczenia łódki i wypłynięcia na błękitną toń. Wypożyczalnia jest otwarta przez całą dobę, co często bywa wykorzystywane przez pary w różnym wieku, które postanawiają przeżyć noc na środku jeziora.


Dystans jaki przebiegł trochę go zmęczył, więc w którymś momencie miast biegu, poczał truchtać, w wolniejszym, znośniejszym tempie. Przez cały ten "czas" biegu dość często zerkał na stan Niji, jakoby... Niepokojąc się na swój sposób? Może trochę, choć to była raczej... Przyjacielska chęć pomocy? Ciężko powiedzieć. W każdym razie - gdy oddalili się już od budowli miasta, i daleko od większości ludności... Tak. To dobre miejsce, i nawet w miarę spokojne. Tak... Jest miło. Może nieco pochmurnie, acz miło. Drzewa gubiły liście, a cała ich droga była usłana dość pięknym balejażem barw... Naprawdę było tu całkiem ładnie. Stąd też, gdy sięgnęli odległości kilkudziesięciu metrów od brzegu rzeki, odstawił Panienkę Niji z powrotem na ziemię, po czym zdjął kapelusz i z przyjemnym uśmiechem na twarzy skłonił się, mrużąc oczy, co nadawało mu... Troszkę lisiego wyglądu, choć nie było w tej chwili w tym nic złego. To zaskakujące że podczas tej długiej przebieżki nie zgubił go... Widać nieźle się trzymał.
Zaraz po tym geście szacunku znów włożył kapelusz na głowę. Nie obchodziło go to że ludzie mogli się dziwnie patrzeć na to, iż ktoś się kłania przed dziewczynką. Może się bawią? W końcu... Nawet mogliby wyglądać na rodzeństwo. Pomijając fakt ekscentryzmu Hexa... Nu ale nic.
... W sumie dopiero teraz zdał sobie sprawę że dość bezkarnie porwał ją ze środka ulicy, podrapując się lekko po karku i splatając nogi w miejscu kostek, prawą stukając lekko o ziemię, zaczął mówić, z zakłopotanym, acz przepraszającym tonem... Albo może grał? Ciężko powiedzieć... Jest w tym naprawdę dobry.
- Etto... Wybaczy mi Panienka że tak porwałem ze środka ulicy bezpodstawnie? Wyglądała tam Panienka dość nieporadnie, Niji... - Uśmiechał się dalej z tym lisim wyrazem twarzy, lecz teraz, w tej ciszy i spokoju...
Znów zaczęły się odzywać głosy, niepokój. Rzucił niespokojne spojrzenie w bok. Pustka, kilka drzew kołyszących się na wietrze. Jeny... Hex... Spokojnie. Nikt cię nie chce zabić...
"Hexie... Oni chcą krwi... Daj im krwi, krwi swojej Pani..." - Zamknij się. - Warknął w powietrze, mogąc tym przerwać w którymś momencie słowa Niji... Co szybko zauważył i z lekkim przygnębieniem westchnął, na moment tracąc uśmiech i ten lisi wyraz, teraz... Wyglądając nader ludzko w sumie. - Przepraszam, Niji... To nie było w twoją stronę... - Powiedział z wyraźną skruchą w głosie, odwracając wzrok w drugi bok.
... Znów pusto... ...
A może nie? Może jest tam jakiś kształt...
Nie! Nie ma. Ziewnął delikatnie, zakrywając usta dłonią szybko. Nie chciał ukazać swojego zmęczenia w sposób, iż samo przyjście tutaj z Niji już go nudzi... Nie nie... Nie...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.11.14 21:29  •  		Brzeg jeziora Annestar Empty Re: Brzeg jeziora Annestar
Nagle wszystko zaczęło się dziać niesłychanie szybko. W polu jej widzenia pojawiła się zielona czupryna, taka sama, jaką widziała wiele lat temu. To niemożliwe... Przecież... Wydawało jej się, że już nigdy więcej go nie zobaczy. Nie miała prawa. Przecież... Przecież wydawało jej się, że nie żyje...!
A tu nagle pojawił się przed nią, wyrósł jak spod ziemi i udawał uczynnego brata. Wpatrując się w niego zaskoczona, zapomniała nawet, że dalej powinna chlipać czy pociągać nosem. Bez słowa pozwoliła mu owinąć sobie kolano bandażem, czując na skórze jego delikatny dotyk. Tak bardzo za nim tęskniła.
Jenevier. Co Ty tu robisz?
Nie powiedziała jednak tego na głos, dając się wziąć na ręce. Wtuliła się w jego pierś, chowając w ramionach, gdy tak pędził przed siebie, nie bacząc na nic innego. Schowała twarz w materiale jego koszuli, wdychając ten jakże znajomy zapach i dziękując mu, że ją stamtąd zabrał. Że nie musiała się tłumaczyć, dlaczego chodzi sama, dlaczego uciekła mamie, gdzie ona w ogóle jest... Jenevier zjawił się w idealnym momencie.
Nie widziała, gdzie ją niósł. Czuła jedynie chłodne powietrze, które omiatało jej skórę. A później tylko wilgoć, która podkręcała końcówki jej włosów. Już po chwili została postawiona z powrotem na ziemi. Wciąż wbijała zdziwione spojrzenie w swojego dawnego sługę, jakby nie wierząc, że on tu stoi, tak naprawdę. A przecież czuła ciepło jego ciała, czuła jego zapach, przecież niósł ją przez tyle kilometrów!
- Jenevier... Myślałam... Myślałam, że nie żyjesz... - Wyszeptała cicho, kompletnie ignorując jego przeprosiny. Nie przejęła się nawet, że kazał jej się zamknąć, choć, jak się później okazało, wcale nie było do niej. Zadrżała, czując nagłe ukłucie chłodu. No tak, nie była ubrana adekwatnie do pogody. Otuliła się ramionami, szczelniej naciągając narzutkę na ramiona. Wciąż jednak nie spuszczała wzroku z dżina, jakby bojąc się, że gdy tylko się odwróci, mężczyzna rozpłynie się tak, jak to zrobił ostatnim razem...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.11.14 22:28  •  		Brzeg jeziora Annestar Empty Re: Brzeg jeziora Annestar
Jak to co tu robi? On tu był zawsze, tylko gdzie indziej. Taki urok kapryśnych dżinów, które sobie znikają a potem się pojawiają. Co on tu robi więc? A przypadkiem wpadł na nią, więc... No, to tylko i wyłącznie kreacja przypadku, czyż nie?
Nie żeby był profesjonalistą w bandażowaniu, ale można ująć iż zdołał się nauczyć kilku rzeczy o tym w miarę swoich masochistycznych ataków... Tiaa, potrzeba matką wynalazków/nauki/zjedzenia buta/i tak dalej. Hm... Nie sądził iż można za nim aż tak tęsknić, ale zauważył iż Niji wyszła z "roli" w jakiej chwilowo się znajdowała. Przestała kwilić i płakać... I w ogóle.
Yup, w sam raz. To się nazywa wyczucie chwili, prawda? Doskonałe wprost. Może i było więcej sytuacji w których by mógł mieć takie wyczucie czasu... Ale grunt że chociaż w jednej tak miał, dokładnie teraz. Czuł jak wcisnęła się w niego... Czyżby aż tak jej brakowało jakiegoś szeregowego służbisty? Nie był nikim niesamowitym... Takie tam, zielone włosy i złote oczka... Nic specjalnego, pewnie miała takich na pęczki...
Ale jednak, stęskniła się za nim. To aż... Przyjemne. Kojące, na swój sposób, że ktoś go zapamiętał jednak. Może jednak rezygnacja z bycia "bezimiennym" nie była takim złym pomysłem...
Uniósł brew do góry, widząc jak ciągle wpatruje się w niego zdziwiona. Trochę go to aż onieśmielało... Spojrzał po sobie, jakby nie rozumiejąc o co chodzi. - Ehm, Niji... Wyglądam jak jakiś duch, zombi, zjawa, trup który wstał z grobu że wpatrujesz się tak zdziwiona? - Wciąż przypatrywał się sobie, jakby starał się wynaleźć w sobie dziury po kulach, czy wystające rękojeści przebijających go na wylot broni... Niet. Nic. To o cio chodzi? No właśnie, nie wiedział o co.
Gdy w końcu usłyszał jej głos, choć cichy, początkowo nie zareagował tak, jakby tego chciał, tylko tym "zamknij się"... Nu ale kolejne słowa pozostały bez reakcji, a usłyszenie szeleszczenia materiału ubioru panienki Niji sprawiło, że spojrzał na nią. Otulała się tym, marzła...
Nie ma, nie pozwoli. Przybrał znów na twarz miły uśmiech, tym razem bez lisiego mrużenia oczu, po czym uklęknął przed nią na jednym kolanie i szybkim ruchem ściągnął z siebie marynarkę, jaką okrył ją ciepło. Odsłoniło to jego prześwitującą, cienką koszulę... I blizny. Koszula była krótkiego rękawu, więc całe ramiona, nadgarstki, a także skóra za prześwitującą koszulą... Wszystkie blizny były wyraźne, widoczne jak na dłoni... Nie przejął się jednak.
- Oj oj, Niji, czy ty sądziłaś że dałbym się zabić? Jenevier? Umiem wyjść z każdej sytuacji, nie martw się o to... - Roszerzył uśmiech wyraźnie...
"Zabij, Hex... Chcemy tego... Wiesz że też tego chcesz... Jej ciała, jej krwi... To twoja Pani... Nawet jeśli w ciele tego bachora... Chcesz jej... Chcesz ją zgłębić, rozerwać na strzępy, odgryzać mięso i pić posokę... Chcesz... Chcesz... Chcesz... Chcesz..."
Uderzył pięścią w ziemię obok siebie, a jego wzrok był dość mętny, jakby był wyraźnie nieobecny. Zgryzał zęby, zgrzytając nimi wyraźnie, a spojrzenie utknęło w jakimś martwym punkcie za Niji...
- Milczeć... Zamknijcie się, do cholery... - Warczał cicho, zakrywając prawą dłonią prawą połowę twarzy. Zdołał jednak powrócić na tyle do rzeczywistości, by przypomnieć sobie o Panience Niji... - Uhm... Przepraszam, Panienko... Mam trochę... Problemów ze sobą... - Powiedział, tonem wprost kontrastowo wesołym, jakby nic się nie stało...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.11.14 22:58  •  		Brzeg jeziora Annestar Empty Re: Brzeg jeziora Annestar
To był sen. To musiał być sen. Nie było innej możliwości, przecież tyle lat minęło, odkąd widzieli się po raz ostatni. Ale tej twarzy nie mogła zapomnieć. To był jej Hex. Jej Jenevier, który zaginął tyle lat temu. To przez niego stała się dzieckiem... Szukając go zabłądziła do lasu, gdzie spotkała wiedźmę. Nie mogła go jednak za to winić.
Nie mogła powstrzymać uśmiechu, widząc, jak przygląda się swojej posturze, jakby szukając czegoś, co było przyczyną zdziwienia dziewczyny. Tak naprawdę to cała jego sylwetka była dla niej zaskakująca. Tak dawno go nie widziała... A i teraz miała okazję podziwiać go z całkiem nowej perspektywy. No właśnie...
Jenevier wiedział, jak wyglądała naprawdę. Może nawet ją kochał wtedy, nie wiedziała. Nie była zbyt dobrą panią, tego mogła być pewna. Inaczej by od niej nie odszedł. Ale jednak wydarzyło się coś, co sprawiło, że wrócił... Wrócił i odnalazł ją, by znów być z nią? Miała taką nadzieję. Potrzebowała kogoś takiego, kogoś, kto nie jest jej ślepo posłuszny, kto nie jest tylko robotem... Uświadomiła sobie to dopiero w chwili, gdy przytuliła się do niego, podczas ich krótkiej podróży nad jezioro.
Gdy klęknął przed nią, początkowo nie wiedziała, o co mu chodzi. Czując jednak na ramionach ciężki materiał marynarki, uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością. Zaraz jednak uśmiech zamarł na jej ustach, gdy jej oczom ukazały się liczne blizny. Widok ten mocno nią wstrząsnął. Powoli wyciągnęła rękę, jakby niepewna, czy może go dotknąć. Zaraz jednak cofnęła dłoń, gdy mężczyzna, ni z tego, ni z owego, uderzył pięścią w ziemię. Zmieniłeś się, Jenevierze...
- Kto Ci to zrobił...? Jenevier... Dlaczego...? - W głowie kłębiło jej się mnóstwo pytań, nie wiedziała nawet, od czego zacząć. Znów poczuła się cholernie zagubiona. Była pieprzonym dzieckiem, dorosła kobieta uwięziona w ciele pięciolatki, jej dawny sługa wrócił nagle ni stąd ni zowąd, ogląda ją w takim stanie, w dodatku sam jest mocno poraniony i, kto wie, czy nie jest poważnie chory... A ona nawet nie mogła mu pomóc! W jej oczach znów pojawiły się łzy, które popłynęły jej po policzkach. Rzuciła się w ramiona mężczyzny, zrzucając z siebie marynarkę, którą była otulona. Szloch wyrywał się z jej gardła, wstrząsając jej ciałem. Naprawdę tęskniła, a jednocześnie była na siebie zła za to, w jakim stanie jej sługa do niej powrócił. Przecież gdyby szukała go jakoś dłużej, efektywniej, zamiast zajmować się swoimi sprawami... Uchroniłaby go przed tym, z pewnością.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.11.14 16:15  •  		Brzeg jeziora Annestar Empty Re: Brzeg jeziora Annestar
Jaki znów sen, przestać marzyć Niji. To rzeczywistość - ten typ stoi przed tobą. Jest przed tobą. Dotyka cię, a ty niego. Słyszysz jego głos, czujesz jego zapach... Masz wszystkie powody by wierzyć w jego prezencję, w to, że tu jest... I jest. I faktycznie jest... Więc już spokojnie, wdech, wydech i zacznij się cieszyć, zamiast niedowierzać. To on... Ale zarazem jednak - coś w nim jest innego. Coś się zmieniło. Oczy podobno są zwierciadłami duszy... Spójrz na nie... W nie... Może zobaczysz te zmiany, serafinie.
No cio no, zachowywała się jakby odwiedził ją duch kostuchy, a nie nawet sama kostucha, bo kostucha która wyzionęła ducha, ha! A w końcu nie ma w nim nic zaskakującego. Strój z przełomu poprzednich wieków, lekkoduszne zachowanie, pogodny uśmiech... No, może i faktycznie szeregowy człek z niego nie był, ale żeby od razu tak się wgapiać... Jeszcze go onieśmieli! ... Albo coś w tym stylu.
Nie sądził że jego akt opiekuńczości przerodzi się w coś takiego. Chciał nawet zapiąć tą marynarkę na niej, co by nie marzła, ale widok jej zamarłego wyrazu twarzy i sięgania ku jego ciału... Nie pojmował. - Coś nie tak, Panienko? - Spytał uprzejmie, po raz kolejny nie rozumiejąc tego, dlaczego się tak zachowuje, zaraz po tym jak uderzył pięścią w ziemię, jakoby w ogóle puszczając w niepamięć tamten gest. Osobiście - fakt posiadania blizn nie był dla niego niczym niezwykłym, w końcu można je nabyć w walce, szarpaninach...
Ale fakt, biorąc pod uwagę że usianie bliznami jego ciała jest w dość niespotykanej ilości, to może być coś nie tak. Jej pytania sprawiły, że uniósł brwi w zdziwieniu, po czym spojrzał na swoje ramiona. Ach... Wszystko już zrozumiałe...
Chciał jej już odpowiedzieć, ale miast tego dziewczynka rzuciła się na niego, wciskając się w niego z uściskiem, szlochając w jego koszulę. Oparł lewą dłoń o tył jej głowy delikatnie, gładząc wzdłuż włosów czułymi ruchami, podczas gdy drugim ramieniem sięgnął za nią i złapał za marynarkę, którą znów okrył dziewczynę, uśmiechając się ponownie. - Nie zrzucaj tego, Niji. Nie wyglądasz w tym ciele na kogoś kto wytrzyma nawet lekki mróz. - Gdy opatulił ją już marynarką, drugie jego ramię powędrowało wokół jej ramion, dociskając ją do swojego ciała. Mimo jej reakcji... Nie płakał. Nie... Nie mógł. Był zawsze twardym i silnym sługą - tu też nie ukaże żadnych emocji. Nie może... Nie chce. Nie chce dawać pożywkę swoim demonom, by drążyły jego umysł kolejnymi koszmarami. Oparł głowę policzkiem o jej czubek głowy, wzdychając cicho. - Co się stało z tobą, Niji? Od kiedy lubisz życie w rozmiarze dziecięcym? - Spytał z lekką nutą humoru, chcąc rozluźnić sytuację która tutaj nastała... Poza tym faktycznie był zaciekawiony skąd fakt bytności Niji w tej formie. Raczej nie jest w ten sposób bardziej pociągająca czy władcza...
Wprost odwrotnie - wątpliwe by nawet w drobnym stopniu ktoś ją brał teraz na poważniej... No, poza Hexem. On ją znał... Dobrze znał...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.11.14 17:35  •  		Brzeg jeziora Annestar Empty Re: Brzeg jeziora Annestar
Naprawdę ciężko było jej w to uwierzyć. Już dawno bowiem zdążyła go skreślić, zapomnieć o nim. A przynajmniej tak jej się wydawało. Nie pamiętała, ile razy śniły jej się te złote oczy, do których była tak przywiązana...Jemu powierzała swoje smutki, choć przecież zawsze starała się być silną, by już od nikogo nie być zależną. Ale nawet teraz jej to nie wychodziło.
Szlochając w koszulę mężczyzny, wylewała wszystkie swoje smutki, żale i tęsknoty wraz z kolejnymi łzami. Znów poczuła, jak otula ją marynarką, wtulając się w niego jeszcze bardziej. Jej niewielkie rozmiary pozwalały schować się niemal całkowicie w jego ramionach. Przynajmniej jeden plus tego, że została zaklęta w tym ciele...
Mężczyzna nie odpowiedział na jej pytanie, zajmując się od razu nią. No tak, kiedy ostatnio się widzieli, była długonogą pięknością, a teraz jest drobnym dzieckiem. Mimo to nie odtrącił jej, tylko znów zaczął się nią opiekować, tak jak tych kilkadziesiąt lat temu. Była mu za to naprawdę wdzięczna. Nie miała pojęcia, jak zniosłaby kolejne jego zniknięcie.
- Klątwa... - Wymamrotała, wtulona w jego koszulę. Było jej naprawdę przyjemnie ciepło w jego ramionach. - Wtedy... Gdy zniknąłeś... Poszłam Cię szukać. I w lesie natknęłam się na wiedźmę... Nie pamiętam dokładnie, co się wydarzyło, ale gdy się obudziłam, to byłam już w tym ciele. No i na kostce mam bransoletkę, której nie mogę zdjąć...
Po raz kolejny pociągnęła nosem, nieznacznie odsuwając się od mężczyzny. Otarła oczy dłońmi, nie bacząc na to, że może zniszczyć rękawiczki. Chciała móc wyraźnie go zobaczyć, a załzawione oczy skutecznie jej to uniemożliwiały.
- Jenevier... Skąd masz te wszystkie... te wszystkie blizny? - Spytała cicho, przyglądając się jego ramionom, następnie znów kierując swój wzrok na twarz dawnego sługi. Teraz, gdy już się wypłakała, wyrzuciła wszystkie emocje, mogła na nowo zająć się badaniem Jeneviera. Czuła, że coś jest nie tak, że coś się zmieniło. Nie miała jedynie pojęcia, co to mogło być...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.11.14 18:16  •  		Brzeg jeziora Annestar Empty Re: Brzeg jeziora Annestar
Oj nu, nie zawsze można być silnym. Nie to że Hex wciąż jest do teraz jej sługą jak dawniej... Ale jednak ma pewnie poczucie obowiązku i przywiązania do niej, jakby była istotą, do której zawsze może się zwrócić ze wszystkim, i jej nie skrzywdzi. Choćby miał sam się rozszarpać do kości, które by połamał i rozgryzł zębami - nie podniesie na nią ręki. Chyba nawet jego "demony" to pojęły i dały mu "spokój", przynajmniej na kilka chwil. To zawsze kilka, drobnych chwil odpoczynku duchowego... Miłego odpoczynku, czując że jego Pani jest przed nim.
Nie przeszkadzał jej w szlochaniu i moczeniu jego koszuli łzami. Nie sądził jednak że aż tak mogła za nim zatęsknić... Bardziej sądził że to raczej wymus jaki nakładała na nią ta forma, ale jednak... Nie, to nie było to. To były faktyczne łzy. Żal, smutek, tęsknota... Nie sądził że w ogóle go będzie pamiętać, a co dopiero że za nim tęskniła w jakikolwiek sposób... A przynajmniej nie w tak silny sposób. Może i mógł przewidzieć drobny sentyment... Ale na pewno nie taki wybuch emocji... Cóż, to... Miłe? Tak, to miłe. Uśmiechnął się szerzej w duchu na to, czując że faktycznie "ktoś" go zapamiętał. Chociaż ona.
Oj tam, mniejsza z wyglądem, nie był taki fatalny... Gdy zakrył ją marynarką, znów rzucił niespokojne spojrzenie w bok. Albo mu się wydawało, albo... Nie, na pewno mu się wydawało. Przecież tam nic nie ma, jedynie kilka drzew... Tylko kilka drzew...
Obrócił głowę w drugą stronę błyskawicznie. Też nic... Westchnął wyraźnie. Był jednak przewrażliwiony, i to bardzo mocno, a nawet jeszcze trochę mocniej. Przynajmniej nie widziała tego, jak zaniepokojone spojrzenia rzuca na boki... Tak... Chociaż tyle.
- Klątwa? - Powtórzył po niej, skupiając uwagę na Panience, po czym wysłuchał wyjaśnień... Och... To... Przez niego? Zmarkotniał wyraźnie, przygnieciony poczuciem winy. Nawet jeśli nie miał zbytnio moralności, kręgosłupa w tych kwestiach i w ogóle... To jednak poczuł się teraz wyjątkowo winny, przez wzgląd na sentyment jaki darzy tą osobę, a która przez niego utknęła w tej formie. - Przepraszam, Niji... Nie musiałaś mnie szukać... Na pewno miałaś wielu takich jak ja... Nie byłem nikim wartościowym, nie było potrzeby by mnie szukać, ani tym bardziej zadać sobie tyle trudu... I skończyć w tym ciele. - Powiedział z wyraźnym przygnębieniem, pozwalając jej się trochę odsunąć od niego. Oparł dłoń o kolano, przyglądając się małej panieneczce. Szkoda było faktycznie że już nie jest tamtą osobą co wtedy... Może i fakt tego ciała nie był aż taki ważny, to jednak... Troszeczkę dziwnym uczuciem jest rozmowa z jego Panią w takiej formie. Zaiste dziwnym...
Znowu pytała o to. Ych... Spojrzał w bok, wyraźnie bijąc się z myślami, by to powiedzieć. Wstydził się tego, a zarazem... Nie chciał by się martwiła o niego. W końcu wrócił złotookim wzrokiem na nią, tracąc uśmiech z twarzy. - Nie musisz... - Zaczął, gromadząc myśli przez krótką chwilę. - ...się tym martwić... To... Nie jest coś, co powinno zaprzątać twoją głowę, Panienko. - Uśmiechnął się blado, próbując w jakiś sposób... Uniknąć odpowiedzi na ten temat. Nie chciał o tym mówić... Po prostu nie chciał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.11.14 8:40  •  		Brzeg jeziora Annestar Empty Re: Brzeg jeziora Annestar
Ktoś kiedyś powiedział, że ludzie płaczą nie dlatego, że są słabi, lecz dlatego, że byli silni zbyt długo. To samo można było teraz powiedzieć o Niji. Wraz ze łzami wylewały się z niej wszelkie emocje, napięcia nagromadzone w ciągu ostatnich dni. Wszystkie rozczarowania, lęki, bezsenne noce, to wszystko teraz wsiąkało w koszulę jej dawnego sługi. Nie łudziła się bowiem, że chciałby do niej wrócić. Już raz przecież odszedł, musiał mieć jakiś powód, by to zrobić, prawda? Widocznie nie była dla niego zbyt dobra.
Jeszcze przez chwilę tuliła się do niego, ciesząc się jego bliskością. Towarzystwo drugiego człowieka było dla niej kojące, szczególnie, że to był człowiek, któremu kiedyś ufała, którego znała, może kiedyś kochała. Teraz i tak nie liczyła na jakieś głębsze uczucia z jego strony. W obecnym ciele i tak nie miała na co liczyć, kto by chciał kochać się z pięciolatką, prawda? Mimo to sama jego obecność wiele dla niej znaczyła. Czuła się kochana, tak trochę, gdy otulił ją marynarką, samemu narażając się na przeziębienie czy też inne choroby. Nie miała pojęcia, że już choruje i że jego choroba jest poważna...
O nie, nie mogła znieść tego smutnego spojrzenia. Nie, Jenevier, to nie była Twoja wina. W końcu sama z własnej woli poszła go szukać, tak? Zresztą, prędzej czy później wiedźma i tak by ją dopadła. To była po prostu kwestia czasu. Ujęła więc jego policzki w swoje drobne dłonie, zmuszając go, by na nią spojrzał. Musiał wreszcie zrozumieć parę spraw.
- Przestań, Jenevier. Przestań tak mówić. Byłam za Ciebie odpowiedzialna. To normalne, że poszłam Cię szukać, tak? Zresztą, jak nie wtedy, to spotkałabym ją później i tak bym skończyła w tym ciele. Ja.. Myślę, że to nie był przypadek. Dlatego przestań się obwiniać, okej? - Rzuciła mu nieco gniewne, zdeterminowane spojrzenie. Niech wreszcie zrozumie, że byl ostatnią osobą, jaką zamierzała obwiniać o to, co się stało. Popełniła błąd, za który musiała zapłacić i właśnie to robiła. Może kiedyś bransoletka sama spadnie, może znajdzie się ktoś, kto ją za nią zdejmie... Póki co jednak były ważniejsze sprawy niż jakaś durna bransoletka.
O nie, znowu się wykręcał. Niji nie zamierzała tak łatwo odpuścić. Działo się coś niedobrego i ona musiała wiedzieć co. Wciąż czuła się odpowiedzialna za niego, więc to normalne, że interesowała się stanem jego zdrowia. Szczególnie, że już na pierwszy rzut oka było widać, że coś jest nie tak. Blizny były naprawdę okropne... Wciąż trzymając dłonie na jego policzkach, ponownie zmusiła go, by na nią spojrzał, gdy znów uciekł spojrzeniem. Wbijając w niego przenikliwy wzrok, nie zamierzała odpuścić dopóki nie dowie się całej prawdy.
- Jenevier. Spójrz na mnie. I powiedz, co się stało. Kto Ci zrobił te wszystkie blizny. Ja muszę to wiedzieć. Po prostu muszę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.11.14 16:37  •  		Brzeg jeziora Annestar Empty Re: Brzeg jeziora Annestar
Bezsenne noce... Tak, wie co ma na myśli. Może i tego nie pokazywał po sobie, starał się na wszelakie możliwe sposoby "grać" pełnego energii i szczęścia... Do upadłego, dosłownie. Gdy jednak dziewczyna teraz wylewała wszystkie swoje żale, smutki i trwogi, Hex wszystko wolał zachować dla siebie. Nie chciał się dzielić tym... Zresztą - nie czuł by ktokolwiek chciał wysłuchać jego żali. Nie było więc powodu się otwierać - i tak nie ma dla kogo.
Nie... Nie odszedł dlatego, że była złą panią...
Ej no, nie przesadzajmy. To że utknęła w takim a nie innym ciele nie zmienia faktu, że Hex zna ją jako dorosłą kobietę, i wie że takowa ma swoje potrzeby fizyczne. Może i byłoby to nieco... Nieetyczne, robić to z kimś o ciele pięciolatki - to gdyby jednak jego była władczyni tego zechciała, byłby gotów spełnić jej prośbę. W końcu... Pociąg emocjonalny, psychiczny i fizyczny nie jest zależny od wieku ciała, a umysłu. Lecz póki co... Zobaczymy co przyniesie czas.
Ale poszła szukać jego, gdy sobie zniknął. Gdyby potrafił tak jak wszyscy zamknąć oczy i pomyśleć że to nigdy nie miało miejsca... Ale nie umiał usunąć z pamięci tego widoku. Widoku morderstwa, popełnianego przez anioła. Z zimną krwią. W niebie. Jeden na drugim. Nie potrafił... Zwyczajnie nie potrafił. Musiał odejść, bez wyjaśnień, bez powodów... Ot, musiał to zrobić. Tak wyszło. Z jego winy...
Odpowiedział na jej gest, odwracając wzrok w stronę lica Niji i słuchając jej słów. Nie przerywał jej i choć nie sprawiło to by z miejsca się rozchmurzył, to jednak jego z przygnębiony wyraz twarzy trochę zelżał. - Dobrze... - Szepnął cicho. W tej chwili żałował że nie posiadał mocy życzeń jak wcześniej, która się nieco "zmodyfikowała". Byłby zdolny za pomocą kilku słów sprawić że jej bransoletka poprostu zniknie. Mh... Mimo wszystko jednak, i nawet mimo braku jako takiego odczuwania winy czy coś... To coś go kłuło w środku, coś mówiło "twoja wina" i nie chciało się zamknąć. Bardziej nieznośnie niż te żądne krwi monstra w jego głowie. Dużo bardziej...
E tam, niedobrego... To tylko przechodzące problemy... Nic więcej. Tylko tyle... Nie warto się przejmować, przecież te blizny nie są takie straszne. Może niektóre są poszarpane od faktu gryzienia, niektóre dłuższe od długich przesunięć ostrza, a niektóre paskudnie wyglądające, ale... Cóż. Mogło być gorzej, prawda? Nu, właśnie. Dużo gorzej, dużo, dużo, dużo... Ale dobrze nie jest.
Przenikliwy wzrok dziewczyny nie działał na niego aż tak, ale... Uznał że nie ma już po co tego dłużej trzymać, tym bardziej że jesień... Powoli zanikało słońce... Moment, zanikało?! Cholera! Nie zauważył tego... Rzucił nerwowe spojrzenie wokół. Ciemność... Powoli nastawała. Ych...
- Niji, ja... Uhm... Czy znasz tu jakieś ustronne, dobrze oświetlone miejsce? Ciemność... Źle na mnie działa... - Wyszeptał ostatnie słowa, nerwowo gryząc wargi. Cholera... Jeszcze krwi... Wszystko na raz, świetnie... Ych. - NIe chcę byś zobaczyła, co się stanie... Pokieruj mnie, proszę... Ciemność... - Zimny, lodowaty podmuch owiał jego nagi kark, powodując u niego ciarki, jakby przesunęła po nim lodowata dłoń czarnej śmierci w swej własnej osobie. Nie, nie Luxferre. Ten piernik to przy tym nic... - Wyjaśnię ci wszystko, ale... Nie pozwól ciemności mnie sięgnąć... - Sięgnął do kieszeni spodni po małą, srebrną piersiówkę którą odkorkował i lekko drżącymi rękoma (nie, nie ze strachu. Z utrzymywania kontroli nad sobą) przystawił ustnik do warg, wypijając trochę. Przez krótki moment, nim zlizał z warg, a potem otarł je nadgarstkiem dało się zauważyć intensywną czerwień. Zaraz po tym zakręcił piersiówkę i podniósł dziewczynę z ziemi, zawiniętą w jego marynarkę. - Mów, jeśli znasz... Proszę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.11.14 17:13  •  		Brzeg jeziora Annestar Empty Re: Brzeg jeziora Annestar
Nie wyglądało na to, że go przekonała. Wciąż zdawał się być dręczony przez wyrzuty sumienia, choć całkiem bezpodstawnie, przynajmniej w jej odczuciu. To nie była jego wina, że za nim podążyła. To nie była jego wina, że była nieostrożna. Zresztą, obwinianiem się nic nie zmieni. Niji już zdążyła się nawet przyzwyczaić do swojego ciała. Miało nawet pewne zalety. Łatwiej jej było zdobyć to, czego chciała. No i nikt nie chciał jej atakować. W końcu była małym, bezbronnym dzieckiem...
Z tego wszystkiego nie zauważyła, że robi się coraz ciemniej. Cholera. Powinna wracać do domu. Nie chciałaby, żeby zastała ją noc. Nienawidziła ciemności. I, jak widać, nie była w tym sama. Jenevier również zaczął się podejrzanie zachowywać, był bardziej nerwowy, jakby się czegoś bał... Czyżby on też bał się ciemności? Nie przypominała sobie, żeby takie zachowanie miało miejsce wcześniej. A może po prostu nie zwracała na to uwagi?
Przez chwilę przyglądała się tylko z niepokojem, jak mężczyzna stawał się coraz bardziej... zalękniony? Tak, to było chyba dobre słowo.Zaraz jednak skinęła głową, po raz ostatni ocierając oczy, po czym złapała go za rękę, jak młodsza siostra, która prowadzi brata do sklepu z zabawkami. Pewnym krokiem ruszyła przed siebie, kierując się w stronę majaczących w oddali budynków władzy. Chyba najlepiej będzie, jak na tę noc zabierze go do siebie. Miała też cichą nadzieję, że nie skończy się na jednej nocy...
- Pójdziemy do mnie, dobrze? Tak będzie najlepiej. Nikt nam nie będzie przeszkadzał... - Powiedziała, nawet na niego nie spoglądając. Wciąż ciągnęła go za sobą, nie rozglądając się na boki. Zmrok zapadał naprawdę szybko i z każdą chwilą robiło się coraz ciemniej. Nie mieli chwili do stracenia.

//zt x2
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.03.15 0:23  •  		Brzeg jeziora Annestar Empty Re: Brzeg jeziora Annestar
Miała całe mnóstwo czasu. Haruki dał jej znać, że tego dnia po procy gdzieś idzie i wróci późno, nie musiała się więc spieszyć ani z gotowaniem, ani w ogóle z powrotem do domu. Mogła robić co tylko chciała - ale co to było? W zasadzie tego do końca nie wiedziała. Mogłaby oczywiście posiedzieć samotnie w mieszkaniu i porobić to, na co tylko miała ochotę... ale sęk w tym, że miała ochotę pobyć na zewnątrz.
Stąd też gdy rozbrzmiał ostatni dzwonek i hordę uczniów wypuszczono do domu, Yin wcale nie skierowała się do swojego, a w stronę doliny pięciu jezior. Przechadzała się między sztucznie stworzonymi zbiornikami wodnymi. Szła powolnym, spokojnym krokiem, noga za nogą. Założyła ręce za plecami i wpatrzyła się w daleki punkt gdzieś przed sobą. W pewnym momencie wypakowany przyborami szkolnymi i książkami plecak zaczął jej ciążyć na tyle, że postanowiła odpocząć od nieustannego noszenia go na sobie. Podeszła do brzegu najmłodszego z jeziorek i wypatrzyła duży kamień nieopodal linii wody. Mogła swobodnie na nim usiąść, torbę położyć u stóp skały, przed sobą; bez obaw, że woda ze zbiornika sięgnie schowanych w środku rzeczy. Podkuliła nogi pod brodę i oparła głowę na kolanach, otaczając je ramionami. Wpatrzyła się w spokojną taflę wody. W oddali dostrzegła jakąś kaczkę czy dwie, jednak na tyle daleko, że patrzenie było dość niekomfortowe. Przymknęła oczy i wyciszyła się. Zaczęła po prostu myśleć o wszystkich przyjemnych rzeczach, które przytrafiły jej się tego dnia, począwszy od herbatki zrobionej przez brata i na udanym treningu skończywszy. To był zdecydowanie dobry dzień dla Yin.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 6 1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach