Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 8 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 7, 8, 9, 10, 11  Next

Go down

Pisanie 07.03.18 17:17  •  Południowa część ogrodu - Page 8 Empty Re: Południowa część ogrodu
Walka i zabijanie nie są wyjściem, nie zawsze, to fakt. Jeśli jednak nie ma innego wyjścia poza takowym - Len w tym wypadku jest wystarczająco skuteczną alternatywą wszędzie tam, gdzie zawodzi dyplomacja i rozmowa. Jego procesy w walce często służą uśmierceniu przeciwnika, lub możliwe jak najwyraźniejszym zneutralizowaniu go. Łamanie nóg, cięcia skierowane w witalne żyły, chwyt mający na celu skręcić kark. To tylko kilka opcji jakie posiada w walce z każdym, humanoidalnym a także i nie przeciwnikiem. To umie robić. To... Jedyne co umie prawdziwie robić.
To jest jego cel egzystencji od jakiego ucieka, lecz jaki zawsze go ponownie znajduje. Czy to z powodu Lena czy przez zwyczajny los - walka o przeżycie zawsze go znajdzie. Jego czy kogoś innego.
Nie kontynuował tematu dolegliwości, zauważając że jego rozmówca go pominą i przeszedł od razu do rozmowy o problemach i potrzebach maszyny. Pokiwał głową, potwierdzając słowa o problematyczności zdobycia syntetycznej skóry. To nie kłamstwo, to fakty. Zdobycie syntetycznej skóry, wytworu jaki ma imitować ludzką skórę z materiałów sztucznych na terenie Edenu lub gdziekolwiek nawet jest trudne dla osób jakie nie posiadają bezpośredniego dostępu do nich. A Lentaros niestety takową nie jest.
Na propozycje o ewentualnej pomocy poza takową skórą i włosami, Len zareagował w sposób jaki zapewne sprawi że anioła przejdzie zimny dreszcz.
Zdjął płaszcz.
Tak, to wszystko.
Zdjął płaszcz i rozciągnął go przed sobą, pokazując zarówno wiele dziur, poszarpań i plam różnego typu na czarnym materiale, jak i sam fakt jego skóry skrytej pod już ledwie trzymającym się kawałkiem szmaty który kiedyś może był koszulką.
- Myślę że nie pogardziłbym odzieżą, jeśli macie takowej nadmiar. - Odpowiedział ostatecznie po chwili oględzin resztek swojego stroju, wkładając płaszcz z powrotem na siebie. Jeśli anioł się przyglądał przez ten czas, mógł dostrzec zarówno wierną katanę Lena przy pasie, jak i małe ostrze z którego pochwy wydobywało się niebieskawe, blade światło, choć już miał okazje poznać zarówno Ostrze Transformacji Lena, jak i jego właściwą broń. Nie znał jednak jedynej broni maszyny, jaką stosuje gdy naprawdę chce kogoś zabić.
Czyli jego ciała. Jeszcze. Może to i lepiej.
Z początku maszyna nie zauważyła faktu że anioł wytracił tempo i zatrzymał się, i dopiero po krótkiej chwili spostrzegła, że różowowłosy towarzysz został z tyłu. Stąd też odwrócił się i powrócił do jego rozmówcy, jaki widocznie nalegał na to, by znaleźć sposób na zrewanżowanie się za sytuacje w jakiej mieli okazje do pierwszego spotkania.
- Jest jedna rzecz, w jakiej mógłbyś mi pomóc. To coś co tylko Ty, jako mój właściciel możesz zrobić. - Enigmatyczny wstęp, prawda? Lecz zamysłem tych słów nie było wprowadzenie atmosfery, a zwyczajne stwierdzenie faktów. Tylko Nathair, jako jego "prawowity" właściciel może ingerować w system Lena tak gwałtownie jak to, o co chce poprosić maszyna. Wpatrując się w twarz, w oczy anioła, zaczął mówić.
- Ludzie, anioły, wymordowani. Kochacie, nienawidzicie, przyjaźnicie się i zrywacie te przyjaźni. Czujecie gniew, czujecie gorycz, ale też radość, rozbawienie. Czy... Czy jesteś w stanie pomóc mi je zrozumieć? - Maszyna przyklęknęła przed swoim stwórcą (choć takowym wcale nie był, ale cicho o tym, to przeskok logiczny), chcąc by ten nie musiał odczuwać dyskomfortu pod postacią zadzierania głowy. - Czy pomożesz mi? Nauczysz mnie bycia... Człowiekiem? - - Potrząsnął głową na boki, odczuwając jak błędność logiki tej sytuacji powoduje spowolnienie pracy systemu i obniżenie jego wydajności. W dużej mierze, jakby próbował łamać jakąś blokadę, barierę. Próbował zrobić coś wbrew jego rasie, naturze. - Tylko tobie mogę zezwolić na interferencje w mój system na tyle głęboko, by zmiany takie jak te mogły nastąpić. Miałeś to zrobić, nim... Zginąłeś. - Próbował być ludzki. Ale ktoś musiał mu to wyjaśnić. Pomóc mu. I tylko Nathair jest w stanie i pozycji, by to zrobić. Tylko on jest jego stwórcą. Jego posiadaczem. Jego Panem.
Co prawda prawowity właściciel Lena nie żyje już od wielu lat, stąd określenie że Nathair "zginą" nim zdołał mu pomóc. To przeskok logiczny w celu zmniejszenia nakładu energii na rozwiązanie problemu faktu, że martwa osoba przed nim stoi. Niezgodność logiczna, jaką wolał pominąć. Nie przerywał kontaktu wzrokowego, to było najwyższy priorytet w tej chwili.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.03.18 1:02  •  Południowa część ogrodu - Page 8 Empty Re: Południowa część ogrodu
W pierwszych chwilach nie zrozumiał, dlaczego android ściąga z siebie pelerynę. Nawet przez krótki moment pomyślał, że jest mu zimno, chociaż w zdecydowanie innym znaczeniu tego pojęcia. Na całe szczęście, dla niego rzecz jasna, nie postanowił podzielić się ze swoimi wątpliwościami z Lentarosem, bo całkiem duże prawdopodobieństwo, że zostałoby to odebrane jako skrajna głupota oraz ignorancja. Aż wewnętrznie odczuł zażenowanie na samą myśl. Aczkolwiek zdecydowanie bardziej ożywił się w chwili, gdy ciemnowłosy wyznał swoją prośbę. Aż chciało się krzyknąć "no wreszcie", bo dzięki temu skrzydlaty mógł spłacić swój dług względem Lena. Co prawda android zrobił dla niego o wiele więcej, ale Nathair był zadowolony, że chociaż w drobnym stopniu może mu pomóc. Zawsze coś.
Nowe ubrania. Zanotowane. - skinął głową na potwierdzenie swojej zgody. – W sumie możliwe, że nawet u siebie coś mam. Z wielką chęcią podzielę się, jeżeli oczywiście coś będzie pasować na ciebie. No cóż, jakby na to nie spojrzeć, różnimy się gabarytowo. - powiedział cicho, bardzo szybko zaciskając wargę w wąską linię. No brawo Sherlocku. Odkryłeś nowy ląd.
Ale jeżeli nie to i tak coś się znajdzie. - w sumie w Edenie żyło bardzo wiele osób, które parały się szyciem i tworzeniem odzieży. Nathair był przekonany, że jeżeli tylko poprosi ich o przysługę, to bez najmniejszego problemu coś zrobią. Uszyją na miarę Lena. Czasami bycie aniołem i posiadanie anielskiego sumienia sprawdzało się.
Jasnowłosy nie chciał wyjść na wścibską istotę, ale jego oczy samoistnie podążyły w okolice pasa androida zahaczając wzrokiem o jego broń. Wciąż prezentowała się niesamowicie. Wciąż miał przed oczami obraz Lentarosa, kiedy trenował. Wciąż momentami zżerała go odrobina zazdrości, uważając się za osobę, której wciąż bardzo wiele brakuje do osiągnięcia jego poziomu. Może kiedyś. Może.
Krótki ścisk serca zawitał w jego klatce piersiowej na nowo, gdy padło do nieprzyjemne określenie właściciel. Jednak nie odezwał się, widząc, że Lentaros zamierza coś powiedzieć. Dlatego oddał mu pałeczkę, pozostając milczącym. Aż do samego końca, ostatniego słowa, które padło z jego ust. Trudno było wyczytać z jego twarzy co dokładnie właśnie miotało się w jego głowie. Nawet nie zareagował na to, że ciemnowłosy przyklęknął przed nim, czego Nathair wyraźnie nie lubił i nie chciał, by Len to praktykował.
Oczywiście, że chciał. Oczywiście, że chciał pomóc mu i sprawić, żeby czuł się bardziej ludzki, a nie jedynie pustą maszyną. Z drugiej zaś strony co on, zwykły anioł, mógł w tej materii zdziałać? Nie znał się na androidach. W ogóle nie znał się na technologiach ludzi, i fakt, że jakoś posługiwał się telefonem ocierał się o cud. Chciał, ale czy tak naprawdę potrafił? Mógł?
Nie mogę ci obiecać, że to zrobię, bo nie wiem czy potrafię, Len. - powiedział cicho, delikatnie unosząc dłoń, by go dotknąć, ale w ostateczności zrezygnował z tego gestu, a dłoń swobodnie opadła wzdłuż ciała.
Ale zrobię wszystko, co w mojej mocy, by spróbować to zrobić. Nie jestem w stanie nic ci wgrać w system, ale jeżeli będzie trzeba, to poruszę niebo i ziemię, by znaleźć kogoś z odpowiednimi kompetencjami. Mogę jedynie próbować tłumaczyć, chociaż nie wszystkie rzeczy można wytłumaczyć za pomocą słów czy też gestów. Mogę też pokazywać ci świat moimi oczami. Dlatego nie obiecuję, że to zrobię. Ale obiecuję, że dołożę wszelkich starań, by dać z siebie wszystko. - uśmiechnął się do niego, a potem, nim android zdążyłby się podnieść, Nathair postąpił krok do przodu i objął ciemnowłosego, przylegając swoim ciałem do jego i opierając chłodny policzek o jego.
Ale najpierw musisz nauczyć się myśleć jak człowiek. Nie wolno ci sprowadzać samego siebie do roli maszyny czy kogoś gorszego. Jeżeli mam ci pomóc, musisz mi obiecać, że będziesz starał się myśleć o sobie w wyższych kategoriach, niż do tej pory, Len. - wyszeptał cicho, wciąż nie zamierzając go wypuścić ze swojego objęcia.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.03.18 19:27  •  Południowa część ogrodu - Page 8 Empty Re: Południowa część ogrodu
Oj, Len by nie zareagował znowu tak negatywnie na zwykłe, troskliwe pytanie. Może i by wypomniał Nathairowi o fakcie że nie odczuwa warunków atmosferycznych aż tak dotkliwie jak inni, ale z pewnoscią nie karciłby go za to. I to podobno Len się upadla i zrównuje swoją samoocenę z glebą, hah.
Oj no, grunt że chociaż tyle maszyna znalazła, bo naprawdę ciężko jest androidowi prosić o coś konkretnego żywą osobę. Jakby nie było - takowemu potrzeba tylko czasem mechanika i konkretnego celu w działaniu. A że ostatnio miał wizytę u takowego, brakowało mu faktycznie tylko drugiego. Ciuchy jednak by się przydały, tak dodatkowo, a to jest opcja jaką spełnić może "cielesny".
- Nie chciałbym odbierać ci odzieży, z pewnością nei jest to tak łatwe do zdobycia. - Wyraził swoją niechęć do ewentualnego dzielenia fragmentów garderoby z właścicielem. Nawet jeśli by się zmieścił w potencjalny ubiór, zwyczajnie nie chciał "obrabywać" z niego różowowłosego, takowemu bardziej się przydadzą ciuchy. Zwłaszcza że on czuje chłód, w przeciwieństwie do Lena.
Z pewnością maszyna chciałaby się podzielić swoim doświadczeniem, ale wie doskonale o fakcie że brakuje mu jeszcze dużo do poziomu niektórych osób jakie spotkał, jak choćby Yuu. Kobieta była zdecydowanie zdolniejszym od niego szermierzem, i tylko fakt możliwości jego ciała sprawiał że był w stanie wytrzymać jej tempa w tamtej potyczce, choć była niepotrzebna i tak odległa. Jest jeszcze wiele miejsca i czasu na naukę i przyswajanie nowych technik i strategii walki. Maszyna preferowała rozwijanie się, tak długo jak to możliwe i jak długo ma pamięć dyskową.
Oczywiście, android nie wiedział dlaczego to, co robił było niepożądane przez jego Pana. Przecież właśnie w taki sposób go zaprogramował, prawda? By być posłusznym, uległym jego słowom, te zachowania były wgrane właśnie przez niego. Gdzie więc jest problem, jakiego system Lentarosa nie jest w stanie dostrzec? Co robi nie tak?
Co prawda te wszystkie pytania zostałyby zadane dopiero wtedy, gdy maszyna zauważyłaby komplikacje w zachowaniu anioła. Nie dostrzegając ich jednak, błędnie uważał że dobrze czyni. Dobrze czyni, prawda?
Maszyna chciała już odpowiedzieć, lecz wstrzymała się, gdy została obdarowana tym... Gestem. Bliskim gestem, czułym. Jego ramiona powiodły na plecy anioła, zaciskając się wokół nich. Nie naciskał mocno, gdyż żelazny uścisk prawdopodobnie by połamał wątłemu, anielskiemu ciału kilka gnatów. A ku temu nie było potrzeby.
- Już to robisz, Nathairze. Nie ma potrzeby ingerencji w system, wystarczy twój opis. Twoje słowa. Twoje gesty. Twoja obecność... Obiecuje że będę myślał o sobie... Bardziej ludzko. - Zmrużył oczy, posiadając w swoich obwodach prawdziwą burzę połamanych kodów i poskręcanych linii znaków. Jego oprogramowanie raz za razem nachodziło na bariery logiczne, jakie powodowały kolejne opóźnienia i narastającą niestabilność systemową. System więc wycofał się do rozwiązania sytuacji, jakiego dotąd używał gdy nachodziło na siebie wiele, sprzecznych danych związanych z bliskością i emocjami ludzkimi.
Rozwiązanie po przez akty cielesne.
Maszyna odsunęła nieznacznie głowę do tyłu, zrywając zetknięcie się ich polików, by następnie bez słowa, ostrzeżenia czy ogólnej informacji, acz z małym... Małym, ciepłym uśmiechem, obdarowywując usta anielskiego właściciela pocałunkiem jego zimnych, acz miękkich warg. Nie był to też mały buziak, skąd. To był faktycznie nacechowany jakiegoś sortu... Emocjami pocałunek, romantyczny, czuły. Ciasny, acz nie zadający bólu uścisk maszyny upewniał czarnowłosego w tym że jego Pan nie umknie tej pieszczocie. Pieszczocie, jaką przecież tak lubił...
Co może być tu nie tak?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.04.18 23:19  •  Południowa część ogrodu - Page 8 Empty Re: Południowa część ogrodu
Otworzył nieco szerzej oczy w zaskoczeniu, kiedy chłodne wargi położyły się na jego. Instynktownie rozsunął nieco bardziej usta, ułatwiając pogłębienie pocałunku, ale umysł nadal pozostawał trzeźwy, nie pozwalając sobie na poddanie się chwili. Nie miał pojęcia czym kierował się android i co go skłoniło do takiego działania. Być może miał zaprogramowane, że przy bliższym kontakcie fizycznym, jak właśnie przy obejmowaniu, musi postąpić krok na przód? Nie wiedział. To były jedynie domysły. Tak naprawdę Heather praktycznie nic o nim nie wiedział. Pomimo faktu, że znali się stosunkowo długo, to android nadal był dla niego chodzącą zagadką.
Po upływie paru chwil, wsunął skostniałe dłonie między nich, kładąc je na klatce piersiowej ciemnowłosego i delikatnie go odsunął do siebie, dając tym samym niemy sygnał, żeby przestał. Nie, nie dlatego, że mu się nie podobało, wystraszył się czy też obrzydzał go dotyk androida. Po prostu. Czuł, że tak trzeba.
Powinniśmy ruszać dalej, Len. - odezwał się wreszcie nieco zachrypniętym głosem. Gdy udało mu się wyswobodzić z jego objęć, podniósł się i otrzepał nogi oraz tyłek ze śniegu, jednocześnie spoglądając na niego i posyłając mu delikatny uśmiech. Miał nadzieję, że w żaden sposób go nie uraził. Albo co gorsza, Len poczuje się jak winowajca tego wszystkiego. Nie chciał tego, zwłaszcza teraz, kiedy miał wrażenie, że wreszcie robią krok do przodu, powolutku naprawiając jego kiepskie mniemanie o sobie. Wiadomo, jeszcze daleka droga przed nimi, ale zawsze to jakiś start. Dlatego też nie chciał tego zaprzepaścić, spłoszyć go.
Już niebawem będziemy, chodź. - wyciągnął w jego stronę swoją dłoń, po czym ujął palcami jego i pociągnął go za sobą, kierując się pomiędzy drzewami. Przez kolejne parę długich minut milczał. Po prostu pokonywał kolejne śnieżne zaspy, nie wypuszczając jego dłoni, aż wreszcie pomiędzy drzewami, w ciemnościach lasu zamigotały leniwie światła domu.
Jesteśmy.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.04.18 18:54  •  Południowa część ogrodu - Page 8 Empty Re: Południowa część ogrodu
System spodziewał sie odrzucenia, odepchnięcia. Miał co najmniej cztery czy pięć, potencjalnych planów akcji jakie nastąpiłyby po tym geście, lecz żaden z nich nie nastąpił. Nie nastąpił, bo nie został odepchnięty w pierwszej chwili tego gestu. Co więcej, osoba jaką obdarował tym gestem go przyjęła, zezwalając na pewnego sortu pogłębienie tego gestu. Maszyna jednak nie korzystała z zaproszenia długo, i jeszcze nim została odsunięta, powoli zerwała pocałunek, utrzymując niewielką odległość między ich twarzami jeszcze przez chwilę. Tu i teraz, faktycznie uniósł kąciki warg w górze. W uśmiechu. Uśmiechu jaki nie był w stanie sięgnąć oczu, ale był... Prawdziwy. Na ile prawdę można odnaleźć w uśmiechu bezdusznego androida.
Nie oponował przed gestem jaki nakazał zrobienie między nimi jakiegoś dystansu, powoli rozluźniając i w końcu zrywając uścisk.
- Ja... Postaram się już tego nie robić. Nie powinienem, dopóki Ty tego nie zechcesz, P... - "Zaciął" się na moment, przysłowiowo "gryząc się w język", gdyż chciał znów zwrócić się do Nathaira per Panie. Pamiętał że właśnie ten zwrot i takie zachowanie anioł chciał z niego wyplenić, stąd nastąpiła krótka przerwa. - ... Nathairze. - Dokończył poprzednie słowa, pokiwując głową na jego słowa. Nie ściągał jednak uśmiechu z twarzy, chcąc w jakiś sposób pokazać że "nic się nie stało". Bo nic się nie stało. On nie powinien tego robić, bo Nathair nie jest i nie chce być jego właścicielem. I choć Len faktycznie będzie wciąż wykonywał jego polecenia i rozkazy, to nie jako Pana.
Pomógł aniołowi podnieść się ze śniegu, ze względu na fakt że dla maszyny to było znacznie prostsze.
W niemym pytaniu spojrzał ku jego dłoni, a potem ku aniołowi. Z samej miny można było wyczytać pytanie o to, co znaczy ten gest.
Przynajmniej do momentu gdy jego różowowłosy towarzysz pochwycił jego chłodną dłoń, pociągając go w stronę, gdzie niebawem dotrą na miejsce. Nie oponował gestowi, pozwalając aniołowi dyktować ich prędkość i sprawność ruchu. Nie rozpoczynał kolejnej rozmowy.
Lecz tu i ówdzie, maszyna nieznacznie, wprost w jakimś stopniu "nieśmiało" odwzajemniała gest, zaciskając na dłoni anioła swoje mechaniczne palce. Oczywiście - nie za mocno, nie chciał mu połamać takowej.
- A zatem, co teraz? Czy chcesz, bym coś uczynił? - Spytał praktycznie od razu, gdy tylko anioł stwierdził osiągnięcie ich celu, spoglądając ku niemu. Fakt że utrzymywał ten uśmiech już tak długo był co najmniej niepokojący. Może jego system zapomniał wrócić do neutralnego wyrazu? Hm, android w sumie nie zapomina.
Może zwyczajnie powrót twarzy do domyślnego wyrazu jest nisko na liście priorytetów. Tak, to prawdopodobnie to.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.04.18 18:26  •  Południowa część ogrodu - Page 8 Empty Re: Południowa część ogrodu
"Nathairze"
To był sukces. Cholernie duży sukces. Może dla kogoś stojącego z boku nie było niczego specjalnego w zwracaniu się do innych po imieniu, ale prawda była taka, że to był chyba pierwszy raz, kiedy Lentaros nazwał go po imieniu, a nie określeniem "panie", dlatego też cieszyło to jeszcze bardziej. Miał tylko nadzieję, że taki stan pozostanie na dłużej, o ile nie na zawsze, i że Lentaros nagle nie zacznie znowu mówić do niego tak, jak do tej pory. Maszyna czy też nie, skrzydlaty miał wrażenie, że Len posiadał jakąś cząstkę swojej własnej osobowości, coś, co wyróżniało go na tle innych i sprawiało, że jest tylko 'jego'. Nie potrafił tego dobrze nazwać ani dokładnie skonkretyzować, po prostu czuł, że bycie maszyną nie oznacza stu procentowego wykonywania wgranych zaleceń.
Len to Len. Koniec kropka.
Nie, nic konkretnego. - pokręcił głową obdarzając go lekkim uśmiechem. – Po prostu dotrzymuj mi towarzystwa. - dodał po chwili, nim wreszcie ponownie ruszył kierując się w stronę gospodarstwa. Wskoczył na gang pokonując trzy schodki i otrzepał buty ze śniegu, a następnie zapukał. Nie minęły trzy sekundy, kiedy drzwi uchyliły się rzucając blade światło na ich twarze. Z domu wyłonił się młody anioł, chociaż po oczach widać było, że z pewnością miał ponad setkę lat. Wąskie usta wykrzywiły się w radosnym uśmiechu. Otworzył szerzej drzwi i zarzucił chude ramiona na Nathaira, obejmując go w szczęściu.
- Jesteś! Już się bałem, że jednak nie zjawisz się dzisiaj przez pogodę, za co oczywiście nie mógłbym cię winić! - odetchnął cicho, wreszcie wypuszczając go ze swoich objęć.
Nie mógłbym was zostawić bez prądu, zwłaszcza, że od tygodnia jesteś ojcem. Małej na pewno nie służą mrozy. - odparł skrzydlaty, a jakby w odpowiedzi na jego słowa, zza ciemnowłosego anioła wyłoniła się kobieta a złotych włosach spiętych w gruby warkocz.
- Nathair! Chodźcie, zrobię wam coś ciepłego do picia, na pewno przemarzliście. Ty i twój towarzysz. - spojrzała na Lentarosa i delikatnie skinęła głową na znak przywitania.
A, to Lentaros. Nie jest aniołem, ale nie musicie się go obawiać. - machnął dłonią. Jego słowa nie mijały się z prawdą. Len nie był groźny. Oczywiście nie w tym momencie, zresztą, chłopak wierzył, że gdyby coś się stało, byłby gotowy go spacyfikować.
Len, wejdź do środka i poczekaj na mnie. Załatwię sprawę dość szybko. - klepnął go w ramie, po czym wyminął i zszedł po schodkach w dół, by zniknąć z tyłu domu.
Mężczyzna uchylił szerzej drzwi, wpuszczając androida do środka i cicho zamknął je za nim. Pomieszczenie w którym się znaleźli zapewne służyło zarówno jako jadalnia oraz pokój dzienny. Oprócz stołu i kominka można było znaleźć tutaj również wygodną kanapę.
- Lubisz herbatę? - zagadnęła kobieta podwijając rękawy, kierując się powoli do drugiego pomieszczenia, zapewne kuchni.
Dwie minuty. Tyle zajęło Nathairowi naładowanie generatora, dzięki czemu w pokoju zamigotało światło, rozjaśniając wszystko dookoła. Drzwi skrzypnęły wpuszczając do środka chłopaka, jak i chłód.
Do końca przyszłego tygodnia powinno działać. W razie co, daj mi znać, Raksha. - poinstruował anioła Nathair, zsuwając ze stóp buty i wchodząc głębiej. W tym samym momencie do pokoju weszła kobieta z tacą i czterema kubkami, z których buchała para.
- Jesteś z Desperacji? - zagadnęła Lena wręczając mu kubek.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.05.18 11:38  •  Południowa część ogrodu - Page 8 Empty Re: Południowa część ogrodu
W dużej mierze to właśnie na tym polega bycie maszyną. Wykonywanie wgranych zaleceń i poleceń.
Ale. Zawsze jest pewnego sortu ale, i w tym wypadku tyczy to tak zwanej "sztucznej inteligencji". Takowe określenie nie znaczy "zbiór działań jakie maszyna ma wykonywać", dlatego też nazywanie, powiedzmy poziomu trudności w grze określić jako "poziom sztucznej inteligencji" nie jest do końca trafne. Poziom trudności to zwyczajne określenie szybkości reakcji na czynniki wytworzone w grze przez człowieka lub inny podmoduł systemowy oraz ich rozbudowania. Sztuczna Inteligencja zaś to samorozwijający się moduł, który ma reagować na zjawiska zewnętrzne na podstawie doświadczeń, działań a także wszystkiego co ma w swoim zasięgu możliwości. W dużej mierze, sztuczna inteligencja ma być najbliższą imitacją faktycznej, ludzkiej inteligencji w wykonaniu maszyny.
Stąd też przy działaniach takowych często potrafią wyjść błędy i brak logiki, gdyż z założenia, ludzie nie są logiczni. Nie zawsze.
Przez krótką chwilę analizował jego polecenie, chcąc odnaleźć na nie pasującą odpowiedź lub działanie, lecz jedyne co zdołał z siebie "wyskrobać" to potwierdzające pokiwanie głową, w celu ukazania że przyjął polecenie. Jak zrozumiał z działań Nathaira i własnej wiedzy, wchodzenie w butach oblepionych śniegiem do czyjegoś mieszkania nie jest najlepszą opcją, stąd też w podobny sposób jak jego skrzydlaty towarzysz otrzepał obuwie z nadmiaru białego puchu, podobnie też z barków i włosów.
Następujący ciąg zdarzeń był jednak poza zasięgiem wpływu Lena, stąd też jedynie mógł obserwować jak jest - dość wylewnie - powitany przez osobnika który najwidoczniej go oczekiwał. Maszyna skryła swoje dłonie za plecami, obejmując jedną drugą. Skiną delikatnie głową w geście powitania gdy został "wspomniany", nie czując potrzeby większej inwazji gestykularnej lub werbalnej w ich wymianę zdań. Bez większych problemów przyjął polecenie, nie wywołując zbyt dużej reakcji na klepnięcie w ramię. Nie było potrzeby, to był raczej zachęcający gest, więc odpowiednią reakcją będzie posłuchanie tego polecenia.
Starał się nie stawiać swoich kroków zbyt mocno, kto wie jak wytrzymała jest podłoga i czy mocniejsze uderzenie jej nie przełamie. Stąd też, korzystając z gestu najwidoczniej właściciela wkroczył do środka. Chciał już sam zamknąć drzwi, ale został uprzedzony, więc jedyne co mógł zrobić - wedle siebie przynajmniej - to ustawienie się nieco z boku drzwi by nie blokować wyjścia i pozostał w tej samej pozycji w jakiej był na zewnątrz. Wyprostowany, dłonie splecione za plecami, głowa prosto, obserwujący otoczenie.
- Trudno powiedzieć, nigdy nie byłem w stanie ocenić czy to dobry napar. Z opinii jednak wiem że jest to pożyteczny i smaczny napój. - Może z lekka niepotrzebnie skomplikowanie, ale jednak ciężko było maszynie określić czy "lubi" coś co nie jest w stanie przyjąć, a nie chciał wyjść na kogoś niewychowanego mówiąc "i tak nie mogę jej wypić" czy coś. Prędzej czy później i tak będzie musiał to powiedzieć jednak.
Dopiero gdy Nathair wrócił, Len zauważył że nie zdjął własnych butów, lecz z drugiej strony też android wciąż był w tym tzw. przedsionku i nie kierował się nigdzie poza takowym. Nie czuł potrzeby, ani też nie chciał bez pozwolenia wchodzić głębiej. Ma swoje zasady.
Nie zamierzał oponować kubkowi, ale jedyne co mógł zrobić po przyjęciu go to trzymanie na linii brzucha, jedną dłonią za ucho a drugą za właściwy kubek, służąc bardziej za stojak niż faktycznie pijąc.
- Nie. Pochodzę z M-3, tam zostałem zbudowany. - Nieco bardziej lakonicznie niż przed chwilą, ale odpowiedź się liczy. - Muszę również od razu przeprosić z góry. Rozumiem że herbata w Pani wykonaniu jest z pewnością świetna, lecz nie mogę jej przyjąć. Jest dla mnie szkodliwa, podobnie jak i każda, inna substancja płynna przewodząca elektryczność. Nie chciałem jednak zabrzmieć nieprzyjemnie odmawiając Pani gościnności. - Uchylił delikatnie głowę, zsuwając swoje spojrzenie w ziemię. Gest może i niezbyt efektowny, ale nie takie są potrzebne by okazać to, co właśnie czarnowłosy chce ukazać. Zapewne te "podpowiedzi" jakie Len podał dają wystarczający duży obraz na fakt, że nie jest istotą biologiczną, a mechaniczną. Android nie chciał jednak wyskakiwać z tym zbyt "wyraźnie". Nie chciał by to zabrzmiało negatywnie, jak "nie chcę od was niczego, bo i tak jestem maszyną, więc co mi po waszej uprzejmości" albo w podobny sposób. Ostrożny i dokładny dobór słów to również coś przydatnego w udawaniu człowieka. Zwłaszcza jak ma się używać odpowiedniego wzoru charakteru i dopasowywać do niego zachowania.
No i też nie chciał wyjść na nieprzyjemnego jako "towarzysz Nathaira". Reputacja jego Pana to też rzecz ważna dla niego.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.05.18 0:09  •  Południowa część ogrodu - Page 8 Empty Re: Południowa część ogrodu
Anielica spojrzała zaskoczona na ciemnowłosego, nie do końca wiedząc, co w takiej sytuacji powinna powiedzieć. Przez moment wyglądała na zmartwioną, że mogła w jakiś sposób urazić swojego gościa.
- Zbudowany....? - zapytała cicho, spoglądając na męża, najwidoczniej to w nim szukając oparcia i pomocy z wybrnięcia z tej sytuacji. Nim jednak mężczyzna zdążył otworzyć usta, Nathair wtrącił się od razu, chcąc wyjaśnić całe nieporozumienie.
Lentaros ma ciało androida. - powiedział z uśmiechem. Celowo tak sformułował swoją wypowiedzieć. Len nie był androidem w pełni tego słowa znaczeniu w jego oczach. Posiadał jedynie takie ciało, i tylko to.
- Ach. - twarz kobiety nieco rozjaśniła się, kiedy zrozumiała o co chodziło.
- Nie, nie, nic nie szkodzi. - machnęła lekko dłonią, by ciemnowłosy nie przejmował się odmówieniem ciepłego napoju.
- Ale jest może coś, co możesz... pić? Albo skonsumować? Chciałabym cię jakoś ugościć, ale musisz wybaczyć mi moją ignorancję na temat androidów. Niezbyt często widujemy was w Edenie. - dodała cicho. Widocznie naprawdę chciała, by mężczyzna poczuł się dobrze w jej skromnych progach.
Nathair upił łyk herbaty, a po chwili delikatnie ziewnął, czując zmęczenie po użyciu swojej mocy. Co prawda nie był na tyle senny, by słaniać się na nogach jak dnia, w którym po raz pierwszy spotkał Lentarosa, ale to był ten stan, że najchętniej wtuliłby swoją twarz w miękką poduszkę, i nakrył się ciepłym kocem. Zwłaszcza, że na zewnątrz temperatura z każdą kolejną chwilą coraz bardziej drastycznie spadała.
Wybaczcie, ale chyba będziemy już wracać. Trochę drogi nas czeka, nim dotrzemy do mnie. - odezwał się znowu po upiciu kolejnego łyka herbaty.
- Nie, nie. Nie mogę was wypuścić. Jest już późno. Ciemno, ledwo co widać, a pogoda z każdą chwilą się pogarsza. Wraz z Ellaine uważamy, że powinniście zostać u nas. - Raksha wbił zdeterminowane spojrzenie w jasnowłosego, wyglądając przy tym na kogoś, kto był gotowy siłą zabarykadować drzwi, byle tylko przetrzymać swoich gości i wypuścić ich dopiero, kiedy na zewnątrz pogoda się uspokoi a blade promienie słoneczne będą im oświecać drogę powrotną.
- Dokładnie. Przygotuję wam pokój. - Ellaine uśmiechnęła się ciepło i nim Nathair zdążyłby jakkolwiek zareagować, podniosła się i od razu ruszyła w stronę drzwi, za którymi po chwili zniknęła.
Co ty na to, Len? Zostaniesz ze mną tutaj na noc? - Nathair spojrzał na ciemnowłosego, nie mając tak naprawdę pojęcia, czy android ma taką chęć, a nie chciał podejmować decyzji za ich dwójkę.
Moglibyśmy więcej porozmawiać. - zachęcił go cicho.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.05.18 18:57  •  Południowa część ogrodu - Page 8 Empty Re: Południowa część ogrodu
Nathair uprzedził jego ewentualną wypowiedź na temat tego, kim jest. Nie oponował jego określeniu, nie "czuł" potrzeby naprostowywania go. Nie była to prawda per se, ale też nie mógł tego określić jako kłamstwo. To była tylko część prawdy.
Nie było jednak potrzeby wyjaśniać zawiłości elektronicznych Lena osobom, jakie być może nigdy go już nie spotkają. Wystarczy że Nath ma problemy z rozumowaniem zachowań Lena, wciąganie w to kolejnych aniołów tylko zarzuci im bólu głowy.
Pokręcił głową przecząco na oba pytania. Kobieta niestety nie mogła ofiarować niczego, co by mogło być w jakimkolwiek stopniu użyteczne dla robotycznego gościa. - Niestety, ale nie będzie Pani w stanie mnie ugościć w żaden sposób. Jedyne potrzeby jakie mogę posiadać dotyczą elektryczności, jaką jest mi w stanie ofiarować Nathair, lub naprawom, jakie wymagają znajomości urządzeń mechanicznych. Proszę się nie martwić jednak, samo przyjęcie mnie w te progi to wystarczająco dużo. - Zapewnił na ile mógł, by nie martwili się tym że nie są w stanie w żaden sposób go ugościć. Rozumiał że taki jest ich nawyk, ich natura, lecz z logiką i faktami się nie wygra. On zwyczajnie nie ma potrzeb innych niż elektryczność i ewentualne przeglądy oraz wymiany oleju. Żadnego z tych jednak nie są mu w stanie zagwarantować.
Na słowa Nathaira android wysuną dłonie z filiżanką pełną herbaty w celu zwrócenia naparu i chciał się szykować już do drogi. No, w sumie wiele przygotowań nie miał - był już ubrany i ciągle w butach.
Propozycja anioła jednak spotkała się z odmową właściciela domu, jaki najwidoczniej chciał ich tu przetrzymać do rana. Warunki pogodowe na zewnątrz pogorszyły się, ale android nie był pewien czy chce podjąć ryzyko pozostania tutaj i narażenia ich wszystkich na zagrożenie jakim jest awaria jego systemu. Nie chciał ich skrzywdzić. To byłaby niepotrzebna strata życia w miejscu gdzie można by tego było uniknąć.
Len analizował możliwe efekty jego decyzji, i dopiero po "zachęcie" anioła zdecydował się ją ostatecznie podjąć. Pokiwał głową. Głównie po analizie faktów, nie przez ciche kuszenie.
- Zostanę, lecz muszę ostrzec że moje ciało jest ciężkie. - Skierował swoje spojrzenie na właściciela domu, chcąc wytłumaczyć co ma na myśli. - Ważę dokładnie 187 kilogramów, ale wraz z wagą ubioru i ewentualnego ekwipunku wyniesie to około 190 kilogramów. Nie chcę uszkodzić waszego mieszkania lub mebli. - Stwierdził, rozwiązując buty i zdejmując je, stając na podłodze gołymi stopami. Dawno już tego nie robił. Miał już solidnie starte skarpety z dziurami praktycznie na tyle dużymi że wszystkie jego palce były na zewnątrz. Gdyby było człowiekiem to zaskakujące byłoby to, że jego stopy w takim stanie nie capią stęchlizną, podobnie jak i jego buty, lecz nic. Poza śladami używalności i zdarciami oraz ewentualnymi plamami na obuwiu - nic.
Ale nie jest takowym, stąd nie ma z tym problemu.
- Czy powinienem odłożyć swoją broń w konkretną lokacje? Nie wiem czy zezwalacie na wniesienie jej dalej. - Spytał, będąc gotów do oddania swojego ekwipunku w ich dłonie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.05.18 17:07  •  Południowa część ogrodu - Page 8 Empty Re: Południowa część ogrodu
Nie wypuściłby Lentarosa samego, pomimo bycia maszyną i z pewnością sporej odporności na minusowe temperatury czy też panującą ciemność. Po prostu nie. Jego anielskie sumienie nie zezwoliłoby na coś takiego, dlatego też z nieukrywaną ulgą uśmiechnął się w jego stronę, gdy ten zadecydował, że również zostanie.
Swoją drogą, androidy nie spały, więc jak....?
- O meble się nie martw. - mężczyzna machnął dłonią
- W typowo japońskim stylu rozścielimy wam posłania. A broń zachowaj. Ufamy ci. - dodał z uśmiechem. Nathair sam miał przy sobie swoją własną broń i nawet przez moment nie przeszło mu przez głowę, żeby ją odstawić. Nie zamierzał przecież nikogo zaatakować, i wierzył, że Lentaros również nie. Zresztą, nawet jakby coś się "stało", to wiedział, że sobie poradzi z androidem i jego uspokojeniem. Być może przemawiała przez niego nić arogancji, jednakże bez względu na wszystko, był gotowy w każdej chwili interweniować.
Anielica powróciła po dłuższej chwili oznajmiając, że wszystko jest gotowe. Raksha podniósł się, chcąc osobiście ich zaprowadzić do pokoju, po drodze rozmawiając z Nathairem na przeróżne, z pozoru naprawdę błahe tematy.
Okazało się, że słowa Rakshy nie były daleki od prawdy. Rzeczywiście przygotowane posłania nie różniły się zbyt wiele od typowo japońskiej wygody jeszcze sprzed czasów apokalipsy.
- W razie czego, jakbyście czegoś potrzebowali, wołajcie. - powiedział anioł na pożegnanie. Skinął delikatnie głową, po czym zamknął za sobą drzwi, pozostawiając gości samych.
Nathair sięgnął do pasa podtrzymującego jego broń, by go odpiąć, jednocześnie podejmując wreszcie temat, których od kilku chwil dręczył jego myśli.
W sumie... to jak się regenerujesz? - zagadnął Lentarosa, odkładając broń pod ścianę, o którą go oparł.
Bo chyba nie potrzebujesz snu do tego, prawda? A może jednak? Albo medytujesz w jakimś stopniu? - albo się ładujesz? Jak te całe telefony, których większość używa, chociaż Nathair sam z siebie niekoniecznie miał ochotę mieć do czynienia z jakąkolwiek technologią. Zrzucił z ciebie resztę ubrań, pozostając w samej bieliźnie i usiadł na materacu, wpatrując się uważnie w Lentarosa.
Wiesz, że w razie co mogę ci pomóc. - na potwierdzenie swoich słów, uniósł jedną z dłoni, a pomiędzy kciukiem a palcem wskazującym przebiegła pojedyncza wiązka energii. W sumie nigdy nie ładował swoją mocą androida. Nie miał bladego pojęcia ile energii potrzeba było, żeby takiego zasilić. Ale zawsze mógł też spróbować metodą pulsacyjną, przerywając. Wtedy ryzyko przeładowania drastycznie malało.
Zdał sobie sprawę, że tak niewiele wiedział o androida.
Ale chciał dowiedzieć się więcej. Ze względu na Lena.
Przechylił się i opadł miękko na bok, podpierając głowę dłonią wspartą na ramieniu.
Opowiedz mi więcej. Jak funkcjonujesz. Chcę cię bliżej poznać.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.05.18 18:01  •  Południowa część ogrodu - Page 8 Empty Re: Południowa część ogrodu
W dużej mierze, niska temperatura jest tylko pomocna dla maszyny takiej jak Len. Z jego możliwościami do wejścia w stan, jaki powoduje przegrzewanie się jego ciała, niska temperatura otoczenia to idealny sposób na przyśpieszenie normalizacji temperaturowej. Niemniej, takowa byłaby potrzebna tylko i wyłącznie w wypadku, gdyby potrzebował jej używać. A nie powinien mieć takowej potrzeby tutaj, prawda?
- W porządku, dziękuję. - Ponownie schylił głowę w geście podziękowania. Jego oszczędność w reakcjach była też odrobinę warunkowana faktem, że jednak to są nieznajome mu osoby i... Cóż, zwyczajnie nie potrafi dokładnie udawać człowieka w otoczeniu innych osób. Ma zbyt wiele punktów obserwacji i analizy jego zachowań, dlatego jego system wymaga więcej danych i działań, nim dokona odpowiedniej mimiki czy gestu, jaki nie będzie rażący dla któregokolwiek z obecnych. Innymi słowy - im mniej ludzi, tym łatwiej jest mu się otworzyć i być bardziej "ludzkim". Nie lubi tłumów, można by to ująć.
Nie wsłuchiwał się za nadto w rozmowy Nathaira i właściciela domu. Nie odnajdował w nich niczego pożytecznego dla jego systemu, stąd nie odczuwał potrzeby analizy i zapisywania tych danych.
Zgodnie z założeniami, posłania przygotowane dla gości nie były niczym skomplikowanym, i powinny znieść ciężar Lena. No, tak długo jak nie rzuci się z impetem na materac, bo mogłoby to zrobić dziurę w podłodze w zależności od siły takowego.
Len, podobnie jak i jego właściciel, postanowił odpiąć swoją broń i odłożyć ją obok swojego posłania. Zarówno katanę, jak i Ostrze Transformacji, którego delikatna poświata była widoczna nawet przez pochwę.
- Co rozumiesz przez regenerację? Moje ciało nie jest w stanie zregenerować obrażeń, muszą być naprawione. - W pierwszej kolejności myślał że chodzi właśnie o obrażenia fizyczne, acz sprostowanie o śnie lub medytacji naprowadziła androida na to, że pytanie dotyczyło jego zasobów energetycznych. Nim udzielił odpowiedzi na to pytanie, zauważając że różowowłosy się rozbiera, musiał zagadnąć jedną kwestię.
- Czy powinienem również pozbyć się odzieży? Moja skóra nie jest w najlepszym stanie, w wielu miejsach są widoczne rozdarcia i dziury, jakie odsłaniają mój szkielet. Nie jestem pewien czy chcesz to ujrzeć. - Z tą myślą też, póki nie uzyskał odpowiedzi na to pytanie, usiadł krzyżując po turecku nogi obok materaca, zamiast na nim. Dopiero po udzieleniu odpowiedzi i ewentualnym pozbyciu się odzieży (którą by bardzo dokładnie złożył obok swojego posłania) lub też nie, przeniósłby się z tą samą pozą siedzenia na materac. I wtedy dopiero odpowiedziałby na pytanie, po geście anioła a pro po pomocy w ładowaniu.
- Posiadam akumulator, jaki powoli uzupełnia zapasy energii gdy nie wykonuje działań wymagających dużego nakładu energii. Można to przyśpieszyć zdalnym źródłem energii, jak twoja moc. Możliwe, że mógłbym skorzystać z twojej pomocy, gdyż żeby tu się dostać, musiałem się zetrzeć z ożywioną zbroją w krzewnym labiryncie. Nie chciałem go zniszczyć, więc musiałem uciekać. Standardowo gdy potrzebuje energii, znajduje odludnione miejsce i wyłączam większość systemów, pozostawiając tylko najbardziej bazowe systemy ostrzegania uruchomione. Czasami wykorzystuje to na cel defragmentacji dysków i ponownej analizy wszystkich danych jakie zdobyłem od poprzedniego ładowania. Można ująć to jako medytacje, w jakimś stopniu. - Len jako tako nie śpi, więc faktycznie można uznać to za medytacje, biorąc pod uwagę że wyłącza większość funkcji swojego organizmu. Choć z drugiej strony, w trakcie snu to właśnie mózg jest najbardziej aktywny, a skoro on właśnie w taki sposób to często wykorzystuje... Powiedzmy że pół na pół? Meden? Sedytacja? Tia.
Uznawszy raczej celnie że Nathair zapewne nie chce być non-stop obserwowany przez jego czarne gały, android postanowił również ułożyć się na materacu. Wbrew jego towarzyszowi jednak, położył się na plecach, składając swoje dłonie na brzuchu. Prawie jak do trumny.
- Jest dużo do mówienia, powiedz co cię interesuje a postaram się to wyjaśnić. Z ciekawostek mogę ci powiedzieć że jestem w stanie przetrwać dekapitację głowy, gdyż mój główny procesor znajduje się nie w głowie, a w klatce piersiowej. Co prawda stracę wtedy wszystkie receptory, ale wciąż będę żył. Powiedzmy. Głowa zresztą też będzie w stanie osobno działać jeszcze kilka minut. Nie jestem pewien jak konkretnie, nigdy nie miałem okazji próbować, i nie zamierzam, jeśli mnie rozumiesz. - Tia, taka ciekawostka. Jest w stanie przetrwać dekapitacje. Co prawda taka umiejętność raczej szybko mu się nie przyda, ale kto wie, może kiedyś będzie użyteczna.
A skoro mowa o nim... Len zwrócił swoje spojrzenie ku aniołowi. Jest jedna rzecz, którą muszą zrobić. Tak, obaj, jeśli Nath chce, by Len traktował się po ludzku.
- Nathairze, jest jedna rzecz, którą chcę, byś zrobił jeśli chcesz, bym faktycznie uznawał się za jednostkę ludzką. Moje imię, Lentaros, zostało nadane maszynie jaka miała zastąpić zmarłą, ukochaną osobę, nie człowiekowi. Jeśli chcesz, bym był człowiekiem... Chcę cię poprosić o to, byś nadał mi imię. Moje imię, imię człowieka. Od momentu nadania go będę się nim posługiwał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 8 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 7, 8, 9, 10, 11  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach