Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 12 z 13 Previous  1, 2, 3 ... , 11, 12, 13  Next

Go down

Pisanie 13.06.19 22:13  •  Hotelowy bar. - Page 12 Empty Re: Hotelowy bar.
Jericho wolał nie mówić o swojej teorii w tamtej uliczce. Chciał ten moment zachować, aż dotrą do baru. O ile w ogóle to się stanie, biorąc pod uwagę jego stan. Ufał swojej pamięci, ale w końcu skręcił w złą uliczkę, która z pewnością nie prowadziła do Czarnej Melancholii. Nie mógł tego wiedzieć, dopóki jego towarzysz się nie wrócił po niego. Żelazny uścisk, który pojawił się na jego ramieniu, sprawił mu nieco bólu, ale nie na tyle, by dać to po sobie poznać. Przeżywał już gorsze rzeczy. Spotkania z olbrzymimi pająkami, postrzały, wygraną walkę z praktycznie całkowicie zdziczałym Wymordowanym, atak na siedzibę Cats i o wiele więcej przygód, które niejednokrotnie kończyły się mniejszym lub większym poharataniem. Zwykły siniak nie mógł zrobić na nim żadnego wrażenia.
Po drodze niechętnie, ale przyznał, iż  jest niewidomy. Nie mówił od kiedy i dlaczego, ale można to było jakoś wywnioskować. Poza tym, nie chciał mówić na ten temat w drodze, kiedy to musiał być maksymalnie skupiony na tym, by nie popierdolić drogi tak jak wcześniej.
Usłyszał ostrzeżenie, więc podniósł nogę nieco wyżej przekraczając próg bez jakiegoś większego szwanku. I jakkolwiek Yury wydawał się być miłym człowiekiem (o ile w ogóle był człowiekiem), tak Mokugawa nie potrzebował żadnego specjalnego traktowania czy litości. A tym bardziej, tfu, psów przewodników. Nie był kaleką.
Przyjemny chłód owiał jego skórę dając wytchnienie od spiekoty słońca. A słońce przypiekało dzisiaj nieziemsko. Zupełnie jak w jednym z poziomów w Mario, kiedy to Słońce chciało zabić sympatycznego hydraulika na grzybkach.
Tak w skrócie można by opisać dzisiejszą pogodę.
- Czegokolwiek, byleby było zimne. Czuję, jak się rozpuszczam. Może być piwo. - wiedział, że nazywanie tego trunku "piwem" było zbyt dużym pochlebstwem dla tych pomyj, które w Desperacji serwowali, ale z braku lepszego określenia, mogło pozostać to.
Jericho również chciał usiąść, ale wiedział, że pośpiech mógłby być niezbyt przyjemny w skutkach. Już wielokrotnie małe palce u jego stóp przez to cierpiały. Położył więc dłoń na brudnym stole, przejechał nią aż do krawędzi i tam się zbliżył o krok, aż wyczuł butem jakiś mebel. Przeniósł tam dłoń wyczuwając pod palcami drewniane, zdezelowane oparcie. Opadł ciężko na siedzisko, aż to zaskrzypiało. Mebel jednak wytrzymał. Pytanie tylko, jak długo?
Han wyciągnął z kieszeni papierosa, wymacał zapalniczkę, wyjął peta i odpalił go zaciągając się mocno dymem. Wyciągnął paczkę w stronę Smoka.
- Częstuj się. Udało mi się zdobyć nieco lepsze fajki niż to siano, które się tutaj spotyka. - rzekł. On też bywał uprzejmy, czasem nawet był skory do tego by się podzielić swoimi rzeczami.
Innymi niż ołowiane kule, oczywiście.
                                         
Jericho
Kundel     Desperat
Jericho
Kundel     Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Han Mokugawa


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.06.19 0:25  •  Hotelowy bar. - Page 12 Empty Re: Hotelowy bar.
  — W takim razie dwa piwa. Jak masz mi przynieść syf, to przynajmniej zimny syf — zwrócił się do czekającej kobiety, która z nikłym uśmiechem na ustach odeszła, by zrealizować ich zamówienie.
  Na czole Yury'ego znowu powstała bruzda sprzed chwili, gdy Han wysunął ku niemu paczkę fajek. Nie pogardził z tym podarunkiem.
  — Dobra, kawa na ławę. Nie przeszliśmy tutaj po to, by wymieniać się uprzejmościami — rzekł, obracając w palcach papierosa. Z miasta. Przed nieoficjalną dezercją czasem je palił.  — Naprzykrza nam się ten sam... jak to ładnie określiłeś... t w ó r. Ale nie tylko nam. Jest też w M-3. Uczynił sobie z dwóch smarkaczy zakładników, żądając w zamian za ich życie artefaktu bądź artefaktów, bo z tego co mi wiadomo posiadają dwie sztuki. Był też w Edenie. I chciał tego samego. Skoro zadał sobie tyle trudu, pewnie chce ich użyć w konkretnym celu. Ale nie wiem, jak ciebie, ale mnie nie obchodzi jego cel. Jestem pewny jednego: na pewno nie mamy zamiaru poddać się woli tym popaprańcom. — Zacisnął place na niedawno przyniesionym kuflu i upił z niego spory łyk, by nawilżyć gardło. Szczyny, ale przynajmniej przechowywane w chłodzie. —A co zamierzają Psy? Zaszczekacie jak wam zagrają? — zainteresował się, aczkolwiek z nutą ironii, która wyraźnie pobrzmiewała w każdym słowie. Wiedział, jak skończyła właścicielka kasyna, gdy własnymi rękoma porwał jednego z ich watahy i zaciągnął go przed jej oblicze. Na tej podstawie snuł domysły, że w charakterze tych Psów posłuszeństwo nie wchodziło w grę. — Skontaktowałem się tymi wytresowanymi kundlami w mundurach. Sami nie wiedzą, co mają zrobić. Utknęli w martwym punkcie. Z zatrutym jeziorem i dwoma smarkaczami, których życie wisi na włosku. Ich czas się kurczy, nasz zresztą też. Prędzej czy później te zmory znowu zaatakują. Pytanie tylko gdzie i kogo. I - jak pewnie zdążyłeś się domyśleć - gówno mnie to obchodzi. Sami musimy się tym zająć. My czyli wszystkie organizacje, których dotyczy ten problem, bo w pojedynkę mamy związane ręce. Jak mniemam wśród nich, oprócz Smoków, Psów, skrzydlatych i cholernych żołnierzyków, znajdują się też ci przeklęci fanatycy i rebelianci, ale jak na razie nie udało mi się skontaktować z członkami tych dwóch grup.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.06.19 22:08  •  Hotelowy bar. - Page 12 Empty Re: Hotelowy bar.
Yury był konkretną osobą. Mokugawie się to podobało. Większe uprzejmości były zbędne, gdyż sprawa, którą zamierzali omówić, była ważna i raczej nie cierpiąca zwłoki. Snajper wysłuchał cierpliwie zwracając szczególną uwagę na ton oraz sposób mówienia, skoro na obserwację mimiki nie mógł liczyć. Głupio byłoby używać artefaktu tylko po to, by widzieć rozmówcę.
- Ja natomiast chciałbym się dowiedzieć, dlaczego te twory chcą skompletować wszystkie artefakty. Bo co z tego, że teraz, załóżmy, zabilibyśmy napastników, jak prędzej czy później pojawią się naśladowcy? Więcej po co im te artefakty, moglibyśmy lepiej je chronić. - powiedział z przekonaniem zaciągając się papierosem. Strzepnął popiół do popielniczki, ale nie trafił, przez co szara kupka pojawiła się na stole.
Wziął do ręki piwo, upił sporego łyka i skrzywił się.
- Chryste, dawno nie piłem tak nędznych szczyn. Ale przynajmniej zimne. - rzekł, po czym upił jeszcze jednego, dużego łyka. Odstawił kufel na bok.
Usłyszał kolejne pytanie ze strony mężczyzny. W tonie jego głosu było tyle ironii, że aż skapywała ona na stół, dodatkowo go brudząc. Jericho uśmiechnął się pod nosem.
- Gdyby tak było, nie siedziałbym tutaj. Nie, nie zamierzamy szczekać jak nam zagrają. Zamierzamy odgryźć rękę, którą się na nas podniosło. - powiedział z zadziornością w głosie. Wiedział, że zrobi niemalże wszystko, byleby odzyskać wzrok. Niemalże, bo nie zamierzał godzić się na to, by Grow oddał swoją rękawicę. To był artefakt, który dawał im przewagę. A jeśli nie przewagę, to przynajmniej dzięki niemu byli w czołówce wszystkich organizacji. Bo każdy musiał się liczyć z DOGS.
- Co do fanatyków, to nie pokładałbym w nich nadziei. Ponoć nie lubią przemocy i chcą być neutralni wobec wszystkich. Zupełnie jak Szwajcaria dawniej. Ale to plotki. Nie mam stu procentowej pewności, co by zrobili. - dodał.
- A odnośnie mojej wcześniejszej teorii. Sądzę, że są cztery te stwory. W Biblii było napisane, że będzie czterech jeźdźców apokalipsy. Śmierć, Wojna, Głód i Zaraza. Jeśli by to miała by prawda to Śmierć i Głód zbierają swoje żniwa od momentu pierwszego końca świata. Teraz wygląda jakby w Przyszłości pojawiła się Zaraza. Może się mylę, ale to jest dosyć prawdopodobne. Poza tym, Jeźdźcy byli nazywani aniołami. Więc to skrzydlaci powinni wiedzieć o tych istotach najwięcej. - skończył swój monolog, chociaż to co mówił było jedynie domniemywaniem. Wszystko to co pierdolił mogło okazać się kompletna bzdurą.
                                         
Jericho
Kundel     Desperat
Jericho
Kundel     Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Han Mokugawa


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.06.19 0:11  •  Hotelowy bar. - Page 12 Empty Re: Hotelowy bar.
  Yury nie martwił się pojawieniem naśladowców. Nigdy nie wybiegał tak daleko w przyszłości. Liczyło się co jest tu i teraz. Ponadto nadal nie pozbyli się głównego problemu ciągle dyszącego im w kark. Nikt nie powiedział, że uda im się przy użyciu wszelkich dostępnych środków pokonać jeźdźców. Równie dobrze mogą zginąć, próbując. Musiał przyznać, że Jericho był przesadnym optymistą w swoim rozważaniu, ale przynajmniej dzięki temu Smoka dobry humor nadal nie opuszczał.
  — Odgryźć rękę? — Zerknął ku mechanicznej protezie, która ciągnęła się po zgięcie łokciowe. Zacisnął palce w pięść, czemu towarzyszył charakterystyczny, acz ledwo słyszalny zgrzyt. — Nie boisz się, że gryząc co popadnie połamiecie sobie w końcu zęby? — rzucił z wyraźnym rozbawieniem widocznym w oczach. Zadziorność w głosie Jericho nie zrobiła na nim żadnego wrażenia. Słyszał ją nie raz u swoich druhów, wrogów czy też przypadkiem napotkanych jednostek. Sam niejednokrotnie się nią posługiwał, a efekty były różne. — Ponoć im pies głośniej szczeka, tym jego użyteczność słabnie.
   (Nie możesz sobie podarować tych uszczypliwości, co nie, Yury?)
  Miał wrażenie, że usłyszał głos Kido w swojej głowie. Potrząsnął nią, by pozbyć się wyimaginowanego intruza.
  Nie, nie mógł. Za bardzo go karciło. Tak samo kusiło go, by zapalić, ale wpierw postanowił ugasić pragnienie.
  Skonsultował gardło z kilkoma kolejnym łykami marnej imitacji piwa, jednocześnie przysłuchiwał się podsumowaniu dokonanemu przez Jericho.
  — Neutralność ma swoje granic. Bo widzisz, nam - Smokom, też na niej zależy, ale w tym wypadku... —  wzruszył ramionami, aczkolwiek po chwili uświadomił sobie, że jego rozmówca nie zobaczy tego gestu. — W tym wypadku zagrożenie wykracza poza poznaną skalę, więc nie mamy zbyt dużo opcji do wyboru, a przynajmniej ja widzę tylko dwie możliwości. Jedna - dostosowanie się do ich żądań, druga - walka z nimi. Fanatycy zostaną wciągnięci w ten konflikt, jeśli tym sympatycznym jegomościom na koniach faktycznie zależy na wszystkich artefaktach liderów organizacji. I tak, owszem, było ich czterech, ale był ktoś jeszcze. Ten, który nimi władał, a przynajmniej tak twierdzi anioł, z którym o tym rozmawiałem. Myślę, że pod kątem znajomości biblii można im zaufać. — Napił się znowu, tym razem wlewając sobie do gardła niemal całą zawartość naczynia. Skrzywił się odrobinę, gdy chłodna stróżka wyryła koryto w zakurzonym podbródku. — Więc jak, Jericho? Masz dla mnie coś jeszcze, czy tym akcentem kończymy naszą pogawędkę?
  Skierował wzrok bezpośrednio na niewidomego, odkładając kufel na blat zdewastowanego stolika. Nadal marzyło mu się wrócić przed zmierzchem do miejsca, którego zwał swoim domem - na Smoczą Górę. Każda zbędna minuta spędzona w Czarnej Melancholii oddalała go od tego zamierzenia.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.07.19 21:06  •  Hotelowy bar. - Page 12 Empty Re: Hotelowy bar.
Jericho słuchał uważnie mężczyzny siedzącego naprzeciwko niego. DOGS umiały gryźć, ale wiadome było, że prędzej czy później połamią sobie na czymś (lub na kimś) zęby. Snajper mógł tylko mieć nadzieję, że to nie był ten czas. Wzruszył ramionami na pytanie Smoka.
- Jest takie ryzyko, ale lepiej być szczerbatym wilkiem, niż przestraszonym kundlem. Coś trzeba zrobić, a my nie możemy stać z boku, zwłaszcza iż sytuacja dotyczy, między innymi, nas. - odparł na jego słowa rzeczowym tonem. Wypił duszkiem zawartość kufla chcąc mieć już z głowy picie tego syfu, po czym zaciągnął się papierosem, wypuszczając z ust gryzący i śmierdzący dym. Tymi słowami pośrednio zapewnił, że gang nie będzie stał z boku i się przyglądał.
- To wyjdzie w trakcie. Zresztą, nie muszę słać zapewnień o naszej użyteczności. - dodał. DOGS byli znani z tego, że lepiej z nimi nie zadzierać, jeśli komuś było życie miłe. Mordowali, a jak. Wiele jednostek z tego gangu zdawała się być wręcz stworzona do tej czynności.
Spoglądał niewidzącymi oczyma na swojego rozmówcę, gdy ten prawił o neutralności. Westchnął. Szwajcaria w trakcie drugiej wojny światowej, mimo iż wiele osób myślało, iż jest to koniec świata, zarobiła krocie właśnie na neutralności, na tym, że zarówno Naziści, jak i Alianci mogli tam zdeponować pieniądze, czy co tam chcieli i nikt się na nich krzywo nie patrzył.
- Może i masz rację. Zobaczymy jak to wyjdzie z fanatykami, ale mam nadzieję, że jak najwięcej osób zjednoczy się przeciwko Apokalipsie. Im więcej nas tym lepiej. - rzekł. Spotkanie zbliżało się ku końcowi, ale Mokugawa był podniesiony na duchu i wiedział, że będzie miał dla Growa dobre wiadomości. Smoki były chętne do współpracy, także lepsze to niż walka w pojedynkę. Pozostało jeszcze tylko zjednoczyć resztę świata.
- Ja nie mam już nic do dodania. Chyba, że tobie jeszcze coś przychodzi na myśl, co nie zostało tutaj omówione? - zapytał wprost, po czym ostatni raz zaciągnął się papierosem, którego zgasił w popielniczce. A przynajmniej tak mu się wydawało. Prawda była jednak taka, że trafił obok niej, prosto w blat, w pobliżu wielu innych wypalonych przez pety miejsc.
                                         
Jericho
Kundel     Desperat
Jericho
Kundel     Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Han Mokugawa


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.07.19 23:40  •  Hotelowy bar. - Page 12 Empty Re: Hotelowy bar.
  Wieczny tym razem zdecydował się nie ingerować w słowa swojego rozmówcy. Powstrzymał się także przed kolejnym komentarzem o ironicznym wydźwięku. Siedział i słuchał, od czasu do czasu zerkając ku wyjściu. Nie miał zamiaru podważać ani wiarygodności tymczasowych sojuszników, ani też snuć spekulacji na temat decyzji, jaką podejmą fanatycy. Jakkolwiek ona był nie była, Apokalipsa tak czy owak dobierze im się do tyłków. Tego akurat był absolutnie pewien.
  Wstał ze zajmowanego przez siebie stołka.
  — To wszystko. – Sięgnął do kieszeni i wyjął z niej papierosa. Przed włożeniem go sobie do ust, ułożył ciężką, biochemiczną dłoń na ramieniu Hana, wpatrując się jak tej próbie trafić petem do popielniczki.  — Kontaktu ze mną szukajcie u właściciela lokalu Przyszłości. Zapytajcie go o Cedrica. To jeden z naszych i kręci się od kilku tygodni po okolicy. Ma ze mną stały kontakt, więc to znacznie ułatwi nam komunikacje. — Wycofał dłoń, chowając ją w kieszeni. — Do zobaczenie, Han. — Włożywszy papierosa do ust, pogrzebał w kieszeni za zapalniczkę. Po odnalezieniu jej, oddalił się do wyjścia.

   __zt + Jericho
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.08.19 22:41  •  Hotelowy bar. - Page 12 Empty Re: Hotelowy bar.
 Ciche skrzypnięcie drzwi hotelowego baru utonęło pomiędzy szmerem rozmów, stukotem odstawianych na stoliki szklanek i ogólnym gwarze charakterystycznym dla miejsca, w którym stosunkowo licznie gromadziła się desperacka gawiedź. Tym razem Nayami była zadowolona z faktu, że jej pojawienie się nie zostało szerzej zauważone; chociaż zazwyczaj lubowała się w wielkich, głośnych wejściach, na obcym terenie unikała równie spektakularnych zagrań. Nauka o tym, by w niepewnym środowisku trzymać się z boku i nie zwracać niczyjej uwagi, wynikała z wielu już przeżytych przez młodą wymordowaną wydarzeń. Panująca w ostatnim czasie atmosfera ogólnego niepokoju tylko przypominała o tym, by troszczyć się o swoje bezpieczeństwo.
 Owo pojęcie jeszcze niedawno kojarzyło się Leather wyłącznie z przymusem siedzenia na tyłku w kryjówce, jednak od pewnego czasu zyskiwała coraz więcej swobody. Ba, dochrapała się nawet swego rodzaju nowych obowiązków, co mile połechtało ego Kudelki i pozwoliło wierzyć, że starsi członkowie Psiarni wreszcie zaczynają widzieć w niej osobę dorosłą. Nadal omal nie dostawała dreszczy na wspomnienie momentu, w którym Wilczur powierzył jej opiece jeden z najpotężniejszych przedmiotów znanych obecnie ludzkości, czyli swój wyjątkowy artefakt. Nie była oczywiście na tyle głupia, by nosić go wszędzie ze sobą; w tej chwili spoczywał bezpiecznie w norze-pokoiku Insomnii, a gdy tylko przebywała w kryjówce, nie odstępowała cennego depozytu na krok.
 Nie mogłaby jednak znieść zbyt statycznego trybu życia, toteż wycieczka do Apogeum nie była w jej wykonaniu niczym zaskakującym. W przeciwieństwie do większości osób odwiedzających Czarną Melancholię nie poszukiwała ani noclegu, ani zapomnienia w alkoholu. Swój wypad traktowała wyłącznie rekreacyjnie, jako możliwość obserwacji, poznania nowych miejsc, a może i osób.
 Od samego wejścia skierowała się prosto ku kontuarowi, gdzie zajęła jedno z miejsc bliżej prawej strony. Dopiero usadziwszy odwłok na niezbyt wygodnym, metalowym stołku, oparła jeden łokieć o blat i obrzuciła wzrokiem całe wnętrze. Nie przeszkadzał jej taki brak planu; ostatecznie ona sama nigdy nie szukała kłopotów, a one i tak przychodziły do niej.
                                         
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nayami Leather


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.08.19 23:08  •  Hotelowy bar. - Page 12 Empty Re: Hotelowy bar.
 Czarna Melancholia była najlepszym miejscem, w jakim się ostatnio pojawiła. Nie dość, że znalazła pracę, sposób na zaspokajanie specyficznego głodu, to jeszcze zapewniono jej własny kąt i wyżywienie. Właściciel hotelu, do czego by się otwarcie nie przyznała, wzbudzał w niej strach. Za każdym razem, gdy pomyśli, jak oferowała inne sposoby płatności za dach nad głową... po jej plecach przebiega nieprzyjemny dreszcz ryzyka, ale usta i tak rozciągają się w lisim uśmiechu. Póki nie da jej powodów do zmartwień innych niż aura, jaką wokół siebie roztaczał, nie zamierzała się stąd prędko ruszać. Wycieczki do M-3 trochę ją znudziły, a po ostatnim schwytaniu przez pracownika władzy w ustach pojawiał się kwaśny posmak braku ostrożności.
 Całe życie uczy się na błędach.
 A obecnie uczyła się przyrządzać drinki. Ta robota przyszła niespodziewanie, Modliszka nie była ekspertką w mieszaniu składników i przyrządzaniu z nich napojów bogów, ale kto by na Desperacji szukał wykwalifikowanego barmana? Zawsze może się doszkolić, a do tego czasu zadbać o klientów baru na poziomie lepszym niż brak alkoholu.
 Kiedy zauważyła samotną duszę przy blacie, zakończyła niezobowiązującą rozmowę z przypadkowym klientem i płynnym ruchem przysunęła się do kobiety. Pochyliła się, opierając luźno łokcie na płaskiej powierzchni, zaś ręce skrzyżowała.
 — W Czarnej Melancholii niewskazane jest siedzenie o suchym pysku. — Błyszczące, błękitne oczy wlepiły się ciekawie w twarz nieznajomej, a w ślad za nimi poszedł sympatyczny uśmiech. — Co podać? — Wyprostowała się i przesunęła przelotnie kciukiem po spierzchniętych wargach. — Ach, hipokrytka ze mnie! — Odsłoniła kolejny rząd zębów w szerszym wygięciu warg i sięgnęła po małą szklaneczkę. Chwyciła za pierwszą lepszą butelkę z rządku whisky i nalała sobie złocistego trunku, po czym bez wahania przechyliła cały kieliszek. Ciecz przyjemnie paliła przełyk.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.08.19 22:41  •  Hotelowy bar. - Page 12 Empty Re: Hotelowy bar.
 Bez pośpiechu przyglądała się pochylonym nad stolikami twarzom, skrawkom oblicz ukrytych pod kapturami, plecom i barkom tych, którzy siedzieli do niej tyłem. Zgodnie ze wstępnymi założeniami, żadna z zakazanych mord nie wyglądała znajomo. Nadal jednak było na co popatrzeć: fascynująca blizna przecinająca policzek od oka aż po samą szyję, rozgałęziona niczym korzenie drzewa; jegomość odziany w płaszcz zszyty z materiałów tak różnych, że żaden zdawał się nie pasować do sąsiednich; jeden z klientów przytargał ze sobą zamknięte w zardzewiałej klatce ptaszysko, które chyba właśnie próbował sprzedać swojemu rozmówcy. Nayami przez chwilę śledziła targi, wyłapując nikłe urywki dialogów, nim dobiegający z bliższa głos nie oderwał jej od tej fascynującej czynności.
 — Hm? — Obróciła się automatycznie w kierunku barmanki, wlepiając weń odrobinkę zagubiony wzrok. Szybko przykryła zaskoczenie nieznacznym uśmiechem, dając sobie jeszcze dwie sekundy na przyjrzenie się nieznajomej postaci. W myślach skarciła samą siebie za takie odpływanie w myśli, podczas gdy każda logicznie myśląca osoba najpierw faktycznie dokonałaby zamówienia. Czego się w końcu człowiek spodziewał po kimś, kto zaraz po wejściu do baru zajmuje miejsce przy kontuarze? Raczej nie tego, że zaraz wyjmie kredki i zacznie szkicować panoramę wnętrza. Leather mogła nie być obeznana w salonowych zwyczajach, ale bez przesady, miała jeszcze trochę oleju w głowie.
 — Jestem otwarta na sugestie — oparła wreszcie na pytanie. Przechyliła lekko głowę na bok, pozwalając długim, czarnym pasmom prześlizgnąć się po ramieniu i opaść końcami na blat. — Byle nic mocnego.
 No cóż, młodym wiekiem wiało od niej na kilometr. I nawet jeśli w przypadku wymordowanych niebezpiecznie było zakładać cokolwiek wnioskując po samym tylko wyglądzie, to jednak w przypadku Insomnii wrażenie wizualne pokrywało się z rzeczywistością w stopniu znacznym. W dziedzinie konsumpcji alkoholu stawiała pierwsze kroki, ale jakoś nie spieszyło jej się z wkraczaniem na tę ścieżkę. Może był to zupełny przypadek, że właśnie tak, a nie inaczej odbierała ten do niedawna "zakazany" owoc, a może zbyt wiele już widziała przypadków takiego zamroczenia, z jakim sama nigdy nie chciałaby się widzieć. Niektórym było to potrzebne, by jakoś przetrwać nędzny żywot; młoda wymordowana miała na to jednak własne, swoim zdaniem lepsze sposoby. Szczęśliwi ci, którzy ostatkami sił próbowali ją jeszcze tak wychować, by wyszła na ludzi.
                                         
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nayami Leather


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.08.19 23:40  •  Hotelowy bar. - Page 12 Empty Re: Hotelowy bar.
Modliszka pochyliła się do niej raz jeszcze.
 — Jeśli to któryś z tamtych panów wpadł Ci w oko... — zaczęła konspiracyjnym szeptem, nawiązując do zamyślenia towarzyszki — to radzę Ci zostać przy uroczym idealizowaniu ich w głowie. — Puściła oko.
 Znała się na tych sprawach całkiem nieźle, mimo że poważne związki nie były jej domeną. Seks traktowała jak zabawę i dobrą okoliczność na zaspokojenie potrzeby nie tylko intymnej, ale także gastronomicznej. Gra wstępna, gorąca atmosfera, zaścielone do sto- łóżko... a później darmowa wyżerka na niczego nie spodziewającym się delikwencie. Czasami paraliżowała ich jeszcze przed penetracją, czasami po otrzymaniu przyjemności, a bardzo rzadko wypuszczała ich wolno ze swojej nory. Smak ludzkiego mięsa działał na nią jak afrodyzjak.
 — Hm, w sumie nie spytałam... dwudziestka jest? — Rozbawiła ją absurdalność tego pytania. Kogo to na Desperacji obchodziło? — Żartuję oczywiście. Czuj się jak u siebie. — Odwróciła się tyłem do dziewczyny i poczęła przygotowywać odpowiednie składniki do drinka. Co prawda klientka zażyczyła sobie coś niemocnego, ale definicje tego pojęcia wyglądały różnie dla nich obu. To, co słabe dla towarzyszki, mogło w ogóle nie być alkoholem dla Modliszki.
 Wódka, czerwonawy sok i mała buteleczka tabasco manewrowały zgrabnie między jej rękoma w trakcie przygotowywania drinka. Tu odmierzyła kilkanaście milimetrów, tu wlewała powoli inną ciecz, dorzuciła kilka kropel, uważając, by zawartość się nie wymieszała...
 — Jednym haustem. — Poleciła, stawiając pełny kieliszek na blacie. — To tak na początek. Zasmakuje Ci.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.08.19 15:52  •  Hotelowy bar. - Page 12 Empty Re: Hotelowy bar.
 Z początku tylko uniosła nieco brwi, zachęcając kobietę do dokończenia urwanej myśli. Trudno było bardziej pomylić się w ocenie zamiarów młodej wymordowanej, która pod tym względem znajdowała się po zupełnie przeciwnej stronie barykady niż jej rozmówczyni. Nieraz już słyszała, że ta wrodzona ciekawość świata prędzej czy później wpakuje ją w nie byle tarapaty... i można powiedzieć, że owe przewidywania zdążyły się wielokrotnie spełnić. Na szczęście do tej pory nie było to nic na tyle groźnego, by z taką czy inną pomocą nie dała rady ujść z kłopotów cało. Czasem bardzo przydawał się wygląd młodej, niedoświadczonej i wątłej dziewuszki, tak mylący dla wielu.
 — Nawet tego nie zamierzałam robić. — Wzruszyła ramionami z nieznacznym uśmiechem, ostatecznie rozwiewając to drobne nieporozumienie. Z perspektywy przeciętnej osoby jej zachowanie musiało wydawać się nieco dziwne, aczkolwiek na Desperacji widziano już wielu wariatów różnych kategorii. Średnio rozgarnięty dzieciak, który z głody wiedzy wściubi nos nawet w przedsionki piekła z pewnością plasował się daleko od kategorii najbardziej ekstrawaganckich.
 — A wiesz, że nawet nie wiem? Musiałabym zapytać... — podjęła żart, na moment popadając w nieco teatralne zamyślenie. Mimo tej małej gry aktorskiej, naprawdę miała na myśli to, co powiedziała. Gdyby pojawiła się prawdziwa konieczność podania komuś swojego wieku, byłaby pewnie zmuszona zrobić wycieczkę po starszych Psach i wyciągnąć z kogoś dokładną datę swojego przyjścia na świat. Nie mieliby zresztą pewności, czy ten dzień nie zatarł się już w pamięci wielowiekowych wymordowanych, dla których tych kilkanaście lat było tylko maleńką kroplą w morzu własnego żywota. Dobrze, że na Desperacji nikt nie próbował naprawdę sprawdzać niczyjej pełnoletności, bo powstałby z tego niezły bajzel.
 Z zainteresowaniem obserwowała proces przygotowywania napitku, a gdy tylko kieliszek stuknął cicho o blat tuż przed nią, zgodnie z instrukcjami pozbyła się jego zawartości w jednym, solidnym łyku. Piekący posmak i wyraźnie rysująca się gorycz alkoholu nie stanowiły problemu o tyle, że wśród całej maści ziołowych leków, nieokreślonego składu papki i innych dziwnych rzeczy, które już się w życiu jadło, były nawet do zniesienia. Desperacja nie obfitowała w rarytasy, trzeba więc było szybko przyzwyczaić się do zaciskania zębów i jedzenia tego, co akurat było dostępne. Grymaszenie mogło doprowadzić co najwyżej do wygłodzenia i szybkiego zgonu.
 Mimo to zaraz po przełknięciu powstrzymała grymas, zamieniając go w zadowolony uśmieszek. Zdanie się na propozycję barmanki było chyba niezłym pomysłem; ostatecznie, kto mógłby lepiej znać się na dostępnych napitkach niż ta, która je podaje? Skinęła więc głową w wyrazie uznania, mimochodem obracając w dłoni pusty już kieliszek.
 — Trudno jest się nauczyć czegoś takiego? — zapytała znienacka, szczerze zaciekawiona. — W sensie, takiego mieszania różnych rzeczy, żeby dało się to wypić.
                                         
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nayami Leather


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 12 z 13 Previous  1, 2, 3 ... , 11, 12, 13  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach