Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 10 z 13 Previous  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12, 13  Next

Go down

Pisanie 27.02.19 15:38  •  Hotelowy bar. - Page 10 Empty Re: Hotelowy bar.
 - Daj spokój. To nie żaden masowy mord. Nie jestem mordercą - powiedział z nieukrywanym ale i udawanym oburzeniem, chociaż przez chwilę szukał potwierdzenia swoich własnych słów w oczach Liselotte, bo przecież kto jak nie anioły miał próbować dostrzec choćby odrobinki dobra w innych istotach.
 Przecież nie wysadziłby budynku z ludźmi w środku. Chyba. No, może przynajmniej nie ze wszystkimi. Wojskowych z chęcią zostawiłby w środku, ale innych postarał się wypłoszyć. W końcu w tym apartamentowcu mieszkał ktoś, kto sprawiał, że serce łowcy potrafiło szybciej zabić, a nierzadko mordka delikwenta pojawiała się w jego myślach i natrętnie nie chciała ich opuścić. Ale Boris nie przyzna się przecież na głos, że oszczędziłby kogokolwiek ze względu na kota.
Jak nie za darmo? - zdążyło przemknąć mu przez myśl i to były chyba najgorsze słowa jakie mógł usłyszeć. Na tym świecie nie było już nic bezinteresownego, choć anioły dobrze się w tej kwestii wykorzystywało, przynajmniej jemu. Czyste i profesjonalne opatrunki oraz choć tak niewielka ilość leków nie należały do tanich rzeczy. A już zwłaszcza umiejętności kogoś, kto potrafił to wszystko poskładać w jedną całość z pewnością należałoby godnie wycenić.
 - Nie strasz mnie. Już myślałem, że kolejne długi mi spadną na łeb - burknął do anielicy po jej wyjaśnieniu, choć taka cena była o wiele korzystniejsza do spłaty niż wszystko inne i przyjął ją ze znacznym poczuciem ulgi - Ale dobra, zgoda. Obiecuję, że będę uważał.
 Odkąd wyrwał się na wolność strasznie brakowało mu kogoś, kto będzie mu mówił co ma robić. Tęsknił za rozkazami, choć się do tego nie przyznawał nawet przed samym sobą. Wykonywanie czyichś poleceń zwalniało z odpowiedzialności, no i pozwalało tyle nie myśleć. Skoro więc Liselotte nie rozwiała jego wątpliwości, co do podjętej decyzji to musiał uczepić się jedynego co od niej dostał - polecenia żeby uważać.
 - Przyjdę - zapowiedział się niemal od razu, w ogóle nie kryjąc się w kolejnych słowach z podejrzeniem, że bywał już wcześniej w tamtych okolicach, choć pewnie niezbyt legalnie - Macie tam granaty kaukaskie, całkiem dobre wino z nich wychodzi.
 Wyłapując wzrok Lilo rzucony za jego plecy bezceremonialnie odwrócił się, by skrzyżować spojrzenia z gapiącą się osobą. Zmrużył czerwone ślepia i najwidoczniej wystarczyła jeszcze jedna sekunda, by machnął w kierunku nieznajomego ręką ułożoną w jakiś niewybredny znak, a to najpewniej skończyłoby się dla wszystkich zgromadzonych. Na szczęście pamiętał, że miał uważać.
 - Mogę cię odprowadzić, ale tylko kawałek - poinformował, wracając spojrzeniem ku dziewczynie, najwyraźniej by nie poczuła się przytłoczona i tak niespodziewaną dobrocią ze strony Azarowa.
 Nie ulegało wątpliwościom, że Boris zwyczajnie chciał się stąd wyrwać, a szykująca się do wyjścia dziewczyna była doskonałym pretekstem, by w końcu opuścić bar. Miejsce łowcy było zdecydowanie gdzie indziej - w miejskich pubach, gdzie niczym francuski rebeliant mógł zbierać należne mu wygody, a nie przyklejać się do stolika w jakiejś podejrzanej spelunie.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.02.19 1:13  •  Hotelowy bar. - Page 10 Empty Re: Hotelowy bar.
 — Może jakbyś najpierw dopilnował, żeby wyszli, a wątpię żebyś miał to w planach. A to i tak byłby naprawdę okropny czyn. — Nawet zakładając, że nikt by nie zginął, pozbawienie tak wielkiej ilości ludzi miejsca do życia stanowiło w oczach Lise zachowanie wręcz haniebne. Jakież jednak miała wyjście, jak tylko wierzyć w pozytywne aspekty i nadal uparcie szukać dobra w ludziach? Koniec końców zawsze mogła uznać, że Łajza z tym wysadzaniem tylko żartował.
 Dla własnego bezpieczeństwa lepiej było nie kontynuować tematu. Tylko by się niepotrzebnie denerwowała faktem, że na pewne rzeczy nie jest w stanie absolutnie nic poradzić i musi je zostawić takimi, jakie są. Nie żeby nie przeżywała z tego powodu wyrzutów sumienia raz na jakiś czas, ale gdyby zwiększyła się tego częstotliwość, nieszczęsnej anielicy na bank wysiadłaby psychika. Chęć naprawienia całego świata dość ostro kłóciła się z realistycznym nań spojrzeniem, stanowiąc nieco wybuchową mieszankę. Z przezorności lepiej tego kijem nie trącać.
 — Nie strasz mnie.
 — To tylko taki żarcik — sprostowała, uśmiechając się delikatnie. Skoro Azarow mógł sobie snuć opowiastki o puszczaniu z dymem budynków i ich mieszkańców, czemu ona miałaby nie odpłacić się podobnym zabiegiem? Przynajmniej na tych kilka sekund udało jej się zbić łowcę z tropu, co stanowiło w pewien sposób satysfakcjonujące dokonanie. Liselotte może i znana była ze złotego serca i dobrodusznej osobowości, ale od czasu do czasu zdarzało jej się jeszcze zaskoczyć swoje otoczenie. — Trzymam za słowo.
 Przynajmniej tyle mogła od niego wymagać. Oficjalnym powodem był oczywiście szacunek dla jej wysiłku i pracy, ale w rzeczywistości chodziło tylko o to, że naprawdę się o Borisa martwiła. Tak samo jak i o każdą żywą istotę i każdego Łowcę, gdy jeszcze miała ich pod swoją opieką, a teraz jeszcze bardziej gdy wiedziała, że ściągnął sobie na kark dodatkowe zagrożenie. Niestety, tak jak w każdym innym przypadku, Lise nie była w stanie nieustannie sprawować opieki nad każdą bliską swojemu sercu osobą, pozostawało więc tylko zaufać, że delikwent weźmie jej prośbę na poważnie. Nic więcej nie mogła poradzić.
 — Mamy dużo fajnych rzeczy, nie tylko wino z granatów — wtrąciła. I nie, wcale nie zamierzała się jakoś obruszać na wspomnienie o owym napoju, bo istotnie jego sława nie była bezpodstawna. Poza tym oprócz dobrego wina z kaukaskich granatów można było robić maści i leki, a to jako medyk musiała docenić. Eden był zresztą pod tym względem godny swojej rajskiej nazwy, jako że obfitował w roślinność rodzaju wszelakiego. Zamieszkanie tam było marzeniem wielu, a przywilejem nielicznych, każdy więc, komu zezwolono na wstęp dalej niż tylko do oddalonego nieco od lasów Azylu mógł czuć się niezwykle zaszczycony.
 — Hm? A, to dobry pomysł — przytaknęła zgodnie. — Nie trzeba daleko, wystarczy za drzwi. Jeśli nie wyjdę sama, raczej się do mnie nie przyczepią — dodała, z przyczyn oczywistych ściszając nieco głos. W dalszej drodze nie potrzebowała obstawy, w końcu od lat doskonale radziła sobie w samotnym przemierzaniu Desperacji. Co nie znaczy, że nie doceniała tej jakże miłej propozycji, aczkolwiek nie chciała Azarowa nadmiernie wykorzystywać. I tak prędzej czy później musieli się rozejść w swoje strony.
 — Czyli czas na nas? — Przełożyła przez ramię pasek od torby, a znajdując w minie łowcy potwierdzenie dla swojego pytania, podniosła się z miejsca. Miała rację; zainteresowane osobą anielicy spojrzenia zaczęły odwracać się w kierunku blatów i ścian. Mogła bez większych obaw opuścić umiejscowiony w hotelu bar, a niedługo potem po niezbyt wylewnym pożegnaniu skierować się samotnie w stronę Edenu.

[zt oboje]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.03.19 23:44  •  Hotelowy bar. - Page 10 Empty Re: Hotelowy bar.
,,Zaledwie kilka" miesięcy minęło od ataku na Świętą Górę, przez co czas przestał mieć jakiekolwiek znaczenie. Krwawa rzeź i zniszczenie wszystkiego co miało chodź odrobinę sensu, lub dodawało jakiegoś znaczenia w tej pieprzonej egzystencji. Red przez ten czas zagubił część swojej tożsamości, zatracił się w ponurym letargu, przez co poczuł zwolnienie z jakichkolwiek obowiązków narzuconych przez niegdyś posiadaną rangę. Czuł się tak jakby w jego mózgu odbyła się jedna wielka rewolucja. Może to przez to, że dostał tym wielkim kijem jak szlajał się na pustyni szukając celu? Cholera wie. Dziwne to było, że zaczęło się liczyć tylko to co jest teraz, a teraz była przed nim była szklanka całkiem nie najgorszej whisky. Szkoda tylko, że picie trunku odbywało się przez tą pieprzoną rurkę dopinaną do hełmu. Dalej go nie zdejmował, blizny i deformacje po operacji nie były najlepszą wizytówką. Siedząc w tym ciemnym kącie z nogami na niezbyt czystym stoliku rozmyślał, co dalej się z nim stanie, dalej gdzieś głęboko miał te dość perwersyjne zachcianki, ale po ostatnich wydarzeniach wolał się nie wychylać i bardziej zająć się pilnowaniem swojego pół mechanicznego dupska. Słodko-gorzkie chwile mijały, a szklanka robiła się coraz bardziej pusta. Postanowił, że zostanie tu jeszcze chwilę i przemyśli dokładnie następne kroki. Przywołał kelnerkę podnosząc dłoń i wykonał gest wskazujący na puste naczynie, mając nadzieje, że zrozumie o co chodzi. Jedyne co pozostało Redowi to myśleć, że z gówna nie wpadnie w coś jeszcze gorszego.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.03.19 21:26  •  Hotelowy bar. - Page 10 Empty Re: Hotelowy bar.
Praca na desperacji? Człowiek niezaznajomiony z realiami tego porzuconego przez boga miejsca mógłby pomyśleć, że to niemożliwe. C sam doskonale pamięta jak wyobrażał sobie wszystko poza bezpiecznymi terenami. Dookoła miała być tylko śmierć, wirus, barbarzyńcy i pustkowie. Dwie pierwsze rzeczy znalazł niemal od razu i był tego doskonałym dowodem, a dwie ostatnie były dość dyskusyjne. Pewnie, że znajdzie się tutaj zdziczałych wymordowanych, a i nie wszystkie tereny były zagospodarowane. Czasem było to po prostu niemożliwe. Jemu samemu znalezienie fuchy zajęło dobre kilkadziesiąt lat, ale koniec końców jednak się udało. Na dodatek nie była to jakaś najemnicza praca czy inne, brudne porachunki. Los akurat chciał, że w tej pipidówie ktoś postanowił otworzyć hotel, który nie serwował do picia benzyny rozcieńczonej wodą, a coś, co bardziej przypominało alkohol. Może i nie pochodził on z najlepszych ziemniaków hodowanych w czarnoziemach podlasia, ale mimo wszystko był lepszy od większości trujących napojów. W każdym razie dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności C mógł tutaj pracować jako barman i właśnie to dzisiejszego wieczora robił. Niestety nie posiadał koszuli z podwiniętymi rękawami i gustownej kamizelki jak za życia, ale i tak nie było źle. Ubrany w ciemny, poprzecierany w niektórych miejscach t-shirt koloru czarnego, jeansowe spodnie i wysokie, wojskowe buty, które ściągnął z jakiegoś trupa - wyglądał całkiem porządnie jak na Desperację. Całości dopełniała również jeansowa kurtka, która nie posiadała prawego rękawa. Warto jednak nadmienić, że z reguły C pełnił w tym przybytku podwójną rolę. Oprócz bycia barmanem trudnił się także usuwaniem nieproszonych gości, w czym pomagała mu nie tylko mutacja, ale także jego bezkompromisowość. Do tego dochodziło jednak rzadko z racji tego, że przybytek zaliczany był raczej do lepszych na desperacji, a także poniekąd dlatego, że sam widok barmana skutecznie odstraszał potencjalnych zawadiaków pod warunkiem, że nie byli równie mocno zmutowani, co on sam. A skoro o indywiduach mowa, to jego język mówił mu, że w środku znajdował się ktoś, kto nie stronił od krwi. Przez moment C spoglądał na Reda zza lady, ale nie podejmował żadnych kroków. W końcu dopóki klientela nikogo nie zaczepia, to jej obecność jest tutaj jak najbardziej pożądana. Wszystko zmienia się w momencie rozpoczynania burd, ale dzisiejszy wieczór ich nie zapowiadał, więc mężczyzna wrócił do czyszczenia szklanki ścierką, która lata świetności miała już dawno za sobą.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.03.19 22:48  •  Hotelowy bar. - Page 10 Empty Re: Hotelowy bar.
Nie lubiła tego robić tak bardzo, ale póki nie znalazła miejsc gdzie mogła się zatrudnić na stałe musiała kraść. I choć robiła to już od dawna to za każdym razem czuła się z tym źle. W głowie powtarzała sobie że kiedyś się odwdzięczy swoim ofiarom. Czasami trafiała na jakieś ranne osoby i oferowała leczenie w zamian za zapłatę. Od kilku dni nie mogła znaleźć nikogo potrzebującego więc uciekła się do ostateczności. Okradła jakiegoś typa z kilku naboi do rewolweru i paru pustych łusek. To był dość chodliwy towar w jej odczuciu. Sama tego nie potrzebowała do przeżycia. Jedzenie, woda i ciepły kąt nocami były cenniejsze.
Idąc powoli w stronę jednego z budynków oferującego jakieś w miarę ludzkie usługi uśmiechnęła się lekko. Powoli weszła do środka uważnie rozglądając się po wnętrzu. Przełknęła głośniej ślinę widząc jakiegoś wysokiego mężczyznę za barem. Wyglądał na groźnego z tej perspektywy, jak większość desperatów w sumie. Nabrała więcej powietrza w płuca skupiając wzrok na barmanie. "Spokojnie.. on przecież nie gryzie!" dodała sobie otuchy i powoli ruszyła w jego stronę. - Um.. c.. co mogę za to.. kupić? - spytała nieco ciszej wlepiając złote ślepia w jego twarz. Schowała dłoń w połach kimona i wyjęła ze stanika cztery naboje i dwie łuski. Położyła je na blacie z nadzieją wpatrując się w twarz obcego mężczyzny.
                                         
Seiyushi
Opętana
Seiyushi
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Seiyushi


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.03.19 1:29  •  Hotelowy bar. - Page 10 Empty Re: Hotelowy bar.
Zawsze kiedy do tego baru wkraczał ktoś, kto nie powinien się tu znaleźć, oczy C błyskały jakimś dziwnym blaskiem. Być może odzywała się w nim jego zwierzęca natura, a być może mężczyzna wiedział, że będzie to oznaczało kłopoty - tego nie wiedział nawet on sam. Umiał jednak wyczuć kiedy tak się działo i tym razem nietypowa reakcja zgrała się z przybyciem do baru pewnej kobiety. Zwierzęce uszy, puszysty ogon, czyli wymordowana. Swego czasu mógłby ją wziąć za cosplayerkę, ale przez dwieście lat widział wystarczająco wiele, żeby nie mieć takich głupich pomysłów. Nie zamierzał jednak zgrywać rycerza na białym koniu i ratować owieczkę, która wchodzi w paszczę lwa. Bar nie był odpowiednim miejscem dla lisów, które nie umiały o siebie zadbać, ale być może ta przybyszka była z kategorii takich, którym niestraszni pijani wymordowani. C starał się nie oceniać nikogo po wyglądzie, więc na razie nie wydawał żadnego wyroku.
Jego dobra wola zniknęła jednak w momencie, w którym lisiczka otworzyła usta. Albo bardzo dobrze udawała albo faktycznie była zagubioną owieczka. W obu przypadkach nie wyjdzie jej to jednak na dobre. W pierwszym, wszystko będzie w porządku, dopóki Yoshirou sie o tym nie dowie. Przy drugim, jej ogólny byt nie będzie już od niego zależał. W każdym razie, w momencie gdy dziewczyna zadała pytanie, z ust mężczyzny wydobył się długi język, którego rozszczepione końce zawirowały kilka razy w powietrzu, a sam C wbił wzrok to w klientkę, to w jej "skarb" na ladzie. Cztery naboje i dwie łuski? Naboje były przydatne, łuski już mniej. Przez chwilę jaszczur w ogóle się nie odzywał, ale zaraz zza lady wyszedł jego ogon, którego końcówka ostrożnie podniosła jeden z nabojów i przyłożyła go do policzka.
- Jeszcze ciepłe. Takie lubię. - skwitował beznamiętnie, żeby potem jeszcze raz posłużyć się ogonem i zgarnąć zarówno naboje, jak i łuski z blatu. Wylądowały w miejscu, do którego tylko on miał dostęp - pod ladą. Nie zapomniał jednak, że na Desperacji obowiązuje zasada towar za towar, więc już po chwili jego ogon sięgnął po ciemną, zieloną butelkę. Szklanka, którą do tej pory tak pieczołowicie czyścił wylądowała przed lisiczką, a zaraz po tym z zielonego naczynia zaczął wypływać biały płyn.
- Za taką zapłatę dostaniesz tylko wyciąg z gruczołów raviera. Zresztą jesteś za młoda na cokolwiek innego. Na zdrowie. - rzucił oschle, przewieszając przez ramię ścierkę, którą jeszcze przed chwilą wycierał naczynie, a następnie sam upił soczystego łyka z butelki, której zawartość zaserwował przed chwilą dziewczynie. To były plusy bycia barmanem - miał dostęp do wszystkiego, co było za barem i niekoniecznie musiał za to płacić. A jeśli chodzi o sam napój, to było to najzwyklejsze mleko, ale tego lisiczka już wiedzieć nie musiała.
- Dostałabyś więcej, gdybyś użyła innych skarbów schowanych za tym stanikiem. - język wyskakujący z paszczy C tylko dodał nieprzyzwoitości do tego stwierdzenia. Ups? To była desperacja. Czasem ciało jest warte więcej, anizeli jakieś naboje.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.03.19 2:06  •  Hotelowy bar. - Page 10 Empty Re: Hotelowy bar.
Pierwsze co mogło się rzucać na myśl gdy się na nią patrzyło to niewinność albo iluzja. Naiwne istoty nie miały zbytnich szans na długi żywot na Desperacji. Więc albo była największym szczęściarzem na tej zapomnianej przez boga ziemi, albo umiała bardzo dobrze grać słodziaka kiedy to było konieczne. Niestety po bliższym poznaniu większość jej rozmówców przechylała się w stronę tego pierwszego.
Obserwowała jak barman zgarnia nabój ogonem i przykłada go do twarzy. Uniosła lekko brew w górę widząc ten gest, ale słowa które zaraz po tym padły sprawiły że rozdziawiła usta zaskoczona. Czy wziął ją z zaskoczenia? Jak najbardziej! Aż nie wiedziała co ma odpowiedzieć w pierwszej chwili. Potrzebowała dłuższej chwili żeby dotarło do niej co on powiedział. "Czy.. czy on ze mną.. pogrywa?" przemknęło jej przez myśl gdy dłoń sama się zacisnęła na materiale kimona. Przygryzła dolną wargę widząc jak ten nalewa jej do szklanki białej cieczy. Złote ślepka rozbłysnęły z nadzieją że będzie to choć odrobinę przypominało smak mleka. Powstrzymała odruch zwilżenia warg języczkiem widząc jak szklanka napełnia się powoli ale skutecznie.
Już prawie sięgnęła po naczynie kiedy dotarło do niej co powiedział mężczyzna. Podniosła spojrzenie na niego i wlepiła swoje ślepia w jego. "Za młoda?" powtórzyła po nim w myślach. - Nie jestem za młoda! Jestem pełnoletnia.. ale i tak to mi wystarczy.. - powiedziała z początku bardziej entuzjastycznie, nieco ściszając głos pod koniec. Była najzwyczajniej w świecie spragniona. Kolejny komentarz barmana spowodował że odwróciła wzrok nieco speszona. Ledwo widoczny rumień przyozdobił jej policzki, kontrastując z białymi kosmkami włosów. Złapała za taboret i zwinnie na nim postanowiła usiąść zanim zacznie się delektować napojem. - N.. nie wiem co masz na myśli.. - postanowiła stłamsić ten temat w zarodku dla swojego komfortu. Złapała obiema dłońmi za szklankę i zbliżyła ją do ust. Mrużąc nieco ślepia zaciągnęła się zapachem napoju zanim umoczyła górną wargę i oblizała się z zadowoleniem. Smakowało wybornie, choć spragniony nie pogardzi nawet zwykłą wodą. Zrobiła prawdziwego łyczka z pomrukiem zadowolenia. - Pyszne.. - wymruczała machając w zadowoleniu puchatym ogonkiem. Uniosła złote ślepia znad szklanki na barmana. - Umm.. nie wiesz może czy.. czy gdzieś tu nie poszukują kogoś do pracy? Przydałoby się trochę przyrobić.. - powiedziała z lekkim uśmiechem na ustach. Był barmanem więc był solidnym źródłem informacji!
                                         
Seiyushi
Opętana
Seiyushi
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Seiyushi


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.03.19 2:27  •  Hotelowy bar. - Page 10 Empty Re: Hotelowy bar.
- W sumie racja. Tutaj liczy się tylko to, że masz dupę, a nie ile lat. Nikt nie patrzy na granicę wieku. - skomentował beznamiętnie rzeczywistość. W końcu takimi szczegółami jak pełnoletniość mogli się przejmować w mieście. Najwyraźniej albo C chciał od początku pokazać lisiczce, że życie nie jest takie różowe albo zwyczajnie pozostał mu w żyłach nawyk, który nabył za życia. W końcu kiedyś był porządnym, radosnym i przede wszystkim radosnym barmanem, ale po tych dwustu latach został już tylko barmanem. Gdyby byli w mieście, to zapewne od tej pory Yoshirou pilnowałby, żeby dziewczynie nie dorzucili niczego do drinka, ale obecnie był gotów sam to zrobić, jeśli tylko ktoś mu to dobrze wynagrodzi. Standardy moralne i sumienie nie istniały u wiekszości istot zamieszkujących te ziemie, więc dlaczego akurat jaszczur miałby być inny?
Rumieńce dziewczyny nie wywoływały u niego żadnych uczuć. Jeśli była taka wstydliwa, to nie powinna przychodzić do miejsca pełnego pijanych, niecywilizowanych facetów. Jeśli spodziewała się, że będzie mogła tutaj spokojnie posiedzieć, to najpewniej była w błędzie. Nie minie nawet godzina nim któryś z gości spróbuje ją złapać za tyłek.
- Nie wiesz? - zapytał, będąc niezbyt przekonanym. Nikt nie był na tyle głupi i naiwny, żeby nie mieć pojęcia co sugerował, ale jeśli Seiyushi nalega... - Chodzi o to, że gdybyś ich dobrze używała, to miałabyś lepszą spelunę niż reszta. - wyjaśnił, a dla rozwiania wszelkich wątpliwości dotknął palcem jej prawej piersi. Skoro musiał wykładać wszystko łopatologicznie, to równie dobrze mógł wskazać o co chodziło. Jego dotyk nie miał za sobą jednak żadnego podtekstu, bo w przeciwieństwie do większości facetów, jakoś nie kręciło go obmacywanie całkowicie obcej mu kobiety. Niezależnie od tego z której strony na nią patrzył, przynosiła mu na myśl jedynie kłopoty. Nie wydawała się dostosowana do tutejszych realiów, a to oznaczało, że albo pochodziła z lepszej części Desperacji albo ktoś ją ochrania. C natomiast nie uśmiechało się ciągnięcie ze sobą balastu, więc nie chciał się z nią zbytni spoufalać.
- Po reakcji sądzę, że zarobek własnym ciałem Cię nie interesuje. Być może miałbym dla Ciebie kilka sugestii, ale co będę miał z tego, że Ci powiem? Chyba nie wiesz jak to wszystko działa, futrzaku. - przez jego ręce przechodziły kolejne szklanki, które pomimo wycierania nie należały do najczystszych. Cóż, takie uroki desperacji. Jeśli dodatkowo wziąć pod uwagę, że trafiła na człowieka, do którego nie przemawiają ani uśmieszki, ani duże cycki, ani tym bardziej wrodzone dobro, to Seiyushi będzie miała ciężki orzech do zgryzienia, jeśli w ogóle zdecyduje się na pierwszy kęs.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.03.19 3:01  •  Hotelowy bar. - Page 10 Empty Re: Hotelowy bar.
- Granica wieku nie jest żadną granicą dla wymordowanego.. dziesięciolatek ma na karku nawet kilka stów.. mało kogo obchodzi moralność.. to nie miasto.. tylko jedno wielkie zadupie, nie ważne jak na to spojrzeć.. - dodała po chwili ze spokojem w głosie. Ciężko było się z nim nie zgodzić, przecież miał rację. Spodziewała się że widział już nie jedno w tym barze i w wielu innych.
Czy wymagała od niego zbyt wiele gdy liczyła na to że ten temat pójdzie w niepamięć?! Widocznie tak było. Brew jej lekko drgnęła gdy dotarło do niej że ten temat odnośnie jej ciała nie był jeszcze zakończony. Wpatrując się w jego twarz nawet nie zauważyła kiedy wysunął dłoń przed siebie i najzwyczajniej ją dotknął w miejsce gdzie nie powinien tego robić. Praktycznie odruchowo uderzyła go w dłoń z ewidentnym niezadowoleniem na twarzy. - Nie twoje to nie dotykaj! - skarciła go przy okazji, bo co on sobie myślał? Najpierw się spoufala a teraz jeszcze narusza jej prywatną przestrzeń. Trafiła w życiu na wielu bezczelnych dupków i przed większością udało jej się uciec. I ten choć był bezczelny do granic to jednak nie sprawiał wrażenia złej do szpiku osoby. Jak by go utemperować to nawet byłby ciekawym kompanem podróży, ale komy by się chciało w to bawić? Umoczyła usta w mleku i prawie się zakrztusiła gdy do jej lisich uszu dotarła opcja z zarabianiem ciałem. Odstawiła szybko szklankę na blat, w kącikach oczu pojawiły się drobne łezki a prawą dłoń zwinęła w pięść i zaczęła się bić lekko po mostku. Uniosła jedną powiekę wpatrując się w niego podczas walki o życie. - I.. dobrze sądzisz.. khe.. - wymamrotała nieco zmienionym tonem głosu spowodowanym wcześniejszym krztuszeniem się. Przełknęła głośniej ślinę, przyłożyła dłoń do ust i cicho odkaszlnęła jeszcze raz. - Po pierwsze.. wypraszam sobie tego 'futrzaka'.. mam imię.. Seiyushi.. - zaczęła już nieco spokojniejszym głosem. Nie była jakąś arogancką snobką, była potrzebującym zatrudnienia biednym liskiem bez dachu nad głową. W obecnej chwili była gotowa złapać się prawie każdej fuchy jeśli w grę wchodziło przetrwanie. No z klauzulą o zachowaniu względnej czystości, czyli nie będzie się puszczać za kartoniki z mlekiem.. jeszcze tak nisko nie upadła! - Po drugie.. doskonale wiem jak ten świat działa.. nie ma nic za darmo.. towar za towar, towar za usługę i usługa za usługę.. to nie jest mój pierwszy dzień.. - wyjaśniła ze spokojem. Upiła kolejnego drobnego łyczka i westchnęła cichuteńko pod nosem. - Potrzebuję pracy.. więc jak masz jakieś dobre namiary na coś.. to z pewnością jakoś się dogadamy.. wszystko zależy od tego jak wartościowe to są informacje.. no i.. czego ci trzeba.. - dodała wpatrując się w twarz barmana.
                                         
Seiyushi
Opętana
Seiyushi
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Seiyushi


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.03.19 3:42  •  Hotelowy bar. - Page 10 Empty Re: Hotelowy bar.
- Czyli jednak nie jesteś aż tak głupia jak Cię podejrzewałem. - czy... czy on powiedział to na głos? Pewnie, że tak! C miał to do siebie, że nie przejmował się opinią innych, ale lubił się z innymi dzielić swoją. Jeśli kogoś uważał za idiotę, to po prostu mu to mówił, a jeśli nie miał całkowitej racji, to tez dawał o tym znać. Tak samo było teraz, kiedy racja delikatnie przechyliła się na stronę lisicy. Z głupiej i naiwnej w jego oczach przekształciła się w naiwną i trochę mniej głupią. Niby to nic, ale metoda małych kroczków jest podobna najlepsza jeśli chce się osiągnąć z pozoru nieosiągalny cel.
I czy ona właśnie go uderzyła? Spojrzał na swoją rękę, a następnie na dziewczynę tak, jakby przetwarzał to, co przed chwilą miało miejsce. Nie zwracał uwagi na jej słowa, które w zasadzie nawet do niego nie dotarły. Zamiast tego rypnął zaciśniętymi pięściami w blat tak mocno, że szklanka z mlekiem podskoczyła delikatnie do góry. Dodatkowo jego twarz znajdowała się teraz prosto przed twarzą lisiczki i była na tyle blisko, że gdy z ust wydostawał się jego język, to niemalże dotykał czubka nosa dziewczyny.
- Tknij mnie, kurwa, jeszcze raz, a Cię wypierdolę. - warknął wyraźnie rozeźlony i mogła być pewna, że wcale nie żartował. Mogła się natomiast zastanawiać co miał dokładnie na myśli mówiąc, że ją "wypierdoli". Może i o tym nie wiedziała, ale C częściowo odpowiadał za porządek w tym przybytku, a ochrony się nie irytuje. Sam Yoshirou powrócił jednak do wycierania szklanek tak szybko, jak poprzednio od niego odstąpił. Co do zasady nie lubił się zbyt długo denerwować, a jego sposobem na radzenie sobie z problemami było ostrzeganie ludzi. Sęk w tym, że jednocześnie mężczyzna nie lubił się powtarzać, o czym delikwenci dowiadywali się w całkiem nieprzyjemny sposób. Pozostało mieć tylko nadzieję, że Seiyushi wyłapie aluzje i nie będzie starała się zgłębiać tematu.
W każdym razie, po takiej akcji lisiczka mogła być pewna, że podejście barmana do jej osoby nieprędko się zmieni. Obojętny wzrok stał się teraz jeszcze zimniejszy, a kolejne odpowiedzi były udzielane jak od niechcenia. Zupełnie tak, jak gdyby lisica była jedynie natrętem.
- Tak? A co taka sierota jak Ty może mi zaoferować? Ciała sprzedać nie chcesz, ledwo co wygrzebałaś towary na szklankę mleka. Liczysz na to, że pomogę Ci z dobrego serca? Zły adres, futrzaku. - C doskonale rozumiał, że zgodnie z zasadami gry, to on powinien podać dziewczynie stawkę, ale kompletnie nie miał na to ochoty. To ona potrzebowała informacji, to lisiczka była w potrzebie i to właśnie ona powinna skakać dookoła niego, byleby tylko cokolwiek zyskać. Mężczyzna oparł teraz brodę na swojej dłoni i zbliżył twarz do Seiyushi, wpatrując się beznamiętnie w jej oczy. Ogon tymczasem owinął się dookoła jego nogi, aby zbytnio nie przeszkadzał.
- Masz dziesięć sekund, bo jestem dzisiaj hojny. - nie miał nic do stracenia. Mógł zaryzykować. Dodatkowo był ciekawy tego, co wymyśli lisiczka, a jego ciekawość zdradzał ponownie jaszczurzy język, który wysuwał się z ust, łapiąc zgromadzone dookoła dziewczyny zapachy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.03.19 4:16  •  Hotelowy bar. - Page 10 Empty Re: Hotelowy bar.
Nie był pierwszym który miał ją za kompletną idiotkę i to tylko dlatego że nie wbijała wywarzała butem drzwi z zawiasów. Była miła, grzeczna i nawet pomocna. Ale tego nikt nie widział, a może nikt nie chciał tego widzieć. Każdy usprawiedliwiał swoje agresywne zachowanie i egoizm światem w jakim przyszło im żyć. Nawet odrobina dobroci była postrzegana za słabość, tak jak teraz. Zmrużyła nieco ślepia w odpowiedzi na jego słowa. Co mu miała odpowiedzieć? Każdy możliwy komentarz zdawał się być tu zbędny.
Już miała sięgnąć po szklankę kiedy wymordowany rzucił się w jej stronę z impetem uderzając obiema pięściami o blat kontuaru. Głośne ryknięcie sprawiło że radośnie merdający ogon się podwinął na powrót pod materiał ubrania znikając z widoku. Uszy położyła po sobie wystraszona jego atakiem agresji. Paskudny dreszcz ją przeszedł wzdłuż kręgosłupa. Serce waliło tak mocno w klatce piersiowej ze miała wrażenia że zaraz stanie z przepracowania albo wybuchnie od nadmiaru pracy.
Tak szybko jak się wściekł grożąc jej przemocą tak po chwili zrobił się zimny jak lód. Przez chwilę jeszcze drżała cała, zaciskając dłonie na materiale kimona aż kostki jej pobladły. Nie słyszała nawet swoich własnych myśli przez dłuższą chwilę, spojrzenie wlepione w kontuar gdy do uszu dotarły jego chamskie wypowiedzi. Jedna po drugiej były niczym siarczysty policzek. Zacisnęła szczękę mocniej. Gniew spowodowany frustracją jedynie narastał.
Postawiła nagle uszy do pionu i łapiąc za szklankę która cudem przerwała uderzenie o blat. Poderwała się z taboretu na równe nogi i chlusnęła mu resztką mleka prosto w twarz. - Wolę zdechnąć z pragnienia niż sprzedać się takiemu hipokrycie jak ty! - Krzyknęła mu prosto w twarz i najzwyczajniej w świecie wybiegła z pomieszczenia prawie potykając się o własne nogi w procesie. Łzy cisnęły jej się do oczu i nie pozwoli temu skurwielowi na to patrzeć! Nie żałowała zmarnowanego mleka w tej chwili. Pewnie pożałuje tego potem jak z odwodnienia wyschną i popękają jej wargi. Jeszcze tak nisko nie upadła żeby się płaszczyć przed chamem!
Jak tylko wydostała się na zewnątrz, objęła się rękami, łapiąc się za ramiona. - Dupek.. - mruknęła pod nosem dysząc ciężko. Gniew i strach kompletnie nią zawładnęły, musiała odsapnąć od tej intensywności. Jeszcze nikt jej tak nie wystraszył jak ten typ przed chwilą, to było dziwne, wręcz paskudne uczucie. Teraz nawet nie myślała o tym że mogła wkurwić barmana do tego stopnia że za nią ruszy żeby jej przyjebać z pięści czy tam z buta, teraz potrzebowała chwili żeby się zebrać w kupę a potem poszuka miejsca gdzie będzie mogła przekimać, może jakiś karton w ciemnej, wąskiej uliczce? Się zobaczy.
                                         
Seiyushi
Opętana
Seiyushi
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Seiyushi


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 10 z 13 Previous  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12, 13  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach