Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 7 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Go down

Pisanie 10.06.17 18:24  •  Wyrwa w murze, wejście do miasta - Page 7 Empty Re: Wyrwa w murze, wejście do miasta
Jego kombinezon, od razu wychwycił sygnał z nadajników w przepustkach każdego osobnika w tym rejonie, jednocześnie filtrując je i kategoryzując, co pozwoliło mu na łatwe od tej pory lokalizowanie robotników jak i skrzydlatej - Ritsu.
W tym czasie odziana w oczojebny biały kombinezon Ryūkarite zdążyła się już pojawić przed Eliminatorem. Głowa skierowała się lekko w dół, by bordowe kompozytowe szkło gogli mogło dać wrażenie kontaktu wzrokowego z rozmówcą.
- D.W 345 krypt. Kyofu Satsu Nisshoku - lekko zniekształcony przez filtry powietrza i głośnik, głos, wydobył się z ciemnej sylwetki - Spotykamy się ponownie, zabawne że jeszcze cię nie pokroili Ritsu.
Mimo iż spotkali się kawał czasu temu, podczas sparingu, to blondyn nadal ją kojarzył, zwłaszcza, że jej uroda była dość specyficzna. Z drugiej strony był trochę ciekawy czy ta pamięta go, w końcu minęło z dobre dziesięć lat, odkąd miał przyjemność obić jej słodką, równie niezrównoważoną jak jego, buźkę.

Postawił krok w stronę robotników i innych członków S.SPEC(zakładając, że jeszcze kogoś tam przydzielili/NPC), pozwalając systemowi na zebraniu większej ilości informacji o każdym z nich.
- Powinnaś mnie osłaniać - rzucił do Ritsu - W końcu, słabo sobie radzisz na bliskie dystansy.
Ledwo słyszalny chichot, wydobył się zaraz po tych słowach z ciemnej sylwetki eliminatora. Oczywiście niczym dziwnym było to iż zna pojedyncze słabości Ritsu, w końcu otrzymał dostęp do jej akt, skrupulatnie spisywanych przez grupę naukowców jak też i jej opiekunów, zarazem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.06.17 18:06  •  Wyrwa w murze, wejście do miasta - Page 7 Empty Re: Wyrwa w murze, wejście do miasta


Głos - mimo iż zniekształcony przez filtry i standardowe, wkomponowane w bojowy kombinezon głośniczki - wydobywający się z gardła stojącego przed nią mężczyzny - już nie młodzieńca czy niedoświadczonego, niemalże dzikiego chłopaczka - zawierał w sobie znajomą jej, dźgającą w niematerialne struny pamięci nutkę. A kiedy osobnik ten w technologię wysokiego kalibru przyodziany przedstawił się i rzucił tekst odnośnie ponownego ich spotkania, białowłosa niewiasta znieruchomiała na momencik ulotny i mijający, po czym wybuchła niekontrolowanym, nacechowanym czymś dziwnym śmiechem. Któż by pomyślał, bowiem, że przyjdzie im trafić na siebie na najzwyklejszej, szarej wręcz misji po tylu długich, owocnych - jeśli spojrzeć na ich postępy, wyczyny oraz piastowane stanowiska i role - latach. Bardziej spodziewała się, tak naprawdę, iż natknie się na niego na jakimś krwawym, chaotycznym polu walki,
gdzie szkarłatna ciecz przelewa się litrami a ciała zaściełają podłoże nieprzyjemnymi, chorymi stosami, nie zaś tutaj,
w mieście klinicznie prawie że czystym, w miarę spokojnym i przy tak zwyczajnym, pospolitym zadaniu.
- Ciebie natomiast musieli nakarmić niezłymi psychotropami, hehe - odparła na jego przytyk z tym swoim szerokim, maniakalnym uśmiechem, którego nie było, oczywiście, widać ze względu na noszoną przez nią, bordową maskę.

Ludzie kończyli powoli rozstawiać wszelkiego rodzaju sprzęty oraz skomplikowane, nierzadko dość spore maszyny, co oznaczało, iż właściwa praca robotników już niedługo miała się rozpocząć. Ritsu parsknęła głośno i z czystym, niepohamowanym rozbawieniem, poprawiając lekko, sprawnie dyndającą przy boku karabino-snajperkę i następnie zerkając jeszcze na wystającą ponad jej ramieniem, czarną rękojeść ukochanej kosy. Wszystko było w porządku i w pełni gotowe do działania, toteż kobieta przeciągnęła się ze strzyknięciem stawów i rzuciła z wesołą iskierką w stronę partnera:
- Oke~, to idę trzymać Twoją smyczkę z daleka. Staraj się za bardzo nie wyrywać, ech? - I wybiła się zgrabnym, mocnym skokiem w górę, zaraz aktywując swe cudowne, mechaniczne skrzydła i podlatując do najbliższego, stosunkowo wysokiego budynku, na dachu którego osadziła się w celu przyglądania się działaniom pracowników. Z tej pozycji miała dobry start oraz doskonały widok, więc będzie mogła zareagować na potencjalne zagrożenie czy niepewną sytuację szybko i bez większych problemów.


Ubiór i wygląd - Jak w profilu
Dodatkowe informacje - Brak
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.06.17 17:37  •  Wyrwa w murze, wejście do miasta - Page 7 Empty Re: Wyrwa w murze, wejście do miasta
//Krótki, jak nie mega krótki post, ale za dużo tu nie mam do pisania.

Zaśmiał się dość dosadnie na słowa Ritsu, cóż trzymać jego smycz, nie mógł sobie jakoś tego wyobrazić.
- Powodzenia.
Przez głośnik komunikatora wydobył się widocznie rozbawiony głos.
Jeszcze przez chwilę obserwował inne jednostki przy murze, cóż za niewdzięczna praca mu się przytrafiła, zapewne bedzie musiał pomóc przy przerzucaniu ciężkich obiektów... westchnął cicho.
Postawił kolejny krok w stronę robotników i jeszcze jeden, aż w końcu do nich doszedł. Wyróżniał się i to znacząco, zasadniczo główną przyczyną tej odmienności był jego uniform, w porównaniu do jasnych kombinezonów robotników.
Mijał grupkę za grupką, by stanąć trochę bardziej z boku, w końcu nie chciał im przeszkadzać, ale z drugiej strony chciał być tak blisko, aby w razie wszelakich zdarzeń mógł szybko zareagować.

- Coś ciekawego widzi nasz gołąb?
Rzucił przez zamknięty kanał do Ritsu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down



Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, iż wypowiedziane przez niego słowo "powodzenia" nie odnosiło się w najmniejszym stopniu do przydzielonej im misji, a raczej było kontrą na jej własny, zarzucony wcześniej żart traktujący o trzymaniu Eliminatora na smyczy. Parsknęła donośnie i bezwstydnie, jednocześnie napełniając się niepowstrzymaną,
palącą ciekawością wybudzoną z głębokiego, letargicznego snu przez tę jakże cudowną, rześką nutkę rozbawienia wplecioną w głos Kyofu. Podczas ich poprzedniego spotkania - lata temu, kiedy oboje traktowani byli bardziej jak obiekty badań niźli persony zdolne do wypełniania postawionych przed nimi zadań. Cóż, dalej są dla S.SPECowych naukowców przedmiotami, które w każdej chwili można pokroić czy poddać przeróżnym, nierzadko brutalnym testom, lecz ich wartość zdecydowanie wzrosła o wykonywane przez nich zawody i panowie w białych szlafrokach uważać teraz muszą, ażeby to nie wyłączyć ich przypadkiem i czasem z czynnej służby. Cóż za peszek, hehe! - mężczyzna ten, wtedy młodzieniec ledwo, przywodził na myśl kiepsko zaprogramowaną kukiełkę, marionetkę o mentalności dzikiego, wściekłego stworzenia, zaś obecnie zachowywał się już w większym stopniu kontrolowanie, rozmyślnie i ludzko.
Cóż to musiało mu się stać, że temu ukrytemu sadyście udało się tak pięknie i ślicznie wpasować w normalny, szary tłum, hm.

- Jak na razie nic interesującego poza Tobą, Kotek, hehe - odparła z chichotem, lustrując uważnie, bacznie szkarłatnymi oczyma otoczenie pracujących ciężko oraz dzielnie robotników. Jej aktualna pozycja pozwalała jej w spokoju i bez martwienia się - nie, żeby to robiła, pf - o ewentualne przeszkadzanie tym zajętym panom oraz ich ciężkim maszynom przyglądać się i wyłapywać wszelkie, najmniejsze nawet nieścisłości lub oznaki potencjalnego zagrożenia. Od czasu do czasu podniosła nawet bordową maskę - czarną, materiałową dalej mając założoną na dolnej połowie bladej twarzyczki. Nie mogła jej ściągnąć czy zostawić w bazie, jak to normalnie robiła przy przywdziewaniu białego kombinezonu, ponieważ w dalszym ciągu znajdowała się w Mieście 3 - i sprawdzała teren, zwłaszcza podejrzane jego kawałeczki, z pomocą zamocowanej na karabino-snajperce lunety. Na ten czas, jednakże, nic ciekawego się nie działo, więc Ritsu - wiecznie aktywna, zawsze w ruchu i przepełniona niemożliwą do spożycia energią - bujała się lekko na swoim miejscu i nuciła pod nosem nieco przyspieszony, radośniejszy marsz pogrzebowy.


Ubiór i wygląd - Jak w profilu
Dodatkowe informacje - Brak
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

WYDARZENIE FABULARNE

Bycie robotnikiem jest bardzo ciężkie. Chciałoby się powiedzieć, że zbyt bardzo dla śmiertelnika. Wymagając od takiego człeka wiele, a oferując niemalże nic szczególnego. Przynajmniej takie było zdanie społeczności zajmującej się budownictwem. Tak więc zostawało im zająć się robotą i szybko ją skończyć. Złapali za narzędzia wszelkiej maści i przyrządy, a następnie przeszli do działania. Obserwowania ich zajęcia nie należało do najciekawszych rzeczy. Jednak było to konieczne. Musieli załatać wyrwę, która była bramą demonów z zewnętrznego świata. Stąd też dwójka S.Spec musiała stać na straży. Mężczyzna był blisko robotników, a z kolei kobieta z oddali obserwowała wejście do cywilizacji. Dzięki lunecie snajperskiej mogła dostrzec nadchodzące zagrożenie. Trzy zmutowane wilki, które coraz bardziej się zbliżały do wyrwy. Tak więc zabawa się rozpoczyna.



Informacje Podstawowe:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.09.17 20:52  •  Wyrwa w murze, wejście do miasta - Page 7 Empty Re: Wyrwa w murze, wejście do miasta
Wyrwa w murze, wejście do miasta - Page 7 9t6A01r

Przyglądanie się pracy robotników nie było może i najfajniejszym, porywającym zajęciem, jednakże białowłosa nie miała wielkich problemów z obserwowaniem ich, gdyż posiadała sporo doświadczenia w tkwieniu w jednym miejscu. Co prawda wierciła się, nuciła pod nosem wszelkiego rodzaju piosenki i wystukiwała różne rytmy palcem w lufę swojej prześlicznej, cudownej spluwy, ale trwała dzielnie oraz niezłomnie na swoim posterunku i stanowisku. W pewnym momencie, jednak, spokojna dotąd sytuacja diametralnie się zmieniła - poprzez lunetę swej karabino-snajperki, bowiem, ujrzała nadciągające, nadbiegające zagrożenie w postaci trzech zmutowanych, niezbyt pięknie wyglądających wilków. Pracownicy działający przy szczelinie w celu zatkania jej - naprawienia podniszczonego, przedziurawionego muru, kopuły tak naprawdę, broniącego idyllicznego Miasta 3 - oraz Kyofu-chan nie mieli jeszcze pojęcia o nadpływającym niczym fala tsunami niebezpieczeństwie, lecz ona - dzięki broni swej niezwykłej - wypatrzyła je wtedy, kiedy było ono jeszcze dobry kawałek od pracującej w pocie czoła grupki.

- Ku wyrwie zbliżają się od strony Desperacji trzy cele, wilki przejawiające oznaki zmutowania Wirusem X, hehe - zakomunikowała na głos, wypowiedź tę wieńcząc, naturalnie, charakterystycznym dla niej chichotem. Tuż po tym i nie czekając na reakcję swego partnera w tejże akcji, Ritsu wycelowała w środkowego, pędzącego ku robotnikom - i stojącego przy nich, pilnującego ich Kyofu-chanowi - psiakowi i oddała prosty, precyzyjny strzał dokładnie między ślepia poruszającej się w szybkim tempie bestii. Jeżeli już na wstępie wyeliminuje jednego, to w konsekwencji użerać będą musieli się wyłącznie z pozostałymi dwoma - jeżeli, oczywiście, nie nadciągną w najbliższym czasie jakieś posiłki dla tychże krwiożerczych, zmutowanych potworów. Nie wspominając o tym, że będzie miała - jeśli wszystko pójdzie gładko i sprawnie - już o jeden punkt więcej na koncie niż swój towarzysz, ha!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Kręcił się wokół robotników dość leniwie, jednak stanie dla niego w jednym miejscu to zbyt wiele. Pojawienie się wymordowanych stworzeń zapewne dla każdego wojaka byłoby utrapieniem i rzeczą, której najmniej by się chciało w takie robocie, tylko - Kofu jest jaki jest i wiadome dla każdego kto go zna, jest to że obecnie nastała sytuacja w postaci 3 zmutowanych wilków była dla niego zbawieniem od nudy.
Gdy tylko przez komunikator wydobył się głos Ritsu i przetworzył wiadomość, na twarzy, skrytej pod hełmem, pojawił się soczysty uśmiech. Kyofu szybkim i wyćwiczonym ruchem - odbezpieczył broń i wprowadził pierwszy nabój do komory.
- Wstrzymać pracę i niezwłocznie udać się w bezpieczny punkt!
Zmodulowany głos rozbrzmiał zarówno w okolicy jak i w komunikatorach robotników, sam Eliminator podbiegł na przeciw owej dziury w murze i przyjął pozycję klęczącą - na jednym kolanie - następnie wymierzył broń w nadchodzące niebezpieczeństwo i posłał dwie szybkie serie w szarżujące monstra.

24/30 pocisków ||+ 3 dodatkowe magazynki

//Krótki post, ale chyba więcej nie trzeba pisać, ne?


Ostatnio zmieniony przez Kyofu dnia 22.10.17 17:09, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

WYDARZENIE FABULARNE

Zanosiło się na spokojny dzień, ale nie dla dwójki eliminatorów. Wszystkie nadzieje zostały rozwiany z powodu nadchodzącego zagrożenia ze strony zmutowanych wilków, które nie mogły być wielkim zagrożeniem dla przedstawicieli S.Spec. Pierwszą krew przelała osoba o imieniu Ritsu, która oddała precyzyjny strzał między ślepia zmutowanego stworzenia. Wydobyła z siebie w ostatnich chwilach przerażający pisk, który dotarł do samych robotników. Następne strzały zostały oddane przez Kyofu, który posłał szybką serię pocisków z podstawowej broni każdego żołdaka. Na wcześniejsza słowa mężczyzny nie zważali zbytnio, ale ze względu na wszystkie aspekty jakie nastąpiły - postanowili dać dyle na bezpieczną odległość. Jednakże wracając do dwóch stworzeń. Jedno z nich ominęło pociski unikając w bok, choć drugie oberwało w okolice mostka. Można było usłyszeć znów warknięcie z bólu. Przez ciało nie przebiło na wylot, ale było widać u niego zwolnioną szarżą. Jednak eliminator mógł zauważyć, że stróżka krwi na ziemi zaczęła dziwnie reagować. Dostrzegalny był efekt zetknięcia twardej ziemi z dość silnym kwasem. Niestety. Nadchodziły na horyzoncie kolejne (trzy) stworzenia pod silną mutacją wirusa X, które były identyczne co do wcześniejszych. Jedynie wyróżniały się wielkością, które można byłoby przypisywać dorosłym owczarkom kaukaskim. A co do wcześniejszych - jeden z nich prawie przeszedł przez wyrwę, a drugi trochę był za nim.  



Informacje Podstawowe:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.10.17 17:39  •  Wyrwa w murze, wejście do miasta - Page 7 Empty Re: Wyrwa w murze, wejście do miasta
Poczuł niezadowolenie widząc, że jego pociski tylko drasnęły stworzenie, lecz nie mógł sobie pozwolić na wylewanie swoich żali. Widząc jak jedno ze zwierząt wciąż pędzi w jego stronę, a drugie ranne, mimo że wolniej wymusiła na nim szybsze podejmowanie decyzji.
Czujniki kombinezonu zaobserwowały dziwną krew, która przypominała silny kwas i powiadomiło to Satsu, jednak nie skupił on z początku swojej uwagi na tym powiadomieniu, a na pędzącym w jego stronę zwierzęciu.
Tym razem starał się wcelować dokładniej i pewniej, korzystając z faktu, iż druga bestia znacząco zwolniła. Gdy zgrał ze sobą przyrządy celownicze i wspomaganie kombinezonu, posłał w stronę zdrowego mutanta dwie, wolniejsze od poprzednich, serie, tak aby odrzut broni, mimo bycia korygowanym przez ściąganie broni w dół, był minimalny, a skupienie strzałów jak najlepsze.
Gdy uda mu się powalić lub nawet zabić owego mutanta, a Ritsu zabije ranionego, zdecyduje się na rzucenie granatem z gazem łzawiącym w kierunku następnej grupy mutantów, by odgrodzić je od robotników i rozbić ich szyk.

18/30 || +3 dodatkowe magazynki.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.10.17 18:09  •  Wyrwa w murze, wejście do miasta - Page 7 Empty Re: Wyrwa w murze, wejście do miasta
Wyrwa w murze, wejście do miasta - Page 7 9t6A01r

Chichot wkradł się na linię dzieloną przez dwie militarne, uzbrojone i świetnie wyszkolone w swym fachu jednostki strzegące pracujących - cóż, aktualnie już nie, bardziej uciekających gdzie pieprz rośnie. Strachajła, trzęsidupy, tchórze - robotników. Chichot z początku cichutki i wesołością niewinną pobrzmiewający, lecz z każdą przemijającą sekundą głośniejszy i zabarwiany chaotycznymi, lśniącymi nutami szaleństwa, aż w końcu przeistaczający się w śmiech rozbawiony, niekontrolowany i postronnego człowieczka mogący przerazić. Białowłosa, znajdująca się na wysokim dachu niewiasta była niezwykle ucieszona z takiego obrotu sprawy, ponieważ nuda wyrzucona została za okno i zastąpiona rozrywką, czystą zabawą oraz słodką, pyszną uciechą. Zerkając szkarłatnym okiem przez lunetę ukochanej spluwy, Ritsu przyglądała się wynikom jej i Kyofu-chana działań, które to doprowadziły do śmierci jednego z pieseczków, drugiego natomiast delikatnie, acz widocznie uszkadzając. Parsknęła donośnie i z kpiącą iskierką czającą się w ów dźwięku, celując sprawnie i bez wahania w ranne, biegnące ku wyrwie stworzenie.
- Następnym razem dobijaj swoje ofiary, Słonek - rzuciła raźnie do swego towarzysza, oddając drugi z rzędu w akcji tej świeżej strzał. Tak, jak poprzednio, tak i teraz planowała zasadzić kulę pomiędzy oczy zwierzęcia - mózg jest zawsze najlepszym, pewniejszym celem, a nie jakieś wątroby, serduszka czy kręgosłupy. - Jeżeli kochanki traktujesz tak, jak tego nieszczęśnika, to szczerze im współczuję, hehe! - dodała jeszcze z przekornym, zadziornym uśmieszkiem malującym się na jej bladych usteczkach.
Nie mogła też nie zauważyć tego, jak krew mutanta wpija się w podłoże, wgryza się w nie z wyraźnymi objawami bycia kwasową, niebezpiecznie żrącą cieczą. Trzeba będzie na to uważać przy ewentualnej potyczce w bliskim, niekorzystnym dla niej ogólnie oraz generalnie zasięgu - miała nadzieję, iż nie będzie potrzeby sięgnięcia po cudowną, piękną kosę i narażenia jej na działanie tegoż plugawego ścierwa. Tsk. Wierząc w zdolności swojego towarzysza do pozbycia się zdrowego, bliższego mu stworzenia, Skrzydlata skierowała - jeśli cel jej padł od tego pojedynczego, precyzyjnego strzału - lunetę na nadciągające galopem, wyglądające o niebo groźniej niż pierwsza fala posiłki. Poczeka z podejmowaniem jakichkolwiek akcji i wstrzyma się od atakowania tej nowej, masywniejszej grupy, ażeby to wpierw ujrzeć reakcję 'szczeniaczków' na poczynania Kyofu-chana. Jeden krok, jeden czyn i jedna odpowiedź zmienić mogą bardzo wiele, toteż lepiej było ten moment cierpliwie - na tyle cierpliwie, na ile ją było stać, heh - przeczekać, przetrwać i dopiero po nim wyskoczyć ze świeżą ofensywą.

Naboje: 18/20
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Koniec pierdolenia się z tematem, bo minęło o wiele za dużo czasu.
Kolejne strzały Kyofu okazały się skuteczne i uśmierciły wreszcie biegnącego w jego stronę wilka, który wciąż rozpędzony, zarył pyskiem i podłoże tuż pod stopami Eliminatora. Z ran postrzałowych od razu zaczęła sączyć się żrąca krew, rozbiegając się coraz szerszą plamą i wyżerając trawę. Zaraz jednak za pierwszym wilkiem biegł następny, który choć ranny, z pełną determinacją rzucił się w kierunku blondyna, przez co ten nie był w stanie dobrze wycelować rzutu granatem. Udało mu się co prawda dorzucić do nadbiegających w ich stronę kolejnych wilków, jednak efekt działania pocisku odczuł ostatecznie tylko jeden z nich.
Tymczasem Ritsu udało się złożyć do kolejnego strzału, który położył wreszcie rannego zwierzaka, powiększając stos rannych zwierząt u samego progu muru. W grze pozostały tylko dwa jeszcze nietknięte wilki i jeden, który teraz zwijał się w miejscu, przeżywając nadal efekty gazu łzawiącego.

//Sznela, sznela. Kończmy to żwawo.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 7 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach