Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4

Go down

Szczura masa poruszała się niczym inteligenta ciesz, kiedy widziały spadającego Abaddona, odsunęły się dokładnie w tych miejscach, gdzie podparł się, by nie przydzwonić głową w betonową i brudna powierzchnię. Nie były jednak w stanie przestraszyć się na tyle, by schować się gdzieś dalej. Gdy tylko zdały sobie sprawę, że ich nowy przyjaciel czuje się dobrze, a do tego z nimi rozmawia, radosne pląsy rozpoczęły się na nowo.
"To niesamowite, nasz książę czuł się źle od samego stania w okolicy... tego czegoś"
Jeden z małych szczurów wyskoczył przed tłum i wspiął się niezgrabnie na skrzynię, by stanąć wyżej i móc być lepiej słyszanym. Energia kipiała w małym ciele gryzonia, ale gestem łapki uciszył go jeden ze starszyzny. Jakby tak się przyjrzeć, ich zachowanie nie było wcale tak rozbieżne od ludzkiego. Gesty i słowa... wszystko to było takie "ludzie". Chociaż w tym przypadku bardziej pasowało określenie "naturalne".
"Nie wiemy jeszcze, czy to nie reaguje z opóźnieniem w przypadku człowieka. Wszakże nie jest to szczur."
Mądry głos posiwiałego gryzonia przebijał się przez wszystkie pozostałe.
Wyglądało to tak, jakby głos stawał się wyraźniejszy, gdy Abaddon skupiał się na jednym, konkretnym osobniku. Te w tle stawały się cichsze i nie wywoływały już mętliku w głowie.
"Najznamienitszy skrzydlaty..."
Jednak tym razem wszystkie stworzenia ucichły. Szlachetny i pełen gracji głos należał do szczurzego księcia, który powoli podniósł się wreszcie i wyprostował. Wyglądał o niebo lepiej od momentu, kiedy szkarłatna mgła opuściła jego ciało.
"Nie znam słów mogących wyrazić mą wdzięczność. Nasz lud nie jest bogaty, ale możemy dla Ciebie zrobić, co tylko chcesz."
Mówił powoli, pasowało to do jego elegancji i rangi. Żaden inny szczur nie ważył się mu przeszkodzić.
Mógł poprosić o co tylko chciał, a szczur na pewno postarały by się to zrobić. Oczywiście niektóre rzeczy były niemożliwe nawet dla tak licznej armii. Do głowy na pewno przychodziło bardzo wiele pomysłów. Trafił tu całkiem przypadkiem w celu dostarczenia na miejsce rur, które zostawił gdzieś wcześniej, a teraz mógł prosić właściwie o wszystko.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Chłopak skupił się na chwilę na szczurku, który zajął miejsce na skrzyni. Uśmiechnął się wesoło, słysząc coś na kształt podziwu w jego głosie.
- To pewnie kwestia rozmiaru albo gatunku.
Teraz spojrzał w stronę innych głosów.
- Na razie się dobrze czuję i miejmy nadzieję, ze tak pozostanie. Nie martwcie się. Poradzę sobie. - Pokazał gryzoniom podniesiony kciuk i uśmiechnął się wesoło.
Właściwie, nie było powodu by się nie cieszyć.
1) Ab czuł się dobrze.
2) Wszystkie gryzonie czuły się dobrze.
3) Ab słyszał co one do niego mówiły i nawzajem.
Same pozytywy.
Zaśmiał się pogodnie, bez żadnej konkretnej przyczyny. Od tak. Z całego tego pozytywnego nastroju, jaki wszędzie dostrzegał.
Skupił się teraz na nowym głosie, który do niego dotarł w tej całej paplaninie.
Anioł odwrócił się w stronę księcia i pochylił przed nim do tego stopnia, że jego podbródek zaczął opierać się o posadzkę, a czerwone oczka znalazły się praktycznie na równi z księciem. Chłopak nie chciał uronić ani słówka tak wysoko postawionej osoby.
Uśmiechnął się szeroko i machną lekko ręką.
- Ależ nie musicie mi się odwdzięczać. Sama możliwość pomagania wam i przyjaźnienia się z wami jest dla mnie ogromnym darem - oznajmił najzupełniej szczerze.
Podniósł się z ziemi na tyle, by już na niej nie leżeć, a tylko klęczeć.
- W przyszłości, jeśli będziecie czegoś potrzebować, to zawsze możecie się z tym zwrócić do mnie. Zrobię, co w mojej mocy by pomóc. - Znowu się uśmiechnął i wstał z podłogi.
Ruszył powoli w stronę wyjścia i wtem, potknął się o jakiś worek.
Kurczę kto tu coś zostaaaa...
Zatrzymał się w pół kroku, gapiąc się na worek wypełniony rurami.
No tak.
Zaśmiał się, uświadamiając sobie swoje gapiostwo.
Odwrócił się w stronę przywódcy szczurzego rodu i podrapał z zakłopotaniem w tył głowy.
- Tak właściwie to jest coś, w czym moglibyście mi pomóc... - zaczął śmiejąc się. - Miałem zanieść te części do naszych robotników. Widzieliście tu jakichś? Kilku ludzi gdzieś niedaleko. Prawdopodobnie robią trochę hałasu. - Spojrzał wyczekująco na swoich zwierzęcych kolegów.
Oni na pewno wiedzieli o wszystkim, co się tu dzieje, więc mogli mu też wskazać drogę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Ogólna radość zapanowała wśród szczur, dlatego śmiech Abaddona uznały po prostu za dołączenie do ich wspólnej celebracji. Radość gryzoni była dosyć zabawna, jeżeli obserwowało się ją z boku. Nie śmiały się tak jak ludzie, ale były wyraźnie pobudzone i rozluźnione. Przede wszystkim jednak każdy z nich chciał wspiąć sie jak najwyżej i zobaczyć zdrowego księcia oraz jego wybawcę.
"Oczywiście, znamy tunele jak własne łapki, możemy Cię zaprowadzić wszędzie, gdzie tylko chcesz"
Na przód wysunęło się kilka szczurów, które uformowały coś w rodzaju oddziału zwiadowczego. Stary szczur pokiwał im głową na znak zgody i cała dziesiątka ruszyła przed tłum kierując się do ciasnego przejścia.
"Tędy drogi Panie. Często spotykamy tutaj robotników. Nawet teraz możemy ich usłyszeć. Wiemy gdzie są"
Poczekały aż anioł do nich dołączy, a kiedy już to zrobił, ruszyły przodem poruszając się niezwykle sprawnie w ciemnościach prowadząc chłopaka.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Ab rozglądał się zaciekawiony panującym dookoła zamierzaniem. Właściwie, czuł się tutaj jak u siebie. Może i znacznie się różnił, ale jednak jakąś więź z gryzoniami. Cóż, na pewno przypominał je w kwestii robienia "małego" zamieszania kiedy się cieszył.
Chcąc czy nie, musiał w końcu opuścić to miejsce. Worek sam się nie dostarczy, a on i tak miał kilkugodzinne opóźnienie.
Anioł chwycił mocno bagaż i przerzucił go sobie przez ramię.
W takim razie, prowadźcie.
Pomaszerował za uformowanym oddziałem, a kiedy już opuszczał salę, odwrócił się do reszty szczurów i pomachał.
- Do zobaczenia później przyjaciele. - Zaśmiał się radośnie i podreptał w stronę, którą wskazywali mu przewodnicy.
Przez całą drogę ściskał kurczowo worek, by go przypadkiem nie zgubić ani niczego nie upuścić.
- A! - przypomniał sobie nagle. - Jest jeszcze coś, co możecie zrobić. Ostrzeżcie mnie, jeśli pojawią się tutaj tacy niemili ludzie w mundurach. S.SPEC. Często noszą przy sobie broń i chodzą w taki sztywny, ciężki sposób. Są bardzo niemili i nie lubią moich przyjaciół. Powiecie, jeśli zauważycie kogoś takiego kręcącego się po kanałach? - Cała jego wypowiedź była podparta żywą ekspresją. Naprawdę przejmował się tym, o czym mówił.

Jeśli dotarł bez większych trudności na miejsce, to po prostu upuścił worek w najbardziej dogodnym miejscu i z radością poinformował spotkanych ludzi o dostawie. Uprzednio, rzecz jasna, pożegnał się z gryzoniami.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Przemierzanie tunelów z przewodnikami w postaci szczurów było zdecydowanie łatwiejsze i przyjemniejsze. Gryzonie od czasu do czasu zagadywały Abaddona pytając o bardzo trywialne rzeczy, które dla nich jednak były bardzo ważne i interesujące. Kiedy więc na horyzoncie pojawili się robotnicy pracujący przy przerabianiu rur kanalizacyjnych, można było się jedynie zastanawiać, czy ta droga zawsze była taka krótka i oczywista.
- No, wreszcie jesteś. Idealnie w czas, właśnie skończył nam się zapas. - Zawołał z daleka wielgachny robotnik od butów do kolan uwalony brudem, spocony i zmęczony. Przetarł czoło wierzchem dłoni i odłożył narzędzia, które właśnie trzymał w dłoni. Przejął od anioła dostawę i ruszył z powrotem do swoich kolegów.
Szczury chwilę wcześniej zniknęły nagle w ukrytych na ścianach szparach. Stwierdziły, że Abaddon poradzi sobie już z rozmową. Kiedy jednak chłopak wrócił się w to samo miejsce, ich czarne oczy zaświeciły na nowo w mroku i powędrowali dalej, odprowadzając go do schodów, niedaleko których spotkali się po raz pierwszy.
Tam czekała już na nich świta z księciem na czele, który stał w starej rurze, która została wyłączona z użytku, była za mała dla ludzi, ale idealna dla stworzeń tej wielkości.
"Chcielibyśmy jeszcze raz Ci podziękować, drogi skrzydlaty, przynieśliśmy dla Ciebie coś jeszcze, potraktuj to jako prezent. Kiedy będziesz chciał się gdzieś udać, możesz liczyć na naszą pomoc, moi bracia i siostry stawią się na wezwanie i zawsze pomogą trafić Ci najkrótszą drogą oraz ostrzegą Cię przez złymi ludźmi."
Podczas tej przemowy kilka bardzo dużych gryzoni wyciągnęło owinięte w szmatę zawiniątko i zostawiło je na skraju wyjścia.
Abaddonowi pozostało jedynie zgarnąć ten przedmiot i wrócić na wyższy poziom, do przyjaźniejszej części kanalizacji, gdzie mógłby zgłosić swój powrót i wykonanie zadania.


- - -



Misja Zakończona!

Abaddon otrzymuje:
- Artefakt. Czerwony kamień, który w pobliżu żywego organizmu zamienia się w mgłę, a następnie wchłania do najbliższego i najsilniejszego. Usunąć go można jedynie po zażyciu bardzo silnych leków. Pozwala na rozumienie mowy zwierząt w promieniu 15m od posiadacza, a także na rozumienie mowy ludzkiej przez zwierzęta. Użycie mocy artefaktu nie ma ograniczenia czasowego, jednak zbyt często używanie go, a także rozmowa ze zbyt dużą grupą stworzeń na raz (więcej niż 5) może wywoływać nagłe bóle głowy oraz zmęczenie.
- Materiałowy, zniszczony worek w którym znajduje się: Czerejka pospolita x1.
- A także, możliwość z korzystania pomocy szczurów na terenie Ścieków. (Niewielka siła bojowa, bardzo dobrzy przewodnicy i czujki).

                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach