Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 12 z 14 Previous  1 ... 7 ... 11, 12, 13, 14  Next

Go down

Pisanie 12.01.19 11:31  •  GŁÓWNA SALA - Page 12 Empty Re: GŁÓWNA SALA
 — Ups, wybacz. — Skłonił się teatralnie, przesuwając dłonią po materiale płaszcza tak, by lekko go odchylić i lepiej ukazać swą jakże skromną osobę. — W takim razie przypomnę Ci, że jestem królową Wiktorią. Reflektujesz na popołudniową herbatkę? — zażartował, bo chociaż wiele zmartwień mąciło teraz jego myśli, to postura beztroskiej i wesołej osoby była nierozłączoną (od kilku długich lat) częścią wizerunku wymordowanego. Smutny Uszaty mógłby zwiastować nadchodzącą drugą apokalipsę.
 Życie na Desperacji zapewniło mu wiele różnych imion, tam, gdzie roi się od wrogów, dobrze kamuflować się wszelakimi sposobami, nawet jeśli oznaczało to zmianę tożsamości co miesiąc. Niestety nie był w stanie zmienić tej przystojnej twarzy, ale z drugiej strony każda persona, która rozpoznawała w nim tego wymordowanego łechtała mile jego ego. A nie należał też wcale do całkiem anonimowych bandziorów – przynależał do szajki Marceliny, służył jako najemnik, źródło prądu na tym gorącym zadupiu oraz nie bał się przenikać do surowych murów utopii, by tam okradać mieszkańców bądź ucierać nosa władzy.
 Ruszył za dziewczyną, przygotowując w głowie słowa, które zaraz miały opuścić jego usta. Powinien zachować dystans wobec poruszanego tematu, ale czuł, jak emocje tliły się pod szarą skórą, chcąc uczestniczyć w tej wymianie informacji.
 — Nie znalazłem jeszcze siwego włosa na głowie, a obecne zmarszczki wokół oczu dodają mi jedynie uroku — rzucił lekko, przysiadając się obok na drewnianej ławce, po czym nachylił się w stronę krupierki, ręce opierając w łokciach na kolanach, zaś dłonie splatając pod podbródkiem. — Ile wiesz na temat członków Kościoła Nowej Wiary? Szukam kogoś. — Serce obiło się mocniej o żebra. — Uściślając, mam na myśli ich kapłankę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.01.19 21:15  •  GŁÓWNA SALA - Page 12 Empty Re: GŁÓWNA SALA
 — Ależ oczywiście, Wasza Wysokość. Królowej się nie odmawia — odpowiedziała wyniosłym tonem, po czym dygnęła zgrabnie. Szeroki uśmiech powrócił na jej twarz równie szybko, jak wcześniej zniknął w udawanej powadze. Nie gardziła nigdy dobrym żartem, szczególnie ze strony osoby zasługującej na miano bliższego znajomego. Włąściwie dopiero teraz dotarło do niej, że nawet brakowało jej towarzystwa Uszka od ostatniego spotkania; nie czuła tego, kiedy pozwalała się pochłonąć pracy, ale teraz mogła być o tym stuprocentowo przekonana.
 — Nie zaprzeczę — przytaknęła uprzejmie na wzmiankę o zmarszczkach, o jakże uczynna ChiChi, zawsze gotowa pospieszyć z komplementem. Na co dzień podszeptywanie słów zachęty i różnorakich pochlebstw było elementem jej pracy, ile i ze szczerym wypowiadaniem miłych słówek radziła sobie doskonale. Uprzejmość zjednywała przychylność ludzi o wiele lepiej niż szyderstwa, a kiedy już znalazła kogoś wartego prób, przychodziły one bez szczególnego wysiłku.
 Uśmiech lisicy zrzedł nieco, kiedy w eterze zawisło pytanie o instytucję desperackiego Kościoła. Po całym tysiącu lat żywota, kiedy wiele rzeczy się już widziało i przeżyło, na niektóre sprawy miało się zupełnie inny pogląd niż przed dekadami. Śledzenie biegu historii na tak imponującej rozciągłości w ogóle sprawiało, że zyskała inny sposób porządkowania sobie pewnych rzeczy, ostrożniej podchodząc do oceny. A cała ta wesoła sekta... no cóż, przeszła sporo zmian, o których Azeria słyszała raz mniej, raz więcej. Tak dla pewności wolała trzymać się od niego z daleka, choć sporo wyznawców zdołała spotkać to tu, to tam.
 — Bez bliższych informacji z pewnością nic nie będę w stanie ci powiedzieć — odpowiedziała z nutką skruchy. Jako była kolekcjonerka wieści i plotek (a przecież obecnie również zdarzało jej się parać tym zajęciem) powinna chyba mieć lepsze obycie w podjętym przez Uszatka temacie. Niestety, akurat Kościół Nowej Wiary stanowił instytucję zbyt zagadkową jak na możliwości panny Adrich.
 — Ale powiedz mi więcej — dodała zaraz, uśmiechając się na zachętę. — Może ją spotkałam? Albo znam kogoś, kto ją zna? Mogę też popytać, mam parę, hm... kontaktów tu i ówdzie.
                                         
Azeria
Opętana
Azeria
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Chiara Orietta Adrich


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.01.19 22:31  •  GŁÓWNA SALA - Page 12 Empty Re: GŁÓWNA SALA
 Zdobycie informacji o Anais stanowiło priorytet dla wymordowanego. Brak kontaktu nie ograniczał się jedynie do zniwelowania okazji na konwersacje z osobą powodującą szybsze bicie serca, ale również odbierał możliwość spokojnego snu i koncentracji podczas wykonywanych zadań. Im dłużej błądził po Desperacji konfrontując się z rozczarowaniem podczas szukania jakichkolwiek wskazówek obecnego pobytu anielicy, tym bardziej nerwowy się stawał. To zmartwienie odbierało mu ochotę na czerpanie radości z wolnego życia, które okazało się idealną alternatywą za beznadziejną egzystencję w utopii. Nie mógł tego stracić.
 — Wiem, że łączyła ją bliższa relacja z niejakim Oleandrem. Miała dostęp do M-3, więc pojawiała się tam co jakiś czas. — Niestety nie pamiętał pseudonimu, pod jakim tam się przedstawiała. — Była nawróconą, potrafiła leczyć ogniem z własnych rąk — dodał, mimowolnie przypominając sobie, jak bardzo cenił u niej tę umiejętność. Określiła go kiedyś idealnym pacjentem, bo nie odczuwał bólu i mógł oddawać się jej praktykom bez obaw o cierpienie. Zaś z jego skłonnością do wpadania w tarapaty i kiepską opieką medyczną na Desperacji… Anais była zbawieniem. Zresztą nie tylko pod tym względem.
 Wyprostował odrobinę plecy, przylegając do chłodnej ściany, a zmarszczka między jego brwiami się pogłębiła. Zdradzała zmartwienie.
 — Nie powinienem być optymistą w tej kwestii, prawda? — zapytał właściwie retorycznie. Gdy ktoś znikał na tym apokaliptycznym padole, istniała duża szansa, że powrót nigdy nie nadejdzie.
 Uparcie odtrącał od siebie tę świadomość.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.01.19 0:56  •  GŁÓWNA SALA - Page 12 Empty Re: GŁÓWNA SALA
 Bardzo chciałaby być pomocna, jeśli chodziło o zdobycie informacji o znajomej Uszatka, jednak trzeba było spojrzeć prawdzie w oczy: szanse były marne. O ile owa tajemnicza kapłanka nie miała w zwyczaju szwendać się w okolicach kasyna lub prowadzić z nim jakichś interesów, Azeria nie mogła wiedzieć o niej zbyt wiele. Cały problem z Desperacją i informacjami polegał na tym, że teren był zbyt wielki, osób zbyt dużo i zdecydowanie zbyt często umierali lub znikali. Cały ten harmider mocno utrudniał bycie na bieżąco z czymkolwiek poza własnym podwórkiem, stąd wymordowany tak naprawdę więcej by zyskał na zasięgnięciu języka gdzieś w bliższej okolicy Gór Shi. O ile był tam jeszcze ktokolwiek, kogo można by o zaginioną kapłankę zapytać.
 — O nikim takim nie słyszałam, przykro mi. — Spojrzała na Uszka z wymalowanym na twarzy współczuciem, w przeciwieństwie do swoich przyzwyczajeń - szczerym. Delikatnie ułożyła dłoń na jego ramieniu, chcąc choć trochę dodać mu otuchy, nawet jeśli sprawę należało uznać za straconą. A może z tej przyczyny wręcz bardziej zależało jej, by jakoś podnieść biedaka na duchu. Skoro pytał o tę kobietę, na pewno była w jakiś sposób istotna. Jego nastawienie sugerowało bardziej zażyłość osobistą niż biznesową, a utrata tejże bolała przecież o wiele bardziej. Jeśli się nie wybrzydzało, robotę na Desperacji szło znaleźć całkiem szybko; złamane serce trudno nieraz uleczyć przez długie lata.
 — Jeśli mam być szczera, powiem ci, że lepiej nie robić sobie zbyt wielkich nadziei. Skoro od dłuższego czasu nie masz z nią kontaktu, to albo nie chce go mieć, albo już nie może. A nie uwierzę, by chodziło o to pierwsze.
 Nie chciała być pesymistką, naprawdę nie chciała. Gdy jednak przychodziło do stanięcia w roli głosu rozsądku, nie miała innego wyjścia. Nie mogła pozwolić, by napędzany złudną nadzieją wymordowany strawił życie na poszukiwanie dziewczyny, która najprawdopodobniej dawno już zmarła i wszelki ślad po niej zaginął. Tacy, którzy nie byli w stanie pogodzić się ze stratą i desperacko usiłowali odnaleźć nieodnajdywalnych, najczęściej przez własną nieostrożność też szybko tracili życie.


Ostatnio zmieniony przez Azeria dnia 23.01.19 19:12, w całości zmieniany 2 razy
                                         
Azeria
Opętana
Azeria
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Chiara Orietta Adrich


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.01.19 17:10  •  GŁÓWNA SALA - Page 12 Empty Re: GŁÓWNA SALA
 Problem w tym, że węszył w okolicach Góry Shi i wywęszył jedynie niechęć wobec udzielenia konkretnych informacji. Odnosił wrażenie, że sami członkowie KNW nie wiedzieli, co dzieje się z anielicą, a zatem to musiało być coś poważnego. Nie zrezygnowałaby z obowiązków ot tak, bardzo angażowała się w swoje „powołanie”. Może zabłądziła na Desperacji i gdzieś utknęła? Ktoś ją porwał? Władza w M-3 postanowiła złamać przepisy i wykorzystać ją do eksperymentów? Natknęła się na jakąś bestię i przegrała?
 Płetwouszy drgnęły w zdenerwowaniu.
 Nikt nic nie wiedział, a to odbierało mu nadzieję na zmianę. Zdawał sobie sprawę, że nie mógł szukać anielicy w nieskończoność, w końcu nadejdzie moment, kiedy powinien powiedzieć sobie „dość” i skupić się na swoich sprawach. Ograniczył mocno liczbę zleceń przez ostatnie miesiące, zaniedbał kilka umów, choć wywiązał się z nich jak zawsze – tylko efekty pozostawiały trochę do życzenia.
O nikim takim nie słyszałam, przykro mi.
 Wypuścił powoli powietrze przez skrzela skryte pod szalikiem.
 — Zatem pora wracać do rzeczywistości. — Wymusił uniesienie kącika sinych ust w krzywym uśmiechu. — Ach, moja stara naiwność… — westchnął i oparł dłonie na kolanach, by zaraz dźwignąć się z ławki i wyprostować nogi. — W M-3 często ulegałem płonnym nadziejom. Byłem głupim optymistą, nawet jeśli podejrzewałem, co tak naprawdę przyniesie mi przyszłość. To słabość a zarazem siła ludzi. Ja już do nich nie należę, więc wiara pozostaje mi jedynie jako ciężar.  
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.01.19 19:50  •  GŁÓWNA SALA - Page 12 Empty Re: GŁÓWNA SALA
 Z niepokojem obserwowała reakcje wymordowanego; miała nadzieję wybadać nieco więcej na temat jego tajemniczej przyjaciółki, a przy tym nie zadawać zbyt wielu pytań. Szczęśliwie miała jeszcze na tyle wyczucia, by nie przytłaczać teraz biedaka całą szczegółową ankietą, bo to by go chyba wyłącznie dobiło. Z całego serca chciałaby powiedzieć coś, co podniosłoby Uszatka na duchu, cokolwiek. Gdyby miała chociaż najmniejszy ochłap nadziei, marną plotkę, byle złudzenie, że jednak gdzieś widziała ową dziewczynę, nie zawahałaby się ani sekundy, by o tym powiedzieć. Nadal przegrzebywała gorączkowo pamięć w poszukiwaniu jakiegoś przebłysku, jednak i ona musiała przestawać samą siebie oszukiwać – nie dysponowała żadnymi dobrymi wieściami.
 — Zatem pora wracać do rzeczywistości.
 Czyli się poddał. Trudno było jej sobie wyobrazić smutniejszy moment niż ten, w którym zrozpaczona osoba zaprzestaje poszukiwań kogoś sobie bliskiego. Sama nigdy nie była w takiej sytuacji, bo od razu założyła, że nie ma nawet za kim się rozglądać; widziała jednak wielu, których smutek i tęsknota doprowadziły do śmierci ciałem bądź duchem, a żadnego z tych losów nie życzyła przyjacielowi.
 Wstała zaraz po tym, jak skończył mówić; przez ułamek sekundy zbierała myśli, podczas gdy pojaśniały na zimę ogon kręcił się niespokojnie z boku na bok. Któryś z przechodzących obok klientów kiwnął jej głową na przywitanie, ale tylko uśmiechnęła się krótko. To nie był jeszcze czas na powrót do pracy.
 — To dobra decyzja — zaczęła, układając dłoń na ramieniu wymordowanego. — Nic ci dobrego nie przyjdzie z szukania w nieskończoność. Ale nie rezygnuj z wiary. — Uśmiechnęła się pokrzepiająco. — Desperacja jest zwariowana. Można zniknąć na całe stulecia i pojawić się nagle w zupełnie innym miejscu. Czasem jednej i tej samej osoby nie da się rozpoznać, choć widziało się ją tydzień wcześniej, wiesz przecież. — I ona wiedziała po sobie, bo zmiana umaszczenia między letnim a zimowym powodowała całościową "renowację" jej wyglądu.
 — Może ją jeszcze kiedyś odnajdziesz. A na razie... na razie musisz żyć dalej.
                                         
Azeria
Opętana
Azeria
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Chiara Orietta Adrich


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.02.19 12:45  •  GŁÓWNA SALA - Page 12 Empty Re: GŁÓWNA SALA
 Położenie dłoni na ramieniu przypomniało mu czasy, kiedy nie potrafił panować nad niechcianą nigdy mocą. Szczególnie w momentach silnych emocji — to jeden z czynników, który przyczynił się do jego ucieczki ze S.SPECu. Pamiętał doskonale towarzyszący mu strach i bezsilność, gdy eksperymentowali na zmutowanym już ciele. Tyle dobrego, że nie odczuwał bólu. Inaczej możliwe, że już by nie żył. Albo mdlałby przy każdym badaniu, ograniczając okazje do ucieczki. Bał się swojej mocy, bał się, gdy zmuszali go do użycia jej na niewinnych istotach. Posunęli się nawet do wystawienia przed nim dziecka…
 Zimny dreszcz osiadł na kręgosłupie wymordowanego.
 To dawne dzieje. Teraz, mimo że czuł wzbierającą irytację pod skórą, nie obawiał się, że porazi Azerię prądem przy kontakcie fizycznym. Zdarzało mu się to często, w najlżejszej postaci jak niewinne, randomowe kopnięcie. Obecnie umiał postawić mur między tym, co w środku, a co na zewnątrz.
 Miłość nigdy nie była sensem życia Magnussona. Zdobył ją zaledwie na chwilę, ale strata nie oznaczała całkowitej przegranej. Wciąż miał przed oczami swój cel. Nie wolno było mu zapomnieć, co otrzymał dzięki Desperacji, co stracił przez władzę i co musiał zrobić, by zaznać spokoju i poczucia sprawiedliwości.
 — Informuj mnie w razie czego. Nie tylko w tej sprawie. — Uśmiechnął się zwyczajowo, jak myśliwy przed wyprawą w gęsty las. — A następnym razem zagrajmy w pokera. Rozbieranego. — Puścił jej oko i, poprawiając poły płaszcza, ruszył przed siebie, równie pewnie, gdy tu wchodził wiedziony nadzieją. Teraz przyświecała mu żądza zemsty.
Władzo S.SPECu, jeszcze się spotkamy.

[zt]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.02.19 19:01  •  GŁÓWNA SALA - Page 12 Empty Re: GŁÓWNA SALA
 — No przecież, słonko. Jeśli cokolwiek się pojawi, od razu dam znać.
 Oczywiście termin "od razu" mógł tutaj oznaczać nawet kilka tygodni oczekiwania, ale w warunkach Desperacji trudno było liczyć na lepsze wyniki. Wszystko zależało od tego, czy akurat uda się spotkać w sprzyjających warunkach, czy nie rozminą się gdzieś po drodze, czy linia komunikacji na wzór głuchego telefonu zadziała bardziej czy mniej sprawnie. Prędkości przekazywania informacji nie dało się uśrednić; raz udawało się dogadać jeszcze tego samego dnia, czasami ktoś znikał i mijało nawet kilka miesięcy, nim kontakt udało się odzyskać. Czyż nie podobna historia spotkała właśnie kochanego Uszatka? Bóg jeden raczył wiedzieć, czy się ta jego zaginiona kapłanka kiedyś jeszcze odnajdzie, gdzie ją wywiało i czy w ogóle jeszcze żyje. Informacji szukać nie sposób, bo jak świat długi i szeroki, całe nieśmiertelne "życie" wymordowanego zeszłoby na przeczesywaniu każdego zakamarka. Nawet przed tysiącem lat, gdy cały świat pełen był ludzi i większość z nich łączyła szybka sieć, informacje przepływały szybciej niż myśli, mnóstwo osób zaginęło bez wieści. Jakie więc mieli szanse teraz? Trzeba było spojrzeć prawdzie w oczy – mogli liczyć wyłącznie na łut szczęścia.
 — Następnym razem zagramy w pokera. Rozbieranego.
 — Lepiej weź trzy dodatkowe swetry — odgryzła się, natychmiast wystosowując w stronę Uszatka krzywy uśmieszek. Dobrze było widzieć, że mimo życiowych zawirowań zachował poczucie humoru. To dawało nadzieję, że jakoś się z tego wszystkiego podniesie, a właśnie tego Azeria mu życzyła. Pomachała mu lekko palcami na pożegnanie, a ledwie zniknął za drzwiami kasyna, wróciła do opuszczonego przez siebie stolika. Skinęła głową swojemu zmiennikowi w wyrazie wdzięczności i przy najbliższej okazji przejęła od niego karty, by wrócić do pracy.

[zt]
                                         
Azeria
Opętana
Azeria
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Chiara Orietta Adrich


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.02.20 23:48  •  GŁÓWNA SALA - Page 12 Empty Re: GŁÓWNA SALA
Nie gra w karty.
Więc co robi w kasynie?
Chleje.
Czemu chleje?
Bo ma kurewsko zły dzień.
Rozlega się głośne siorbnięcie. Upija z wyszczerbionej szklanki odrobinę najtańszego drogiego bimbru, jaki mają. Ciemnobrązowy płyn zakręca jakieś sześć razy w absurdalnej plastikowej rurce, która znika gdzieś pod ogumowaniem wciąż założonej na twarz maski gazowej. Nie ma pojęcia, skąd ją wyciągnął, choć najprawdopodobniej były to śmietniska M-3. Zadziwiające, jakie rzeczy utrzymują się w produkcji, mimo całych ekologicznych obostrzeń systemu. Panie, nie sprzedajemy już plastikowych toreb na zakupy, to godzi w środowisko, za to ta tęcZOWA RURKA~~! Dwanaście szablonów kolorystycznych w kształcie chmurki, serduszka, gwiazdki lub penisa.
Z częściowo zapchanych filtrów wydobywa się ciche parsknięcie.
- Coś cię bawi...?
Maska obraca się o dziewiećdziesiąt stopni, rozpryskując po blacie kilka kropelek alkoholu. Dwa krzesła dalej odwraca się do niego wymordowany z wydłużonym kocim pyskiem zamiast klasycznej ludzkiej szczęki. Widocznie był w trakcie prowadzenia jakiegoś skomplikowanego wywodu, kiedy ze Stefka nieopatrznie wyleciał odgłos rozbawienia. On sam mruga, unosi kącik ust, porusza brwiami, generalnie przeżywa prawie dziesięcio-sekundową face-journey, absolutnie niewidoczną w odbijających światło okularach maski. Po tej długiej chwili ciężkiego milczenia, z filtra wydobywa się zniekształcony głos.
- Tylko moje własne życie.
Nastaje kolejna ciężka cisza, podczas której wąsiki wymordowanego drgają niebezpiecznie. A potem rozlega się parsk i zaczyna się gromko śmiać. Stefek tymczasem z powrotem wciska końcówkę słomki pod maskę i wraca do sączenia.
I tak to właśnie jest. W pięciu przypadkach na dziesięć jest to dobra odpowiedź, w pozostałych pięciu gubi zęby.
Rozgląda się leniwie po otoczeniu, kontemplując zalane alkoholem stoły, krzykliwy gwar rozmów i wywalone na wierzch cycki pracowniczek. Dobrze było tu pić, bo w przeciwieństwie do innych lokali, ten miał ochroniarzy. Co oznacza, że w teorii nikt nie może podejść do niego i bez ceregieli dać mu w pysk. W teorii.
W każdym razie wiedzą, że często przynosi tytoń i zioło, więc może, moooooooże jego bezpieczeństwo jest odrobineczkę w ich interesie. Z resztą, po co się bić? Jeszcze bimber rozleją i dopiero wtedy zacznie się rozpierdol. Raz widział, jak ktoś rozbił na czyimś łbie jakiś gin, a potem we czterech go wynosili, po jednym na każdy kawałek ciała. Szkoda ginu.
                                         
Steve
Kontraktor
Steve
Kontraktor
 
 
 

GODNOŚĆ :
Steve


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.02.20 17:17  •  GŁÓWNA SALA - Page 12 Empty Re: GŁÓWNA SALA
 Dzieciaki mają mnóstwo ciekawych pomysłów dotyczących swojej przyszłości. Dziewczynki często celują w bycie księżniczkami, co drugi chłopak chce zostać strażakiem, a po drodze pojawia się całe mrowie niedoszłych astronautów, artystów i odkrywców. Chiara też swego czasu miała w głowie mnóstwo różnych opcji, nigdzie jednak między nimi nie trafiła się ta, z którą ostatecznie skończyła. Cóż, trudno się spodziewać, by w tak spokojnych czasach ktokolwiek przewidział obraz świata za przeszło tysiąc lat. Nie udało jej się więc zostać ani królewną, ani aktorką; ale rozdawanie znaczonych kart i wysupływanie fantów z kieszeni podpitych klientów też nie było wcale takim złym zajęciem. Bawiła się przy tym doskonale, a wielu nie mogło powiedzieć tego samego o swoim codziennym zajęciu.
 Jednym z najlepszych — i najgorszych zarazem, gdy się miało pecha — aspektów pracy w kasynie była rzecz jasna możliwość poznania niezwykle ciekawych osób. Trafiały się takie perełki wśród prostych pijaków i zajętych rozgrywką hazardzistów, czasem nawet dało się z tym czy owym po ludzku porozmawiać. Adrichówna miała do takich całkiem niezłe oko, w luźniejszych chwilach wyławiając sobie z tłumu ofiarę. Teraz też trafiła się okazja, by wstać od stolika — w obowiązkach właśnie zmieniał ją jeden z kolegów, mogła więc rozprostować się nieco i przejść po lokalu. Trzeba przecież zamienić po dwa słowa ze stałymi klientami, posłać kilka słodkich uśmiechów tu czy ówdzie i zadbać o prawidłową atmosferę.
 Z powrotem klapnęła sobie dopiero po kilku okrążeniach wokół lokalu, wcześniej wypatrzywszy sobie wolne krzesło obok jegomościa ukrywającego się za maską przeciwgazową. Nie przejmowała się takimi drobnostkami jak pytaniem, czy przypadkiem nie zajęte. Była w końcu prawie u siebie, lepiej więc żeby bez pozwolenia wraziła się na krzesło niż od razu komuś na kolana... choć z tym ostatnim co poniektórzy nie mieliby pewnie problemu.
 — Brzydki czy nieśmiały? — spytała prosto z mostu, zezując nieznacznie w kierunku blondynka. Wybór rozmówcy tym razem był przypadkowy, ale intuicja zazwyczaj jej nie zawodziła. Zresztą, jeśli nieznajomy koleżka okaże się nudziarzem, wystarczy wstać z krzesełka i sobie iść. A bo to byłby pierwszy raz?
                                         
Azeria
Opętana
Azeria
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Chiara Orietta Adrich


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.02.20 21:19  •  GŁÓWNA SALA - Page 12 Empty Re: GŁÓWNA SALA
Powierzchnia drina obniża się o kolejne kilka mililitrów, w akompaniamencie siorbnięcia. Co, myśleliście, że rurka jest szczelna? Jak ją wygrzebał, była wielokątem.
Drażliwy kotowaty znów odwraca się do niego z rozmachem, skrzypiąc zębiskami. Sierść na karku podnosi mu się do komicznego irokeza.
- Siorbniesz jeszcze raz, a zrobię ci tą słomką intubację.
Stefek przechyla się na krześle, wydając z siebie ciężkie westchnienie, co wywołuje bulgotanie całej zawartości szklanki. Niespiesznie wysuwa końcówkę rurki z gęby.
- Kiciu, jeśli mamy rozmawiać, musisz się przynajmniej po koleżeńsku przedstawić. Myślałem, że kasyna to stolice cywilizacji i manier.
Alkohol zaczął go trochę usypiać, stara się więc o jakiś zastrzyk adrenaliny, na przykład w postaci kopniaka. Zanim jednak kotowaty otrząsa się ze zwiechy, dokładnie w momencie, w którym wysuwane pazury błyskają w świetle lamp, butelka piwa z głośnym stukiem ląduje tuż pod jego nosem. Stojąca za barem anielica posyła mu długie, ostrzegawcze spojrzenie i wymordowany natychmiast odzyskuje spokój. Stefek wywraca oczami z uśmiechem, z powrotem zagryzając słomkę.
Ach ta Elisia, prawdziwy posterunkowy~
 .....Siooorb.
Słychać cichutkie chrupnięcie, kiedy kić zagryza szyjkę butelki tak mocno, że powoduje mini pęknięcia. Stefek tłumi parsknięcie w najgłębszych zakamarkach gardła. Powoli przesuwa paznokciem po odrapanej powierzchni blatu, pokrytej gdzieniegdzie ciemniejszymi brązowymi plamkami. Krew kurewsko ciężko schodzi, co? A ludwika brak.
To dopiero są tragedie, takie dobre drewno.
Rozważania przerywa mu skrzypnięcie krzesła obok. Dosiada się do niego podejrzanie znajoma kobita. A przynajmniej uszy i kitę wydaje się kojarzyć. Unosi brwi w rozkosznym niedowierzaniu. Czy to jakaś zmowa futerkowatych?
"Brzydki czy nieśmiały?
Drga, oglądając się na kobietę jakby w zaskoczeniu.
- ...To można było wybierać?
Lustruje nowoprzybyłą od stóp do głów. Ah, wie czemu ją kojarzy. Krupierka. Czyli innymi słowy, złodziejka na etacie <3
                                         
Steve
Kontraktor
Steve
Kontraktor
 
 
 

GODNOŚĆ :
Steve


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 12 z 14 Previous  1 ... 7 ... 11, 12, 13, 14  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach