Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 2 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

I znowu wszystko szło nie po jego myśli. Ja pierdole czy to jakaś tradycja od ostatnich paru miesięcy? Kiedy opracuje strategie i wszystko idzie jak po maśle nagle musi się coś spierdolić. Tutaj nawet jeszcze nic mu nie wyszło. Musiał więc improwizować dalej i starać się przeżyć. Patrząc na otaczające go otoczenie faktycznie jest to dosyć trudne zadanie. Wszyscy martwi, a tylko dwójka ostatnich Łowców żyje. Naprawdę doskonale. Gorzej być nie mogło. Musiał westchnąć ciężko i zaciągnął się jeszcze fajką. Kiedy rozgrzany tytoń już się skończył i został sam filtr to wyrzucił go gdzieś w bok. Siostra nie zdawała sobie sprawy z tego, że Łowcy mają wielu wrogów. Niektórzy jeszcze się nie ujawili, ale na pewno gdzieś są.
- Smoki. Kościół. Wymordowani. Ktokolwiek. Wiele jest możliwości. - Powiedział spokojnie i uważnie przyglądał Astirze. Kiedy zaś podała mu książkę na początku zupełnie nie wyglądał na przejętego czy zaskoczonego.. Przeglądał sam każdą stronę i widział, że większość z nich... znaczy prawie wszystkie są puste. Widać było, że brakuje niektórych kartek. Wyrwane, czy delikatnie usunięte by nie pozostawić śladów. Na szczęście on jest dobry w zauważaniu szczegółów, wiec dla niego to nie był żodyn problem. Największy problem sprawiło mu to, że właśnie zaczął czytać coś co nie mogło być prawdą. Nie było realne. No po prostu nie. Nigdy nie słyszał o czymś takim jak podróże w czasie. Nikt tego jeszcze nie opracował. Nikt nie miał nawet teorii jak to osiągnąć. Zbyt wiele rzeczy się tutaj nie zgadzało. Ale mógł być pewien. To jest jego pierdolony charakter pisma. Jego ręce zadrżały. Ekscytacja go przepełniła, ale też dziwny rodzaj lęku. Nie bał się od wielu naprawdę wielu lat, a teraz czuł jak zimne uczucie przepełnia całe jego ciało.
- As chodź. - Zawołał siostrę i ją zmierzył. Chyba jednak nie znalazła nic sensownego. Ale musiała sie dowiedzieć o tym wszystkim. Kiedy zaczął czytać jej ten wpis, który był najważniejszy to miał nadzieję, że nie zemdleje. Taka wiadomość to musiał być prawdziwy wstrząs, nawet dla nich. Strzelił sobie w twarz i jego spojrzenie automatycznie wróciło do normy. Wcześniej zmartwiony i przepełniony strachem, a teraz poważne i zdeterminowane.
- Jeżeli ta książka mówi prawdę co jest bardziej niż pewne. To znaczy, że jesteśmy tutaj z konkretnego powodu. - Dodał jeszcze i zerknął na wcześniejsze wpisy szukając po co mieliby się cofnąć w czasie. Jaki był powód. Co muszą tutaj zrobić. Na razie wiedział, że musieliby się cofnąć w czasie by dowiedzieć się co się tutaj tak naprawdę stało. Ostrzec ich. Ostrzec przywódczynię. Kurwa to wszystko jest takie skomplikowane. Kiedy przeczytał resztę wpisów schował książkę do wewnętrznej kieszeni płaszcza. Następnie urwał kawałek materiału ze swojego ubrania - to od kostek. Zrobił sobie prowizoryczną maskę tak by nie wdychać już tego wszystkiego i by nie czuć smrodu. Siostrze zrobił to samo i podał jej owy materiał.
- Pomyślimy nad tym za chwile. Chodź znajdźmy schronienie. - Rzucił jej jeszcze i wyciągnął w jej stronę rękę. Wiedział, że musi jej ją podać inaczej się zgubią w chmurze która już powoli całkowicie zakrywała im widoczność. On jednak się nie poddawał wierzył w swoje umiejętności. Zwiększona percepcja mówią, że się przydaje. Miał nadzieję, że i teraz tak będzie. Szukał miejsca które mogą użyć jako prowizoryczne schronienie albo miejsca gdzie chmuro-dymo-mgła jest najrzadsza. Im rzadziej tym bliżej koniec no nie? To było jedyne co mogli zrobić.
Bardzo zastanawiało go to co się stało z ubraniami. Co to za czarne coś co pokrywało ciała Łowców? Czy to przez to, że cofnęli się w czasie? Ciężko powiedzieć. A co z bronią. zegarkami. Wszystkim. Oni naprawdę nie mieli niczego. Tak jakby byli gotowi na śmierć i dali się zajebać. To nie było możliwe. Musiało być jakieś wytłumaczenie! Naprawdę za dużo możliwości się tworzyło przez to stwierdzenie : " cofnęliśmy się w czasie ". Musiał zapewnić bezpieczeństwo siostrze i sobie. To chwilowo był jego priorytet.
                                         
Ciro
Szpiegmistrz
Ciro
Szpiegmistrz
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ciro "Zirro" Eltyar


Powrót do góry Go down

Notatek było zaledwie jeszcze kilka, niektóre z nich mogły być intrygujące przez sam fakt, że data 3011 powtarzała się w nich raz za razem, jednak treść była już mniej imponująca. Kilka wspomnieć na temat przygotowań, godzina wstania z łóżka i moment pakowania się opis obchodu po siedzibie i  jeszcze trochę nieistotnych kwestii. Jeden albo dwóch stron pomiędzy zapisanymi stronami zostało wyrwane. Było widać nadszarpane brzegi, które czyjaś ręka pośpiesznie chwyciła i uciekła. Możliwe, że w czasie, gdy łowcy nadal byli pogrążeni we śnie. To by także wyjaśniło, dlaczego dziennik został pośpiesznie rzucony pod betonową ścianę, zapewne po to, by nikt go więcej nie znalazł. Uwagę mogła przyciągnąć jeszcze jeden zapis sygnowany tym samym imieniem i nazwiskiem, datą i zapisany tym samym narzędziem.

„Nikt nie wie, co się wtedy stało. Jedynym wyjściem jest odkrycie tego osobiście i powrót z gotowym planem działania. Nawet jeżeli miało by to zająć miesiące... lata... mam dokładnie dziewięć lat na odkrycie metody, bez planu nie można mi wracać.”

I znowu zagadki. Z treści mniej-więcej dało się wyciągnąć cel rzekomej podróży w czasie. Tyle, że nikt nie wie, czy ta faktycznie miała miejsce. W treści nie dało się odnaleźć ani jednego słowa na temat tego, czy ktoś poza mężczyzną miałby zabrać się na tą misję, a jednak byli tu we dwoje.
Zadecydowali się ruszyć i oddalić od gęstniejącej mgły. Z każdym pokonanym metrem na początku widoczność zmniejszała się, ale po krótkiej chwili zarysy na horyzoncie zaczęły stawać się wyraźniejsze. Tutaj także popiół spadał z nieba, lecz nie w aż takiej ilości. Ilość czarnego osadu także się zmniejszała. Astira roztarła go w palcach i powąchała, ale nie potrafiła rozpoznać zapachu. Woń przypominała jakby piasek albo skruszony węgiel. Po kolejnych kilku metrach niebo zrobiło się już całkowicie wolne od popiołu i dymu. W oddali widać było też więcej budynków, niektóre w całości, inne uszkodzone ale nie zmiecione z powierzchni ziemi, jak te w centrum. Wygląda na to, że siła uderzenia miała średnicę około stu metrów. Para czerwonych ślepi przyglądała się parze łowców z daleka, chowając się za jedną ze ścian w pół zawalonej budowli.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Chcesz mi powiedzieć, że kościół albo smoki mieli arsenał, który byłby w stanie zrobić... to?- Uniosła jedną ze swych brwi do góry. Ciro chyba sam nie wierzył w to, że kościół, smoki, wymordowani, czy ktokolwiek inny byłby w stanie tak zaskoczyć łowców, żeby dosłownie wszystkich wybić a ich kryjówkę zmieść z powierzchni ziemi.
Kiedy ją zawołał, podeszła do niego i sięgnęła dłonią do jego kieszeni, z której wyciągnęła papierosy, a następnie jednego z nich wsadziła do ust i odpaliła. Musiała ukoić nerwy. W tej chwili czuła się tak głupio, jak jeszcze nigdy w życiu się nie czuła. Nawet fakt, że była analfabetką nie doprowadzało ją do takiego stanu, jak to, co się tutaj dzieje. Nie miała pojęcia, co o tym wszystkim myśleć, nie potrafiła wpaść na żaden pomysł dotyczący całego zajścia i czuła się tak bezsilnie, jak jeszcze nigdy się nie czuła.
- Czekaj... czyli...- Przetarła dłonią czoło uważnie analizując ostatni wpis z dziennika, który przeczytał jej brat. Nie wolno mu wracać... ma dokładnie dziewięć lat...- Czy je dobrze rozumiem? Że niby przybyliśmy z 3011, albo... Ty przybyłeś i chcesz się dowiedzieć co tu się stało?
Jej oczy chyba jeszcze nigdy nie były tak szeroko otwarte. To brzmiało tak głupio, że aż niedorzecznie. Może ktoś po prostu napisał sobie jakąś historyjkę... albo Ciro z nudów bawił się w pisarza i nawet o tym nie pamięta. Choć z drugiej strony biorąc pod uwagę to, że żadne z nich nic nie może sobie przypomnieć ten cholerny dziennik był dla nich jedynym źródłem informacji i chyba musieli spróbować uwierzyć w to, co jest tam napisane. W tej chwili przez jej głowę przeleciała jeszcze jedna myśl... nie przeczytał nic o tym, że miałaby podróżować w czasie z nim... czyżby mieli być Astirą i Ciro z zupełnie różnych okresów? Czy była szansa na to, że ona była z 3002 a on przybył z przyszłości?
- Ja pierdole...- Skwitowała swoje własne myśli, czując, że od tego wszystkiego boli ją głowa. Była tak zdenerwowana, że na jedno zaciągnięcie się papierosem chyba spaliła jego aż połowę.
Podążała za bratem, mocno trzymając jego rękę. Nigdy nie sądziła, że dojdzie do sytuacji, że będzie musiała trzymać go za rączkę, ale to chyba było najrozsądniejsze rozwiązanie w tej chwili. Wolałaby nie stracić go z oczu, bo cholera wie, kto tu jeszcze jest prócz nich... wolała się nie przekonywać, tym bardziej, że nie miała przy sobie niczego, czym mogłaby się obronić.
- Kurwa. Dobrze. Powiedzmy, że w to wierzę i jesteś tu po to, żeby ogarnąć co tu się stało. To ogarnij kurwa i mi powiedz bo ja naprawdę nic nie rozumiem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Musieli stąd wyjść. Nie mieli żadnego innego wyboru. To było jedyne faktycznie normalne myślenie każdej osoby, która utkwiła w zamieci czy w innym gównie. Na szczęście widać było, że owy popiół czy co to tak było utkwił dokładnie w miejscu gdzie stało się coś co zadecydowało o losie Łowców. Parł przed siebie i trzymał kurczowo swoją siostrę. Nie mógł jej zgubić. Musiał mieć wsparcie jakiekolwiek. Kogoś by móc do niego otworzyć mordę nawet. Kiedy zwróciła uwagę, że ich przeciwnicy nie mieli takiej siły rażenia to wzruszył ramionami. Problem jest taki, że nie wiedzą tego. Każda z organizacji miała swoje jakieś tajemnice. To było to. Teraz jak o tym pomyślał to może inne miasta wspomogły M-3. Przecież mechaniczni żołnierze nie byli stąd. Pewnie ściągnęli jakieś inne chodzące maszyny do zabijania. Może zrzucili na nich bombę. Miał ochotę się zaśmiać. Czyżby byli aż takim zagrożeniem, że w końcu wojsko zdecydowało się działać?
- Oni może nie. Ale inne miasta tak. - Mruknął cicho i szedł dalej czując jak coraz więcej pyłu ląduje na jego twarzy. Na szczęście prowizoryczna maska trochę im ułatwiała sprawę, a przynajmniej jemu. Widział też, że siostra nie zwróciła uwagi na jego podarunek. Cholera zdecydował się rozwalić swój ulubiony płaszcz, a ona co? Sam jej zawiązał na mordzie maskę z niezadowoleniem w oczach. Bezczelna. Kiedy jej powiedział o wszystkim to wiedział, że szybko zacznie się gadane, że ma jej to wszystko wytłumaczyć. Ale co on kurwa miał wiedzieć o tym. Stracił pamięć. Dobrze, że chociaż uchował się ten dziennik, który im uratował skórę w pewnym momencie. Westchnął i zerknął w jej stronę. Narzucił kaptur na głowę i szedł dalej.
- Wychodzi na to, że ja jestem. Czy ty ze mną skoczyłaś w czasie tego nie wiem. - Powiedział spokojnie, ale musiał być teraz naprawdę mega ogarnięty. Wziął głęboki wdech. - Jedyne co wiem to, że mamy wszystkiemu zapobiec. Trzeba znaleźć kogoś kto będzie coś wiedział. - Mruknął jeszcze tonem jakby to było oczywiste. W końcu wszystko zaczynało robić się przejrzyste. Widzieli wszystko. Ruiny wokół. Pełno budynków. Rozejrzał się wszędzie i starał się znaleźć miejsce charakterystyczne. Musiał wiedzieć gdzie się znajduje. Może mogli pójść do niego do mieszkania. Może jeszcze stało. Znowu Astira się na niego rzuciła. Napięły mu się mięśnie twarzy. Niezadowolenie na twarzy murowane.
- Jak będę kurwa wiedział to będę KURWA WIEDZIAŁ. - Syknął i w pewnym momencie podniósł głos. Naprawdę go wkurwiała. Wiedział, że ona jest zestresowana i zmartwiona. Ale to nie powód by się na niego wkurwiala i darła morde. Puścił jej rękę i wyciągnął papierosa. Musiał zapalić. Odpalił fajkę i się rozejrzał. Jeżeli jego zwiększona percepcja pozwoliła mu dostrzec te dwa ślepia to ruszyłby w stronę tej osoby. Świadek wydarzenia. A jeżeli nie to po prostu stoi na razie. Musiał pomyśleć. Jak już ustalił ich miejsce pobytu to ruszył w stronę swojego mieszkania. Przetrzepał swoje ubranie z pyłu by nie było wiadomo, że są z miejsca zbrodni. Wojsko na pewno będzie wiedzieć, ale przypadkowe osoby nie. Najważniejsze było pozostanie w ukryciu i zdobycie informacji. "Potrzebuję broni. " - Mruknął w głowie. Potrzebował. Bardzo. Musiał jakąś mieć bo dostanie nerwicy.
                                         
Ciro
Szpiegmistrz
Ciro
Szpiegmistrz
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ciro "Zirro" Eltyar


Powrót do góry Go down

Rozmyślaniom nie było końca. Dziennik sprawił, że było więcej pytań i odpowiedzi. Bez decyzji o zmianie miejsce pewnie nadal stali by bez celu pośrodku miejsca zagłady obsypywani popiołem. Na szczęście wydostali się wreszcie z obecnej dookoła mgły i mogli już normalnie widzieć. Ta część miasta, chociaż dużo mniej zniszczona wyglądała na opuszczoną. To logiczne biorąc pod uwagę fakt, że akcja wyglądała na dobrze zaplanowaną. Atakujący musieli więc ewakuować okolicę, żeby przypadkiem nie dokonać masowego mordu na mieszkańcach M-3. To było pewne, znajdowali się nieco na wschód od centrum, niektóre budynki dało się rozpoznać, inne nie pasowały do wizji z pamięci, jeszcze kilka chwiało się z wielkimi pęknięciami od fali wybuchu.
Właściciel czerwonych ślepi, kimkolwiek był, dostrzegł że dwójka zbliża się w jego stronę i natychmiast zniknął za ścianą. Z tej odległości nie dało się rozpoznać, z kim mają do czynienia. Człowiek, zwierzę, maszyna? Cokolwiek to było, najwyraźniej się przed nimi chowało. Teraz, kiedy poruszanie się było już zdecydowanie łatwiejsze i przyjemniejsze mieliście wybór, mogliście nadal kontynuować podróż do znanych sobie budynków bądź zainteresować się nieznaną parą oczu wyglądającą od czasu do czasu zza załomów.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

W sumie może miał racje... Nie pomyślała o tym, że inne miasta mogły maczać w tym palce natomiast po dłuższym zastanowieniu... musiały. Akcja na taką skalę nie mogła zostać zorganizowana przez jedną organizację w jednym tylko mieście, nie byliby w stanie ich tak zaskoczyć.
- Może. Dzięki.- Całkowicie zapomniała o tym skrawku materiału, który jej wręczył. Tak skupiła się na tym wszystkim, że zupełnie nie zwróciła uwagi na to z jakim gestem jej kochany braciszek tutaj do niej wystąpił. Widziała jego niezadowolenie na twarzy, zdawała sobie sprawę z tego, że nie miał najmniejszej ochoty rozdzierać swojego płaszcza, ale trzeba zaznaczyć, że ona się o to nie prosiła i pretensji do niej nie mógł mieć. Z resztą... i tak zaraz zsunęła z twarzy prowizoryczną maskę, żeby móc w spokoju dokończyć papierosa. Good job braciszku, good...job...
- Jakoś nie wyglądasz jak ktoś z za dziewięciu lat. Ale co ja tam wiem... Chyba po prostu nawet za dziewięć lat będziesz równie brzydki.- Zaśmiała się cicho. Tak, nawet taka tragedia, jak ta tutaj nie mogła powstrzymać Astiry od wyśmiania swojego własnego brata. Czasami miała wrażenie, że nawet na łożu śmierci, gdyby umierała nawet w całkowitej agonii i tak zebrałaby w sobie resztki sił żeby jeszcze na odchodne mu dopiec i pocisnąć. Ale chyba już takie były po prostu rodzeństwa. A na pewno takie było ich rodzeństwo.
Jakby podążając za bratem, również zaczęła się rozglądać natomiast, kiedy tylko podniósł na nią głos po prostu strzeliła mu z otwartej ręki w pysk.
- Nie będziesz na mnie podnosił głosu.- Warknęła stanowczo, bo co jak co ale nie pozwoli sobie, żeby się na nią wydzierał. Z resztą byli w takiej sytuacji, że a: nie powinien raczej dawać całemu M3 znaku, że tutaj są a b: chyba raczej nie powinni się kłócić, a że była starsza... to miała prawo mu strzelić, żeby się uspokoił. I wcale jej nie obchodziło to, że może on sam jest z przyszłości, bo nawet jeśli, to gdzieś tam była o dziewięć lat starsza Astira i mogła ją reprezentować.
Ona też dojrzała parę czerwonych ślepi... Kurwa... Z jednej strony wolałaby, żeby szli dalej, bo to było bezpieczniejsze ale z drugiej strony, może to był jakiś łowca, który przeżył? Ale... gdyby to był łowca to chyba by się przed nimi nie chował, prawda? Byli nieuzbrojeni, nie wiedzieli z czym/kim mają do czynienia, osobiście wolała nie ryzykować. Kręcąc głową dała Ciro znak, że jej się to nie podoba i to on ma zadecydować, że w razie czego wszystko będzie na niego i nawet jeżeli umrą to po śmierci do końca wieczności będzie mu to wypominać.
Jeżeli Ciro zadecydował, że ruszają na właściciela czerwonych oczu, obeszła go z przeciwnej strony niż jej brat, żeby odciąć mu ucieczkę, po drodze chwytając chociaż jakiś kamień, którym ewentualnie mogłaby się obronić. Gdyby się jednak zdecydował na pójście dalej to dogasiła papierosa i założyła na twarz maskę, tak na wszelki wypadek.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Myśli które napędzały jego mały motorek sprawiały, że miał siłę do tego by ciągle funkcjonować. Motywował się do tego, by jakoś ogarniać tę sprawę. Musiał w głowie ułożyć sobie plan. Zalążek chociażby. Cały czas analizował sytuację i to co wymyślił brzmiało najbardziej rozsądnie. Skąd M-3 miałoby broń taką by rozpieprzyć ich całkowicie nie dając o sobie znać. Skąd mogli wiedzieć gdzie się znajdują? Kto ich zdradził. Zdecydowanie ktoś musiał. Wiedział, że wojsko sprawdza ścieki i kiedyś byli już blisko, ale gdy zasypał się tunel to zrezygnowali. Dlatego właśnie myślał, że któryś Łowca zdezerterował i zachciało mu się bycia po drugiej stronie barykady. Nie rozumiał takiego zachowania. Przetrwał rytuał. Przecierpiał. Miał ochotę być wolny, więc czemu nie pomógł im po prostu wygrać z wojskiem? Czy nie tak byłoby lepiej? Pewnie trudniej to fakt, ale czy zawsze lepiej jest iść na łatwiznę? Jeżeli sprawa będzie taka, że będzie musiał zabić kogoś kogo zna to zrobi to bez wahania. Nie będzie miał żadnych oporów. Sama myśl, że ktoś od nich mógł zdradzić położenie Łowców to wkurwiała. Aż się na chwile czerwony zrobił. Nie mógł się tak napędzać bo straci umiejętność logicznego myślenia. Oczywiście spodziewał się tego, że As jak to ona będzie go próbować wkurwiać. Poprzednia jej próba podniosła mu ciśnienie i stracił na chwile cierpliwość, ale już teraz się uspokoił. Ona próbowała znowu, ale on grzecznie zachował spokój.
- Piękna to Ty też nie jesteś. - Mruknął niechętnie, ale trzeba przyznać, że kiedy podniósł na nią głos to spodziewał się jej bardzo impulsowej reakcji. Nie sądził, że pieprznie mu w ryj. Miał ochotę jej oddać. Nawet jego mięśnie odruchowo zadrżały i delikatnie jego ręka się uniosła, ale wiedział, że nie mógł. Wsparcie musiał mieć. Bez niej jego szanse były znacznie niższe. Musiał się dowiedzieć co tutaj zaszło. To co zauważył przed momentem to sprawiło, że drgnął. Czerwone ślepia. Maszyna? Łowca? Ciężka decyzja. Jeżeli maszyna widziała, że wychodzą z pyłu pewnie by ich zaatakowała. Druga opcja to był Łowca. Jeżeli takowy przeżył może wiedział co się stało. Nie wiedział czy jest sens ryzykować, ale nie miał nic do stracenia. Chwilowo to był dead end. Ślepa uliczka. Starał się myśleć w jakikolwiek sposób racjonalnie. Ruszył spokojnie w stronę ściany, ale po drodze podniósł jakiś kamień taki w miarę ostry. Jak ktoś będzie miał złe zamiary to w niego nim rzuci. Umie posługiwać się bronią białą, więc rzucanie kamieniami to chyba pryszcz nie? Podchodził ostrożnie. Nie chciał kogoś wystraszyć. Nie wiedział też czy ma się odezwać.
- Te, czerwony. - Zaczął spokojnie i stawiał krok za krokiem. As robiła bardzo mądrze podchodząc z drugiej strony. Jeżeli go zaskoczą to on złapie najwyżej focus na siebie, wtedy As będzie mogła go zaskoczyć i obezwładnić. Problem był taki, że byli bezbronni.
- Wyjdź. Chcę tylko pogadać. - Powiedział bardzo spokojnym i przyjemnym tonem. Kto by się spodziewał, że on potrafi być milutki. Ściągnął kaptur i maskę by pokazać swoją mordę czerwonookiemu stworkowi. Gdyby wyszło na to, że chce go zaatakować będzie musiał unikać jego ciosów, schować się za ścianą, rzucać się na boki. Robić jakieś przewroty. Cokolwiek.
                                         
Ciro
Szpiegmistrz
Ciro
Szpiegmistrz
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ciro "Zirro" Eltyar


Powrót do góry Go down

Spory pomiędzy rodzeństwem w żaden sposób nie wpłynęły na zachowanie właściciela czerwonych oczu obserwujących tą niecodzienną parkę pośrodku pobojowiska. Spojrzenie wpatrywało się w nich chaotycznie, jakby niecierpliwiło się i oczekiwał, że coś zrobią. Byli już na tyle blisko siebie, że do uszu obu stron dochodziły dźwięki wydawane przez drugą stronę. Ukrywająca się osoba sapała ze zmęczenia niczym maratończyk po pokonaniu koronnego dystansu, ale słyszała już, o czym tamta dwójka mówi. Gdy tylko Ciro odezwał się, czerwone oczy zniknęły na chwilę i pojawiły się zaraz wyglądając zza ściany metr dalej.
- Nie zbliżajcie się! Porozmawiam, ale nie podchodźcie! - głos pasował w jakiś sposób do oczu, był równie przesiąknięty zmieszaniem i niecierpliwością. Poza tym, mógł wydawać się dziwnie znajomy. Ani Ciro, ani Astira nie byli w stanie dokładnie go rozpoznać. Przypominało to mowę kogoś znajomego, kogoś niewidzianego latami, ale związanego z jakimiś ważnymi przeżyciami. Sylwetka właściciela oczu była jednolita, osoba przykryła się płaszczem z dużym kapturem, więc z cienia nie dało się jej rozpoznać. Na pewno machnęła kilka razy otwartą dłonią w waszą stronę starając się wymusić zatrzymanie. Nie wyglądała na niebezpieczną, szczególnie że głos zdradzał lekki dygotanie. Oczywiście nikt nie powiedział, że tak właśnie musi być, to od was zależało, czy postanowiliście porozmawiać, czy siłą wymusić od właściciela czerwonych ślepi wyjście z ukrycia i ujawnienie się. Czas mijał.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Może to nie było takie najgorsze wyjście. Próba skontaktowania się z kimś kto teoretycznie mógł być Łowcą zawsze jest warta spróbowania zwłaszcza w takiej chwili. Gdyby nie zaryzykowali musieliby szukać jakiś wskazówek od początku, a teraz przynajmniej mieli poszlakę. Ktoś przeżył i to było pewne bo inaczej przywódca nie wysłał go w przeszłość. Dosyć logiczne. Musieli tylko znaleźć siebie nawzajem. Nie sądził również, że owa postać będzie taka strachliwa. Wiedział, ze nastały ciężkie czasy, ale swoim należało ufać. Kiedy zabronił im się do niego zbliżać bardzo się to nie spodobało Ciro. Widać to było na jego twarzy, ale chyba postanowił odpuścić bo się zatrzymał. Miał zamiar wysłuchać tego co ma do powiedzenia. Wyciągnął ręce do góry i pokazał mu, że nie ma żadnej broni.
- Jesteśmy bezbronni. Nie masz czego się bać. - Powiedział spokojnie i zrobił dwa kroki do przodu. Może to go przekona? Poza tym jego głos brzmiał tak bardzo znajomo. Aż miał ochotę pizgnąć się w głowę za nie pamiętanie. Mógł to być też zdrajca, który pomógł wojsku. Naprawdę teraz wszystko było dla szpiegmistrza podejrzane. Wiedział, że jeżeli teraz niczego nie odkryją to zrobią jedno wielkie gówno. Przyglądał mu się uważnie i szukał jakiś znaków rozpoznawczych. Czegoś co pomogłoby mu zidentyfikować podejrzanego typka.
- Kim jesteś? - Zapytał spokojnie, ale w jego głosie brzmiał ton przywódczy. On go nie prosił o odpowiedź. On tego kurwa wymagał. I niech spróbuje mu się przeciwstawić to jak mu się dobierze do dupy to nic z niego nie zostanie. Nie miał aktualnie nastroju na żarty jakiekolwiek.
- Jesteśmy tak samo zdezorientowani jak Ty. Nie chcesz porozmawiać w innym miejscu? Bardziej... nie na widoku? - Powiedział równie spokojnie. Nie chciał zostać zlokalizowany przez wojsko dlatego właśnie chciał chociaż pójść w jakąś alejkę, która nieco uniemożliwi SPEC odnalezienie niedobitków. Przyglądał się ciągle tajemniczej postaci. Nie ufał mu. Dlatego w razie czego gotowy był go atakować bądź spierdalać gdzie pieprz rośnie. Zerknął na chwilę na As.
- Jak zacznie zachowywać się zbyt podejrzanie to go zapierdolimy. - Wyszeptał cicho tak by tylko ona słyszała. Wolał nie ryzykować i na wszelki wypadek uprzedzić swoją siostrę przed akcją, która normalnie nie zostałaby zaplanowana. Ale trochę ostrożności nie zaszkodzi.
                                         
Ciro
Szpiegmistrz
Ciro
Szpiegmistrz
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ciro "Zirro" Eltyar


Powrót do góry Go down

Nie podobało jej się to. Nie popierała decyzji swojego brata i najchętniej to w ogóle by się nie zatrzymywała na pogawędki. Łowca? Gówno nie łowca, albo przynajmniej na pewno nie taki, który nie miałby niczego na sumieniu bo w przeciwnym razie nie miałby problemu, żeby z nimi porozmawiać.
- Kurwa. Ciro.- Warknęła cicho manifestując swoje niezadowolenie. Naprawdę miał ochotę się babrać z tym typem? Jej brat? Zamiast podlecieć do typka, chwycić go za szmaty i dowiedzieć się tego, czego potrzebowali? Tym bardziej, że ten tutaj wybitnie nie miał ochoty im się na oczy pokazywać?! Co to miało być?!
Zaczęła niecierpliwie przestawać z nogi na nogę. Nie odłożyła kamienia, nawet w momencie, w którym jej mózg zaczął jej podpowiadać, że skądś zna ten głos. Miała wrażenie, że już go gdzieś słyszała albo nawet z nim rozmawiała. Więc tym bardziej... jeżeli były to przyjacielskie bądź chociaż neutralne stosunki z właścicielem głosu to chyba nie powinien mieć problemu, żeby wyjść zza ściany, prawda?
- Jak zacznie zachowywać się podejrzanie?! Myślę, że raczej go nie zapierdolimy jak przestanie zachowywać się podejrzanie!- Zgromiła swojego brata wzrokiem, również starając się odezwać tak, by tylko on ją słyszał, ale na dobrą sprawę czy to w ogóle było możliwe skoro on stał od frontu typka a ona z drugiej strony? No chcąc nie chcąc stał na środku ich rozmowy. Widziała jednak, że jej brat był uparty i postanowił być w tej chwili dobrym gliną. Nieco ją to dziwiło i mega irytowało bo było to takie bardzo nie w stylu jej brata. Że niby te dziewięć lat różnicy tak bardzo go zmieniły, że stał się miękką kluchą? Może niech jeszcze pogładzi go po główce i da cukierka!
- Przecież nie mamy Cię jak skrzywdzić. Nie mamy ze sobą żadnej broni.- Skierowała swoje słowa w stronę czerwonookiego, mocno zaciskając zęby, żeby nie zacząć krzyczeć i wyć ze złości. No ale co innego miała zrobić... skoro jej brat postanowił być cipką to nie mogła się rzucić na nieznajomego z łapami.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Postać zdawała się być jeszcze bardziej zdezorientowana widząc ich stanowczość i butę. Machała przed sobą rękami i robiła krok za każdym razem, gdy ton głosu Ciro lub Astiry zdawał się być za bardzo bojowy. Trzeba jednak przyznać, że właściciel czerwonych oczu był niezwykle sprawny, ani raz nie wyszedł z cienia i nie zdradził niczym swojej tożsamości.
- Nie, nie! Poczekajcie! - Po raz kolejny się odsunął, a strach w głosie narastał. Bynajmniej nie był to strach przed samą parą łowców czyhających na samotną postać wśród ruin, ale strach, który mógł wskazywać, że w każdej chwili może stać się coś niedobrego. Jakby jakaś wielka presja ciążyła na tejże postaci. Chociaż kolejne słowa mogły wydawać się interesujące... - Nie możecie podchodzić, proszę was, nie róbcie tego. Nie mogę wam powiedzieć kim jestem, ale musicie mi zaufać. Inaczej misja się nie powiedzie!
Wiedział o misji. Kimkolwiek był właściciel czerwonych oczu, posiadał wiedzę, tak istotną, że może faktycznie trzeba by było go posłuchać. Równie dobrze mógł po prostu podsłuchiwać, kiedy Ciro czytał fragmenty dziennika swojej siostrze.
Jakby na zawołanie, gdy tylko Ciro wspomniał o zmianie miejsca, skrywająca się w cieniu sylwetka wskazała palcem na prawo.
- Tam możemy porozmawiać, ale nie mogę wam się ujawnić. Nie mam przy sobie broni. Nie mogę też za wiele powiedzieć. Szpiedzy są wszędzie.
Głos na pewno należał do kobiety. Im więcej mówiła, tym wyraźniejszy był ton jej głosu, chociaż nadal nieco rozedrgany. Miejsce, które wskazała palcem było położone kilkadziesiąt metrów dalej, jeszcze więcej zawalonych budynków i płonących zgliszczy. Zabudowa jednak była znajoma, to musiało być wejście do kanałów, którego kiedyś używali łowcy.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 2 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach