Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Pisanie 03.03.15 20:23  •  		Brzeg jeziora Annestar - Page 2 Empty Re: Brzeg jeziora Annestar
- Króliku, króliku twe futro tak miękkie, ty czekasz, ty czekasz na mą właśnie rękę. Pogłaszcze, podrapie za ucho tarmosi, ta ręka Ci tyle szczęścia przynosi...
Miał bardzo melodyjny głos, który zacierał granicę pomiędzy recytacją a śpiewem. Był bardzo naturalny w swych czynnościach, niezwykle lekki przy każdym kroku prawie jakby wcale nie ważył, jakby specjalnie ignorował grawitację, przeczył prawom fizyki, miał je daleko za sobą. Bo dlaczegóż to coś miałoby go ograniczać? Był wolny. Chodził gdzie chciał, kiedy chciał, z kim chciał. Kucał na trawie i obserwował śnieżnobiałe stworzenie o długich uszach i aksamitnym futerku, które mieniło się w późno popołudniowym słońcu niczym lodowe igły. Bladoróżowy nos królika albinosa poruszał się niezwykle szybko gdy podniósł swój pyszczek do ręki chłopaka. Długie wąsy wibrowały z ufnością i zwierzę skoczyło do przodu by dalej bez przeszkód odkrywać otoczenie. Jak długo już tam był? Zdawało się, że jeszcze przed chwilą brzeg jeziora był zupełnie pusty, a jednak nie było słychać jego kroków. Siedział tam już od dawna? Może od paru godzin, od kilku dni, od zawsze?
Cienkie kosmyki włosów chwiały się delikatnie od podmuchów powietrza na zmianę odsłaniając i zakrywając ciemnobrązowe oczy chłopaka. Przez ten krótki moment dało się zauważyć, że jest całkowicie skupiony na swoim zwierzątku. Nie patrzył w stronę dziewczyny, a jednak, słowa które wypowiedział na pewno nie były skierowane do królika.
- O tej porze dnia najwspanialszy widok rozciąga się z północnego brzegu jeziora. Ale tutaj jest znacznie spokojniej. - Odwrócił głowę w kierunku Yin w dalszym ciągu przykucając nad zwierzęciem. Uśmiechnął się niezwykle urokliwie z łagodnością przymykając oczy. - Czyż nie?
Emanował z niego spokój, pewien rodzaj bezwarunkowego zaufania i coś jeszcze. Trudno było to określić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.03.15 21:10  •  		Brzeg jeziora Annestar - Page 2 Empty Re: Brzeg jeziora Annestar
Siedziała w ciszy przez jakiś czas. Beznamiętnym wzrokiem wpatrywała się w jezioro, jednak wcale nie traktowała spokojnej tafli z taką obojętnością, jaką wyrażała jej twarz. Całkiem podobał jej się widok z miejsca, w którym siedziała. Mogłaby tak prześlęczeć całe popołudnie, dopóki nie musiałaby wracać do domu. Było całkiem przyjemnie, a że była ciepło ubrana, to nawet kamień zamiast fotela nie wydawał się jej zbyt niewygodny czy zimny. Brak wszelkich pochodzących od ludzi dźwięków połączony z naturalnymi odgłosami natury był tak kojący, że niejeden wiele by oddał, żeby znaleźć się teraz na miejscu Yin.
Nawet nie zauważyła, kiedy w jej idealną ciszę wdarł się gdzieś w oddali męski głos. O dziwo zdawał się na tyle pasować do poprzedniego stanu rzeczy, że przejście od jednego do drugiego było idealnie płynne. Nim zorientowała się, że nie jest w okolicy sama, mężczyzna zdążył podejść całkiem blisko. Dosłyszała końcówkę piosenki o króliku i odwróciła się ze zdziwieniem. Nietypowy temat jak na hit z listy przebojów... ale wykonanie wynagradzało dziwną treść. Mogłaby nawet słuchać dalej, jednak melodia w końcu się urwała. Przez chwilę przypatrywała się obcemu osobnikowi. Wyglądał dość nietypowo pod względem ubioru, jednak nie takich dziwaków już się spotykało. Zresztą gdzieś w głębi umysłu zaświtała jej drobna myśl sugerująca, że kiedyś tego pana już widziała. Najpewniej przelotnie i bez większego zaangażowania, bo nie kojarzył jej się zupełnie z niczym, a jednak w jakiś sposób pamiętała jego twarz.
- Owszem... - odpowiedziała spokojnie, przytakując również lekkim skinieniem głowy. Wcześniej siedziała zgięta, teraz jednak obróciła się tak, by siedzieć do nieznajomego przodem. Zerknęła na królika w jego rękach i uśmiechnęła się na widok uroczego zwierzątka. Sam właściciel puchatego zajęczaka też wydawał się być bardzo sympatyczny. Wprawdzie Yoshizawa należała do jednej z tych bardziej ostrożnych, wychowana przez brata do najwyższej rozwagi o własny żywot, już na pierwszy rzut oka uznała nieznajomego za istotę niegroźną. W razie czego zawsze miała pod ręką katanę, ale na dobrą sprawę nigdy nie musiała jej używać. To tylko Haru był przewrażliwiony, ostrzegając ją przed wszystkimi i wszystkim.
- Ten spokój jest o wiele lepszy od widoków z północy. Tam jest pełno ludzi i trudniej się wyciszyć - zauważyła, uśmiechając się lekko. Zamienili teraz ledwie dwa zdania, ale aż czuła zawiązującą się między nimi cieniutką nić porozumienia, powstałą na gruncie wspólnej opinii.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.03.15 22:01  •  		Brzeg jeziora Annestar - Page 2 Empty Re: Brzeg jeziora Annestar
Nie przestawał się uśmiechać. Można by nawet myśleć, że ten przyjazny wyraz twarzy był jego naturalnym. Nawet po otworzeniu dużych, okrągłych oczu wyglądał na miłego człowieka. Pochwycił królik a ramiona, lecz ten nawet nie zaprotestował. Ułożył się wygodnie w objęciach swojego pan i położył główkę na piersi chłopaka delikatnie poruszając nią po gładkim materiale eleganckiego okrycia. Na tle aksamitnego granatu królicze futro błyszczało niemalże własnym światłem odcinając się wyraźnie od tła.
Yanagi spokojnym krokiem zbliżył się do dziewczyny. Wyciągnął w jej stronę prawą dłoń wcześniej zdejmując z niej białą rękawiczkę. Jednak nie po to, by uścisnęli sobie ręce, lecz po to by złożyć na wierzchu jej dłoni delikatny pocałunek. W końcu damy powinno się traktować z należytym im szacunkiem. O ile ta na to pozwoli, a miał nadzieje że tak właśnie się stanie.
Czerwonooki królik porusza wąsami rytmicznie od czasu do czasu przerywając by utkwić swoje intensywne spojrzenie w dziewczynie.
- Moje imię brzmi Leo, to skrót od Leonardo, a to jest Lulu. - Wskazał ręką na zwierzątko, które jakby rozpoznając w tej wypowiedzi swoje imię poruszyło nagle uszami na boki, chociaż nie wyglądało na szczególnie przejęte tym faktem. - Warto dodać, że Lulu to dziewczynka. Nie lubi kiedy myli się jej płeć.
Zaśmiał się cicho, ale urokliwie. Nie za długo i nie za krótko.
- A jak brzmi twoje imię droga Pani?
W dalszym ciągu znajdował się w okolicach kamienia, jednak nie na tyle blisko, by Yin mogła to uznać za niewygodne. Nie chciał się naprzykrzać, ale skoro i tak przebywali tutaj tylko oni, to głupio byłoby gdyby udawał, że jej nie widzi.
Miał tajemnicze spojrzenie, a paradoksalnie bardzo otwarte, dało się z niego czytać jak z otwartej książki, jednak to co udało się wyodrębnić było nieodgadnionym szyfrem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.03.15 23:27  •  		Brzeg jeziora Annestar - Page 2 Empty Re: Brzeg jeziora Annestar
Wystarczyło przyjazne nastawienie rozmówcy, by również na jej twarz wystąpił delikatny, dziewczęcy uśmiech. Był naturalny, to oczywiste, a jednak mimo wszystko nie był to częsty widok na obliczu Yin. W domu dość często przybierała minę zatroskaną, podenerwowaną albo też wręcz przeciwnie - radosną, roześmianą. Wśród obcych zachowywała stonowany dystans przemieszany ze zwykłą grzecznością. Tym razem jednak została w pewien sposób zaskoczona - nie tylko nietypowym wyglądem i towarzystwem nieznajomego, lecz także jego niespotykanie szarmanckim zachowaniem. Nie ma co ukrywać, że w miejskim liceum dżentelmena to ze świecą szukać, a która raz znalazła to nie wypuszczała od siebie na krok. Rzadko jeszcze zdarzali się tacy panowie, którzy młode dziewczę traktowaliby z podobnym szacynkiem. Nie ma się więc co dziwić, że dla Yoshizawy była to sytuacja nowa. Przez dłuższy czas wpatrywała się w królika, nie mogąc się nacieszyć widokiem uroczego stworzenia. Sama nie miała żadnego, więc przy okazji lubiła się spotkać z cudzymi pupilami. Szczególnie, że ten okaz był biały i wyglądał naprawdę bardzo milutko. No mało brakło, żeby się tu dziewczyna rozczuliła.
Bez specjalnego pośpiechu wstała i pozbyła się własnej rękawiczki. Podała rękę rozmówcy i, chodź nie spodziewała się tego ani odrobinę, nie zaprotestowała na jego gest. Była raczej zaskoczona, ale w życiu by się nie przyznała do faktu, że w tej chwili na jej policzki wstąpiła lekko różowawa barwa. Ba, sama nawet o tym nie wiedziała - tym lepiej dla niej samej, bo pewnie z tego stresu spowodowanego rumieńcem zaczerwieniłaby się jeszcze bardziej. Tak to tylko zmiędliła w lewej dłoni zdjętą z prawej rękawiczkę i na chwilę wbiła wzrok w ziemię. Mimo tego, że w domowym zaciszu była niekwestionowaną władczynią wszechmieszkania, to w sytuacji napotkania obcej osoby charakteryzowała się pewną nieśmiałością, niestety. Wkrótce jednak otrząsnęła się i uśmiechnęła.
- Miło mi poznać, mam na imię Yin. - Spojrzała na mężczyznę i trzymane przez niego zwierzątko. Zawahała się przez chwilę, jednak szybko zdecydowała się zadać pytanie. Raz kozie śmierć. - Myślisz, że Lulu pozwoliłaby się pogłaskać? - rzuciła niepewnie, zerkając na białą puchatą kulkę w ramionach rozmówcy. wyglądała prawie jak przytulanka, aż człowiek bezwiednie miał ochotę zanurzyć dłoń w śnieżnym futerku.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.03.15 22:05  •  		Brzeg jeziora Annestar - Page 2 Empty Re: Brzeg jeziora Annestar
Spokojnym ruchem unikając niepotrzebnego machania ręką wygładził delikatnie rękawiczkę o płaską część marynarki i gładko wsunął ją ponownie na dłoń zanim ta ponownie dotknęła zwierzęcia. Królik drgnął niezauważalnie wyczuwając dodatkową podporę pod tylnymi łapkami, które dotychczas zwisały bezwładnie i natychmiast oparł się o nie dla własnej wygodny poruszając głową z ufnością. W ramionach Yanagi'ego zachowywała się bardzie spokojnie, całkowicie ignorując otoczenie tak jakby osoba jej właściciela była jedną, które ją interesowało. Bezgranicznie mu ufała, tak samo jak wiele innych jego zwierząt.
- Pani Yin. Miło mi poznać. - Skłonił się z gracją przed dziewczyną podwijając jedną rękę pod klatkę piersiową ruchem zgodnym z pałacowymi manierami. Dostrzegł lekkie zmieszanie na jej obliczu i odpowiedział na nie skromnym uśmiechem utkwiwszy w jej twarzy swoje duże, ciemnobrązowe oczy. - Oh, to zawsze możemy sprawdzić. - Nie był zaskoczony tym pytaniem, można by nawet pomyśleć, że się go spodziewał. Nie był to pierwszy raz i magik był już doświadczony w rozgrywaniu takich scenek. Zawsze ubierał to w piękne słowa i gesty, rozbawiając tym dzieci, znacznie bardziej niż zwykłymi słowami: "tak". A Lulu lubiła być głaskana i gdyby tylko mogła zrozumieć ludzkie słowa już dawno lgnęła by do dziewczyny, by ta podrapała ją po długich uszach.
Zrobił krok w tył i przykucną.
- Proszę przykucnąć, wtedy będzie się mniej bała. - Poczekał z kolejną czynnością, aż Yin posłucha jego prośby, a następnie, jeżeli ta postąpi zgodnie z jego zaleceniem, wypuścił królika.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.03.15 23:12  •  		Brzeg jeziora Annestar - Page 2 Empty Re: Brzeg jeziora Annestar
Po chwili otrząsnęła się z zaskoczenia i włożyła ocieplający materiał z powrotem na dłoń. Przez cały czas przypatrywała się na zmianę swojemu rozmówcy i trzymanemu przez niego zwierzęciu. Z uwagą rejestrowała każdy ruch, upewniając się, że już-nie-nieznajomy nie ma żadnych podejrzanych zamiarów. Zresztą, nawet jeżeli gdyby, to pewnie i tak nic jej się nie stało. A skoro wydawał się być porządnym człowiekiem, to nie widziała żadnych przeszkód w tym, żeby sobie z nim chwilkę pogawędzić, jeżeli oczywiście wyrazi taką chęć.
Powoli uniosła rękę do głowy i przesunęła cienkie pasemko włosów za prawe ucho. Był to kosmyk z gatunku takich, które zawsze musiały mieć własne zdanie i mieszać właścicielowi szyki. Podziękujmy temu konkretnemu, że w całej misternie zaplecionej przez dziewczynę fryzurze znalazł się jeden buntownik. Nie było to uprzejme z jego strony, gdyż ułożenie warkocza dobieranego samodzielnie, na własnej głowie, wcale do prostych nie należało. Udało się dopiero po kilku próbach, gdy ręce Yin już porządnie drżały z wysiłku. Ledwo była w stanie utrzymywać je w górze, jednak ostatecznie któreś z podejść okazało się mieć pozytywne zakończenie.
Uśmiechała się delikatnie przez cały czas, śledząc zachowanie Leonarda. Gdy towarzysz dziewczyny był uprzejmy, ona sama automatycznie zyskiwała na łagodności. Tym bardziej, gdy postawiło się przed nią puchate stworzenie. Mnóstwo słodkości i innych ślicznych uczuć.
- Naprawdę? Cieszę się - uśmiechnęła się nieco szerzej, uradowana brakiem negatywnej odpowiedzi. Zwierzątko nie miało żadnego powodu, żeby od niej uciekać albo zapałać agresją. Bez słowa sprzeciwu wykonała prośbę chłopaka i przykucnęła naprzeciwko, spokojnie wyciągając prawą dłoń w kierunku Lulu. Nie chciała wykonywać gwałtowniejszych ruchów, a raczej pozwolić zwierzątku się do siebie przyzwyczaić i nie wywołać u niego strachu. Jeżeli jednak królicza samiczka nie zaprotestowała w żaden sposób, to Yin z pewnością nie powstrzymała się od delikatnego pogłaskania jej futerka i innych miłych zwierzętom pieszczot.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.03.15 20:47  •  		Brzeg jeziora Annestar - Page 2 Empty Re: Brzeg jeziora Annestar
Właściwie to mógłby zostać tu na dłużej. Przyjemna rozmowa, przyjemna pogoda, szczególnie jak na resztki zimowej poświaty, które zwyczajowo nie była nigdy najprzyjemniejsza. Było jednak na tyle przyjemnie, że zabrał ze sobą królika bez specjalnego zabezpieczania go w niewygodne stroje, które posiadał. Bynajmniej nie po to, by stroić swoje zwierzątka jak starsze panie z yorkami w torebkach, które swoim Pysiom i Myszkom wsadzą kokardkę dosłownie wszędzie, w jego przypadku było to tylko i wyłącznie dla dobra stworzeń. Lulu miała jednak gęstą i stosunkową długą sierść, która obrastała ją ze wszystkich stron sprawiając, że biały futrzak przypominał ruchomą kulkę waty z małymi, czerwonymi oczkami i długimi uszami wycelowanymi wysoko w niebo.
Teraz ów puchate stworzenie stąpało niepewnie po trawie, która przebijała się przez szron i reszty śniegu szukając suchych i możliwie najbardziej nagrzanych przez słońce miejsc. Kilkakrotnie spojrzała do tyłu na Yanagi'ego jakby chciała definitywnie wycofać się z tego spaceru i wylądować ponownie w jego ciepłym objęciu lecz nie widząc wystawionej dłoni zrezygnowała. Dostrzegła za to inne dłonie, mniejsze, delikatniejsze, kobiecie. Ale przecież równie ciepłe. Lulu wykonała kilka krótkich podskoków z gracją typową dla domowego zwierzątka i znalazła się z nosem przy palcach Yin, które to intensywnie obwąchiwała. Mimo wszystko wydawała się nieufna względem obcych rąk.
- Oh... Lulu, nie musisz się bać Pani Yin. Wygląda mi na bardzo miłą osobę. - Zwracał się oczywiście do swojego zwierzęcia, ale nie mogło umknąć uwadze czarnowłosej, że w momencie prawienia jej komplementu spojrzał na nią miłym acz lekko zadziornym spojrzeniem, by zaraz znowu skupić się jedynie na białym futrzaku. - Chociaż gdyby tak... - Skierował wzrok w niebo na krótką chwilę w skupieniu marszcząc brwi. Sięgnął do torby po brzegi wypchanej najróżniejszymi drobiazgami i wydobył z niej niewielkie srebrzyste opakowanie. - Proszę wystawić rękę. To przysmaki dla królików, myślę że wtedy od razu da się przekonać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.03.15 17:31  •  		Brzeg jeziora Annestar - Page 2 Empty Re: Brzeg jeziora Annestar
Rzeczywiście, zima powoli ustępowała miejsca cieplejszym i przyjemniejszym porom roku. Aż trochę szkoda, że nie na zawsze, choć zwolennicy śnieżnego szaleństwa pewnie by się z tym zdaniem nie zgodzili. Widać jednak, że przyroda aż się prosiła o promienie słońca i dogodną temperaturę. Już wkrótce powinny zacząć się pojawiać kwiaty, roślinność i zwierzaki budziły się do życia, nawet ludzie jakoś bardziej wykazywali energię. Gdy dzień długi i jest jasno, łatwiej jest funkcjonować i nie czuć senności co chwilę. Coraz więcej osób wychodziło na zewnątrz, by pospacerować. Już nie tylko ci, co z obowiązku i konieczności musieli wyściubić nos za drzwi, lecz także entuzjaści i świeżego powietrza, i przystępnej temperatury mieli warunki do cieszenia się przyrodą. Byli też i tacy, którzy pasjonowali się spacerami bez względu na porę roku - i do takich osób należała Yin, jednak nie realizowała się w tym hobby zbyt często. Wiadomo jak to jest, gdy ma się na głowie szkołę, zajęcia dodatkowe, treningi i dodatkowo dom z wygłodniałym braciszkiem w środku.
Gdy utrzymywanie równowagi w kuckach stało się nieco zbyt trudne, ostrożnie opadła na kolana i przysiadła na pietach. Mimo chłodnego podłoża, nie przejęła się tym i spokojnie wodziła wzrokiem za zwierzątkiem. Była naprawdę zachwycona puchatą kulką i w głowie już układała plan przekonania Harukiego do przygarnięcia jakiegoś pupila. A nuż by się dogadali? W końcu starszy Yoshizawa też w sobie coś ze zwierzęcia ma... może więc pozwoliłby siostrze sprawić sobie futrzastego kompana. Kto wie? Mogłoby być ciekawie.
Uśmiechnęła się, nieco speszona "rekomendacją". Rzadko zdarzało się, żeby ktoś wyrażał się o Yin tak oficjalnie, chyba że to akurat braciszek sobie stroił żarty. Dziwnie było słyszeć o sobie "pani", szczególnie mając ledwie te kilkanaście lat. Zerknęła przez chwilę na swojego rozmówcę tylko po to, by napotkać jego spojrzenie... i szybko z powrotem odwrócić wzrok z powrotem w kierunku Lulu. Czekała cierpliwie na reakcję zwierzęcia, nie wpraszając się z łapami w jej przestrzeń osobistą. Posłusznie nadstawiła rękę po przekąskę dla królika i czekała, czy albinoska zareaguje na przysmak trzymany przez dziewczynę na otwartej dłoni.
Mimo woli zerknęła na zegarek. Czyżby zabawiła nad jeziorem zbyt długo? Wstała więc, odruchowo wygładzając dłońmi nieco podwiniętą kurtkę.
- Wybacz, muszę już iść, brat będzie się o mnie martwił. Do zobaczenia! - Pożegnała się grzecznie i obrała drogę w kierunku domu.

[zt]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.11.15 23:42  •  		Brzeg jeziora Annestar - Page 2 Empty Re: Brzeg jeziora Annestar
Filiżanka herbaty nie była tak złym obiektem zainteresowania. Jeżeli ktoś potrafił docenić misternie namalowane na niej ręcznie wzory, to mogła okazać się obiektem na dłuższą zadumę. Dziwiła się trochę, że tak cudowne dzieło sztuki jest wręczane klientom, w końcu mogły się szybko zbić.
Chwyciła za uszko i przekręcała resztę naczynia przyglądając się ozdobnikom. Jej wzrok był teraz tak obojętny na dziejącą się za oknem akcję, jak tylko mógł, w duchu powtarzała sobie, że jej to nie obchodzi, tak długo jak nie ma do czynienia z łowcami, nie powinna się mieszać. Nie, to złe myślenie. Całe miasto było jej rewirem, po prostu jeszcze nie do końca opanowanym, musi wiedzieć co i dlaczego ma miejsce, a wymordowani od zawsze byli przecież dobrymi towarzyszami broni.
Odsunęła krzesło od stolika odpychając się czubkami butów. Podłoga zaprotestowała cicho, kiedy drewniane nóżki sunęły po jej powierzchni pozostawiając niewielkie ślady. Chciała oprzeć się i wyprostować nogi pod blatem wyciągając przed twarz dłoń z filiżanką, ale nie było jej dane nacieszyć się długo malutkim dziełem sztuki.
Nagle obrazy dookoła zaczęły się zmieniać, chaotycznie i zupełnie niespodziewanie. Czy to ulice w mieście? A teraz, czy to może widok na park? Dlaczego teraz widzi podmiejskie osiedle domków, zamiast ciemnego, klimatycznej wnętrza jadalni w Zone? Przez myśl przeszło jej, że dostała jakichś wizji, halucynacji czy coś w tym klimacie. Jednak i to było mało prawdopodobne, nie zażywała dziwnych środków, nie była chora ani nawet zmęczona... co do...
Łup. Lądowanie nie było najprzyjemniejsze, ale czucie gruntu pod nogami jeszcze nigdy nie było tak wspaniałe. Kolana praktycznie się pod nią uginały, nie miała pojęcia co o tym sądzić, nie była jeszcze świadoma zajścia, które miało miejsce, nawet jako jego uczestniczka.
Powoli opanowała drżenie nóg i wtedy uświadomiła sobie, że coś ciepłego spoczywa na jej ramieniu. Wystarczyło, że otworzyła oczy, by ujrzeć na trawie cień swój i jeszcze kogoś. Porwanie? Chwila, przecież nadal żyje i oddycha, a skoro to robi, to ma także siłę i energię na sprostaniu sytuacji. Nie była słabą księżniczką w opresji, radziła sobie nawet z grupami większych od siebie, w końcu była łowcą, do tego nie byle jakim.
Szybko ułożyła sobie plan reakcji, zanim w ogóle nieznajoma osoba była zdolna zrobić coś więcej. Obie jej dłonie powędrowały na ramię, chwyciły obcą dłoń w mocnym uścisku, prawa noga powędrowała do tyłu i z całą siłą pod kątem powędrowała na bok podhaczając nogi napastnikowi. Ruch ten zgrał się z szarpnięciem rękami i tak oto, kimkolwiek była nieznajoma istota, przekoziołkowała najpewniej i żeby nie było mało, kiedy tylko Kami upewniła się, że wytrąciła właściciela cienia z równowagi, sięgnęła po znajdującą się w benzdence Lectrę i rzuciła się za ciałem wymordowanego celując w jego gardziel ostrzem, a kolanem przydeptując jedno ramię, żeby nie mógł się za bardzo poruszać.
Dopiero wtedy mogła przyjrzeć się, kim był napastnik, obecnie jej ofiara. Jakiekolwiek miał zamiary, atakowanie kogoś z zaskoczenia i przenoszenie go w jakieś nieznane miejsce nie należało do rzeczy, które można czynić bezkarnie. Jej spojrzenie przepełniała wściekłość i chociaż czerwone oko zakrywała szara soczewka, nadal wyglądała na poważną przeciwniczkę.
- Kim jesteś i kto Cię nasłał? - syknęła przez zaciśnięte zęby mierząc nieznajomego z góry do dołu spojrzeniem. Nawet nie zastanawiała się, w jakim to miejscu znajduje się obecnie. Na oglądanie widoków przyjdzie czas nieco później, teraz należy zadbać o siebie.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.11.15 0:28  •  		Brzeg jeziora Annestar - Page 2 Empty Re: Brzeg jeziora Annestar
Uh, moja głowa...dawno tak szybko nie skakałem...

Nic dziwnego, że lądowanie nie należało do najprzyjemniejszych, Senbonzakura dosyć pospiesznie wybierał lokacje do teleportacji. W końcu wylądował z dziewczyną na skraju jakiegoś jeziora. Zacisnął zęby, łupniecie nieprzyjemnie dało się odczuć w lewym barku. Trzeba zaraz opatrzyć ran-

Huh?

Poczuł nagłe szarpnięcie, a chwile potem poczuł, jak ktoś podcina mu nogi. Normalnie mógłby tego uniknąć, ale wykorzystał już wszystkie skoki. Chociaż sytuacja nagle zaczęła robić się bardzo nieprzyjemna, to Wymordowany nie stracił panowania nad sobą. Spokojnym wzrokiem patrzył Yuu w oczy, wysyłając jasny sygnał, że nie boi się jej. Jedyną skazą na jego opanowanej postawie był lekki tik nerwowy, który pojawił się na lewym policzku. Umówmy się, gdy jest się rannym, to nie najlepszym wyjściem jest sytuacja, gdy ktoś przydeptuje ci butem ranę. Hakurei westchnął ciężko. Teraz przynajmniej wie, że dziewczyna nie jest zwykłą obywatelką Miasta. Przeciętny śmiertelnik nie opanowuje tak dobrze sztuk walki, do tego uwadze chłopaka nie umknęło sięgnięcie do bezdenki i nagłe pojawienie się Lecty. Nie podobało mu się ostrze wymierzone we własne gardło...

Chire! Gōkei.

Nagle miecz i saya chłopaka zniknęły. Yuu mogła zauważyć jak w mgnieniu oka rozpraszają się, tworząc dookoła niej i nieznajomego arenę utworzoną z czterech poruszających się rzędów ostrzy. Co prawda różowych  utworzonych z dziwnej materii przypominającej płatki wiśni, ale widać było, że są ostre jak brzytwa. Dwa z nich przyjęły kształt "X", blokując ostrze Lecty, a kolejne trzy utworzyły okrąg wokoło jej szyi, w odległości ok. połowy metra od ciała. Wymordowany nie uczynił żadnego gestu, ale w jego oczach pojawiła się niema groźba. Widać było, że nie zamierza atakować pierwszy, jednak nie zawaha się przed wykorzystaniem swojej siły do obrony. Nagle niewielki obłoczek czarnego dymu oderwał się od jego prawej dłoni i wolno poszybował w górę, zamierając przed twarzą dziewczyny. Mogła bez problemu odczytać napis w który się układał.

"Wszystko po kolei. Ale najpierw... Będziesz łaskawa odsunąć się trochę zanim całkiem zakrwawię sobie ubranie?"


Senbo szybko zerknął na czarną plamę rozrastającą się na lewym barku, tuż pod butem Yuu i wymownie spojrzał jej w oczy...

"Nie mam wrogich zamiarów, więc bądź tak miłą i nie zmuszaj mnie do walki której nie chcę. Już i tak jestem wystarczająco podirytowany dzisiejszym dniem."
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.11.15 11:31  •  		Brzeg jeziora Annestar - Page 2 Empty Re: Brzeg jeziora Annestar
Gdyby tak każdą groźbę w swoim życiu traktowała od razu jako wskazanie do odpuszczenia ataku, to równie dobrze, ta sytuacja w ogóle nie musiałaby mieć miejsca z powodu dawnego odejścia kobiety z tego świata. Magia i pojawiające się znikąd przedmioty nie robiły na niej wrażenia, obserwowała je z opanowanym zaciekawieniem badając przede wszystkim właściwości i możliwości, a gdy uznała, że w gruncie rzeczy nic szczególnego jej nie grozi, nie ruszyła się nawet o milimetr. Jej but jeszcze mocniej docisnął się do ramienia mężczyzny, a mina stężała. Groźba ostrzy dryfujących wokół jej gardła nie wzbudziła zamierzonej najpewniej reakcji. Przede wszystkim, gdyby ten chciał ją zabić, nie dawałby jej szansy na wycofanie się, a skoro tego nie chciał, to mogła negocjować dalej.
W pierwszej chwili nie mogła dojść dlaczego po prostu nie zacznie mówić, w końcu słowa dużo szybciej docierają do umysłu człowieka niż gesty czy nawet mimika. Z jego twarzy odczytała co najwyżej masę negatywnych emocji i nic więcej. Zignorowała obłoczek dymu, który dla niej był tylko jednym z wielu magicznych elementów, zapewne efektów ubocznych mocy wymordowanego, lub jakiegoś przedmiotu z jego otoczenia. Dopiero gdy litery zaczęły się naprzykrzać pchając przed wzrok łowczyni, rzuciła nań szybkie spojrzenie i w ciągu sekundy odczytała wszystkie znaki kanji.
Nie przejęła się zbytnio, to ona została zaatakowana, więc stan napastnika ani jego ubrań nie interesował ją w najmniejszym stopniu. Dała to wyraźnie znać cichym parsknięciem.
- Chyba śnisz. Cofnij te ostrza, albo posmakujesz odrobiny elektryczności. - Ufała swoim zdolnościom na tyle, że wierzyła w przepchnięcie ostrza przed pojawiające się znikąd ostrza, gdyby zaszła taka potrzeba. Dodatkowo ciągle przygniatała mu rękę stopą, samo to mogło być na tyle nieprzyjemne, że mógłby rozważyć wykonanie jej polecenia.
Przywódczyni wcale nie czerpała przyjemności z celowania do siebie nawzajem z jakimś nieznajomym wymordowanym, ale dopóki nie upewniła się, że jest bezpieczna, nie było mowy o odpuszczeniu. Nie chodziło nawet o egocentryzm, ale zwykłe wzięcie sobie do serca słów innych łowców, którzy prosili i grozili, żeby nie była naiwna. Jej utrata zdrowia mogłaby organizacji przysporzyć jedynie problemów, a ktoś musi trzymać ten bajzel w ryzach.
Kiedy pojawił się kolejny dym z napisem, zdmuchnęła go zanim w ogóle treść słów dotarła do jej umysłu. Nie interesowało ją, co nieznajomy miał do powiedzenia, dopóki znajdowali się w takim układzie.
- Najpierw zabierz broń. - Ponagliła wyraźnie pokazując mu, że nie przeczytała i czytać nie będzie. Yuu nie jest zainteresowana dymkową konwersacją z kimś, kto zabrał ją z przyjemnej i ciepłej jadali, chociażby dlatego, że była późna jesień, a ona musiała teraz paradować w zwykłej bluzie niedaleko jeziora.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach