Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Dziś musiał być naprawdę dobry dzień.
Po pierwsze, ktoś dał Abowi do ręki pistolet, a mimo to wszyscy jeszcze żyli. Ba, nawet nikt nie oberwał.
Po drugie, całkiem nieźle mu szło. Ucierpiało kilka butelek i tarcza czy dwie, a o to przecież chodziło. Chłopak szybko wszystko łapał.
Po trzecie, sprzęt też nie ucierpiał. Pistolet był jeszcze w jednym kawałku, nic nigdzie nie odpadło, panel sterowania nie zaczął dymić gdy anioł go dotknął...
Tak, to musiał być bardzo dobry dzień. Ale lepiej nie zapeszajmy. Abaddon nadal miał w ręce naładowaną broń.
Kiwnął głową i poprawił trochę pistolet.
Celować kawałeczek przed celem. Tylko kawałeczek. Nie strzelam przecież w ścianę za nim.
Cóż, rzeczywiście kolejny strzał wyszedł mu lepiej. Co prawda, nie ustrzelił jeszcze nic wyższego od 5, ale to i tak było nieźle. Nie miał być przecież snajperem i nie musiał trafiać dokładnie w punkt, w który celował. Do tego, dystans też nie miał być wielki, więc cele były dobrze widoczne, a to czy trafi w ramię, głowę czy brzuch nie było dla niego istotne. Grunt, żeby zadziałało.
Wystrzelił kilka nowych pocisków.
Mimo, iż ćwiczenia już trochę trwały, nie przestawały go cieszyć. Wręcz przeciwnie, im lepiej mu szło, tym bardziej uradowany był. Udało się nawet skupić na czymś jego uwagę na dłużej. I nawet stał w miejscu. Szkoda tylko, że potrzebna była do tego ostra amunicja.
Lewa ręka znowu zaczęła mu się trząść. Czekało go w przyszłości jeszcze wiele godzin ćwiczeń, by mógł nad tym dobrze zapanować.
Westchnął zawiedziony tym faktem i opuścił broń, która notabene przestała znowu strzelać.
Amunicja.
Odciągnął zamek, wykonał pusty strzał i wyjął magazynek. Złapał go kilkanaście centymetrów pod pistoletem. Po prostu nie mógł się powstrzymać i nie puścić go luzem. Spodobała mu się ta sztuczka.
Sięgnął po naboje i załadował broń. Wycelował znowu, ale zanim strzelił, przyszedł mu do głowy pewien pomysł. Przełożył Glock'a do drugiej reki i ustawił się do strzału z prawej strony.
Celował chwilę, a później strzelił. Kula trafiła w cel. Ba, nawet za 3 punkty. Nieźle.
Uśmiechnął się. Oburęczność się jednak przydaje w życiu.
- Chciałbym postrzelać na zewnątrz. Na pewno byłoby fajnie. - Zaśmiał się przed kolejnym strzałem.
Astira zniknęła mu w tym czasie gdzieś z pola widzenia, ale nie przejął się tym zbytnio. Wiedział, ze gdzieś tu krąży, bo choć nie słuchał jej myśli, nadal je słyszał. Pewnie dlatego zauważył, że się do niego zbliżyła. Niemniej jednak, jej nagły wrzask wyprowadził go na moment z transu i kula świsnęła gdzieś wyżej. Trafiła w tarczę, ale gdyby był to przeciwnik, to draśnięcie jedynie by go wkurzyło.
Anioł już odruchowo poprawił strzał i w ciągu sekundy wpakował kolejną kulę w tarczę. Tym razem byłaby to poważna rana.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Można powiedzieć, że była dumna z tego, co tutaj się działo. Oficjalnie mogła powiedzieć, że właśnie szkoliła swojego małego potworka, który strzelać będzie umiał tylko dzięki niej i jak kiedyś usłyszy w raporcie, że Abaddon chociażby poważnie uszkodził postrzałem jakiegoś patrolowca to padłaby z dumy pewnie bardziej niż matka obserwująca pierwsze kroki własnego dziecka. Pewnie też dlatego, że w dupie miała pierwsze kroki jakiegokolwiek dziecka. Zero instynktu macierzyńskiego.
Kiedy zamek pistoletu odskoczył, już chciała podejść do stołu żeby przyszykować mu kolejny zestaw amunicji. W końcu była instruktorem i za to odpowiadała oraz decydowała o tym czy i ile sztuk amunicji anioł dostanie. Dlatego też, kiedy ją uprzedził i sam sięgnął do pudełka z amunicją po prostu uderzyła go z płaskiej ręki w dłoń, prawie jak dziecko, któremu aż chciałoby się powiedzieć "a fe".
- Jak chcesz praktykować samowolkę to mogę stąd wyjść, bo chyba nie jestem Ci już potrzebna.- Zmarszczyła gniewnie brwi.- Żeby pójść na zewnątrz dobrze by było, żebyś za każdym razem chociaż trafiał w cel. Poza tym trzeba by skombinować tłumiki.- Podeszła do szafki z bronią i wyjęła drugiego Glocka. Skoro tak dobrze mu szło i tak chwalił się oburęcznością... Położyła pistolet na stole i w trakcie, kiedy Ab zajęty był mordowaniem tarcz, załadowała magazynek.
- Sprawnie Ci idzie. Więc nowe ćwiczenie. Po dwa strzały na przemian i trzeci z obu broni na raz.- Odgasiła papierosa i... zapaliła kolejnego. Stanęła z boku i wyłączyła tarcze, które posłusznie stanęły w miejscu. Na razie wolała żeby skupił się na tym, żeby w ogóle cokolwiek strzelić i nie wypuścić przy tym broni, bo nie było co się oszukiwać... z dwóch pistoletów na raz nie strzelało się najłatwiej, trzeba było mieć podwójną orientację ręka-oko.- Tylko mi się znowu nie wywróć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Chłopak wydął dolną wargę, gdy w trakcie napełniania na nowo pistoletu dostał po łapach. Trochę go to zdziwiło, ale w sumie, był to zrozumiałe. Nie powinien był robić tego sam z siebie. Jego błąd. Powinien był zapytać.
- Prze-pra-szam - wyrecytował jak uczeń podstawówki po czym upewniwszy się, że może, dokończył czynność.
- Ale ja się nauczę! - Pokiwał gorączkowo głową. - Choćbym miał tutaj przychodzić codziennie! I..i trzymać te butelki. - Podniósł prawą rękę do góry, jakby składał oficjalną przysięgę.
Naprawdę, był gotów regularnie ćwiczyć. Zdarzało mu się mieć słomiany zapał, ale nie w tym przypadku. Za bardzo chciał się nauczyć. No i była to świetna zabawa! Tylko ręce trochę bolały... I uszy po dłuższym czasie również. Eh. Za wszystko trzeba płacić.
Pokiwał głowa na wiadomość o tłumiku.
Tylko gdzie skombinować takie cacko? Już wiem! W sklepie z bronią. Albo w fabryce S.SPEC. MUSZĘ SIĘ TAM WYBRAĆ!
W główne już pojawił mu się plan miłej wycieczki do jednego z pilniej strzeżonych budynków S.SPEC. Niby kojarzył coś o tym, że raczej nie ucieszą się na jego widok i nie wręczą mu przedmiotu od tak, ale nie przywiązywał do tego większej wagi. Przecież miał już plan!
Skupił się na nowo na tarczy i posłał w jej kierunku jeszcze trzy kule. Wszystkie trafiły, ale żadna nie dalej niż do szóstki.
Spojrzał zdziwiony na drugi pistolet, który magicznie się przed nim pojawił.
- Dwa? - Popatrzył na Astirę szeroko otwartymi oczami.
Nie mógł uwierzyć, ile to szczęścia go dzisiaj spotkało a tu proszę, jeszcze więcej.
Ochoczo pochwycił Glock'a i skierował go w stronę tarczy. I tu pojawił się problem. Stanie bokiem już odpadało.
Pokręciła się chwilę na miejscu próbując przyjąć dobrą pozycję. W sumie, wystarczyło zmienić trochę tą pierwszą, kiedy strzelał trzymając pistolet obiema rękami i można było strzelać.
Ostrożnie podniósł oba pistolety i począł zerkać to jeden, to w drugi. No tak. Podzielna uwaga była tutaj bardzo potrzebna.
Najpierw wycelował z lewego pistoletu i wystrzelił dwukrotnie. Trafił. Pierwszy strzał nieźle, drugi trochę gorzej.
Później skupił się na prawym. Tu musiał się jeszcze trochę podszkolić, ale też nie było źle.
W końcu przyszedł czas na oba na raz. O dokładnym wycelowaniu nie było mowy, więc musiał zrobić to "na oko".
Pociągnął za spusty i się zachwiał, ale tym razem nie przewrócił. szybkie przesunięcie nogi w tył i zaparcie się na niej pomogło mu się wyratować.
Spojrzał pytająco na Astirę. Był ciekaw, jak mu jej zdaniem idzie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Uśmiechnęła się delikatnie i tak jakoś odruchowo popacała go po głowie. Ab z chwili na chwilę zdawał jej się być coraz bardziej pocieszny a żyjąc wśród łowców rzadko ma się okazje na takie odskocznie od rzeczywistości więc nie zamierzała narzekać, a wręcz korzystać a później nikomu się do tego nie przyznawać.
- Będziesz ćwiczył codziennie? A z kim będziesz tu codziennie przychodził?- No bo chyba nie spodziewał się, że ktokolwiek kto minie go po drodze, gdy zobaczy, w którą stronę kieruje się niesforny anioł tak bezkarnie pozwoli mu wślizgnąć się do strzelnicy i bez żadnego nadzoru chwycić za broń i sobie postrzelać. Pewnie nawet nieźle musiałby się natrudzić żeby któregoś uparciocha uprosić o to, żeby raczył poświęcić godzinkę czy dwie ze swojego jakże cennego czasu- bo przecież mógłby go poświęcić na wypicie z dwóch flaszek wódki- i przyjść z aniołem na strzelnicę.
- Dwa.- Kiwnęła głową, jakby chcąc go jeszcze dodatkowo upewnić, że to się dzieje naprawdę, że o to leżą przed nim dwa pistolety i ma pozwolenie na użyciu obydwu na raz. Generalnie kusiło ją, by spróbować zmierzyć skrzydlatego z innym, cięższym modelem pistoletu, jak chociażby jej własne- choć swoich nawet nie pozwoliłaby mu opuszkiem palca dotknąć- ale miała świadomość tego, jak bardzo zmęczone są już jego mięśnie i po prostu źle by się to skończyło.
Pokręciła ze zrezygnowaniem głową, gdy Abaddon zaczął dość nieudolnie ustawiać się z pistoletami i rozpoczął swoje próby strzelania z obu.
- Niepotrzebnie męczysz sobie ręce.- Podeszła do niego i kiedy miała przyjść kolej na strzelanie z prawej ręki, opuściła jego drugą rękę do dołu.- Masz oba pistolety, ale jeżeli na raz strzelasz tylko z jednego, niepotrzebnie trzymasz drugi w górze. W razie niebezpieczeństwa byłbyś w stanie go podnieść, a tak, tylko męczysz ramię. Postawę dostosowuj do tego z ilu pistoletów na raz strzelasz i z której ręki.- Chwyciła papierosa wargami i wyjęła ze swoich kabur obydwa różowe cacuszka i chcąc mu zaprezentować co miała na myśli, najpierw stanęła bokiem, prawą rękę i nogę mając wyciągniętą do przodu, a potem opuściła prawą rękę, powróciła prawą nogą do tyłu, tak by teraz lewa znalazła się z przodu i uniosła lewą rękę. W końcu do uniesionej lewej ręki dołączyła prawą i do lewej nogi dostawiła drugą, stając w lekkim rozkroku.
- Tak wygodniej, co? To jeszcze raz. Po dwa na przemian i trzeci jednocześnie.- Schowała swoje pistolety, pochwyciła papierosa w palce i stanęła trochę z boku, by dać mu odrobinę przestrzeni.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Szczerze mówiąc, anioł nie miał pojęcia jak to zrobi, ale był pewien, że zrobi. Zamierzał tutaj regularnie ćwiczyć i miał nadzieję, ze argument iż przeszedł gruntowne szkolenie jakoś przekona wszystkich, którzy byliby temu przeciwni. Szanse na to były raczej marne, ale przecież nie zawsze było tutaj pełno ludzi. Mógł się przecież zakraść, jak nikt by nie patrzył. Zmienianie się w cień bardzo by się tu przydało. Niby robiłby później dużo hałasu, ale byłby przecież na strzelnicy. To nic niezwykłego, że ktoś tu strzela. Nie trzeba tego zawsze sprawdzać. To miejsce jest do użytku Łowców. Gorzej, gdyby ktoś akurat wszedł do pomieszczenia, kiedy Ab by trenował.
Dopiero po słowach instruktorki zdał sobie sprawę, że rzeczywiście nie musi przecież trzymać obu na raz w górze. Na razie nie zmieniał ich na tyle szybko, by ustawianie się do strzału miało przypominać stepowanie.
Ponownie ustawił się bokiem i wycelował. Strzelił dwa razy do tarczy i zmienił ustawienie. Ponownie wycelował i strzelił. Zerknął na Astire i uśmiechnął się.
- Tak. Tak zdecydowanie łatwiej.
Spojrzał na muszkę i ponownie strzelił.
Teraz stanął do tarcz przodem, tak jak pokazywała mu łowczyni. Wymierzył i strzelił. Tym razem prawie się nie zachwiał.
- Teraz dobrze? - Opuścił broń i spojrzał na nią wyczekująco.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Oparła się o ścianę, ot z nudy i wygody bo wprawdzie mogła sobie postrzelać ale nie po to tu przyszła i musiała skupić się na poczynaniach swojego ucznia, wiedziała bowiem, że gdyby wyciągnęła swoje pistolety to już w ogóle nie interesowałoby jej jak Abaddon sobie radzi i generalnie mogłoby go tu nie być. Dlatego... postanowiła popuszczać sobie kółeczka z dymu, wciąż jednak intensywnie obserwując swojego podopiecznego.
- Prawie idealnie.- Kiwnęła głową i zwróciła swoje spojrzenie w kierunku tarcz. Jak na pierwsze strzelanie były nieźle podziurawione, ale szczerze powiedziawszy w samym ostrzeliwaniu celu nie widziała żadnej wielkiej filozofii więc nic dziwnego, że Ab wszystko sprawnie uchwycił. Gorzej by było jakby tarcze znalazły się paręnaście metrów dalej albo zaczęłaby mu liczyć punkty, ale przecież nie o to chodziło. Nie szkoliła go ani na snajpera ani na strzelca sportowego.
- Ty tak ciężko nie trenuj bo jeszcze uczeń pokona mistrza i będzie wstyd na całą organizację.- Posłała mu tak zwany jednokącikowy uśmiech i rzuciła dopalonego papierosa pod nogi.
- To co. Opróżnij magazynki i kończymy?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Uśmiechnął się szeroko słysząc pochwałę, bo w końcu stwierdzenie "prawie idealnie" było poniekąd pochwałą, czyż nie? Nie liczył przecież nawet, że będzie od razu idealnie. Miało być na tyle dobrze, by był użyteczny dla organizacji. By wysłanie go do walki i ratowania towarzyszy miało sens. Był aniołem wielozadaniowym i musiał się rozwijać, bo same noże nie zawsze wystarczały. Zwłaszcza na otwartym terenie i przeciwko armii speców.
Powtórzył jeszcze raz ćwiczenie.
Dwa razy na lewo, dwa razy na prawo. Oba naraz.
Uśmiechnął się. Na serio nieźle mu szło.
Spojrzał ze zdziwieniem na Astirę.
- Przecież ty świetnie strzelasz. Prędko cię nie dogonię. - W przeciwieństwie do niej, mówił zupełnie poważnie. Może dlatego, że dorównanie nauczycielce wydawało mu się czystą abstrakcją? Co prawda przypuszczał, ze mogła po prostu żartować, ale i tak najpierw odebrał to jako prawdziwą obawę.
Zerknął na pistolety. Strasznie mu się podobały, ale był ciekaw, jak się strzela z innych. Cóż, niebawem się tego pewnie dowie. Ale to już nie dzisiaj. Jeszcze będzie okazja.
Kiwnął głową w kierunku instruktorki i wrócił do strzelania.
Teraz starał się nie robić tego już tak mechanicznie. Dwa tak, dwa tak, jedno tak. Pojawiła się drobna losowość w jego ruchach. Wolał ćwiczyć takie strzelanie, jakie będzie częściej praktykował i jakie miało w sobie pierwiastek Aba. Cóż, tego wojskowy z pewnością powinni się obawiać...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Wszystko szło wyćwiczyć. Wprawdzie opanowanie czegoś do perfekcji zajmowało wiele lat treningów ale przecież na dobrą sprawę nic nie wiedziała o aniołach ani o tym jak szybko się czegoś uczą. Abaddonowi wyjątkowo dobrze szło przyjmowanie podstaw a i nawet trochę bardziej skomplikowanych ćwiczeń i nie była w stanie odpowiedzieć na pytanie czy wynikało to z tego, czy strzelanie po prostu jest takie łatwe, czy Ab jest po prostu pojętnym uczniem czy miało na to jakoś wpływ to, że był tym kim był.
- Z takim zaparciem i ambicją jaką masz teraz to niedługo wyzwę Cię na pojedynek i sprawdzimy kto ustrzeli więcej punktów.- Oczywiście żartowała ale puściła w jego stronę nieco zadziorne oczko, jakby chcąc go odrobinę sprowokować i nastraszyć, że nie pozwoli sobie na podważenie własnej pozycji jako dobrego strzelca. Przecież nie mogłaby pozwolić na to, żeby uczeń przerósł mistrza!
Generalnie mogłaby już iść... aaale nie zostawi go tu samego więc pożytkując jeszcze tę chwilę, która Ab miał spędzić na opróżnienie magazynków do końca, wzięła ze stołu pudełko z pozostałą amunicją i schowała je z powrotem do szafki. Nawet mogłaby posprzątać szkło z rozbitych butelek ale to chyba w tej sytuacji był bardzo głupi pomysł, tak pchać się aniołowi prosto pod linię strzału.
- Powiem Ci, że nie spodziewałam się, że tak szybko wszystko załapiesz. Widocznie świetny ze mnie nauczyciel. Jeżeli będziesz chciał mooooże jeszcze kiedyś poświęcę Ci chwilę czasu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Ab nie skupiał się już tak strasznie przy każdym strzale. Za długo już dzisiaj musiał nad sobą panować. Teraz, zamiast mierzyć każdy strzał oddzielnie, naprowadzał broń na cel i starał się trafić w niego kilka razy bez dłuższych przerw między strzałami. Taka szybka zmiana nie była najlepszym pomysłem, bo znowu nie wszystkie kule trafiały w tarczę, ale kiedy troszeczkę zwolnił swoje ruchy, szło mu to już nawet całkiem gładko.
Możliwe, że nawet za bardzo by się w tej zabawie rozkręcił i zaczął wygłupiać, co przy naładowanej broni w rękach nie byłoby dobrym pomysłem; ale amunicja dość szybko mu się wyczerpała.
- To już?
Spojrzał ze smutkiem na broń.
Już było te trzydzieści ileś strzałów?
Westchnął ciężko i odłożył pistolety na blat. Odszukał wzrokiem Astirę, która krzątała się gdzieś i ogarniała mały bałagan. Ab rozejrzał się pospiesznie, czy nie ma czegoś do zrobienia. Dostrzegł szkła.
- Posprzątać to? - rzucił wskazując na skorupy i już wyrywając się w ich kierunku.
- I jesteś naprawdę świetną nauczycielką. Dziękuję, że zgodziłaś się mi pomóc. - Posłał jej szeroki uśmiech. - Bardzo chętnie jeszcze kiedyś z tobą poćwiczę. O! Może pokażesz mi jednak jak strzelać z karabinu? Kto wie, może jak poćwiczę, to nawet będę w stanie go używać!
Spodobał mu się nowy pomysł. Oczywiście, zrozumiałby gdyby mu to odradzała, ale pomarzyć przecież mógł.
Wszechstronny Ab. Yuu musiałoby się to spodobać!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Uśmiechnęła się delikatnie kiedy Ab ze smutkiem dostrzegł, że właśnie pozbył się ostatniej sztuki amunicji.
- Niestety nie wymyślili jeszcze niekończącej się amunicji. A jakie to byłoby piękne...- Rozmarzyła się przez moment już w głowie widząc to jak nie musiałby się podczas walki martwić tym, że kończy jej się amunicja a o to właśnie rusza na nią ktoś kto walczy wręcz lub bronią białą. Nie raz i nie dwa kończąca się amunicja w takiej sytuacji potrafiła być zgubna, z resztą nawet Abaddon miał okazję poznać tego skutki na ciele Astiry, gdy przyszła do niego cała poharatana.
- Generalnie mógłbyś to zostawić... może jakaś menda by na nie nadepnęła. Ale jeżeli Ci zależy...- Gestem dłoni dała mu znak wolnej ręki. Przecież nie będzie mu zabraniała sprzątać. Jeżeli chciał. Niech sprząta.
Podziękował... miłe. Aczkolwiek głupio byłoby się przyznać, że tak na dobrą sprawę nie wyrywała się jako wolontariuszka, żeby z miłą chęcią pomóc skrzydlatemu opanować podstawy. Wprawdzie miło została zaskoczona kiedy okazało się, że wcale nie był tak niepojętny jak się spodziewała.
- Karabin... Muszę to przemyśleć. A Ty... musisz na to zasłużyć.- Puściła mu oczko i nawet się cicho zaśmiała. No bo co! Nie mogła tak wszystkiego robić bezinteresownie na ładne oczka. To nie było w stylu materialistki Astiry.- A teraz już. Sio. W stronę drzwi. Wypad.
Zaczęła go rękami wypychać w stronę drzwi, po drodze jeszcze przełączając włącznik światła, sprawiając, że za nimi zaczęły gasnąć światła. A to oznaczało, że to już naprawdę koniec treningu, nie ma ładnych oczek i wracania pod tarczę. Na dzisiaj wystarczy. W końcu dopchnęła go w stronę drzwi a potem przez nie wypchnęła.
- Niewątpliwie... Do zobaczenia.- I ruszyła w stronę kwater. A może w stronę składziku z alkoholem... albo cholera wie gdzie. W każdym razie poszła sobie.- Pamiętaj o zadaniu domowym!- Krzyknęła jeszcze na odchodne i już pozostał po niej tylko dym. Nie... nie taki magiczny. Taki z fajki, którą od razu odpaliła.

//praszam za zwłokę//
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Astira jeszcze nie wiedziała, ale ktoś już pracował nad spełnieniem jej marzenia. Ba, nie wiedziała też, że zetknęła się poniekąd z prototypem. W sumie, to między innymi przez typa, który te prototypy dzierżył, była ona zmuszona odwiedzić Anioła. S.SPEC, czego to oni nie wymyślą by utrudnić życie łowcom.
Ab zrobił zatroskaną minę, słysząc o kimś depczącym po szkle.
Ale tu są sami łowcy. To prawie jak rodzina..
Zrobił coś na kształt szczenięcych oczek i w mig wziął się do pracy.
Nie minęły dwie minuty, a wszystkie rozsypane szkła znalazły się na jednej kupce. Anioł zagarnął je do śmietnika i odłożył go na miejsce. Na podłodze pozostało jeszcze kilka niewielkich odłamków, ale ich zawsze było tu pełno. Chyba tylko idiota nie starałby się uważać w takim miejscu na posadzkę. (To wcale nie tak, że Ab bez wahania stawał tu i chodził na gołych rękach.)
Cały uradowany, jeszcze raz przyjrzał się małej wystawce broni i podskakując ruszył w stronę wyjścia.
Uśmiechnął się szerzej nie słysząc jednoznacznej odmowy.
Nadzieja. Mógł mieć nadzieję, że kiedyś postrzela z czegoś cięższego. Napawało go to optymizmem i chyba sam nie był świadom, że szanse na spełnienie tego małego marzenia oscylują gdzieś koło zera.
Odruchowo zaparł się nogami i zrobił zdziwiona minę, gdy zaczęła go wypychać, ale bynajmniej nie utrudniło jej to zadania. Przesunęła chłopaka bez trudu.
Kiedy już znalazł się za drzwiami, rozejrzał się nieco zdezorientowany.
To już... ale ja bym się jeszcze pobawił!
Jego mózg cały czas ignorował ból w mięśniach i nieco nasilające się piszczenie w uszach. Ab był zbyt zafascynowany nowym hobby, by zwracać uwagę na takie szczegóły.
Wydął dolną wargę, ale posłusznie ruszył w stronę szpitala. Miał tam jeszcze trochę do zrobienia. Adam prosił go ostatnio o sprawdzenie, czego brakuje i co trzeba donieść.
Anioł nagle się zatrzymał i odwrócił o 180 stopni do Astiry.
- Taaaak, jest! - Zasalutował po czym ruszył pędem w stronę szpitala, śmiejąc się przy tym wesoło.
Oczywiście, ze zamierzał wypełnić polecenie.
- Będę tu przychodził i ćwiczył! Obiecuję! - krzyknął jeszcze gnając przed siebie w przeciwnym kierunku, do drogi łowczyni.

Jak powiedział, tak też i zrobił. Starał się codziennie odwiedzać strzelnicę i odtwarzać to, co pokazała mu Astira. Raz szło lepiej, raz trochę gorzej. Mniej więcej po miesiącu treningi przestały być już takie męczące. Zauważył, jak długo może spokojnie strzelać, zanim zaczną mu się trząść ręce i zanim straci koncentrację.  
Czasem pomagali mu też inni łowcy. Zwłaszcza wtedy, kiedy nie mogli już zdzierżyć patrzenia na jego chaotyczne ruchy. Poprawiali ułożenie rąk i ustawienie nóg. Przypominali mu o opuszczaniu broni i nieraz ochrzaniali za zbyt pochopne marnowanie amunicji.
Spędzał tu sporo czasu. Nawet po kilku miesiącach ćwiczeń na strzelnicy, nie stracił zapału do pracy.
Co prawda, wpadał tu nieco rzadziej, bo zawsze było coś do zrobienia, ale i tak starał się postrzelać przynajmniej 3-4 razy w tygodniu.

I tak, po roku ćwiczenia, mógł w końcu powiedzieć, że równa się on swoim przyjaciołom i może z dumą dzierżyć powierzoną mu broń.
Rzecz jasna, to była tylko jego subiektywna opinia. Każdy doświadczony strzelec patrząc na jego "styl" nadal zastanawiał się, czy to aby na pewno bezpieczne, żeby ten mały trzymał spluwę, a co dopiero dwie. Niemniej jednak, anioł był już w stanie całkiem przyzwoicie strzelać i stanowił dla wrogów znacznie większe zagrożenie niż przed nauką (no i dla przyjaciół mniejsze, rzecz jasna).


Ostatnio zmieniony przez Abaddon dnia 28.12.15 19:30, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach