Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 1 z 6 1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down


MG: Yuu
Poziom: trudny/bardzo trudny
Uczestnicy: Astira i Ciro.
Cel: Artefakt Foclusa i Katana.
Możliwość śmierci: Trust me.

Czas na nikogo nie czeka. [Astira i Ciro] Time_by_hainekami-d8w7eqo
Zna­ne są ty­siące spo­sobów za­bija­nia cza­su, ale nikt nie wie jak go wskrzesić.


To może stać się po raz kolejny. Czas płata nam figle, powtarza się, wszystko wygląda identycznie jak wtedy. Może utknęliśmy w pętli czasu i będziemy to przeżywać w nieskończoność? Czy to jest może forma kary dla mieszkańców tego zepsutego świata? Nigdy nie wydostaniemy się poza granice naszego toru czasu. Tym razem jednak musi zbliżać się koniec... wszystko na to wskazuje, wygląda na to, że łowcy zostaną unicestwieni.

Sen? Wydawał się zbyt realny. Każde słowo powtarzane wielokrotnie pozostało w waszych głowach, nawet teraz kiedy oczy były już otwarte, a ciała powoli pozbywały się uczucia zdrętwienia. Ten sam głos powtarzał identyczne zdania, z każdym momentem intensywniej, aż nastąpiła kumulacja, fizyczny ból i nagłe wyrwanie z objęć morfeusza.
„Łowcy zostaną unicestwieni”.
Nawet jeżeli zdanie to istniało tylko w waszych głowach, oboje byliście niemal przekonany, że jest ono prawdziwe, tak jakby ktoś fizyczny wyszeptał je wam do ucha. Ton z jakim wypowiedziano to zdanie był przejmujący, dramatyczny, pełen rozpaczy i ostateczności. Czy nie było innego wyjścia, czy naprawdę musi się to tak skończyć?
Sen? Nie, to nawet nie był sen. Żadne z was nie znajdowało się w bezpiecznym zaciszu kryjówki, ale wiele kilometrów dalej. Gdy tylko otworzyliście oczy, wasz wzrok przyzwyczaił się już do światła, mogliście dostrzec niebo o wstrętnym zgniłym kolorze prawie w całości pochłonięte przez gęsty dym. Mogliście wyczuć piasek i gruzy pod ciałem, leżeliście na jakichś ruinach. Po niebie leciała samotna jasna plama. Szary kawałek materiału z symbolem pikującego czerwonego ptaka trawiony powoli przez ogień i unoszący się na podmuchach daleko ponad waszymi głowami. Widoczny był z daleka, z wielu stron. Jedyny jasny punkt wśród zgliszczy i unoszących się chmur kurzu. Bolały was całe ciała, lepiliście się i byliście pokryci ziemią, kamieniami i krwią. Własną? Nie tylko.
Ciro sięgnął ręką na bok starając się zachować równowagę i podnieść się z ziemi. Jego dłoń zaczepiła o coś twardego, ale gdy tylko chciał z siłą oprzeć się o ów przedmiot, ten poruszył się i został wyrwany ze swojego pierwotnego miejsca pozostając w dłoni łowcy. Przesunął rękę przed oczy.
W dłoni trzymał dłoń. Zacisnął palce na palcach kogoś innego, tyle że ten ktoś nie protestował. Nie miał jak. Ręka urywała się nagle w miejscu gdzie normalnie znajdowałby się łokieć. Była to tylko ręka, bez reszty człowieka. Samotna, bez życia, bez właściciela. Ciepła krew spłynęła po poszarpanej skórze i pojedynczymi kroplami spadała na twarz mężczyzny.
Astria w tym czasie zorientowała się, że leży bokiem twarzy na czymś twardym. Chłód betonu pochłaniał ciepło jej własnego ciała, ale nie mogła się poruszyć. Coś przygniatało jej nogi. Wielka betonowa ściana, która pierwotnie mogła znajdować się na resztce fundamentów kilka metrów dalej. Można tu było mówić o gigantycznym szczęściu, gdyż spadająca elewacja trafiła idealnie dziurą po oknie w Astirę, więc łowczyni nie zaznała większych obrażać. A przede wszystkim przeżyła. Tyle tylko, czy warto było się podnosić?

Tylko po to, by zobaczyć pole dookoła. Zgliszcza, ruiny budynków, płonące wszędzie resztki domów, gęste chmury dymy kłębiące się nad głowami, wszędzie ciała i elementy, które kiedyś mogły być ludźmi, teraz jednak pozostała z nich krwawa miazga o nieregularnych kształtach. Wiele takich plam, właściwie setki i tysiące metrów dookoła. Teren był niemal równy, praktycznie nie było tu wyższych budynków, wszystko leżało na ziemi tworząc pozostałości pola walki.
Daleko na horyzoncie coś odbijało światło, które padało na leżących łowców. Od zbroi jednego z wielkich bojowych robotów władzy odbijało się światło lasera wycelowane z innego opancerzonego pojazdu. Nie strzelali do siebie. Wyglądało na to, że gromadzą się w jednym miejscu by opuścić to miejsce. Nie było tu już nic do oglądania. Eksterminacja łowców została zakończona, a to co było kiedyś ich kryjówką, teraz stało się kilometrami pól pokrytymi trupami członków rebelianckiej organizacji.

x. Znajdujecie się do siebie w odległości około 3-4 metrów. Oboje dopiero co ocknęliście się, jesteście ranni (głównie otarcia i skaleczenia, nic szczególnie groźnego), ale możecie się poruszać (Astria jest chwilowo przywalona przez betonowa ścianę). Nie macie przy sobie broni ani żadnego innego ekwipunku poza ubraniami. Wokoło nie ma nikogo poza trupami waszych towarzyszy. Wojska S.SPEC właśnie odeszły i nie jesteście w stanie ich dogonić.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Ból głowy... Kac albo bardzo ciężki dzień... W każdym razie otworzyła oczy i choć przez moment światło zmusiło ją do przymrużenia ich, zaraz się przyzwyczaiła i tak jeszcze do końca nie kontaktując z rzeczywistością. Kapeć w ryju... Nie mogła się ruszyć... Nie pamiętała niczego z okresu przynajmniej parunastu godzin... Wszystko wskazywało na to, że bardzo ciężko zabalowała. Wszystko na to wskazywało do momentu, w którym nie odzyskała pełnej świadomości i nie zobaczyła, że na nogach dosłownie ma kawałek budynku.
- Co tu się...- Mruknęła sama do siebie wciąż słysząc w myślach jakieś słowa. Nie wiedziała, czy sama je wypowiedziała nim zemdlała i teraz krążyły jej po głowie, czy ktoś jej to powiedział, czy po prostu przyśniła jej się jakaś bzdura. Rękoma sięgnęła w stronę swoich ud, nie czuła w nich bólu więc bała się, że może coś się stało i po prostu przestała je czuć. Ale nie... nadal tam były i nawet nie wyglądało na to, żeby krwawiła. Ale i tak trochę chujowo.
"Łowcy zostaną unicestwieni"... znów zabrzmiało w jej głowie i na samą myśl o tym skrzywiła się w grymasie, który jednak tylko się pogłębił kiedy rozejrzała się dookoła szukając czegoś, albo kogoś, kto pomógłby jej wydostać się z sytuacji, w której się znalazła. To, co zobaczyła przerosło jej, chyba najgorsze koszmary.
Nie pamiętała niczego, co tu zaszło, a to, na co właśnie patrzyła wprawiało ją w nie mały szok. Czyżby wzięła udział w jakiejś ostatecznej walce przeciwko S.SPEC, w której oberwała tak bardzo, że niczego nie pamiętała? Nie... niemożliwe. Czuła, że miała tylko kilka mało poważnych ran, a i głowa nie pulsowała żadnym bólem, który miałby wskazywać na uderzenie.
Nim zdecydowała się cokolwiek zrobić- z resztą przygnieciona i tak nie miała wiele możliwości- długą chwilę próbowała wzrokiem objąć całą destrukcję, która rozpościerała się w ogromnym promieniu. Tak wiele ciał, większość z nich nawet nie będąca w jednym kawałku... Co tu się kurwa stało!
Jakby w panice, która wynikła z całej tej sytuacji szarpnęła się tylko po to, by odczuć nacisk przyciskającego ją betonu. Miałaby być jedyną, która tutaj ocalała? I to jeszcze bez większych urazów? Nie, tak nie mogło być.
- Halo...?- Odezwała się stosunkowo cicho, jakby bojąc się, że mógłby tu być jeszcze ktoś, kto nie chciałby jej pomóc a wręcz upewnić się, że dołączy do reszty tych, którzy już nigdy nie opuszczą ego miejsca. Dopiero teraz zaczęła się rozglądać.- Czy jest tu kto?!- Krzyknęła, przy okazji dłońmi macając miejsce, w których powinny być jej kabury z pistoletami, tylko po to, żeby przekonać się, że ich nie ma, a następnie starała się wokół siebie wymacać coś, co mogło jej pomóc albo ewentualnie być jakąś bronią.
- Ciro...?- Przymrużyła oczy, gdy wreszcie nieco dźwignęła się na rękach i dojrzała mężczyznę, który... robił coś z oderwaną ręką. Choć przez moment nie była pewna to teraz wiedziała, że to musiał być jej brat. Jesus... cóż za dziwna sytuacja, że akurat oni, rodzeństwo, musieli okazać się chyba jedynymi żywymi w pobliżu. - Ciro odłóż tę rękę i pomóż mi kurwa!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Nigdy nie sądził, że przeżyje takie dziwne uczucie. Miał wrażenie jakby zupełnie nie uczestniczył w żadnym wydarzeniu, które go minęło. Wszystko co go otaczało zdawało się być takie nierealne. Wiedział jednak, że chyba ta rzeczywistość jednak miała nadejść i stało się to co najgorsze. Nie wiedział co się stało. Wiedział tylko, że słowa które zawisły w jego głowie stały się naprawdę. Przez chwilę nie wiedział co ma zrobić. Wychodziło na to, ze całe jego życie zostało właśnie zmarnowane i jego trudy poszły w błoto. "Łowcy zostaną unicestwieni" - Kurwa, że co. Jakby miało do tego dojść. To nie mogła być prawda. Mimo, że jest osobą która zazwyczaj patrzy na wszystko racjonalnie to tutaj miał ochotę rozpierdolić wszystko wokół. Był zły na siebie, ze dopuścił do takiej sytuacji. Najgorsze było to, że aktualnie czuł jak jego ciało go boli. Czuł się obity z każdej strony chociaż nie było to nic poważnego. Jego wzrok jeszcze przez chwilę był zamazany, ale kiedy już przywróciła mu się ostrość to gwałtownie podniósł się łapiąc równowagę dzięki jego martwemu koledze, którego ręka wylądowała w jego dłoni.
Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kiedy się rozejrzał i zobaczył co zostało po ich wielkiej kryjówce to miał wrażenie tak jakby to nigdy nie istniało. Wszystko rozwalone w proch. Po prostu nie zostawili nic. Wojsko zostawiło ich w świadomości, że oni nie żyją. To był błąd. Rewolucja będzie trwać. Wieki. To tak jakby klikać przycisk Repeat albo Reset. Nieważne jaka byłaby władza. Rewolucjoniście i buntownicy będą istnieć zawsze. A nawet jeżeli będą musieli zacząć na nowo to poradzą sobie. Na razie miał inne zmartwienie. Musiał znaleźć osób, które przetrwały. Cholera. A co z Chi? Rzucił ręką w bok i strzelił sobie obiema dłońmi w policzki. " Nie panikuj kurwa." - Nie mógł tracić racjonalnego myślenia. Kiedy usłyszał swoją siostrę to poczuł pewnego rodzaju ulgę. Ruszył w jej stronę aczkolwiek powoli i ostrożnie. Nie chciał by wojska się wróciły po ocalałych.
- Już idę. - Powiedział spokojnie zerkając na boki czy nikt jeszcze oprócz ich nie ocalał. Chciał złapać swój miecz, ale kiedy go nie poczuł jego wzrok wyrażał zdziwienie. Jeszcze większe niż na samym początku. Gdzie on go kurwa zapodział. Ręce w kieszeń. Na szczęście znalazł fajki i zapalniczkę. Jedyna dobra wiadomość. Odpalił fajkę i gdy doszedł do siostry wpakował jej papierosa do buzi.
- Pal. - Szepnął i sam odpalił następne. Rozejrzał się czy w pobliżu nie ma żadnej deski czy czegoś takiego. Trzeba podważyć ścianę inaczej nie wyciągnie nogi. A nawet jak wyciągnie to może być z nią źle. Może nawet amputacja wejdzie w grę. Sprawdził czy ściana się nie poruszy jak ją trochę popchnie do tyłu. Jeżeli drgnie chociaż na moment wtedy mówi do swojej siostry.
- Wyciągaj! - Ale jeżeli nie to mają problem. Będą musieli się jakoś pozbyć tej betonowej ściany. Pieprzony gruz. Mogli zrobić wszystko z drewna. Byłoby znacznie prościej. Zaciągnął się potężnie i czuł jak ogarnia go świadomość tego co się stało. Wszyscy nie żyją. Widział wiele znajomych twarzy. Może nie znał ich jakoś bardzo, ale z widzenia ich kojarzył.
- Co tu się kurwa stało? - Zapytał się raczej sam siebie niżeli siostry, ale miał nadzieję, że może ona zna odpowiedź na nurtujące go pytania.
                                         
Ciro
Szpiegmistrz
Ciro
Szpiegmistrz
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ciro "Zirro" Eltyar


Powrót do góry Go down

Prawie jak na życzenie Astiry, łowca stracił zainteresowanie ręką i rzucił nią gdzieś w przestrzeń. Pech (lub świadome działanie, who knows, who knows...) sprawiło, że samotna kończyna majestatycznie przemieściła się w powietrzu i trafiła z mlaśnięciem idealnie w twarz miotającej się pod ścianą łowczyni. Pomimo ich krzyków otoczenie milczało, pomijając oczywiście skrzypienie łamanego drewna, odgłosy ognia trawiącego resztki siedziby czy wycia wiatru pośród powybijanych okien, po których pozostało tylko masę szkła i puste ramy. Ciała dookoła pozostały tak samo nieruchome jak były przez cały ten czas od odzyskania przez dwójkę łowców świadomości. Pamięć zdawała się całkowicie szwankować, żadne z was nie było w stanie sięgnąć pamięcią do wydarzeń z tego samego bądź dnia poprzedniego. Kilka jeszcze wcześniej było zamglonych, ale każda próba przypomnienia sobie czegoś wiązała się z budzącym się w waszych sercach nienaturalnym niepokojem. Prawie jakby ostatni tydzień przesiąknięty był dramatycznymi wydarzeniami, których kumulacja miała miejsce kilka godzin temu, a teraz pozostały już tylko efekty. Tragedia była niezwykle spokojna. Nikt nie krzyczał, nikt nie płakał.
Pojedyncze promienie słońca przebijały się przez gęsty dym i chmury tworząc nienaturalnie wyraźne kolumny światła na tle ciemnego nieba i horyzontu.
Betonowa płyta przygniatająca Astirę uległa dosyć łatwo. Brakowało jej połączenia z fundamentami, dlatego przy odrobinie wysiłku przesunęła się na tyle, by można było wyciągnąć spod niej kończymy. Na szczęście nogi nie były w żaden sposób uszkodzone. Obolałe i zdrętwiałe owszem, ale po odrobinie odpoczynku nadawały się do normalnego poruszania. Ściana najwyraźniej ochroniła tą cześć ciała przed falą niosącą ze sobą gruzy i popiół, ponieważ od łydek w dół ubranie i buty pozostały w stanie idealnym, nie były nawet ubrudzone. Podczas wyciągania z potrzasku swoich kończyn Astira traciła czubkiem buta jakimś ciężki przedmiot.
Chwilowe przejaśnienie ustąpiło ciemnym chmurom i z nieba zaczął padać bardzo powoli śnieg.
Przynajmniej tak mogło się zdawać na pierwszy rzut oka. To co zdawało się być śniegiem, było tak naprawdę popiołem opadającym powoli z nieba, jakby dopiero teraz dotarł na nowo do ziemi, wcześniej trzymany z daleka przez jakąś niewidzialną siłę.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

No tak. Nawet w obliczu tak masowej tragedii, jaka wybitnie się tutaj wydarzyła, jej brat musiał być jej bratem i przypierdzielić jej z liścia i to jeszcze nie z własnej ręki ale kurwa z czyjejś! Odrąbanej! No naprawdę?! Astira natomiast była zbyt pogrążona w nostalgii i takim dziwnym skonfundowaniu by się tym w ogóle przejmować.
- Dzięki. - Skwitowała tylko, odsuwając łapsko od siebie jak najdalej tylko mogła, wolała nim nie rzucać bo znając swoje szczęście zachowałby się jak bumerang. Jej oczy wiecznie bez wyrazu teraz zdawały się jakoś tak chyba po raz pierwszy całować do całokształtu otoczenia. Zazwyczaj, gdy wszyscy wokół niej byli pełni życia aż głupio wyglądały wiecznie przyćpane, podkrążone oczy łowczyni, ale teraz... gdy były jeszcze bardziej przyćpane, jeszcze bardziej puste i jeszcze bardziej podkrążone bardzo wpasowywała się w to, co działo się wokół. No. Prócz tego, że ona jeszcze żyła choć na dobrą sprawę skoro była łowcą to powinna leżeć tutaj razem z nimi wszystkimi, skoro odnieśli porażkę to powinni odnieść ją wszyscy. "Łowcy zostaną unicestwieni"... znów zabrzmiało jej w głowie, kiedy znów zastanowiła się nad tym, co tu się właściwie wydarzyło, dlaczego niczego nie pamięta i dlaczego, skoro walczyła, a na pewno walczyła, nie jest w żaden szczególny sposób zraniona. I dlaczego jej brat też nie. Całe zamyślenie dziewczyny tylko spotęgował dym papierosowy, który wypełnił jej płuca. Rany... czasem dobrze było mieć takiego brata, który nawet w obliczu tak katastrofalnej sytuacji wiedział co jest ważne, z resztą sam by długo bez papierosa nie wytrzymał. Podziękowała mu skinieniem głowy.
Przeszły ją ciarki. Zadrżała jakby z niepokoju nad tym, co się stanie wraz z nastaniem nowego dnia. Bo chociaż dla łowców wybitnie takiego nie będzie, to S.SPEC będzie długo...długo świętował i wiele się zmieni.
- Nie wiem... - Odpowiedziała jakby sama sobie, przeszukując swoją pamięć w poszukiwaniu choć wskazówki, co do tego, co się tu wydarzyło albo chociaż, co wydarzyło się przed tym wszystkim.- Nie pamiętam... Nie ma moich pistoletów- Westchnęła ciężko, przy okazji po raz kolejny zaciągając się papierosem. Chciała na wszelki wypadek poinformować go, że oficjalnie jest całkowicie bezbronna, bo o ile on sobie jeszcze poradzi w walce wręcz to ona, co najwyżej może szybko ukryć się pod gruzami albo jakimiś zwłokami.
Z zamyślenia wytrącił ją krzyk Ciro, który zaparł się na tyle, że poczuła luz w okolicy nóg i mogła je wyciągnąć spod ściany. Jaki to musiał być cud, że ściana upadła akurat tak, że nie dość, że nie zmiażdżyła jej nóg to jeszcze ochroniła je przed brudem. Ale... zaraz... zaraz... tam coś było! Może coś przydatnego? Może... cokolwiek? Szczerze powiedziawszy to nawet gdyby to była butelka zwykłej mineralnej wody to by się ucieszyła.
- Czekaj. Czekaj. Trzymaj!- Nakazała mu po czym szybciutko się obróciła...- Tam coś jest...- i licząc na to, że jej zwinne rączki jej w tym pomogą i to coś nie będzie zbyt ciężkie, postarała się wyciągnąć spod ściany przedmiot zanim Ciro ją puścił bo chyba źle by się to skończyło... Kątem oka spojrzała w niebo zastanawiając się czym sobie zasłużyli na to, żeby jeszcze ich zmarłych pobratymców śnieg przysypał, natomiast kiedy okazało się, że to tylko popiół odetchnęła z ulgą. Powinna być zdziwiona? Być może, natomiast biorąc pod uwagę okoliczności w jakich się znajdowali i to ile rzeczy tu spłonęło to miał prawo sypać się cholerny popiół.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Gdyby nie fakt, że właśnie znaleźli się w naprawdę chujowej sytuacji to by się zaśmiał. Nie na co dzień widzi się swoją siostrę która dostaję kawałkiem oderwanej jeszcze przy okazji ręki prosto w twarz. Naprawdę miał ochotę się zaśmiać. Nawet miał odruchy, że żołądek lekko mu się ściskał starają się wymusić u niego śmiech, ale to nie był na to najlepszy okres. Musieli ustalić co się tutaj kurwa dzieje. Może za bardzo się spił? I to tylko jego wyobrażenie końca świata? A co ja pierdole. To musiało dziać się naprawdę. Ciarki, które przechodziły przez jego ciało nie świadczyły o niczym dobrym. Mógł zrobić tylko jedną rzecz. Dowiedzieć się o co chodzi i dlaczego w głowie jedyne co słyszy to tajemniczy dźwięk, który sprawia, że ma ochotę rozpierdolić wszystko wokół. Łowcy zostaną zniszczeni? Dobre sobie. Nic ich nie powstrzyma. Po jego trupie.
Chociaż negatywne emocje kumulowały się w jego całym ciele to w końcu postanowił odetchnąć. Zaciągnał się potężnie fajką i kopnął kamień z całej siły. Umiał się uspokoić gdy musiał, a teraz był idealny moment na jego samokontrolę. Zaczął analizować wszystko po kolei. Niestety nic nie układało mu się w całość. Nawet nic nie brzmiało chociaż trochę sensownie. Drapał się po głowie i szukał wskazówek. Wokół siebie i gdzieś w oddali. W międzyczasie pomógł siostrze i starał się utrzymać ścianę tak długo jak się da. Jeżeli uda mu się utrzymać to dostatecznie długo to może coś znajdą przydatnego? Oboje byli bez broni. Szermierz bez dłoni to jak karateka bez rąk. Kiedy siostra mu oznajmiła, że jej broń też przepadła to wzruszył ramionami.
- To jesteśmy bezbronni. - Mruknął tylko i zaciągnął się papierosem. Musieli znaleźć chwilowo jakieś schronienie. Niebezpiecznie jest zostawać w miejscu gdzie cała ich "rasa" została wycięta w pień. A przestępca zawsze wraca do miejsca zbrodni. Wierzył, że i tym razem będzie podobnie. Nie chcą zastać całej armii wojska. Nie w takim stanie. Już miał iść przed siebie kiedy poczuł na twarzy coś dziwnego. Coś co na pewno nie było śniegiem. Spojrzał w górę i zaczął rozmyślać nad tym co to jest. W końcu złapał jeden taki płatek i polizał go. " Popiół " - Skwitował lekko.
- Chodźmy. Nie możemy tutaj zostać. - Wydał rozkaz co prawda, ale wiedział, że ktoś musiał przejąć inicjatywę. Był od niej młodszy, ale ona za bardzo się wszystkim przejmowała. Była przybita. On co prawda też, ale przynajmniej zachował trzeźwość myślenia. Na razie. Ruszył przed siebie rozglądając się po trupach.
- Sprawdzaj ciała. Może mają przy sobie broń albo cokolwiek. - To był dobry pomysł. Chwilowo jedyny, który był w miarę sensowny. Jeżeli chciał sobie cokolwiek przypomnieć to czuł jak jego ciało opanowuje uczucie, które myślał, że nie istnieje. Niepokój. Złapał się za klatkę piersiową i kurczowo ścisnął płaszcz. " Co jest ? " - Jego instynkt mówił mu, że lepiej nie pamiętać przeszłości. Czy to lepiej? Nie umiał tak naprawdę tego określić. Musieli nie skupiać się na tym co było. Chwilowo ich życie i przyszłość Łowców leżała na ich barkach. Nawet jeżeli byli ostatni. Muszą sobie poradzić jak to mają w zwyczaju.
                                         
Ciro
Szpiegmistrz
Ciro
Szpiegmistrz
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ciro "Zirro" Eltyar


Powrót do góry Go down

Przy każdym kroku wykonanym przez łowców w powietrze wzbijały się małe chmurki opadłego już wcześniej popiołu. Blado szary pył pokrywał już całe otoczenie tworząc apokaliptyczny obraz pełen grozy i nienaturalnej ciszy. Ciała zaczęły zlewać się z otoczeniem, może tak było lepiej, przynajmniej nie musieli oglądać twarzy swoich towarzyszy ani elementów ich ciała. Najwyraźniej w tej okolicy zgromadzały się główne siły rebeliantów, gdyż ziemia pokryła się grubą warstwą ciał tworząc gdzieniegdzie małe wzniesienia.
Astira wyciągnęła nogi z potrzasku i od razu dostrzegła tam coś jeszcze. Złapała przedmiot zanim betonowa ściana opadła ponownie w to samo miejsce wzbijając tuman kurzu łaskoczący gardła obu łowców. Przedmiot nie był ciężki i idealnie mieścił się w uścisku obu dłoni. Gładka skórzana oprawa w szlachetnym odcieniu bladej czerwieni pokryta na rogach stalowymi wzmocnieniami i pustym grzbietem. Książka. Tak to wyglądało na pierwszy rzut oka. Jedne ze stron dodatkowo miała zapięcie na magnes. Nawet po zdmuchnięciu popiołu nie można było znalezienie tytułu dzieła, po prostu go tu nie było.
Tymczasem Ciro oddalił się nieco w poszukiwaniu jakiejś broni. Chodził od ciała do ciała i oglądał szczątki jakichś nieznanych sobie ludzi. Albo po prostu byli tak zmasakrowanie, że bardziej od łowców przypominali teraz krwawe masy i elementy szkieletów na siłę oderwane od całości. Ani jednej sztuki broni. Ani noża czy naboju. Prawie jakby ktoś pozbawił łowców możliwości obrony. Przypadkowe elementy materiałów walające się pod nogami świadczyły jednak, że mieli czas, by się przygotować. Tajemnicza sytuacja.
Poszukiwania nie prowadziły do niczego, wydawało się, że nie można tu znaleźć nic co mogłoby się przydać. Przynajmniej było tak w odległości kilku metrów od Astiry. W chmurze dymu i popiołu, która zwiększała się poganiana przed wiatr można było łatwo się zgubić. Jeszcze chwile temu horyzont był czysty, teraz odległość skróciła się do kilkudziesięciu metrów dookoła. Popiół nadal padał, zrobiło się też wyraźnie zimniej. Tylko od płonących szczątek biło przyjemne ciepło i jedyne światło. Od płomiennych języków biła nadzieja. Chociaż jeżeli przyjrzeć się bliżej, ciała zajmowały się ogniem. Trudno powiedzieć, czy popiół spadający z nieba nie był przypadkiem spalonymi ciałami innych łowców.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Czy Ty naprawdę każesz mi okradać zmarłych?- Cholera. Aż tak nisko ją cenił? Sądził, że byłaby w stanie tak po prostu podejść do trupa, który może jeszcze paredziesiąt minut wcześniej walczył u jej boku i miałaby tak po prostu przeszukać jego szczątki w poszukiwaniu czegoś ciekawego? - Swoją drogą... Ciro. Czy to nie dziwne, że nigdzie nie leży chociaż głupi nóż? S.SPEC naprawdę zadało sobie tyle trudu żeby zebrać całą broń?
Zmarszczyła brwi samej się nad tym zastanawiając. Leżały ich tu setki, jeżeli nie tysiące, ciała pozbijane w kupy i rozczłonkowane wokół. Naprawdę by się im chciało? Bo na pewno nie wyglądało to tak, że zastali wszystkich łowców nieuzbrojonych, nie było nawet takiej możliwości, przecież większość z nich chociażby w gaciach nosiło głupi kawałek noża byleby mieć się czym w razie czego obronić. To wszystko bardzo jej nie pasowała, nie umiała zlepić tego w jedną całość, a za każdym razem, gdy próbowała się głębiej nad tym zastanowić to tylko pogłębiała swoje zagubienie. Natomiast w tej chwili postanowiła skupić się na niewielkim przedmiocie, który wyciągnęła spod gruzów. Zaraz po tym, jak kaszel wywołany wzbitym w powietrze pyłem się uspokoił, zaciągnęła się papierosem i wraz z wydmuchiwanym dymem, zdmuchnęła z przedmiotu kurz.
Naprawdę. No kurwa naprawdę. Ze wszystkich przedmiotów na świecie, ze wszystkich, które powstały w przeciągu ostatniego miliona lat ona musiała znaleźć akurat książkę. I co ona miała sobie z tą książką zrobić? Jedyne co przyszło jej do głowy, to że ewentualnie mogłaby użyć rogu okładki do uderzenia kogoś w skroń. Ta... do tego by się przydała.
Podniosła wzrok na brata i zauważywszy, że jego sylwetka powoli zaczyna być okryta mgłą, choć opornie ze względu na jeszcze zdrętwiałe nogi, podbiegła do niego i szturchnęła go w ramię.
- Hej. Nie odchodź za daleko, to chyba nie najlepszy pomysł.- Mruknęła i starając się dotrzymać mężczyźnie kroku, znów skupiła wzrok na książce, którą zaraz, nawet nie wiedzieć czemu skoro i tak nie będzie mogła jej rozczytać, otworzyła najpierw odpinając magnetyczny klips. Zmrużyła oczy.(Tutaj wariant, żeby nie rozciągać tego na dwa posty: jeżeli przedmiot nie okazał się książką to przyjrzała się mu/jego zawartości, jeżeli okazał się książką to wydarzyło się następujące) Trzeba ściemnić. Coś wymyślić... przecież nie pochwali się swoim analfabetyzmem bo wiedziała, że chociaż byli w obliczu masowej zagłady to Ciro i tak padłby na ziemię i zaczął się śmiać, widziała, że już w momencie, gdy oberwała z łapska miał problem by się od tego powstrzymać.
- Wiesz co... Dobra. Ja sprawdzę zwłoki bo chyba w przeszukiwaniu jestem lepsza a Ty... sprawdź co jest napisane. - W duchu westchnęła, bo choć nie chciała tego robić to a: może dzięki temu uda im się znaleźć coś przydatnego a b: sprytnie odwróci uwagę Ciro i to on zajmie się przeczytaniem tego, co było napisane w książce. Tak więc wcisnęła mu ją a sama zajęła się przeszukiwaniem zwłok. Co jakiś czas przesłaniała rękawem nos, bo o ile widok śmierci im wszystkim nie był obcy to zapach palonego ciała i puchnących pośmiertnie zwłok nie należał do tych aromatów, do których można się było łatwo przyzwyczaić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Nie wyglądało na to, że ich sytuacja jest aż tak beznadziejna, ale jednak. Chwilowo jego pomysły z początku dobre kończyły się fiaskiem. Nie sądził, że naprawdę nie znajdą zupełnie nic. Przecież coś tutaj musiało być kurwa. To nie było możliwe, że Łowcy nie byli przygotowani na walkę ze specami. Ludzie potrafią tam nie spać cały dzień i noc i być gotowi. Niektórzy tacy jak on to śpią z jebaną bronią i nawet idą się z nią kąpać. Gdyby mógł to by się masturbował przy niej. Jego katana była rzeczą świętą. Szybciej dałby sobie rękę obciąć niż ją oddać, a teraz jak widać. Czuł się nieco zagubiony, ale mógł tracić trzeźwości myślenia. Co prawda spróbował popiołu i to pewnie nie był dobry wybór patrząc na te wszystkie ciała, które leżały, ale jakoś go to nie obrzydziło. Może miał już dostatecznie zniszczoną psychikę, że miał to w dupie.
Miał inne sprawy na głowie. Przeglądał ciała i nie widział nic przydatnego. Żadnego noża. Naboju. Zupełnie nic. Tak jakby wszystko wyparowało. Nie istniało. Infiltracja nastąpiła od środka? Ktoś ich zdradził? A może wszystko zostało zdeponowane i wtedy ich zaskoczono? Nie. Niemożliwe. Przecież nie zostawiliby ich bezbronnych. Kurwa. Nic się nie zgadzało. Nie miał pomysłu na tą akcje. Kiedy siostra do niego mówiła to przytakiwał.
- Niestety masz rację. Coś tu w chuj nie gra. - Rzucił od niechcenia i ten swąd palonego ludzkiego ciała nieco go zniechęcił. To była jedna z rzeczy, które go odpychały. Mógł rozpłatać człowieka i nawet zacząć jeść jego wnętrzności. Ale ten zapach sprawiał, że nieco się zniechęcił.
- Spec tutaj nic nie zrobiło. Wydaje mi się, że oni tylko posprzątali. - Mruknął cicho. Miał dziwne przeczucie, że wojsko tutaj zrobiło najmniej. Co najwyżej powybijali niedobitków, którzy jeszcze się ostali. Możliwe, że ktoś inny stał za tym atakiem. Nie mieli żadnego innego wyboru. Musieli ruszać przed siebie i wyjść z tej chmury popiołu. Jeżeli mieli mieć szanse na przetrwanie to było to priorytetem. Kiedy zatrzymała go to faktycznie przeczekał, aż ona do niego dojdzie. Kiedy zobaczył co ma w ręku to myślał że ją wyśmieje. Wyciągnęła książkę ? Teraz? Ona sobie z niego kpi chyba. Jeżeli mu ją faktycznie dała to robi tak jak mówiła. Stara się przeczytać książkę. On co prawda umie czytać, ale mimo wszystko nie lubił. Kiedy musiał czytać raporty z Nyan to szlag go trafiał, ale teraz miał wybór. Czytać i może czegoś się dowiedzieć albo umrzeć i nie dowiedzieć się niczego. Zaciągnął się fajkę i wydmuchał powietrze.
- Jak nic nie znajdziesz to musimy znaleźć schronienie. Bądź na upartego wyjść z tego dymu. - Powiedział równie spokojnie co przed chwilą. Najważniejsze to się nie denerwować. Jeżeli człowiek straci panowanie nad sobą to zaczyna panikować. Jeżeli panikujesz to umierasz na pewno.
- Poza tym ten smród mnie wkurwia. - Syknął jeszcze na koniec. A co!
                                         
Ciro
Szpiegmistrz
Ciro
Szpiegmistrz
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ciro "Zirro" Eltyar


Powrót do góry Go down

Dalsze przeczesywanie ciał przyniosło identyczny skutek. Nic. Na upartego można by znaleźć jakiś kij, ale nic poza tym. Nic, co przypominałoby broń, której łowcy zazwyczaj używali. Właściwie po bliższych oględzinach można było zauważyć jeszcze bardzie niepokojącą rzecz. Żadne z ciał nie miało na sobie chociażby spinki, zegarka czy bransoletki. Poza ubraniami okrywającymi martwe ciała nie dało się niczego więcej odnaleźć. Trop był dosyć niepewny, nie dostarczał zbyt wielu cennych informacji – wręcz przeciwnie, pytań było co raz więcej. Można było jedynie zastanawiać się nad tym, po co ktoś miałby grabić rebeliantów ze wszystkich przedmiotów. Ciała były pokryte także czymś dziwnie czarnym, nie tylko popiołem. Cienka warstwa osadu niewiadomego pochodzenia powoli była zakrywana przez śnieg pogorzeliska.
Tym czasem książka zdawała się być ciekawszym odkryciem. Stalowa zapinka z boku książki uległa pod palcami Astiry. Łowczyni zaczęła wertować strony. Na początku bardzo powoli, zapewne szukając czegoś w rodzaju tytułu bądź autora lecz kilka pierwszych stron okazało się być całkowicie pustych. To samo zresztą dotyczyły kolejnych. W końcu przycisnęła kciukiem skraj kartek i wypuszczała je spod palca bardzo szybko. Strona za stroną, pusta. Książka okazała się więc być czymś w rodzaju pamiętnika, bądź dziennika. Niezapisane strony bolały chyba jeszcze bardziej, niż gdyby coś się na nich znajdowało. Delikatna nuta napięcia i podniecenia automatycznie zelżała.
Nagle, kiedy już dochodziła do samego końca, oczom łowczyni ukazały się dwie lub trzy ostatnie kartki pokryte z góry do dołu regularnymi wpisami po kilka zdań. Każde oznaczone datą i godziną, a także małym podpisem autora przy końcu każdego z osobnych opisów. Łowczyni przekazała więc dziennik swojemu współtowarzyszowi do odczytania.

20.07.3011, 05:11

Decyzja została podjęta. To właśnie ja mam wyruszyć na jedną z (ostatnich) misji, która została zlecona łowcom przez przywódcę. Kroniki nie mówią o tym za wiele, dlatego podejmujemy wielkie ryzyko, mamy możliwość tylko dwóch skoków w przeszłość i jednego w przyszłość (do czasów teraźniejszych). Musimy wybrać gdzie udamy się w pierwszej kolejności, to bardzo ważne. Istnieje możliwość, że stracę pamięć. Jeden z łowców podpowiedział, bym spisał wszystkie swoje myśli kręcące się w głowie w tym dzienniku i zabrał go ze sobą. Nie ma szansy, że przetrwa, ale sprawa warta jest trudu. A więc wraz z ostatnim wpisem skaczę. Liczmy na to, że (ostatnia) misja, nie będzie ostatnią.

Ciro Eltyar

Dziennik zachwiał się w dłoniach łowcy kiedy dotarł do ostatniego wpisu. Nawet bez specjalistycznej wiedzy dało się dostrzec, że kartek było więcej. Kilka wypadło, albo ktoś je wyrwał. Wpisy nie były więc kompletne. Jednak nawet po przeczytaniu tylko jednego wiele myśli kłębiło się w głowie.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Czy ich niepokój mógł się jeszcze bardziej potęgować? Byli w tak skrajnej sytuacji, że wydawać by się mogło, że już nic ich nie zdziwi... ale niespodzianek przybywało i przybywało a do tego odnosiła takie paskudne wrażenie, że to dopiero początek niespodzianek, szczególnie, że nie mogli sobie przypomnieć zupełnie nic i każda rzecz, którą odkryją będzie zaskoczeniem.
- Skoro nie spec to kto?- Uniosła jedną ze swoich brwi, w głowie nie umiejąc znaleźć kogoś, kto mógłby zrobić coś takiego jeżeli nie miałby to być S.SPEC.
Już wydawało jej się, że znalazła po prostu dziennik jakiegoś ambitnego łowcy, który po prostu nie zdążył zapisać w nim jeszcze ani stronicy, natomiast litery, które znalazła na ostatnich stronach, mimo, że nie potrafiła ich odczytać, napełniły ją jakąś taką nadzieją. Może dzięki temu dowiedzą się czegoś... chociaż odzyskają kilka ostatnich godzin jeżeli nie całych dni. To, co czytał Ciro nie pasował je już od samego początku. Gdy tylko przeczytał datę zabrzmiało to jak dziwny żart. Przecież to 9 lat w przód... podróże w czasie? Że co?
- Weź to odłóż bo brzmi jak książka fantasy...- Mruknęła jeszcze zanim dokończył czytać. Klęczała przy jednym z ciał, którego popiół jeszcze nie zdążył całkowicie pokryć. Swoją drogą spadało go strasznie dużo i chociaż sama jego obecność nie była dla niej czymś dziwnym to jego ilość była dość przytłaczająca i przerażająca. Przetarła palcem po czarnym nalocie, który pokrywał rękę nieboszczyka, by zaraz rozetrzeć ją między palcami i może powąchać by spróbować ją zidentyfikować, tak z ciekawości. Jej uwagę od dziwnej czarnej substancji gwałtownie odwróciły ostatnie dwa słowa mężczyzny. Podpis... "Ciro Eltyar"...?
- Że co?- Spojrzała na niego ze zdziwieniem i podeszła do niego. Nie było sensu, żeby zaglądała w dziennik, żeby się samej przekonać, czy faktycznie tak jest tam napisane, musiała mu wierzyć na słowo. - Ale jak? Widzisz datę?
Zmarszczyła brwi powoli gubiąc się w tym wszystkim. Nic nie trzymało się kupy.
- Okej... załóżmy, że może po prostu pisząc to pojebałeś daty...i napisałeś cyfrę za dużo. Ale jakie podróże w przeszłość?- Oczekiwała wyjaśnień. Skoro sam to napisał to niech sam jej to wyjaśni. Że niby jej brat miał podróżować w czasie? Jeszcze niech powie, że był w przeszłości i zjebał ich teraźniejszość? Potrząsnęła nim, licząc, że w ten sposób nakłoni go do przypomnienia sobie czegoś. Dlaczego ten cholerny dziennik był w większości pusty? Dlaczego brakowało w nim stron?
Tak wiele pytań... Tak wiele wątpliwości...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 1 z 6 1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach